Skocz do zawartości

[odżywianie&trening] Problem z nadwaga i podjazdami


Killer206

Rekomendowane odpowiedzi

Siemka,

pisze poniewaz jestem juz lekko zdesperowany. Jezdze juz prawie rok na rowerze a moja waga nie zmienila sie (90kg), a ulega jedynie plynnym fluktuacjom miedzy 93-88kg przy wzroscie 190cm... Ale raczej jest to cos kolo 90kg

 

Widzialem temat o jezdzie na czczo...

Tez jezdze czesto na czczo i wlasnie dlatego mam pytania, bo chudne ale tluszczu nosze tyle ile mialem...

Wlasciwie to prawie wogole nie jadam sniadan :/

 

Dodam z bolem serca ze najwiecej jadam na noc przed spaniem, a jeszcze wiecej jak wroce wlasnie z trasy. Jak jestem caly dzien na rowerze to mi sie nie chce jesc wogole, ale wroce do domu o godz 22:00 albo o 2:00 (bo i tak sie zdarza) to normalnie jem jak po#####ny... Nie moge opanowac glodzimierza wogole :/ Nie daje nic wypicie szklanki wody przed jedzeniem, litra wody. Nawet jak zjem 10 brzoskwin to za pol godziny znow mi sie chce jesc :/ Najlepiej pomaga jak sie zapcham chlebem i woda z cukrem.

 

Od jezdzenia na rowerze zrobily mi sie "stalowe" miesnie na udach ale tylko na gorze i sa pod cienka warstwa tluszczu. Na podudziu i miedzy kroczem caly czas sa obrosniete tluszczem i raczej sflaczale. Na lydkach, jak napne miesnie to czuc ze sa twardziuchne ale pod spora warstwa tluszczu...

 

Generalnie nie widac po mnie ze jestem jakos gruby czy otyly a jak to sie mowi "dobrze zbudowany". Jestem szczuply na twarzy, miesnie rak raczej slabe a sadlo odklada mi sie glownie na nogach i brzuchu.

 

Mam pytanie co zrobic zeby to wszystko zrzucic? Moim marzeniem byloby osiagniecie wagi 80-75kg

 

Jak zgubic szybko i przede wszystkim bezpiecznie zbedny tluszcz. Co jesc przed treninigem, co po treningu? Wogole jak sie odzywiac w jakich proporcjach. Ile kcal etc etc.

 

Jezdze mniej wiecej trasy po 15-40km 20% asfalt 80% teren z tymze te 20% to sa dojazdy do tras etc. Styl jazdy to XC czyli lesne sciezki, czasami jakis odcinek aflaltem ale ostatnio tez extremalne zjazdy na granicy DH z kamieniami wsytajacymi po 50cm, uskokami i 50km/h na liczniku takze sprzet dostaje po dupie...

 

Mam w planach zbieranie na nowy rower na studiach i chcialbym zeby byl lekki, z tymze wiem ze najpierw musze odchudzic siebie aby moc zainwestowac w lekkie kola np. Equalizery B)

 

Na jedynym maratonie na jakim udalo sie sie pojechac widzialem tych co mnie wyprzedzali, i jak patrzylem ze na byle podjezdzie oni wjezdali sobie na np na 2:5, a ja na 2:7 i krecimy rowno korbami, a on mnie mija jakgdyby nigdy nic to dostawalem takiej nerwicy i poczucia bezsilnosaci to nie wytrzymywalem i krecilem jeszcze szyciej utrzymujac tempo wyprzedzajacego i opadalem oczywiscie z sil w polowie podjazdu dlatego cieszylem sie jak mnie juz czolowka wyprzedzila...

 

Jeszcze odnosnie miesni dodam takie cos:

Jak jest podjazd to na twardszych przelozeniach jadac wolniej i krecac wolno korbami, to powoli, powoli i na niego wjade bez problemu, a jak wrzuce miekkie, to krece szybko i jade szybciej, z minimalnym oporem a mimo to miesnie mecza mi sie po 5-10 sekundach i lape zadyszke. A jeszcze mi sie kolo podnosi do gory caly czas mimo ze brode to mam prawie na mostku (rama level A6 19" 190cm wzrostu mostek chyba 110/120mm) i czesciej nie udaje mi sie wjechac na bardziej miekkich biegach wlasnie z powodu tego kola i zadyszki niz na twardych? Co robie zle?

