Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego- reaktywacja cz. 3


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dzisiaj miałem rowerowy dzien.. :D Po zakończeniu jazda testowa w pełni przygotowanym rowerkiem.... Już wiem że mogę Speed Kingowi ufac..:P Świetna opona na prostych {niskie opory toczenia i wąski bieżnik, który się głównie opiera na drodze} i bezpieczna przy zakrętach - boczne klocki trzymają ja, że idzie się pochylać jak na slickach. Pojechalismy do miasta z kumplem, bo jego kolega i mój kuzyn {w jednej osobie} chciał z nami na rowerku pojechac. Rowerek Grand, z przodu amor, bagażnik i błotnik z tyłu, mała ramka, niedopompowane opony... Ogólnie gosciu bez kondycji i rower cięzki i toporny. W pewnym momencie zamieniliłem się z nim rowerem, bo przy rekraacyjnej jezdzie na podjazdach ostro dyszał. Pojezdził trochę Cubem, a ja dorwałem Granda i zrobiłem wyscig pod górkę z kumplem :D Jednak w sprintach to siłę mam, taki kloc rower, a nie dałem się z 15 sekund wyprzedzic. :P Moje porzyczenie mu roweru zaowocowało rozdarciem nogawek przez korbę.. ^_^ Po zaliczeniu podjazdu był czas na zjazd i powrót przez miasto na dzielnicę {w pospiechu}. Lawirowanie między samochodami na światłach i prucie 35-45km/h na terenowych flaczkach przez miasto daje radę :P Rower zaliczył dzisiaj też pierwszą jazdę w terenie i ubłocił się troszkę. Dla towarzystwa miałem pojechac na dwie popijawy... Obie w lesie. Sprawdziłem dzięki temu swoją orientację w terenie, która jest Beznadziejna. Włóczyłem się po kompletnych bezdrożach w jednym lesie, a w drugim mimo ze słyszałem "ekipę" to ich nie potrafiłem znalezc... Podsumowując 2 bromki dla relaksu w dwu godzinnych przerwach były dobre :P I znowu przypomniałem sobie, jak bardzo nie lubię wódki, nawet nie moge się patrzec na ludzi którzy ją piją. A jeszcze rok temu byłem przyzwyczajony...

Dałem się karnąc kumplom z ogniska, którzy zachwalali mój rower, ale czegoż tu się dziwic, jak byli trochę % i sami jezdzili tylko marketami... Dziewczyna, której dałem się karnąc stwierdziła że rower fajny, ale hu**we pedały. :lol: {jeżdzę na spd, ale nie mam jeszcze butów - na spd są plaskitowe nakładki z jednej strony} Znalazłem cudowny sposób na poradzenie sobie z bezsennoscią - wymęczenie się cały dzionek na rowerze, a wieczorem bro dla relaksu {od czasu do czasu} Także ide spać i pozdrawiam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zrobiłem dzisiaj jedynie 35km na nienaoliwionym łańcuchu... nawet się trochę przestraszyłem bo przez pierwszą część traski nie schodziłem poniżej 29km/h a dla kogoś kto w czerwcu(z powodów szkolnych) nie mógł sobie pozwolić na regularne jeżdżenie i się przeziębił jest to całkiem przyzwoity wynik(wczoraj pobiłem swój rekord prędkości - po 3tyg poza siodłem)

poza tym wpadłbym pod samochód kiedy jakaś !@#!@#$!$@ wymusiła pierwszeństwo nie rozglądając się przed wjazdem na skrzyżowanie i dopiero widząc driftującego bokiem rowerzystę zatrzymała się na środku krzyżówki... nie zapomnę jej zaskoczonego spojrzenia na zbliżającego się czarnego ufoludka migającego na niebiesko(było już ciemno a ja mam czarny strój+kask i diodówkę na kierze)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przedwczoraj zrobilem u siebie imprezke na bazie, wczoraj bylem w klubie :P Kurde, jak tak maja wygladac wakacje, to ja UMIROM! ;) kasa zamiast w rower idzie w innych w sumie rownie szczytnych celach :D

Dzisiaj pewnie tez gdzies pojde, bo qmpel jest w dołku - laska wyjechala na 2 miesiace do Hiszpani, biedak ledwo przezywa to i trzeba go wspomoc :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja napiszę za wczorajszy dzień, bo było późno i zapomniałem o tym:

 

Zaraz po odebraniu świadectw pojechałem do znajomego w sklepie rowerowym. Gadałem chwilę o moim piszczącym amorze, nawet reanimowaliśmy go poprzez wciskanie oleju strzykawką pod uszczelki, działać działa, wykorzystuje cały skok ale nie mogę znieść tego piszczenia. Zdecydowałem się i zamówiłem w końcu sztywny widelec Accent Cro-Mo.

