Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    8 004
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    87

Zawartość dodana przez zekker

  1. Który model/rocznik? Nowsze (gen 6?) mają schowek w ramie pod mocowaniem koszyk na bidon. Podstawowe narzędzia powinny tam spokojnie wejść. Mam Top Fuel-a 8, w koszyku na bidon mam pojemnik z narzędziami, przy kierownicy tekstylny uchwyt na bidon, reszta idzie w plecak. Jak dla mnie plecaki są ok, byle plecy z siatki, dopasowany, z pasami biodrowym i piersiowym, żeby na wybojach nie latał. Kwestia jak duże i gdzie jeździsz. Jak jakaś większa i latasz po kamieniach w górach, to pewnie może być problem.
  2. To nie dobrze, bo to grozi całkowitym wymarciem przedniej przerzutki
  3. Pierwsze i najważniejsze, nawet najlepsza opona zimowa nie da takiej przyczepności jak standardowa na suchym asfalcie. Druga kwestia, to agresywny bieżnik nie daje gwarancji przyczepności na śniegu. Mam Kendy Klondike 29x2,1", na ubitym śniegu nie radzą sobie lepiej niż Marathony GT365 28x2". Czuć, że guma nie trzyma tak dobrze jak powinna. Tutaj niestety jak ma być dobra guma, to tanio nie będzie. Najlepiej mieć dwa komplety opon, na lato i typowe zimówki ale to zdecydowanie wyższe koszty. Trzecia to technika jazdy i dobór właściwego ciśnienia. Trzeba przewidywać, nie robić gwałtownych manewrów. Ciśnienie mniejsze niż większe ale żeby nie dobijać do obręczy. Doświadczenia mam takie, że ubity śnieg (ale nie wyślizgany) im bardziej zmrożony, tym lepiej trzyma. Ubity i posypany piaskiem (bez soli), to jedna z najlepszych opcji na zimową jazdę. A co do konkretnych modeli. Zastanawiasz się nad oponami 2,1" ale czy je zmieścisz w ramie i widelcu? To jest konieczne do zweryfikowania, zwłaszcza że są jeszcze błotniki. Mondiale są naprawdę dobrymi i uniwersalnymi oponami ale na śniegu radzą sobie kiepsko (mam wersję evo). Da się jechać ale jest to dalekie od psychicznego komfortu, zbyt szybko tracą przyczepność, zwłaszcza na mokrym śniegu. Bieżnik "jodełka" imo kiepski, spotykany praktycznie tylko w najtańszych oponach. Wygląda agresywnie ale taki nie jest. Land Cruiser, zdecydowanie nie zimowa opona. Gładkie czoło będzie się ślizgać, boczne klocki są tak ułożone, że na luźnym śniegu będzie nikła przyczepność boczna (Marathony 365, winter mają podobnie ale nadrabiają gumą i resztą bieżnika). Resztę ciężko ocenić, bo nie wiem jak dobra guma. Z własnych doświadczeń to najlepiej po mieście po ubitym śniegu dawały radę wspomniane Wintery i GT365. Wintery miałem 700x42mm, słabo sobie radziły w kopnym i topniejącym. Ciężkie i spore opory toczenia, na twardym głośne. Kolce się szybciej wycierają niż bieżnik, więc pewnie po 2 sezonach na lodzie będą już niewiele pomagać (w sumie to nie było super nawet na nowych). Są 2 wersje, jedna ma 120 kolców, druga 240. Poza założonym budżetem. Na lato zdecydowanie potrzebują zamienników, bo szkoda kolców, a i sama guma robi się za miękka i szybciej zużywa. Jeden komplet zrobił mi trochę ponad 7k ale to już była jazda na kompletne dobicie do rozerwania (zaczęły pękać po bokach), z wyjętymi kolcami. Drugi ma 2k z hakiem i zalegają w piwnicy. GT365 28/29x2" podobna do winterów ale bez kolców, ciężkie. Są szersze to radzą sobie trochę lepiej. Trwałość na lato będzie dobra, bieżnik jest głęboki, więc wystarczy na długo. Na zimę będzie gorzej, bo o ile po niecałych 10k przód jeszcze ok, tak z tyłu czoło mam już gładkie, więc zimą nie będzie tak dobrze trzymać. Nowe jakoś dają radę po lodzie ale zdecydowanie wolałbym mieć wtedy kolce Jeżeli chcesz mieć pewność swobodniejszej jazdy zimą, to pomyśl czy nie da rady naciągnąć budżetu i pójść w dwa komplety lub po prostu lepsze opony niż najtańsze. Warto podsumować ile mniej więcej przejechałeś na obecnych, a ile można na droższych. Jednostkowo wydatek będzie większy ale mogą spokojnie nadrobić trwałością. [prywata] Jakbyś przypadkiem był z Gdańska lub okolic, to mógłbym mieć na zbyciu wintery lub 365.
