Skocz do zawartości

MrJ

Elita
  • Liczba zawartości

    1 182
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez MrJ

  1. @Krypto.Szosowiec właśnie nie mogę tego znaleźć jako osobnej części. Co jest o tyle dziwne, że można kupić sprężynę np. do Judy i Recona (i to z dokładnie tym samym skokiem, 80/100mm), a tutaj tylko całość. No nic, jeszcze się temu przyjrzę w wolnej chwili i ostatecznie kupię całość i podmienię, a tamtą zostawię jako zapas. (Tymczasem wymiana sprężyny średniej twardości z Magury Phaon z regulacją skoku na miękką z Magury Vidar bez regulacji zajęła 15 minut razem z założeniem nowej osłonki, smaru i czyszczeniem. Oczywiście regulacja nadal działa, bo czemu miałaby nie działać?)
  2. Czuję się, jakbym się cofnął w rozwoju do lat 90, ale najwyraźniej na serio nie ogarniam serwisu najprostszego amortyzatora 😆 Jest tak, że założyłem ostatnio Żonie do roweru Rock Shoxa 30 Silver i okazało się po pierwszych jazdach, że sprężyna jest trochę za twarda. Nauczony wcześniejszymi rozbiórkami rozkreciłem goleń, żeby spawdzić, jak to tam wygląda (manual manualem, ale wiadomo, jak to bywa), wyjąłem sprężynę razem z dolnym shaftem (czy jak to się nie nazywa) oraz pokrętłem i... nijak nie jestem w stanie tego w cywilizowany sposób rozebrać na części pierwsze. A wygląda to banalnie: sprężyna jest nakręcona na dwie plastikowe tulejki i teoretycznie wystarczy ją z nich wykręcić, ale praktycznie się nie da, a przynajmniej nie używając cywilizowanej siły. Sprawdziłem na necie po numerach części i owszem, można spokojnie kupić cały wkład (na załączonym zdjęciu), ale samej sprężyny jako sprężyny już nie. I teraz: czy ja źle szukam i na serio jej nie ma? A jak jest, to czy do rozkręcenia wkładu trzeba przystąpić tradycyjną metoda na chama? Bo mogę kupić wkład i stracić resztki szacunku do marki RS (rozumiem, że to podstawowy model, ale środek wygląda gorzej niż RST sprzed 20 lat), no ale bez jaj, żeby sie nie dało wymienić skręconego kawałka drutu, co powinno zająć 10 minut razem z wytarciem rąk. Ktoś coś? 🤔
  3. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    20 klocków to może nie, niemniej faktycznie dysponujemy dzisiaj bez porównania większymi środkami niż kiedyś. Tylko nadal pozostaje pytanie: i co, mamy je wydawać bez sensu tylko dlatego, że możemy sobie na to pozwolić? Wg mnie nie. Też mam bardzo podobne przemyślenia, tyle że moja przerwa w byciu na bieżąco z rynkiem rowerowym była jeszcze dłuższa, bo przez ponad 10 lat nie bardzo interesowało mnie, co się dzieje w branży. Nie tak, że żyłem pod kamieniem ale wszelkie nowości i trendy widywałem tyle, co na ulicach (fatbike, koła 29", gravele, elektryki, napędy 1x i tak dalej). I jak w zeszłym roku musiałem dokupić kilka części i wszedłem na olx / allegro / strony sklepów / forum, to moją pierwszą reakcją było ŻECOK***A? To, że w międzyczasie pojawiły się nowe rozwiązania nie było jakimś wielkim zaskoczeniem - chociaż żadnych wielkich "rewolucji" tam nie widziałem i nie widzę nadal - natomiast ceny, a zwłaszcza ich stosunek do jakości, to jakiś nieśmieszny żart. Sztywne ramy są nadal sztywnymi ramami, tyle że o nieco innych proporcjach, amortyzatory mają lekko wydłużone golenie, obręcze i koła większe obwody, a do kaset włożono jedną czy dwie zębatki więcej. Jednocześnie części pod starsze, ale przecież wciąż dobrze działające standardy są nieraz tak śmiesznie tanie, że to aż nie do uwierzenia. A skoro tak, to czemu by z tego nie skorzystać?
