Skocz do zawartości

[Psy]Sposób na wiejskie psy, odstraszacz?


Rekomendowane odpowiedzi

po wsiach biegaja z reguly rozmaite odmiany tzw owczarka niemieckiego

 

"Z reguły" to bardzo fajne sformułowanie. Z reguły można by do tego zdania wstawić każdą inną rasę i ciągle będzie prawdziwe. I daj sobie spokój z tekstami typu "Teraz dalsza dyskusja z Toba obraza moja inteligencje". Na siłę doszukujesz się u kogoś chamstwa, a sam przykładem nie świecisz. Już i tak za często spotyka się to u osób, którym wydaje się, że zjadły wszystkie rozumy. Trochę pokory. Nie jesteś nic lepszy przez to, ze "przez 15 lat uczysz się behawioryzmu".

 

Jak się trafi na naprawdę agresywnego i nieustępliwego psa, to bez ostrego narzędzia trudno obronić się w jakikolwiek sposób, jesli w ogóle zdążymy po nie sięgnąć. Na szczęście takie przypadki u nas trafiają się naprawdę rzadko. można by stwierdzić, że lepiej miejsc, gdzie notorycznie spotykamy psy, unikać, ale jak już ktoś wcześniej stwierdził, trzebaby nie wychodzić z domu, żeby nam się nic nie stało. Zresztą o wałęsających się watahach psów najlepiej informować odpowiednie służby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Poswiec 15 lat na behawiorystyke i szkolenie psow, nabierz kultury i oglady i wtedy wroc, bedziemy mieli wspolny temat do dyskusji. Teraz dalsza dyskusja z Toba obraza moja inteligencje, a i chamstwa w stosunku do siebie nie zamierzam tolerowac.

Stomur, mam wrażenie ,że lekko Cię ponosi.

Zanim zaproponujesz komuś "nabrania ogłady i kultury" proponuję samemu zweryfikować swoje pokłady tych jakże pożytecznych cech. Szczególnie w kontaktach w Kobietami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast noszenie noża do obrony(zarówno przed zwierzetami jak i ludzmi) to chyba najgłupszy pomysł na jaki można wpaść. Raz, że mało kto wie jak się walczy nożem i moze nawet sam sie nim pociąć, dwa ze wymaga bliskiego kontatku ze zwierzakiem, czyli naraza nas na ugryzienie(juz lepsza jest palka teleskopowa, ktora utrzymuje dystans), trzy ze rany ciete nie sa takie skuteczne jak mocne walniecie w pysk(np pałka teleskopowa albo z buta), ktore od razu zwierzaka oglupi i zniecheci(rany cietej moze nawet nie poczuc przez adrenaline, moj trener opowiedzial, ze jego razem z kumplem napadlo kilku kolesi i dopiero po starciu jego kolega uswiadomil sobie, ze ktos go pociął). A w ogole, zeby rzucac sie na dzika z nozem to trzeba byc samobójcą. Nawet jak się trafi w taką bestie nozem i uda przebic przez grubą skore to tylko wnerwi to zwierze.

 

ej ej :) nikt tu się nie rzuca na dzika z nożem! czytaj dokładnie bo już jakieś opowieści dziwnych treści powstają.

 

Ciekaw jestem co byś zrobił walcząć w parterze z zwięrzęciem (nie ważne czy dzik czy duży pies)?? zniechęcił go gadką??

Tak jak pisałem broń biała tylko w ostateczności, profilaktycznie to co juz napisano w zależności od sytuacji: ucieczka lub zastawienie się rowerem i powolne wycofanie.

 

PS.Ciąć to można sobie rajstopy :) jest jeszcze coś takiego jak rana kłuta w czułe miejsce np pachwiny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ej ej :) nikt tu się nie rzuca na dzika z nożem! czytaj dokładnie bo już jakieś opowieści dziwnych treści powstają.

 

Ciekaw jestem co byś zrobił walcząć w parterze z zwięrzęciem (nie ważne czy dzik czy duży pies)?? zniechęcił go gadką??

Tak jak pisałem broń biała tylko w ostateczności, profilaktycznie to co juz napisano w zależności od sytuacji: ucieczka lub zastawienie się rowerem i powolne wycofanie.

