Skocz do zawartości

[stłuczka] A co później?


Pedalarz

Rekomendowane odpowiedzi

Miejsce zdarzenia: http://goo.gl/maps/PhNio

 

Godzina 9 rano, temperatura na plusie, idealna widoczność, zero szronu, śniegu etc. Ubrany w czerwoną kurtkę zbliżałem się DDRem do widocznego powyżej przejazdu zachęcającego mnie z daleka zielonym światłem. Na wysokości końca przystanku zaprzestałem pedałować, żeby wytracić trochę prędkość z tych ~25km/h, i nie wpadać na nie na żywioł. 15 lat jazdy po mieście nauczyło mnie, że pierwszeństwo pierwszeństwem, ale zawsze warto dmuchać na zimne. W tym momencie do świateł dojechało auto, zatrzymało się, a pani nim kierująca spojrzała się w moim kierunku, co odebrałem jako "widzę Cię", więc wznowiłem pedałowanie.

Chwilę później wiedziałem, że coś jest nie tak; Pani odwróciła głowę w drugą stronę i powoli przetaczała się po pasach dla pieszych.

Byłem już za blisko, żeby wyhamować przed przejazdem, a gdybym wjechał hamując przed nią i wtedy został stuknięty, to prawdopodobnie poleciałbym na twarz prosto pod jej koła, a rower wylądowałby na moich plecach. Oczywiście zakładając, że pani jednak mnie nie widziała, a nie była przypadkiem niecierpliwego kierowcy, który chce zaoszczędzić te 0,5 sekundy, czego wtedy nie mogłem wiedzieć. Dałem po pedałach, żeby jak najszybciej ją wyminąć, skorygowałem trasę tak, żeby jechać bliżej skrzyżowania, a dalej od niej, a będąc już przed jej maską rozluźniłem wszystkie mięśnie, zgiąłem kolana, łokcie i przygotowałem się na złagodzenie upadku.

Chciałbym być taki pro i powiedzieć, że sobie to wszystko zaplanowałem, ale trwało to ułamki sekund, nie było w tym śladu świadomej myśli i wszystko "zrobiło się samo".

Prawie mi się udało. Prawie ją wyminąłem, gdy poczułem stuknięcie w pedał, tył roweru zaczął mi uciekać spod tyłka i... nie wiem, co się dokładnie stało, obróciło mnie w jakiś dziwny sposób, prześlizgnąłem się kawałek po masce i wylądowałem na wysokości drzwi kierowcy. Nie wiem, czy zaliczyłem glebę, czy udało mi się jakimś cudem wylądować na nogi.

Pierwszą rzeczą którą pamiętam, było sprawdzenie, czy coś mnie nie boli, oraz zerknięcie czy rower wygląda jak cały. Rzecz, która nastąpiła bezpośrednio potem była dla mnie strasznym zaskoczeniem, bo jestem osobą bardzo spokojną, o której znajomi żartują, że nigdy nie się denerwuje, czy nawet irytuje. W kierunku twarzy tej pani poleciał prawy prosty. Gdyby nie szyba jej nos byłby wspomnieniem.

Pani otworzyła okno i zaczęła coś mówić, przepraszać mnie, ale nie byłem jej w stanie usłyszeć przez adrenalinę wylewającą się uszami. Stwierdziłem, że skoro ja jestem cały, rower jest cały, to nie będę się nawet w nią wdawał w dyskusję, bo dojdzie do rękoczynów, i odjechałem w siną dal.

 

Sam wypadek, jeśli tak to w ogóle można nazwać, jest zupełnie nieistotny. Czemu więc tyle miejsca poświęciłem na opisanie go? Bo musiałem się przed kimś wygadać, a nikomu nie powiedziałem o tym zdarzeniu.

Nic nie mówiłem znajomym z biura, gdzie przez każdego jestem kojarzony, jako "koleś od rowerów" i staram się promować (w sposób nienachalny) ten sposób przemieszczania się.