  4. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    Tak, wspominam "stare dzieje" z pewną nostalgią, podobnie zresztą jak większość osób w pewnym wieku. Ale nie, nie i jeszcze raz nie mam zamiaru okłamywać nikogo (a zwłaszcza samego siebie), że kiedyś było lepiej, bo było lepiej. I mam świadomość wad starych rowerów - zarówno swoich, jak i moich znajomych czy członków rodziny. Tylko jednocześnie nie będę także nazywał przestarzałymi szrotami rowerów, które nadal jeżdżą i spełniają swoją rolę może już nie tak dobrze jak kiedyś, ale wciąż na poziomie co najmniej przyzwoitym. Poza tym co to znaczy "wygodniej" albo "szybciej"? W jakich warunkach? W jakiej konfiguracji sprzętowej? W porównaniu do czego? Wygoda to sprawa bardzo subiektywna i ktoś, kto całe życie jeździł na rowerze krótkim i agresywnym, wcale nie musi się dobrze czuć na długiej ramie i łagodnym kącie główki. Odwrotnie zresztą też. Co do szybkości to też mogę długo dyskutować, bo jakie weźmiemy pod uwagę kryteria? Najprościej byłoby porównać fulle o identycznym skoku, tylko różnych rozmiarach kół, ale wtedy żeby złożyć je na możliwie identycznym osprzęcie i w zbliżonej końcowej wadze (bo to nie sztuka postawić obok siebie np. 12 i 15 kilo), na 29" wydamy sporo więcej pieniędzy. I wtedy 29" zapewne okaże się lepsze w większości bezpośrednich porównań, tylko czy byłoby to sprawiedliwe? Nie bardzo. Ustalmy więc może sztywny budżet? W takiej sytuacji dla odmiany 29" będzie topornym klockiem w porównaniu do 26". Więc może full 26" kontra HT 29? A czy mamy się ścigać na asfalcie, na ubitym szutrze, zarośniętych leśnych ścieżkach z wystającymi korzeniami czy wręcz technicznym singletracku, bo wtedy jeden będzie miał z założenia przewagę nad drugim (względnie odwrotnie) nie z racji rozmiaru kół, a konstrukcji ramy. I tak dalej, i tak dalej. I powtarzam: jakbym wymieniał cały rower i miał na to ładnych parę tysiaków, to zapewne sam z siebie przeszedłbym na 27'5 lub 29" Ale sytuacja była, jaka była (i nadal jest) i uważam, że pozostanie przy 26" było najlepszym wyjściem z sytuacji. Albo zgniłym kompromisem, jeśli wolicie to tak nazwać. Tak czy inaczej, po kilkunastu latach GT i-drive 2.0 by MrJ zakończył definitywnie swój żywot jako całość, natomiast wszystkie jego części nadal będą służyły dalej w co najmniej czterech innych rowerach. I bardzo, korba, dobrze
  5. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    Oj tak tak. Kiedyś to panie były czasy, teraz to nie ma czasów. I rowerów! A na poważniej, to porównywanie obecnej sytuacji, kiedy wielu z nas jest już statecznymi panami (i paniami) w średnim wieku z tą sprzed 20-25 lat i czasów szkolno-studenckich, jest z założenia bez sensu. Inne zdrowie, możliwości finansowe, dostępność części, bieżące mody i preferencje, i tak dalej. Niemniej fakt pozostaje faktem, że jak widzisz kolejną "rewolucję", która z perspektywy czasu okazuje się niczym innym jak bezczelną reklamą, mającą na celu tylko i wyłącznie nakłonienie klientów do głębszego sięgnięcia do portfela, to masz znacznie bardziej krytyczne podejście do tego całego pitolenia. Przy czym nie mam zamiaru z pozycji starego dziadersa krytykować młodych, bo przecież my też robiliśmy niezłe bzdury, choćby w temacie wspomnianego odchudzania rowerów - patrz wyjmowanie drucików z linek, nawiercanie obręczy, samodzielne konstruowanie pancerzyków w rodzaju Alligatora, przerabianie jarzm siodełek, długo by wymieniać. Powiem więcej: byliśmy tak samo ślepo zapatrzeni w tabelki z geometrią, oceniając na ich podstawie, jak dobry / zły jest dany rower, nie widząc go nawet na oczy, a już tym bardziej na niego nie wsiadając. Nie neguję też rozwoju technologicznego, który można sobie obejrzeć na setkach filmików na YT w rodzaju "old bike vs new bike", gdzie nieraz topowe (czy wręcz "zawodowe" ) konstrukcje, będące