 

PS.Ciąć to można sobie rajstopy :) jest jeszcze coś takiego jak rana kłuta w czułe miejsce np pachwiny.

 

Ja wole psiknąć agresywnemu psu w nos gazem i odjechac, niz walczyc z nim w parterze wyprowadzajac pchniecia w pachwine, no ale co kto lubi.

 

Tak swoją drogą pchnięcia zadaje się jak chcesz zniszczyc jakies organy(np mozg, serce, watrobe, płuco) bo są głębokie, a cięcia jak chcesz przerwać np tętnice albo przeciąć mięsień bo są szybsze i szersze, więc w pachwine to raczej cięcie niz pchniecie, bo chyba o tetnice udową Ci chodziło.

 

Nie chce byc niemily, ale zejdz na ziemie. Wiadomo, ze kazdy kto lezalby pod psem bronilby sie wszystkim co jest pod ręką, ale noszenie do obrony noza to proszenie sie o takie sytuacje. Zamiast tego proponuje gaz pieprzowy i trzymanie dystansu oraz zdrowy rozsadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wałęsających się psów, które atakują rowerzystów.. sam często jeżdżę przez tereny wiejskie i nie jednego psa na swojej drodze spotkałem.

 

Nie da się niestety całkowicie unikać miejsc, gdzie takie psy mogą się pojawić, bo nawet gdy raz przejedziemy przez jakąś wioskę bez problemów, nikt nie zagwarantuje że następnym razem nie spotkamy tam niepilnowanego psa. Ryzyko istnieje zawsze.

 

Po pierwsze, psy najczęściej gonić zaczynają wtedy, gdy je miniemy. Tzn - nie spotkałem się z sytuacją w której pies zacząłby biec z naprzeciwka w moją stronę. Najczęściej włącza im się "dżihad", gdy przyspieszymy przed nimi, lub po prostu miniemy je z prędkością np. 20 km/h. Dla psa być może jest to jakiś sygnał, że skoro uciekamy, to trzeba nas gonić. Więc, gdy widzę przed sobą psa, lub kilka psów, zazwyczaj zwalniam. Nie zatrzymuję się, nie schodzę z roweru. Patrzę przed siebie. Przejeżdżam dosyć powoli, mijam je i już kilka razy zauważyłem jak ich początkowa agresja spada. Wolę szczerze mówiąc zwolnić, czy się z nimi ścigać, lub robić jakieś inne cuda wianki.

 

No ale, nie zawsze jest tak, że psa dostrzegamy przed sobą. Bywa i tak, że jadąc słyszymy za sobą coraz głośniejszy, zbliżający się do nas dźwięk goniącego nas psa. Pół biedy, gdy to mały piesek. Przyspieszenie na ogół załatwia sprawę, ale w przypadku dużego psa, może się okazać, że będzie szybszy od nas. Nawet gdy napiszę, że dobrym pomysłem jest wtedy zejście z roweru i zasłanianie się nim, tudzież inne formy obrony to i tak dostaniemy strzał adrenaliny i niewielu zdecyduje się na zatrzymanie. A więc na 90% będziemy próbować uciekać. I teraz tak - jeżeli pies odpuści to świetnie, ale jeżeli nie, będziemy musieli znaleźć drogę ucieczki. Jakieś bezpieczne miejsce. I trzeba rozważyć nawet takie opcje jak przeskoczenie na czyjeś podwórko, po płocie, bramie, czymkolwiek (rzecz jasna nie na rowerze). Bo z psami nigdy nie wiadomo, może zaatakować "jak wścieknięty" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja najciekawsza przygoda miała miejsce na małym odludziu blisko większej drogi na przedmieściach. Szukałem pewnego sklepu, wjechałem przypadkowo na teren jakiegoś parkingu dla maszyn budowlanych, którego pilnowały 2 bodajże Rotweilery. Gdy mnie zobaczyły dostały ataku furii i ruszyły z pełnym impetem w moją stronę. Były jakieś może 100 m ode mnie. Także nawet nie zastanawiając się ani chwili ruszyłem drogą piaskową w stronę najbliższej drogi. Jechałem chyba ok. 40 km/h pod lekką górkę. Adrenalina działała i chyba był to najszybszy sprint od 0 do 40 w moim życiu. Tętno bliskie max utrzymywało się przed dobre kilka minut byłem tak spękany. Jeden pies odpuścił po 30s. Drugi biegł i mnie doganiał, był chyba ok. 5 m ode mnie. Nie odpuściłem i będąc blisko ulicy na szczęście też dał sobie spokój. Gdyby nie szybka akcja i w miarę mocne nogi pewnie skończył bym w szpitalu, bo w okolicy nie było ani żywej duszy. Od wtedy uważam po prostu gdzie wjeżdżam. Niestety większość rowerzystów na trekkingach, składakach, makrokeszach bez SPD raczej nie miała by szans w takiej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja akurat mieszkam na wsi, w której może nie ma za dużo biegających psów,ale okoliczne miejscowości mają ich sporo. Gdybym miał ich unikać to chyba musiałbym skończyć swoją przygodę z jazdą na rowerze. Ciężko czasem sobie z nimi poradzić. Głównie uciekam do mocnego przyspieszenia i ucieczki gdzie pieprz rośnie. Nie oszukujmy się, wiele osób tak robi,mimo że nie zawsze jest to najlepsze wyjście.

