Skocz do zawartości

Boss

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    361
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Boss

  1. Wcześniej wrzucałem nagranie ze smartfona, a wczoraj była oficjalna premiera - The Warning - S!CK (Official Music Video): https://youtu.be/5IS53CZjT6o
  2. Nagrania z komórki, ale posłuchać się da:
  3. Wcięło posty więc raz jeszcze i nieco inaczej... Hard-rock jeszcze nie umarł, zżerała go rdza rodem z Disneya/Sony/MTV przekształcając w niestrawny plastik, ale ktoś go odrodził i to wcale nie są faceci. Nie patrzcie na ich twarze bo to całkowicie mylące - 13, 15, 18 lat to wiek trzech sióstr z Meksyku tworzących zespół The Warning podczas poniższego koncertu w 2018 roku (w linku jest cały koncert) - wszystko jest grane i śpiewane na żywo, nie ma żadnego udawania, że się gra lub śpiewa - wbrew płci i wiekowi składu jest to muzyka rdzennie hard-rockowa, a publiczność to wcale nie piszczące nastolatki - jak ktoś pamięta Phila Collinsa grającego na perkusji i śpiewającego, to tutaj jest podobnie, perkusistka też śpiewa, a wszystkie wymieniają się wokalem w utworach: A niżej cover utworu Atlas Rise Metallici wykonany w klubie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Whisky_a_Go_Go (nikt młodszy tam nie grał) - nie polecam tego na rower, bo zależnie od gustu może być problem na orbicie okołoziemskiej, ewentualnie ze zdrapywaniem asfaltu z opon - w wieku 14 lat (bas i wokal), 16 (perkusja i wokal), 19 (gitara i wokal) wykonały to na końcu prawie 2 godzinnego koncertu po zagraniu wcześniej 22 własnych utworów hard-rockowych, a wykonały dla właściciela klubu który miał wtedy urodziny. Metallica ma trzy gitary w łapskach trzech dorosłych facetów, a one dają rady na dwóch gitarach będąc prawie dziećmi i ledwo żyjąc pod dwóch godzinach hard-rockowej nawalanki - w oczach wielu one zmiażdżyły Metallicę, a Lars Ulrich może najwyżej bębny czyścić Paulinie Villarreal, a w takiej formie jak jest teraz, to powinien w ogóle pójść na emeryturę. Jeden komentarz pod tym nagraniem brzmi tak: "I might be responsible for half of the views of this video" , nie jest to mój komentarz, ale ja prywatnie mogę odpowiadać za ostatnie kilka tysięcy: W kręgach starych rockowych zgredów w wieku 50, 60, 70 lat (USA, Europa), którym bycie zgredem pozwala jeszcze na obsługę komputerów i poruszanie się po internecie, jest to już zespół praktycznie legendarny (i nie chodzi wcale o pedofilów) - nikt już nie zastanawia się, czy np. basistka ma talent, bo ludzie kupują gitary sygnowane nazwiskiem nastoletniej basistki, kopiują ustawienia jej sprzętu i jeżdżą po kilka razy w roku na koncerty: https://www.talkbass.com/threads/alejandra-villarreal-18-yr-old-bassist-with-the-warning.1597594/ - uznany producent gitar basowych (Spector) nie bez przyczyny daje do rąk 15-latce z The Warning spersonalizowaną specjalnie dla niej gitarę basową, a basistka od kilku lat na jego stronie internetowej pokazuje się jako pierwsza na liście artystów i nie chodzi wcale o porządek alfabetyczny, tylko o nagłówek strony: https://www.spectorbass.com/artist/ Dziewczyny zagrają za kilka miesięcy na festiwalu metalowym w Wacken w Niemczech wśród zespołów i fanów najcięższego metalu, mimo tego, że metalu raczej nie grają, tylko coś deczko lżejszego - grały już na stadionach przed widownią liczącą kilkadziesiąt tysięcy widzów będą suportem przed Muse (na zaproszenie Muse grały z nimi też w Europie), a więc sobie poradzą - znalezienie się dziewczęcego zespołu z Meksyku na głównym plakacie dużego festiwalu metalowego w Europie nie bierze się z przypadku, jakoś Taylor Swift nikt tam zaprosić nie chce:
  4. [Nostalgia Ranking] Apgrejd/Nowa część w rowerze, do której masz największy sentyment którą uważasz za najlepszą Jeżeli o to miało chodzić, to nie bójmy się tego powiedzieć 😇
  5. Tylna przerzutka XTR RD-M952 zamiast dwóch XT RD-M750 z których nagminnie odpadały wózki. Przednia XT FD-M751 down-swing zamiast LX FD-M570 top-swing w której klatka pękła po niecałym roku, a do tego miała taką dziwaczną sprężynkę w kształcie litery S, którą już po paru miesiącach należało co chwilę doginać, bo inaczej klatka zaczynała się telepać. Natomiast XT po latach użytkowania jest jak nowa, sztywna jak skała, żadnych luzów, wciąż ją mam i jest bardzo prawdopodobne, że złożę na niej jakiś rower.
