Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    71

Zawartość dodana przez zekker

  1. A jak według ciebie wygląda sport amatorski? Że ktoś z brzuchem wstaje od biurka i startuje w lokalnym wyścigu o uścisk dłoni sołtysa? Że samotny wilk trenuje i startuje w lokalnych, a może regionalnych zawodach? A może to klub sportowy, z regularnym treningiem pod okiem fachowców, regularne starty w zawodach, wyjazdy na cykle krajowe? Poziom zaawansowanego sportu amatorskiego niewiele się różni od zawodowego. Różnica jest w tym ile się do tego dokłada lub ile na tym zarabia. Zatem chęć osiągów i pokusa dopalenia jest praktycznie ta sama. A sposobów na oszukiwanie jest wiele, od konkretnego szprycowania się, po jakieś amatorskie sposoby (tussipect nadal w modzie?), wspomniane skracanie trasy, ukrywanie licencji itd. Ba, sam się otarłem o doping farmakologiczny i być może na kontroli coś by wyszło, bo leczyłem się na astmę. Nie ten poziom wytrenowania i zaangażowania, żeby to miało jakiś konkretny wpływ na wynik, ale jak najbardziej mogłem wpaść w koszyk dopingu.
  2. A miałem już nadzieję, że jest jakiś sposób... Z OpenWRT nie miałem okazji ani potrzeby korzystać. Z tego co widzę projekt nadal żyje.
  3. Pod linuksem? Jak zainstalowałeś? Jeżeli chodzi o współczesne systemy operacyjne, to zarówno Windows, jak i środowisko Gnome idą w bardzo kiepskim kierunku. Niby wszystko ładne, proste i przyjemne, a koniec końców nie wiadomo co nie działa i dlaczego. Win10 idzie jeszcze okiełznać, chociaż schizofrenia interfejsu jest już zaawansowana (część ustawień jest w nowych okienkach, część przerzuca do starego dobrego panelu sterowania). Po dograniu Open Shell Menu jest w miarę ok, to nowe menu start dla mnie jest nieużyteczne trzeba koniecznie myszką wykilkać, ewentualnie wyszukać jak się zna nazwę programu. W starym kilkoma klawiszami mogłem otworzyć arkusz z rowerowymi notatkami, zamknąć/uśpić system. Alternatywne menu start ratuje sytuację. Jedyna dobra zmiana względem 7, to w końcu MS nauczył się jak przewijać rolką myszki zawartość nieaktywnych okien, coś co w linuksach działało od dawna. Poprawili też zarządzanie oknami na dużych ekranach, mając nawet kilka wygodniejszych rozwiązań (np. dwukrotne kliknięcie przy wskaźniku rozciągania okna w pionie, powoduje rozciągniecie na maksa). Win11 to już kompletna porażka interfejsowa, jeszcze bardziej niespójna koncepcja, jeszcze bardziej niewygodny start. W zasadzie już kompletny brak możliwości dostosowania wyglądu okien, do własnych potrzeb i preferencji, coś co istniało przynajmniej od czasu Win3 zostało kompletnie uśmiercone. Nie wiem, może młodzi dobrze widzą, że lekko inny odcień tytułu okna, lekko zmienione obramowanie, to wyraźna oznaka aktywnego okna lub nie. Od kiedy pamiętam aktywne okno miało wyraźny kolor belki tytułowej, nieaktywne było wyszarzone lub inny wybrany kolor. Jasne i wyraźne, bez wpatrywania się co i jak. Mówiłem sobie, że Win7 to już ostatni na moich komputerach, ale niestety jestem jeszcze przywiązany do kilku aplikacji (między innymi BaseCamp), wiec jak modernizowałem to siłą rzeczy trzeba było podnieść się do 10. Tyle dobrego, że mam wersję Pro, więc jakąś kontrolę nad aktualizacjami mam. Na laptopie niestety jest 11, ale udało mi się równolegle postawić Debiana 12, więc głównie w nim siedzę. Linuksy niestety podążają podobną drogą, co Windows, też wszystko coraz bardziej ładne, proste i przyjemne. Prowadzi to do sytuacji, gdzie ustawienia graficzne nie współgrają z plikami konfiguracyjnymi, coraz trudniej dogrzebać się, gdzie te ustawienia siedzą (np. okienkowe zarządzanie siecią nie wszędzie ma przełożenie na pliki w etc, te które są dobrze znane i opisane w sieci). Psuć się zaczęło w okolicach Win8, jak wszedł Gnome3 i wepchnięto interfejs przystosowany do dotyku w komputery stacjonarne. Nie trawię braku normalnego pulpitu, gdzie mogą sobie powrzucać skróty czy podręczne pliki, nie trawię tego menu "start" gdzie ciężko coś znaleźć, bo trzeba wiedzieć jak wygląda ikonka lub wiedzieć jak się program nazywa. Na szczęście puki co jest Mate, czyli taki Gnome 2.5. Można mieć na wierzchu stare dobrze znane rzeczy, a pod spodem nowocześniej.