 

Tak jak ktoś wyżej wspomniał - jeśli widzimy psa jeszcze przed sobą to najlepiej zawróćmy i pojedźmy jakąś inną drogą. Raczej pies nas nie pogoni jeśli nie przejedziemy przed nim. Jeśli już jednak musimy tamtędy jechać: zejdźmy z roweru i przejdźmy powoli. Większość psów tylko na nas spojrzy.

 

Fajnie też jak nie jedziemy sami. Często wystarczy tylko jechać obok siebie lub co chwilę zmieniać się na prowadzeniu. Pies goni ostatnią osobę,a gdy ta co chwilę się zmienia, często się gubi. Przynajmniej działa to na przeciętne wiejskie psy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekanie ma tą wadę że większość psów chce was tylko porządnie "okrzyczeć" za przejazd przez ich ulicę. A najlepiej jest to zrobić spokojnie stojąc przed wami. No więc leci taki biedny kundel i che was tylko wyprzedzić i przekazać co o was myśli. Jak nie może was wyprzedzić no to nie ma wyjścia jak złapać za łydkę i wtedy przekazać nader ważną informację. :)

 

Jednak mimo wszystko ja też nie jestem skory do zatrzymywania się i czekania na to czy dany egzemplarz chce mnie tylko poinstruować czy może jednak stwierdził ze ta łydka to może być całkiem dobra kolacja. :D

 

Psy w 90% panicznie boją się huku i jest to dobra metoda na odstraszanie jedyną wadą jest konieczność wożenia ze sobą pistoletu.

Wspomniany tu gaz pieprzowy ma tą wadę że jego skuteczność jest różna. Jednak tą zaletę że może się czasem przydać jak zacznie was gonić przedstawiciel gatunku ludzkiego który pod wpływem alkoholu zapomniał że to zajęcie jego psa.

 

 

Na pocieszenie wam powiem że na wycieczce z żoną spotkaliśmy wolno pasącego się dobermana który podjął decyzję że należy pobiegać za zakłócającymi jego spokój rowerzystami. Na nasze szczęście nie był bardzo przekonany do tego co robił i się odczepił. Może po prostu chciał żeby się z nim pobawić i pogłaskać.... W każdym razie było to na polnej drodze w niemal w samym środku Krakowa :) Miejskie psy też lubią rowerzystów ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Po pierwsze, psy najczęściej gonić zaczynają wtedy, gdy je miniemy. Tzn - nie spotkałem się z sytuacją w której pies zacząłby biec z naprzeciwka w moją stronę.

A ja przeciwnie - spotykam się głównie z takimi właśnie sytuacjami, że psy pierwsze do mnie wybiegają zanim je minę.

Mój sposób na goniące psy to gwałtowne zatrzymanie się. Większość psów, o ile nie są agresywne, przestraszy się albo przynajmniej bardzo zdziwi się tą nieoczekiwana zmianą i odpuści. Można też na chwilę przyblokować tylne koło, hałas odstraszy psa. Czasami schodzę z roweru, kucam i próbuję przekonać psa do siebie. Część podchodzi nierzadko z merdającym ogonem :) To w końcu nie są złe psy, gonią instynktownie "bo ucieka" i jest obce. Na psy za płotem też to czasem działa, wiadomo, że rzadziej, bo pies bardziej broni swojego terytorium za płotem niż wspólnej wiejskiej drogi poza granicami swojej posiadłości.

