Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'stal' .
-
Szukam nowej ramy MTB na koła 26, rama ma zastąpić starą aluminiową ramę która już jeździ kilkanaście lat, niestety wielu producentów zaprzestało produkcji ram pod 26, jasne, że mogę przejść na duże koła w ostateczności, ale koła 26 mi pasują nie czuję potrzeby przesiadki na większe, może nie wszystkich wartych uwagi producentów ram znam, może coś mi umknęło, najlepiej gdyby rama była stalowa, oczywiście conajmniej jakiś cro-mo, zwykłe high-ten są za ciężkie
-
Cześć, niedługo będę posiadaczem Rondo Ruut ST2 model 2021, nad którym zastanawiałem się dobre pół, przy czym rozważałem też inne marki/modele. Chciałbym się podpytać użytkowników tego modelu czy jest coś na co powinienem zwrócić uwagę? Może jakąś opinię na temat użytkowania albo własnych przemyśleń? Pierwsze o czym pomyślałem to czy zastosować bezbarwne naklejki na lakier albo czy nie założyć błotników (jeśli tak to jakie?). Drugie to czy w jakiś szczególny (albo zwykły) sposób powinienem bardziej dbać o ramę ze względu na materiał?
-
Cześć, Moim zdaniem nic nie przemawia za tym, by dać za ten rower 1500zł. A Wy? Ile waszym zdaniem jest wart?
-
- ostre
- singlespeed
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witajcie. Posiadam rower Unibike Expedition z 2005 roku http://www.bikekatalog.pl/2005/?ppg=rowery_dane&id=1086. Chciałbym zmienić przedni amortyzator na sztywniaka wraz z przejściem na system ahead. Moje pytanie brzmi, czy wymieniając cały wideł operacja się powiedzie? Biorę pod uwagę zmianę sterów oraz mostka, najlepiej regulowanego. Poszukiwany: - aluminium lub stal - koła 28" - mocowanie na błotniki i bagażnik z przodu - mocowanie na v-brake oraz tarcze (choć nie będę przechodził na ten system raczej i pozostanę przy vkach) Co wybrać w takim razie?
-
Z albumu: Serwis i inne pierdoły
Korba dogorywa , ale nowa już na miejscu Jeszcze tylko reszta napędu -
Niedaleko na północ od Lublina znajduje się wielka, podmokła równina o nazwie Polesie. Polesie jest ogromne, ciągnie się daleko na wschód, przez Ukrainę i Białoruś, a w Polsce ma swój zachodni kraniec. Skoro jest płasko i rozlegle, to wiadomo, że na piechotę można się tam zanudzić. A więc myk tam rowerkiem! Wstaję rano niewyspany, prawie bez planu i niespakowany. Zanim się ogarnę, posklejam skserowane mapy, przygotuję jedzenie i dopompuję rower robi się skandaliczna godzina dziesiąta. Wyszedł człowiek z wprawy, oj wyszedł. Jeszcze się waham czy zmienić opony na szersze czy nie. „E, nie chce mi się, jakoś dojadę na calowych slickach”. Przyjdzie mi za to odpokutować. Zdjęcie z wiaduktu jeszcze będąc w Lublinie: Korzystając ze ścieżek rowerowych, potem bocznymi drogami, aby unikać samochodów wyjeżdżam z miasta. Sprawę dość poważnie utrudnia budowana obwodnica, ale nic to. Wiatr lekko w plecy, drogi asfaltowe i szutrowe, chłodno, jedzie się idealnie. Zaczepiony na kierownicy namiot, mimo wcześniejszych obaw, nie telepie się i nie powoduje nadsterowności. Fajnie. Mijam rzekę Wieprz i robię krótki odpoczynek w miejscowości Zawieprzyce. Są tu ruiny zamku i kolumna na pamiątkę że ktoś tam kogoś zamurował chyba w wieży tego zamku z jakiegoś tam powodu… prawdopodobnie. Kieruję się w stronę Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Wiatr wieje z boku, bardzo silny, aż czasem spycha na pobocze. Czasem pada, ale też szybko suszy przez ten wiatr. No i chmury robią się bardzo fotogeniczne. Dojeżdżam nad jezioro Rogóźno. Zwykle jest tu od groma ludzi, dzisiaj pusto, zimno i mokro, tylko jeden wędkarz na pomoście. Za jeziorem Rogóźno jest rezerwat Brzeziczno. O tyle ciekawe miejsce, że to tak naprawdę jezioro, ale porośnięte kożuchem roślinności. Czyli chodzi się po mokradle ze świadomością, że gdyby się to przerwało czeka na nas pod spodem kilka metrów wody. Zaczyna lać, warunki wodno-błotne robią się nieprzyjemne więc porzucam pierwotny plan zobaczenia jeszcze niezarośniętej części jeziora i wracam na szlak. Jest już późnawo, a muszę dotrzeć do Urszulina, do