Skocz do zawartości

[branża rowerowa] Czy przetrwa w kryzysie?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, SoloTM napisał:

Tego się prawie na pewno nie nadrobi. Po drugie ( jeśli o sklepy stacjonarne chodzi ) część osób zmuszona do zakupów w internecie może już przy nich pozostać co też się odbije na sprzedaży części w sklepach.

Ale branża to branża - niezależnie od kanału sprzedaży. 

To jest bardzo proste - popyt wzrośnie, branża urośnie. Im później tym bardziej odbije. Ludzie sie przesiadają na rowery więc dla branży to dobrodziejstwo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjrzyjcie za okno. :D:D:D
Przesiadali się bo autobusów nie było a pogoda piękna.
Teraz pogoda się zrobiła pod psem. Zimno wieje leje.... Co gorsza, sprawdzalność prognozy spadła na pysk, bo samoloty uziemione. 
Za chwilę rowerami cisną w krzaki i wsiądą do aut a jak lekko się bardziej przyzwyczają do korony to i do autobusów i to bez maseczek.

A branża by się może miała lepiej gdyby miała towar. Odwieczny problem, że nic nie ma. Sezon sobie umyślili od marca do kwietnia i w maju nie ma co kupować.
Jak mi gość w połowie kwietnia mówi ze odesłał przeciwdeszczówki do producenta bo już nie ma na nie sezonu to szczerze spadają mi gacie przez głowę z wrażenia.
Mo ale większość ludzi jeździ jak jest ładnie :D  Włącznie z sprzedawcami. Wiec nie zmarzną teraz na rowerze bo rower wisi na ścianie.
To samo jest z butami. 
Kupowałem nowe i jak by były do przymierzenia w KRK to bym przymierzył i pewnie nawet przepłacił, bo nie lubię traktować lokalnych sklepów jak przymierzalnie.
Ale nie ma i nie będzie, bo..... PO SEZONE... Jak by całe wakacje ludzie nie jeździli a buty się rozwalały tylko w lutym..:D:D:D  No nic trafiłem ostanią prę  "tanio" z wyprzedaży nie narzekam... Fart że pasują nie trzeba odsyłać.
Wielu rzeczy "u producenta" (dystrybutorów? ) nie ma i nie będzie, bo PO SEZONE :D:D:D
Ubrania są... W rozmiarach na wielkoluda i na nastolatka...  Inne rozmiary? A nie one są popularne i juz poszły... Będą? Nie ma i nie będzie, bo po sezonie. :D


IMO to sezon sie właśnie zaczyna, ale jak nie ma towaru to nie ma kupujących.  Coś mocno średnio działa w zatowarowaniu. Nie wnikam kto ma nakichane w głowie ale realnie sporo żeczy od maja jest dostępne zagramanicą.  U nas nie ma. Czasem sie trafi w jakimś wysyłkowym sklepie, ale lokalnie niemal bez szans.

Koniec kwietnia trzy sklepy w krk i nie ma tańszego gravela w rozmiarze S :D 
"wyprzedały się"  :D  Wiec albo jest niespotykany ruch albo mieli mało towaru...  

Naprawdę czasem kupienie czegoś stacjonarnie wymaga olbrzymiej dozy samozaparcie, a i kupienie w necie potrafi stanowić wyzwanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, KrisK napisał:

Naprawdę czasem kupienie czegoś stacjonarnie wymaga olbrzymiej dozy samozaparcie, a i kupienie w necie potrafi stanowić wyzwanie.

Jak ja dzwonilem do sklepu w listopadzie 2019 czy mogą mi zamówić rower z kolekcji 2020 to już była gadka, że to podobno późno :D Dla mnie jest to chora sytuacja, bo wydaje mi się naturalne, że rowery z kolekcji 2020 powinny na mnie czekać do kupienia w salonie na wiosne 2020, a tam same popłuczyny bywają czasami... Niektórzy już przyjmują zapisy na modele 2021 :D Towar z pod lady

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lewocz napisał:

Z powyższych postów wynika, że nic prostszego niż założyć sklep rowery, mocno zatowarować....i można trzepać kapuchę.

