zekker Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia W dniu 2.04.2025 o 07:45, Allucardiusz napisał: Jednak myślę o zakupie gravela do lasu zamiast MTB Jeżeli na mtb z grubszymi, terenowymi oponami i amortyzacją było w terenie ciężko, to na grawelu tym bardziej, bo sztywno, wąsko, delikatny bieżnik. Jeżeli to ma być faktycznie coś innego od szosy (czyli nie tylko przyzwoite szutry i ubite ścieżki), to ja bym szedł w coś pokroju Giant Revolt X. Będzie dalej można robić szybsze przeloty po asfalcie i równych drogach, ale wjechanie w cięższy teren też będzie możliwe ale oczywiście trudniejsze niż na góralu. A tak, to kwestia przyzwyczajenia, treningu, nie rzucać się nie wiadomo co. Jazda w terenie, to nie tylko grawitacja, skoki, wielkie kamienie, korzenie, to też trasy gdzie sztywnym grawelem nie będzie ani łatwo, ani przyjemnie, ale nadal daleko od ekstremum sączonego z YT i podobnych filmów zniekształcających rzeczywistość. I tak jak Xzc pisze, wepchnięcie pod górę, sprowadzenie roweru to nie wstyd. Wśród znajomych można sobie trochę pocisnąć docinkami, ale realnie nie ma co przesadzać. Cytuj
Allucardiusz Napisano 3 Kwietnia Autor Napisano 3 Kwietnia Wczoraj zaliczylem pierwszą prawdziwą trasę gravelową i się zakochałem. Zjazdy po małym tłuczniu i szukanie dobrej trasy pomiędzy dziurami po zimie dało dreszczyk emocji, ale jednocześnie czułem się dużo bardziej komfortowo psychicznie. Dziękuję za masę cennych porad, ale pójdę jednak tą drogą, a jak nabiorę pewności siebie i techniki to pewnie wróci temat MTB. Czuję, że jednak na tym etapie to trochę rzucanie się z motyką na słońce Cytuj
Xzc Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia Niekoniecznie, na własnym przykładzie powiem CI, że od totalnego 0 umijętności na mtb do jeżdżenia powiedzmy przeciętnie potrzebowałem ok miesiąca, pierwsze jazdy to było więcej prowadzenia niż jeźdżenia mówie o zjazdach, natomiast potem kilka jazd i człowiek coraz bardziej czuł ten rower, po ok miesiącu byłem właśnie powiedzmy zjechać coś takiego o średnim stopniu trudności, natomiast dużym problemem u mnie było nastawienie z szosy i przekonanie, że muszę jeździć w spd. Spowodowało to kilka gleb i po przesiadce na fulla zaczałem stosować pedały z jednej strony z zatrzaskiem z drugiej z normalna platformą i na chwile obecną nie wyobrażam sobie zjeźdżać w spd, dobre buty pokroju five tenów trzymają dobrze stopę na platformie, a jednak fakt, że nie jesteś spięty z rowerem pomaga w krytycznych sytuacjach, dlatego nie polecam nauki na mtb w spd, na szosie jest zupełnie inaczej i raczej cieżko znaleźć sytuację, która by cie na tyle zaskoczyła, że musiałbyś się awaryjnie wypinać. Do zjazdów obowiązkowo sztyca regulowana najlepiej jak najdłuższa no i trenować to regularnie z czasem naprawdę da się fajny poziom osiągnąć, jeśłi ja byłem w stanie gdzie na początku jeździłem jak niepełnosprawny to myślę, że każdy może no i oczywiście też nastawienie psychiczne aby progresować trzeba przełamywać sie w miejscach, które nam wydają się cieżkie. Do naprawdę fajnego poziomu doszedłem dopiero po ok 2.5 roku regularnej jazdy. Cytuj
kaido2 Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia 40 minut temu, zekker napisał: wepchnięcie pod górę, sprowadzenie roweru to nie wstyd. "Z pamiętników przełajowca" Kocham ten uczuć kiedy w tempie zeskakuje z roweru , chwytam go, biegnę z nim do góry mijając 5-ciu MTB-owców i na wypłaszczeniu na niego w biegu, i z wbiegu wskakuje wpinając się dokręcając i finalnie zostawiając towarzystwo grubo z tyłu Cytuj
Allucardiusz Napisano 3 Kwietnia Autor Napisano 3 Kwietnia @Xzc moje podejście jest dużo bardziej pragmatyczne. Czytałem, że MTB wymaga częstszego serwisowania, a do tego musiałbym liczyć paliwo i ewentualne wejściówki do bike parków. Wydałem dość dużo na szosę i jeszcze kupiłem rower córce i żonie więc dodatkowe koszta mocno zabolą przy uszczuplonym budżecie. Jednak na pewno temat MTB jeszcze wróci. Choć na tę chwilę gravel wydaje się być idealnym krokiem pośrednim między szosą, a mtb, bo mam wokół siebie mnóstwo lasów i mogę gravelować nawet częściej niż szosować. Cytuj
Xzc Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia Ja zdecydowanie preferuje naturalne szlaki, akurat u nas w okolicy tego mnóstwo, zdarzy sie podjechać gdzieś samochodem dalej ale raczej częściej okolicznie to robię bo do lasu mam jakieś 6 km asfaltem, co do serwisu no to fakt, klocki zdarzyło mi się z 6x w ciągu roku wymieniać, kaseta oczywiście też dużo szybciej się zużywa, wiadomo serwis zawieszenia łożysk, ale jak się w to wkręcisz porządnie to aż tak bardzo nie zwracasz na to uwagi. Taki przedsezonowy serwis z wymianą opon napędu i ogólnego przeglądu potrafi kosztować nawet 3k i to w dość budżetowej wersji, ale zakładajac, że czasem zdarza sie lecieć ponad 60km/h po kamieniach to to wszystko musi być sprawne i o ile szosa wybacza np kończące sie klocki to w mtb, pewność hamowania to podstawa. Cytuj