Na maratonie ludzie podjezdzali druga metoda, czyli bardziej miekkie biegi, szybsza kadencja i w efekcie szybciej podjazd robili.

 

Albo jadac lekki dlugi podjazd asfaltowy na biegach 3:6 z predkoscia np. 27km/h krecac wolniej z wiekszym oporem podjade bez problemu, ale juz 2:9 krecac szybciej i bez oporu to sie umorduje i upoce jak glupi...

 

Robie tez treningi tylko asfaltowe i mam taka zasade ze tylko 3:9 (chyba ze podjazd wymaga inaczej to max 3:7) i minimum musze utrzymac 30km/h no ale potem jak podajzdy sa w lesie to jest problem ten co u gory. Dodam tylko ze na doszedlem juz do takiej wprawy ze 35km/h na 3:9 asfalt po plaskim bez zmeczenia, krece swobodnie i to oddychajac nosem, a jak wiecej to oddycham nos/usta albo tylko usta i troche wiecej sily wkladam w pedalowanie.

Z kolei jak przyjdzie pojechac do lasu to potem takie walki, ze podjazdu nie moge zrobic, bo na twardych zatrzymam sie w polowie, a na miekkich brakuje tchu...

Jakies pomysly jak to zmienic?

 

Napisalem tasiemca ale krocej nie umiem :D

Z gory dziekuje za wszystkie rady :)

Licze na pomoc uzytkownika Nabial, bo widze ze sie orientuje w temacie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poczytaj, w dziale jest pelno podobnych watkow np; http://www.forumrowerowe.org/topic/42826-odchudzanie-plan-treningu/ , ogolnie sniadanie to podstawa szczuplej sylwetki, nastepnie obciecie posilkow na 2-3h przed snem lub ostatni posilek skladajacy sie z bialek i tluszczy - zaleznie od rygoru i zamierzonego celu, posilki co 3h, 0 podjadania, treningi zawsze po posilku, nigdy na czczo, srednia intensywnosc, max tempo to zadyszka pozwalajaca w miare swobodnie gadac, tak wiec treningi srednio intensywne, ale o dlugosci minimum 1,5h, najlepiej ok 2h, wskazane dzielenie na 2 mniejsze - po sniadaniu i po obiedzie

 

napisz ile masz w pasie i barkach, bo byc moze twoja nadwaga jest urojona, sam mam 188 i ok 90kg...raczej nie mam nadwagi :) no chyba ze wg bmi albo innych cudow

 

a podjazdy niby powinienes robic z niska kadencja, aby wykorzystac potencjal sily i masy, ale w ten sposob szybko zniszczysz stawy, wysoka kadencja je odciaza, zapobiega kurczom, kontuzjom, poprawia wydolnosc ukladu krwionosnego no i ulatwia rzezbienie sylwetki

 

a chudniesz, nie tracac tluszczu dlatego, ze np przy intensywnym wysilku na czczo proporcja spalania tluszczu do miesni moze byc 1/2...dlatego bez "koxow" odradzam, no chyba, ze wolisz wazyc 80kg i nie miec w ogole miesni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że masz bardziej rozwinięte mięśnie odpowiedzialne za siłowe peałowanie z niską kadencją - tak jesteś zbudowany i trening może to zmienić tylko w niewielkim stopniu, musisz jeździć tak jak jesteś predysponowany (kłania sie np. Tour de France - jedni sa doskonaymi sprinterami inni góralami)

Druga sprawa , nadmierne obżarstwo po jeździe , zjedz trochę i poczekaj aż organizm da znać, że jesteś najedzony, a jeśli nie da, to musisz się umartwiać idąc spać głodnym i kropka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

killer, mi udalo sie schudnac z 97 kg na 76 (przy wzroscie 182) od lutego do pierwszego dnia wakacji (postanowienie noworoczne). nie kosztowalo mnie to wiele, moze na poczatku zanim przywyklem... wiec:

 

1. sniadanie mozna wrecz sie opychac, czesto jadlem drugie sniadanie (dwa paczki i puszka coli HEHE, ale to pisze jako ciekawostke)

2. obiad jeden, normalny

3. kolacja skromna, nie pozniej niz po 20, jak juz mi sie zdazalo jesc pozniej to raczej jakies banany, jablka itp

4. praktycznie CODZIENNIE robilem okolo 1-2 godziny spaceru tempem solidnym(~6-7km/h) [6-12km]

 

i to wlasciwie wszystko co wtedy robilem, wage 76-78 trzymam od 3 lat i nie mam z tym problemu. czasami pozwolilem sobie na jakiegos hamburgera czy cos (w sensie nie prowadzilem jakiejs spartanskiej diety).