Z argumentami pokroju "Jak Ci się nie podoba to sam zrób lepiej" szkoda nawet dyskutować, bo na tej zasadzie nie można nigdy i niczego skrytykować. Po prostu są sklepy gdzie wiecznie czegoś się nie da, nie chce się, nie ma po co, a są takie (i tam kupuje) gdzie jednak się da i sie chce. Jak biznes jest trudny to przecież nikt z batem nie stoi i nie smaga nim nagich pleców. Mozna iść na etat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że są lepsze i gorsze to jest sprawa oczywista.

Ostatnimi czasy mam nieodparte wrażenie, że nasz świat jest pełen wszelkich specjalistów i ekspertów dziwiących się, że nie wszystko jest tak jak oni by sobie to wyobrażali. Oczywiście ja sam również bym sobie życzył aby wszystko było proste i przyjemne, ale takie nie jest i trzeba się z tym pogodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie jest Wasze doświadczenie z cenami w sklepach teraz? Mam wrażenie, że jakoś niechętnie dają rabaty na rowery, bo i tak wiedzą, ze zejdą im mega szybko. Generalnie np. dziś usłyszałem, że albo biorę za cenę jaka jest na metce, albo nie, bo i tak im to zaraz ktoś kupi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, lewocz napisał:

Z powyższych postów wynika, że nic prostszego niż założyć sklep rowery, mocno zatowarować....i można trzepać kapuchę. 

Tiaaa
Wiesz.. Siedzę w usługach i handlu od 20 lat. I Jakoś mam towar "kryzysowy" którego nie ma  i jest drogi... Mam go i sprzedaję w cenie przed koronawirusowej... 
Mam zapewnione funkcjonowanie firmy i nie odsyłam z kwitkiem klientów.
Więc wiesz pij nie do mnie. Zapewne jak bym sprzedawał rowery to bym po kilku latach umiał dojść do etapu w którym mam  towar dla klienta.

 

Teraz, lewocz napisał:

Oczywiście ja sam również bym sobie życzył aby wszystko było proste i przyjemne, ale takie nie jest i trzeba się z tym pogodzić.

Przez takie podejście następuje stagnacja.  Po co sie starać klient i tak kupi... Jak nie mamy co chce kupi co mamy....
A potem płacz bo kryzys przychodzi i klientów nie ma.
Z marną usługą  nie ma co sie godzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, lewocz napisał:

Tia...wszyscy tacy akuratni tylko dlaczego ten świat nie jest jak z bajki.

Nie nie wszyscy.

Większość ludzi przychodzących do pracy nie chce wykonywać swojej pracy sumiennie i uczciwie   a tak

18 godzin temu, lewocz napisał:

aby wszystko było proste i przyjemne,

I to nas bardzo oddala od świata z bajki.  

Dodatkowo wielu ma podejście, że

18 godzin temu, lewocz napisał:

ale takie nie jest i trzeba się z tym pogodzić.

Tylko, zamiast godzić się i  zacząć robić ciężko i nie zawsze przyjemnie dla lepszego efektu po prostu odpuszczają.

 

Kolejna sprawa to obwinianie klientów.  Jak mi zaopatrzeniowiec zawalił zamówienia i zostaliśmy bez części to pierwsze co powiedział ze to przez to, że popyt wzrósł. :D
Na pytanie, czy sprzedał cały stok w jeden dzień odpowiedział ze nie... To, czemu nie zamówiłeś jak stany zaczynały tpnieć?
- bo zamawiam zawsze 15 od nich....   
Dla jasności towaru brakło 30!!!!!!    
Ale WINA KLIENTA, ŻE KUPUJE!!!!!!     Nie jego a klienta. 