wówczas nieosiągalnym marzeniem, jeżdżą po prostu gorzej niż typowy średniak, na którego większość z nas może sobie bez problemu pozwolić. Co nie zmienia faktu, że jeśli dobrze jeździ mi się na kilkunastoletnim fullu do XC, w rozmiarze M, na kołach 26" i napędzie 1x10 (a i tak zmienionym trochę z konieczności, bo inaczej pozostałbym przy 1x9), to nie będę kupował nowego gravela (bo modny, bo niby do wszystkiego, bo cokolwiek sprzedawca nie powie) w rozmiarze L (bo w zasadzie to bardziej taki rozmiar wychodzi mi z magicznych wzorów) i 1x12 lub 2x12 (bo wincyj bieguw). Zresztą najważniejsza jest właśnie jazda, a nie spędzanie godzin przed ekranem czy nawet w warsztacie. Bo czym innym jest bieżąca konserwacja roweru czy nawet jego dopieszczanie przez wymianę konkretnych części, a zupełnie czym innym niekończące się grzebanie dla grzebania i tkwienie na etapie wiecznego projektu, co zresztą sam przerabiałem. Dlatego po prostu wsiadajmy na rowery, jakie by one nie były, i pedałujmy
  6. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    No właśnie - co to znaczy? Lżejsze? Bardziej odporne na przebicie? Lepiej trzymające się drogi? Z mniejszymi oporami toczenia? A jeśli tak, to za jaką cenę zakupu i problemy z późniejszym serwisem? No i co jeszcze musiałbym zmieniać poza oponami, by naprawdę odczuć różnicę? Bo patrząc na to, co przez kilkanaście lat użytkowania działo się z moimi obecnymi kołami, życzyłbym sobie, żeby wszystkie części, jakie kiedykolwiek miałem, spisywały się tak dobrze. Od momentu ich kupna bodaj dwa razy lekko dociągałem szprychy, z łożyskami czy bębenkiem nigdy nie musiałem niczego robić, podobnie jak ani razu nie złapałem w nich gumy. Powtarzam: ani razu. Jeżdżąc po krawężnikach, leśnych ścieżkach, nieraz rozbitym szkle czy ostatnio starych nasypach kolejowych, wysypanych ostrym tłuczniem. A przypominam, że to koła złożone na darowanych piastach, obręczach z firmy typu "może nie wstyd, ale chwalić się też nie ma czym" i równie budżetowych oponach. Wymieniłem tylko dętki, bo się po prostu zestarzały, ale po jakichś 15 latach miały prawo. A miałem kiedyś obiektywnie sporo lepsze koła: piasty XT, wysoki model Alexrimsów, nowiutkie dętki i równie nowe opony (przypominam, że dostępność i cena tubelessów były wtedy zupełnie inne niż dzisiaj, podobnie jak 29"). I co? I jak nie łożyska, to centrowanie, że o regularnych łataniach dziur nie wspomnę. A ić pan fhu... 😄 I tak, gdybym wymieniał cały rower, na 99% poszedłbym w koła 27,5 lub 29 i tubelessy, choćby dla ich obiektywnych zalet, które wynikają z samej średnicy obręczy oraz technologii bezdętkowej. Ale tu, teraz i subiektywnie nie widzę absolutnie żadnego powodu, by znów zacząć kombinować. A już na pewno nie jest nim sam fakt jeżdżenia na "przestarzałym" sprzęcie.
  7. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    Nie tyle może przywiązanie, co inne priorytety szeroko pojętego życia codziennego, problemy zdrowotne, finansowe, długo by wymieniać. W skrócie: bywały sezony, w których wsiadałem na rower ledwie kilka razy. Ale ostatnio sytuacja się zmieniła i o ile dam radę utrzymać bieżące chęci, to ten rok będzie najbardziej rowerowym od około 2007, a może i wcześniej. I tego się będe trzymał Czy uważam, że należało zmienić rower wcześniej? Tak, ale skoro tego nie zrobiłem, to widocznie z takich czy innych powodów nie mogłem. Zresztą obecnemu też jest daleko do doskonałości, bo w zasadzie składa się (i to dosłownie) ze zbioru mniejszych i większych kompromisów. Ale będę na nim jeździł, aż jego serwisowanie przestanie mieć sens i/lub moje wymagania zmienią się na tyle, że po prostu będę musiał kupić coś nowego. Natomiast na pewno nie będę dążył do zmiany dla samej zmiany, bo straciłem dużo za dużo czasu, wysiłku i pieniędzy na poszukiwanie nieistniejącego ideału.
