Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

@wkg łamię się....   Nawet miałem jedno podejście, ale kompresor mi umarł więc odpuściłem. :D  Z tym że bardziej mnie ciągnie do zalania gravela.  Jednak katujemy je wśród kamieni i czasem sie dobija. Na grubej oponie to pierwsza moja dętka od  4lat.
Trochę mnie zraża, że trzeba o to dbać, dolewać mleka, a to jednak dodatkowy stały koszt i czas. Poza tym często rowery nocują na balkonie nawet w zimie no i jeżdżę zimie. Wiele się naczytałem, że w zimie to szlag trafia mleko :D  

Chociaż @marvelo mnie praktycznie przekonał... Czasem jeżdżę jak ciele a bawię się jeżdżąc zawsze jak dziecko. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dolewam 50 ml co 3 miesiące :) Dolewanie nie jest absolutnie problemem. Mleko trochę paruje, to co zostaje prawie nie waży, dolewa się łatwo strzykawką przez wentyl. Koszt - fakt, o ile nie łapiesz często gum to jest większy. Ale ja po kilku gumach kilkadziesiąt km od domu gdy nie umiałem znaleźć przyczyny przeszedłem na mleko i nie żałuję.  No i nie musze sie przejmowac za małym ciśnieniem. W górach nie wyobrażam sobie na dętce - kamień na zjeździe, snake i game over.

A żeby nie robić offtopu - po kilkutygodniowej przerwie w październiku próbuję dojść do jakotakiej formy ale powoli to idzie. Patrzę na swoje czasy na segmentach i myślę, że to cudze :D Powoli, powoli i będzie dobrze : )

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja, po dwóch miesiącach, przyjechałem do pracy 41km/1:40h. U mnie +5 stopni więc nie było źle. Jeszcze do domu 40km i licznik roczny dobije do 3700km.
W pracy będę jeszcze trzy dni, więc jakby się spręzył to 3950km dociągne. Więc w sylwestra trzeba dopedałować 50km :D 

Edytowane przez JWO
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj zaczęła się festiva więc trzeba było pomimo zlewy ruszyć się. 53km więc skromnie  ale pogoda nie sprzyjała i czas gonił bo głupio by było się na wigilie spuźnić...  Za to córka widząc że pojawiła się zimowa8 na której nie liczą się trenażery  postanowiła się dołączyć. 

Dzisiaj popołudniu bo rano jeszcze świąteczne wizyty. Miało być 60km ale jechało się dość zacnoe więc dokładaliśmy kolejne 10 i wyszło okrągłe 100. Wprawdzie męczyliśmy to 5h ale wiatr i 1st robią swoje a młoda miała ostatnio sporą przerwę od sensownej jazdy.   Zosało 6 dni i 350km

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Festive500 i zimowa8 

Festive500 to wyzwanie żeby zrobić od 24 do 31 500km. Zawsze było to "na zewnątrz"  w tym roku zepsuli i dopuścili chomiki bo covid. 

Zimowa8 to nasza polska edycja. Podobne ale tylko aktywności realne nie na trenażerach i dodatkowe punkty za Np dystanse i codzienną aktywność.  Też minimum to 500km 

Ot taka zabawa i motywującą do dokręcenia paru km na koniec roku :D

Zainstaluj tą cholerną stravę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, kosmonauta80 napisał:

Moja Nokia nie obsługuje "apek" :( A dlaczego akurat 31 500 km? A nie np 666 km? 

Może żebyś mógł zapytać :)

Zrób w tym okresie 500km łącząc to z świętami i pogodą. Wtedy może zrozumiesz.  Wiesz jak jest... deszcze śnieg mróz.... 100km w lecie to pikuś ale w zimie troszkę trudniej to łykać. 

No w czwartek np. Jechaliśmy w zlewie. Zrobienie prawie 700km w tydzień to nawet w dobrych warunkach jest dla wielu za dużo w trybie normalnego życia a nie wakacyjnej wyprawy. A chyba nie chodzi o wyzwanie tylko dla koni.

Na nokię noc nie poradzimy :) kup sobie inny :D

 

Teraz, Sansei6 napisał:

Wy tu gadu gadu, a ja z moim chłopcami już kilka km nakręciliśmy,

Spoko  my z córka się zbieramy ;)  Plan na dzisiaj minimalnie 60 ale może się uda coś wiecej...

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kosmonauta80 napisał:

Ale po co? Dla wirtualnego poklasku? :D

No pewnie... A ty po co jeździsz? Nie dla wirtualnego poklasku?  Kurcze to po  co?   

Wiesz... dla tego cyfrowego poklasku  spędziłem w te święta z córką z 15h.... Spędzamy czas robiąc coś ciekawego fajnego co lubimy....  czyli zastanawiając się czy nas całkiem porąbało. Dodatkowo sprawdzamy się. Sprawdzamy czy damy radę. Czy pokonamy lenia. Czy pokonamy tą chęć odpuszczenia jak odmarzają nogi.  Czy jak w wigilie za oknem była ściana deszczu to czy znajdziemy siłę żeby wsiąść na rower.  