Nic nie mówiłem mamie i siostrze, do których wpadłem po pracy, bo po co denerwować tą pierwszą, a tą drugą planuje wyciągnąć na jakieś wycieczki rowerowe na wiosnę, jak jej córka dostanie na komunię rower.

Nic nie mówiłem połówce, bo dla niej każdy wysiłek na świeżym powietrzu różny od spaceru to wariactwo, zresztą wystarczająco mam już suszenia uszu o jazdę na rowerze.

 

Najgorsze jest jednak to, że sam nie wiem czemu tak postąpiłem.

 

Nie miałem problemów z jazdą następnego dnia, żadnych strachów etc. ale jeździ się jakoś inaczej, choć nie potrafię określić w jaki sposób inaczej.

 

W związku z tym chciałem was zapytać jak wy reagowaliście na swoje stłuczki, wypadki i czy w jakiś sposób wpłynęło to na wasze zachowanie na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja miałem tylko raz podobną przygodę, podczas ulewy, dojeżdżałem do małego ronda , w ostatnim momencie 'wyprzedził' mnie samochód i wyglądało to tak jak  zwykłe zajechanie drogi i hamowanie.. z tą jednak różnicą że pani kierowniczka do końca mnie nie wyprzedziła i zepchnęła mnie na chodnik poprzedzony dużym krawężnikiem.

 

była jazda na kolanie po chodniku, tak jak piszesz w ułamkach sekund myśli się o różnych rzeczach, ja się skupiłem na tym że lewą ręką trzymałem kierownicę i utrzymałem rower w powietrzu...

finalnie okazało się że spodnie i ocieplacz z lycry nie przetarły się, ale ostatnia warstwa, czyli skóra naturalna trochę tak - ale to już zobaczyłem po dojechaniu do pracy.

 

po samym zdarzeniu było trochę adrenaliny, ale zupełnie nie miałem ochoty gonić/rozmawiać z tą panią, być może oceniłem że 'rowerowi nic się nie stało i mogę jechać dalej' a może jakiś mały szok , sam nie wiem...zapamiętałem numery (wpisalem do telefonu), bo pani jeszcze chwilkę stała przed wjechaniem na rondo i potoczyłem się dalej

 

a czy wpłynęło ?  na pewno tak, na pewno bardziej zwracam uwagę, nie jadę tak blisko krawędzi, przed rondami zależnie od sytuacji czasami wyjeżdżam bardziej na środek (kilka razy zdarzyło mi się że mistrzowie kierownicy wyprzedzali mnie na rondzie niebezpiecznie blisko), oraz na ulicy staram się zawsze mieć włączone migające lampki dużej mocy, mam wrażenie że właśnie na dojazdach do skrzyżowań często to pomaga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie stłuczka, ale prawie:
czasy (ok. 3 lat temu) gdy dopiero zaczynałem jeździć rowerem po mieście. Miałem wtedy 16 lat, więc od razu na ulicę trochę się bałem. Jechałem chodnikiem (dość szybko), gdy z bramy wyjechał samochód. Centymetr w prawo i bym zaczepił o niego, w dodatku jeszcze wtedy jeździłem bez kasku więc najadłem się strachu. Skutecznie mnie to wyleczyło z jazdy po chodniku, miałem lekki uraz przez kilka dni (jeździłem zauważalnie wolniej)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wroclaw, ulica slezna, sciezka rowerowa, czerwiec, godzina 10-11, cieplo, slonecznie. Jade rowerem po sciezce rowerowej z predkoscia okolo 25-30km/h i w pewnym momencie z bramy wyjezdza samochod (Mercedes CLS AMG). Niestety ten ulamek sekundy, ktory mi zostal na hamowanie nie wystarczyl. Uderzam rowerem w kolo mercedesa i przelatuje przez maske a rower kolo mnie :-) (Wtedy nie bylo mi do smiechu). Wstaje, czyli zyje, ide, czyli nie polamany. Ale czuje krew na twarzy. Sciagam kas - pekniety (jak to dobrze ze w kasku jezdze ZAWSZE - nawet po bulki do sklepu (800m)). Koles wychodz z auta chyba jeszcze bardziej przestraszony niz ja - wyjezdzal z kliniki weterynaryjnej - kot mu zdechl i jest bardzo zasmucony/zestresowany i nie zauwazyl ze bezmyslnie wjezdza na sciezke. Ja troche poobdzierany, Luk brwiowy troche drapniety wiec krwi sporo, troche kolano zdarte, lokiec, przedramie i broda. W klinice weterynaryjnej na szybko mnie opatrzyli a sprawca zdarzenia zawiozl mnie do szpitala i tam zrobili mi badania - przeswietlenie, tomografie. Poza zewnetrznymi obrazeniami nic mi nie bylo - nawet za bardzo bolu nie odczuwalem.

