Skocz do zawartości

[rower] z makrokesza na normalny


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Całe życie jeździłem na jakiś makrokeszach z osprzętem Siemano itp :P I ostatnio zakupiłem sobie Unibike'a Vipera :D

O jaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

 

Od czego by tu zacząć :D

Może od takich podstaw jak:

- działające przerzutki :D (co w makrokeszach raczej jest niespotykane, nawet podczas pierwszych 10km na tym rowerze :D)

- działące hamulce :D Wooow :D

 

A teraz takie już ciekawsze rzeczy...

- szybkość! Tutaj w ogóle nie ma porównania... Jestem w stanie jechać przynajmniej o 5km/h szybciej na tym rowerze... Szczególnie na asfalcie to widać, gdzie różnica jest jeszcze większa :wallbash:

- podjazdy! No to chyba najistotniejsza róznica między tymi rowerami... Wyjeżdzając z domu zawsze muszę pokonać dosyć sporą górkę... Co na makrokeszu było dosyć uciążliwe, natomiast na Viperze nawet jej nie poczułem! Naprawdę! :D

- zmęczenie... Po przejechaniu 50km nawet go nie poczułem... Co na makrokeszu już przy 30km czułem, że się troszkę zmęczony...

- wygląd... No tego chyba nie muszę opisywać :D

 

Podsumowując:

Stwierdziłem, że warto wydać te 1700zł na rower normalny niż oszczędzać i kupować rower w Auchan za 179zł :P. Różnica w klasie tych rowerów jest taka, że teraz dałbym nawet 3000zł za ten rower :) Była to najlepsza decyzja w moim życiu :) O wiele większa przyjemność z jazdy, co skutkuje tez częstszymi wyjazdami na ten rower, co skutkuje większą kondycją, a to większym zdrowiem itd itd. Mogę tak długo :D

 

 

A jakie były Wasze wrażenia kiedy przerzuciliście się z makrokesza na normalny rower? :)

 

Pozdro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca się zgodzę ze stwierdzeniem, że w lowprice bike nie działają przerzutki, czy hamulce :P

Sam miałem z marketu rower i wcale nie był zły (dobry nie był, ale dało się spokojnie jeździć :P )

Najgorsze to były chyba koła/felgi. Spokojna jazda po chodniku (wiadomo, w PL chodniki zbyt równe nie są, szczególnie z płyt chodnikowych :) ) i po każdej takiej wyprawie i zahaczeniu o chodniki "guma" murowana była :/ Ile dętek w takim rowerze wymieniłem nawet nie będę liczyć :P Przez to mam jakąś traumę i jadąc na rowerze zbyt często się oglądam na tylne koło, czy jest całe bo ciągle mam wrażenie, że mam "kapcia" :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

- działące hamulce :) Wooow :P

No to cieszymy sie razem z tobą :P Tylko teraz naucz sie hamować żebyś sobie krzywdy nie zrobił :P

 

Ja w zasadzie tez sie przesiadłem ... można by to tak nazwać. Ale moj pierwszy sh*tbike został zajumany i 2 lata nie jeździłem :P Wiec jak kupiłem sobie ROWER nie za bardzo czułem różnice odnośnie starego.

 

Ale jak zmieniałem zmieniarki i manetki do była duża różnica, również jak przeszedłem z hamulców co działają na takie co działają jadowicie tez był banan ma mordzie :P i wiem ze każdy grosz jaki tam wsadziłem był opłacalny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to cieszymy sie razem z tobą :( Tylko teraz naucz sie hamować żebyś sobie krzywdy nie zrobił :)

 

Hahaha! Już planuje sobie przywiązać lewą rękę do kierownicy, żeby broń Boże nie użyć przedniego hamulca :). Bo w tamtym niestety musiałem hamować tylnim, przednim i jeszcze nogą ;)

 

Jeszcze jedna rzecz mi się nie podobała w moim makrokeszu... Szybko zużywająca się opona... Po 500km tylnią musiałem wymienić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha! Już planuje sobie przywiązać lewą rękę do kierownicy, żeby broń Boże nie użyć przedniego hamulca :). Bo w tamtym niestety musiałem hamować tylnim, przednim i jeszcze nogą :)

 

Jeszcze jedna rzecz mi się nie podobała w moim makrokeszu... Szybko zużywająca się opona... Po 500km tylnią musiałem wymienić...

