Skocz do zawartości

[Kierowcy] Bezczelność na drogach


roweras

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka lat temu miałem takie zdarzenie : wracałem swoim składakiem(nie góralem)do domu.Gdy przymierzałem sie do skręcenia w moją uliczkę,drogę zajechał mi gościu w cintku i wymachiwał pięścią.No to ja mu pokazałem środkowego palca,a ten się zatrzymał,otwiera drzwi i mówi : ,,Ej,młody,chcesz w mordę?''

 

 

2 miesiące wracałem z miasta,nagle z przeciwnej drogi wyjechał jakiś debil(a w takiej sytuacji ja miałem pierwszeństwo)i zajechał mi po prostu drogę,był może pół metra przed moim przednim kołem i jeszcze się kłócił,musiał być pijany.

 

 

 

Takich mamy ,,uprzejmych" kierowców,a policji nigdy w takich sytuacjach nie ma.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do uprzejmości kierowców - zarówno ty jak i ten pan w pierwszej sytuacji zachowaliście sie jak buraki. Chociaż i tak on bez powodu nie wymachiwałby pięścią po minięciu cie. Takie przypadki zdarzają sie zarówno u kierowców, pieszych jak i rowerzystów i to sie nie zmieni. Rada dla Ciebie - w sytuacjach jakichś dziwnych zachowań innych użytkowników dróg wystarczy pokręcić głową albo sie w nią popukać ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio wiochę zrobiłem w Zabrzu - jest względnie nowe rondo (malutkie) na jednej z odnóg średnicówki (w stronę Guido) jadę przez rondo z zamiarem skrętu w lewo, nagle z naprzeciwka, pod moje koła wyjeżdża kapelusznik - na centymetry go ominąłem, on nawet mnie nie zauważył... Ludzie wokół ubaw, bo jadę równolegle z gościem i wyzywam od najgorszych. Dalej nie widzi i nie słyszy. Dopiero solidne p..uknięcie w szybę uprzytomniło gościowi że mało nie zmielił rowerzysty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się ostatnio spotkałem z sytuacją że Pani jadąca autem przepuściła osoby piesze a mnie ścieżka rowerową już nie bo ruszyła energicznie jak się zbliżyłem prawie wyrwała w bok auta i tylko się patrzyła jakby to moja wina była.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Niedawno jadę do roboty, taka sytuacja: kilku pieszych przechodzi w niedozwolonym miejscu, auto zwalnia prawie do zera by ich przepuścić. Przepisy przepisami, ale nic przecież nie daje prawa kierowcy rozjechać kogoś jak przechodzi "na dziko". Do tego auta dojeżdża drugie, kierowca-burak drze się do tego przed nim "Jedź k..a Ch...u!". Taki przykład pierwszy z brzegu.

Chamstwa na drogach jest mnóstwo, dlatego zawsze z rowerem uciekam za miasto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, nie jest źle. U mnie to olewanie rowerzystów jest normą. Ja raz jadąc rowerem zbliżałem się do skrzyżowania. Chciałem pojechać prosto, ale jakiś koleś mnie wyprzedził 2 metry przed nim i skręcił w prawo. Uratowałem się tylko ostrym hamowaniem, aż tylne koło mi podleciało do góry.

 

Do tego jak jeżdżę głównymi drogami poza miastem, to kierowcy trąbią, jak tylko odjadę pół metra od krawędzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego jak jeżdżę głównymi drogami poza miastem, to kierowcy trąbią, jak tylko odjadę pół metra od krawędzi...

