Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

Ja w wakacje 2013 wracając z roboty śmigałem sobie DDRami Wrocławskimi . Wszystko by było ok, gdyby nie fakt że wcześniej popadało. Niestety na skrzyżowaniu przed mostami Warszawskimi ścieżka tworzy ładny łuk na wysepce a nawierzchnia tam pokryta jest tą czerwoną farbą... mokrą w tym przypadku po deszczu. Za duża prędkość i przednie koło momentalnie straciło przyczepność co skutkowało ślizgiem po nawierzchni prawie całym ciałem... głowę uratowałem. Zatrzymałem się dopiero na środku przejścia pieszo-rowerowego.

 

mapka.png

mapka z google maps

 

Skończyło się na obdartej nodze, ręce i podziurawionych ciuchach. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Śmigam przez las, jadę tak 30-35 km/h, nagle pojawia się przede mną grząski piach, więc postanawiam spróbować przelecieć siłą rozpędu. Niestety, w pewnym momencie zacząłem dość mocno "orać" :). Wydawało mi się, że skończy się po prostu stopem, a nie glebą. Niestety zrobiłem skok w bok, a łokciem walnąłem we własne żebro :D. Trochę jeszcze pobolewa, ale generalnie będę żył :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

http://www.liveleak....=3be_1396969590     Żeby nie było offtopa, to wszystko z mojego gopro ;-)

 

Każdy kierowca złapany na wyprzedzaniu rowerzysty w odległości mniejszej niż jeden metr  powinien mieć odebrane prawo jazdy do czasu, aż obejrzy ten film i mam nadzieję, że zrozumie, dlaczego nie wolno w mniejszej odległości wyprzedzać rowerzystę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czysto teoretycznie: gdyby każdy kierowca musiał przeżyć kilka wyprzedzeń przez osobówki, ciężarówki, tirówki, o sorry TIR-y tak czasem na odległość 10 cm i z prędkością sporo ponad setkę i to bez koloryzowania, to już każdy czułby jak to groźne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety to nie do końca tak działa. Na pewno dobrze zapoznać się jak to jest być rowerzystą, ale to nie przełoży się bezpośrednio na lepsze traktowanie ich.

Po prostu w samochodzie jest się na tyle odizolowanym od otaczającego świata, że nie czuje się problemów pieszych i rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja opiszę swoją prawie glebę na squadaq siostry. Mianowicie: jadę sobie małouczęszczaną szosą przez wioskę i analiza geometrii squadaka podkusiła mnie do polatania na tylnym kole. Zwalniam, podbijam przednie koło, zaczynam kręcić - dobrze jest, ujechałem może z 5m i zaczęło mnie przeważać do tyłu. Przestałem kręcić i zrobiłem coś w stylu manuala, żeby przywrócić rower do pozycji zdatnej do dalszej jazdy. Squadak zaczął opadać do przodu ale jednocześnie skręcił w  lewo w kierunku rowu (0,5m). Niezdążyłem wyhamować i z impetem przeleciałem przez rów cudem unikając lotu przez kierownicę. Nauczyło mnie to, że lepiej czasem odpuścić i polecieć do tyłu na nogi, niż na siłę się ratować. Co by było gdyby tamtędy przejeżdżało auto? Strach pomyśleć... :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gópoty gadasz. Jeżdżę parę tysi km rocznie rowerem i dzięki temu zupełnie inaczej traktuję rowerzystów.

Tyle, że potrzebne jest osobiste doświadczenie , a nie filmików oglądanie.

Choć jeżeli ktoś jest rozsądny, to i sam filmik wystarczy

Otóż to. 

Trza poczuć położenie drugiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

 

Tytuł dramatu: Pierwsza gleba w SPD-kach :)

 

Miejsce akcji: Rynek Starego Miasta w Warszawie.

 

Wniosłem rower po schdach, stawiam na placyku (dla tych co nie byli - rynek ma kilka stopni spadku) wsiadam. Plan był taki: Wpinam prawy pedał, lekkie odepchnięcie, wpinam lewy i jazda. No nie wyszło.

 

Odepchnąłem się, pół obrotu korbą i zacząłem wpinać lewy. Wpinam, wpinam. No dalej! Grrr... Rowerek zwalnia, ja próbuję. Wpinam, ale nie wchodzi. Tu już lekka panika.