Argument, żeby jednak czasem użyć przedniego hamulca, opony starczy na dłużej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedys (kilka lat temu) jak zakupiel swoj obecny i zarazem pierwszy markowy rower to wrocila mi radosc z jezdzenia.

Teraz nie wyobrazam sobie jak mozna nie utrzymywac roweru w 100% sprawnosci no i mam gwarancje ze wszystkie czesci sa latwowymienialne, nie musze sie martwic ze cos ma akurat jakis dziwny gwint bo chinczyk mial taki pod reka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do makrokeszów to ich wspólną cechą jest to że na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Ale tylko z daleka ;) Pozatym każdy jego posiadacz (ja też kiedyś nim byłem, komunia.. :) )może potwierdzić, że taki rower jest niczym worek bez dna. Jedno wymienisz a za chwilę druga rzecz się psuje i tak w kółko. Finalnie więc okazuje się że w rower władowaliśmy kilka razy więcej aniżeli był wart w dniu zakupu. Tak więc każdy kto myśli o jeździe na rowerze częściej niż raz w życiu powinien w niego zainwestować około 1000 zł, wiadomo nie każdy ma tyle żeby wydać np 2500 zł ale moim zdaniem taki za 1000 to już jest w sam raz rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

To ja powiem tak (mimo to że jeszcze swojego wymarzonego rowerku nie mam)

 

Ładnych kilka lat temu rodzice kupili mi rower za dostanie się do liceum. Myslałem że est to super hiper wypas najlepszy rower świata :) (miałem 15 lat więc wybaczcie ;) ) Był to własnie tzw Makrokesh z Tesco. Kolor wściekle pomarańczowo-srebrny (piekny normalnie) amory przód tył 21 przerzutek i ogólnie wyglądał jak te na kanale Extreme ;) Kosztował coś koło 500zł. Byłem przeszczęśliwy przez 2 dni :) kiedy to nagle zaczęły przerzutki przeskakiwać, a że mieszkam blisko tego tesco to zaraz do nich podjechałem, koś coś pokombinował na zapleczu i zaczęły nazwijmy to prawie działać, jakieś tam drobne problemy miałem przez tydzień jeszcze ale się przyzwyczaiłem, aż tu nagle po 2 tygodniach jeżdżąc beztrosko po lesie delikatnie wyskoczyłem na małej hopce i przy lądowaniu pękła rama :blink: (nie jestem fachowcem więc sory za mało fachowe slownictwo) w miejscu gdzie łączy się rurka w której od środka idzie rurka od siodełka a ta dolna gdzie najczęściej jest napisana marka roweru. Okazało się że tam nie było spawu tylko plastikowa "złączka" z jakimś silikono-klejem, był to bardzo bolesny upadek gdyż przez to, że rower złamał się w pół i klejnotami całą siłą uderzyłem w kierownice, przeleciałem przez "rower i uderzyłem twarzą w oponę i kością ogonową o ziemię. Przez chwilę nie mogłem się ruszać, jak już się ogarnąłem (a wyglądałem jak dziecko bangladeszu)dotargałem tą resztę złomu pod dom gdzie ojciec widząc mnie zabrał to coś co zostało z mojego super sprzętu do sklepu i zrobił taka awanturę pokazując moją twarz jako argument wściekłości że nawet nie pisnęli słowem tylko oddali kasę i na dodatek dali jakiś bon na 50zł bodajże. Od tamtej pory minęło 9 lat i wierzcie mi lub nie dopiero teraz po tym przeżyciu postanowiłem znów zainteresować się zakupem ROWERU (podkreślam dużymi literami) Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA ( w sumie bardziej za namową narzeczonej) ponieważ może brzmieć historia prześmiesznie ale wierzcie mi że ból po upadku był jak przy potrąceniu przez auto (co też kiedyś przeżyłem ale to nie istotne ;) ).