Ponieważ klienci się godzą na manie w d to branża jest jaka jest.
Ja mam klientów swoich po 20lat ze mną. Skądś to się bierze.  Przyszli do mojej firmy za mną. 
Tak samo mam pracownika, który ma "swoich" klientów już od 30 lat 
Często są to już dzieci naszych klientów.  
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, KrisK napisał:

Mam go i sprzedaję w cenie przed koronawirusowej... 

Chyba nie jesteś Polskim Biznesmenem. Nie znam branży, podmiotu, który nie podniósł ceny względem przed korona a teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy zauważyć, że biznes to ciąg naczyń połączonych. Podwyżki w sklepach są determinowane na pierwszym etapie procesu sprzedaży danego produktu. Każdy dokłada swoją małą cegiełkę. Co z tego, że jestem dobry i chcę utrzymać cenę skoro co dostawa to kilka % w górę leci.

25 minut temu, MaxCava napisał:

Chyba nie jesteś Polskim Biznesmenem. Nie znam branży, podmiotu, który nie podniósł ceny względem przed korona a teraz.

No jak...benzyna poszła w dół :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, MaxCava napisał:

Chyba nie jesteś Polskim Biznesmenem. Nie znam branży, podmiotu, który nie podniósł ceny względem przed korona a teraz.

Zdecydowanie. Ale nie jestem pazerny.
Zarabiam na tym dobrze. Kupiłem w cenie przed spekulacją więc nie widzę powodu, żeby się dostosowywać do cen z rynku.
W ten sposób moi klienci mniej odczuwają to zawirowanie nie boją się zlecać mi roboty bo nie kosztuje ich to więcej niż normalnie.
Ja patrzę na biznes długoterminowo.  Dzisiaj zobaczą, że ich nie zdzierałem jutro nie będą szukać na siłę taniej.
Stawki mam dość wysokie, ale dbam o to, żeby moi klienci mieli korzyść.  
Tak samo jak się zaczęła cała zabawa z korona wszystkie fvat dla stałych klientów poszły z maksymalnym terminem. 
Cześć popłaciła je natychmiast (nawet tacy co zawsze płacili "w terminie" po przelewali kasę na drugi dzień)  a i ze szczególnie dotkniętych branż w większość częściowo i zadzwonili z podziękowaniem i deklaracją, że będą spłacać na bieżąco. Kwestia podejścia.  Ja nie tracę mogę komuś dać zysk. Dzięki temu z czasem zarabiam więcej  i klient jest zadowolony, bo ma  zysk ze współpracy.  Wczoraj dostałem przelew od firmy, która dostała  długi termin gdzie normalnie ma 7 dniowy (faktura z 12 marca) Dzisiaj rano telefon, że ruszyli i zaczynamy działać z kolejnymi tematami jesli mogą załacic w połowie czerwca. Dla mnie bajka szczególnie ze u mnie teraz jest gorszy moment. 

Teraz, lewocz napisał:

Co z tego, że jestem dobry i chcę utrzymać cenę skoro co dostawa to kilka % w górę leci.

Na to wpływu nie masz.
Ale ja mam dobrego handlowca u dostawcy, który jak ja nie wyłapie anomali to dzwoni i mówi, że mi wrzucił w zamówienie  xx towaru i czy chce kupić, bo będzie drożej.  Daje mi 20 min na decyzję czy chce się zabezpieczyć czy nie .   Znowu lata współpracy. 
Ale też oczywiście jest drugi biegun.   Drugi dostawca ma towar, który potrzebuję. Zamawiam i czekam z  i czekam na coś co mają w dostawie żeby nie mnożyć transportów. Na drugi dzień jest problem, bo te same 3 ost. sztuki z ich magazynu drożeją o 15%.  I "kierownik musi decydować" czy mi sprzedać w cenie, w jakiej zamawiałem. :D   Zwykła spekulacja niemająca nic wspólnego z kursami ani brakiem na rynku.   Od 17 jednego dnia do 9 drugiego ani dolar, ani euro nie podrożały w takim zakresie (jak by mieli towar a płacili za niego według kursu dnia sprzedaży).
Po prostu próbowali podnieść cenę, bo mogli.  Ale zyskali mało, przestałem ich brać pod uwagę przy wyliczaniu ofert. Są niepoważni. Od 2 mc nie zrobiłem u nich zakupów. 
A odnowiliśmy współpracę po ich wielu telefonach i zapewnieniach ze takie akcje to już przeszłość i traktują teraz partnerów fair. 