budynku dyrekcji Poleskiego Parku Narodowego aby dowiedzieć się gdzie można rozbić legalnie namiot. Budynek dyrekcji na szczęście czynny długo po godzinach urzędowych bo trwa dyżur przeciwpożarowy. Wjeżdżam polami na najwyższy punk w okolicy. Wokół roztacza się widok na przytłaczającą płaskość terenu. Roztacza się też skisły smród gnojówki. Pykam parę fotek i uciekam. Po nabraniu wody rozbijam się w wiacie na polu namiotowym w Babsku. Pole fajne: w środku lasu, tylko wiata, śmietnik i tojtoj. Jest też studnia, ale woda w niej jakaś mętna i nie ma jak zaczerpnąć. Pewnie nadaje się tylko dla koni, których jest tu kilka śladów (pole jest przy Poleskim Szlaku Konnym). Zjadam co tam mam, zaznaczam na mapie jutrzejszą trasę i uderzam w kimę. Cisza i spokój, tylko wokół namiotu namolnie krąży zwiadowca z pobliskiego gniazda szerszeni. Na paręnaście minut nawet wpada pod tropik. Jak dobrze, że dzieli nas moskitiera Z rana chłód i rosa wróżą dobrą pogodę. Zmarznięte szerszenie w gnieździe nad głową siedzą cicho. Moim dzisiejszym celem jest zobaczenie obozu koncentracyjnego w Sobiborze (na wschód od noclegu) i, jeżeli się uda, przejazd ścieżką rowerową Mietiułka na terenie Poleskiego Parku Narodowego (na północ od noclegu). Wyruszam o rozsądnej godzinie 7.30 w stronę wschodniej granicy UE. Jadę wzdłuż Bagna Bubnów i z wieży widokowej pykam fotkę. Wszystko jest płaskie, na szczęście rower pozwala przyspieszyć zmiany krajobrazu i uniknąć nudy. Droga staje się coraz gorsza, w końcu zamienia się w regularną piaskownicę. Muszę prowadzić rower. Wydostanie się z kilkukilometrowego odcinka piasku kosztuje mnie dużo sił, ból pleców i dwie godziny cennego czasu. Wreszcie dopadam asfalt. Tzn. „asfalt”, bo o ile drogi północ-południe są na tym terenie uczęszczane i remontowane, o tyle te prowadzące na wschód się po prostu rozsypują. Logiczne, po co jechać w stronę granicy, kiedy nie ma przejścia granicznego. Dojeżdżam do rezerwatu Żółwiowe Błota. Dziewicza, zielona trawa i połamane na równej wysokości brzozy jakoś kojarzą mi się z terenem po wybuchu meteorytu Po kolejnej walce z piaskiem wjeżdżam do Sobiboru. Malutka miejscowość, można powiedzieć, że środek lasu, cisza i spokój. Tu był obóz koncentracyjny gdzie przez szaloną ideologię zginęło 250 tysięcy osób z całej Europy. Nie ma budynków obozowych, wszystko zostało rozebrane, wyrównane i obsadzone lasem przez wycofującego się okupanta niemieckiego. Myśleli, że uda się zatrzeć prawdę. Rosnący na terenie obozu, przyjemnie szumiący las, kontrastuje ze straszną prawdą historyczną, którą przypominają tablice ustawione wzdłuż ścieżek. Niby zwykły las …ale tablice mówią: Stoisz w miejscu, gdzie segregowano ubrania… Stoisz w miejscu, gdzie strzelano do leżących ludzi… Stoisz w miejscu, gdzie zaczynają się doły z prochami… Stoisz w miejscu, gdzie był ogród z warzywami dla niemieckiej załogi obozu, a ziemię użyźniano prochami ludzkimi. Nie do pojęcia, środek Europy, cywilizowany naród, „rasa panów”… Pora zrobiła się późna, a kilometrów ubyło na razie nie za dużo. Wyruszam więc z powrotem przez inną część rezerwatu Żółwiowe Błota. Z dużym trudem docieram do wieży widokowej aby zobaczyć taflę stojącego wśród bagien jeziora, ta jednak okazuje się zawalona. Dalej jakieś tam jeziora się jednak objawiają. W lesie o nazwie Irkuck (dziwna nazwa) na drodze spotykam żmiję zygzakowatą. Spory okaz a w połowie długości ma spore zgrubienie, może połknięta mysz czy coś. Jeżdżąc samemu takich spotkań się właśnie obawiam, że mnie to to ugryzie i nie będzie wesoło. Tupię, żmija nic. Decyduję się rzucić w nią grudką piasku, żmija się porusza, ale nie odpełza. Albo była tak nażarta, co raczej mało możliwe, albo jakaś chora/uszkodzona. Może ktoś ją wcześniej najechał na łeb? Zmierzam w stronę Wytyczna aby przejechać przez ścieżkę rowerową Mietiułka. Pora jest jednak dość późna i chyba nie dam rady. Jadę wzdłuż Krowiego Bagna, czyli ogromnej łąki długości kilkunastu kilometrów. Ta łąka była kiedyś bagnem ale odwodniono je kopiąc wzdłuż ogromny