Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.08.2019 w Odpowiedzi
-
14 punktów
-
11 punktów
-
10 punktów
-
10 punktów
-
9 punktów
-
9 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
@zajonc Już rowerem zasuwasz? Jak kontuzja? Wyleczone? Bo kąpiel po kilkugodzinnej jeździe działa cuda.4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
Bo czasem i tak trzeba. Ciekaw jestem ile osób wjeżdża pod Malinowską Skałę na kołach od Kopy Skrzyczeńskiej.4 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Obecnie, przerzutka pokonała ponad 150km. Testy mają na celu sprawdzenie działania sterowania, bo to jest najbardziej zawodną częścią przerzutek planetarnych. W takim teście liczy się nie ilość przejechanych kilometrów, a ilość zmian przełożenia. Te 150km zajęło prawie 15h, tak w górę, jak i w dół przy bardzo częstej zmianie biegu. Działanie sterowania przekracza oczekiwania. Przy tym wykonaniu można zmieniać biegi bez przerywania pedałowania, choć nie zawsze. Problem wynika z mniejszej precyzji wykonania, a nie z samej konstrukcji. Gigantom to się nie udało, ponieważ stosowali najbardziej oczywistą metodę. Aby zwiększyć ilość biegów trzeba bardziej skomplikować konstrukcję z czego zawsze wychodzi coś podobnego do Elana. Gdybym chciał zrobić przerzutkę o większej ilości biegów, też bym poszedł tą drogą. Ta przerzutka jest skutkiem ubocznym całkowicie innego projektu, który uwidocznił mi inne podejście do sterowania, niż klasycznie stosowane w przerzutkach. Docieranie i początkowa jazda były prowadzone na oleju. Obecnie przerzutka jest na smarze stałym ŁT-43. Różnicy nie widać. Moment obrotowy maleje wraz ze wzrostem przełożenia przekładni łańcuchowej. Aby zwiększyć momenty obrotowe wewnątrz przerzutki należy zmniejszyć przełożenie. Aby można było testować działanie sterowania na przekładni łańcuchowej zastosowałem koła 28z przód i 15z tył co daje przełożenie na kole 0,69. Przy takim przełożeniu nie ma piachu, po którym nie można by było jechać siedząc na siodełku. Ograniczenia Rohloff wynikają z czego innego. Albo przy dużych prędkościach przekładnie nadmiernie hałasują, albo przy dużych prędkościach czas jakim dysponujemy przy zmianie przełożenia jest za krótki do prawidłowego działania, szczególnie pod obciążeniem. Wykonany prototyp nie nadaje się do odpowiedzi na pytanie o sprawność. Jedynie co mogę powiedzieć, to moje subiektywne odczucie dotyczące oporów jazdy jest porównywalne z nexusem 7 (na odcinku 10 km prędkość średnia była porównywalna). Poniżej kilka zdjęć. Rower jest na stojakach do testów stacjonarnych. Manetka przed złożeniem Manetka na kierownicy (druga sztuka) Sterowanie wraz z przerzutką2 punkty
-
Oczywiście, że można. W mojej okolicy biegną dwie trasy ekspresowe. Wzdłuż nich lecą tzw. serwisówki - piękny, nowy asfalt. Ruch samochodowy prawie zerowy, bo wszyscy gonią ekspresówką. Robię takimi drogami trasy 30-100km i jak na razie nie zdarzyła mi się ani jedna sytuacja, gdzie poczułbym dyskomfort związany z za bliskim wyprzedzaniem mnie przez samochody. Cały ten temat to bardzo duże uproszczenie i pójście na skróty. Ja np. jestem na etapie sprzedawania gravela i rozgladam się za szosą. Rower rowerowi nie równy. Okazało się, że na moim lekkim MTB (lekkie koła, węglowa rama) jeździ mi się dłuższe trasy wygodniej i o dziwo szybciej niż na gravelu (winię tutaj ciężkawe koła). Po 3h jazdy na MTB (asfalty i szutry) nie odczuwam dyskomfortu. Po tej samej trasie na gravelu nie dosyć, że trochę wolniej, to jeszcze odczuwam szutrowe odcinki i gorszej jakości asfalt w nadgarstkach. Owszem, są momenty, gdzie idzie się w dolny chwyt i rozwija