  4. W zeszłym roku miałem wywrotkę i pokrętło pękło. Przez stronę wyklikałem o jaki model chodzi, dodałem zdjęcie i w jakiś tydzień czy półtora odebrałem części do wymiany. @Mentos No ja przeważnie w terenie, a nie szosą. Buty mam już prawie 5 lat i poza tą wywrotką, to mi jedynie kilka razy linki się splątały w pokrętłach. Na szczęście mam w domu torxa 6, więc mogłem rozkręcić i poprawić. Potem się przyzwyczaiłem, żeby napinać linki/cholewki w pierwszej fazie dokręcania i jak na razie problem nie wrócił. Jak ktoś zdesperowany i chce tanio, to pewnie da radę dobrać odpowiednią żyłkę wędkarską.
  5. Bo gór nie mam ale serpentyny się znajdą:
  6. Sprawdź na stronie producenta, niestety trzeba przejść przez serię pytań, żeby cokolwiek zobaczyć. https://www.boafit.com/en-us/suport/spare-parts
  7. A może torba na bidon i prawie dowolny kubek termiczny?
  8. Bo wiślane rozlewiska: Próbował ktoś po takich łąkach pływać kajakiem?
  9. Bo skończyło się gładkie: Wiem, ale raz na 2 lata można. Ale jak asfalt i betonowe płyty za nudne, to można polecieć po zielonym
  10. To już chyba lepiej mieć pod ręką trytytki wielokrotnego użycia.
  11. Jaka jest podstawa prawna? Piesi poruszają się od 2-3km/h do kilkunastu czy nawet okolic 20km/h jak biegną. Według mnie intencją piszących przepis była jazda z prędkością dostosowana do takich pieszych jakich się aktualnie spotyka, a nie jakiejś ogólnej średniej. W przeciwnym wypadku byłoby jasno zapisane np. te 5km/h. Jeżeli rowerzysta jest przed samochodem, to w obu przypadkach kierowca ma możliwość jego zauważenia. Jeżeli rowerzysta jest nieco z tyłu, dogania zwalniający i skręcający samochód, to w obu przypadkach kierowca ma duży problem z jego zauważeniem. Na samym środku zdjęcia. Od dołu masz jedną drogę, po lewej masz wylot innej i o tej pisałem. Żeby z niej skręcić w lewo i potem w prawo na główną, to trzeba przeciąć podwójną ciągłą. Ależ jest o prawie, skoro są dywagacje o dozwolonej prędkości, o geometrii drogi, o pierwszeństwie. Ta uwaga nie była tylko do ciebie, bo wiele razy się takie błędy przewijają. Miałbyś rację, gdyby większość kierowców nie była tymi ofermami. Mijam codziennie wiele skrzyżowań gdzie jest odstęp od krawędzi jezdni, większość kierowców nie potrafi dojechać do końca i blokuje przejazd lub przejście. Ba, większość nie rozgląda się czy ktoś nie jedzie drogą dla rowerów i się pcha mimo, że ma widoczność na główną, gdzie jedzie sznur samochodów. W tym jest głównie problem, że w zasadzie to klasyczne wymuszenia, bo kierowca zamiast najpierw popatrzeć na chodnik i drogę dla rowerów, to tylko wgapia się w jezdnię. Wiem, że są trudne wyjazdy i nie mam problemu jeżeli taki samochód stoi już od jakiegoś czasu. Mam problem jeżeli kierowca mógł mnie widzieć, a mimo to zablokował przejazd. Kwestia danego miejsca. Jak da się łatwo przejechać na drugą