Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Dwie glebki dzisiaj, pierwsza nieszkodliwa przy niewielkiej prędkości w głębokim piachu skończyła się całkowitym zmiażdżeniem bananika który miałem w charakterze wałówki :icon_mrgreen: 

Druga mniej przyjemna, podminowany utratą prowiantu :D  straciłem kontrolę na koleinie, prędkość nieco poniżej 30km/h. Szorowanko lewą stroną ciała w tym twarzą (tylko nie po twarzy! :D ) i ostateczny rezultat w postaci monstrualnego krwiaka/opuchlizny na udzie, opuchniętego kolana, łokcia i delikatnie sponiewieranej fizjonomii :D

A i pod sam koniec szorowanka pacnąłem głową w korzeń, na szczęście kask uchronił przed guzem, szwami... lub czymś gorszym :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wyjechałem nawet dobrze z podwórka (dosłownie 10min temu) i co po dwóch kilometrach leże na gruzie w lesie, wpadłem do jakiegoś dołka na drodze leśnej i podbiło mnie kierownica max w prawo i strzał na lewą stronę ciała efekt lewa ręka cała podrapana piecze jak oparzone, ehhh fajne będę miał wczasy nad morzem :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w zeszłym roku śmigałem po lesie to nic się nie stało, dosłownie po 200m po wyjeździe z lasku zaliczyłem otb bo nie wiedziałem że musimy skręcić i jechałem na kole :D lewą rękę na bruku pociąłem tak jakbym pociął żyletka także podobnie do ciebie. miałem 92 nacięcia :D i pojechałem dalej w błoto jak wróciłem to nie mogłem domyć jej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na ścieżce rowerowej. Zjazd zakończony niezłym łukiem o kącie 90 stopni, wszedłem w niego z prędkością 20km/h... jak zwykle zresztą, ale nie kapnałem się, że w tylnim kole mam kapcia i nieźle mnie trzepło, naszczęście na trawę, zdąrzyłem też troche wychamować, straty materialne - zero, straty w ludziach - zero :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc temu byłem z kolegą w górach bardzkich. Wracaliśmy sobie z karkóweczki skrótem, bardzo stromy zjazd, a że było po deszczu, to wszystko śliskie. Chciałem przejechać powolutku przez mały strumyk, ale pech chciał, żeby przednie koło wybrało sobie inną drogę :D Efekt: przejazd piszczelem po platformie, stłuczony nadgarstek i trochę błota w oczach :P Podsumuwując - nie zawsze wolniej znaczy lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jadę sobie rowerem do DDR, a kawałek  przede mną jakaś baba prowadzi rower, bawi się telefonem i jeszcze mówi coś do dziecka. Widząc to oczywiście zwolniłem i zachowałem czujność- już myślałem, że bezpiecznie ominąłem tą babę, a tu nagle ona przesuwa się na środek, przez co uderzyłem w jej kierownicę i zleciałem z DDR na ulicę (na szczęście pusto, bo niedziela koło 10- jakby coś jechało to by było gorzej...)- obrażenia, które doznałem to  leciutko rozwalony palec u ręki i ból :P

 

Aż się ciśnie "baba za kierą" to i nawet na bikeu.

A co powiecie na ten upadek zarejestrowany GoPro?

 

 

Słuszna gleba, bardzo efektowne salto. Chyba widelec i koło poszły się ...... .

MAM NADZIEJĘ, że nic się nie stało.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś 2 tygodnie temu, jeżdżę sobie po torze do 4X. Ćwiczę głównie pompowanie na początku toru, dobra sekcja rytmiczna tam jest. No i tak sobie zjeżdżam, co jakiś czas chwila odpoczynku. Wtem pojawia się osobnik bez roweru ale w stroju do DH* - bardzo mnie ucieszył fakt że w końcu spotkałem żywego człowieka na tym torze, na tyle godzin tam spędzonych byłem zwykle sam. Oczywiście był to idealny moment, żeby po raz pierwszy w życiu wywalić się na ćwiczonym od dawna odcinku :icon_redface: Przednie koło osunęło się na prawo, grawitacja zrobiła swoje. Widz skomentował: "Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz" :teehee: Pozdrawiam ekipę z Torunia.