Uszkodzenia w rowerze:

- amortyzator RockShox Judy C (lekko skrzywiona rura sterowa)

- uszkodzone stery,

- lekko scentrowane kolo,

Uszkodzenia w Mercedesie:

- minimalne wgniecenie na blotniku (lekko dalo sie zauwazyc) - musialem przeleciec (rower tez) przez cala maske - nie dotykajac jej.

 

Dogadalem sie ze sprawca i zwrocil wszystkie koszty ale teraz uwazam ze powinienem wezwac policje i pogotowie. Nie zrobilem tego bo sie spieszylem do zony (w ciazy w szpitalu lezala). Jak sie dowiedziala to malo co nie urodzila :-) Tydzien pozniej zostalem szczesliwym tatusiem blizniaczek.

 

Teraz jak jezdze (czy to ulica czy sciezka) zawsze zwracam wieksza uwage na wyjazdy z posesji. Jak jezdze autem to tez mam wieksza uwage na rowerzystow (jezdza tez chodnikami)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim doświadczeniu w jeżdzie po mieście mam nieco większy staż i także wiele kolizji, kolizji, które przede wszystkim miały miejsca na przejazdach rowerowych sterowanych sygnalizacją świetlną. Teraz mam respekt przed tymi miejscami chociaż staram się w kontrolowany sposób pokazywać kto ma w tym miejscu pierwszeństwo.

Miałem także kolizję z samochodem wyjeżdżajacym z podporządkowanej i była to chyba jedna z najgrożniejszych sytuacji gdyż po kontakcie nastapił ponad 50 m szlif po asfalcie na 3 pasowej drodze szybkiego ruchu.

Jednak najbardziej obawiam się tego nad czym nie mam najmniejszej kontroli czyli szybkiego wyprzedzania przez samochody w bardzo bliskiej odległości.

 

A jak się czułem po sytuacjach kolizyjnych? Normalnie czyli zwiększona uwaga, unikanie sytuacji kolizyjnych i niebezpiecznych miejsc ale ponieważ na rowerze jeżdżę przez cały rok po całym mieście to nie da się uniknąć wszystkich kolizyjnych miejsc.

 

Owe sytuacje najlepiej jak się zdarzą jak najwcześniej bo wtedy w nas nie usypiają uwagi.

 

A jak się zachowywałem zaraz po kolizjach? Przeważnie spokojnie chociaż nie unikałem działań samoobrony bądż nawet ataku kończącego się wybiciem szyby od strony kierowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nastapił ponad 50 m szlif po asfalcie

Taaa, tyle to ja nawet na lodzie nie miałem. 100 jechałeś?

 

Szczęśliwie odpukać nie miałem, żadnej groźnej kolizji. Najbardziej pamiętne, to wywrotka bez udziału innych, ale strach przed uślizgiem tylnego koła mocno się odcisnął.

 

Drugi przypadek to stłuczka z innym rowerzystą. Wąska ścieżka rowerowa, eska z drzewem zasłaniającym widoczność, a ja się śpieszyłem. Na szczęście instynkty nas nie zawiodły i każdy odbił w swoje lewo, więc skończyło się na otarciu kierownic o ręce. Trochę się przestraszyłem czy mu ręki nie poorałem rogiem (ostro zakończony - Accent Grayfish), ale na szczęście nic się nikomu nie stało.