rów. To tak zwany „Więzienny Rów”, wykopany rękami męczenników Sobiboru „dla dobra III Rzeszy”. Przy okazji odkrywam, że jazda po płaskim nie jest dla mnie wcale łatwiejsza niż po pagórkach. Wolę trochę pomęczyć się pod górę, potem przyspieszyć w dół, niż kilometrami trzymać stałe tempo po równym terenie jaki oferuje Polesie. Wreszcie docieram do jeziora Wytyczno, gdzie znajduje się pomnik żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Jest już dość późno, rezygnuję więc z Mietiułki, objeżdżam jezioro dookoła i udaję się na to samo pole namiotowe co dnia poprzedniego. Na polu znowu nikogo nie ma, ale tym razem wyraźnie słychać tupot szerszeni w ich papierowym gnieździe, więc zachowuję większy dystans. Rano budzę się jakoś późno bo o 6.30. Rutynowo jem śniadanie, przygotowuję coś na drogę i zwijam namiot. Wtem znagła niespodziewanie odzywa się natura. Rzucam więc pakowane graty i pośpiesznym krokiem udaję się do tojtoja. Po dłuższej chwili słyszę coś jakby jadące czołgi. Uchylam więc drzwiczki, a tu na mojej polanie zawraca właśnie lora na drewno. Pilotujący ją leśniczy radośnie uśmiecha się. No bardzo miłe spotkanie, ale dlaczego akurat w tak kluczowym dla mnie momencie! Dla oszczędności czasu do początku ścieżki rowerowej Mietiułka docieram szosą. Z platformy widokowej roztacza się widok na Durne Bagno, czyli unikalne torfowisko wysokie. Bardzo ładne kolory, człowiek ma ochotę wytarzać się w tej bujnej, zielonej trawie. Jadąc wzdłuż rzeki Mietiułki co chwilę płosze dzikie ptaki. Coś wielkiego rzuca się też do wody. Może to była wydra lub bóbr? Podobno jest ich tu wiele. I wrzosowiska. Dojeżdżam prawie do Sosnowicy i kieruję się na Lublin. Polesie żegna mnie płaskim krajobrazem i… gnojówką. Po jakimś czasie pojawiają się górki i dolinki, zaczyna mi się jechać dużo lepiej, robię tylko jeden dłuższy odpoczynek. Jak głosi pewna smętna pieśń: Polesia czar, to dzikie knieje, moczary Polesia czar, to dziwny wichru jęk No i tak właśnie było!
-
Z albumu: King Fox
-
- sztywny widelec
- 26 cali
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, proszę was o wycenę mojego roweru. Poniżej daje specyfikację. rama Accent Tormenta amortyzator przód Epicon XC LOR 15QLC 1 1/8" 26" koła DT Zircon 207 Tubeless ready 26" opony Schwalbe Rocket Ron Performance zwijane korba deore FC-M610 łańcuch XT CN-HG93 kaseta XT CS-M770 przerzutka tył XT RD-M772 przerzutka przód LX FD-M580 manetki XT SL-M770 hamulce SLX BR-M 675 wspornik siodła Accent SP-408 kierownica Funn Flame PG pedały PD-M540 siodło jest chwyty pianki Propalm Przebieg napędu i amorka 3000 km, rama 6000 km. sprzedałem za 900 zł.
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
...- 2 komentarze
-
- salsa
- el mariachi
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
Troche sreberka vintage, bo uwazam, ze pasuje do tej ramy - Dura Ace 7800 tylna przerzutka i korby. -
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
Carbo-ergo-kiera 3T Ergonova, Thomson X2 oraz klamko-manetki Ultegra 6600-SL, komfortowa owijka korkowa. -
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
Prewie pelny custom wersji 'polkowej', pozostawione hamulce Hayesa, stery i BB. Smigacz do roboty na lepsza pogode -
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
-
- ss
- singlespeer
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
-
Z albumu: Tramwaje i inne dwooko�ofce
Na kolejny sezon Big Wig doczekala sie drop-post (RS Reverb 125mm) i zmiany ogumienia na lzejsze Nobby Nic (2.35" Snakeskin z przodu, 2.25" tyl). Zestawienie sprawdzilo sie wysmienicie w Beskidach. -
Cześć, chciałbym kupić hardtaila do treningów (również w terenie) oraz na wyprawy. Ma mieć otwory montażowe na błotniki i bagażniki. Jak dotąd znalazłem tylko dwóch producentów, którzy robią coś takiego: Syrly i model Ogre Ogre | Bikes | Surly Bikes Oraz Salsa i model Fargo Salsa Cycles | Bikes | Fargo 2 Czy ktoś z Was zna może jakieś inne modele spełniające moje kryteria? Z góry dziękuję za odpowiedź. Ze sportowym pozdrowieniem Michał