stronę i dotrze do wybranego miejsca, to ok. Jak są długie odcinki bez możliwości skrętu, to nadkłada się niepotrzebnie drogi. Przepis jest przepis, nie ma zwolnienia z ograniczeń prędkości dla rowerzystów. No i nie czarujmy się, w większości miejsc przekroczyć prędkość rowerem jest trudno. Zostają bardziej strome górki lub strefy zamieszkania. W obu przypadkach dosyć dobrze czuć nadmiar prędkości. Trzeba by być totalną ofermą lub intencjonalnie cisnąć. Nie testowałem fotoradarów. Te tablice przy przejściach jak jestem sam na drodze, to przeważnie dosyć dobrze pokazują, choć nie wszystkie łapią. @Mentos & rondo Ciężko po samym znaku dojść co ustalający znaki miał na myśli. Swoją drogą ciekawe ile osób poprawnie takie rondo pokonuje, ile pamięta o prawej wolnej.
  12. Prawie na pewno nie. Opaska może spłaszczać profil obręczy ale ciężko powiedzieć nie wiedząc jak wygląda.
  13. Taka ogólna uwaga, wklejajcie linki zamiast zrzutów ze StreetView. Będzie łatwiej zorientować się jak dane miejsce wygląda. Ani pięknie, ani po bożemu, to tylko niedorozwój zamawiającego i projektanta. Pięknie i po bożemu, to ścieżka szła by dalej prosto wzdłuż głównej drogi. Tak to robią np. w Lipsku (minus taki, że siłą rzeczy ścieżki są jednokierunkowe): https://www.google.pl/maps/@51.339487,12.3952576,3a,75y,210.57h,68.87t/data=!3m6!1e1!3m4!1srB16TUb7fHVSJTBvMaq2yA!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu Przykład ze zdjęcia wprowadza dodatkowe niebezpieczne elementy: - dodatkowy punkt kolizyjny z wyjazdem z osiedla - niejednoznaczność pierwszeństwa - niejasność w jakim kierunku jedzie rowerzysta, więc ciężej określić jego intencje Dodatkowo piesi zamiast mieć niecałe 10m skrzyżowania do pokonania, mają 30-40m bo muszą iść na około. W sumie, to z tej osiedlowej nie można skręcić na główną, bo ktoś wymalował podwójną ciągłą Jakby przejazd i przejście były poprowadzone po prostej: - intencje rowerzystów będą jasne, jadą wzdłuż głównej - kierowcy skręcający z głównej muszą ustąpić rowerzystom jadącym drogą dla rowerów, nie tylko będącym na przejeździe - nie ma dodatkowego krzyżowania z osiedlówką To kierowcy są ślepi i nie widzą co jest przed nim na drodze? Przed skrętem nie obserwują czy ktoś nie znajduje się na przejściu lub w jego okolicy? Niebezpieczny element, to przejazd dla rowerów, gdzie faktycznie ciężko o dobrą widoczność. Tutaj trzeba też dobrej woli samych rowerzystów, wyczucia czy kierowca ich widzi, czy lepiej jednak zwolnić i przepuścić. To co jest na zdjęciu tego problemu jednak nie rozwiązuje, nadal widoczność jest kiepska, dochodzi niejasność pierwszeństwa. Ludzie nauczcie się w końcu pisać poprawnie. Ulica, aleja, plac, skwer, rondo itp. to są nazwane drogi, miejsca w miejscowościach. Droga, jezdnia, chodnik, droga dla rowerów, to są elementy związane z ruchem, z przepisami. Jeżeli jest