Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Porównaj kolarzy górskich z zeszłej epoki z obecnymi albo budowę Marka Konwy zanim nie przeszedł do Milk'i.

 

P.S Od nadmiaru białka traci się masę, a nie zyskuje. Bez zdrowych tłuszczy też ciężko o przyrosty suchej masy.

Edytowane przez ulek93
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę śmiało napisać, że dużo nie jem, a mimo to waga stoi w miejscu. No nic, poczekam dłużej na efekty. Niemniej to będzie załamka, jak po sezonie, powiedzmy pod koniec września, nic nie zrzucę.

 

Witam

Powiem tak! Browarków sobie nie odmówię a i lubię zjeść. Waga przed pedałowaniem była w granicach 90-92 kg i nie chciała spaść. Ostatnio się ważyłem i było 87,5kg wiec idzie ku dobremu. Pedałuję od ok miesiąca więc potrzeba czasu żeby było coś widać. Rower to nie dieta cud że hudnie się 10kg w tydzień. Życzę wytrwałości tobie i sobie :):) :):)

Pozdrawiam Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasne że potrzeba czasu , tak jak pisali koledzy wcześniej 4-5 kg spadku na miesiąc jest ok. u mnie od marca jest 3500 km i 20 kg w dół ze 116 kg na obecne 96 kg , myślę że do końca sezonu zejdę poniżej 90-tki, życzę wytrwałości wszystkim co chcą zrzucić zbędne kg .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja się pochwalę.

Wzrost: 177

Waga na początku maja: 88,5 kg

Waga obecnie: 82,6 kg :)

 

Może wydawać się mało (przeciętnie 0,5kg na tydzień), ale przez cały maj robiłem coś w rodzaju okresu przygotowawczego, ostatni raz na rowerze jeździłem 6-7 lat temu, poza tym nigdy nie byłem jakoś nadzwyczajnie aktywny, co widać po wadze 88,5 kg przy wzroście 177. W maju były dość krótkie wycieczki, góra 3 razy w tygodniu, no i przez miesiąc schudłem tylko 1,6 kg.

Obecnie jeżdżę 4-5 razy w tygodniu po około 30km. Specjalistycznej diety nie stosuję, nie mam na to czasu. Po prostu staram się jeść nieco mniej i zdrowiej. Jem 4-5 posiłków na dzień, całkowicie zrezygnowałem ze słodyczy i przekąsek, czyli słodkich gazowanych napojów , ciastek, batonów, słodkich bułek, chipsów itd.

Planuję do mniej więcej 10 sierpnia zejść do 80kg, do końca września 75kg. Zobaczymy jak będzie... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem...z jakiej wagi startujesz i do jakiej chcesz zejsc...Z tego co piszesz to jesli robisz (oprocz tyg.) w kazda niedziele 100-150km to jakas tam kondycje masz, a jesli to nic nie daje to moze cos robisz zle??? Ja robie tygodniowo nie wiele wiecej (ok.300km) ale mam jakas taka glupia regule, ze jak mi sie pot po dupie nie leje to nie jazda ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ishi spokojnie , rower to moja druga żona , tak jak piszą inni to nie jest jakiś mega wyczyn .

 

d3a6bc692ee09d2am.jpg

 