 

Przy okazji kupiłem linkę do hamulca i nowa linka za 2zł działa lepiej niż półroczna teflonowa za 12,90. Koniec z drogimi linkami, wole tańsze i je często zmieniać.

 

Po południu pojechałem po kolegę ale nie dotarłem bo przebiłem dętkę na jakimś 3 cm kawałku metalu. Dobrze, że nie przeciąłem opony.

Kolega kupił właśnie rower Decathlon Rockrider, myślałem ze to przyzwoity sprzęt, a okazało się że to makrokesz, full waży chyba z 20kg, przerzutki marki Power. Porażka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis zrobilem w sumie 47,44km. z tego 38,82km. moja dzisiejsza trasa. Na poczatku 14km mialem pod wiatr. Pozniej przez ponad 10km. zasuwalem z wiatrem z predkoscia 32-34km/h. Koncowke jechalem z bocznym wiatrem i dojechalem do domu ze srednia 28,4km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pada i pada i pada i tak w kółko <_< Ja dorwałem książkę (dostałem na zakończenie roku) to na rowerze nie byłem bo mnie rozleniwiła, no i ten deszcz :D Nastawiam się psychicznie na zmianę gumek, za jakieś 40 minut powinienem zacząć, a nie tak łatwo założyć drutówki 1.0, najwyżej jedna dziś jedna jutro. Znów mój rower będzie wyglądał jak kalectwo i nie będzie mnie podniecał ale cóż, po takim opadzie w moim rejonie mam bana na teren na 2 tygodnie :D

 

PS: I jeszcze burza nadchodzi kolejna właśnie, coś się pięknie błyska, granatowe niebo przechodzące w fiolet, krwawo zachodzące słońce, pięęęękny widok :P Może jestem psychiczny ale kocham taką pogodę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zrobiłem szosę chciałem pobić swój rekord średniej prędkości na trasie mój rekord to 35km\h chciałem zrobić 40 a więc z początku trening 10 km w strefie FZ czy jak to tam się mówi skasowałem ten trening z pulsometru i dystans z licznika nie obchodził mnie zbytnio puls wiec pulsometr była ale raczej po to żeby wiedzieć ile jechałem (czas) więc włączyłem pulsometr dałem Start i ruszam złapał mnie taki ogromny wmordewind że ja nie mogę jechałem co prawda 35km\h i było ok ale rekordu tak nie pobije i kiedy się tylko dało dawałem szybciej do 40 47 50 km\h ale za chwilę znów w morde wind więc pomyślałem że spróbuje pojechać jak najszybciej z w morde windem ale rekordu nie pobiję i jechałem na max i wydusiłem średnią tylko 28km\h a normalnie dusze na luzie 35 km\h troszkę nie zadowolony ale poprawi się to <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja dzisiaj byłem w serwisie żeby mi korbe wymienił, kupiłem se truvativa, wcześniej miałem dangerous mike ale luzy złapała i trzeba było wymienić.

normalnie to sam bym wymienił tylko że pęk mi klucz i pedałów nie mogłem odkręcić <_<

jeszcze planuję nocną jazdę z kumplami dzisiaj ale zobaczymy czy pogoda pozwoli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimo deszczu miałam dzis bardzo udaną wycieczkę - rower upaprany (a właśnie był gruntownie czyszczony ehhh <_< )

a ja upaprana też, bo błotnika zapomniałam założyć (po parudziesięciu km zastanawiania się, dlaczego mi u diabła tak chlapie po gębie, skoro nigdy nie chlapalo - nagle olsnienie - no tak, blotnika nie mam:) Kilometrażowo wyszlo całkiem dobrze-140. No i odkryłam nowy rodzaj asfaltu - asfalt terenowy -tzn zniszczony i podziurawiony dokumentnie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, dziś troche nawet rowerowy dzionek. Obudziłem się o 11.00 ach te wakacje :D

Poszedłem sobie do garażu rozkręciłem Krossa od brata próbowałem rozkręcić również RST, ale coś się śruby "wytegowała" i nie mogłem go rozkręcić. Pózniej postanowiłem zamontować tarcze do mojego roweru :twisted: (of koz Magury Julie od taty :D ) ale nic nie wyszło hampel się zapowietrznił albo coś tam zrobił, że dwa te klocki w hamulcu się złączyły i jest max. 1 mm luzu gdzie powinna być tarcza...

