Skocz do zawartości

[wypadek rowerowy]Wtargnięcie dziecka


lutek5

Rekomendowane odpowiedzi

Jak rozumiesz pojęcie "opieka"? Przykucie kajdankami? Odległość 15 metrów, bo 100 to już nie?
Opieka - zapewnienie bezpieczeństwa. Odległość na jaką można ją sprawować, to odległość w której opiekun będzie mógł kontrolować czyny dziecka. Nad 17 latkiem opiekę można sprawować przez telefon komórkowy, nad kilkulatkiem będzie to nawet przykucie smyczą do rodzica (pamiętajmy tutaj, że wynalazek tzw. "luźna smycz" nie daje możliwości kontroli nad podopiecznym, a tym samym nie sprawuje się opieki).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli Ty jechałeś prawą stroną

 

chłopiec biegł na wprost Ciebie, czyli swoją lewą stroną i nagle skręcił w prawo (swoje prawo? czyli na ten tor na którym powinien się poruszać??

w takim układzie nie widzę kolizji, więc chyba było inaczej i czegoś nie rozumiem ze stronami

 

Ktoś po nich zadzwonił? Bo chyba nie przyszli sami bo nie mieli przecież bladego pojęcia gdzie jest ich dziecko.

 

Jak rozumiesz pojęcie "opieka"? Przykucie kajdankami? Odległość 15 metrów, bo 100 to już nie?

 

Jeszcze powiedz jak rozumiesz pojęcie "dzieci"? W rzeczonym ośrodku 17 latkowie chodzą z rodzicami za rączkę? Dzieci w wieku od 7 lat mogą poruszać się same po drodze bez opieki.

 

 

Widocznie nie chcesz zrozumieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka dygresja na marginesie, bo nie bardzo potrafię sobie wyobraźić problemy z opisywanego wątku.

 

Nie rozumiem ludzi, którzy widząc dziecko nawet nie mają zamiaru zwalniać - niezależnie czy są to profesjonaliści czy pasjonaci - masa osób jak już jedzie, to klapki na oczy i oby do przodu. Nie jest to uwaga personalna do autora wątku, bardziej do kolegi, którzy stwierdził że "jechałem trzydzieści", widząc dzieciaka w pobliżu.

 

Ja osobiście - jeżeli już widzę kogoś tak skrajnie nieprzywidywalnego - to po prostu obie ręce na hamulce, lewa noga wypięta i zwolnienie do tych 10km/h - niezależnie czy jadę 20 czy 30km/h. I oczywiście trzymanie się jak najdalej takiego osobnika. Średnia licznikowa mi spadnie, włożę więcej energii na ponowne ruszenie - ale będę spokojny, że nic nie zrobię nikomu, bo w pełni panuję na swoim torem jazdy i potrafię się zatrzymać w odległości <1 m. Za to jeżeli chcę sobie pojeździć z prędkościami wyższymi to wyjężdżam za miasto - a nie sunę po ścieżkach.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozumiesz pojęcie "opieka"? Przykucie kajdankami? Odległość 15 metrów, bo 100 to już nie?

 