Wiec oczywiście nie masz wpływu pełnego. Ale jakiś masz.
A na to, że sklepy nie mają towaru to niestety, ale zaopatrzeniowcy mają wpływ.
To jest niesamowite ze nie mają go pomimo że podobno był miesiąc martwy w szczycie sezonu... 
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie narzekam, chociaż nie ukrywam, że gdy zaczęły wpływać preordery w drugiej połowie marca, właśnie wtedy gdy zaczęło się największe wariactwo z tym całym wirusem to miałem chwile zwątpienia. Niby rowerówka to nie serek, który może się przeterminować ale kiblować przez ponad rok z setkami opon, dętek, olejów, smarów i innych rowerowych szpejów nie jest miłe. No ale na szczęście nie jest źle. Wprawdzie magazyn zawalony po sufit ale pracuję nad tym co by więcej powietrza tam było :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, KrisK napisał:

Zdecydowanie. Ale nie jestem pazerny.

A jaka branża jeżeli można zapytać ?

Z moich doświadczeń wynika, że długofalowa współpraca oparta na zaufaniu zawsze się bardziej opłaca niż korzystanie z doraźnych okazji. I to niezależnie od branży. Stara prawda - słowo droższe pieniądza. I są ludzie czy firmy które tak działają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, KrisK napisał:

Zdecydowanie. Ale nie jestem pazerny.
Zarabiam na tym dobrze. Kupiłem w cenie przed spekulacją więc nie widzę powodu, żeby się dostosowywać do cen z rynku.
W ten sposób moi klienci mniej odczuwają to zawirowanie nie boją się zlecać mi roboty bo nie kosztuje ich to więcej niż normalnie.
Ja patrzę na biznes długoterminowo.  Dzisiaj zobaczą, że ich nie zdzierałem jutro nie będą szukać na siłę taniej.
Stawki mam dość wysokie, ale dbam o to, żeby moi klienci mieli korzyść.  
Tak samo jak się zaczęła cała zabawa z korona wszystkie fvat dla stałych klientów poszły z maksymalnym terminem. 
Cześć popłaciła je natychmiast (nawet tacy co zawsze płacili "w terminie" po przelewali kasę na drugi dzień)  a i ze szczególnie dotkniętych branż w większość częściowo i zadzwonili z podziękowaniem i deklaracją, że będą spłacać na bieżąco. Kwestia podejścia.  Ja nie tracę mogę komuś dać zysk. Dzięki temu z czasem zarabiam więcej  i klient jest zadowolony, bo ma  zysk ze współpracy.  Wczoraj dostałem przelew od firmy, która dostała  długi termin gdzie normalnie ma 7 dniowy (faktura z 12 marca) Dzisiaj rano telefon, że ruszyli i zaczynamy działać z kolejnymi tematami jesli mogą załacic w połowie czerwca. Dla mnie bajka szczególnie ze u mnie teraz jest gorszy moment. 


 

 

Co mam Ci powiedzieć. Uwierzyłem w bajkę i dla mnie jesteś ewenementem.

