Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.09.2018 w Odpowiedzi
-
7 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
3 punkty
-
wkurza mnie "gniew rowerzysty". I pusta lodówka po powrocie z roweru.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mnie najbardziej irytują szosowcy: - jeżdżą po ulicach, kiedy jest DDR bo 3 sekundy - Ci co mają sprzęt na ultegrze i wyżej to już PAŃSTWO, kiedy jednemu powiedziałem na swiatłach żeby zjechał na DDRkę bo, to powiedział żebym spier... i że ma droższy rower od mojego samochodu. Poza tym: - wszyscy co nie szanują innych/rowerzyści/samochodziarze/busiarze itp. Którzy są najważniejsi. - facebookowi i forumowi prawnicy, co wycierają sobie ryj przepisami i nieważne co - przepis rzecz święta. Mówię min o sytuacji na FB rowerowa Łódź, gdzie aktywiści wrzucili zdjęcie samochodów jadących po PUSTEJ DDR zaraz po ulewie, gdzie ulica była zalana po całej szerokości. Tłumaczenia "rowerzystów " Rower na ulicy = tak, samochód na ddr = nie!!!1! bo przepisy. A wszyscy zapomnieli o po prostu byciu ok wobec siebie i zrozumieniu sytuacji. - aktywiści rowerowi2 punkty
-
Mnie to już nic nie wkurza ani denerwuje podczas jazdy rowerem, bo i po co ?. Idzie sobie ktoś po ścieżce rowerowej, no to dzwonek, jeżeli ustąpi to dziękuję, jeśli nie, staram się zwolnić i przy wyprzedzaniu mówię dzień dobry. Na drodze jeśli sytuacja pozwala na to, staram się pozdrowić rowerzystę ręką lub skinieniem głowy, uśmiechem, nierzadko odpowiedzią HELO, jeśli jest z sakwami to mój obowiązek pozdrowić. Podobne zwyczaje obserwuję u innych rowerzystów coraz częściej i to mnie cieszy myślę, że nie jest to związane z moim wiekiem, że to dużo młodsi kłaniają mi się wcześniej, a takich rowerzystów jest dużo, uważam, że nie jest tak źle na drodze. Manewry na drodze robię sygnalizując z wyprzedzeniem. Zawsze zatrzymuję się przy kimś kto ma problem z rowerem. Dziury w jezdni staram się omijać, to taki mały slalom należy go robić ostrożnie, bezpieczeństwo na drodze bez nerwów. Wnerwianie się na innych to bez sensu, nic to nie zmieni jedynie osłabi naszą czujność na drodze, a konsekwencje mogą być różne, tak zwany ciąg zdarzeń np. najechanie na krawężnik czy w dziurę na jezdni. Jazda na rowerze ma być przyjemnością, a nie pokazaniem to ja jestem lepszy bo mam lepszy rower albo to mi się należy, czy też miałem pierwszeństwo. Rower to przyjemność nie obowiązek.2 punkty
-
Czyja większa głupota, twojej bardzo szybkiej jazdy, czy innej osoby na drodze? Nie traktuj tego jako ataku czy ganienia ale temat do przemyślenia. Dla mnie oczywiste jest, że im większa prędkość tym większe ryzyko. Wiem też jak łatwo włącza się tryb nieśmiertelności: "na pewno za zakrętem jest pusto", "w razie co hamulce dadzą radę", "zmieszczę się" i wiele innych "będzie ok", tyle że to wszystko można wrzucić do wora "... prawda", co wiele opisów wypadków potwierdza. Będę nudny: nie masz pewności na drodze - zwolnij, będziesz miał więcej czasu na przemyślenie i reakcję, a ewentualne skutki będą mniejsze. To jest naprawdę proste i skuteczne, jedyny problem to przełamać się, żeby nie było problemu z odpuszczeniem. Te kilka chwil przyjemnej szybkiej jazdy chyba nie są warte operacji i miesięcy rehabilitacji? Z drugiej strony, zwłaszcza w górach, spod koła może polecieć kamień, po co narażać innych? W kwestii psów, to znowu podstawą wypadków jest założenie, że pies nie wbiegnie pod koło, że lata bez smyczy. Lepiej założyć na początku odwrotnie. Jak widzę psa i człowieka, to zakładam, że między nimi jest linka, zwalniam i obserwuję, żeby upewnić się, że jest inaczej (co ma w ręce, jak ma tą rękę ułożoną, czy widać zaczep smyczy itp.). Psa też trzeba obserwować i zrozumieć co robi. Jak węszy zawzięcie, to prawdopodobnie nawet nas nie dostrzega, pójdzie tam gdzie go nos poprowadzi. Jak doganiamy psa od tyłu, to często nie zdaje sobie sprawy, że za nim jesteśmy, warto chociażby strzelić klamkami. Nie raz bywało, że mijany pies był zaskoczony moją obecnością. Nawet jeżeli pies wie o naszej obecności, nie jest zajęty czymś innym, to potrafi wejść w drogę. Zaskoczony, wystraszony, może zrobić cokolwiek, od ucieczki, przez wbiegniecie pod koło, po