  4. Ale to jakiś problem ze zdjęciem korby? Shimanowskie ze zintegrowaną osią da się szybko zdjąć i założyć, przypuszczam, że inne tego typu podobnie. Nawet stare na kwadrat da się sprawnie ogarnąć jak jest potrzeba. Sklep, w którym składałem rower bez problemu mi dokręcił poluzowany suport na poczekaniu. Powinno ale sam piszesz jak bywa. Solidny sklep przyłoży się do sprawdzenia i przygotowania roweru, kiepski nawet ustawienie przerzutek i hamulców źle zrobi. Wiadomo, że w sezonie będzie trudniej, bo przemiał taki, że na serwis umawiasz się na miesiąc wprzód. Trochę tematów o suchych łożyskach przez forum też się przewinęło. Mi się trafił zawias fulla skręcony bez lockita. O tym jakie niedociągnięcia zrobił serwisant przy zmianie ramy i montażu klamkomanetki hydraulicznej, to szkoda gadać.
  5. Kluczem dynamometrycznym?
  6. Jest taka możliwość ale podane kąty i odległości niewiele pomogą, bo nie znamy proporcji twojego ciała (przypuszczam też, że nikomu nie będzie się chciało tego rozrysowywać ). Najprościej jakbyś dał zdjęcia z boku, żeby zobaczyć jak się układasz na rowerze podczas jazdy.
  7. Dlatego pisałem o subiektywnej ocenie i podkreśliłem, że nie jadłem tam. Może i mają dobre żarcie (niech mają jak najlepsze z korzyścią dla jeżdżących i sprzedających) ale foodtrack to mimo wszystko budka
  8. Większość czasu jedziesz w dolnym czy górnym chwycie? Jak w dolnym, to spróbuj jak będzie w górnym. Ból pojawia się od razu, po jakimś czasie? Utrzymuje się po skończonej jeździe? Jaki rodzaj bólu, czy przypomina jakieś wcześniejsze? Przyczyny mogą być różne, od typowego zmęczenia mięśni nieprzyzwyczajonych do pozycji, po kwestie złej pozycji i zbyt mocnego napięcia mięśni, ucisku na kręgi, nerwy.
  9. Z uwagą że to subiektywna ocena osoby nie umiejącej za bardzo w enduro i nie odrywającej się prawie od ziemi. Srebrna Góra Podjazd o własnych siłach lub miejscowymi samochodami. Dla niektórych jazda na pace pickupa to dodatkowa atrakcja. Trasa D - najłatwiejsza, wymagane podstawowe umiejętności jazdy w terenie. Za pierwszym razem strome zjazdy z bandami mnie nieco przerażały ale po kilku razach można się przyzwyczaić i nauczyć. Początkowo były pojedyncze hopki ale kilka lat temu zamienili je na double, co może utrudnić naukę skakania. Można spokojnie przejechać bez skakania. Przy spokojnej jeździe praktycznie dla każdego, dla bardziej zaawansowanych może zrobić się nudna, dla pro cisnących na maksa może dawać zabawę jak się wykorzysta wszystkie możliwości. Są podjazdy, jak na trasę w dół sporo tych podjazdów. Trasa A - średnia trudność, ciekawsza, bardziej stromo, jakieś ciut większe hopki ale nadal bez konieczności skakania. Jak ktoś się dobrze czuje na D, to tutaj też sobie poradzi. Trochę do podjechania. Jeżeli sie mylę to jeden mały gap, który można objechać "rock gardenem" (trochę na wyrost nazwa). Zjazdy bywają wypłukane, rozjeżdżone. Trasa B - znaczący wzrost trudności, dużo bardziej stroma, mi nigdy nie udało się jej