 

No i wstąpiłem tydzień temu razem z moją druga połówką do hurtowni rowerów, Pan zaproponował mi Scotta Aspect 55 i powiedział abym się przejechał. Było to najpiękniejsze 5 min jazdy na rowerze w moim życiu, wszystko chodziło tak gładko że w żadnym poprzednim od nowości nic tak nie chodziło, przerzutki przeskakiwały mega szybko, nic nie strzelało, nie terkotało, amortyzator amortyzował :) po prostu się zakochałem i dlatego jak znajdę chwilę czasu jadę po ten lub podobny rower.

A chciałem jedno zdanie napisać :P

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra teraz się jaracie tymi rowerami za 1700zl, a jak was złapie zaawansowana cykloza, to wydacie 5-10 tysięcy na rower i nawet nie będziecie widzieli w tym nic złego... :laugh:

 

Zawsze tak jest :)

 

A widzisz chwilowe ale jest. Lepiej chwile niż nigdy. Jak w piosence "ważne są tylko chwile" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też pamiętam moją pamiętną podróż ze sklepu do domu nowym rowerem za 1450zł więc nie jest to jakaś mega cena. Ale wszystko chodziło i chodzi nadal. Wcześniej miałem rower marki - "Active". Człowiek jeździł na takim. Ruszasz manetką i czekasz 10 sekund aż bieg sie zmieni.... lub nie! Z przodu jak chciałem na najwiekszy blat to musiałem sie zatrzymać i rękoma łańcuch tam włożyć, przerzutka nie dawała rady po godzinach regulacji. Brak amortyzatora. Jak sie chciało zahamować na światłach to trzeba było zacząć hamować 100m przed. A jak siadłem na normalny rower i sie przejechałem pierwszych kilka kilometrów to po prostu byłem w niebie. Z niedowierzaniem zmieniałem biegi. Jechałem nikt mnie nie słyszał bo nic nie trzeszczało, stukało ani nic. Tylko szum opon. Hamulce działały. Mogłem bez problemu zablokować tylne koło, czyli miałem spory zapas. Generalnie polecam komuś kto jeździ na rowerze z Tesco czu z Lidla iść do prawdziwego rowerowego sklepu w którym są same rowery i części rowerowe a nie telewizory, cytryny, deski do prasowania czy grile, i przejechać się na rowerze za 1500zł w zwyż albo nawet nie. Frajda i uczucie niesamowite. To tak jak by się cały czas jeździło zardzewiałym maluchem i wsiadło do S klasy.

 

Można sie zarazić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z zaawansowanej cyklozy ciężko się wyleczyć - aktualnie mam 16 lat i już choruje :) Póki co wydałem 2tys. na rower (składam samemu) i w najbliższym czasie szykuje się jeszcze około 1tys. Koledzy i tak uważają mnie za "debila".

 