atak. Właścicielowi też trzeba dać szansę zauważenia i czas na reakcję. To wcale nie jest takie oczywiste, że nas słychać doskonale i od razu wiadomo z jakiego kierunku. Przede wszystkim z jakiej odległości będzie nas słychać 20, 30, 50 metrów? Nawet zakładając 50m, to przy 60km/h daje to tylko 3s na zauważenie i reakcję - cholernie mało zwłaszcza w kontekście z psem. Na słuch musisz najpierw wyłowić dźwięk z tła, potem się zorientować co w zasadzie słyszysz, zorientować się skąd rower jedzie i w jakim kierunku, a potem jeszcze właściwie zareagować. Jak jeszcze jest zajęty czymś (rozmową, gapieniem się w telefon), to reakcja jest jeszcze wolniejsza. Jeżeli mam się nie rozbić, to liczę na siebie.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
A ja jestem skłonny szosowców zrozumieć, a nawet stanąć po ich stronie. Jadąc ambitniej kroskantrówką po DDRce czasem nie jest za łatwo, jak jest pełno różnych uliczek, wyjazdów z posesji i dziwnych osób na ścieżce. Co dopiero na szosówce która może jechać 2x szybciej i jest sztywniejsza? Poza tym pan, panie kolego @Chleje24na7 wie co to jest szosówka, ile kosztuje osprzęt i jak taki rower frunie. A zapewne taki szosowiec spotkał się z masą agresywnych kierowców ignorantów, dla których rower to rower. Jedzie? Jedzie. PS. Nie chcę się kłócić, tylko jakoś przedstawić wersję obu stron. Tych spokojnych, którzy jeżdżą rekreacyjnie dla samej przyjemności z jazdy i tych którzy traktują to jak sport.1 punkt
-
Bo na szczęście nie wypięła się stroną mniej dyplomatyczną na mnie... ale ogólnie to były bardzo urocze1 punkt
-
Cena, Fox z goleniami 34mm, manetki (grip shifty mnie nie przekonują), hamulce shimano (srama zdecydowanie nie chcę), korba xtr - mam miernik mocy z korbą XT, więc będę mógł go przełożyć do nowego roweru. Z korbą srama czekałby mnie jeszcze zakup miernika.1 punkt
-
Ja z wielu względów, ale także ze przez geometrię wybrałem 8.0 Race Team. Skoro nie jesteś prosem, to pewnie bardziej docenisz przyjaźniejszą geometrię SL i większy skok z przodu niż 700g niższą masę.1 punkt
-
Ja osobiście wolałbym XTR ale to już rzecz gustu. SLX ma być z założenia PRO, jeżeli masz kasę to czemu nie, masz 30 dni na zwrot jak nie podpasuje. Jeżeli wydajesz taką kasę na rower to i na eksploatację pewnie masz kasę - łańcuch, kaseta, blat itp. będzie swoje kosztować. Zerknij jeszcze na jedną rzecz, czy odpowiada Ci gripshift , bo takie rozwiązanie jest we wszystkich rowerach Canyon, Trek poszedł mocniej i pakuje gripshidt do amorów a manetka np. do X01 to koszt kolejnych kilku stówek.1 punkt
-
A mnie nigdy nic nie wkurzyło na rowerze. Jak wsiadam na rower to nerwy zostawiam za sobą1 punkt
-
Pomijając fakt, że DDR nie powinien służyć treningom - szosy na ulice ( to kolejny kontrowersyjny temat, ale chyba nie chcecie stada szoszonów z prędkościami 40 + na ścieżkach - choćby ze względu na dzieci i osoby starsze lub wolno jeżdżące i przy tym bardzo niepewne, inna rzecz, że od pewnego poziomu wytrenowania nie da się przeprowadzić sensownego treningu szosą na DDR, a na pewno będzie to trudne i niebezpieczne dla obu stron ), górale do lasu, małe dzieci na chodniki, a reszta niech się spokojnie toczy do roboty i wszyscy będą zadowoleni1 punkt
-
DDR to nie jest prywatny tor treningowy. Jest to, jak sama nazwa wskazuje, droga dla rowerów. Wszystkich. Dla dzieci (powyżej 10 roku życia), turystów, niedzielnych rowermanów na Venturilo i tym podobnych, osób starszych, rodzin z dziećmi, etc. Tak, jak podczas jazdy samochodem, tu też powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania do pozostałych uczestników ruchu. Jak to mawiają motocykliści za wielką wodą - ''always expect unexpected'' Irytowanie się na to, że inni uczestnicy DDR przeszkadzają w treningu, jest jak denerwowanie się, że wszystkie miejsca siedzące w autobusie są akurat zajęte.1 punkt
-
