Skocz do zawartości

[ceny] Szalejąca inflacja na rynku rowerowym


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, durnykot napisał:

@Q_u, czy możecie pójść na inną stronę piaskownicy? Nie zachowujcie się jak politycy.....

Jasne, ja zakończyłem. Jak widać po wpisie niżej ktoś nie pojmuje prostej prośby, a co dopiero reszty.

Nie wiem, jakieś podanie trzeba złożyć o ignorowanie poleceń moda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MikeSkywalker napisał:

Pracując parę lat w branży mam wrażenie że niektórym honor czy coś innego nie pozwala wejść do sklepu i kupić kasety za 49 złotych, wiedząc że w jakimś sklepie jest ona za 47.99. Albo zastanawiają się 15 minut nad tym czy wybrać dętkę za 15 czy 17 złotych. Tylko taniej, taniej, taniej, rabat, promocja, i nie wiadomo co jeszcze. 

Rozumiem twój punkt widzenia i nawet się z nim zgadzam. Tak, są na świecie wyrwigrosze, którzy potrafią nieźle nerwów napsuć dla dwóch złotych zysku... Ale przyznaj sam, że sytuacja się zmienia, kiedy mając po drodze, wchodzisz do sklepu po byle jaką kasetę Shimano, płacisz cenę 95zł, a potem widzisz identyczne modele na Allegro po 45-50zł, nie mówiąc już o tych w promocjii. 

No niby nic się nie dzieje, sprzedawca ma prawo wołać cenę jaką sobie tylko wymyśli i mi nic do tego... ale marża w okolicy 80-90% ceny internetowej to gruba przesada. I żeby nie było mało to nie inflacja i  nie pandemia się do tego przyczynia, tylko jest to po prostu koszenie z kasy nieświadomych klientów, którzy często płacą wierząc sprzedawcy na słowo, że to okazja z rabatem jakich mało. ;) 

4 godziny temu, wkg napisał:

W myśl zasady, że lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć :)

No tak... tyle, że mądry ma wtedy odwrotną sytuację. :) Nic dziwnego, że sprawa jest wtedy priorytetowa i załatwiana od ręki. Powód może być tylko nieco inny. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Brombosz napisał:

Rozumiem twój punkt widzenia i nawet się z nim zgadzam. Tak, są na świecie wyrwigrosze, którzy potrafią nieźle nerwów napsuć dla dwóch złotych zysku... Ale przyznaj sam, że sytuacja się zmienia, kiedy mając po drodze, wchodzisz do sklepu po byle jaką kasetę Shimano, płacisz cenę 95zł, a potem widzisz identyczne modele na Allegro po 45-50zł, nie mówiąc już o tych w promocjii. 

No niby nic się nie dzieje, sprzedawca ma prawo wołać cenę jaką sobie tylko wymyśli i mi nic do tego... ale marża w okolicy 80-90% ceny internetowej to gruba przesada. I żeby nie było mało to nie inflacja i  nie pandemia się do tego przyczynia, tylko jest to po prostu koszenie z kasy nieświadomych klientów, którzy często płacą wierząc sprzedawcy na słowo, że to okazja z rabatem jakich mało. ;) 

No tak... tyle, że mądry ma wtedy odwrotną sytuację. :) Nic dziwnego, że sprawa jest wtedy priorytetowa i załatwiana od ręki. Powód może być tylko nieco inny. :) 

W końcu słyszę,coś normalnego,jakże pospolitego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając twój wątek zauważyłem,że Tobie też się zauważyło ze sprzedawcy lubią robić Zielonych w Bambuko,że to okazja itd.a gdy opalisz allegro okazuje się ze widzisz połowę ceny,Więc potraktuj to jako komplement

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Brombosz napisał:

Ale przyznaj sam, że sytuacja się zmienia, kiedy mając po drodze, wchodzisz do sklepu po byle jaką kasetę Shimano, płacisz cenę 95zł, a potem widzisz identyczne modele na Allegro po 45-50zł, nie mówiąc już o tych w promocjii. 