Raz miałem taką sytuację (2 tygodnie temu), że dogonił mnie pies w typie owczarka niemieckiego. Zauważyłem go kilkanaście metrów za sobą, zdążyłem jedynie zatrzymać się, nawet z roweru nie zszedłem, żeby się za nim 'skryć'. On na mnie wskoczył i jedyne co mi przyszło wtedy do głowy to zacząć do niego przemawiać spokojnym głosem. Zamieniliśmy parę słów ;) zaczął mnie lizać, pomachał ogonem i wrócił tam skąd przybiegł... Pomimo takiego obrotu wydarzeń, przeżycie mało przyjemne... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś jeszcze śledzi ten wątek to może przeczyta te kilka moich słów na ten temat. Zanim zaczniecie kombinować jak zniechęcić psa do gonitwy, należy zastanowić się, dlaczego on nas goni. uwierzcie mi, że pies nie robi tego z rozrywki czy może bym nam zatruć trochę życie jak to można czasem odebrać.

Jakby sięgnąć po książki o behavioryźmie psa, to robią one tak bo mają to w genach. A dlaczego rower? Otóż jadąć rowerem poruszasz się ruchem jednostajnym i masz gabaryty zbliżone do zwierzyny leśnej. Psy pochodzą od wilków, które polują na łosie, sarny, jelenie etc. Tak więc jeśli pies widzi że coś co przypomina takie zwierzę zbliża się do niego, włącza mu się mechanizm polowania i Cię goni. To tak my faceci kiedy idzie ładna dziewczyna ulicą, oglądamy się za nią.

Jak więc uchronić się przed tym by pies nas nie gonił? Zejść z roweru, wtedy zwierzak najpier zgłupieje, bo nagle widzi czlowieka obok "czegoś" a potem oddali się zmieszany na swój teren. To praktycznie jedyny bezpieczny sposób.

Są też inne jeśli pies jest duży, cholernie zawzięty i nie daje za wygraną. Ja unoszę jedną nogę tak by celować w jego nos. Często macham nią tak jakbym chciał go uderzyć ale nie robię tego. Pies wie, że jak go tam trafię bedzie znokautowany. Zawsze taki manewr go opuźnia lub zniechęca. Mój kolega kiedyś trafił z kopa w nos psa który go gonił. Ponoć ten zdechł na miejscu ale nie było mnie przy tym więc nie wiem czy to prawda.

Faktem jest, że psy nie gonią rowerzystów dla rozrywki czy z widzi mi się!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wiedza o instynkcie myśliwego u psa nie zmienia faktu że psie zęby w łydce są bolesne. Dobry efekt daje położenie się na plecach z kończynami w górze, dla psa znak uległości. ;) Pies usatysfakcjonowany odpuszcza. W kontaktach pies-pies w 95% skuteczne. Teraz potrzeba chętnego do testów. Wykupienie polisy na życie wskazane.

Niestety zdarzają się jednostki z zaburzeniami na które żadne zaklęcia i czary nie działają, wtedy tylko w pedały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry efekt daje położenie się na plecach z kończynami w górze, dla psa znak uległości. ;) Pies usatysfakcjonowany odpuszcza. W kontaktach pies-pies w 95% skuteczne.

 

Można jeszcze, jak to opisał nasz Wieszcz:

 

 

"Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,

Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.

Trafia na ciało, maca: jak trup leży;

Wącha: a z tego zapachu,

Który mógł być skutkiem strachu.

Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.

Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,

Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je."

 

 

Adam Mickiewicz, "Przyjaciele" (oczywiście fragmenta tylko)

 

 

Teraz potrzeba chętnego do testów.