  8. Kupię mostek rowerowy o takie specyfikacji: - ahead - długość 70-75mm - nieduży kąt w granicy kilku stopni, na pewno żaden duży wznos - pod kierownicę 25,4mm (mała średnica) - kolor czarny (ostatecznie srebrny, ale w pierwszej kolejności czarny) Chętnie ustawię się pod przesyłkę OLX lub odbiór osobisty (Chorzów, Katowice).
  9. Nic szałowego, ale wreszcie pierwsza przejażdżka małżeńska w tym sezonie 🥰
  10. MrJ

    [12750?g] GT i-drive2.0 by MrJ

    No i rama z przyległościami znalazła nowego właściciela. Plan jest taki, że będzie przerobiona na elektryka. W sumie to nie wiem, czy w takim przypadku archiwizuje się temat, zamyka, czy co właściwie? 🤔
  11. Sprzedane, temat do usunięcia.
  12. O tym, co mnie wku*** podczas jazdy, to nawet nie piszę, bo szkoda klawiatury. Zresztą od pewnego czasu podchodzę do tego ze złośliwym dystansem - jak się na mnie ostatnio rzucił jeden kundel, to zamiast potraktować go we wiadomy sposób, zwolniłem na tyle, żeby jak najdłużej przy mnie biegł. Niech go potem właścicielka szuka na drugim końcu dzielnicy Natomiast co mnie mocno poirytowało, to dziadostwo panujące na lokalnych grupach rowerowych na fejsie. Oczywiście nie spodziewałem się tam cudów (ostatecznie nie od dziś i nie od 10 lat siedzę na necie), ale bez przesady. Zamiast jakichś opisów ciekawych tras, propozycji sensownych wspólnych wyjazdów czy choćby porad dotyczących serwisów i sklepów, to mamy: - zdjęcia schabowego w restauracji (Jakiej? Jak tam dojechać? Był dobry, zły, przeciętny? A po co to pisać, wystarczy sama fotka), - szukanie frajera, żeby sprzedać mu graty (oczywiście samo zapisanie na grupę czy forum zwiększa wartość dowolnego sprzętu o co najmniej 20% względem średniej), - linkowanie wysrywów pedalarskich aktywiszczy (ostatnio rzuciła mi się w oczy dyskusja na temat jazdy w słuchawkach - oczywiście wedle jedynej słusznej narracji, że rowerzyści dobrzy, a reszta świata zła i jak potem taka głucha pała wjedzie pod auto, którego nie usłyszy, to jest to wina auta, a nie głuchej pały) - a jak się już pojawi jakaś ustawka, to na zasadzie "w sobotę będę jeździł po Katowicach, ale dokąd i na jak długo i z kim, to nie będę wam pisać, bo wystarczy wam moja obecność szanownego jaśnie pana. To ja chyba jednak będę nadal jeździł sam ze sobą 🙄
  13. I tego się wszyscy trzymajmy, a będzie mniej dziadków, próbujących siedzieć na MTB jak na składaku, jak i mniej dzieciaków, które powinny jeździć w porywach na 26", a wsadza się je na siłę na 29". Że o gravelowcach udających enduro nie wspomnę. Ale to nie temat do takich rozważań Tak czy inaczej rower jeździ, pokonuje kolejne kilometry i ma się dobrze. Na tyle, że ostatnio jak pomyliłem drogi i musiałem przejechać spory kawałek po byłym nasypie kolejowym (kamienie wszelkich rodzajów i kształtów, resztki podkładów, dziury, krzaki, do wyboru), to nawet za głośno nie protestował