  6. To prawda, że za duże rękawice utrudniają obsługę manetek i nie tylko szosowych, ale zauważyłem, że obsługa przemarzniętymi placami dłoni jest jeszcze trudniejsza. Przekręcenie klucza w zamku do drzwi przemarzniętą dłonią bywa czasami niemal niewykonalne. Z dwojga złego wolę mieć gorszą obsługę manetek poprzez za duże rękawice, ale z niewielkim ryzykiem przemarznięcia i znacznej utraty siły w palcach. W bardziej dopasowanych rękawicach zdarzały mi się takie przemarznięcia dłoni, że wrzucanie lżejszego biegu na kasecie dźwignią manetki MTB wymagało wspomagania drugą ręką. Klamkomanetki szosowe mają dłuższe dźwignie, no chyba że mowa o wynalazkach z małymi dźwigienkami.
  7. Określenie "na chłodne dni" nie oznacza nic, ale marketingowo się sprawdza, chociaż mnie akurat odstrasza od zainteresowania produktem. No to ja też przerobiłem dwie dekady zim dogłębnie, poszedłem może jeszcze dalej i wniosek mam tylko jeden: rękawice mają być bardzo duże w stosunku rozmiaru wyliczonego na podstawie rozmiaru dłoni, mają niemal same spadać z dłoni gdy się ręce opuści i wyprostuje palce. To dlatego można tu i ówdzie usłyszeć, że niektórzy bardzo chwalą rękawice bez palców, a wynika to z tego, że im mniejszy kontakt ciała z wychłodzonym materiałem rękawicy, szczególnie palców i wierzchu dłoni od strony narażonej na pęd zimnego powietrza, tym lepiej. Jeździłem kilka zim w rękawicach z grubej naturalnej skóry w największym rozmiarze jaki udało się kupić, a jak się zniszczyły, to tylko z powodu nie znalezienia odpowiednich rękawic skórzanych kupiłem na wyprzedaży rękawice narciarskie również w ogromnym jak na moje dłonie rozmiarze. Natomiast wszelkie próby z rękawicami z membraną, nie ważne jaką, ale dopasowanymi rozmiarem do dłoni, kończyły się koszmarnym przemarzaniem już po kilku minutach jazdy. Ostatnio praktykuję dodatkowy patent, tzn. kupuję jak najtańsze grube i długie skarpety frotte w bardzo dużym rozmiarze, obcinam nożyczkami palce, wycinam otwór na kciuki i zakładam na zewnątrz na rękawice (podkreślam, że na zewnątrz na rękawice) oraz częściowo na rękawy kurtki - w połączeniu z bardzo dużymi rozmiarowo rękawicami, mając między dłoniami i rękawicami "poduszki powietrzne", można bez problemu jeździć parę godzin w kilkunastostopniowych mrozach.
  8. Negatywny mostek daje podobny efekt (podobny, bo nie dokładnie taki sam) jak krótki mostek i kierownica ze sporym "backsweepem", a to można spotkać w seryjnych rowerach (w "cruiserach" to standard w niemal przesadnym wydaniu, no ale to zupełnie inna grupa rowerów). Autor filmiku ma giętą kierownicę, ale nie ma ona znaczącego "backsweepa", a przynajmniej jest tak ustawiona, by go nie miała, choć można ją przecież przekręcić w bardziej tył...