 

Dziwisz się?! Masz jechać możliwie blisko prawej strony (tym bardziej poza miastem). Chyba nie jeździsz autem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie można oczekiwać że rowerzysta będzie jechał 10cm od krawędzi jezdni. Po pierwsze - wielu kierowcom to i tak za mało - zepchną rowerzystę z drogi. Po drugie, kiedy rowerzysta zjeżdża max w prawo żeby samochód mógł praktycznie bez przekraczania linii środkowej go wyprzedzić, znajdzie się zazwyczaj taki jełop, który będzie chciał wyprzedzać "na drugiego". Zdarzyło mi się coś takiego - mało nie doszło do zderzenia czołowego, bo się panu "z kratką" tak strasznie spieszyło. Trzeci argument to pozapadane studzienki i fałdy asfaltu "rozwałkowane" przez ciężarówki. - jechanie po grzbiecie takich "fal" może się skończyć upadkiem pod koła. Dlatego ja jadę "możliwie blisko krawędzi", co zazwyczaj oznacza 50-70cm od krawędzi jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to druga strona medalu że krawędzie są najczęściej uszkodzone no ale u mnie jest np nowa nawierzchnia ale rów melioracyjny obok jezdni jest 20 cm a wysoki jest taki ze auto wpadło tam ostatnio bokiem i prawie zrównało się z powierzchnią.

 

Zresztą :

 

http://www.jelonka.com/news,single,init,article,34948

http://www.jelonka.com/news,single,init,article,34951

http://www.jelonka.com/news,single,init,article,34886

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj jadąc w Dąbrowie Górniczej za autem, zostałem "poczęstowany" dość dużą dawką płynu do spryskiwaczy. Gdzie się rodzą takie ci**e? Czy naprawdę niektórzy "ludzie" są aż tak upośledzeni umysłowo? Wczoraj spotkałem się z tym pierwszy raz...ciekawe co jeszcze poznam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwisz się?! Masz jechać możliwie blisko prawej strony (tym bardziej poza miastem). Chyba nie jeździsz autem...

Oczywiście, ale bez przesady. Jak jeżdżę rowerem tak aby na mnie nie trąbili, to albo uderzam pedałami o krawężnik, albo spadam z jezdni na pobocze, a to już przesada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie bez znaczenia, czy w mieście, czy poza. Zawsze, jak wyprzedzam rowerzystę, to jak nic nie jedzie z przeciwka (można się doczekać, można ;) ) i tak, by moje prawe lusterko jednak minęło go w dość odległej przestrzeni :) Nie trawię takiego wyprzedzania "na lakier". Nie ważne nawet, że auto zaczepi rower. Rowerzysta może się po prostu wywalić i co wtedy?

więc wisi mi to, czy rower jedzie przy krawędzi, czy "przy krawędzi". I on i ja chcemy dojechać cali do domu.

 

A dziś miałem wymianę kilku uprzejmości z idiotą z tira, który postanowił wjechać na skrzyżowanie na swoim czerwonym. A co, duży jest.

 

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

To nieprawda że rowerzysta ma jechać jak najbliżej prawej strony. Kiedyś był jakiś program w TV i wypowiadał się policjant żeby dla własnego bezpieczeństwa nie jeździć blisko krawężnika, tylko zostawić sobie wolną przestrzeń. Ma to na celu dać rowerzyście pole manewru gdy na poboczu jest jakaś dziura, kałuża etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwisz się?! Masz jechać możliwie blisko prawej strony (tym bardziej poza miastem). Chyba nie jeździsz autem...

 

 

Chyba żartujesz, koledzy wyżej już Ci napisali czemu. Dobra rada dla Ciebie - nie jeździj na samym krawężniku lub w rynsztoku. To prędzej czy później się na Tobie zemści. Mówię to bez cienia złośliwości. ZAWSZE zostaw sobie minimum pół metra marginesu bezpieczeństwa od krawędzi jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba żartujesz, koledzy wyżej już Ci napisali czemu. Dobra rada dla Ciebie - nie jeździj na samym krawężniku lub w rynsztoku. To prędzej czy później się na Tobie zemści. Mówię to bez cienia złośliwości. ZAWSZE zostaw sobie minimum pół metra marginesu bezpieczeństwa od krawędzi jezdni.