większe prędkości niż na MTB, ale w cyklu mieszanym (różne rodzaje nawierzchni) okazuje się, że na lekkim MTB można kręcić lepsze czasy i przemieszczać się bardziej komfortowo. Być może gdybym miał gravela podobnej klasy (węglowa rama, lekkie koła) to miałbym inne odczucia. Na tą chwilę zestawiłem dobrej klasy gravela (rama alu, widelec carbon, napęd i hamulce APEX z hydrauliką, koła Mavic) z bardzo dobrej klasy MTB (rama carbon, SID, Eagle 1x12, lekkie koła Newmen, Race Kingi) i okazało się, że nie ma specjalnego progresu a wręcz jest odrobinę wolniej na gorszych nawierzchniach. Teoretycznie mógłbym sprzedać MTB i gravela i pójść w jakiś wysoki model na węglowej ramie, ale z racji okazjonalnych wyskoków na wyścigi MTB XC nie chcę się tak ograniczać. Nie mam też gwarancji, że byłoby lepiej. Stwierdziłem, że spróbuję jeszcze na jakiejś sensownej szosie i zobaczę, jakie będą efekty. Temat rzeka. Moim zdaniem dobrej klasy MTB będzie lepszy od średniej klasy gravela na dystansach do 100km. Nie wiem, jak działa to w drugą stronę, bo nie miałem okazji sprawdzić. Nie wiem też, jak to będzie przy wycieczkach w okolicy 200km, ale być może będę miał okazję to sprawdzić w tym sezonie na MTB Dla mnie gravel okazał się ciekawym, ale nie do końca trafionym eksperymentem na moje potrzeby. Pakowanie w niego 2-3k na lekkie koła i opony też mija się trochę z celem. Szosy z tego nie zrobię (napęd 1x11) a na okolicznych trasach wygodniej i szybciej leci mi się na MTB. Ile osób, tyle przypadków. Rowery też są różne. Pisanie, że gravel to święty gral i szczytowy moment ewolucji roweru jest mocno na wyrost. Każdemu pasuje co innego Nie wykluczam, że być może doceniłbym coś na stalowej ramie z lekkimi kołami do rekreacynej jazdy na długie dystanse (bardzo podoba mi się Rondo Ruut ST w zielonym kolorze). Na razie jednak w przedziale 30-100km obecny gravel nie spełnił moich oczekiwań. Nie zmienia to faktu, że znajdzie się zapewne gro osób, które będą jazdą na takim gravelu zachwycone. Ja, sądząc, że doszedłem do 'ściany' z czasami przelotów na wypadach pseudo-treningowych na MTB poszedłem w gravela i się zdziwiłem, że zamiast progresu jest regres. Kto inny przesiadając się z klocowatego MTB może się zachwycić, jak to 'fruwa' po trasie I każdy tutaj może mieć rację.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Gravel to największe rozczarowanie. Wszystkie elementy absurdalnie drogie, niewielki wybór. Reszta to dorabianie ideologii, każdy rower daje poczucie wolności, wszyscy inaczej to odbierają.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mieszkałem całe życie w Bydgoszczy, teraz na przedmieściach. Mam szosę. Byłem na niej może kilkanaście razy. Za każdym razem nienawidzę tego doświadczenia. Została na zawsze w trenażerze. Nie roweru, czy jazdy na nim. Ruchu samochodowego, agresji kierowców. Ruch z roku na rok rośnie. Nie ma w którą stronę bezpiecznie pojechać. Nie wciskajcie kitu, że można. Nie można. Chyba, że założysz sobie klapy na oczy i słuchawki w uszy i wyłączysz się psychoaktywnym środkiem, żeby nie mieć ochoty zabić gościa, co prawie Ci rękę urwał lusterkiem, co 5min. Ruchu nie ma tylko wcześnie rano w niedziele niehandlowe. Mam kumpla zafiksowanego na szosę. Przez 2h jazdy boczynymi drogami najadłem się więcej strachu, niż przez pół życia. Gravel daje mi uniwersalność przełaja i lepsze opony, geometrię, miejsce na bidony. Nie jestem skazany na niebezpieczne odcinki dróg. Mogę pojechać na skróty. To samo robiłem wcześniej na mtb, tylko teraz jest wygodniej spakować się na trasę 200km i jazda gravelem jest przyjemniejsza, mniej męcząca, niż na rowerze do XC przez