W handlu jestem od 1994, w internetowym od 2004. Nie spotkałem jeszcze takiego sprzedawcę w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg  Szeroko pojęte IT

@MaxCava  Mam w swoim otoczeniu sporo ludzi z takim podejściem. Z tym ze ja nie jestem "sprzedawcą". Sprzedaż to jedynie promil procesu współpracy  To jest zupełnie inna relacja.  No i nie traktuję firmy jak maszynki do robienia pieniędzy.  Tak mam zarabiać, ale to jest tylko skutek uboczny dobrze wykonanej pracy. ;)  

Ale wracając do branży rowerowej.
Dzisiaj w sklepie sprzedawca ślicznie zaorał temat sprzedaży.  Rozmawiam z nim o rowerze dla córki. (ona jest obok)  zasadniczo chodzi o gravela.
No i mówi wiele włącznie z tym ze rowery to się zamawia w październiku, żeby dostać w lutym czy marcu :D:D:D  (naprawdę ludzie masowo kupują kota w worku? )
Ale nagle wpadł an pomysł, żeby pokazać "szosę z  prostą kierownicą"   Córka mówi, że chce baranka.
A on na to  "no tak bardziej lanserski" :D:D:D   Zaorał sprzedaż.   Swoją drogą ciekawe czy  robi rocznie więcej niż młoda... 
Pomijam, że chwilę wcześniej był pewny, że będzie mógł mieć to co mnie interesuje :D mimo że mówiłem mu że jest problem Chwalił sie że od lat w tym siedzi...  Cóż ja od dwóch tygodni wiem że jest problem z dostępnością....  Dobra myślę gość wie coś wiecej... No niestety... 
Tak samo jak niezrozumienie, że rower to narzędzie.  Nie rozumieją, że rower dla nastolatki "na co dzień" ma nie leźć w oczy i nie koniecznie musi mieć 105 w hydraulice.
No ale próbował sprzedać lans...  kolorystykę...  

Cóż trzy błędy w ciągu chwili...  Zerowe wyczucie klienta...    I co najważniejsze obraził kupującą.  

Tak branża przetrwa.  W końcu "sprzedali" rowery już w październiku. Teraz mają całą masę różnych rowerów. Jest co kupić. A to, że nie koniecznie to co klienci chcą? Nie szkodzi.  gro sklepów ma wyjątkowy tupet we wpieraniu klientowi, że to, co che to nie to, co potrzebuje i że powinien kupić to co jest na sklepie.
W cudowny sposób claris potrafi "być zmielony" w jednym rowerze, żeby po kilku chwilach być już niemal  105 w drugim. :D 
Mają gadkę i nawijkę nieziemską a umówmy się że większość klientów o nieświadome oweiczki.  
Ci uczciwsi/lepsi mogą mieć trochę ciężej.  Odsyłają klienta do konkurencji.  Cóż ja tam ich cenię bardziej i jak smród w gaciach wracam i daję zarobić jak tylko mają co sprzedać :(  
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, KrisK napisał:

Szeroko pojęte IT

Moja branża ( ,web design, SEO, zarządzanie projektami, bazy danych ,aplikacje ).

I naprawdę nie spotkałem nikogo jak Ty, a nawet więcej od kwietnia robię tylko za 100% przedpłatą, bo już połowa moich klientów leży i kwiczy.

 

A wracając do branży rowerowej. Nie masz się co dziwić, że sprzedawca położył klienta. On ma to sprzedać, co ma, a nie dogodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MaxCava może naświetli Ci coś to, że od przeszło 5 lat nie wydałem złotówki na reklamę. Nie narzekam na brak roboty...   Czasem wprost przeciwnie.    To są lata pracy na to i zaufania. Wiem o Nich "więcej" niż oni sami.     Ty masz troszkę inną specyfikę.  Ja już np negocjuję dla klientów umowy.  Wielu z nich to już dobrzy znajomi.  Ale to wymagało lat.
 

14 minut temu, MaxCava napisał:

Nie masz się co dziwić, że sprzedawca położył klienta. On ma to sprzedać, co ma, a nie dogodzić. 