Zgadzam sie z Tobą!!! trzeba zostawić sobie pole manewru! przynajmniej połmetra. przydaje sie w nagłych sytuacjach. np dziura,koleina albo nagle otwarte drzwi od samochodu! (własne doświadczenia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ja mam jakiegoś dzikiego farta, czy może kierowcy na Mazowszu jacyś bardziej uprzejmi bo nawet nie mogę skojarzyć sytuacji, która nadawałaby się do opisania w tym temacie. Czasem ktoś wymusi pierwszeństwo, ale jak się jedzie samochodem to też czasem wymuszają więc bardziej to rozkojarzenie albo zajmowanie się obsługą radia czy czegokolwiek innego niż skomasowana akcja przeciw rowerzystom. Albo może ja jeżdżę prostolinijnie, przewidywalnie, oglądam się do tyłu i sygnalizuję manewry i dlatego na mnie nie trąbią?

 

a policji nigdy w takich sytuacjach nie ma.......

Tak, niech stoją co 100m, na pewno będzie ich tylu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie odnoszę wrażenie, że i tak jest lepiej niż było parę lat temu. Wtedy rowerzysta był rzadkością i kierowy olewali jak się dało, wyprzedzali w odległości 30 cm.

Teraz jak rowerzysta jest co 200 metrów i nie da się tak jeździć, żeby ich nie pozabijać, a może generalnie świadomość kierowców wzrosła ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ja mam jakiegoś dzikiego farta, czy może kierowcy na Mazowszu jacyś bardziej uprzejmi

Muszę się zgodzić z kolegą Niedźwiedziem. Warszawa i okolice słyną z niekulturalnej jazdy samochodem i wciskaniem się na siłę, ale jeżdżąc na rowerze nie spotkałem się z traktowaniem mnie jako gorszego przez kierowców czterech kółek...no może poza (tak mi się wydaje) nieumyślnym i wynikającym z gapiostwa wymuszeniem, ale ponieważ poruszam się też samochodem, jestem zazwyczaj do takich manewrów przyzwyczajony ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Typowy przykład chamstwa i bezczelności był niedawno w programie "Uwaga" w reportażu o nowych przepisach dla rowerzystów. Jeździł gostek rowerem z zamontowaną kamerą (ukrytą), kierowca nie ustąpił pierwszeństwa tam, gdzie wg. nowych przepisów powinien, i taka rozmowa między nimi (z pamięci piszę):

- Dlaczego Pan nie ustąpił mi pierwszeństwa? Mało w Pana nie wjechałem, Powinien Pan jako kierowca znać przepisy.

- A Pan jako kierujący pojazdem... rowerem powinien wiedzieć że tu samochód ma pierwszeństwo

- Niestety, myli się Pan. Kilka dni temu weszły nowe przepisy, wg. których w tym przypadku pierwszeństwo ma rower

- ...

- Pana obowiązkiem jako kierowcy jest znać przepisy i ich ewentualne zmiany, stwarza Pan nieb...

- Spier#$1234aj!

I odjechał nasz wspaniały kierowca z piskiem opon.

Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja; idę chodnikiem, prowadzę rower. Dochodzę do przejścia bez świateł, patrzę w lewo, czysto, w prawo, jedzie Żuk jakiś średnia prędkością, ale jest daleko, można iść, pierwszeństwo mam. No więc przeszedłem średnim tempem, Żuk musiał zwolnić, choć nie bardzo, ale mógłbym sobie nawet powolutku przejść, musiałby się zatrzymać, to jego psi obowiązek. Jak pisałem zwolnił tylko, ale fakt że musiał zwolnić bo ktoś mu wszedł na przejście zamiast poczekać aż przejedzie tak gostka zbulwersował że przejeżdżając obok mnie wydarł się "Ty ch@#@$ju!!!". Normalnie zatkało mnie, takiego chamstwa na co dzień się nie spotyka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowcy to chamy je***e źli ludzie, staram się jechać krawężnikiem to i tak im mało, wyjadę na środek to tak samo... Takie cwaniaki to niech się wymienią, ja pojadę dobrą częścią asfaltu a oni poboczem... pokrzywione ranty na felach - widok bezcenny :P Chociaż są tacy kierowcy co omijają Cię i masz metr obok siebie, bezpieczny odstęp. Nigdy nie miałem sytuacji aby jakiś pajac mnie zwyzywał, ale raz kurier z DHL w Łańcucie kazał mi spier****ć zjechać z drogi... nie ustąpiłem, gościa blokowałem do samego wylotu z Łańcuta na Rzeszów. Nie będę specjalnie zjeżdżał na chodnik i łaskawego króla szos puszczał. Pff....