po prostu się wkurzyłem przy wzroście 189cm ważyłem 116 kg , to było coś nie tak , odstawiłem wszelkie batoniki , zero cukru , jeśli już coś słodkiego to tylko miód , chociaż ostatnio i loda zasmakuję :) , browary ograniczyłem na początku wogóle nie piłem a uwierz mi mam 38 lat i trochę tego spożyłem ;) , teraz sobie pozwalam na jakieś piwko , piję więcej wina , staram się nie jeść na noc ,jak nigdy jem więcej albo nawet tylko ryby , odstawiłem wieprzowinę , jak siadam na rower to robię min. 40 km a przeważnie jest to 60-80 km , jutro jadę w traskę i chyba będzie ze 100 km , , także trzeba jeździć i spokojnie czekać na efekty a na pewno się pojawią , powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! W porównaniu do przedmówcami jestem raczej świeżakiem rowerowym. A chciałabym zacząć jeździć, aby no cóż trochę schudnąć i urozmaicić swoją aktywność. Do tej pory doć regularnie biegałam i nadal biegam przeważnie 3 razy w tygodniu średnio po 5 kilometrów, w weekendy zdarzają się dłuższe trasy. Lupię trenować rano przed pracą, przeznaczam na to do godziny czasu. Przyzwyczaiłam się do biegania na czczo, ale od czasu przeczytania artykułu http://www.doz.pl/cz...ie_a_odzywianie że może grozić to nieodwracalnemu niszczeniu włókien mięśniowych, moje motywacje do biegania trochę spadły. Strasznie nie lubię biegać po jedzeniu nawet po lekkim śniadaniu, a popołudniami mam mało czasu dla siebie. Dlatego pomyślałam o rowerze i przejeżdżaniu tras też tak w ciągu godziny. Czy myślicie, że spokojny rozruch na czczo jest również obciążający dla organizmu jak bieganie?

Edytowane przez kafka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no jak dla mnie (zaczalem regulanie 2x w tygodniu jezdzic po wielkanocy) 100km jednorazowo to nadal za dużo. Tyle, że ja latam wyłącznie w terenie, piach, błoto , korzenie, zjazdy, podjazdy więc jest hardkor :)

Dobijam juz do 70km, założyłem sobie cel na ten sezon ODO=2000km. na razie schudłem z 106 do 102 i sie zatrzymało.

Edytowane przez ishi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego pomyślałam o rowerze i przejeżdżaniu tras też tak w ciągu godziny. Czy myślicie, że spokojny rozruch na czczo jest również obciążający dla organizmu jak bieganie?

Rodzaj wysiłku w tym przypadku ma małe znaczenie. Może jedynie takie, że rower jest w sumie mniej obciążający niż bieganie. Wysiłek na czczo jest bardziej efektywny w spalaniu tłuszczu. Ale jeśli jesteś na redukcji i będziesz jeździła bez posiłku to też ryzykujesz, że organizm po wyczerpaniu glikogenu będzie, poza tłuszczem, pobierał energię z rozkładu białek mięśni. Taki wysiłek na czczo, jeśli już jest, to nie powinien być zbyt długi i wyczerpujący - wtedy wszystko będzie O.K i nie masz się czym przejmować. Ale jeśli zależy Ci przede wszystkim na utrzymaniu masy mięśniowej, to najlepiej około pół godziny przed takimi porannymi ćwiczeniami zjeść coś niewielkiego, banana choćby i wtedy ćwiczyć.

nieodwracalnemu niszczeniu włókien mięśniowych

"Niszczenie" włókien nie jest nieodwracalne. Mięsień zawsze można odbudować ćwiczeniami. Generalnie jeśli jest się na redukcji i się chudnie, to zwykle masa mięśniowa też delikatnie spada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam również niezły quest. Po 10 latach powróciłem do jazdy. W sumie to już rok temu zacząłem, ale złamanie kości strzałkowej utrudniło robotę. Dopiero dwa tygodnie temu odważyłem się ponownie wsiąść na rower. Do zgubienia mam sporo. Ważę 109kg przy 175cm wzrostu. Za czasów licealnych jeżdżąc i jedząc co popadnie ważyłem pomiędzy 70, a 80 kg i chcę do tego stanu powrócić. Póki co zacząłem od małego dystansu, czyli +/- 13 kilometry. Problemem jest to, że chciałbym formę teraz, zaraz. Co prawda w pracy sporo się ruszam, ale wiadomo, że to nie to, co rower. Co ciekawe kręgosłup, który również był złamany, na razie nie protestuje.