esh teraz skonczyłem i ide spac, znów nie pośmigałem... ale wczoraj byłem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj miałem sobie rekraacyjnie pojezdzić, mimo że zanosiło się na burzę. Na poczatku pojechaliśmy z kumplem na najtrudniejszą technicznie trasę maratonów w Szczawnie zdroju. Pierwsza okrążenie szło tak cięzko ze jechałem bardzo ostrożnie i dziwiłem się, czemu kumpel z klubu tak zapier@#la. Nie dałem rady podjechac pod stromy podjazd a na zjazdach miałem stracha. Po pierwszym kółku, pakiet imbusów w dłoń, i obnizenie mostka o 10mm. Podjazd stał się o wiele łatwiejszy {ale dalej był wymagający}, na zjazdach coraz to słabiej łapałem za klamki. Drugie kółko jakoś wyszło. Na trzecim kółku kumpel zaprononował "Eski". Sam nie wiedziałem o co chodzi, a chodziło o dośc strome i najeżone kamieniami zjazdy. Było ciężko ale przejechałem prawie wszystkie - jeden sobie odpusciłem. Po takiej jezdzie szosa stała się relaksem {dośc kamieni i adrenaliny miałem :P} Jechaliśmy potem sobie normalnym tempem szosą, aż wyprzedził nas..... jakiś gostek na carbonowym Merida HFS z 2006r. {płomienie}. Jak to możliwe że potrafił na podjezdzie jechac aż o tyle szybciej ode mnie {10km/h} łydy miał skubaniec jak dwulitrowe butelki po wodzie mineralnej. Bardzo szybko nas objechał i zostawił w podziwie... Gdy nasza jazda miała się ku końcowi {powrotna trasa przez las na dzielnicę} spotkaliśmy pana - rowerzystę na Kellysie Magnsuie {wilku edition :P} w wieku 50 a może nawet więcej lat. Jego nogi też świadczyły o "sportowym stylu życia". Owy pan interesował się Pstrągami i Rowerem :D. Zaproponował nam pojechanie traską na nasze okolicznie "szczyty" czyli jazda na Trójgarb {z Chełmcem sobie daliśmy spokój}. Obraliśmy dosć łagodnie wznoszącą się trasę, dlatego potem czekały nas takie podjazdy, że bez spd i długiego mostka na minusie nie dało się rady podjechac. A podjechaliśmy po 1.5h jezdzie na ok 800m "szczyt". Bardzo miły Pan, rozmawiał z nami o życiu i rowerach i dzielił się z nami wiedzą o trasach na podjechanie pod te góry. Podczas jazdy spotkał nas deszczyk, na początku delikatny a potem ulewa {którą przeczekaliśmy pod drzewami- podczas burzy z piorunami :P} W sumie wyjechaliśmy o 15 a wróciliśmy o 20, a z tym panem pojezdziliśmy z 3h, co jest dobrym wynikiem, jak na jazdę z nieznajomym kolarzem po górach :D. Rower rzecz jasna ubrudzony, na ramie pojawiło się kilka rysek od odryskujących kamieni, zaliczyłem wgryzienie się korby w łydkę, po spadniećiu nogi z śliskiego spd {jeżdzę bez butów Spd jak na razie}. Czuc różnicę w podjazdach jadąc 11.5kg maszyną :D Samemu trzeba teraz trochę zrzucic bo masę 100kg {ja+rower+ciuchy} ciężko jest pod górkę pchać. Ogółem miło spędzony dzien, z poznanym w trasie rowerzystą :D Turystyka górska coraz bardziej mnie pociaga - walka z swoimi słabościami, czyli podjazdy...

Mam pewien plan, co by nie zmarnować wakacji - jazda z rowerami nad morze na 2 tyg. {pociagiem}... Zapowiada się miły urlop. :)

Rowerzyści starszej daty potrafią być bardzo mili, więc odezwijmy się chociaż słówkiem do siebie, jadąc w tym samym kierunku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj w Rokietnicy, razem 30 km w obie strony. Ino jak wracałem to znowu było mokro i znowu rower do czyszczenia się nadaje :).

 

A wieczorem, czyli przed chwilą obejrzałem film Plac Zbawiciela. Kto nie widział, niech obejrzy koniecznie. Dość trudny, ale warto!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...