 

fotki jako ciekawostka :)

przed:

http://www.mess.neostrada.pl/39.jpg

po:

http://www.mess.neostrada.pl/41.jpg

 

nie mam "calych" ale uwierz mi ze sadlo zrzucilem :) (ze 102 w pasie na 76 w najlepszym okresie, teraz waha sie miedzy 78-80). rowerem ostrzej zaczalem jezdzic pozniej, wiec nie mial nic do tego :) tracilem wage moze nie blyskawicznie, ale niezwykle skutecznie :) teraz czuje sie nieporownywalnie lepiej :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J.w. - "Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi" :) Nie jedząc śniadania sprawiasz, że organizm tworzy rezerwy tłuszczu na ten poranny "chudy czas", spowalnia metabolizm i zmniejsza wydolność psychiczną i fizyczną, żebyś za dużo nie spalił, do tego przestawia Ci "cykl" żywienia - zwiększa apetyt wieczorem i kalorii masz dziennie jeszcze więcej, niż gdybyś jadł normalne śniadanie i lekką kolację.. Paradoksalnie chcesz schudnąć - jedz porządne śniadanie. Tak skrótowo, tutaj trochę więcej na temat i na dole dałem link do dobrego artykułu.

 

Rzeczywiście masz zrąbane żywienie i to trzeba poprawić, a wtedy można liczyć na jakieś efekty i myśleć o wysiłku i redukowaniu bilansu kalorycznego.

 

mess - może nie opychać, ale należy dostarczyć dużo jedzenia z różnorodnymi składnikami, żałowanie sobie rano ma odwrotne skutki do powszechnie spodziewanych.. Mimo to lepsze byłyby rzeczy wchłaniane w umiarkowanym tempie, a nie kopy kalorii o wysokim IG..

 

Kadencję trzeba dostosować, nie za twardo, nie za miękko, nie wiem, co więcej powiedzieć, tu jest "trochę o ciśnięciu na 3x9 i dlaczego to głupota" :D

 

Nabial - no ale jedni mają w to miejsce mięśnie, które dodatkowo są cięższe, czyli zajmują mniej miejsca, inni tłuszcz, wypracowany, lub nie, więc pewnie schudnięcie mu nie zaszkodzi :D

 

A bmi rzeczywiście jest idiotycznym wskaźnikiem, byłbym rad, gdyby mi ktoś wytłumaczył, skąd się wziął, bo ja właśnie testuję własny, wyprowadzony z prostych zależności geometrycznych, bmi wydaje mi się bezsensowny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Moje nawyki żywieniowe mimo usilnych i bardzo krótkotrwałych starań nie uległy zmianie. Mój słomiany zapał :whistling: tylko pogarszał sprawę, bo po utracie sporej liczby kilogramów, odrabiałem z nawiązką, w związku z czym dałem sobie spokój z dietami, sałatkami, głodzeniem się i innym g*wnem :P To bez sensu i nie dla mnie...

Dlaczego schudłem? Ponieważ od marca tego roku utrzymuje się totalnie sam i zbieram kasę na rower. Praktycznie ile tylko kasy mogę, to staram się zaoszczędzić na nowy rower :) Nie powiem, nie jest łatwo: nowo poznane osoby w pracy, melanże po wypłacie i McDonalds/kebaby/chińczyk robią swoje ale potem jest krucho z kasą wobec czego jem w sumie to samo tylko sporo mniej :)

 

Do tego dochodzi baaardzo nieregularne(jak mi się chce) bieganie na wale miedzeszyńskim ok. godz 22/24(po pracy min. z 2km) i jazda na rowerze w weekendy na kampinosie z kolegą z forum :thumbsup: (w sumie to tych jazd to tak dużo nie ma :whistling: )

 

Też śniadań nigdy nie jadłem, nie jadam i... :thumbsup: Wcale się źle z tym nie czuję B)

 

Obecna waga 82-80kg :wub:

 

Rady dla innych:


  1.  
  2. Absolutnie nie zmieniaj diety :) Wpadniesz w jakąś depresję/awitaminozę/inne g*wno i tylko stracisz czas. Jedz to co dotychczas tylko w mniejszych ilościach. Podziel sobie syty obiad np. na dwie części i zjedz jedną gdy jesteś głodny, a drugą za 3 godziny. Staraj się jak najdłużej trzymać kęs w ustach, to serio pomogą w najedzeniu się (a dokładnie naszemu mózgowi) Idealnie nadają się do tego filmu i laptop na brzuchu :thumbsup:
     
  3. Jedz tłusto i smacznie i nie przejmuj się tym, bo to nadmiar węglowodanów powoduje tycie :)
     
  4. Nie popijaj tylko między posiłkami słodkimi napojami (ja i tak oprócz drogiej Coli to nie mam w nawyku kupowania innych napojów, wobec czego problem mnie nie dotyczy)
     
  5. Po godz 20/21 faktycznie najlepiej już nic nie jeść, tylko woda ewentualnie jabłka/truskawki/generalnie owoce :thumbsup:
     
  6. Najpierw spróbuj zejść z wagą i utrzymać ją na w miarę stałym poziomie. Dopiero wtedy męcz się z dietami sportowymi
     
  7. To samo tyczy się sylwetki i płaskiego brzucha. Organizmowi wszystko jedno skąd czerpie tłuszcz do spalania, więc jak już zgubisz go z tyłka i brzucha dopiero wtedy zacznij ćwiczyć kaloryfer :) Chociaż dodatkowe ćwiczenia pomogą w szybszym efekcie :)
     
  8. Slim Coffe/Slim figura/Olli i inne g*wno, to pic na wodę/fotomontaż i ogrooomna strata pieniędzy a wraz z nim zawód w razie niepowodzenia... To działa głównie na zasadzie placebo i może trochę tych składników jest ale to jedna wielka ściema żerująca na naiwności i nadziei... :wallbash:

 

To są jedynie moje luźne spostrzeżenia i nikogo nie zmuszam do ich stosowania. Myślę, że łatwiej jest zastosować się do moich rad, niż czytać jakieś pierdoły i farmazony o zmianie diety i stylu życia... Jak coś jest dobre i smakuje, to po co to zmieniać?

 

Pozdrawiam

Artro,

:thanks:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje nawyki żywieniowe są złeee (wiadomo łatwo pisać, ja sam nadal czasem je łamię). Przedewszystkim jak ktoś pisał, śniadanie jedz jak cesarz, obiad jak szlachcic a kolację jak żebrak. Tymczasem ty robisz zupełnie na odwrót. No bo powiedz, najesz się przed spaniem, dostarczysz 1000 kcal ale po co ci to kiedy śpisz ? Więc jest to oczywiste że się to zmagazynuje w postaci tłuszczu. Więc powinieneś to zmienić jako pierwsze. Skoro nie ma cię cały dzień bo jesteś w trasie to powienieś dostarczać sobie pożywienia na trasie, a nie po powrocie z nadwyżką (to już jak dla mnie zakrawa na debilizm wybacz). Skoro masz tak nie pochamowany potem głód, to gaszenie go chlebem jest złym pomysłem, woda też nie pomoże. Spróbuj zjeść sobie pomidora (nawet dwa). Można go lekko posolić czy doprawić pieprzem. Gwarantuję ci że odechce ci się jeść, z tym że jedz go powoli. No wiadomo sam pomidor to ciut mało, ale też nie przesadzaj z innymi jedzeniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co byscie powiedzieli na takie cos... są wakacje i siedze w domu (leń zaje**ny) i moj dzien od okolo 2 tygodni wyglada mniej wiecej tak... rano tj. okolo 10:00 sobie zjem sniadanie.. dosc syte bo to albo paróweczki 2.. z morlin nie jakis sh*t... i do tego 2 bułki... lub kilka kromek chleba.. albo jakis hamburger.. lub czasem jak nie czuje duzego glodu to jakies kanapki z serem zółtym...3 moze 4. potem do ok 13 sie poszwedam po chacie, obejsze tvp info no i jak juz sie zbiore jade sobie nad wode ok 16 km jedna strona... ok 33 min mi to zajmuje, tylko wode mineralna mam ze soba i nie jem podczas pobytu nic, potem sobie plywam (niewiele bo slaby plywak zemnie), skacze na dynie kilka razy... i wracam... czuje juz zmeczenie i lekki glod... wracam to jest ok 33 km zrobione w okolo 1 godz i 5 min. wracam okolo 16 i siadam pzred tv i ogladam tour de france i zajadam wtedy zazwyczaj obiad... ziemniaki i jakies mięso, albo to kotlet z drobiu albo takie bitki wolowe.. do syta jem.. no i potem juz odpoczywam raczej... i dopiero wieczorem czuje ok 22/23 glod :/ i kurde nie lubie spac glodny i wtedy dojadam zeby najczesciej ser zółty szamam z chlebkiem lub bułka.. wczoraj czipsy mi do tego doszly :/ popijam mineralka no i wtedy moge smacznie spac dopiero... aha czasem sobie pocwicze jeszcze przed snem na silowni.. tam lekko. czy to znaczy ze mam zdeka pzresuniety czas ? czy zółty ser jest zły na noc? bo ogolnie chyba schudlem od tych 2 tygodni... tak ludzie mowia bo wagi nie mam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy wzroscie 190cm... Ale raczej jest to cos kolo 90kg