dyskusja o prawie, to warto używać tych ścisłych określeń, a nie potocznych. Odnośnie drugiej części, taaa jasne nie blokują. Babka stanęła na przejściu tylko dlatego, że w końcu mnie zauważyła, tak by zatarasowała również przejazd. Zielona strzałka, co z tego że na głównej ciągle jadą i nie da się skręcić, wjadę i zablokuję. Miejsca tyle, że nawet dostawczak się zmieści, ale po co dojechać do krawędzi i nie wystawać tyłkiem na przejeździe. Kolejny też nie może poczekać przed przejściem (owszem obecnie już mocno wytarte). Jeżeli to faktycznie pas rowerowy, to tak. Tyle że nie na ulicy, a jezdni. Na zdjęciu jednak pokazałeś drogę dla rowerów, a nie pas rowerowy. Tutaj przepisy jasno nie określają prędkości, więc jak nie ma znaku przy tej drodze, to można przyjąć standardowe 50 w zabudowanym. Z tego co wiem, to przepisy nie precyzują co oznacza prędkość zbliżona do pieszego, czy to wartość bezwzględna w okolicach tych 5km/h, czy to prędkość pieszych, którzy się obecnie na chodniku znajdują. Brak licznika nie zwalnia z przestrzegania prędkości. Był nawet kiedyś wyrok w takiej sprawie jak fotoradar złapał rowerzystę, a policjant/strażnik miejski rozpoznał sąsiada. Sąd uznał winę przekroczenia prędkości, ale odstąpił od ukarania.
  14. Dużo więcej? Udaje się dojść za połowę obwodu? Ręcznie powinno dać się dojść do momentu, że opona już sama się trzyma i wtedy można zacząć działać łyżką. Utrzymanie opony w rowku na środku jest w zasadzie kluczowe i zdecydowanie ułatwia sprawę. Trzeba wielokrotnie upychać założone już odcinki, żeby dało się łatwiej przepchnąć kolejny. Jeżeli rowek jest wąski, to przeważnie zajmuje go już pierwsza strona opony, którą się zakłada. Jak jest płytki, to będzie ciężko. Opaska na obręcz też może przeszkadzać, bo mimo wszystko minimalnie zwiększa średnicę, może zakryć rowek. Ktoś tutaj chyba polecał patent z podkładaniem czegoś w obręczy, tak żeby już włożone odcinki opony przytrzymać na środku obręczy. Do zastanowienia się na poważnie czy nie wymienić obręczy. Miałem taki zestaw obręczy i opon, że bardzo ciężko się zdejmowało i zakładało, udało mi się nawet złamać łyżkę (owszem nie była jakaś wybitna). Gorycz przelała wymiana dętki w okolicach 0° przy wietrze. Przy okazji serwisu piasty z biegami, poprosiłem też o wymianę obręczy i na miejscu nawet na sucho przymierzyłem się do tej nowej.
  15. Pójdźcie na kompromis: SRAM/Avid.
  16. Robią zbyt płaskie, zbyt płytkie w środku, co powinno ułatwiać prawidłowe zaklinowanie opony w obręczy podczas pompowania, ale zdecydowanie utrudnia zakładanie i zdejmowanie. Ile tego ostatniego odcinka jest do założenia, koło 20-30cm czy znacznie więcej? Ogólna porada, to zaczynać po przeciwległej stronie od wentyla. Jak robi się za ciasno, to upychać to co już weszło na środek obręczy, żeby opona schowała się w rowku , gdzie jest mniejsza średnica.