  9. Świadomość praw? Czyich praw? Weźmy taką dyskusję na wysokich szczeblach: https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-policja-obywatel-legitymowanie-uniemozliwianie-czynnosci-kgp-odpowiedz - treść w wolnym tłumaczeniu: Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdza, że obywatele mają prawo odmówić wylegitymowania się, a Komenda Główna Policji odpowiada, że mają prawo, ale do "niemania prawa". Sprawa rozbija się o artykuł 65a. Kodeksu Wykroczeń o treści: "Niestosowanie się do poleceń funkcjonariusza Kto, nie stosując się do poleceń określonego zachowania się wydawanych na podstawie prawa przez funkcjonariusza Policji, Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej lub innego organu ochrony bezpieczeństwa lub porządku publicznego, umyślnie uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowej, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny" a problem jest taki, że policja teoretycznie nie może z niego robić powieściowego "paragrafu 22" z którego obywatel nie ma wyjścia, bo z jednej strony obywatel ma prawo odmówić policjanotowi wylegitymowania się jeżeli nie ma podstawy prawnej (tzn. nie popełnił wykroczenia lub przestępstwa), ale z drugiej strony już sama odmowa wylegitymowania się staje się w oczach policjanta wykroczeniem, jako "niestosowanie się do poleceń określonego zachowania się". Prawo więc swoje, policja swoje, sądy swoje (różne przypadki do poczytania): https://czasopismo.legeartis.org/tag/art-65-kw/ Jak to się ma do braku obowiązku posiadania przy sobie dokumentu tożsamości zawsze i wszędzie? Może tak jak z brakiem obowiązku posiadania telefonu komórkowego albo konta w banku itp. Od jakiegoś czasu nie trzeba spisywać aktów prawa w celu zapisania w nich obowiązków, wystarczy te obowiązki narzucić poprzez, hmmm...., jakby to nazwać..., może: wymuszenie?
  10. Nie chodzi o mędrkowanie przed policjantem. Jeżeli nie ma obowiązku posiadania przy sobie dokumentów potwierdzających tożsamość, to nie ma też obowiązku pamiętania numeru PESEL. Swój PESEL niby pamiętam, niby, bo ciągle zdarza mi się zamieniać cyfry przy podawaniu go z pamięci, więc robię wszystko, by podawania z pamięci uniknąć. Rozsądniej jest więc powiedzieć, że się nie pamięta, niż motać się podając kilka wersji, a każda będzie nieprawidłowa. Dokumentów na rower nie zabieram jeżeli wyjeżdżam w ramach sportu i rekreacji, a powód jest taki, że parę razy portfel z dokumentami i gotówką lądował w pralce razem z rowerową odzieżą albo zostawał w domu w rowerowym plecaku, podczas gdy ja nerwowo przetrząsałem kieszenie stojąc przy sklepowej kasie...
  11. Media nie potrafią informować - nie pojmuję dlaczego nie można wprost napisać, które to przepisy i w jakich konkretnych aktach prawnych się zmieniły, a nawet podać ich obecną treść, tak by przeciętny czytelnik wiedział o czym mowa - a tak, to czytając przed chwilą raz jeszcze informacje medialne odniosłem wrażenie, że zmieniono przynajmniej cztery akty prawne: 1) kodeks wykroczeń, 2) prawo o ruchu drogowym, 3) ustawię o kierujących pojazdami, 4) rozporządzenie dotyczące uprawnień straży miejskiej i gminnej - jedynym pewnikiem jest zmiana ostatniego z wymienionych, co do reszty to nie wiem, czy je zmieniono, czy tylko media pomieszały obowiązujące od dawna przepisy z nowymi przepisami o uprawnieniach straży, przez co powstaje sugestia jakoby zmieniono wszystko. Problem będzie (albo od zawsze był) z osobami młodymi lub "zbyt młodo" wyglądającymi, które nie posiadały nigdy karty rowerowej, a w momencie zatrzymania do kontroli nie będą posiadały przy sobie dowodu tożsamości i nie będą mogły w żaden sposób udowodnić pełnoletności, bo co wtedy policja lub straż zrobi? Inna sprawa, że w stosunku do potrafiącego doskonale jeździć rowerem po drogach publicznych 18 latka zatrzymanego np. w dniu jego 18 urodzin, jeszcze tego dnia trzeźwego 😉 i nigdy nie posiadającego karty rowerowej i prawa jazdy, istnieje uzasadnione podejrzenie lub niemal pewność, że popełniał wykroczenia jeżdżąc bez uprawnień, można go zapytać np. czy często jeździ po tej drodze... - gdzieś się przecież musiał nauczyć jeździć rowerem, a marne szanse by robił to poza drogami publicznymi... Zastanawia mnie, czy kluby kolarskie zrzeszające młodzież poniżej 18 roku życia wymagają lub kiedykolwiek wymagały od tej młodzieży posiadania karty rowerowej.
