daj zdjęcia gazeli,
coś pomyślimy.
W zeszłym roku robiłem znajomemu waganta z 1976 roku, 10 lat na balkonie, -niezła masakra,
Oczywiście sentyment do tego roweru był, to pierwszy rower na jakim właściciel zwiedzał Polskę wzdłuż i wszerz.
Powiedziałem znajomemu , że to nie jest rakieta, i słabe ma koła ( nie dość że 27 cali to stalowe obręcze i słabe piasty),
no i trochę pordzewiały.
Korby na kliny (wyrobione), przerzutka zzr konstrukcja powojenna...
Ale znajomy powiedział zeby go uruchomić na mieszczucha.
Wsadziłem części z demobilu, koła 28 cali na alu obręczach, indeksowaną kasetę x7 i manetkę sis-a z lat 80-90 tych, parę dokupiłem, oczyściłem z rdzy, zakonserwowałem bezbarwnym lakierem.
i.... wyszło 350 zł.
Ale banan na twarzy właściciela bezcenny, Właściciel nie mógł uwierzyć że dało się zrobić z takiego złomu taki rower. Rower śmiga jak ta lala, wygląda dosyć retro ale mechanicznie lepiej jak z fabryki.
pozdro