  14. To zacznę ogólnie - to nie tak, że upieram się ślepo przy "kiedyś to były rowery, teraz to nie ma rowerów" i uznaję wszystko, co nowe za złe. Natomiast nie gonię też na nowinkami dla samych nowinek tylko dlatego, że jakiś internetowy anonim napisał w sponsorowanym artykule "nowe jest lepsze, bo stare jest gorsze". No nie. Jeśli starsze części spełniają moje wymagania, to wciąż ich używam i będę używać (np. koła czy amortyzator), a jeśli nie, to bez specjalnego żalu wymieniam je na nowe (napęd 1x10, hamulce - może z raczej budżetowej półki, ale jednak nowe). Mam oczywiście świadomość ograniczeń tego roweru, wynikających zwłaszcza z wieku niektórych jego części, ale nie są to wady, które przesłaniałyby mi zalety. Całość miała być odporna na złe traktowanie (oczywiście nie celowe, ale płakać nad każdym zarysowaniem też nie będę), być prosta i tania w domowym serwisie, no i przede wszystkim wygodna, bo zdrowie już nie takie, co kiedyś. I taka jest. Co prawda do ideału nieco brakuje, ale wpadłem już parę razy w życiu w spiralę dążenia do niego i nie ma ona absolutnie żadnego sensu - do dzisiaj na przykład boli mnie historia najlepszego roweru, jaki kiedykolwiek miałem (licząc także tego Centuriona), a którego rozsprzedałem po ledwie sezonie, żeby kupić "lepszy". GUNWO prawda. Chociaż cyferki mogą mówić co innego, to wg mnie geometria jest pośrednia między typowym ścigantem a turystykiem. Kiedyś brakowałoby mi trochę zwrotności, za to teraz doceniam wygodę i stabilność. Podstawową wadą jest dość ciężki tył, bo przedni trójkąt jest właściwie wyjęty żywcem z hardtaila, a cały system zawieszenia włącznie z dużym damperem jest umieszczony za suportem, co przy lekkim przodzie powoduje, że np. podrywanie obu kół naraz wymaga pewnej wprawy. Inna sprawa, na ile jest to potrzebne, bo nie po to kupujemy fulla, żeby przy byle dziurze podnosić tyłek. Czy natomiast polecam składanie takiego roweru samemu? To zależy od podejścia i jeśli ktoś lubi retro-sprzęty, ma nieco cierpliwości i umiejętności (bo czasami wystarczy tylko przetrzeć takie starocie szmatką, a innym razem rozłożyć je do ostatniej śrubki i kuleczki w łożysku), to jest to bardzo fajna zabawa Raczej nie mam zamiaru nigdzie startować, ale kto wie? Szczerze - nie zaglądałem do środka. Ciśnienie obu komór trzyma, regulacja odbicia działa aż za dobrze, więc na razie poza psiknięciem oleju pod oring nic nie robiłem. Zakładam, że przydałoby mu się zajrzeć do środka i nawet wyszukałem kilka instrukcji, ale to zdecydowanie nie jest np. Fox Float, którego rozłożyłem do zera na stole przy pomocy bodaj trzech kluczy. Z drugiej strony rozebrałem ostatnio przedni amortyzator, do którego nikt nie zaglądał od bodaj 2008 czy 2009 roku i nawet smar w środku był czysty. Więc póki działa, nie skrzypi, nie puszcza ciśnienia, nie przymula i tak dalej, póty go nie ruszam.