przejechać w pełni, zawsze się gdzieś zaciąłem. Góry zbytnio nie pamiętam ale było bardzo stromo, chyba dodali jakieś hopki. Kolejna sekcja ma stromy zjazd między drzewami, którego nigdy się nie odważyłem zrobić. Potem zaczyna się najszybsza część, gdzie można polatać. Jeden mały obowiązkowy drop, może zaskoczyć ale jest do zjechania. W dolnej sekcji trochę ciaśniej, pod koniec drewniany nieobowiązkowy skinny. Trasa C - najtrudniejsza (nie licząc wariantów), sporo dużych korzeni, ścianki, duże hopy i dropy (da się ominąć). Przejechałem ale jak na razie tylko raz (trafiłem z formą i rozgrzaniem w terenie), omijając hopy i w miarę możliwości ścianki (nie każdą się da ale nie każda jest tak trudna). Subiektywnie mniej stroma od B, nie licząc ścianek. Trasa F - powiedziałbym, że coś pomiędzy A i B, dosyć gładka, szybka. Da się przejechać ale do pełnej zabawy trzeba już umieć skakać i jeździć szybko po bandach. Jeżeli dobrze pamiętam, to końcówka jest po trasie C. Warianty A1, A2, A3, C1, znacznie trudniejsze. Znam tylko A1, zaczyna się ścianką, potem nie jest wiele łatwiej, za mostkiem w lewo już luz i dojazd do A lub w prawo jeszcze bardziej pionowa ścianka na A2. Dla mnie już zdecydowanie za trudne te trasy. Trasa E - podjazdowa, męcząca. Największa trudność to ciasne nawrotki. Jest kilka drewnianych ficzerów z boku ścieżki. W kilku miejscach mogłaby być lepiej oznaczona. Baza - plac do nauki z bandami, hopami, dropami, kamieniami, pumptrackiem (imo taki sobie, trudno utrzymać prędkość), wąskimi deskami. Firmowy sklepik, jakaś budka z żarciem (nie próbowałem). Powiedziałbym, że dosyć skromne zaplecze.
  10. Przesiadka na hydraulikę będzie droga. Same klamkomanetki to okolice 1k, a jak nie znajdziesz pasujących do obecnego napędu (3x9?), to jeszcze będzie wymiana przerzutki tylnej, kasety, łańcucha, pewnie korby
  11. Ja nie mówię, że różnicy nie czuć ale trzeba mieć do czego porównać. Wymieniałem dynamo na lepsze i też w pierwszej chwili czułem różnicę ale finalnie jest jak jest, bez porównania ciężko powiedzieć czy jest gorzej lub lepiej. W notatkach czasu przejazdu, średnich tego nie widać lub są to marginalne różnice.
  12. Taka luźna myśl, czy przy ciśnieniu w przewodzie tłoczki się nie wysuną? Zawsze mi się wydawało, że układ ma wyrównane ciśnienie i dopiero przy naciśnięciu klamki rośnie. Inne luźne myśli, czy cylindry nowych zacisków mają tą samą pojemność co poprzednie? Czy po zalaniu i odpowietrzeniu, dałeś szansę tłoczkom z klockami na dojście na odpowiednią odległość od tarczy? Zwykle wystarcza kilkukrotnie zacisnąć i odpuścić, żeby regulacja odległości klocków zadziałała. Jeżeli dobrze rozumiem instrukcję, to można regulować odsunięcia dźwigni od kierownicy (strona 59), regulacji skoku jałowego prawdopodobnie nie masz ale warto sie upewnić: https://si.shimano.com/pl/pdfs/dm/GADBR01/DM-GADBR01.pdf U siebie mam klamki Tiagra 7420 i zaciski slx i podobnie klamka dosyć głęboko idzie ale hamulce działają poprawnie.
