Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

Historia z dziś, a właściwie już wczoraj.

 

Wracam do domu, ale godzina całkiem jeszcze przyjemna, więc czemu nie zrobić dodatkowych paru kilometrów, przy okazji skoczyć do piekarni i kupić coś na kolację. Odbijam z głównej drogi, na początek 600 metrów idealnie gładkiego, szerokiego asfaltowego zjazdu. Mając 50-parę na budziku kątem oka zauważam poruszający się z lewego pasa cień. I było dobrze, dopóki nie zmienił się w czarne kocisko, które próbuje przedostać się na drugą stronę ulicy. Dłonie na klamki, hamulce w ruch, w głowie wspomnienia wcześniejszych szlifów. Sierściuch jednak wbił się idealnie między koła. No, prawie idealnie. Sądząc po sile uderzenia i odgłosie w stylu "miaaaa-khhhhhhhhhh-aaauuuł" grzbiet kota doznał bliskiego spotkania z tylnym kołem.

 

Zatrzymałem się kilkadziesiąt metrów dalej, śladów kota czy choćby krwi zero. Szkoda jednak zwierzaka, więc wróciłem wyżej i zacząłem go szukać. Niestety w obliczu sporej zarośniętej łąki i ciągnącego się dalej lasu musiałem skapitulować.

 

Żeby atrakcji nie było zbyt mało, pięć kilometrów dalej czekały już na mnie dwie sarny. Tu już jednak było pod górę, więc jechałem wolniej i zobaczyłem je znacznie wcześniej. Szczęśliwie czegoś się wystraszyły i zawróciły do lasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam. Też się podzielę pewną historią z psem w roli głównej :)

 

Kiedyś zjeżdżałem z takiej małe góreczki jakieś 28-30 km/h. Przy rzeczce na dole stała jakaś kobieta z kilkuletnią córka jak się później okazało towarzyszył im piesek który leżał sobie na środku ścieżki a że był koloru szarego jak piasek na którym sobie odpoczywał to go po prostu nie zauważyłem. Dopiero jak wstał jego sylwetka ukazała się moim oczom więc odruchowo nacisnąłem hamulce - niestety obydwa. Rower od razu stanął dęba a ja sobie poleciałem do przodka. Na szczęście nic mi się większego nie stało bo kiedyś trenowałem pewną sztukę walki i powiedzmy że wiem jak upadać. Jedyne uszkodzenia to zadrapany hamulec rama i licznik - to w sprzęcie. Mi się lewa strona kierownicy wbiła w nogę samą końcówką i przez jakieś ok. 2 tygodnie miałem piękne sine kółeczko na udzie :) Piesek na szczęście zdążył odbiec na bok, trochę jeszcze poszczekał sobie na mnie i zajął się swoimi pieskimi sprawami. Najzabawniejsze jest to że właścicielka sierściucha była w większym szoku niż ja bo nawet nie wiedziała co się stało bo zdążyłem odjechać - spieszyłem się.

 

Tak więc trzeba mieć oczy szeroko otwarte ale też jako właściciel zwierzaka mieć go zawsze na oku a najlepiej na smyczy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dwa miesiące temu mało nie wjechałem na bobra, a ze trzy tygodnie temu wpadając w stado dzików jednego rozjechałem. Było ciemno więc nie wiem, czy się otrzepał i pobiegł dalej, a ja nie miałem ochoty na kontakt wzrokowy z lochą.