cały dzień. Poza tym to zawsze coś nowego. Człowiek potrzebuje odmiany od mtb i ścigania po lesie. Stalowa rama robi robotę i z powodu kretyńskich niedzieli niehandlowych nie muszę się bać, że utknę bez wody i jedzenia na końcu świata. Bo wszystko co potrzebuję mam ze sobą. Oczywiście. Mieszkam w Polsce i zawsze są stacje benzynowe. Ale nie po to jadę daleko od cywilizacji, żeby potem szukać stacji benzynowej 40km od miejsca, w którym jestem, żeby się napić. Teraz kiedy siadam do map satelitarnych, szukam trasy daleko od asfaltu. Oglądam nowe miejsca. To jest prawdziwa przygoda. Kiedy było się już wszędzie i jechało każdym asfaltem, to właśnie na tych zapomnianych drogach gdzieś pomiędzy polami i lasami można znaleźć prawdziwą przygodę i zobaczyć nowe rzeczy. Albo chociaż od innej strony do nich dojechać. Myślę, że gravele to szczytowy moment ewolucji roweru. W tej chwili właśnie stały się czymś, czym przez chwilę były szutrowe szosy singlespeed 100 lat temu. Tylko teraz wszystko jest o wiele lepsze. Gravel jest rowerem, który daje wolność podróżowania. Bo przecież o to chodzi w rowerze. O wolność podróżowania bez ograniczeń. Można sobie wmawiać, że nie ważne jak i czym. Ale to nie prawda, bo żeby poczuć się przez chwilę odkrywcą nie można jechać drogą krajową, czy wojewódzką. Trzeba od nich odjechać daleko, zjechać z asfaltu i zgubić się. Tego nie zrobi się szosą, a MTB będzie zbyt męczące. Chyba, że ktoś mieszka w górach. Ale większość tam nie mieszka.1 punkt
-
Trening serwisową wzdłuż ekspresowej i wdychanie tego syfu. Genialny pomysł. Mam takie drogi niedaleko domu i ich wielbicieli z lemondkami kręcących nimi w kółko, jak kierowcy autobusów. Wolałbym obustronne zapalenie płuc, niż jeździć wzdłuż ekspresowej. Wyszukiwanie dróg wojewódzkich dobrej jakości nie jest trudne. Nie mieszkamy w USA. Tutaj drogi są dobrej jakości. Problem polega na tym, że trzeba ryzykować życiem, żeby do nich dojechać. Spokojne asfalty zaczynają się około 40km od miasta. To już wyprawa. A najpierw trzeba ją przetrwać. Uniwersalny rower lepiej się sprawdza, bo najgorsze odcinki można ominąć lasem, czy polami. Co do porównań do MTB są bez sensu. MTB zawsze będzie wolniejszy od gravela. na szutrach, czy asfaltach. Koniec kropka. Mam bezpośrednie porównanie. Posiadam karbonowego mtb na customowych kołach lekkich. Ścigam się na maratonach od lat. Lemondka i cross. Super połączenie. Jak małżeństwo z kuzynką.1 punkt
-
Tylko, że to samo mogę napisać o swoim niemodnym, dziesięcioletnim crossie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
I w każdym domu obok krzyża (czy tam kto w co wierzy),stawiamy miniaturkę gravela i modlimy się do niego To nic więcej jak wyspecjalizowanie pewnego typu roweru,kiedyś endurówek,zjazdówek,czy triathlonowych też nie było,z jednej strony gravel to trochę wyciąganie kasy,z drugiej rzecz przydatna dla pewnej grupy. Mam znajomych co w euforii kupili (bo moda),a faktyczny wjazd w teren gdzie zwykła szosa nie da rady,to może okolica 1%. Wielu znajomym nawet nie przyjdzie na myśl rower z barankiem,a śmigają sporo W teren wolę mtb,nawet lekki,bezpieczniej wygodniej,przyjemniej,w moim przypadku typowa szosa może nie istnieć,bo nawet w raczej asfaltowe trasy ok 30% to lasy/szutry,wtedy biorę przełaja. I zostaje pewna grupa ludzi którzy baranka doceniają,możliwości gravela też,ale to będzie podobny procent co np. typowego enduro.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ogłoszenie typu: Sprzedam Opla. Ale ani skąd, ani którędy, nic o kosztach. I serio sądzisz, że ktoś będzie latał i dopytywał ?1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00