No niby nic się nie dzieje, sprzedawca ma prawo wołać cenę jaką sobie tylko wymyśli i mi nic do tego... ale marża w okolicy 80-90% ceny internetowej to gruba przesada. I żeby nie było mało to nie inflacja i  nie pandemia się do tego przyczynia, tylko jest to po prostu koszenie z kasy nieświadomych klientów, którzy często płacą wierząc sprzedawcy na słowo, że to okazja z rabatem jakich mało. ;) 

 

Przyznam się, że do stacjonarnych nawet nie wchodzę od czasu jak za kasetę płaciłem na Allegro 55 zł i nadszedł czas wymiany, byłem koło rowerowego, myślę wezmę, założę. No i cena tej samej kasety 119 zł. Zbladłem, ale nie odpuściłem, podjechałem do następnego i 123 zł, zapytałem o łańcuch 65 zł ( w necie 40 zł ). Rozumiem chęć zarobku, ale ludzie ponad 100% w 2 odwiedzonych sklepach względem internetu? Grubo pojechali i mogą o mnie zapomnieć, zrobiłem zapasy w garażu i mam praktycznie wszystko na 2 wymiany do przodu, wydam raz na 3 lata i zapominam.

Ale co do dusigorstwa, to nie jest tak, że kupuje najtaniej. Kupowałem ostatnio i nie kupiłem tego najtańszego, tylko kupowałem w sklepach w necie sprawdzonych pod względem szybkości wysyłki i ew. zwrotów, reklamacji. Wolę dopłacić te 5-110% względem najniższej niż potem się użerać.

Teraz niejako rozumiem brak produktów i to co jest jest rzeźbione do góry, bo ludzie kupią, jeśli chcą jeździć. Pytanie na ile spadną ceny i kiedy front się odwróci windowania cen. To nie tylko branża rowerowa, to samo na częściach komputerowych: AMD nie wydala i podniósł ceny procesorów, na czym skorzystał Intel, spuścił swoje i pierwszy raz od chyba 3-4 lat jest liderem sprzedaży procesorów w jednym, czy dwóch segmentach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mechanikrowerowy1986 @Q_u Inna sprawa, że takie lub podobne sytuacje nie są winą jedynie nieuczciwych sprzedawców... Wiadomo, że to sprzedający w takich momentach powie ostatnie słowo, ale żeby być uczciwym, to trzeba przyznać, że po części sami na siebie bat kręcimy. ;) Z roku na rok coraz więcej wydajemy na usługi, a coraz mniej na wyposażenie prywatnych warsztatów, garaży czy innych komórek. Stajemy się coraz bardziej leniwi i mimo posiadanej wiedzy i narzędzi, wolimy ewentualną naprawę komuś zlecić. 

Tu pozornie sprawa się dla nas zamyka, ale konsekwencje idą dalej. Przykładowo, jeżeli ojciec ma lenia i woli oddać sprzęt swojego dziecka do naprawy, to czasu który mógłby przeznaczyć na samodzielną naprawę i edukację dziecka w tym zakresie już nie nadrobi. Niech jeszcze tylko utworzy się z tego zachowania rutyna, a o późniejszy efekt, np. w postaci 20-latka, który nie potrafi sobie zmienić dętki czy opony, wcale nie będzie trudno... A trzeba dodać, że liczba takich młodych osób, którym nikt nigdy wielu rzeczy nie wytłumaczył, stale rośnie, a wiara, że sklepy i serwisy na takich osobach nie zechcą zarobić więcej, jest czystą naiwnością.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego,przy moich rowerach nikt mi nie grzebie wszystko robię sam,a wiedzę zawdzięczam mojemu ojcu,który powiem kolokwialnie zawsze ganiał mnie do garażu,choć jest Robota😊.Dodam jeszcze ze moja 8-letnia córka,oczywiście po poluzowaniu śrub przeze mnie wykonała pełen serwis hulajnogi😊.A co do młodzieży jest słabo podam przykład dwoch gimnazjalistów poprosiłem o przyniesienie śruby m8 i klucz nr 13,po chwili wracają i pytają się  jak to wyglada???Bo my nie wiemy Proszę Pana....Śmieszne-Przykre

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Brombosz napisał:

 @Q_u Inna sprawa, że takie lub podobne sytuacje nie są winą jedynie nieuczciwych sprzedawców... Wiadomo, że to sprzedający w takich momentach powie ostatnie słowo, ale żeby być uczciwym, to trzeba przyznać, że po części sami na siebie bat kręcimy. ;) Z roku na rok coraz więcej wydajemy na usługi, a coraz mniej na wyposażenie prywatnych warsztatów, garaży czy innych komórek. Stajemy się coraz bardziej leniwi i mimo posiadanej wiedzy i narzędzi, wolimy ewentualną naprawę komuś zlecić

 

Wiesz, nie wyobrażam sobie robić wszystko samemu w ramach wielu hobby, chociaż fakt, roweru do serwisu nigdy nie oddawałem, wszystko sam robiłem. Ale to pewnie z racji tego, że nie mam fulla, przy nim bym nie grzebał.