  12. Może "offtopy" wynikają z braku "ontopa" dla takiego tematu, czyli ogólnie wątku o ruchu na drogach publicznych i nie tylko. Ciągłe zamykanie nowych tematów o takiej treści jest chyba bez sensu, bo takie wątki i tak będą się pojawiać, a dyskusje będą wracać, wszak od tematu uciec się nie da. I nie ma wg mnie znaczenia, że teksty się powtarzają i bywa bardzo gorąco w dyskusji, ale przecież to jest odzwierciedlenie rzeczywistości poza światem wirtualnym, więc po co to sztucznie kneblować za każdym razem i wszędzie - więc może trzeba coś do tego wydzielić, jakiś osobny temat, i przenosić tam takie dyskusje.
  13. Tego rowerzystę powinna zaprosić jakaś lokalna grupa kolarska na przejażdżkę, po czym gdzieś daleko na odludziu zaprosić na bok, zabrać mu telefon oraz przednie koło, które oczywiście zwróci się tego samego dnia jego rodzinie, po czym zostawić go samego i odjechać. I należałoby powtarzać to do skutku przy każdym spotkaniu go na drodze. Kierowcy autobusu nic nie tłumaczy - ktoś ma uwierzyć, że kierowca zawodowy nie zna ryzyka wyprzedzania rowerzysty "na gazetę" do tego przy dużej prędkości? Aż się samo nasuwa przypuszczenie, że w tym przypadku robi to celowo w niecnym celu, a tak samo celowo i niecnie postępuje rowerzysta. Możliwe też, że kierowca zna "z trasy" tego rowerzystę, wszak jeżeli jest on znany w środowisku rowerowym ze swoich "wyczynów", to musi być też znany wśród lokalnych kierowców, a tym bardziej wśród kierowców lokalnych autobusów. Z tą ewentualnie "kiepskiej jakości drogą", to jest tak, że gdybym chciał wymyślić najbardziej wredną i paskudną prowokację totalnie ośmieszającą rowerzystów, to pisałbym posty jako "niby rowerzysta" właśnie z tym idiotycznym argumentem, że "droga kiepska" oraz że z tego powodu "tylko blisko środkowej linii da się tam szybko i bezpiecznie jechać rowerem szosowym".
  14. Ciekawi mnie jak to wpłynie na przyszłe zachowania obu kierujących w podobnych sytuacjach.
  15. Rola komentatora jest bardzo bezpieczna, bo nie robiąc nic zyskuje się poklask. Ten "komentator rzeczywistości", jak sam siebie określa, żywi się komentowaną rzeczywistością, więc jest mu ona na rękę - i to jest dla mnie żałosne. Narcyzów nie warto oglądać.