Moim marzeniem byloby osiagniecie wagi 80-75kg

Zalezy od Twojej budowy. 75kg moze byc Ci ciezko zrobic, Fabian Cacellara ma 80kg przy 1.86cm. Wiec, moja uwaga dotyczy Twojego celu, powinien on byc realny. Mysle, ze powinienes celowac bardziej w 85-80kg. Nierealny cel moze dzialac demotywujaco.

Sam nie jestem wolny od problemu i mam 85kg przy 1.83cm, a celuje w 80-78kg, aczkolwiek idzie mi jak po grudzie. Budowe mam raczej solidna, lapy drobne, troche brzucha i nogi jak u konia :)

 

Najlepiej wychodzi mi jak trzymam sie diety z weglowodanami zlozonymi (chleb razowy, ryz i makaron brazowy, kasze itp.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie zmieniaj diety :) Wpadniesz w jakąś depresję/awitaminozę/inne g*wno i tylko stracisz czas.
Uważasz, że Twoja dieta nie sprzyja depresji i awitaminozie? To oświecę Cię, sprzyja. Tak samo, jak dieta 90% ludzi w naszym regionie - oni powinni ją zmienić. Domyślam się, że chodzi Ci o efekty brutalnych i nieadekwatnych redukcji w jadłospisie, ale jak już szafujesz depresją, to dobrze by było, gdybyś znał kilka składników, których niedobór może ją wywołać i zaczął je spożywać. Poza tym ma nadzieję, że wiesz, co to depresja, bo większość ludzi nadużywa tego pojęcia.

Nikt rozsądny nie poleca drakońskich diet, po prostu trzeba trochę bardziej dbać o to, co, kiedy, ile i jak się je - to określam zmianą diety.

Natomiast uregulowanie nawyków i zastąpienie śmieci jedzeniem wykonać należy.

Trudno Ci to zrobić, bo jesteś niewolnikiem nawyków. Wiem, że to bardzo trudne, ale gdyby nie nawyk,

to aż tak byś nie kochał "tłustego, smacznego żarcia, którego nie trzeba zmieniać, skoro smakuje".

Polecam poczytać o psychologii, nawyki bardzo nami kierują. Można też znaleźć sposoby, które pomogą je przezwyciężyć.

Idealnie nadają się do tego filmu i laptop na brzuchu
Laptop na brzuchu powoduje bezpłodnosć, pomijając szkodliwość robienia 5 rzeczy na raz :D
Jedz tłusto i smacznie i nie przejmuj się tym, bo to nadmiar węglowodanów powoduje tycie :)

No skoro rzucasz aksjomaty, to muszę zadać im kłam. Najwyraźniej nie ma dla Ciebie nawet różnicy między jednymi węglami, a drugimi, więc proszę nie podawaj takich zasad. To naprawdę nie jest to samo, wierz mi.

A utyć można nawet od białka, jak się uprzeć. Tłuszcz też powoduje tycie. W dodatku pokarmy tłuste najczęściej

ze względu na skład/pochodzenie/przygotowanie są można powiedzieć, toksyczne. A chyba nie chodzi nam tylko o kaloryfer na brzuchu, a o zdrowie. Otyłość, to czubek góry lodowej - ten efekt zaniedbania - który najprędzej widać i którego nie da się pokrętnie ominąć.