 

Nastąpilo coś, co lotnicy nazywają "prękością przeciągnięcia" albo "punktem przepdania" :) Rower zwolnił, stanął i zaczął się przechylać na prawą stronę. No cóż - myślę - podeprę się prawą nogą i już, luzik. Ojej... nie mogę. Mięśnie i mózg nie przywykły do SPD-ków, nie wiedzą jak się wypiąć w tej krytycznej sytuacji.

 

No to lecę. Jak drzewo. A że mam 194 cm wzrostu, to jak jakaś sekwoja. I widzę w zwolnionym tempie ten zbliżający się bruk, ten but szyderczo tkwiący w pedale... Sam upadek niezbyt bolesny, amortyzacja dupą i ręką.

 

Wypiąłem się już na leżąco, kiwnąłem przechodniom, że jest ok. Jeśli ktoś ma znajomego w miejskim monitoringu - zapraszam do oglądania, zgaduję, że dobra beka :)

 

Straty: obity tyłek, obita duma. Nigdy więcej na miasto w SPDkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy więcej na miasto w SPDkach.

nie dramatyzuj - wyrobić odruch wpinania/wypinania i heja (sam jeżdżę wyłącznie  w spd - czasem po mieście tez)

trzeba się najpierw odepchnąć, depnąć mocno wpiętą nogą i nabrać prędkości choćby stawiając tylko (bez wpięcia) druga nogę na pedał a wpiąć po chwili

popełniłeś błąd nowicjusza - za bardzo skupiłeś się na wpinaniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ten but szyderczo tkwiący w pedale.
 

Na takie sytuacje bardzo dobrym rozwiązaniem jest są bloki tzw "wielokierunkowe". Sam z doświadczenia mogę powiedzieć, że w kilku podobnych właśnie sytuacjach gdy ziemia zbliżała się powoli a noga gdzieś zapomniała o skrętnym wypięciu, to gdzieś jakimś sposobem pociągnięcie do góry (chyba) pozwoliło w ostatniej chwili wypiąć nogę. Może być również tak, że po prostu sprężyny w padałach mam chyba na najniższym poziomie, ale jakoś nigdy w to nie wnikałem. Do spd jednak trzeba się przyzwyczaić, potrzeba po prostu czasu i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze jak czytam o tych przypadkach z SPD zastanawia mnie dlaczego tak dramatyzujecie? Przez to powstal juz wrecz jakis mit SPD, ze to wymaga wprawy, ze niebezpieczne, ze to, ze tamto...i ludzie autentycznie boja sie tego. Kurde, przeciez majac jedna noge wpieta tez da sie krecic, nie majac ani jednej wpietej tez sie da. Moze pora pocwiczyc stojke? Moze pora pomyslec troche nad swoim opanowaniem roweru? Na drogach jest ogrom ludzi, ktorzy maja klopot jechac rowerem trzymajac kierownice jedna reka, nie wspominajac nawet jezdzie bez trzymanki. By napic sie z bidonu zatrzymuja sie na poboczu itp. Ludzie lapia jakiegos panicznego stresa przed SPD bo nie potrafia jezdzic na rowerze i tyle. Pewnie juz wielu zapomnialo albo wrecz wiekszosc tutaj obecnych nie pamieta czasow z koszyczkami i dociagnietymi paskami. Tego sie nie wypinalo w ogole :) Dalo sie jezdzic, pewnie ze dalo. Czy jak jedziecie autem to tez Wam zdycha jak stajecie bo zapominacie o wrzuceniu na luz badz nawet wysprzegleniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy jak jedziecie autem to tez Wam zdycha jak stajecie bo zapominacie o wrzuceniu na luz badz nawet wysprzegleniu?

Odpowiedz brzmi niejednokrotnie "tak" - jak się uczysz jeździć autem to takie wpadki są normą. Skocz na byle jaki plac dla L-ek. Analogicznie jest w nauce jazdy z SPD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypiecie sie z SPDa zawsze bedzie trwalo mierzalnie dluzej niz zdjecie stopy z platformy. Oczywiscie w 99.99% przypadkow wypniesz sie bez problemow, kwestia jak bardzo zalega Ci w swiadomosci ten 0.01%

Ja nie rozumiem tej nagonki ze jak ktos jezdzi na platformach to juz nie jest prawdziwy rowerzysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...