  17. Ja dobijam zwykle do 5 bar, ale jak raz mi uszkodzona opona wystrzeliła, to teraz po przekroczeniu 4 zakładam gogle i słuchawki wygłuszające Może czas zacząć jednak czymś smarować... 3 bar to na luzie powinna każda opona wytrzymać, chyba że jakaś papierowa z maksymalnym 1,5 bar. Te moje 5 bar to już lekkie igranie, widać że opony są już mocno spuchnięte, napęczniałe. Jeżeli jest jakieś uszkodzenie rantu lub oplotu, to może strzelić.
  18. To pytanie czy nie zgubiłeś podkładek (nie wspominając o kulkach łożysk). Zwykle chyba są 3-4, ale mogę słabo pamiętać, bo ostatni raz rozbierałem kilkanaście lat temu. Konstrukcja tez mogła się trochę zmienić. Pamiętam za to, że jak kiedyś chciałem skasować luz i wyjąłem 2, to było za ciasno i na szybko dokładałem jedną (na szczęście zachowałem w razie co). Jak brakuje i nie masz ich pod ręką, to można próbować podejść do jakiegoś serwisu rowerowego i wydębić coś ze złomu.
  19. Bo mam nadzieję, że lato nie będzie deszczowe, ale woda w bajorkach się utrzyma:
  20. I tak ci z przedniego naleci Łańcuch to mu już zesztywniał Ale to obieg zamknięty, co wypiją, to potem do tej rzeki wysikają i poziom wody się nie zmieni
  21. Raczej nie ten sam co wtedy znalazłem ale pokazuje to samo: Najlepiej by było pociągnąć za obręcz ale nie ma jak jej dobrze chwycić.
  22. Tak, problem jest w wolnobiegu. Jeżeli nie rozkręcałeś go, nie dobierałeś się do jego łożysk, to nie, zwykłe nakręcenie wolnobiegu na piastę nie powoduje takich objawów. Tutaj w grę wchodzi brud, korozja, wypłukany smar. Jw. trzeba rozebrać, wyczyścić, nasmarować. Jeszcze ewentualnie coś ociera od strony szprych. Jeżeli jednak rozbierałeś, to opcji jest kilka: - za gęsty smar i po prostu mechanizm się "skleja" - zgubiłeś, nie dałeś wszystkich podkładek pod nakrętkę (ta z dwoma zagłębieniami) i to spowodowało zbyt mocne skręcenie, ściśnięcie łożysk
  23. Zdjęcie słabe ale wygląda jakby opona nie wyszła z rantu, niby schodzi ale jak puścisz to wraca. U siebie fabrycznie miałem założone opaski uszczelniające obręcz, co dodatkowo utrudniało zdejmowanie (ciaśniej w rancie). Początkowo myślałem, że opony są wklejone w obręcz, tak mocno siedziało. Dopiero jak stanąłem na oponie i pociągnąłem za szprychy, to udało się wyszarpać z rantu (patent znaleziony na YT). Skończyło się tym, że najpierw przyciąłem te opaski, tak żeby nie wchodziły w ranty, a koniec końców całkiem je wywaliłem i tylko taśmą zabezpieczam otwory na szprychy (obecnie malarską ale trochę za słaba i się rwie, trzeba by za każdym razem dawać nową). Jest łatwiej ale nadal trzeba się trochę pomęczyć, żeby opona wyszła. W sklepie gdzie kupowałem rower pokazywali, że idzie bez problemu - jakieś cyborgi ze stalowymi palcami lub lata praktyki. Podstawa, to zsunięcie opony z rantu. Jak nie idzie od razu, to trzeba próbować kawałek obok, aż się uda, potem zsunąć na całym obwodzie i dopiero brać się za łyżki. Z łyżkami najlepiej zasadzić się przy wentylu, zwykle robię dwoma na raz rozsuniętymi o kilka cm, co pozwala na zdjęcie dłuższego kawałka opony i łatwiejsze dalsze kroki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...