Zwierzęta w lesie są kompletnie zdezorientowane, bo rower dość szybko się przemieszcza i nie hałasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tak więc trzeba mieć oczy szeroko otwarte ale też jako właściciel zwierzaka mieć go zawsze na oku a najlepiej na smyczy
 należy dodać "na normalnej smyczy". Raz wkręciłem w koło sh*tzu bo mijałem parę idącą po ścieżce i uważałem żeby go nie rozjechać, bo sobie luzem biegał. Okazało się że smycze rozciągalne są tak cienkie, że niewidoczne z daleka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio jadąc wzdłuż Wisłostrady w Warszawie z krzaczorów wyskoczyło mi, nie przesadzając, ze 30 dzików. jakieś 6-7 dużych i reszta małe. Jednego "musnąłem" przednim kołem i zdałem sobie sprawę że dzik biega zaiaszczo szybko jak na tak krótkie nóżki :D. Generalnie w zielonych częściach Warszawy częściej widuję zwierza leśnego pokroju dzika, sarny czy zająca niż w lesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

ze 30 dzików

U nas w Kato w południowych dzielnicach dziki są na porządku dziennym. Często buszują po osiedlowych śmietnikach całymi rodzinkami. Ludzie się do nich przyzwyczaili ale nie wchodzą im w drogę i to samo robią te świnki. Mi nie przeszkadzają (a wręcz się cieszę bo ich obecność oznacza że jeszcze nie mamy w Katowicach tak tragicznie zanieczyczonego środowiska) ale znajomi co mają działki czy ogródki nie mogą nic posadzić bo te dziki zawsze się prześlizgą przez ogrodzenie i niszczą cały ogródek tymi ichnimi ryjkami :) Wile osób zbiera resztki jedzenia z gospodarstw domowych i zanoszą im do lasu. Mają jedno takie miejsce u nas w lesie gdzie prawie zawsze tam są i można się popatrzeć na społeczne życie dzikich leśnych świń :) Często jak jadę w lesie to słyszę jak buszują a nie raz się zdarzyło że musiałem zawrócić bo stanie 5 takich wielkich świń ze zjeżonymi grzbietami i nie chcą przepuścić (ale to tylko jak mają warchlaczki w stadzie i chcą je bronić). Czasami można się przestraszyć ale przeważnie są pokojowa nastawione i staną na skraju drogi i przyglądają się ludziom z taką samą ciekawością w oczach jak my im się przyglądamu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę sobie po chodniku po woli obok dzieciaka a on nagle gleba pod koła to zakręcam na heblach i na centymetry go minąłem. Jego matka już cała w nerwach :D Ale no cóż trzeba uważać bo różnie bywa z dziećmi.

 

Raz też  jakaś Pani miała na smyczy rozciągalnej yorka i wlazł pod koła bo smycz się nie zwinęła jeszcze i po łapach przejechałem.

Edytowane przez Ychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dosyć niedawno w parku Grabiszyńskim we Wrocławiu jadę z kolegą - pełno różnorakich psów. Norma, bo niedziela południe. Ale za mostkiem, za którym jest zakręt, wyskakuje ze 30 małych piesków chiłała i to większość bez jakiejkolwiek smyczy. Trudno było jakiejś nie potrącić, ale udało się :D Żartobliwie w pośpiechu krzyczę tuż za mostkiem "Rafał, uważaj na te szczurki" :D

 

Wiem, że to o zwierzętach, ale przygody z dziećmi też były... Raz jadę parkiem - wokół placu zabaw, a tu biegnie 3 letnie dziecko. Patrzę, że leci prosto na mnie (patrzy w bok). I w dodatku biegnie. Wokół dużo ludzi, trudno skręcić - stanąłem. Zanim zdążyłem krzyknąć - dziecko już walnęło w przednie koło, przewróciło się - i pobiegło dalej :D

Edytowane przez herosa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek z kumplem jedziemy wieczorkiem koło 19nastej kawałkiem drogi wojewódzkiej przez las. Jako, że zapomniałem akku, to najniższy tryb w mojej C8 i jedziemy spokojnie te 30-33km/h.

W ciemności coś przebiega mi drogę od lewej strony i ładuje na kurs kolizyjny. Pierwsza myśl, ło matko, dzika strzelę. Coś przebiega na pobocze, po czym zaczyna szczekać i nas gonić.

