Skocz do zawartości

[gleby] jak upadac, zeby nie zrobic sobie krzywdy?


macrianus2

Rekomendowane odpowiedzi

ja od ostatnich 2 tygodni jezdze i skacze hez hebli i w sumie na lodzie to umiem juz kontrolowac rower, moge sie co najwyzej wypowiedziec o glebach po nieudanych ladowaniach, bo az takim kaleka nie jestem, zeby sie na rownej prostej drodze wywracac :P (nawet bez hamulcow). Zawsze jak wiem, ze zalicze spotkanie z ziemia, to staram sie je amortyzowac dana czescia ciala jak najlepiej np. gdy lece cos w stylu OTB, to najczesciej wyrzucam ktorys bark do przodu i na niego biore cala sile uderzenia. W sumie jest to dosyc skuteczna metoda, bo jezdzac w orzechu jeszcze ani razu dzieki temu (na szczescie i obym tego nie doswiadczyl) nie rylem twarza po ziemi, ale barki bola, wiadomo cos za cos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze, jeśli już lecę, staram się upaść na bark lub na tyłek :lol: . A konkretniej: zależy od pozycji, w jakiej spadam z roweru. Przy zjeździe staram się przekręcić na bok i lądować na barku (lub na boku) - byle nie na plecach lub na twarzy :-o . W ostateczności, jeśli lądowanie zapowiada się miękko (np. piach) bądź lecisz z niewielkiej wysokości (na jakiś garbik), można się podeprzeć rękami - ale z tym uwaga, bo łatwo wybić je ze stawów lub nawet złamać! W żadnym wypadku nie mogą być wyprostowane i usztywnione w łokciach - właściwie taki upadek przypomina trochę zrobienie gwałtownej pompki ;-) . Na prostym ląduję z reguły na boku, i tu często pomocny w amotyzacji wstrząsu okazuje się pośladek :P .

Pozdrówko i powodzenia :-) !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni złapalem się na tym, że gdy jest ślisko i ucieka mi rower to staram się po prostu się puścić i z niego zeskoczyć..troche to śmiesznie wygląda jak rower obok i ja biegne obok, ale przynajmniej nie zaliczam prawdziwej gleby ja tylko rower :-( .

ot taki mi sie smieszny odruch wyrobił :P

oczywiście uda się to tylko w platformach :-P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to co poprzednicy plus przewrotka na bok jesli widze ze spotkanie z drzewem mialoby byc centralne-wole sie sam obetrzec troche niz np polamac koło albo jeszcze gorzej...w miare mozliwosci jesli uda mi sie wypiac na czas to staram sie przeturlikac kawałek niz przywalic i zatrzymac trac skora o glebe.O dziwo ostatnio dwa wyjazdy i dwie gleby w ktorych jakos odruchowo sie wypialem(zdazylem obiema nogami),jedna na blotnym zjezdzie trawersem przednie kolo mi zaczelo uciekac w bok w dol stoku a zdecydowanie nie chailbym tam wjechac razem z rowerem to jakos sie wypialem przeskoczylem jedna noga nad kiera i na lapy na bok w kireunku gory stoku oczywiscie(predkosc jakies 10km/h).Druga gleba to na lodowej koleinie chcailem skreic ale kolo przednie nie podzielilo mojego entuzjazmu i blyskawicznie sprowadzilo mnie na glebe-wypiac sie zdazylem ale wszystko na lokiec przyjalem prawie-troche stluczony jak to na lodzie i aktualnie pobolewa :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ja generalnie staram się przyjmować uderzenie na ręce/bark. I się tak przeturlać. :) Chociaż raz miałem takie śmieszne OTB że przednie koło mi wleciało w taką głęboką dziurę i cały przeleciałem nad kierownicą lądując na nogach. :lol: Do dzisiaj nie wiem jak to zrobiłem, ale fajnie musiało wyglądać. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że najlepiej jest lądować na nogach :lol: - i wbrew pozorom, to się czasem udaje ;-) . Mnie się kilka razy zdarzyło nawet tak wymanewrować, że nie tylko sama nie upadłam, ale jeszcze rower zdołałam złapać tuż nad ziemią :grin: .

Dodam, że nie jeżdżę w SPDach ;-) .