A Karolina?  Cóż po silnych kilku mc coś się stało straciła siły. We wrześniu jeszcze parę razy pojechała ale było coraz słabiej. Ostatnkr dwa mc to może z 200km.   Nagle podjęła decyzję że chce spróbować. Lubi rywalizację Lubi wyzwania.  250km w trzy dni w trudnych warunkach... Wraca do jazdy w niezłym stylu.  Dwie 100 w temp około zera po takiej przerwie...   Po co?  Dla siebie dla pokonywania siebie i swoich słabości. A przy okazji jest zabawa i całkiem realni ludzie. 

O festive500 dowiedziałem się przypadkiem niedawno od człowieka z krwi i kości  którego znam  nie z jazdy a i na trasie się spotkaliśmy... A na stravie  mnie sprowokował  ;).  Ot taka ironią.  Z kolei zimowa8 mi wpadła w oko bo nie ma tam miejsca dla trenażerów co zupełnie zmienia zasady zabawy. 

A współzawodnictwo też ma swój urok. 

 

Dzisiaj trochę wymęczone 101.  Strasznie upierdliwy śnieg na starcie. Potem jazda w tym syfie z dróg i błotnistych gravelach.  Pierwsze 40km  zeszło ponad 2h i przemarzliśmy.  Herbatka w kfc odbudowała morale i pozostałe 60km jakoś poszły.  Na końcu ciekawie bo pod kołem lodowisko było. W sumie jazda spoko ale momentami woziło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się nie zrozumieliśmy. Ktoś Ci napisał, że nie dasz rady przejechać x km. A Ty w ramach reakcji emocjonalnej powiedziałeś, że guzik prawda. I "pędzisz". Tylko po co? Utrzeć komuś nosa? Co to Ci da? Kim ten człowiek jest? Nie lepiej mieć w dupie takie prowokacje i skoncentrować się na sobie, swoich potrzebach?  Bo teraz to brzmi tak: "ej córka, musimy ujechać x km, bo ktoś w internetach napisał, że nie dam rady" :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisaj kolejna 100 z ogonkiem.  1000m przewyższenia.   Trudno było bo zimno przenikliwe i ciężko było utrzymać dogrzanie.  Zjazdy zabijały zimnem. 

Ale dzisiaj pękło 10000km w tym roku.  I przy okazji 60000m przewyższenia :)

Młoda zrobiła 3 setkę pod rząd ;) 

10 godzin temu, kosmonauta80 napisał:

Ktoś Ci napisał, że nie dasz rady przejechać x km. A 

Ech....  Nie tak!   Ktoś pod jazdą spytał czy robie festive...  i zacząłem się zastanawiać...  No a że lubię jeździć a wyzwanie jest ciekawe to  jade. Pomijam że wpisywało się to w plan 10k i 60k up.   

Nikt mi nie pisał że nie dam rady. 

10 godzin temu, kosmonauta80 napisał:

Bo teraz to brzmi tak: "ej córka, musimy ujechać x km, bo ktoś w internetach napisał, że nie dam rady" :D 


Tu też nie tak, bo ją tylko spytałem, czy chce.  Powiedziałem ze jak chce podjadę pod nią... A wyszło tak, że przeszło 350km mamy zrobione po 4 dniach.  Ona sie cieszy o zaczyna czuć znowu flow i pomimo że jeszcze siada na podjazdach i czuć przerwę to wyraźnie "wraca". Odczarowała załamanie, które miała jakiś czas temu i które spowodowało, że przestała wierzyć, że jeszcze da rade mocniej i dalej pojechać.

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj 50km ale zupełnie się młodej nie jechało.  Ponad 3h się z tym pierniczyliśmy :D

Dzisiaj.... 74km  juz zdecydowanie lepszym tempem.  No i z przygodami  bo dziki przy wałach nam wlazły na ddr. W sumie to drugi raz w trzy dni mamy spotkanie z dzikami. 

No i dzisiaj festive500 się udało zrobić.  Myślałem że będzie trudniej a poszło w sumie sprawnie. 

Cele na ten rok zrealizowane prawie wszystkie. Trzeba szukać nowych na 21r...   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś umawiałem się, że co np. 500 km McDonald's full wypas co zechce. Ale do Macka, też dojeżdżamy rowerem, z 10 km w jedną stronę :P. A teraz już tak na to nie patrzą, ot jeździmy gadamy, miło sympatycznie, bez stresu. Pamiętać o przerwach, by nie przeforsować. No i na każde dziecko jest inna marchewka ;) Jakoś tak przywykli i tylko najmłodszy czasem lekko marudzi. Aha, że to chłopcy, to czasem za pewien pokonany dystans czy wyjazd obiecane były gokarty :p ale tak jak mówię, teraz to już nie jest zasadą. Ot radość z bycia z ojcem, bez telefonów, gier, potem w domu w coś pogramy, a na jeździe daję i zachęcam ich do wygrania się i nie wiem czy więcej kręcenia nogami czy językami. I oczywiście czas na jakieś małe popisy, ciekawszy teren, hopki, kałuże, żeby nie było zbyt monotonnie. Powodzenia, bo z młodymi jazda na luzie jest super.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonnum moja córką to już prawie dorosła jest. 17 lat.  Ale jeździ mocniej tak od około 11r  życia.  Lubiła wyzwania więc sprawa była łatwiejsza. Poza tym to córeczka tatusia  więc jechała że mną.  W wieku 12 lat przejeździła pierwszą zimę pi mieście komunikacyjnie  dziennie robiła od 12 do 40km tylko komunikacyjnie więc rower hej wszedł w krew. 