  15. @olo850 - tak, poprzednik to i-Drive. Muszę wreszcie zrobić zdjęcia ramy i wystawić na sprzedaż, niech inni maniacy retro skorzystają Co do nietypowych rozwiązań, to (jak napisałem powyżej) miałem dość konkretne wymagania wobec ramy, które mocno zawężały wybór. Ostatecznie wziąłem tego Centuriona, bo mogłem go sobie wziąć do ręki przez zakupem i choć nie jest oczywiście idealny, to naprawdę nie mam do niego większych uwag. Jeśli natomiast chodzi to o 29 cali, to długo kombinowałem, czy się nie przenieść na ten standard, ale ciągle pozostawało to samo pytanie: po co? Bo jest "wygodniej"? A dla kogo? Dla mnie, czy dla "ekspertów" od tabelek w excelu? Bo "lepiej się jeździ w terenie"? Tyle że ja i tak nie wyjeżdżam poza szuter i leśne ścieżki - dokładnie te same, po których nie tak dawno wielkie chłopy 2 metry i 120 kilo jeździły na 26". No i co z częściami, które i tak miałem? Niestety sytuacja rynkowa jest taka, jaka jest i koła złożone na budżetowym badziewiu, ale 29", są więcej warte niż o klasę czy nawet dwie lepsze, ale na 26". Podobnie amortyzatory czy ramy - wystarczy sobie wejść na pierwszego z brzegu OLX i zobaczyć, za jakie grosze chodzą niegdyś topowe komponenty, które mimo upływu lat wciąż będą lepsze jakościowo, lżejsze i wytrzymalsze niż nowa masówka pod nowe standardy. W ogóle jeśli chodzi o mody, trendy i jedynie słuszne przewidywania na rozwój branży rowerowej, to ja pamiętam aż nadto twierdzeń przed 15, 20 czy nawet 25 lat. I niektóre z nich okazały się prawdą, inne półprawdą, a jeszcze inne jedną wielką g***o prawdą. I wcale się nie zdziwię, jak za najdalej kilka lat pojawi się kolejna "rewolucja" służąca tylko temu, żeby klienci wydawali pieniądze na nowy sprzęt, mimo że ten stary wcale nie jest gorszy, a wręcz odwrotnie. Zresztą nie chodzi tylko o kasę, bo w zasadzie mógłbym choćby jutro wejść do sklepu i wyjść z nowym rowerem. Tylko żebym to zrobił, musiałbym mieć powód, a tego nijak nie potrafiłem znaleźć przez dobrych parę miesięcy. I dotyczyło to nie tylko rozmiaru kół, ale nawet samego rodzaju roweru, bo teraz na topie są gravele i inne podobne wynalazki, które nijak mi nie odpowiadają - gdybym chciał kupić sztywną ramę ze sztywnym widelcem, to bym kupił sztywną ramę ze sztywnym widelcem, a nie szukał fulla. Oczywiście nie oznacza to, że się zamykam w bańce "kiedyś to było" - patrz choćby napęd 1x, na który przeszedłem na długo zanim był modny, tyle że teraz mam już faktycznie nowsze komponenty. Ale to temat na dłuższą dyskusję, która w zasadzie nikogo poza mną nie będzie obchodziła
  16. Hamulce sprzedane, temat do zamknięcia.
  17. Nie, nie zakładam tematu, by się chwalić, bo w zasadzie nie ma czym. Gonitwę za pojedynczymi gramami zostawiłem lata temu tym, którzy mają do tego i chęci, i budżety, i przede wszystkim potrzebę. Natomiast zakładam temat "bo mogę", żeby zostawić tu parę własnych przemyśleń, których w trakcie powstawania tego roweru było aż nadto. W skrócie: w moim poprzednim rowerze (GT, jest na forum) zebrało się zbyt wiele rzeczy do ogarnięcia, żeby wystarczyło zwykłe "wymienię dwie części na ten sezon i jakoś się pojeździ". Z drugiej strony nie uśmiechało mi się kupować całkowicie nowego roweru, bo po raz kolejny zostałbym z kupą wciąż przecież dobrych, a jednocześnie niewiele wartych dla potencjalnych kupców części - bo wiadomo, że teraz to tylko koła 29" lub w ostateczności 27,5" i najlepiej 1x12, a reszta to jakiś przestarzały szrot, na który nie warto zwracać uwagi. Tak, oczywiście [epic facepalm icon]. Tak czy inaczej postanowiłem więc zostawić to, co nadawało się do