Skocz do zawartości

[licznik] 2009 - a może rok bez licznika?


Rekomendowane odpowiedzi

Tysiące, setki, pojedyncze kilometry, metry, centymetry, godziny, minuty, sekundy, prędkości średnie, maksymalne, chwilowe, przebieg roczny, miesięczny, dzienny, godzinny, bieżacy... szybciej, więcej, dalej!

 

Całkowity przebieg? Czyj? Roweru czy rowerzysty? Przeglądy oraz czyszczenie można robić regularnie, bez patrzenia na przebieg. Ciągłe patrzenie na aktualną prędkośc? Znowu jadę za wolno, średnia mi siada, błeeee, wrrrr...

 

Deszcz, błoto, problemy ze stykami, urywające się kable, zakłocenia, baterie... Licznik nie działa! Wcięło mi kilkanaście kilometrów! To straszne! Nie wiem jaką mam średnią i ile przejechałem! Katastrofaaaa!! Czy dobrze wpisałem obwód po wymianie opon? Może ma być 2023, a może 2019? Nie pamiętam! Nie pamiętam jaki obwód koła wpisać! Pomocy! Hepl! Ratunkuuu!!"

 

Trening, pierwsze kilometry, rozgrzewka, jedziemy dziś ostro i szybko, rozgrzani? No to zaczynamy!! AAAaaaaaAAA... Stójcie! Licznik!! Nie wziąłem licznika!! Straszne! Katastrofa! Tragedia! Wracać, czy nie wracać? Co robić? Znowu zgubię wiele kilometrów! Skad mam wiedzieć w jakiej jestem formie?! No skąd!

 

Wiecie co to jest Syndrom Licznikowy? To mniej więcej to o czym wyżej napisałem. Do czego tak naprawdę potrzebny jest Wam licznik? Dla ciekawości? Do odmierzania kilometrów między przeglądami? Do poprawiania sobie humoru? Do poprawiania osiągów? Do pisania w wątku "co dzis zrobiłeś rowerowego"? Do chwalenia się osiągami w sygnaturkach lub wśród znajomych? Do określania "żywotności" sprzętu?

 

Zalety braku licznika? Ha! Rok temu podjąłem decyzję, że 2008 będzie dla mnie rokiem bez licznika i nie żałuję tego. Wywaliłem podstawki z obu rowerów - spokój i wolność, wolność i spokój!

 

Wyobrażacie sobie caluteńki rok jazdy bez licznika? Trudne? Niemożliwe? Dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny wstęp do felietonu :P

 

Wiadomo, że jednym na nim nie zależy, innym tak. Mimo wszystko dobrze wiedzieć czasami, ile się przejechało, na przyszłość ile dana trasa ma, poza tym też inne funkcje, zegarek pod ręką, pomiar czasu przejazdu, niestety, zwykle czas nas ogranicza, a w upojeniu jazdy nie zawsze go kontrolujemy..

 

Jedni jeżdżą dla przyjemności wyłącznie, albo enduro, inni bardziej trenują, tym drugim takie graty, jak licznik i pulsometr jednak są przydatne bardzo i nie ma sensu perswazja..

 

Ja zdemontowałem licznik, ale może parę razy tak jeździłem, dawno to było, ale to dlatego, że mój tani model ma niefajne mocowanie, mocno sterczy, nie trzyma się sztywno, kiepsko i nietrwale to wygląda, bezprzewodowy, jest kiepsko pomyślany, bo wyłącza się po paru minutach stania, a potem często nie pamiętam, żeby go włączyć, bo sam nie włącza się.. I przyznam, że na niektórych szybkich zjazdach zamiast pilnować trasy, zerkam odruchowo na kierownicę w poszukiwaniu cyferek :P I pewnie będę go używał..

 

Świadomość swojego tempa w różnym terenie też się przydaje, albo wiedza ile przejechałem, więc gdzie mogę być na tej cholernej mapie :)

 

Właściwie, to buntujesz się pośrednio bardziej przeciw jeździe w reżimie treningowym, podnoszeniu formy, ściganiu, na rzecz "jazdy dla siebie", podziwiania świata i czerpania przyjemności z jazdy, a to głębszy temat i indywidualny wybór, a większość z nas jest pomiędzy..