 

No właśnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko raz mi się zdarzyło starcie z psem. Niestety, zakończone jego zębami tuż powyżej mojej kostki. W pewną sobotę wyruszyłem na spotkanie z przyjaciółmi, jakieś 85 km na działkę. Ostatni fragment trasy jechałem bardzo odludnymi miejscami - przez jakieś polne drogi, małe wsie, a zdarzył się nawet znakowany szlak w lesie, którym dawno jednak chyba nikt i nic nie jechało... Przejeżdżam spokojnie przez wieś - Szkółki koło Rogowa w powiecie Żnińskim, a tu z jakiejś posesji wybiegają trzy psy - dwa duże i jakiś mały kundelek. Od razu były przy nodze, zanim właściwie zacząłem reagować. Zacząłem wymachiwać nogą, jedno głośne "k***a!", ale mimo wszystko mnie jeden duży pies chapnął. Dopiero jak ktoś z posesji zaczął wołać te psy, to się odczepiły, a ja odjechałem.

 

Sprawa skończyła się na policji. Psy na szczęście były szczepione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No i jeden w końcu dał mi radę. W sobotę robiłem sobie jeden z kilku wariantów swojej zwyczajowej trasy. To był 3 spotkany kundel tego dnia, pech chciał że nie na asfalcie, tylko na szutrowym kamienistym zjeździe. Widziałem z daleka że siedzi przy drodze, więc zapobiegawczo przestałem pedałować i wypiąłem buty z pedałów, chciałem spokojnie powolutku przejechać obok. Niestety jak mnie zobaczył to wystartował szybko w moim kierunku, a ja chcąc szybko wyhamować i zasłonić się rowerem niestety zmaściłem sprawę i poleciałem przez kierownicę. Pies na szczęście chyba wystraszył się rozwoju sytuacji albo mojego głośnego komentarza całej sytuacji, który zacząłem wygłaszać już w trakcie lotu i uciekł, nie uznał nawet za stosowne polemizować z tym, co w złości powiedziałem o jego mamie. Skończyło się na lekko obtartym kolanie, bez strat w sprzęcie.

Co gorsza wcześniej na tej samej trasie spotkałem leżącego beztrosko pod płotem wilczura, i to niestety po złej stronie płotu. Na szczęście postanowił zupełnie mnie zignorować, jednak gdyby piesek tych rozmiarów uznał za stosowne rozprostować kości i pobiegać za mną to już byłoby mi naprawdę smutno. Szlag mnie trafia jak pomyślę o tym że ludzie mogą mieć tak na@#$% w głowie, tym bardziej że dużego psa bez nadzoru spotkałem już drugi raz w ciągu miesiąca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak jezdze przez wsie w czasie treningu to zawsze od 2 do 3 psów goni,wczoraj 2 psy,jeden wyleciał przez brame we wsi a drugi z podwórza leciał przez trawe(z daleka widziałem) i przyśpieszyłem a on tuż przed kołem wypad z zza tujek(krzaki) i wleciał do rowu po drugiej stronie drogi,potem nagle zryw i za mną..

 

W obu przypadkach pomogła redukcja biegu i zwiększenie obrotów(nóg :D) a jak sie nie uda to czasami takiego burka zdziele z buta spd..

 

 

Gorzej jak w końcu wyleci jakiś niemiec (owczarek) albo jakiś buldog,pitbull itd.

 

Ja właśnie dla tego kupie gaz pieprzowy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:laugh: Wybacz, nie mogłem sie powstrzymac.

Spoko...Raz 45 na godzine jechałem szutrówką bo jakieś 2 czarne świnie mnie goniły(czyt.psy) były obok siatki,wyglądały jak świnki no to jade dalej a za chwile hau,hau(dziamgotanie) oglądam sie !! (wow) to psy i redukja biegu,zwiększenie obrotów(nóg :D ) i długa :D pół wsi leciały przy 45/h i to był mój rekord uieczki :) a takei małe dwa dziamgoty..Mój pies Foxterier szorstkowłosy potrafi do 60 sie rozpedzić a waży około 17 kilo :D,sprawdzane gps'em :D ale to tak poza tematem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A po co redukcja? Chyba lepiej wrzucić twrdszy bieg i cisnąć po korbach? Ale spoko.