To był niezły kubeł zimnej wody i przypomnienie jak nie należy jeździć po mieście. W sumie dziękuję losowi, że w tak łagodny sposób mnie ostrzegł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
nastapił ponad 50 m szlif po asfalcie na 3 pasowej drodze szybkiego ruchu.

 

nie unikałem działań samoobrony bądż nawet ataku kończącego się wybiciem szyby od strony kierowcy.

3ac155c91e13aacd365c98888e28d282.png?132

 

___________________________________________________________

 

@Pedalarz

Po każdej kolizji, tak jak u większości przychodzi wzmożona ostrożność w jeździe (nie tylko rowerem, ale także blachosmrodem), która z czasem wraca do nazwijmy to "normy". Chociaż zdarzyło mi się kilka razy nie powstrzymać nerwów i adrenaliny i naskoczyć "z ryjem" na winnego kierowcę, to jednak do żadnych rękoczynów nigdy nie dochodziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

Taaa, tyle to ja nawet na lodzie nie miałem. 100 jechałeś?

 

 

Nie 100 ale 35 do 40 km/h. zostałem położony na prawą stronę i po wyhamowaniu  ja znalazłem się na środkowym pasie a rower ponad 15 m dalej na lewym pasie. Jako, że jeżdżę po mieście w spodniach bojówkach to straty na ciele były minimalne za to w rowerze znaczne ale ... dzięki temu z ubezpieczenie sprawcy złozyłem sobie nowy rower + nowe sakwy.

Odnośnik do komentarza
  • Mod Team
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

 

 

Może 5m ... może 50 m ... Nie mierzyłem


Najpierw piszesz takie bzdury, a później się dziwisz i złościsz, że się ludzie z tego śmieją. :no: Następnym razem, zanim napiszesz swoją kolejną "mondrość" na tym forum, dwa razy (przynajmniej) się zastanów.
Odnośnik do komentarza
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

 

 

Może 5m ... może 50 m ... Nie mierzyłem. Ale zapewne ty ów wypadek widziałeś więc dokładnie potrafisz oszacować dystans . Brawo!

 

"Praw fizyki Pan nie zmienisz, nie bądź Pan głąb."

Kabaret Dudek, skecz "Ucz się Jasiu", autor Stanisław Tym

Odnośnik do komentarza
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

Najpierw piszesz takie bzdury, a później się dziwisz i złościsz, że się ludzie z tego śmieją. :no: Następnym razem, zanim napiszesz swoją kolejną "mondrość" na tym forum, dwa razy (przynajmniej) się zastanów.

Nie piszę bzdury tylko ludzie mają problemy z czytaniem i bardzo nikłą znajomość infrastruktury drogowej. . Szybka droga miejska ma szerokość co najmniej 3,5 m więc prostopadły przeskok o 3 pasy to dystans 10,5 m więc sugerowana odległość 5 m jest już 2x większa. Dodatkowo uderzenie poszło lekko z boku więc upadek i szlif był pod kątem mniejszym niż 30 st do kierunku jazdy. A teraz biegli matematycy niech obliczą faktyczną długość szlifu. :whistling: Wróżki już swoją wiedzę w poprzednich postach zaprezentowali :woot:

 

I jeszcze dla ułatwienia podaję miejsce kolizji

 

http://goo.gl/maps/M7g9x

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

 

 

A teraz biegli matematycy niech obliczą faktyczną długość szlifu.

A kogo to obchodzi? 50m nie szlifowałeś, więc jesteś bajkopisarz i nic już nie trzeba udowadniać. Nawet jeśli podasz pińcet parametrów zderzenia, to fakty pozostaną faktami.

Zamiast powoływać biegłych matematyków lepiej udaj się do Sevres i zobacz dokładnie co to jest ten metr.

...albo po prostu uważaj co piszesz, bo 5m =/= 50m.

Ja po dzwonie z samochodem, który wymusił mi pierwszeństwo przeskoczyłem nad jego maską (tylko nad maską - na szczęście kabina jeszcze nie była na lini mojego lotu). Mimo prędkości ok. 25km/h wylądowałem - łącznie z fikołkiem niezbędnym do zatrzymania - w obrębie skrzyżowania. To było z 5 metrów. Nie wiem jaką musiałbym mieć prędkość, żeby 10 metrów dalej wylądować. A przy szlifie prędkość wytracasz dodatkowo od tarcia o asfalt.