Przed chwilą córka przyszła i stwierdziła, że nie wytrzymała i wypisała Im laurkę w necie...  
Sprzedawca ma klienta dopieścić. Od tego zaczyna się proces długoletniej współpracy.  Jedna sprzedaż to nie żaden sukces.  To porażka.
Klient ma chcieć wracać ma chcieć u nas wydać pieniądze. Ma mu to sprawiać autentyczną radość i poczucie dobrze wydanych pieniędzy.  I nie jest prawdą, że interesy sprzedającego i kupującego sa sprzeczne. Zazwyczaj są zbieżne.  Tak samo nie jest prawdą, że niska cena jest tym, czego klient szuka.  Szuka dopieszczenia i poczucia, że dobrze wydaje. Wedy wydaje chętniej więcej niż mniej.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo naprawdę sprzedaje się tylko długofalową satysfakcję. W projektach, aplikacjach i bazach danych szczególnie. Ale to już wyższy stopień wtajemniczenia :D

Może skończmy offtop i edukację młodzieży, niech się sami uczą na własnych doświadczeniach.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, KrisK napisał:

Sprzedawca ma klienta dopieścić.

A to Ty jesteś z tych. 

Ja mam komfort i wybieram z kim chcę współpracować, nie dla kogo mam służyć. To nas różni.

Koniec off topu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, KrisK napisał:

No i mówi wiele włącznie z tym ze rowery to się zamawia w październiku, żeby dostać w lutym czy marcu :D:D:D  (naprawdę ludzie masowo kupują kota w worku? )

Są producenci rowerów, którzy za bardzo nie dają wyboru. Robią tyle, żeby im zeszło i zostało jeszcze podciśnienie na klientach.
Dodatkowo jeżeli masz skonkretyzowane preferencje, to wybór producentów i modeli bardzo mocno ci się zawęża.

Mi zeszły ze dwa lata na kupno nowego roweru. Raz, że nie bardzo się przykładałem, bo nie miałem dużej potrzeby, dwa zawsze trafiałem jak już wszystko wyprzedane.
Dopiero w zeszłym roku się zawziąłem. Pierwsze pytanie w kwietniu przy okazji dnia testowego. Nie było za dużo wiadomo i polecili pytać w czerwcu. Zapytałem, nadal nie wszystko było wiadomo, zwłaszcza że producent odświeżył modele i pozmieniał nieco ich charakter. Koniec końców na początku lipca poszła decyzja o kupnie i zaliczka, a na przełomie sierpnia i września odbierałem. Nie ten model co początkowo chciałem ale w sumie nie narzekam, na razie jego możliwości przewyższają moje umiejętności. No i jak się uda znowu w sierpniu w góry, to dopiero zobaczę co potrafi ;)

Odnośnie budowania relacji z klientem, to jestem w miarę świeżo po przejściach z reklamacją w komputerowym. Byli od lat głównym sklepem dla mnie, nie najtańsi ale wydawało się, że solidni. Kilka razy trafiło mi się coś trefnego, to nie było problemu z wymianą praktycznie od ręki.
Jednak jak przyszło do poważniejszej reklamacji (chciałem rozwiązania umowy) z nieoczywistymi usterkami (część trudna do weryfikacji, część wymagająca ciut obeznania w temacie), to polecieli w kulki. Już przy składaniu reklamacji były lekkie zgrzyty, potem obsługa prawna i serwis zewnętrzny. Generalnie serwis poleciał w kulki, a sklep miał na to wyrąbane, praktycznie nie było żadnego dialogu, dociekania co to za usterki i jak można je potwierdzić (przy drugiej reklamacji dałem im filmik i szerszy opis z odpowiedzią na to co serwis wypisał). Gwóźdź do trumny, to brak odpowiedzi w ciągu miesiąca na drugą reklamację, a potem 2 tygodnie dobijania się żeby dowiedzieć się czegokolwiek, by na koniec otrzymać jako odpowiedź na rękojmię pismo z serwisu z lakonicznym stwierdzeniem "Usterek nie stwierdzono". Smaczku dodaje, że podczas pierwszej reklamacji serwis wgrał nieoryginalne oprogramowanie...

Cóż, jakby pierwsza reklamacja poszła gładko, to kupiłbym coś innego od nich. Teraz mogą mi już nic nie sprzedać, zapewne tak dobrze im się wiedzie, że nie potrzebują klientów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...