Sam zaczynałem na "fullu" z marketu za 600zł. Potem hardtrail (również makrokesz) na którego ramie jeżdżę jeszcze do dziś, ale już czekam na paczkę z prawdziwym full'em ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jak popatrze na zdjęcia z początku rowerowej przygody to łza się w oku kręci,może z sentymentu ,a może ze śmiechu(człek śmigał na niewiadomo czym,w trampkach i dresach,o góralach z początku lat 90 można by książki pisać)GozDD widocznie koledzy zazdroszczą ;) i niewiedzą,że człowiek na rowerze starzeje się wolniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To ja miałem trochę więcej szczęścia do makrokeszowego roweru. To było z 10 lat temu, w czasie wakacji rodzice postanowili kupić mi rower, żebym mógł śmigać sobie po okolicy. Pojechaliśmy do najbliższego miasta, znaleźliśmy jakiś bazar i faceta z rowerami. Rower, który sobie wybrałem był czymś pomiędzy prawdziwym rowerem a makrokeszem - kosztował aż 999zł (więc prawie jak rower), miał całkiem niezły osprzęt, bo częściowo Altus, prawdziwe v-ki Shimano, obręcze stożkowe, ale rama stalowa, "amortyzowana" i "amortyzator" przedni dwupółkowy :yes: Ciężkie to było jak cholera. Wszystko w nim w miarę działało, ale po dwóch latach, gdy jechałem po wertepach nagle poczułem, że siedzę niżej, niż zwykle. Pomyślałem sobie "sztyca się obsunęła". Zatrzymałem się, zsiadłem, patrzę, a rama w miejscu, w którym zamontowany był "damper" zgięta niemalże w pół. W sklepie rowerowym, do którego wybrałem się na wymianę ramy poprosili mnie o zostawienie im tego cuda ku przestrodze innym w zamian za zniżkę. Później powoli zaczęły się sypać niektóre podzespoły, więc trzeba było trochę zainwestować :)

 

Pomimo tego, część rzeczy służyła mi całkiem dobrze. Obręcze wytrzymały dwa lata skakania i nie popękały. Lewa manetka z powodzeniem służy mi do dziś. Po reszcie części nie ma już śladu.

 

Moje doświadczenia nie są tak tragiczne, jak te, które można tu przeczytać, jednak mając jeszcze raz podejmować decyzję, za te same pieniądze kupiłbym prawdziwy rower na sztywnej ramie - za te same pieniądze byłby znacznie wytrzymalszy i na lepszych komponentach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja moze nie mam tak tragicznego doswiadczenia bo przesiadalem sie wlasnie z rometa ktory po prostu byl 16letni na rower ktory sam zlozylem.

w nowym zadziwia mnie to ze zmiana biegu nastepuje praktycznie w tej samej chwili co klikniecie manetka co w poprzednim rowerze albo wychodzilo albo nie wychodzilo a jak niedajboze chcialem zmienic za bardzo to lancuch w ogole ladowal na paru zebatkach albo poza nimi...super jest tez wszechpanujaca cisza...nic nie stuka dzwoni lancuch cichutko zadnego dzwieku...na poczatku zastanawialem sie nawet jak tyle metalu moze nie wydawac dzwieku jak przeciez tak szybko sie porusza...no i opony kwesty do jakis 28-30km sa praktycznie nie slyszalne...ostatnio jak wyprzedzalem jakas pania na rowerze to az sie wystraszyla...jestem tez pod wrazeniem wygodnego siodla o dziwo nie kosztowalo mnie jakos duzo ot zwykle siodło a jak mam wsiasc na drugi dzien na rower to nie przechodze walki z samym soba B)

hamulce tez swietnie hamuja przestalem jak debil hamowac zrywem zeby sie zatrzymac :)

 

teraz zastanawia mnie tylko czy np jakbym zainstalowal tarczowe czy znow bylaby kolosalna zmiana jesli juz te uwazam za dobre do wszystkiego(pewnie na mokrym) czy jesli dalbym przerzutki np o dwie klasy wyzej czy bylyby w jakis sposob jeszcze lepsze i to samo tyczy sie w sumie kazdej czesci piast, zebatek, korby, siodla,

no i caly czas zastanawiam sie czy potrzebny mi amortyzator w jakim stopniu go tak naprawde wykorzystuje i czy gdyby przesiasc sie na sztywny widelec moglbym jechac jeszcze szybciej (amortyzator praktycznie caly czas i tak jest dosc mocno usztywniony)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...