BTW, Puławską na tym miejskim odcinku nazywasz "drogą szybkiego ruchu"? Co to właściwie jest droga szybkiego ruchu? Nie potoczna nazwa ekspresówki?

Odnośnik do komentarza
  • Mod Team
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

 

 

Nie piszę bzdury tylko ludzie mają problemy z czytaniem i bardzo nikłą znajomość infrastruktury drogowej.

 

A co ma infrastruktura drogowa do "ponad 50-metrowego szlifu". który rzekomo wykonałeś? Może żeby Ci uzmysłowić - to jest połowa boiska piłkarskiego, albo pełnowymiarowy basen olimpijski. Nawet przytoczeni tutaj motocykliści superbike'ów nie szorują tyle po asfalcie wypadająć z trasy przy znacznie większych prędkościach.
I naprawdę odpuść sobie jakiekolwiek wyliczenia, bo to już przestaje być śmieszne, a robi się coraz bardziej żałosne.

Odnośnik do komentarza
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..

Każda kolizja jest inna. Ty miałeś dzwona z samochodem uderzając go przednim kołem w maskę. Dzięki temu prędkość wytraciłeś. Ja chcąc uniknąć takiego zdarzenia natychmiast odbiłem w lewo i wracając przed na swój pas dostałem dzwona skośnie od tyłu. Składowa dwóch prędkości była znaczna.

 

Ps. Puławska jest drogą miejską o charakterze przelotowym ale jej parametry kwalifikują ją do drogi szybkiego ruchu bo bez najmniejszego problemu można na tym odcinku rozpędzić się do 150 km/h.

 

Polemizujesz? Więc zakup radarowy miernik prędkości i dokonamy pomiaru. Zapewniam cię, że ponad 50 % pomiarów wykaże prędkość ponad dopuszczalny limit.

 

Odnośnik do komentarza
Napisano · Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ukryte przez Maniak, 1 Marca 2014 - Offtop na max..
Ty miałeś dzwona z samochodem uderzając go przednim kołem w maskę. Dzięki temu prędkość wytraciłeś.

 

Rower wytracił. Ja postanowiłem kontynuować "jazdę" bez roweru pod sobą. Uznałem, że to będzie dla mne lepsze, niż kurczowe trzymanie się roweru. Miałem rację. Rower mocno oberwał (m.in. złamany karbonowy widelec, ramię korby zakrzywione do środka ramy zgniotło wózek przerzutki). Ja otarłem sobie skórę na łopatkach przy lądowaniu.

 

Zdecyduj się czy w Twoim przypadku długość szlifu była określona z drobną niedokładnością między 5 a 50m czy idziesz w zaparte, że 50m szlifu to wierny opis zdarzenia.

 

 

Ps. Puławska jest drogą miejską o charakterze przelotowym ale jej parametry kwalifikują ją do drogi szybkiego ruchu bo bez najmniejszego problemu można na tym odcinku rozpędzić się do 150 km/h.   Polemizujesz? Więc zakup radarowy miernik prędkości i dokonamy pomiaru. Zapewniam cię, że ponad 50 % pomiarów wykaże prędkość ponad dopuszczalny limit.

 

Tą wypowiedzią ubawiłeś mnie bardzo :) "droga miejska o charakterze przelotowym", którą "parametry kwalifikują do drogi szybkiego ruchu". Haha!

A jakież to są "parametry drogi szybkiego ruchu"? Bo według mojej wiedzy droga szybkiego ruchu to określenie potoczne na autostrady i ekspresówki. Ewentualnie drogi dwupasmowe i dwujezdniowe, którymi popyla się szybko.