 

Rozumiem, że nie mam się załamywać, że zamiast jeździć tak, jak kiedyś z prędkościami rzędu 30, 35 km/h tracker ledwo pokazuje 23 km/h i to jako max (średnia 17 km/h)? Czy przy jedzeniu byle czego (nie mam chęci ani umiejętności kulinarnych) mogę dodać jakieś składniki żeby było lepiej? Wiem, że oczywiście colę i tego typu napoje muszę zamienić na wodę (chociaż z Monster Energy ciężko mi się będzie rozstać). Czy może są jakieś suplementy, które polecacie? Np. zestawy witamin i innych cudów w kapsułkach, które chociaż trochę zniwelują zgubne działanie jedzenia byle czego? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma teraz/zaraz.. niestety powoli jak nie chcesz jeszcze bardziej przytyć.. rozjeżdżaj się powoli - do tego żeby spalić tłuszcz nie można jeździć na maxa - ostatnio przegiąłem i dwa tygodnie z głowy - przeciążona stopa przestaje boleć właśnie.. ja tak sobie z pulsometrem jeżdżę - średnia to 15km/h i po 25-30km - lekki teren, lasek/podjazdy/zjazdy itp. i są efekty - ale po 3 miesiącach a nie 3 dniach.. jak jeździłem szybciej to tak brzuch nie spadał jak przy tej jeździe na "pół gwizdka" - dzisiaj musiałem do decathlonu jechać na zakupy bo dotychczasowe spodnie/spodenki niestety nawet z paskiem są za luźne.. w 3 miesiące spadło 9kg (z brzucha głównie, ale z reszty trochę teź)..

oczywiście dieta też musi się zmienić.. na rowerze banan itp. nie nażerać się na noc.. a co do picia - jak tu radzili koledzy w którymś z wątków - do takiej jazdy woda z cytryną i miodem (duża łyżka na bidon) będzie w sam raz - zdrowe, chemii nie ma i jako izotonik może robić..

Edytowane przez arturs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O motywie z wodą z miodem i cytryną już czytałem i chyba go wypróbuję skoro wszyscy tak zachwalają. Co do efektów wagowych, to raczej nie spodziewam się szału. Przed złamaniem kręgosłupa w 8 miesięcy z masą zszedłem zaledwie o 10kg, ale za to rozmiar ciuchów spadł z XXL do XL i trener mnie uczulił żeby bardziej patrzeć na ubrania niż wagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