 

Cieszę się, że Tobie się udało osiągnąć cel, ale we wprowadzonym kontekście słowo "pierdoły" muszę odnieść też do tego, co w tym dziale od czasu do czasu piszę. Stąd taki wykład - niestety muszę Ci zarzucić, że Ty piszesz większe pierdoły ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy wam zazdrościć czy nie ... przy moim wzroście 183 ważę 60-64 zależy czy to początek czy koniec sezonu. Od zawsze coś trenowałem czy to klubowo czy też amatorsko. Nie jem w cale mało, a przytyć nie potrafię. Pracę mam siedzącą. Kiedyś olewałem dietę, jadłem co popadnie.

Od dłuższego czasu ( ~2 lata) odżywiam się lepiej. Z powodu genetycznej choroby wątroby musiałem ograniczyć spożywanie tłustych posiłków. Po przeczytaniu kilku publikacji o diecie komponuje własne posiłki. Ogólnie to jem często i sumując posiłki jem całkiem sporo. Przykładowo :

- śniadanie 1 przed pracą - najpierw szklanka mineralnej :) później zazwyczaj musli z płatkami kukurydzianymi i jakieś sezonowe owoce.

- śniadanie w pracy 2 - kanapki/bułki pełnoziarniste z wędlina pomidor/ogórek + zielona herbata

- śniadanie też w pracy 3 - jogurt z płatkami/serek wiejski i bułka na słodko

- obiad - ryż/makaron + pierś z kurczaka + sałata/ogórki/pomidor

- po treningu - płatki na mleku / wale ryżowe z dzemem / ryż lub makaron po obiedzie

- kolacja - max 2h przed snem - kanapki z wędliną lub serkiem

No i podstawa min 1,5 litra wody dziennie plus ta wypita podczas treningu.

 

Radzę nigdy nie rezygnować ze śniadania bo to podstawa do prawidłowego funkcjonowania. No i nie należy się skupiac na 3 posiłkach. Lepiej zjeść kilka mniejszych niż jeden duży. no i nie opychać się przed snem Niestety jedzenie to nałóg i jeśli przez kilka lat przyzwyczajaliśmy organizm do opychania się to organizm sam woła o jeść nawet jak jest mu to niepotrzebne. Trzeba z tym walczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy wam zazdrościć czy nie ... przy moim wzroście 183 ważę 60-64 zależy czy to początek czy koniec sezonu. Od zawsze coś trenowałem czy to klubowo czy też amatorsko. Nie jem w cale mało, a przytyć nie potrafię.

Jeśli prawdą jest to co mówisz, to możemy Ci tylko pozazdrościć :D

Chociaż fakt, wizja wyglądu patyczaka też w pewnym sensie jest straszna... :P

 

Generalnie: mniej żreć, owoce i warzywa też są dobre, zawsze umiej rozpalić ognisko jedną zapałką :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba wiedzieć tez co i kiedy jeść i jakie ilości. Mężczyzna na diecie 1500 kcal zrobi sobie tylko tyle, że organizm przepali mięśnie (najlepiej dostępne źródło energii), co prawda waga zleci w dół, ale tłuszczu niewiele pójdzie. Dzięki takiemu zabiegowi wydolność tez się pogorszy i to znacznie.

Trzeba wiedzieć co i kiedy jeść.

 

Zgadzam się z Kolegami - najważniejszym posiłkiem jest śniadanie. Śniadanie napędza metabolizm i dzięki temu ma się więcej energii i więcej się chce w ciągu dnia. Musi być ono pełnowartościowe, czyli zawierać pełnowartościowe białko i sporą dawkę węglowodanów.

 

Im późniejsza godzina tym metabolizm zwalnia przygotowując organizm do odpoczynku - snu. Trzeba dostosował się do tego. Im późniejsza pora tym mniej węglowodanów powinno się zjadać.

 

Tylko węglowodany biorą udział w lipolizie czyli powstawaniu komórek tłuszczowych i odkładaniu tłuszczu w tkance tłuszczowej.

 

Kolację powinno się zjadać, bo organizm musi mieć cały czas dostarczane składniki odżywcze, ale ona powinna być złożona z białka i tłuszczu, czyli tego co organizmowi potrzeba na noc. Białko działa antykatabolicznie i anabolicznie, a przecież mięśnie są potrzebne do jazdy na rowerze i każdy się z tym zgodzi, a im lepiej rozwinięte, tym lepiej się jeździ.