Ale np. w innym hobby, oddaje aparat fotograficzny do czyszczenia matrycy, bo sam tego nie zrobię dobrze. W akwarystyce z kolei też zdarzało mi się być u weterynarza 2 razy, bo bez specjalisty nie wiedział bym dlaczego pada mi obsada.

Ja pisałem o cenach samych części, że kasety były >100% droższe stacjonarnie niż online. Nie był to serwis, bo tam przypuszczałbym, że to z robocizną ( gdybym był laikiem, czarna magia odkręcac to wszystko i zakręcać, a są tacy...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wiesz, nie wyobrażam sobie robić wszystko samemu w ramach wielu hobby, chociaż fakt, roweru do serwisu nigdy nie oddawałem, wszystko sam robiłem. Ale to pewnie z racji tego, że nie mam fulla, przy nim bym nie grzebał.

Ja nigdzie nie napisałem, że trzeba potrafić wszystko i wszędzie. Bardziej chodziło mi o to, że tak jak rowerem się jeździ, tak potem powinno się o niego dbać. Są tacy, co mają to w małym palcu bo siedzą mocno w temacie. Są też i Ci, którzy nie mają problemu aby się czegoś nowego nauczyć i wolniej bo wolniej, ale sobie z powodzeniem radzą... no i jest ta ostatnia grupa ludzi "lewych", którzy czy to przez lenistwo, czy przez brak wcześniejszych zainteresowań, czy inne braki w wiedzy, czy wszystko na raz... nawet przez sekundę nie pomyślą o własnoręcznej naprawie tylko idą od razu do serwisu i najczęściej z miejsca dają sygnał sprzedawcy, że trafił na frajera, zaczynając z nim rozmowę od tekstu - "nie wiem co się dzieje".

No nic tylko kroić, liczyć i zacierać ręce. Im więcej takich osób, tym wyżej się winduje ceny... No i co z tego, że jedna na pięć osób nie da się zrobić w balona, skoro już pozostałych czterech wystarczy...

PS. A fullem się nie zasłaniaj, bo też mam fulla i jakoś wcale nie mam obiekcji ani problemów, żeby go w razie potrzeby rozebrać na części pierwsze i wyczyścić/naprawić. Mało tego... dodam, że składałem go sam, kupując wcześniej wszystkie części luzem jako nowe oraz ucząc się przy tym na bieżąco jego konstrukcji, wykorzystanych przy nim standardów, jego zalet i wad oraz tego jak o niego zadbać w przyszłości i jak później wykorzystać w terenie... Jak na zerowe doświadczenie z nowszymi rowerami oraz fakt, że rama kupiona była w przypływie emocji, a podjęcie decyzji trwało sekundę, to uważam, że wyszło lepiej niż dobrze. Do tego... uważam, że skoro ja dałem radę, to cała rzesza innych ludzi, którzy mają podstawowe narzędzia, kawałek miejsca i sporo chęci, też dałoby sobie z tym radę. Kwestia chęci, zdobytej wiedzy i wychowania.