Pozdrówko z gracją :-) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przekonany ze umiejentny przewrot w przod potrafi uratowac przed potluczeniem :grin:

Popatrzcie sobie na gosci z le parkour czy jak to tam ani jak skacza z duzych wysokosci i nie tylko to ladujac robia przewrot :roll:

Zreszta ja ostatnio jak sie zagamilem i na lodzie wjechalem przednim kolem na koeine oczywiscie wycialem glebe ale calkiem przypadkiem zrobilem fikolka i zaraz po tym zdarzeniu wstalem zupelnie nie czujac w zadnym miejscu bulu :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni złapalem się na tym, że gdy jest ślisko i ucieka mi rower to staram się po prostu się puścić i z niego zeskoczyć..troche to śmiesznie wygląda jak rower obok i ja biegne obok, ale przynajmniej nie zaliczam prawdziwej gleby ja tylko rower :-( .

ot taki mi sie smieszny odruch wyrobił :(

oczywiście uda się to tylko w platformach :-P

 

i właśnie dlatego jestem zwolennikiem ramy a`la damka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przekonany ze umiejentny przewrot w przod potrafi uratowac przed potluczeniem Very Happy

Popatrzcie sobie na gosci z le parkour czy jak to tam ani jak skacza z duzych wysokosci i nie tylko to ladujac robia przewrot

dokladnie, roll to chyba najlepszy sposob. ja wywracam sie bardzo rzadko, bo nie czesto mam okazje na extrema ;-) . ostatnio wywalilem sie na lodzie. wjezdzam, chce skrecic a tu 0,1 sek. i juz leze ;) dopiero po chwili zrozumialem ze leze na ziemi. troche bolalo bo wszystko bylo zamarzniete. predkosc przy wypadku to okolo 6km/h :lol: wlasnie mialem przyspieszyc, ale stare opony z makrokesza nie utrzymaly przyczepnosci :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to nie pamietam zebym kiedys mial jakikolwiek czas na reakcje lub pomyslenie jak zejsc z roweru podczas gleby. Przewaznie jade i bum... leze. Reszta to odruchy. Poniewaz jezdze w noskach, to wywrotki na boki koncze razem z rowerem, czasami troche sie poobcieram, czasami poboli udo itp. A jak OTB... hmmm jakims cudem nie zdazylo sie zebym pociagnal rower... i to chyba jedyny plus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak ma sie noski trudno cokolwiek zrobic. Ale.. ostatnio jak był lód nie wiem jakim cudem wypiałem sie z noskow i wyskoczyłem przez kierownice a rower uciekł pode mnie. Wylądowałem na nogi :-P ale było slisko sie pośliznąłem i gleba :mrgreen: n wiem nie wydaje mi sie by podczas jakies gleby był czas zeby przemyslec co sie zrobi.. jedynie role chyba odgrywaja odruchy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja nigdzie aktualnie nie chodze(sztuki walki)ale bylem ostanio w pt i w niedziele na rowerze w lesie na oponach ktore nigdy w blocie nie byly dobre a aktualnie maja ze 3000-3500km przebiegu.Pady cwiczylem w te dni raz dziennie,za pierwszym razem super za drugim boli troche do dzis ale strat w sprzecie nie bylo na szczescie-a ja sie bez dodatkowych kosztow samoczynnie naprawie ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem ze nie pytasz o unikanie gleby tylko jak juz dojdzie do lotu:)

 

to zalezy od paru czynnikow w kazdym razie walc zo to zeby nie poleciec do przodu. no i w miare mozliwosco opanowanie, czyli nie ratuj sie w pierwszej fazie lotu np glebą na prawo i lądowanie na ręce co sie moze zle skonczyc, jak juz lecimy to doczekajmy do ostatniej fazy i przemyslmy mikrostrategie;) chyba ze wymaga tego sytuacja np lecimy na ludzia, samochod drzewo itd.

 

pomaga tez nie puszczanie kiery przy glebie na bok, oczyiscie nie trzymamy kiery za rogi zeby przywalić rękami o ziemie tylko gdy np glebiemy sie na prawo sprobujmy do ostatniej chwili trzymac kiere, tak by sile uderzenia pochłonęły rogi ale to tez jest niebezpieczne bo mozemy sie odruchowo podeprzec kolanem i moze byc nieciekawie.

 

Poza tym opisana sytuacjasprawdza sie pod warunkiem ze "złożenie sie" na bok jest ostatnim ratunkiem bo jak sie da to najlepiej opuścić rower np zeskoczyc, odskoczyc itd ale to wymaga duuuuzego doswiadczenia :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...