no to ja się pochwale i podłącze do temat ;) przede wszystkim gratuluje autorowi sukcesu w zgubieniu kilogramów :) Sam ważyłem 110 kg 14 dni temu, nie ćwiczyłem nic miałem poważny uraz nogi i przez okres pobytu w domu przytyło mi się właśnie do 110.... ciuchy coraz ciaśniejsze brzuch większy...masakra .... Ale..noga doszła do siebie, tzn cały czas opaska uciskowa ale zacząłem jeździć rowerem( co roku jeżdżę ) przez 14 dni, miałem 2 dni przerwy codziennie dystanse po około 60-85km a jak dzień wolny to i 120-130km. Jem jak jadłem, tylko ograniczyłem smażone do minimum, czasem jakiś smażony obiadzik np mielony czy schabowy, żadnych frytek , kiełbasek, pizzy czy kebabu...słodycze hmmm czasem lody, czasem mały batonik, ale bardzo mało , posiłki 2 lub 3 dziennie, śniadanie jakaś bułka z wędliną albo serem, etw jakaś ryba wędzona , obiad zalezy czy jestem u siebie czy u rodziców, a kolacja czasem jest czasem nie, zależy. Generalnie przez ten czas zgubiłem 8 kg, do wczoraj wszystko luźniejsze, brzuch znacznie mniejszy , po prostu coraz lepiej ;) Poza tym ograniczyłem do minimum czyli prawie do zera gazowane napoje, raz na jakiś czas mała kola ne wiecej niżraz na tydzień, efekty są bez żadnych diet, tak więc ja wychodzę z założenia że to świetna metoda na gubienie kg i poprawienia ciała, od jutra dokładam basen, a biegać zaczne znowu jak noga bd całkowicie sprawna, aha średna prędkośc na dystansie 85 km to tak 23-24 km/h. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja też się pochwalę :) W lutym 2011 ważyłem 110 kg po czym zapisałem się na siłownię. Bieżnia i rower to były główne ćwiczenia plus do tego w późniejszym czasie ćwiczenia z ciężarami wzmacniające wszystkie partie mięśniowe - 6 razy w tygodniu po 2 godziny. Do lipca schudłem do 82 kg. Jadłem 4posiłki dziennie - o 7:00, 11:00, 14:30 i po powrocie z siłowni - ok. 19:00. W lipcu urodził mi się syn - doszło wiele obowiązków i siłownia poszła w zapomnienie. Do marca tego roku zdążyłem przybrać już do 100 kg i znowu zapisałem się na siłkę - scenariusz podobny, ale z braku czasu już 3 razy w tygodniu po godzinie samego biegu albo jazdy na rowerze stacjonarnym. Ćwiczę do dziś, za 3 dni kończę słynną 6 weidera (o efektach szczegółowo mogę napisać jakby ktoś był ciekawy), obecnie biegam już na świeżym powietrzu. Ważę obecnie 78 kg. Od połowy sierpnia zmiana diety i ćwiczeń - teraz w górę,bo razem z tłuszczem straciłem też masę mięśni. Do tego właśnie chcę kupić rower - poza siłownią jazda w celu utrzymania formy, wydolności i na spalanie tłuszczu. Wiele się nauczyłem o sobie w tym czasie, wiem co jest ściemą w dietach a czego trzeba się przestrzegać i jeśli sam coś sprawdziłem to dopiero to stosowałem dłużej. Ale teraz dopiero mogę powiedzieć, że wiem co jem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że sama waga nie jest idealnym sposobem sprawdzania tego, czy się chudnie czy nie. Ja przez ostatni rok schudłem ze 154kg do 97kg w marcu, od kwietnia jeżdżę na rowerze, przeważnie co 2-3 dni, czasem codziennie, różnie, ale ogólnie mam nabitych już 1500km. Od marca minęło naprawdę sporo czasu i moja waga niezbyt się zmieniła, ważę około 92kg na 192cm wzrostu, od 2 miesięcy jest taka sama lecz jak chodzę co jakiś czas do lekarza to przy pomiarze tkanki tłuszczowej okazuje się, że mimo tej samej wagi tego tłuszczu jest coraz coraz mniej. O tym jak wygląda życie osoby, która waży 155kg a teraz 92kg to raczej nie ma się co rozpisywać, każdy może się domyślić. Kiedyś męczyło mnie zwykłe stanie a dziś 50-70km na rowerze, dużo chodzenia, czasem biegania, teraz myślę żeby się zapisać na basen. Szczerze mówiąc to jestem sporym obiektem zainteresowania ludzi, którzy mnie widzieli co 2-3 miesiące przez które chudłem, średnio 5kg na miesiąc :)

 

Podstawą mojej diety były warzywa, owoce, nabiał, chude mięso z kurczaka, zero cukru, zero słodyczy, zero fastfoodów, zero alkoholu. Zdrowy tryb życia, aktywność i 62kg mniej, pozdrawiam i życzę wszystkim sukcesów bo to wszystko jest możliwe!!!

Edytowane przez Idankr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypnę się!

 

Trzeci krzyżyk na karku, nałóg nikotynowy, żadna higiena życia, dużo stresu w pracy.

 

Moja wyjściowa waga to było 128 kg smalcu w 2002 roku. Potem zacząłem latać na rowerze.

Diety specjalnie nie zmieniałem, jednak jak się więcej człowiek rusza, to się odechciewa wiele szajsu jeść (no, pizzy nie odmówię). W 2006 roku, dwie połamane ramy rowerowe później zjechałem na 98kg. Tak hulałem do 2008, potem się zakochałem, przestałem jeździć (nie liczmy tych 500 km rocznie) :).

 

W tym roku w lutym wszedłem na wagę i ujrzałem wynik 115. Odkurzyłem więc rower, wyremontowałem, zacząłem jeździć.

 

Będąc grubasem odpornym na odchudzanie (diety, dyscyplina etc.), jeśli miałbym dawać rady proponuję co następuje:

-Nie ma łatwej drogi, więc przyzwyczaj swój tyłas do ugniatania siodełka co najmniej (CO NAJMNIEJ!) 2 x tygodniowo. Dwie pięćdziesiątki w tygodniu na rowerze lepsze niż pół litra na dwóch!