Komuś owczarek niemiecki musiał uciec z pobliskich posesji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A mi kiedyś podczas wyprawy, Lis rozerwał namiot:)

Jechałem do Krakowa z Jeleniej Góry, namiot rozbiłem pod wieczór na jakimś polu w lesie.

Rano koło 6, coś mnie budzi, uderzenie w namiot, budzę się, potem kolejne uderzenie, ciśnienie rośnie, nagle widzę zęby które rozrywają mój namiot!!!!, a ja sam ciśnienie 200:), uderzyłem go pięścią i na szczęście uciekł :), ale po tym chyba z godzinę nie mogłem się uspokoić.

 

Albo ostatnio jadę z pracy, słyszę coś w lesie, jakieś zwierzę leci w moim kierunku, dodałem gazu w nogach i przywaliłem w znak "roboty drogowe":)

 

A ile much, robaków wpadło do gardła i tak głęboką że jedyną formą wydostania było nabranie śliny i połknięcie go:)

Edytowane przez Kukizek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio z kumple pojechaliśmy na trening terenem. Wyjeżdżamy z lasu do wioski, piasek i błoto zamieniają się w szuter i asfalt. Ja wyciągam bidon, zdążyłem go podnieść na wysokość klatki piersiowej, a tu jak z posesji nie wylecą 2 psy Bernardyno podobne.

Na przełożeniu 32-21 przekroczyłem 50kmh, a te psy dalej za nami biegną. W połowie wioski odpuściły. Nagle z tętna 140 skoczyło do 198 bpm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

3 dni temu miałem bardzo nieciekawe zajście <nie z zwierzakiem>, lecz matką z dzieckiem. Ok. 10 rano postanowiłem przejechać się do koleżanki na dobry film. Jadę ok.500 metrów <po tej trasie mam takie obniżenie terenu> i zjechałem z niego <po lewej stronie są schody a po prawej ścieżka rowerowa>, więc owa kobieta postanowiłeś iść po właśnie tej ścieżce z dzieckiem! Ja tak trochę zaspany zjeżdżam i nagle patrze, o k^%$# ktoś idzie,naciskam tylniaka i skręcam w prawo <jest tam coś ala wałek> wbijam się w dół *ciuldup* wstaje a ta matka ma do mnie pretensje, myślałem, że mnie strzeli... Nie będę przytaczał jej słow. Jednym słowem najadłem się stracha i kociokwiku. 

SZKODY:

-wygięty pedał

-lekko wygięte koło

-zdarte kolano 

Pozdrawiam :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ze względu na brak czasu za dnia bardzo często jeżdżę w okolicach północy. Spotkania z sarnami, psami, kotami są na porządku dziennym, pewnego razu zdarzyła się raz nawet sowa :) Podczas wczorajszej nocnej jazdy, zaczął mnie gonić jakiś bardzo zawzięty i dość agresywny średniej wielkości kundel. Miałem już za sobą trochę kilometrów a odcinek na którym go spotkałem to może nie bardzo stromy ale dłuuuuugi podjazd. Sił na sprint pod górę za bardzo nie miałem, przez myśl przeszło żeby zawrócić i ogień w dół - może by zgłupiał i odpuścił. Pedałowałem jednak dalej w górę odstraszając go na różne sposoby (które raczej przynosiły odwrotny skutek). Mam pytanie, czy macie może jakieś sposoby na agresywne i zawzięte psy? Co właściwie robić w takiej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

coś takiego może okaleczyć dożywotnio psa lub zrobić jeszcze gorsze kuku

Przede wszystkim nie trzeba walić prosto w psa, a po prostu w powietrze. Niestety miałem okazję to obserwować, bo jechałem za osobą używającą. Pies uciekł za swój płot, a mnie trochę popiekło ;)

 

Pytanie też czy to faktycznie był agresywny pies czy typowy burek goniący lub przeganiający.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...