Cyclocross Caadx po małym upgreidzie z części które kurzyły się w garażu . Do roweru zamontowałem : kasete ultegre 11-32 , korbe cannondale hollowgram , kola - tył mavic kryspium , przód - mavic aksium . Opony challenge CX Chicane Pro . Pedały Crank Brothers candy 3 . Przerzutka ultegra R8000 11 Gs. Nie ważyłem roweru przed ani po upgradzie ale myślę że ok 1.5 kg ubyło .1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Prawie finalna wersja kommutera na ramie O1 Kode ... wjedzie jeszcze tylko sztyca z węgla ale to dopiero jak dzieciak dorośnie i zdejmę hol. Po montażu błotników mam niewielką kolizje z czubkiem buta , chyba będzie się trzeba przyzwyczaić ... A tak to bez zastrzeżeń ... ale to norma skoro samemu się kompletowało i składało sprzęt . Pozdrawiam1 punkt
-
Szczerze mówiąc to kupowanie oleju do smarowania łańcucha dla mnie jest wywalaniem pieniędzy w błoto. Tym bardziej że większość ludzi nie wie jak smarować łańcuch i wszystkie te metody 'kropelka na ogniwo' sa do kitu bo olej musi dostać się nie pod okrągłą rolkę tylko bezpośrednio do pina łancucha. A dostać się tam jest olejowi dość cieżko ze wzgl na konstrukcję ogniwa. Dlatego po wielu próbach doszedłem do jedynej słusznej metody, jaką motocykliści starej daty używali wieki temu. W skrócie. Raz na miesiąc zdejmujesz wieczorkiem łańcuch, wsadzasz do beznzyny albo i nie jak ci się nie chce ( mi nie więc tylko precieram szmatą z piachu) a potem do pojemnika z olejem. Dobrze wstrząsnąć, zostawic na 15min, wyjąć , powiesic do odcieku , przetrzeć szmatą i masz nasmarowany łańcuch na miesiac jak nie dłuzej a nie tam dziabać dozowniczkiem co tydzień a i tak niewiele to da bo do pina to tam niewiele spłynie przez tą szczelinkę. natomiast czy to olej z teflonem czy nanocząsteczkami to mnie kompletnie nie interesuje bo dla obciązen łańcucha rowerowego to bez znaczenia dla trwałości. jedynie brudzenie z zewnątrz moze być problemem ale to problem raczej natury estetycznej. Wszystkie zlewki z olejów do słoja i tak sobie płuczę co miesiąc a że mam warsztat samochodowy po drugiej stronie to jak już jest usyfiony mocno to zdaję do utylizacji i po problemie. Kiedyś byłem purystą, kupowałem Rohloffy, markowe łańcuchy cuda wianki na wodzie... z biegiem lat poszedłem w stronę maksymalnej prostoty, minimalizmu i ciecia kosztów. jedyną wadą jaką dostrzegam takim podejsciu jest waga sprzętu - co boli. nie powiem. Ale mam za to w d.. koszty, zamartwianie się stanem korb czy łańcuchów czy uszkodzeń. Na wyścigi już nie jeżdżę, czasu nie liczę1 punkt
-
Aż takiej poprawy nie uzyskałem, może 1 do 1,5km/h, ale już np. 0,5km/h do średniej powoduje, że jesteś na mecie 2 minuty przed rywalem Dla mnie liczą się tez inne pozytywne skutki przejścia na 29er: - bardziej stroma podsiodłówka i dłuższy tył powodują, że rower lepiej podjeżdża, nie trzeba tak walczyć o utrzymanie przedniego koła na ziemi. no i daje się zrobić bardziej strome podjazdy, na tyle, na ile pozwoli noga, - łagodniejszy kąt główki daje uspokojenie roweru na zjazdach, co pozwala na szybszą jazdę, rower jedzie pewnie i stabilnie, - szersza kierownica (bez przesady) i większe koło daje o wiele lepsze panowanie nad rowerem zarówno na stosunkowo gładkich, ale stromych zjazdach przy dużej prędkości, jak i na technicznych, przy małej, - duże koło płynniej przetacza się przez nierówności, co dla roweru HT ma znaczenie przy szybkiej jeździe po wertepach - nie wybija tak z rytmu pedałowania, co oszczędza energię, - nieco inne umiejscowienie rowerzysty (niżej) powoduje, że rower mniej nurkuje przy hamowaniu, zwłaszcza po wjechaniu w dziurę trudniej zrobić OTB (oczywiście wpływ ma też łagodniejszy kąt główki), Żeby nie było tak dobrze, to szeroka kierownica jest wkurzająca na ciasnych singlach, kilka razy się nie zmieściłem między drzewami z kierą 720mm, gdzie 640mm przechodzi jak w masło. Optymalnie dla mnie jest 660-680mm, ale nie zdobyłem się jeszcze na obcięcie 40mm. Duże koła powodują również to, że trzeba nauczyć się jeździć nieco inaczej, ja musiałem przestawić się na nieco większą kadencję i używanie nieco innych przełożeń, bardziej miękkich. Trzeba po prostu pilnować nieprzerwanego pedałowania i zmiany przełożenia przed ciasnym zakrętem, żeby na wyjściu nie zostać z twardym przełożeniem, bo rozkręcenie trwa wtedy dłużej. Należy wadę dużych kół (zauważalna bezwładność)przerobić w zaletę - trzymanie raz uzyskanej prędkości kosztuje mniej wysiłku niż ciągłe jej zmiany. Na 26er nie było to takie istotne.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00