Wojcio Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia My z żoną zaczynaliśmy (nie licząc ganiania w koło podwórka) od sakwiarstwa na rowerach typu ATB (czyli badziewnych pseudogóralach). Po kilku sezonach doszliśmy do tego, że stres na szosie (wtedy nie było w Polsce takich autostrad - ruch ciężarowy był na zwykłych szosach) nie jest niestety miły i podoba nam się bardziej w terenie. Kierowcy - froteryści - z zamiłowaniem mijali nas o włos. Zmiana rowerów na bardziej górskie i dalej w Beskidy... I tak szło rok za rokiem. W Warszawie były rowery miejskie, ale nie dla przyjemności. Asfalt to zło. Kolejne MTB, dalej fulle. Ale w ubiegłym roku kupiliśmy Mariny DSX i nowe otwarcie - trasy, ścieżkami, szutrami oraz drogami dla rowerów, ewentualnie puste, wiejskie asfalty. Powiły się dłuższe dystanse (do 120km), nowe kierunki. Inny rodzaj przyjemności. W lecie planujemy i góry i Suwalszczyznę i R10 nad morzem. Jak widać na zdjęciach - ładnie może być niezależnie od szerokości opony. O dziwo - nie mogę znaleźć żadnych zdjęć z asfaltem... Czyli lęk pozostał. 1 Cytuj
Xzc Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia Z tym, że szosa to nie tylko mega ruchliwe ulice, wiadome jakoś z miasta wydostać się trzeba, choć często są jakieś scieżki, z których swoją drogą czasem strach korzystać masa szkła czy innego syfu, ale na ogół da się wybierać jakieś boczne drogi na których ruch jest sporadyczny, przez lata jazdy na szosie może tylko kilka razy czułem się osaczony przez samochody, na pewno jadąc z Wadowic w stronę Skawiny to mi zapadło w pamięć, ale mimo wszystko człowiek może przyzwyczaić się do przejeżdżających samochodów, wczoraj jechało 6 gości w 3 parach i zajmowali dosyć sporo miejsca na drodze, mimo to żaden z kierowców jakoś na siłę nie próbował wyprzedzać, oczywiście wiem jak to czasem wygląda jak próbują cie na żyletki wyprzedzić, natomiast też nie trzeba jeździć koniecznie krajówkami. Po przesiadce na fulla miałem później psychiczny opór jadać ulicą, że zaraz mnie coś potrąci bo jednak w lesie jedyne o co się martwisz to, żeby gdzieś nie wyglebić a nie że coś w Ciebie wjedzie, natomiast jeżdżąc w miarę rozsądnie można czuć się wystarczająco bezpiecznie, aby nie mieć obaw wyjścia na rower, sam z perspektywy roweru nie rozumiem osób na rowerach na siłe wyprzedzających na skrzyżowaniach samochody z boku, kolega kiedyś twierdził, że dzięki temu zwiększa płynność ruchu, z tym że rzeczywistość jest taka, że potem auta, które wyprzedziłeś w korku będa musiała wyprzedzić Ciebie co powoduje, jeszcze większy zator. No i kwestia podejścia do roweru, jeśli ktoś chce po prostu pokręcić nogami to taki szutrówki mogą być ok, jesli ktoś w rowerze poszukuje trochę więcej emocji, to może się okazać, że pedały tak naprawdę służa tylko do trzymania na nich nóg a niekoniecznie do pedałowania, mówię to z perspektywy pasjonaty zjazdów, który nie ma oporów aby rower wypychać czy przeniosić gdy trzeba i rower w takiej formie, też daje przyjemność i czasem może wielokrotnie wyższą niż to do czego teoretycznie się wydaje, że jest stworzony, czyli pedałowania. Cytuj
Tyfon79 Napisano 3 Kwietnia Napisano 3 Kwietnia 12 godzin temu, Allucardiusz napisał: Moje podejście jest dużo bardziej pragmatyczne. Czytałem, że MTB wymaga częstszego serwisowania, a do tego musiałbym liczyć paliwo i ewentualne wejściówki do bike parków. Wydałem dość dużo na szosę i jeszcze kupiłem rower córce i żonie więc dodatkowe koszta mocno zabolą przy uszczuplonym budżecie. Jednak na pewno temat MTB jeszcze wróci. Mniej czytania i oglądania YT i tego co tam jest oferowane. Masz chyba spaczony obraz przez pryzmat tych mitycznych bike parków. Osobiście uważam, że dla osoby, która dopiero zaczyna i nie miała styku z MTB bike parki to najgorsze rzecz do jazdy. Chcesz zacząć to jedz po prostu gdzieś w góry na szlak. Nie musi być wysoko i trudno. Musi być full? Na pewno nie a nawet jak to koszty też nie są duże. Trzeba tylko kupić dobry produkt. Nie wydaje mi się byś miał ochotę na jazdy w błocie i tak dalej więc znowu koszty w dół. Nie mniej koszty są w porównaniu do takiego gravela gdzie masz prawie żadne. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.