W końcu zrobiłem "rower" pod trenażer, podłączyłem go i skonfigurowałem. Spostrzeżenia po pierwszym kręceniu:
Minusy:
1. Jest nudno - tego niestety się spodziewałem, muszę sobie jakoś urozmaicić czas.
2. Elite to skąpie kutfy - kupuję sprzęt za 2 kafle i nie mam do niego żadnego, nawet najprostszego oprogramowania za free? W dojpę niech się ugryzą.
Plusy:
1. Jednak mimo wszystko to trenowanie pod dachem - jakbym pomyślał, że teraz po ciemku i z polskim węglem w powietrzu gdzieś się kręcę po asfalcie - nie ma szans.
2. Dostęp do czujników kadencji i mocy jednak robi robotę - sam mam problem z nierównym trzymaniem tych wartości - a na kołowrotku można je fajnie utrzymywać.
3. No i jak to moja stara powiedziała - nie martwi się, że mnie jakiś psychol w samochodzie rozjedzie.
Zignorowałem ostrzeżenie o wiatraku - mimo, że w piwnicy mam 11stopni to woda leciała ze mnie jak z wieprza. Niestety wiatrak musi być.
Dziwne jest schodzenie i wchodzenie na rower (biorąc pod uwagę jaką mam "mega" przestrzeń w jaskini...)
Jeszcze nie wiem po której stronie leży wina - ale albo mywosh albo elite ma opóźnienia w przesyłaniu/odbieraniu danych. Info o prędkości/mocy ma sporego laga.
Istnieje jakiś zamiennik zwift coga? Jednozębatkowej kasety?