  13. Bo tu na razie jest karczowisko ale będzie obwodnica: Okolice czarnego szlaku i Sulmina.
  14. Bo jazda po mieście to nie wyścigi, a i tak sprawniej ruszam spod tych świateł od większości osób. Bo nie szukam pedałów, nie gapie się w telefon, nie kręcę korbą od niechcenia. No i przede wszystkim, to co pisałem wcześniej - przyzwyczajenie. Jak dzień w dzień jeździsz tym samym, w praktycznie tych samych warunkach, to wszelkie opory tego roweru stają się normą, punktem odniesienia. Dopiero przesiadka na inny, może pokazać ile się traci/zyskuje na swoim. Choć to też jest złudne przy codziennych dojazdach. Czasem zamiast mieszczucha biorę inny, lżejszy, z mniejszymi oporami na piastach, niby powinno być lżej i szybciej, a różnice w czasie przelotu i zmęczeniu są marginalne (mam około 10km w jedną stronę, do pracy około 100m w dół, powrót tyle podjazdów). To jest właśnie jeden z tych aspektów słabości człowieka jako przyrządu pomiarowego. Adaptacja jest na tyle silna, że ciężko coś zmierzyć obiektywnie, dużo lepiej radzimy sobie z porównywaniem, z wyczuciem zmian. I tak, jak nie muszę danego dnia robić zakupów i zostawiam u-locka w domu, to czuję że jedzie mi się lżej. Tak samo ciężej robi się podjazd na górny taras Gdańska jak mam więcej zakupów lub muszę zabrać firmowego laptopa. Te kilka kg więcej od standardu mam rekompensowane niezawodnością sprzętu, kwestiami użytkowymi. Piasta z biegami jest praktycznie niewrażliwa na pogodę, do tego sporo wytrzymuje (mam przekroczone 41k, pociągnęłaby pewnie i 50k jakby była regularnie serwisowana). Dynamo w przedniej piaście, to gwarancja oświetlenia, bez pamiętania o ładowania, bez zabawy w zdejmowanie lampek jak się idzie do sklepu. Solidny u-lock, to gwarancja, że jak wyjdę ze sklepu, to rower nadal będzie stał. Pancerne opony, to gwarancja, że nie będę musiał łatać flaka. Pełne błotniki, to gwarancja, że nie przyjadę do roboty cały w błocie. Bagażnik, to gwarancja zapakowania się czy to z sakwą, czy jakąś paczką. I żeby nie było, w tym kontekście ciągle mowa o jeździe po płaskim, nie na sportowo. Tak jak pisałem, pod górkę masa ciąży, tak samo jak trzeba gdzieś ten rower wypchnąć, przenieść, powiesić na haku. Jeżeli do wyboru jest rower 12kg i 14kg, do rekreacyjnej jazdy, to lepiej wziąć ten który lepiej pasuje, a nie koniecznie najlżejszy. Oczywiście jeżeli dana masa nie powoduje niemożliwości podniesienia go, wepchnięcia/wniesienia po schodach itp. Po prostu te kilka kg nie zrekompensuje niewygodnej pozycji, złego prowadzenia się roweru. Nie wszystko się kręci wokół wyników dystansu, czasu, są takie obszary jazdy na rowerze, gdzie wygoda jest zdecydowanie istotniejsza.
  15. Bo dalej już tylko wpław:
  16. To logarytmicznie czy z kwadratem, bo to w sumie przeciwne skale? Tak, jak się przenosi, podnosi, to te kilogramy ciążą. Przy rozpędzaniu to już trzeba mieć bezpośrednie porównanie. Ten mój na miasto ma spore opory, masę ale tego się aż tak nie czuje, bo się przyzwyczaja. Jak pojechałem nim na dni otwarte Treka i siadłem na lekką szosę, to było ogromne wow jak to idzie. Ale jedna rundka, druga rundka i już tego super efektu ie było. Jak potem znowu siadłem na swój, to wrażenie było jakby mi ktoś kotwicę doczepił. Ale kilka km i przyzwyczajenie wróciło. Po prostu rower trzeba dostosować do tego co się jeździ. Jak szybciej, to bardziej sportowy (cross, gravel), jak wolniej to można coś z trekkingów czy miejskich.
  17. Masa jest problemem jak ma się podjazdy. Pozycja jest problemem jak się jeździ >20km/h. Jak ktoś ma płasko, to poczuje różnicę w masie jedynie przy ruszaniu, ewentualnie hamowaniu. Do przełknięcia i przyzwyczajenia (sam jeżdżę na co dzień ~19kg). Jak ktoś jeździ w tempie spacerowym, to w żaden sposób nie odczuje korzyści z pochylonej sylwetki. Także, jeżeli nie wchodzi tutaj w grę jazda sportowa, czy chociażby ambitniejsza rekreacyjna, to byle rower miał wygodą pozycję i ważył jak najmniej, żeby było łatwiej go przestawiać.