  16. Tyle, że w odniesieniu do słów "bateria" i akumulator" to nieprawda prowadząca do absurdów, a w rowerze jest bateria akumulatorów, bo czemu nie. Nie ma co się o te słowa bić, bo np. bateria jest w łazience albo nawet przeciwlotnicza, a akumulator pneumatyczny lub hydrauliczny, więc ich zamienne używanie nie jest żadnym błędem, szczególnie że i tak to tylko skrócone nazwy potoczne, a nie naukowe. Zresztą wystarczy wejść na strony anglojęzyczne producentów i będzie tam "primary battery", "secondary battery", "recherchable battery", "recherchable accumulator" itp. Osobiście od lat, gdy z kimś rozmawiam zawodowo na takie tematy, to nie ważne, czy w rozmowie pada słowo "bateria", czy "akumulator", najważniejsze jest doprecyzowanie czyli użycie określeń "ładowalna" czy "nieładowalna". https://industrial.panasonic.com/ww/products/batteries/primary-batteries https://industrial.panasonic.com/ww/products/batteries/secondary-batteries Zauważcie, że Panasonic też doprecyzowuje, a więc w drugim linku jest: Secondary Batteries (Rechargeable Batteries)
  17. Na drodze dla pieszych i rowerów (CRP) pierwszeństwo ma pieszy, więc nie ma znaczenia skądś się pieszy tam bierze, rowerzysta musi mu ustąpić i już. To dlatego prewencyjnie tuż przed przejściami najczęściej chodnik i DDR przechodzą w CRP. Ale nie wszędzie tak jest i zdarza się, że pieszy opuszczając przejście przez jezdnię dla samochodów wchodzi na przejście przez DDR, a dopiero z niego na drogę dla pieszych, a DDR od jezdni może być oddzielona bardzo wąskim obszarem granicznym, i teraz powstaje pytanie, czy taki wąski obszar graniczny dzieli przejście na dwa przejścia, bo jeżeli dzieli (logicznie, to powinien), to pieszy nie może z przejścia na jezdni wejść na przejście na DDR wprost pod nadjeżdżający rower, bo zabrania mu tego Art. 14.1. Podział przejścia na dwa przejścia dlatego, że pojawia się pas dla rowerów jest absurdem, ale może jakiś prawnik na to wpadnie, kto wie... Ciekawe czy istnieją takie drogi na których to co na tym filmiku jest pasem, to pasem nie jest, tylko jest DDR oznakowaną przez C-13, bo wtedy robiłoby się ciekawie.
  18. Teoretycznie żadna różnica w omawianym przypadku - zastanawiam się czysto formalnie, czy da się tą teorię naciągnąć i skierować na tory w których pieszy nagle dostanie jakiś obowiązek zatrzymania się przed pasem dla rowerów wyznaczonym na jezdni.
  19. I tak i nie. Tutaj pas dla rowerów jest oddzielony liniami, a mógłby być oddzielony fizycznie wzdłużną przeszkodą, a wtedy można długo dyskutować, czy to będzie ciągle omijanie, czy to ta sama jezdnia, ta sama droga itp.
  20. Czy przepisy o omijaniu mają zastosowanie, jeżeli rowerzysta jedzie pasem dedykowanym dla rowerów? A piesza była już na przejściu, a bycie na przejściu przesądza sprawę konieczności ustąpienia pierwszeństwa i żadne zasłanianie przejścia przez stojące pojazdy znaczenia nie ma. Jestem niezmiernie ciekawy, czy schodząc z przejścia naprawdę patrzycie w prawo na wąziutkie pobocze jezdni na samym końcu przejścia spodziewając się tam dowolnego pojazdu? W tym miejscu pas rowerowy jest tak wąski, że należałoby go nazwać "paseczkiem dla rowerów", bo nie wygląda na przepisowe 1,5m minimum (chyba że to tzw. "skrót kamery") - czy pieszy ma obowiązek dostrzec znak roweru po lewej stronie "zebry" i na tej podstawie nawet się zatrzymać i spojrzeć w prawo? Jeżeli należałoby mieć do kogoś pretensje, to do geniusza, który wyznaczył na tam pas dla rowerów.. Filmik zaś zaczyna się jakąś setkę metrów przed przejściem, a rowerzysty w kadrze nie ma nawet przez kilka sekund, gdy filmujący stoi i aż do potrącenia, co by świadczyło o sporej prędkości rowerzysty, no chyba że wyjechał gdzieś z boku.