 

Polemizuję i zapewniam Cię, że mogę to sensownie robić bez kupowania "radarowych mierników prędkości".  Na 99% na tym odcinku obowiązuje ograniczenie do 50. Są tam przejścia dla pieszych - nawet na krajówkach dają wtedy ograniczenie do 70. A to że kierowcy przekraczają dozwoloną (ja osobiście nie więcej niż o 10%) to oczywista oczywistość i nic nie wnosi do tematu.

 

Stosujesz bardzo prymitywną metodę dyskusji. Walisz pseudonaukowy i pseudotechniczny język do swoich wypowiedzi, aby brzmiały poważniej i żeby wyglądało, że masz rację. Sorry, ale to nie piaskownica i bardzo wiele osób się na to nie łapie. Naprawdę pomyśl dwa razy nim napiszesz i nie traktuj współrozmówców, jak dzieci.

 

Tyle i z mojej strony EOT. Jest piękna pogoda, biorę szosę i idę przewalcować okoliczne asfalty :D

Odnośnik do komentarza

Choć kobitą jestem, to w żyłach nie woda, a krew mi płynie. Jeżdżę długo, miałam dużo sytuacji groźnych. Mam na szafie wiele klisz, od których nie będę robić odbitek. Występuję jako piesza, kierująca autem i rowerem. Choć rzadko, to jednak popełniam błędy na drodze. I największa różnica między kierującymi to wg mnie taka, że się ten błąd dostrzega i dalej w sytuacji umie się zachować. Kiedy nieomal jestem rozjechana, przechodzi mi w miarę łatwo, gdy widzę autentyczną skruchę. Ale, kiedy jest przeciwnie, a tak jest często, wstępuje we mnie diabeł i nie odpuszczam. Nie jestem w stanie tolerować zabójców za kierownicą. Do tego bezczelnie niefrasobliwych i lekceważących życie innych, zwłaszcza moje. Dałam w gębę facetowi raz. Kilka razy pojechałam prosto ze zdarzenia na komisariat. 

Reasumując - jeśli wszyscy będziemy reagować proporcjonalnie do sytuacji, nie tolerując niebezpiecznych zachowań - będzie bezpieczniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć kobitą jestem, to w żyłach nie woda, a krew mi płynie. Jeżdżę długo, miałam dużo sytuacji groźnych. Mam na szafie wiele klisz, od których nie będę robić odbitek. Występuję jako piesza, kierująca autem i rowerem. Choć rzadko, to jednak popełniam błędy na drodze. I największa różnica między kierującymi to wg mnie taka, że się ten błąd dostrzega i dalej w sytuacji umie się zachować. Kiedy nieomal jestem rozjechana, przechodzi mi w miarę łatwo, gdy widzę autentyczną skruchę. Ale, kiedy jest przeciwnie, a tak jest często, wstępuje we mnie diabeł i nie odpuszczam. Nie jestem w stanie tolerować zabójców za kierownicą. Do tego bezczelnie niefrasobliwych i lekceważących życie innych, zwłaszcza moje. Dałam w gębę facetowi raz. Kilka razy pojechałam prosto ze zdarzenia na komisariat. 

Reasumując - jeśli wszyscy będziemy reagować proporcjonalnie do sytuacji, nie tolerując niebezpiecznych zachowań - będzie bezpieczniej.

Dając komuś w gębę masz szansę narazić się na konsekwencje prawne, więc poniesiesz konsekwencje tego co stało się wcześniej Tobie. Pamiętaj że ktoś kto pociągnie Cię do sądu w takim przypadku nie ma zbyt wiele mózgu i jestem pewien że z powodu tego że dostał po gębie nie zacznie jeździć mądrzej. Ciekawszym skutkiem podniesienia na kogoś ręki może być jego rewanż, który w przypływie adrenaliny może być bardzo różny. 

Rzucając się na kogoś - nawet jeśli Twoje emocje są uzasadnione - też zachowujesz się niebezpiecznie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Dałam w gębę facetowi raz. (...)

 

To zdaje sie nazywane jest "czynna napasc". Jak sie facet bedzie chcial odgryzc to mozesz miec spore nieprzyjemnosci ze sprawa sadowa wlacznie.

 

Wysyłane z mojego GT-I5510 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...