Moja teoria na temat psów jest taka: Otóż dla psa podwórkowo-wiejskiego, człowiek na rowerze, czy sam rower nie jest żadną nowością. Na wsiach rower jest nadal podstawowym środkiem lokomocji. Pies reaguje dlatego, że ktoś obcy zbliża się do jego terytorum, które jest obsikane wkoło. Chyba normalne, jak ktoś mi się tłucze po drzwiami na piętrze to też reaguję. A jeśli chodzi o siłę reakcji pieska, to jest ona proporjonalna do naszego zachowania. Jak zwolnimy i przestaniemy pedałować to damy mu czas na rozpoznanie sytuacji i stwierdzi, że nie jesteśmy dla niego zagrożenim i co najwyzej skończy sie na obwąchaniu buta i lekkim obszczekaniu. Natomiast jak będziemy pędzic jak szalony krulik to piesek też będzie chciał szybko zareagować i popedzi w naszym kierunku. Generalnie chodzi o to, że pies jest nastawiony bardziej na obronę niż na atak. A jak dobrze wszyscy wiemy, najlpeszą obroną jest atak ;)

Inna sprawa, kiedy psa nie dostrzeżemy w porę, a on startuje za nami. Wtedy to ile fabryka dała i po korbach ostro deptać. Kilka piesków mnie juz pogoniło w taki sposób i zawsze w okolicach 40-45km/h odpuszczają, niezaleznie od wielkości bydlaka. Trzeba wiedzieć, że psy nie osiagają jakiś szalonych predkości. To nie są gepardy czy antylopy. Najszybsze charty biegają srednio ciut powyżej 70km/h, więc taki wiejski burek to pikuś. Poza tym piesek nie utrzyma za długo maxymalnej predkości bo nie trenuje regularnie jak my ;) Po kilku, kilkunastu sekundach pogoni powinniśmy być bezpieczni. Dużo jeszcze zależy od terenu w jakim sie poruszamy. Po błocie czy trawie cięzko uciekać, więc najlepiej stanąć i zachowywać się spokojnie.

No i oczywiście do efektywnego sprintu niezbędne są spd, czy inne zatrzaski. Takie opowieści o kopaniu z buta czy potraktowaniu gazem to jakas intelektualna masakra autorów tych bzdur. Chciałbym zobaczyć taka akcję, heh.

Problemem może być sytuacja, kiedy sfora dzikich, wygłodniałych psów próbuje nas osaczyć w środku syberyjskiej Tajgi. Zasłanianie rowerem niewiele pomoże w tej sytuacji. Na taka okazję najlepiej jest się nauczyć wytwarzać pole siłowę wokół siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja Ci powiem nie mam ochoty, żeby pies mnie wąchał i zadecydował czy gryźć czy nie. Na małe psy poprostu w korbe i przy 40-45km/h większość odpuszcza.

 

Psu nie wolno patrzeć w oczy. Kilkukrotnie miałem sytuację, w której pies szedł wmiarę spokojnie, a jak zacząłem się mu patrzeć w oczy to momentalnie zaczął szczekać i przeć na mnie.

 

Jak duży pies - można dawać w korbę lub jeśli wygląda na takiego, co nas dogoni to zastawić się rowerem i wycofyywać

 

Wataha psów- W korbę a jak nie, to zsiadamy i się wycofujemy ale tak żwawo, bo psy działają zespołowo. Będą próbowały powoli okrążyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No i oczywiście do efektywnego sprintu niezbędne są spd, czy inne zatrzaski. Takie opowieści o kopaniu z buta czy potraktowaniu gazem to jakas intelektualna masakra autorów tych bzdur. Chciałbym zobaczyć taka akcję, heh.

Problemem może być sytuacja, kiedy sfora dzikich, wygłodniałych psów próbuje nas osaczyć w środku syberyjskiej Tajgi. Zasłanianie rowerem niewiele pomoże w tej sytuacji. Na taka okazję najlepiej jest się nauczyć wytwarzać pole siłowę wokół siebie.

 

Sam jesteś bzdura. Ostatnio jakiś owczarek dostał z laczka i zwątpił. :D Nie uciekłbym mu, bo to było na szutrze z piachem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co robiłeś temu piesku, że taki agresywny był??? Nogi Ci nie odgryzł?? A może obudziłes się z mokrą pieluchą??

 

Dodam jeszcze, że właściciele psów ostatnimi czasy trzymają je na łańcuchu aby uniknać podobnych sytuacji. Po co im mandat od policji czy straży miejskiej. Dużo jeżdzę po oznaczonych szlakach, które prowadzą przez lasy i wsie i naprawdę, cześciej zdarza sie ucieczka przed psem w mieście niż na jakimś odludziu (odpsiowiu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...