  21. Takie dwie cechy napędu jak: "1) brak 'dziur' w przełożeniach przy jeździe po mało urozmaiconym terenie" oraz "2) bardzo szeroki zakres przełożeń na bardzo urozmaicony teren", są w napędach 1x wzajemnie sprzeczne, choć jest to technicznie wykonalne, gdyby powstał napęd np. 1x16. A sprzeczność jest w tym, że nikt nie będzie miał ochoty, aby w terenie bardzo urozmaiconym o bardzo zmiennych nachyleniach, ciągle przeklikiwać się przez zbędne akurat wtedy zębatki kasety. A więc taki "potworek" 1x łączący te dwie cechy nigdy nie powstanie, no chyba, że w wersji elektronicznej, jeżeli będzie możliwość konfigurowania trybów pracy przerzutki tylnej i np. w niektórych trybach jedno kliknięcie manetką oznaczałoby przeskok o więcej niż jedną zębatkę kasety, ale to może znacznie pogorszyć "kulturę" zmiany biegów... W napędach 2x nie ma obowiązku używania przedniej przerzutki. Napęd 2x można przekonfigurować na 1x zostawiają przerzutkę przednią, zmieniając zębatki korby, kasetę, ew. łańcuch, a przerzutki tylne, które by to łyknęły się znajdą, można też dołożyć jakiś przedłużacz haka przerzutki. Roboty trochę jest, ale to tańsze niż drugi rower. Ale przy współczesnych trendach, wielu w drugi rower, a nawet trzeci, i tak pójdzie.
  22. Znam przypadek pasjonata mającego serwis - jest on najdroższy w okolicy i ma najdłuższe terminy - ale oferuje też np. możliwość uzyskania pomocy przez 24-godziny na dobę w razie jakichś nagłych przypadków. I wcale się mu nie dziwię, bo podchodzi do każdego roweru który przyprowadza klient (do roweru, nie do klienta!) tak jakby to był jego własny rower. Przy takim podejściu nie ma kompromisów i nie ma gonienia za terminowością, cena jest dużo wyższa, ale usługa jest na najwyższym poziomie. Inna sprawa, że ten serwis zatrudnia kilka dodatkowych osób, a właściciel jest dla klientów nieco "trudny w odbiorze" przy bezpośrednich relacjach na żywo, ale gdyby rowery którymi się zajmuje mogły mówić, to wychwalałyby go pod niebiosa. Inaczej - istnieją klienci, których żaden na świecie serwis nie zadowoli. Zresztą, same uwagi do pracy serwisu też można podzielić na jakieś kategorie, od czepiania się byle czego dla samego czepiania się, po bycie mądrzejszym od serwisanta pomimo kompletnego braku wiedzy technicznej o rowerach, a dopiero na końcu byłyby narzekania na rzeczywiście źle wykonane usługi - zakładam, że gdyby brać po uwagę tylko to ostatnie, to lista serwisów, co do których nie ma uwag, nie byłaby pusta.
  23. Ekspresowo można wykonać usługi polegające na prostej wymianie niektórych tylko części oraz ewentualnie wyczyszczenie napędu lub roweru, nasmarowanie łańcucha, ponieważ w 99.99% przypadków nie napotka się na żadne nieprzewidziane problemy. Co do reszty, to ekspresowo można co najwyżej wykonać zgrubną ocenę możliwości wykonania ekspresowej usługi, bo prawdopodobieństwo nieprzewidzianych trudności jest dużo, dużo większe. Tyle, że próba oferowania klientom ekspresowych usług może spowodować, że trzeba będzie zatrudnić dodatkowych serwisantów, jedni byliby od usług ekspresowych, inni od standardowych, bowiem inaczej może być jak w dowcipie o pracowniku biegającym z pustymi taczkami, których nie ma czasu załadować.