-Jeśli motywują Cię zabawki (tak jak mnie) rezerwuj budżet na wydatki rowerowe - nową korbę trzeba przetestować, nowy mostek pokazać na mieście etc itd - wynik ten sam, czyli więcej jeździsz (uczyń rower, może poza kobietą i dzieckiem, swoim głównym hobby i nie maziaj mi się tutaj, że z groszem ciężko: rzuć hobby o nazwie "picie piwa" czy "nowa gra do plejstona" skup się na rowerze)

-Przestań żryć po 20 (zwykle utrzymanie reżimu przez 21 dni wchodzi w nawyk na stałe)

-Nie hulaj na sucho - zawsze miej ze sobą dużo picia

-Pilnuj Pan tętna (za niskie - zero efektu, za wysokie - palisz mięśnie zamiast tłuszczu)

 

Proszę. Pięć porad, gratis, i tylko dwa rygory, reszta przychodzi sama: kondycja wzrasta, waga spada (na pewno nie tak drastycznie, jak u moich poprzedników, ale jednak), humor się poprawia, w alkowie więcej się wyczynia, panny łaskawszym okiem spoglądają, w pracy jest się efektywniejszym, a w moim przypadku - mniej wydaje się na fajki - same plusy.

 

P.S.

Czasem też fajnie machnąć jakiś maraton, ludzie cię pozdrawiają po drodze, telewizor można wygrać i sobie udowodnić, że można. No i wrastasz w cyklozę coraz głębiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy uważacie, że trenując na siłowni typowo siłowo, a jednocześnie dużo dedykując jeździe na rowerze (typowo ostremu xc) do niczego nie zajdę > Tj na siłowni przybiore, a na rowerze tę masę stracę > Czy jednak ciągle się rzeźbi i nie tracę, a zyskuję.

 

Rekreacyjnie można jeździć na rowerze i ćwiczyć na siłowni. Ale jeśli się chce mieć wynik to siłownia tylko dla kolarzy, tj. odpowiednie i w odpowiedniej dawce, zależnie od okresu ćwiczenia mm grzbietu, brzucha, ud, bioder, m.in. pośladków. Pozostałe mięśnie wprawdzie można wzmocnić, by nie zwiotczały, ale generalnie robi się to zimą - poza sezonem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

 

21 lipca pisałem w tym temacie, że do 10 sierpnia chciałbym zejść poniżej 80kg (wtedy ważyłem 82,6). Udało się. Dzisiaj rano waga wskazała 79,3.

Tym samym od maja, czyli od początku mojego odchudzania wspomaganego jazdą na rowerze zrzuciłem 9,2kg (waga początkowa to 88,5kg).

Następny cel: poniżej 75kg do końca września. Oczywiście napiszę czy udało mi się go zrealizować.

Edytowane przez Krzysztof87
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, żeby schudnąć i dla własnego dobra (układ krwionośny, serce). W oczach jak na razie nie chudnę, ale widać efekty jazdy po smuklejszych łydkach czy też braku zadyszki po wejściu schodami na I piętro :)

A na podjadach tak czy inaczej tętono podskoczy. Ale staram się jeździć z niskim tętnem. Kadencja naturalnie na poziomie 80 obr/min.

Edytowane przez kosmonauta80
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tętno podskoczy,oj podskoczy - ale za parę tygodni jak kondycja też podskoczy to już tak łatwo nie będzie - jak chcesz schudnąć to staraj się mieć mniejsze tętno a za to dłużej trochę, chociaż na początku ciężko było - bo jak u Ciebie - parę zakręceń korbą - i już 70-80% max.. większa górka - i jeszcze w górę.. a teraz kombinuję jak tu jak jadę z rodziną tętno zwiększyć bo nie chce się zwiększyć.. a znowu jak za bardzo przycisnę to w górę leci.. ale cóż - trzeba kręcić i będzie git ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...