 

Powinno się jeść często, a w mniejszych ilościach. Jedzenie 3 razy dziennie jest złe dla organizmu. Jak już wyżej napisałam musi on mieć cały czas dostarczane składniki odżywcze, żeby nie przestawił się na głodówkę i nie odkładał w tkankę tłuszczową wszystkiego, co jest w stanie.

 

Bardzo ważne tez jest spożywanie warzyw, mniej owoców (owoce można sobie zostawić na treningi i wyjazdy rowerowe oraz śniadania), ponieważ jest to źródło witamin i minerałów. Mięso, chleb, makaron nie dostarczą takiego koktajlu witaminowego jak warzywa i owoce. Muszą one się znajdować w codziennym menu.

Najlepszym warzywem, najbardziej wartościowym, jest brokuł, a co najlepsze, wspomaga on w pewnym stopniu (jak wszystkie warzywa zielone) odchudzanie z racji zawartości chlorofilu (zielony barwnik). Nie pamiętam już szczegółów, dlaczego i jak to się dzieje, że chlorofil wspomaga odchudzanie, ale jakby ktoś chciał, to mogę poszukać tej informacji.

 

Posiłki okołotreningowe, okołowysiłkowe też powinny być dostosowane do treningów. Powinny się w tych posiłkach znaleźć węglowodany. Przed treningiem więcej, po treningu mniej. Pisze tak, ponieważ jeśli chcemy zrobić dobry, musimy mieć energię na niego.

 

Podczas treningu należy wypijać dużo płynów, bo jak wiadomo, H2O też bierze swój udział w przemianach energetycznych w mitochondriach. Lepiej podarować sobie jakieś Liptony w puszcze, Coca-Colę czy inne takie, ponieważ są to puste kalorie bez wartości, a na dodatek jest ich około 40 na 100 ml napoju. Już lepiej zrobić sobie 500 ml izotonika (jak ktoś potrzebuje energii na treningu troszkę więcej i uzupełnić minerały) i do tego zabrać jeszcze wodę mineralną.

Nie radzę zajadać się też Marsami i Snickersami itp. i zastąpić to chociażby batonikami zbożowymi (ale bez czekolady). Oczywiście nie należy się tym objadać i sugeruje zjedzenie batonika raz na 2 h jazdy, chociaż jeśli jazda jest bardzo wymagająca, to 1 batonik na 1 h.

 

Jeszcze taka mała informacja odnośnie miejscowego spalania tłuszczu. Coś takiego nie istnieje. My świadomie nie możemy decydować, w którym miejscu nasz organizm będzie spalał tłuszcz, ponieważ to nie podlega naszej kontroli. To, gdzie jest najwięcej tłuszczu jest wynikiem typu otyłości, a to już jest kwestia genetyczna (genetyki nie da się kontrolować przecież).

Jeśli komuś została oporna oponka na brzuchu, to niestety, ale jest to już resztka tłuszczu jaka została w organizmie i organizm nie będzie chciał jej spalić. Trzeba jeszcze trochę się poodchudzać, żeby ona zeszła. Jednakże trzeba mieć dużo cierpliwości i samozaparcia, ponieważ zrzucenie tej reszty tkanki tłuszczowej jest najtrudniejsze i trzeba robić to z głową. To samo dotyczy innych części ciała. Kobiety np. mają taki problem z pośladkami albo udami, a mężczyźni najczęściej z brzuchami.

 

Jeszcze krótkie słowo odnośnie tłuszczy. One tez powinny się znajdować w menu choćby z uwagi na to, że część witamin (np. A, D, K) rozpuszczalna jest w tłuszczach. Proponuje spożywać te zdrowie roślinne tłuszcze i tłuszcze z ryb morskich, a jak ktoś nie chce, to chociażby preparat Omega-3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli prawdą jest to co mówisz, to możemy Ci tylko pozazdrościć :P

Chociaż fakt, wizja wyglądu patyczaka też w pewnym sensie jest straszna... :wacko:

 

Generalnie: mniej żreć, owoce i warzywa też są dobre, zawsze umiej rozpalić ognisko jedną zapałką :D

 

niestety prawda... przynajmniej mniej pod górkę muszę cisnąć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...