Celowo użyłem słowa "wychowania", bo już tak to jest, że jedni rodzice mówią swoim dzieciom, żeby sprawdzili czy coś działa przed użyciem, a inni oleją temat bo łatwiej i dziecko usłyszy coś w rodzaju "nie dotykaj to nie zepsujesz"... Jak to potem rzutuje na dalsze życie to już sam sobie wyobraź. Dodaj do tego gry, telefony, laptopy, komputery, konsole i wyjdzie ci, że zamiast "nie potrafię", tak naprawdę jest "nie chcę potrafić", a na końcu i tak wszystkiemu winny jest serwisant/sprzedawca i chora cena jaką celowo, na złość nam klientom, ustalił.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropos cen w sklepach stacjonarnych... To właśnie tak tracą klientów. W pilnej potrzebie kupiłem dzisiaj olej do auta za 160zl/5l. Coś mi się dużo zdało, ale potrzebowałem na teraz. Patrzę w necie, a taki olej kosztuje 130zł ze smartem... I jeszcze obsługa klienta trwała bardzo długo, bo sprzedawca gadał z kimś przez telefon. Pewno ostatni raz kupuje graty do auta stacjonarnie w lokalnym sklepie. Co do samodzielnej naprawy... Mistrzami mechaniki z ojcem nie jesteśmy, ale od dawna sami sobie wymieniamy oleje i filtry w aucie. Raz, że oszczędność czasu, dwa pieniędzy, trzy że jest satysfakcja i fajnie coś podłubać razem ze staruszkiem w garażu :) No ale mamy własny kanał i dorobiliśmy się kompletu fajnych narzędzi. Dzisiaj właśnie wymienialiśmy olej w nowym aucie i troszkę brzydkich słów poleciało, bo panowie w ASO tak masakrycznie podokręcali śruby... Po za tym jak sobie sam wymienię filtry to mam 100% pewności, że zostało wymienione... A w rowerach to z kolei mam fajnego kumpla i sobie ogarniamy rowery przy piwku, takie samouki jesteśmy. Jedynie kół centrować nie umiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 30zl więcej to właśnie zapłata za to "na już", a nie czekanie na smarta dwa dni. Jedyna rzecz w życiu, której nie można kupić to czas, kupując na miejscu zamiast w Internecie w sposób pośredni kupuje się więcej czasu na życie. Obawiam się że ludziom chytrym na 30zl oszczędności w takiej sytuacji ciężko sobie wyobrazić różnicę w kosztach prowadzenia sklepu stacjonarnego i internetowego.

Olej z auta, szmaty ubrudzone rozpuszczalnikiem i smarem wywożę do gminnego punktu zbiórki odpadów komunalnych, jest tam możliwość oddania takich rzeczy do utylizacji jeśli nie prowadzi się działalności gospodarczej. Natomiast mam duży dystans do ludzi pękających z dumy, że "Ja wszystko sam". Między 2009 a 2017 miałem auta terenowe (najpierw samurai, potem jimny). Wszystko przy nich robiłem, montaż blokady mostu, swapy silnika na mocniejszy, dorabianie półosi etc. Mało czego w życiu tak żałuję że dałem się wciągnąć w taką spiralę zbrojeń, bo analizując to po latach więcej grzebałem niż jeździłem, a wiele razy gdy nadarzała się okazja na fajny wyjazd to auto stało rozebrane. 

Z rowerami nie popełniam tego błędu, jak mam czas to grzebię sam, jak nie mam to oddaję do serwisu i nie przypisuję do tego większej filozofii. Po prostu stosunek czasu na serwis w stosunku do czasu na jazdę nie powinien przekraczać 5% i tego wszystkim życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25 raz w roku oddaje wszystko w PSZOKu, oleje, bańki po olejach, stare filtry, brudne szmaty.

To nie chodzi o to, że ten sklep miał 30zł drożej niż sklep internetowy. On miał 30zł drożej niż konkurencja 300m dalej, tylko oni akurat tego konkretnego oleju nie mieli.

Ale tamten sklep z kolei słynie z absurdalnej obsługi klienta, bo musisz stać przed sprzedawcą i czekać aż zakończy zamówienie online i telefoniczne... I czasem stoisz tak 10-15minut... To ja nie wiem czy to jest oszczędność czasu :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KSikorski napisał:

Mało czego w życiu tak żałuję że dałem się wciągnąć w taką spiralę zbrojeń, bo analizując to po latach więcej grzebałem niż jeździłem, a wiele razy gdy nadarzała się okazja na fajny wyjazd to auto stało rozebrane. 

Z rowerami nie popełniam tego błędu, jak mam czas to grzebię sam, jak nie mam to oddaję do serwisu i nie przypisuję do tego większej filozofii. Po prostu stosunek czasu na serwis w stosunku do czasu na jazdę nie powinien przekraczać 5% i tego wszystkim życzę.

Są jeszcze inne aspekty samodzielnych prac. Niektórym sprawiają one przyjemność, jest to też forma wypełnienia życia ciekawym zajęciem. Sporo rzeczy przy samochodzie i przy rowerach robię sam, bo mam z tego satysfakcję. Zupełnie nie czuję, że są to czynności przez które ucieka mi życie. Raczej mam wrażenie dobrze spędzonego czasu, zwłaszcza gdy nauczę się czegoś nowego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, stpman napisał:

że zostało wymienione... A w rowerach to z kolei mam fajnego kumpla i sobie ogarniamy rowery przy piwku, takie samouki jesteśmy. Jedynie kół centrować nie umiem...