  24. Tak parafrazując trochę żartem znane powiedzenie: "jeżeli nie wiesz co powiedzieć klientowi, to na wszelki wypadek powiedz mu prawdę" 😉 Wyżej napisałeś właśnie prawdę - opisałeś szczegóły konstrukcyjne piast, bo znasz je z praktyki, opisujesz swoje doświadczenia z nieudanych prób naprawy, bo to też Twoja praktyka - czyli jako klient poznałbym podstawy do stwierdzenia, że szanse naprawienia są marne - a to już spora różnica. Jak zauważyłeś, to i tak nie przekonuje wszystkich, zresztą trudno się im dziwić, jeżeli dotyczy to drogich części, więc część nieprzekonanych podejmie próby w innych serwisach, może samodzielnie albo u jakiejś znajomej "złotej rączki", może zaczną wypytywać na forach, ale i tak najprawdopodobniej skończy się na przyznaniu Ci racji, a to już jest ogromna różnica na Twoją korzyść, bowiem początkowo niezadowolony klienci uświadomią sobie i nabiorą przekonania, że wiesz o czym mówisz, znasz się na rzeczy itp. A co od mojej historyjki, to powiedzenie wspomnianej prawdy powinno brzmieć wg mnie tak: "nie mamy narzędzi do rozebrania bębenka, proszę spróbować w innym serwisie". Dygresja o "specjalnym kluczu" bez sprawdzenia o jaki chodzi, to było zakomunikowanie mi nie wprost, że serwis takiego narzędzia nie posiada, a skoro go nie posiada, to nie rozbiera bębenków, a więc mógłbym zapytać skąd została wzięta wiedza o nienaprawialności, jeżeli nie ma praktyki z próbami naprawy, bo nie ma prób, bo nie ma klucza... Ta piasta nie jest shimanowska, ale do rozebrania bębenka potrzebne były takie same narzędzia jak do piast Shimano z czasów napędów 9-10 rzędów (nie wiem jak teraz), czyli w praktyce nic nadzwyczajnego, a sam bębenek, zapadki i sprężyna niczym się nie wyróżniają, a serwisowalność jest bardzo dobra, chyba że się śruby na amen zapieką, ale to trzeba sprawdzić, a nie od razu sugerować wrzucenie do pojemnika na złom...
  25. Z autopsji, czyli na podstawie zdarzenia w serwisie uznawanym za jeden z najlepszych w mojej okolicy - otóż nie należy rzucać klientowi po kilkusekundowych oględzinach tekstów w rodzaju: "bębenek jest totalnie zablokowany, ta piasta jest do wyrzucenia, nie ma sensu rozbierać, do tego trzeba specjalny klucz". To że bębenek jest zablokowany odkrywcze nie było, bo przecież z tym właśnie przyszedłem. Uznany serwis ma problem z narzędziem - jakieś kosmiczne to narzędzie, czy co? Koło i pastę starannie wyczyściłem, zdemontowałem kasetę, zrobiłem co się da, by nic nie utrudniało serwisowi pracy, więc poczułem się olany i spławiony jak jakiś natręt. A z bezpodstawnymi sugestiami wyrzucenia czegoś chyba każdy gdzieś się spotkał, szkoda że nie każą wyrzucać do konkretnego śmietnika, bo często bym do takiego śmietnika zaglądał, zabierając na oględziny to, co posłuszni klienci zgodnie z poradami rzeczywiście by wyrzucali, pewnie można by z tego złożyć kilka rowerów... Wracając do historyjki, to mocno wkurzony w domu bębenek rozebrałem, choć nigdy tego nie robiłem wcześniej, rolę "specjalnego klucza" odegrał płaski pilnik mający przypadkiem idealną szerokość, w bębenku pękła sprężyna, a zamiennik również w domu się jakimś cudem znalazł i to nawet lepszy... Dwa lata później ten sam serwisant przeplatał mi to samo koło wymieniając wszystkie szprychy - korciło mnie, by przypomnieć mu jego poradę o wyrzuceniu piasty, ale się powstrzymałem, w ogóle to, żeby to oni przeplatali było sporym dylematem, a przeważyła tylko to, że mam do tego serwisu najbliżej. To było ponad 5 lat temu, piasta działa nadal bez najmniejszego zarzutu. Takie zdarzenia zapadają w pamięci klientów, choćby nawet jednego klienta, który na czyjeś zapytanie o doświadczenia z danym serwisem ma w odpowiedzi taką historyjkę jak powyższa, której przecież mogłoby wcale nie być... Może gdyby trafiło na kogoś innego, to piasta do śmietnika by powędrowała, a ów ktoś zgodnie z poradą kupiłby nowe koło lub zlecił przeplecenie na inną piastę w tym samym serwisie - ale to nie tędy droga.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...