zostawienia, dokupić to, co było konieczne i po prostu jeździć, ile się da, a nie zastanawiać nad jakimiś pierdołami. Największym problemem okazała się rama, bo musiał być to full o skoku 80-100mm, niskiej główce, nieprzesadnie agresywnej geometrii i w rozmiarze M/17" a tych jest po prostu mało. AM/Enduro, nie mówiąc o DH - proszę bardzo, ile chcecie. Rozmiarów L/19" i więcej - tak samo. Miałem już znalezionego Gianta Anthem X3 (niestety ktoś mi go sprzątnął sprzed nosa w ostatniej chwili), przez chwilę opcją był Kross Earth (ale poległ na wysokości główki), też dlatego ostatecznie zdecydowałem się na tego Centuriona, którego mogłem obejrzeć na żywo przed zakupem. Czy żałuję? Teoretycznie mógłbym, bo jest to rama, która odstaje od dzisiejszych standardów i wagą, i kinematyką zawieszenia. Praktycznie natomiast wciąż jest nadto firm, które nie grzeszą ani zaawansowanymi rozwiązaniami technicznymi, a każą sobie za nie płacić jak za zboże. Tak czy inaczej - rama została rozebrana praktycznie do zera (nie wiem, kto wkręcał w nią suport na coś, co wyglądało jak klej neoprenowy, ale powinien mieć sądowy zakaz zbliżania się do roweru do końca życia), wszystkie pozostałe części wypucowane, nasmarowane i ewentualnie przeserwisowane (np. rozebrałem amortyzator na tyle, na ile jestem w stanie zrobić to w domu, wymieniłem dętki na nowym talku i opaskach), a cały rower złożony. Czy spełnia moje wymagania? Po pewnych modyfikacjach w postaci np., zmiany mostka na krótszy, regulacji siodełka oraz doborze ciśnień w damperze, tak. Czy jest idealny? Cóż, całość mogłaby ważyć tak z kilogram mniej, napęd pracow,ać kulturalniej i mieć nieco większy zakres przełożeń, a Magura jak była tępa 15 lat temu, tak jest tępa nadal Natomiast z założenia potrzebuję tłuczydła, żeby najpierw przebić się przez zakorkowane śląskie miasto (kto mieszka, ten wie, że nie jest to jakoś wybitnie przyjemne), a potem sobie pośmigać po podmiejskich ścieżkach. A jak się coś ubrudzi, porysuje, obije czy wręcz zepsuje, to mam to ogarnąć w domu szmatą i dwoma kluczami, a nie szukać serwisu na drugim końcu kraju. No i fajnie wygląda, jak całkiem sensowny maraton sprzed kilkunastu lat kiedy szczytem mody były masywne hydroformowane rury ram o nietypowych przekrojach. Co ciekawe, mimo nietypowego mocowania dampera, zawieszenie to jednozawias, będący w zasadzie tym samym co Merida LRS. I co? I jakoś nie kopie, ładnie wybiera, nawet nie buja (chyba że się postaram i będę napierał na pedały całym ciężarem z biodra), za to pozwala na całkiem konkretne pociśnięcie po nierównościach. I więcej naprawdę mi nie trzeba. Jeśli chodzi o dobór części, to szukałem takich o możliwie najlepszym stosunku ceny do jakości do wagi, zarówno nowych, jak i używanych. Kierownica, sztyca i mostek zostały kupione nowe z ekspozycji sklepowych, łańcuch, korba i kaseta z demontażu prawie nowego roweru, a przerzutka i manetka były używane i wymagały serwisu (manetka nie działała w pełnym zakresie - wina była odpięta sprężynka, natomiast w przerzutce wymieniłem śrubę blokującą). Cen nie będę podawał, bo nie ma to sensu, natomiast jakbym policzył wszystko do kupy, to za ten szmalec w życiu nie kupiłbym niczego porównywalnego osprzętowo na kołach 27,5, a tym bardziej 29". A że 26" jest "niemodne" i "źle się prowadzi", to mam to w poważaniu. Mnie ma być dobrze, a nie tabelce w excelu. PS Mimo poszukiwań, wciąż nie mam pewności co do dokładnego rocznika i skoku ramy. W żadnym katalogu Centuriona dostępnym online nie ma identycznego malowania, natomiast sądząc po kroju napisów może to być 2007 lub 2008. Skok też