  18. Bo droga o której wszyscy zapomnieli ale nie PTTK:
  19. Trochę podobnie sam się kiedyś złożyłem do rowu. Chciałem przepuścić samochody pod górkę i stanąłem na trawie przy jezdni. Nieskoszona, to nie zauważyłem, że się rów już zaczynał, kilka odstawień nogi w bok, bo traciłem równowagę i w końcu poszła na tyle w dół, że poleciałem. Najbardziej urażona została du...ma
  20. 30k to 3 lata po 10k, dla zapalonych szosowców to chyba żaden wyczyn. U mnie jak na razie najwięcej na tylnej przerzutce mam nabite niecałe 17k (Sram X-7 kupiona w 2011). Leży w pudle, bo były zmiany w rowerach. Shimanowskie przetrwały mniej ale: - sis poszła w karton, bo nie dała rady obsłużyć wolnobiegu Megarange, na jej miejsce weszła Tourney - ta wytrzymała około 5k (nie chce mi się wygrzebywać notatek), bo wleciał patyk i ją zmieliło - weszła Altus ale długo nie pożyła, bo wkręciło ją w szprychy - wtedy poszła X-7 Sramowski NX na razie ma przekroczone 9k, jeżeli przyjmie kasetę 52-11/10 to zostanie, jeżeli nie to będzie zmiana. GRX-812 na razie nie ma 2k, na razie do czego mogę się przyczepić, to do sprzęgła, chodzi to dziwnie i mało płynnie. W ramach formalności, przednia Alivio kupiona w 2007 ma nabite niecałe 29k. Wymieniona bo nie pasowała do nowej ramy. Najtrwalsze co mam, to Inter8, ma już przekroczone 41k ale 4 i 8 chodzą już topornie, kilka innych elementów też ma już mocno zjechanych. Gdyby miała regularniejsze przeglądy, to pewnie swobodnie dałaby radę 50k. Jeżeli przerzutki nie uderzymy, nie wkręci się w koło, to jedynie trzeba wymieniać kółeczka. Nie wiem jak badziewną trzeba mieć lub jak często trzeba zmieniać biegi, żeby zajechać pantograf. Nie wiem, może ciągła jazda w błocie potrafi ubić sprzęt.
  21. Nie ma sensu bez opony i dętki. Obręcz naturalnie nie jest symetryczna przez otwór na wentyl. W zależności od rozmiaru wentyla, koło może się zrównoważyć bądź nie. Opona też ma swoje niedokładności i nierówności. Upchanie wyważenia pod opaską jest kuszące pod względem estetyki ale proces wyważania będzie maksymalnie upierdliwy. Zakłada się wszystko, sprawdza, zdejmuje dodaje ciężaru, zakłada z powrotem i testuje, i tak w kółko aż się osiągnie pożądany efekt. Dobranie odważników na zewnątrz i potem upchanie nie jest idealne, bo to zawsze jakieś przesunięcie po promieniu i zmiana wyważenia. Dodatkowo, jeżeli zmieni się dętkę, oponę, to cały proces trzeba zaczynać od nowa. Jeżeli opory powietrza się nie liczą, to chyba dobrym rozwiązaniem byłoby zaczepienie czegoś do szprychy, wtedy można dodatkowo dokładniej korygować przesunięciem bliżej lub dalej od piasty. Oczywiście ta cała zabawa pod warunkiem, że koło nie ma bicia i nie jest jajem. Skoro się rozpędzasz, to czy faktycznie czułeś, że coś nie tak się z rowerem dzieje? Na stojaku na pewno będzie widać jak rowerem zaczyna bujać ale podczas jazdy całość jest obciążona 60-80kg, opona się ugina i tłumi drgania. Może w jakichś ekstremalnych przypadkach bardzo sztywnego roweru, bardzo mocno napompowanej opony. A przy 35km/h, to chyba nikt nie poczuje.
  22. Łańcuch zaczyna zahaczać o osłonę w korbie? Być może komuś w fabryce za krótki suport się wstawiło.
  23. Na pewno tylko spadła, a nie pękła? Jak dostępnymi narzędziami nie idzie, to trzeba jakimiś zaimprowizowanymi. Nie raz pomagałem sobie starą szprychą, żeby coś zahaczyć, przytrzymać. Szydełko też bywa pomocne. Można też kombinować jakimś mocniejszym sznurkiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...