* - potem okazało się, że chłopaki nakrzywiają zjazdy na trasie obok, o czym nie miałem pojęcia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z dzisiaj rano:
Gdy juz dojechalem do znajomego z 2 oponami na szyji, plecakiem i kołem ucieszony że nikt się na mnie dziwnie nie popatrzył zostawiłem to u niego i pojechałem z nim do sklepu bo musiał coś kupić. w czasie zjeźdu z górki którą przedtem pokonałem  na 1x3, na samym dole chciałem przypedałować. ale zaraz. 1x3 przy predkosci 30 km/h ? jako że było troche mokro to noga spadła mi z pedała a wszystko dopełniła gałąź na której uślizgło się przednie koło. 3 metry szurania po asfalcie.
STRATY
Prawa noga obita (nie jest zdarta ale od uderzenia pusciły się takie drobne kropki krwi, tak jakby skóra popękała lekko czy coś)
Lewa noga troche przypalona od opony
Przerzutka i klamkomanetka, pedały i siodełko zdarte (i tak właśnie jechałem do tego kolegi, powymieniać te części, napęd i opony z kołem)
Prawy łokieć zdarty w 2 miejscach:na nim i  pod (takie kołko o średnicy 5 cm)
Lewa dłon - zdarte 3 kostki, 2 paznokcie zeszlifowane, 1 palec wybity (środkowy), 1 stłuczony i oba zdarte na zgięciach (czyt. po 2 min cała dłoń w krwi)

Ogólnie to grupka turystów się troche dziwnie popatrzyła widząc że mam krew na każdej z kończyn :D
Po glebie i oględzinach zabraliśmy się z kolegą do pracy. Nowy napęd działą idealnie (nareszcie łańcuch napina się odrazu i nie przeskakuje), ale reszte trudno ocenić a na test w terenie trzeba poczekać (brak możliwosci hamowania lewą rekę (tylko wskazujący i kciuk bez urazu)).
Koega dokładnie 2 miesiace temu wywrocil sie w tym samym miejscu tylko z troche gorszymi skutkami: woda w kolanie, szycie łokcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tam, pochwalem się moim wypadkiem + nauczy kogoś jeździć w kasku. 
po zakończeniu roku szkolnego postanowiliśmy się gdzieś wybrać na rowerach i wybór padł na rybnik. dojechaliśmy - elektrownia, zalew - no spoczi. postanowiliśmy odwiedzić tor do 4x. kilka razy próbowałem jakiegoś skakania i za każdym razem leżałem. nie nadaję się do tego, jestem za duży ( nie jestem gruby :( ) i mam rower z ramą 21 calów. wniosłem rower pod górę, ustawiłem się na starcie i jakoś jadę. trochę pompowalem, na walla wjechałem, a przy hopach hamowałem. niestety za drugim razem najechałem za szybko na hope, nie podniosłem przedniego koła, zadziałala fizyka i poleciałem przez kierę. koszulka, spodnie, klamkomanetka i ryj to wywalenia. do tego obtarlem bark, łokiec, palce, nogi, kark mnie ciuuu....lał przez tydzień, a nos jeszcze dłużej. dobrze, że to się skończyło tylko tak i niczego nie złamalem. zadzwoniłem po karetkę, bo ani nie wiedziałem gdzie szpital w rybniku, a lało się trochę z tego, a nie chciałem jechać tak na rowerze. umówiłem się z panią ze 112, że będe czekał przed stadionem moksiru czy mosiru czy co to tam je. usiadłem przed wejściem, jakieś 20 minet czekałem na karetkę. a to wszystko postanowiłem uwiecznić na zdjęciu. 

28jebzs.jpg

 

tak to jo zaczął wakacje. teraz mam bliznę koło oka, na czole, nosie i wardze. 

pozdrawiam.

ps: nie, nie płakałem :((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą właściwie, to już 4 gleba w tym roku. I 4 w ogóle. Małe straty na szczęście:) (to się też nadaje do tematu o buraczanych cyklistacg)

 

Rowerzyści miejscy zachowują się debilnie. Dziś na ścieżce przy Ujazdowskich paniusia z dzieckiem stanęła literalnie w poprzek ścieżki zostawiając może 40cm. Wbiłem się w tę dziurę ale koło przednie przykleiło się do krawężnika (po co tam krawężnik??). Próbowałem jeszcze wyprostować ale się nie udało. Gleba. Paniusia wola czy mi się nic nie stało więc mówię, że gdyby nie stała na środku to nic by nie było. Zaraz przychodzi tatuś, wsiadają na rowery i jadą. Okazało się, że debilka czekała na mężusia. Ciekawe czy autem staje w poprzek na ulicy jak mąż po kartofla do biedry idzie?

 

Straty: przytarta klamkomanetka i owijka. Łańcuch spadł, koło tylnie wypadło z haka (szybkozamykacz się otworzył) siniak na dupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...