A Ty jak rozumiesz sprawowanie opieki rodzicielskiej z odległości 100m? Tak daleko od dziecka to można co najwyżej usiąść wygodnie i popatrzeć na to jak wpada pod samochód/rower, ewentualnie staje się inne nieszczęście. Nawet gdyby się było Usainem Boltem, i robiło 100m w poniżej 10s, to wciąż jest 10 sekund pauzy pomiędzy zauważeniem zagrożenia a skuteczną reakcją na zachowanie dziecka. Sądzę, że nawet próba ostrzeżenia werbalnego z odległości 100m spełzłaby na niczym. Przypomnę, że mowa tu o 7-letnim dziecku, które nie do końca jest świadome skutków swoich poczynań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście - jeżeli już widzę kogoś tak skrajnie nieprzywidywalnego - to po prostu obie ręce na hamulce, lewa noga wypięta i zwolnienie do tych 10km/h - niezależnie czy jadę 20 czy 30km/h
Fajnie masz, przy mojej masie licznik pokazuje już na starcie 7,5 - 8 mil na godzinę i dla mnie jest to prędkość minimalna, aby moment pędu utrzymał stabilność roweru, czyt. abym nie stwarzał zagrożenia dla siebie i innych, czyli poniżej 14 km/h stwarzam dla tego dziecka takie samo zagrożenie jak bym jechał 14 na godzinę, bo nie mam sterowności roweru. 14 na godzinę to wciąż dużo w momencie gdy coś Ci wyskoczy pod koła, wiem bo przy orientacyjnie przy 18km/h złamałem sobie rękę w łokciu hamując na ustąp pierwszeństwa przed samochodem, którego 5 sekund przed wypadkiem nawet nie było przed wjazdem na rondo, tak więc pamiętajmy, że jazda na dwóch kółkach wymaga prędkości minimalnej. Co prawda w przypadku dzieci nie czekam na to, aż będę koło nich, tylko daleka dzwonię i staram się wyhamować kilka metrów przed nimi, nawet jeżeli nie kolidują z moim torem, i zawsze, ale to zawsze używam dzwonka i czekam na reakcję matki, bo to ona jest odpowiedzialna za opiekę nad dzieckiem - po prostu sytuacje z dziećmi należy traktować jak sytuacje z psami - żądać za każdym razem od właściciela tego do czego jest zobowiązany. W tym przypadku dziecko ewidentnie było puszczone samopas. Czy to aby na pewno był siedmiolatek? W wieku siedmiu lat znałem wszystkie znaki drogowe i wiedziałem, że mogę przejść do 100 metrów od przejścia dla pieszych (tak wtedy było 100 m a nie 10 jak obecnie) pod warunkiem że 100 m ode mnie nie ma żadnego pojazdu. Nawet pomijając znajomość kodeksu, to po siedmiolatku spodziewał bym się przynajmniej, że jak coś jedzie to będzie mnie bolało jak to coś mnie uderzy. Zatem czy to na pewno siedmiolatek czy młodsze dziecko, którego rodzice nie powinni odstępować na krok?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie masz, przy mojej masie licznik pokazuje już na starcie 7,5 - 8 mil na godzinę i dla mnie jest to prędkość minimalna, aby moment pędu utrzymał stabilność roweru, czyt. abym nie stwarzał zagrożenia dla siebie i innych

Idąc dalej tym tropem to przy tempie masowym (wielu z nas na pewno jeździ na masy) rzędu 4-7km/h trzeba mieć niemalże cyrkowe umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]Czy to aby na pewno był siedmiolatek? W wieku siedmiu lat znałem wszystkie znaki drogowe i wiedziałem, że mogę przejść do 100 metrów od przejścia dla pieszych (tak wtedy było 100 m a nie 10 jak obecnie) pod warunkiem że 100 m ode mnie nie ma żadnego pojazdu. Nawet pomijając znajomość kodeksu, to po siedmiolatku spodziewał bym się przynajmniej, że jak coś jedzie to będzie mnie bolało jak to coś mnie uderzy. Zatem czy to na pewno siedmiolatek czy młodsze dziecko, którego rodzice nie powinni odstępować na krok?

 

Dziecko ma 7 lat.

Tak poinformował mnie policjant.

Rodzice widocznie byli zajęci czymś innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem odnośnik do 14km/h jako prędkości minimalnej. Przy niższej prędkości nie potrafisz podeprzeć się nogą? W poście wyraźnie zaznaczyłem, że widząć dziecko od razu wypinam lewy pedał. Więc skąd te wątpliwości?

 

Odnośnie tematu - wiele razy dzieciak prawie wpadł mi pod koła, ale matka łapała go w ostatnim momencie - chociaż już z daleka widziałem taką możliwość i po prostu, po ludzku ZWALNIAŁEM żeby nie mieć później nieprzyjemnych sytuacji. Może to też wynika z czasu przebywania z tak małymi dziećmi i z faktu, że jeżeli ktoś się takim dzieckiem opiekuje/przebywa w pobliżu ma świadomość iż od takiego 7latka nic wymagać nie można.

 

Uprzedzam komentarze, kiedyś były inne czasy. :thumbsup:

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie taka zasada ograniczonego zaufania powinna być martwa i nie występować. Po to mamy określone zasady, przepisy aby się tego trzymać, a nie próbować nawet winnego usprawiedliwić. Zatrzymasz się na środku przejazdu rowerowego przez jezdnię, ponieważ nie beziesz miał pewności czy drugi kierowca się zatrzyma? Ruszysz dopiero jak się zatrzyma, albo poczekasz aż przejedzie. Kodeks drogowy jest po to aby usprawnić ruch, a nie go utrudnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej ciebie rozumiem ale taka zasada jest w Prd

 

Przypomnę, że na drogach wewnętrznych PoRD nie obowiązuje, więc formalnie rzecz biorąc zasada ta nie ma zastosowania.