No to już dziwne jest skoro majsterkujesz przy samochodzie :) W necie jest pełno tutoriali, filmików. Wystarczy tylko spróbować. Mnie udaje sie wycentrować na rowerze postawionym do góry kołami tak, że mało sie różni od fabrycznego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszanie do wzrostu cen serwisu to ślepy zaułek. To jest osobna sprawa i związku aż takiego nie ma. Jasne, że wiele można zrobić samemu... w prostym rowerze a im drożej tym robi się ciekawiej i trudniej. Nie ma standaryzacji i często by coś rozebrać trzeba się nieźle nakombinować. To nie jest tak, że za serwis może się zabrać byle Mirek w szopie. Z kolei gruzy, którymi ludzie jeżdżą mają czasem po naście lat i pewne rzeczy trudno dostać. Dlatego się uderza do niektórych serwisów bo prowadzą taki trochę rezerwuar starych szpejów. Nie sądzę też by przy rowerach jakoś wszystko często się sypało no chyba, że ktoś kupił gruz albo tym rowerem rzuca względnie jest straszną fleją. No ale to pretensje do samego siebie. 

Natomiast czy ktoś się pokusił o zrobienie profilu psychologicznego przeciętnego rowerzysty z przed 20 lat a obecnego? Dziś są panowie instruktorzy od nauki jazdy po górach... i mają wypchane portfele kursantów. Wszedł na rynek klient bogaty dla mody. Mody na drogi rower i poniekąd taki sam styl użytkowania tego roweru. Innymi słowy co wspomniano wyżej klient tak jak by zielony, któremu sprzedawca, bloger, vloger i inny czarodziej wciśnie wszystko. Tym panoszącym się wszędzie "celebrytom" rowerowym też trzeba dole dać i tak po nitce do kłębka napędza się rynek. Jeśli powtarzam jeśli zaszła by potrzeba odpłatności za jazdę rowerem w pewnych miejscach to też gro ludzi to łyknie a nawet przyklaśnie. Wszystko się niestety przez ostatnie kilka lat zmieniło i nie ma od tego w dłuższej perspektywie odwrotu. To o czym tylko można rozmawiać to o skali tego co jest czy nas w przyszłości czeka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, mechanikrowerowy1986 napisał:

Czytając twój wątek zauważyłem,że Tobie też się zauważyło ze sprzedawcy lubią robić Zielonych w Bambuko,że to okazja itd.a gdy opalisz allegro okazuje się ze widzisz połowę ceny,Więc potraktuj to jako komplement

Kurcze, ile razy ja odpalam "Allegro" patrzę, a to wcale nie jest taniej.. 😉.  Jeszcze raz powtórzę że, niektórzy nie rozumieją podstawowych mechanizmów sprzedażowych. Poza tym mieszacie sprzedaż detaliczną w sklepie z internetową. Często tzw. handlarze, maja dostęp do cen lub sprzedają to bez marży za wynagrodzenie w innej formie. Tak funkcjonuje rynek, najłatwiej to zrobić internetowo. Weźcie pod uwagę, że ten niewielki sklep mógł kupić od importera tą sama kasetę dużo drożej niż jest w "internecie". Nie jest oszustem i wcale nie chce naciągnąć przeciętnego Kowalskiego. Ma sklep w lokalizacji która kosztuje znacznie więcej niż magazyn internetowy. Niestety większość producentów sama zapętliła się w kanale dystrybucji,.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że sklep stacjonarny opłaca pracowników, koszty wynajmu media, płaci podatki etc. 
w tym trzeba znaleźć z loty środek, wygoda i czas powodują szybkie decyzje, które kosztują więcej. 
Mialem koleżankę, która jeździła służbowym samochodem na śląsk, około 200km, z kanistrami, bo paliwo było tańsze o 5 groszy na litrze. 
jest grupa ludzi, którzy w pogoni za oszczędnościami, idzie już w granicę absurdu. 
są też sklepy, które na koniku covidowym, postanowiły podreperować swoje budżety i ich też rozumiem, bo rowerów nie ma, a co za tym idzie sprzedaży również. Na czy mają zarabiać ???

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...