 

:bunny: Ale fajna emotka, jeju, dzięki Mietek :D Żartowałem. Nawet się nie chce ruszać. Martwy zając. To ma być upgrade :) ? No, zaczął się ruszać. Problem zająca rozwiązany. Przepraszam za ot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Licznik dodałem do roweru dopiero w 2008 roku. Wcześniej nigdy nie miałem tego szatańskiego wynalazku i byłem szczęśliwy. Jedyne czego mi brakowało to ogólnego zarysu ile km wykręciłem na wyprawie. Obawiałem się że szybko popadnę w wir cyferek ale nic takiego się nie stało. Gdy jadę ustawiony jest zawsze na pokazywanie godziny. Przejechane km sprawdzam najczęściej po powrocie. Nigdy nie zwracam uwagi na średnią a dzięki okrojonych funkcjach nie muszę martwić się pulsem, kadencją, wysokością i innymi dla mnie zbędnymi statystykami. Rower to dla mnie oderwanie od codzienności. Mam nadzieję że nigdy nie będą zabijał uczucia wolności z beztroskiego pedałowania poprzez pilnowanie aby było szybciej, dalej... Tym bardziej jest dla mnie koszmarem pomysł wypełniania BS tak jak by kogoś interesowało czy jechałem dzisiaj na północ czy południe i z jaką prędkością. Wystarczy mi że w pracy muszę przygotowywać raporty okresowe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zalet barku licznika niestety nie dostrzegam a wręcz przeciwnie same wady.Bez licznika nie wsiadam na rower w tym roku zdarzyło mi się ,że gdzieś zapodział mi się licznik w sumie mam ich 3 .Szukałem go 30 minut .Nie powiem byłem trochę zły ,ale za to jaki byłem zadowolony jak go znalazłem jak to mówią-znaleźć zgubiony licznik -bezcenne :) .Także ja bez licznik nie potrafię żyć.Możecie zabrać mi telefon, zegarek odciąć mi neta ale bez licznika długo nie pociągnę.A po co mi .A bo lubię wiedzieć ile km zrobiłem z jaką średnią ,jaka był max prędkość ,która jest godzina itd.A te wszystkie informacje dla własnego użytku dla własnej satysfakcji no i do tego żeby wiedzieć kiedy łańcuch zmienić ( mam 2 zmieniam co 500 km ).Także licznik jest dla mnie tak samo ważny jak każda część mojego roweru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dla mnie licznik jest nieodłączną częścią roweru. Wiem jaki przebieg mają części, kiedy zrobić ich serwis, przegląd, zmienić łańcuch itp. Jeśli org dobrze podał info to wiem kiedy mogę spodziewać się bufetu i kiedy przycisnąć na finiszu. Szczerze to nie mogę żyć bez licznika. Może to głupie ale mimo, że dla mnie bardziej się liczy czas spędzony na rowerze to fajnie poszpanować przed kumplami z pracy jakie treningi się robi :) No i może sobie wakacje zaplanować gdy się zna swoje możliwości a są chęci by trochę miejsc w okolicy pozwiedzać. Nawet najprostszy licznik powinien być dodawany do roweru, a jeśli ktoś utarguje dodatkowy rabat to niech kupi kask - to druga rzecz bez której (przynajmniej ja) nie mogę jeździć rowerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie też nie potrafię wyobrazić rowerowania bez licznika i jakichkolwiek zalet nie posiadania tego wynalazku nie widzę.

Posiadanie licznika znacznie uatrakcyjnia jazdę na rowerze no i później magazynowanie tych wszystkich cyferek też mi sprawia przyjemność - robienie statystyk, porównania, podsumowania itd itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boss trochę wyolbrzymiasz.

Licznik jest wyznacznikiem tego w jakiej jesteśmy mniej więcej formie, ile km mają nasze ulubione trasy i ile robimy rocznie kilosów.