widnieje raz jako 80mm, a w innym źródle jako 90mm - później była zmiana na 100mm, tyle że tam już łącznik wahacza wygląda inaczej, więc obstawiam 80 lub 90. Jedyne dokładnie takie samo malowanie znalazłem na zarchiwizowanej stronie niemieckiego sklepu w postaci gotowego roweru (osprzęt klasy LX, gdzie wersja z XT była bodaj biała), ale nigdzie nie było na niej podanego ani roku, ani dokładnej specyfikacji. Nie, żeby jakoś burzyło to mój spokój wewnętrzny, ale niby wszystko dzisiaj jest dostępne w sieci, niby Niemcy to taki uporządkowany naród, a tymczasem... I... to tyle. Wszystkie części zważyłem co najmniej dwukrotnie, natomiast ostatnia cyfra w wadze czasami mi szaleje i miga, więc zaokrąglałem do najbliższej wartości 0/5. Nawet jak na koniec wyjdzie +-50g, to po prawdzie mam to gdzieś. No i #ZAWSZEGRATEM! Bottle Cage (Koszyk na bidon): X-TASY + śruby - 45g Brake: (Front) (Hamulec przedni): TEKTRO M275 + adapter - 310g Brake: (Rear) (Hamulec tylny): TEKTRO M275 + adapter - 330g Bottom bracker insert (Wkład suportu): SHIMANO SLX - 85g Cables (Pancerze i Linki): ACCENT - 50g Cassette (Kaseta): SHIMANO XT CS-M771 10s - 290g Chain (łańcuch): SHIMANO HG-X - 250g Crankset (Korby): SHIMANO SLX M660 175mm + zębatka MOTSUV 38T + śruby - 695g Derlr. (Rear) (Przerzutka tylna): SRAM GX 10s - 265g Fork front (Amortyzator): MAGURA Phaon 90-125mm + gwiazdka - 1960g Fork rear (Damper): MANTOU Swinger SPV 3-way + tuleje mocujące - 375g Frame (Rama): CENTURION Backfire LRS Hydro, rozmiar M/46cm + zacisk sztycy no-name - 2450g Grips (Gripy): piankowe SDC CHW-275 - 20g Handlebar (Kierownica): GIANT Contact 620mm - 170g Headset (Stery): NECO H172 - 75g Pedals: (Pedaly): WELLGO SPD - 370g Seat: (Siodło): WITTKOP GEL - 330g Seatpost (Sztyca): CONCEPT anti-shock 400mm - 310g Shifters (Manetki): SRAM GX 10s - 130g Skewers (Zaciski kół): SHIMANO skręcane - 75g Spacers (Podkładki): 1x5mm - 5g Stem (Mostek): RITCHEY 4-axis 90mm - 150g Tire (Front) (Opona przednia): KENDA Karma 2,0 - 550g Tire (Rear) (Opona tylna): KENDA Karma 2,0 - 555g Top cap (Kapsel amortyzatora): NECO - 20g Tubes (Detki): MAXXIS Welther Weight - 2 sztuki - 32g Wheel Front (Koło przednie) - 1100g Brake Disc (Tarcza hamulcowa): TEKTRO M275 Hub (Piasta): DARTMOOR X-Rolls Rim (Obrecz): ACCENT Generation XC Spokes (Szprychy): DT Champion 2,0, 32 sztuki Nipples (Nyple): DT Rim Tape (Opaska): no-name Wheel Rear (Koło tylne) 1370 Brake Disc (Tarcza hamulcowa): TEKTRO M275 Hub (Piasta): DARTMOOR X-Force Rim (Obrecz): ACCENT Generation XC Spokes (Szprychy): DT Champion 2,0, 36 sztuk Nipples (Nyple): DT Rim Tape (Opaska): no-name W sumie: 12655g Jak tylko będę miał dostęp do dokładnej wagi hakowej (takiej do bagażu), to skorzystam i porównam. Zwłaszcza że coś mi nie pasuje - mój poprzedni GT teoretycznie ważył wg tabel prawie tyle samo, a "na żywo" był rowerem odczuwalnie cięższym. A skoro tak, to gdzieś w obliczeniach musiał być błąd. Fotki:
  18. Sora sprzedana. Link do SRAMa na OLX: https://www.olx.pl/d/oferta/przerzutka-tyl-sram-7-0-manetki-sram-x7-grip-shift-przod-i-tyl-8b-CID767-IDZk140.html
  19. MrJ

    [OLX] obecna sytuacja

    OLX sobie może promować co chce, ale to przecież od nas zależy, jak będziemy z tego korzystali. Jak mam towar z tanią i pewną wysyłką i daleko, biorę z w wysyłką. Jak mam blisko, odbieram osobiście. Chociaż zdarzyło mi się już zamawiać paczki od osób, z którymi mogłem się spotkać, no ale wiecznie im coś nie pasowało. A tak to przesyłka za kilka zeta do paczkomatu po drodze z pracy i po problemie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...