 

Kierowcy którzy jeżdżą rowerami rozumieją rowerzystów, a Ci co du*e tyłek tylko do samochodu pakują nigdy tego nie zrozumieją (część).

 

ps. teraz to najlepiej po nocach jeździć ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra rada dla Ciebie - nie jeździj na samym krawężniku lub w rynsztoku. To prędzej czy później się na Tobie zemści. Mówię to bez cienia złośliwości. ZAWSZE zostaw sobie minimum pół metra marginesu bezpieczeństwa od krawędzi jezdni.

 

W mieście może faktycznie dobrze sobie trochę zostawić, jednak za miastem gdzie nie ma krawężników jeżdżę możliwie blisko krawędzi. Samochody mają łatwiej mnie wyprzedzić a wszystkie dziury, nie równości wypatruje już z dużej odległości mając czas aby je spokojnie ominąć. Inaczej sprawa wygląda oczywiście na mocno zepsutych drogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

krótki opis zdarzenia: jadę na pasie do lewoskrętu w miejscowości Mysłowice, rozpędzony do ok. 30km/h, nagle kierowca dostawczaka mijając mnie z prawej strony (był na pasie do jazdy na wprost), ryknął mi do ucha BUUUUUUUUUUUU i razem z pasażerem zanosił się ze śmiechu. Dobrze, że mimo iż się wystraszyłem nie odbiłem kierą w żadną stronę bo znalazłbym się pod kołami wyprzedzających mnie aut.

 

Niestety jechał za szybko i nie było szansy dogonienia tego idioty. W ruch na pewno poszłyby pięści, mimo iż był z kolegą.

 

Brak słów na takie zachowanie, pewnie nawet nie przyszło mu do głowy jakie zagrożenie spowodował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy w Wawie spotkałem się z podobna sytuacją, czyli przejeżdżanie obok i buczenie, piszczenie itp. Następnym razem jak będę miał możliwość dojechania do delikwenta, wyciągnę klucz i przeciągnę po lakierze. Oczywiście zwrócę uwagę czy mam możliwość szybkiej ucieczki z ulicy na chodnik, w osiedle lub w zaułek, tak by nie mógł mnie ścignąć.

Od 5 lat jeżdżę na rowerze do pracy po ulicach Wawy. Najgorsi są kierowcy tirów, którzy często wyprzedzają tak, byś musiał zjechać na pobocze. Co do wystawiania środkowego palca. Ostatnio jechałem ulicą, ścieżki rowerowej nie było obok jeszcze, zaczęła się kilkanaście metrów dalej. Chciałem na nią zjechać, ale czekałem na łagodny podjazd pod krawężnik. W tym samym momencie koleś obok, choć miał dwa pasy ruchu i mógł mnie swobodnie wyminąć, przez otwarte okno zaczął na mnie drzeć japę i wygrażać łapą, że obok jest ścieżka. Dojechaliśmy do świateł i mu kulturalnie środkowy palec pokazałem. Potem na ścieżkę zjechałem, koleś skręcił za mną, ale jechał ulicą i przez otwarte okno się jeszcze wygrażał :voodoo:. Może to nie było miłe z mojej strony, ale ja się nie daję takim pacanom obrażać i wprost pokazuję im co o nich sądzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...