Skocz do zawartości

Ranking

  1. elkaziorro

    elkaziorro

    Użytkownik


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      2 027


  2. TheJW

    TheJW

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      6 974


  3. wkg

    wkg

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      11 183


  4. Odys

    Odys

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      167


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.03.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Cisza, spokój, pustka. Rycerz Jano (zwany Mścicielem z Miedzianej Góry) chyba miał wychodne. Zamek Bolczów.
    11 punktów
  2. 2 punkty
  3. Sami się dość długo nie pościgamy, więc na pocieszenie możemy chociaż wyścig pooglądać...dość nietypowy wyścig.
    1 punkt
  4. Miękki jak twaróg. To aluminium jest, jakie by nie było - się podda. Myślę, że gdybym musiał to jechał bym zwykłą flexą, ile to roboty drapnąć o włos po długości. Mocujesz bębenek żeby nie uciekał spod tarczy, szlifierkę łapiesz w dwie łapki żeby było precyzyjniej i jedziesz z koksem. Teraz to sobie myślę, że i kamieniem szlifierskim bym dał radę i wkrętarką akumulatorową to zrobić gdyby taka potrzeba zaistniała.
    1 punkt
  5. Gdyby dało się nabić cokolwiek bez szlifowania to tak bym zrobił. Uznałem jednak, że pakowanie czegoś cieńszego jest bezsensowne, bo cieńsza stal się zetnie. Myślę, że najlepszy będzie drut o przekroju takim, jak grubość wypustek na bębenku. Pi razy oko 1mm. A skoro temat odżył to po pierwsze informuję, że ze trzy razy rozbierałem kasetę do czyszczenia i wymiany koronki bo była podjechana i z drucikami nic się nie dzieje. Są jak były, może za jakiś czas cyknę je w makro jak to wygląda. Ale to w cieplejsze dni, jak będę robił wiosenne czyszczenie. No i z tego miejsca pozdrawiam @Dokumosa wg którego problem jest błahy, nieistniejący bo serwisował TYLE rowerów. Od zawsze twierdzę, że jak ktoś ma kopyto, to nie ma siły, bębenek się podda.
    1 punkt
  6. Elektryk żonki, wszystko jedziesz , ale rano startowaliśmy.
    1 punkt
  7. Uratowałem Meridę Pogoda dopisała, na rower było za późno, Słońce nisko, jakiś ruch na powietrzu by się przydał, wybór był jeden, spacer po mojej wsi zawsze to droga utwardzona, taki zwykły sobotni dzień ludzi robiących porządki na posesjach co najmniej jak przed niedzielnym odpustem. Na jednej z posesji za bramą w ogrodzeniu pokaźna ilość złomu przygotowana do wywózki, nie było by w tym nic dziwnego gdyby tam były tylko same rury, ale na ich wierzchu leżały trzy rowery z których jeden mnie zaciekawił, drugi to młodzieżowy, trzeci jakiś tam - ogólnie nic ciekawego. Pierwszym odruchem było szukanie dzwonka do właściciela tego złomu. Po minucie wychodzi starsza Pani, podeszła do furtki, podekscytowany pytam na temat tego złomu w szczególności tego co leży na wierzchu, odpowiedz: pan zaczeka zapytam wnuczka, który przyszedł po chwili więc pytam ponownie naprowadzając na temat, wnuczek około 40-tki miły, kontaktowy szybko zorientował się w temacie odpowiadając mi, bardzo proszę może pan sobie wziąć rower, który panu się podoba, starsza Pani otwiera bramę bym mógł wejść, mówiąc niech pan bierze ten biało-czerwony to dobry rower, wnuczek to potwierdził i tak się stało. Porozmawialiśmy sobie trochę pytam ile Państwo chcą za ten rower? odpowiedzi były podobne na tym rowerze 5 lat nikt nie jeździł, a jak pan go wyszykuje to niech panu służy. Pytam Pana, czym będzie jeździł? wskazał ręką na stojące obok osobowe auto. Moja radość była tak wielka, że ktoś dał mi rower biało-czerwony " MERIDA MATTS SUB 10-V " model 2008. Przyprowadziłem do domu bo jechać się nie dało, mało powietrza w obu kołach ale było, i pierwsze oględziny, w poniedziałek do dzieła, klucze do reki i metodycznie rozkręcałem co tylko się dało, czyszczenie, smarowanie, szczegółowe oględziny każdego elementu i ponowne skręcanie, kilka elementów zamówiłem przez internet, inne kupiłem w pobliskim sklepie bo były tańsze, w sumie wydałem 71 złotych na części typowo eksploatacyjne plus moja robocizna około 10-ciu emeryto-godzin. Oczekiwany pierwszy test biało-czerwonej Meridy na odcinku 30 km, okazał się pozytywny. Wszystko pracuje bez zarzutów, przerzutki działają płynne, linki, pancerze kupiłem nowe, hamulce super, kupiłem nowe klocki potem mała regulacja, gumy wskazują na niewielki stopień zużycia i w ten sposób MERIDA MATTS SUB 10-V dostała nowe życie, kręcąc się nadal po swoim terenie, a ja jestem wdzięczny właścicielowi tego złomu, który to uznał, że rowerem swoje już wyjeździł. Niżej zdjęcie uratowanej Meridy z pierwszej przejażdżki.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...