 

O ile opis sytuacji przedstawiony przez wątkotwórcę jest prawdziwy, to pomimo całej instynktownej sympatii do małych dzieci, moim zdaniem trzeba uznać brutalną prawdę, że to dziecko spowodowało kolizję/wypadek, a jedyne osoby, które można uznać za winne, to rodzice, którzy nie dopełnili swoich obowiązków pozwalając dziecku oddalić się.

 

A nawet jeżeli by się upierać przy Art 2. rowerzysta zastosował PoRD w sposób wystarczający by nie stwarzać zagrożenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem odnośnik do 14km/h jako prędkości minimalnej. Przy niższej prędkości nie potrafisz podeprzeć się nogą? W poście wyraźnie zaznaczyłem, że widząć dziecko od razu wypinam lewy pedał. Więc skąd te wątpliwości?
Może niektórzy potrafią stanąć rowerem w miejscu, ale niektórzy tego nie potrafią - jeżdżą rekreacyjnie a nie trialowo. Wbrew pozorom jazda na rowerze wymaga zachowania momentu pędu, a nie równowagi, a moment pędu wystarczający do zachowania równowagi wymaga odpowiedniej prędkości minimalnej - fizyki się nie oszuka. Jeżeli dziecko wbiega pod rower który zwolnił przy wymijaniu dziecka, to nie można obwiniać rowerzysty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku zagrożenia bezpieczeństwa osoby Prd obowiązyje również na drogach wewnętrznych.

 

Powtórzę. Jeżeli "zeznania" są zgodne z prawdą, Art 1. pkt 2. PoRD (domniemuję , że to o ten przepis chodzi), nie było stwarzania zagrożenia, to będę się upierał przy stanowisku, że PoRD nie ma zastosowania. Ujmę to inaczej. PoRD został zastosowany w zakresie wystarczającym by nie zagrażać innym, zatem rowerzysta nie naruszył wyżej wymienionego art. Oczywiście każdą sprawę da się naciągnąć i zinterpretować w taki sposób, że to rowerzysta/kierowca będzie winny potrącenia pieszego (np dziecka, które wybiegło na jezdnię za piłką), tylko że wtedy tzw. zasada ograniczonego zaufania będzie sprowadzona do granic totalnego absurdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałem wcześniej ja jestem po stronie rowerzysty. Wszystko teraz zależy od podejścia Sądu. Według ciebie zastosowanie tej zasady sprowadza się do totalnego absurdu ale ta zasada ma częstsze znaczenie niż ci się wydaje. Z racji wykonywanego zawodu wiem co piszę.

Może być tak że rodzice tego dziecka zostaną ukarani za brak opieki nad nim a rowerzysta za spowodowanie zdarzenia.

Sąd też może uznać sprawstwo tylko tego dziecka, zależy jakie widzimisie będzie miał sędzia. Na dwoje babka wróżyła. Na ten temat można by się rozpisywać stronami. Uważam że są gorsze zdarzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnę, że na drogach wewnętrznych PoRD nie obowiązuje, więc formalnie rzecz biorąc zasada ta nie ma zastosowania.

Wyjaśnij proszę mi w takim razie po co w pord jest art 1 ust 2 plt 1. Jeśli nie portafisz, postaraj się jednak unikać wypowiedzi w sprawach, o których nie masz pojęcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja... Dzieci będące rodzicami dzieci ... Masakra szczerze ci współczuje jednak sam staram się zawsze unikać bliskości dzieci przy moich 2 kołach. Dzieci zawsze szkoda bo nie są niczemu winne. Walcz w sądzie skorzystaj z pomocy prawnej bo to dużo znaczy. Szczerze trzymam kciuki i informuj jak to się dalej toczy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez przesady.

 

gdyby patrzec na szczegolna ostroznosc to najlepiej nie uzywac roweru. nawet na drodze dla rowerow.

 

prosty przyklad, idzie dziunia w szpilach, dzwonimy duzo wczesniej ale i tak nie dotrze bo ma sluchawki w uszach, chcemy minac bezpiecznie, zjezdzamy jak najdalej sie da a ona nam i tak wejdzie pod kola. sprawa jest prosta? no jest, chyba, ze ma grupe inwalidzka...bo mimo drogi dla rowerow jest wina rowerzysty!

 

takich bezmyslnych przepisow jest wiele, jak dotyczacych sytuacji w tym temacie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...