Dłużzze jazdy turystyczne to inna troszkę bajka 

Chyba najlepszą zachętą jest jak zbudujesz z córką więź i poprostu dobrze się wam razem jedzie i gada albo milczy bo i to czasem jest potrzebne.  Wczoraj była wkurzona jak startowaliśmy to przez pierwszą godzidę wymieniliśmy może kilka słów i to "technicznie"  zdarzały się jazdy podczas których kilka godzin słuchała muzyki.  W przypadku mojej sam w sobie mac nie jest dobrym celem chyba ze to już środek sezonu za nami kilkadziesiąt km i mamy dość batonów :) i innych tostów na zimno. Ale ona lubi tak jak ja jazdę bez zbędnych przerw i rozpraszania się. 

Teraz jak jeździmy to kfc jest wsparciem ale to inna bajka bo po ~50km w mrozie  fajnie się chwile ogrzać czy załatwić w cieple.  Z kolei dla koleżanki córki jedzenie jest musem bo Ona ciągle głodna. Więc jakąś tam motywacja jest ale bardziej żeby dokręcić do kolejnego punktu. 

Za to na pewno dobrą motywacją jest "fajny" cel.  Zawsze staram się żeby na trasie było coś fajnego. Coś nowego i ciekawego.  Żeby trasa nie była nudnym kręceniem a żeby coś dawała.  W tym roku zwiedziliśmy niemal całą Jurę.  Jeździmy np okoliczne szlaki historyczne. Taki kościuszkowski dla przykładu to ponad 100km   Przyjaciółka córki jest zafascynowana samolotami to lotnisko jest częstym punktem jak z nią jadę. Celujemy w odloty albo przyloty.   Dziewczyny zakochały się w dolinkach Jury więc i pokochały podjazdy.  Nagle te cudne ścianki przestały być czymś strasznym bo niemal każdy podjazd kryje nagrodę  

Za każdą górką musi być coś do czego warto pojechać. Sam wiesz co potrafi zafascynować Twoje córkę.  Moja wczoraj miała kiepskj start i już wrócił problem z kolanami więc miała spory kryzys motywacji. Ale stado dzików na drodze spowodowało że kolejne 40km poszło gładko :)

Jak pisałem dla Karoliny festiva była motywacją żeby wrócić na rower.  Chciała ale się bała że nie da rady.  Jak się okazało że zostałem z tym tematem sam to pod pretekstem "żebyś nie jeździł sam"  wsiadła i po pierwszej 50 poszło już z górki.  Wprawdzie dalej mnie wyzywa od delikatnie mówiąc nienormalnych ale już jest mocno wkręcona :)   

Z tym że obie dziewczyny są ambitne  nie lubią się poddawać.  Lubią mocną wyrypkę i co tu mówić cierpienie.  Bywało że jechały z łzami w oczach a na koniec pytały co następnego pojedziemy. Nagrodą celem i motywacją potrafi być jeden piękny widok.  A czasem też cyferki w stravie. No i też spędzenie czasu w fajnej atmosferze.  

Tak że jak widzisz jest wiele czynników.  Syn za to jeździ swoje jakieś dystanse i tylko czsem i nami jechał. Przymierza się do 200km w tym roku ale traktuje to bardziej jak jednorazowy wyskok ;) Czasem gdzieś z nami pojedzie ale bez szału.

Za to najmłodsza córką ma w nosie rower. Nauczyła się jeździć i odmawia pojechania gdziekolwiek.   Nie da się jej przekonać ani przekupić jedzeniem. Ona ma swoje równoważnie i drążki :teehee: 

A zanim wkręcisz córkę w rower zastanów się... wiesz jak osiągacie pierwszą 100 zacznie tracić kolegów i nikt z nią na rower nie będzie chciał pojechać.  Jak córka zaproponowała dziewczynom z harcerstwa wspólną wycieczkę rowerową to stwierdziły że z nią nigdzie nie jadą :(

Ps.  

Np to co może namówic na wycieczkę do Rabki rowerami to tiramisu w restauracji zdrojowej ;)   Tak że przez zamknięcie restauracji, Rabka wypadła nam z planów na ten rok... Jak widzisz każdy wyjazd ma inny cel i motywację na końcu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kosmonauta80 jak polskie korporacje ogarną czyste toalety i ogólnie restauracje w których mogę wejść zamówić zjeść zatankować herbatę do termosu i 15min później jechać dalej to ok.  Na ten moment to tak nie działa. Poza tym to dość pewne źrudło kalorii w przeciwieństwie do nieznanych restauracji.  

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...