A że ktoś robi ich 23tys. rocznie to według mnie jest się czym chwalić, dla mnie osobiście byłby to powód do dumy i do tego żebym mógł się czuć lepiej (ze samym sobą :))

Licznik jest takim odzwierciedleniem tego ile pracy wkładamy w rower, jak się staramy i co najważniejsze MOTYWUJE do lepszego działania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam szczerze że jeździłem chyba ponad rok bez licznika (poprostu nie chciało mi się jakoś go kupić) i niczego mi nie brakowało :)

 

Później kupiłem na potrzeby wyjazdu no i tak już go zostawiłem. O ile nie traktuję jego wskazań zbyt poważnie (eee za wolno, eee za mały dystans, eee do dupy) to raczej jest to dobra rzecz :P poprostu informacja o jeździe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Boss, koloryzujesz. Ja założyłem licznik i bezproblemowo jeździłem przez dwa lata, żadna z sytuacji wymienionych w twoim poście mi się nie przytrafiła.

 

Btw. widzę że niektórzy świętowali nowy rok na forum :rolleyes:

 

Pozdrawiam

 

P.S.Szczęśliwego wskoku do nowego roku(trocxhę spóźnione)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego z licznikiem? Tak jak już inni pisali, wiem ile km zrobiłem, znam średnią prędkość, mam zegarek pod ręką i wrazie czego wiem kiedy muszę wracać. Dobrze wiedzieć ile km się zrobiło w tygodniu, miesiącu czy roku. W samochodzie też masz licznik, więc dlaczego w rowerze ma go nie być. A gdy nie mam ochoty to licznik zostaje w domu, albo na niego wogóle nie zerkam, gdy ktoś trenuje to może kontrolować formę, wie kiedy ona się zwiększa a kiedy nie. Licznik to dobra sprawa, ale bez niego też można jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Jest to jest, ni ma to ni ma- ale żeby od razu epopeję pisać z tego powodu

 

Wiesz narodowy nam rośnie.

Nie dało by rady bez licznika w moim przypadku. Pulsometru czasem mi się nie chce założyć i mogę z tym żyć. No ale bez aktualnej prędkości, godziny, dystansu nie ma szans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

licznik....

pozwala mi sprawdzić roczny dystans - dzięki temu wiem, czy zmiana trybu życia, kobieta, rodzina, dom wpłynęły na moją przygodę z rowerem.

przy długich wycieczkach mam satysfakcję że przejechałem tak długi dystans.

zestaw dwóch kompletow danych pozwala na stwierdzenie, kiedy mam zamienić łańcuch.

 

obecnie to chyba najważniejsze korzyści z posiadania licznika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo co ile km zmieniasz łancuch?

Ja w ty, roku nie miałem licznika i był to jeden z nielicznych sezonów i jeszcze kupiłem nowy rower wiec 4 miesiace na nowym rowerku i nie wiem ile mam przebiegu :) I nie wiem czy musze juz zmienić łańcuch ? Mysle ze zrobiłem 1000km moze troche wiecej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boss świetny temat...

fajnie jakby podrzucić go ludziom z Bs.pl... kłótnia i mordobicie gotowe

 

Ja jestem za freeridem! bez liczników i statystyk, wywalić wszystkie GPS, zostawić komórkę w domu, powrót do korzeni[moich] czyli jazda bez licznika, na azymut.. odkrywanie na nowo swojej okolicy... coraz dłuższe wycieczki... zabawa z mapą, pytanie się ludzi o drogę, błądzenie... a po powrocie do domu banan na twarzy ;)

oj tak to jest dopiero kwintesencja rowerowania... no bo skoro rower ma dać mi poczucie odprężenia, wolności, chwilowego odłączenia się od świata to po co zakładać sobie kolejną smycz???

A poza tym to jestem strasznym hipokrytą... więc z licznika nie zrezygnuję... ze spisywania wycieczek na bikestats chyba też..

chociaż powinienem... :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla funu jeżdżę czasami, na licznik wtedy niepatrze ale go mam. Jest ok ale ze względu na treningi jest tak rzadko. Często zato po treningu jadę troszkę żeby sie pobawić.

Na treningu za to inna sprawa diametralnie-kadencja, puls, czas, wszystko musi być pod kontrolą. Nie wyobrażam sobie bez tego treningu. Łatwiej by było bez prędkości i dystansu, ale czas, puls, kadencja to dla mnie koniecznosc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...