Skocz do zawartości

[maniery na rowerze] moje rozważania


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

scieżkach rowerowych - zwykle metr, półtora szerokich

Bez przesady, tu nie Niemcy: https://get.google.com/albumarchive/114429717076057867312/album/AF1QipM7An-ePZUm45cJnIn-GpeLryeTPJA8Jdsp8XmF/AF1QipMNq7ntcCY6PDqfNJWe9egJiivVngV-YmsMj8J- ;)

No chyba że w Warszawie macie takie bieda-ścieżki.

 

 

 

A jeśli u was idiotów z convoy'ami ustawionymi na max'a w trybie strobo i skierowanych wprost w ryj jest tak wielu, to pozostaje mi tylko współczuć...

Nie musi to być jakaś super lampka, wystarczy że jest skierowana w oczy. Niestety sporo osób jeździ z lampkami skierowanymi w górę.

Miałem ostatnio kilka skrajnych przypadków, gdzie ktoś w takim świetle się schował, a wcale nie były to jakieś super lampki.

 

 

 

W dzień jak mijasz auta z naprzeciwka to też gapisz się na ich lampy i nie odrywasz wzroku?

Jest to w pewien sposób podświadomy odruch, z którym trzeba walczyć ale do tego trzeba być świadomym takich zjawisk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Puk, puk ... ziemia do verula : ) Jakie drogowe na rowerze na sciezce rowerowej ? To forum rowerowe : D
Gdyby mnie oslepil na sciezce rowerowej albo gdzies w lesie (czyli jechalbym na rowerze) to po prostu bym mu kulturalnie mocno podniesionym glosem zwrocil uwage ze ma #$#@$%#$^ zmienic ta lampke bo mnie @#$#$%#$ oslepia  :teehee:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak serio? W dzień jak mijasz auta z naprzeciwka to też gapisz się na ich lampy i nie odrywasz wzroku?

Odnoszę wrażenie, że po prostu nie jeździsz na rowerze w nocy poza obszarem zabudowanym i teoretyzujesz.

Jeśli z naprzeciwka jedzie auto na długich i zbliży się na 400 - 500 m - jego światła są jedynym punktem orientacyjnym. Wszystko poza tym, to jednolicie czarna ściana. Jeśli w tym momencie zmieni na krótkie, to mniej rażą i zaczynam widzieć kawałek drogi - nimi oświetlony. Jeśli nie zmieni - to zaczyna mi oświetlać drogę, gdy podjedzie na 50 - 100 m. I w tym właśnie momencie mam możliwość zjechać na swoją połowę jezdni i nie wpaść przy tym do rowu.

Inna bajka jest na drogach o większym natężeniu ruchu. Tam w zasadzie wszyscy jadą na krótkich. Następni z kolumny (z przeciwka) oświetlają drogę w dalszej odległości, a jadący za mną - blisko przede mną, co umożliwia mi zjechanie do samej krawędzi i ułatwienie wyprzedzania.

A tak w ogóle, to nie przypominam sobie, żebym pomstował na oślepiających kierowców. Wręcz przeciwnie.

Trochę mnie denerwują rowerzyści z mocnymi stroboskopami, ale o tym było już napisane wystarczająco dużo.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tylko jak te maniery u takich zadowolonych z siebie (i swoich mocnych zle ustawionych lampek) rowerzystow wydobyc? 
 

 

Szczerze - nie wiem. Agresja budzi agresję więc nie jest sposobem. Myślę, że ludzie nabierają ogłady z czasem. Tak jak kierowcy nauczyli się wpuszczać z podporządkowanej bo wiedzą, że przecież za chwilę tez będą tam stali. 

Najśmieszniejsze jest to, że w każdym mieście wygląda to zupełnie inaczej : )))

 

 

 

J67, jakże mylne odnosisz wrażenia. Jeżdżę dużo po zmroku i głównie poza obszarem zabudowanym. Jeżeli z odległości 500m dla Ciebie światła samochodu z naprzeciwka to jedyne co widzisz, a reszta to czarna ściana, to zainwestuj w lepszą lampkę na rower. Tak dla własnego bezpieczeństwa...

 

 

Brzmi nieżle ale @J67 ma absolutnie rację. I to nie kwestia siły swiateł własnego pojazdu - to samo jest w aucie nawet z ksenonami. Jeżeli jest mokro, połyskliwie a z oddali jedzie ktoś _na_wprost_ nawet na prawidłowo ustawionych światłach mijania - na zwykłej drodze nie autostradzie - jedzie sie na jego światła. Nic innego nie widać a w szczególności pobocza. Na szczęście widac pieszych w jego światłach bo piesi rzucaja cień. Po wyminięciu tez jest bezpiecznie bo przez kilkaset metrów nikogo nie ma - przed chilą to widzieliśmy w jego światłach. To okrutne ale prawdziwe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się od prawidłowego ustawienia lampki rowerowej. Przeszliśmy przez samochody, lampy, halogeny, ksenony, a teraz wchodzimy w mokry asfalt itd. Co dalej? Mgła, brzoza? Piszę z własnego doświadczenia, wbrew temu co tu niektórzy sugerują. Jeżdżę cały rok i siłą rzeczy w zimie jeżdżę w nocy. Śmigam z mocną latarką ale ustawioną tak by innym nie utrudniać jazdy. Żadne auto ani tym bardziej rowerzysta mnie nie oślepia na tyle żeby widzieć "czarną ścianę". Z prostego powodu. Unikam patrzenia bezpośrednio w lampy, co dla wielu tutaj wydaje się być jakimś niewytłumaczalnym zjawiskiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest coś, co może sprawić, żeby ci co robią dyskotekę na całej ulicy jadąc rowerem znormalnieli :D Muszą zacząć czytać fora jak te. To nie przyjdzie z czasem, znaczy może ale nie w takiej skali. Jak ci stroboskopowcy zrozumieją co robią i jak to wpływa na ludzi to przestaną :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozna bardziej hardkorowo. Oslepia to zajechac droge - niech ucieka na pobocze. Zeby oslepiac innego rowerzyste to juz naprawde trzeba sie postarac. 

 

Mam szczerą nadzieję, że to w formie ponurego żartu, a nie realna propozycja.

Miałem okazję spotkać dwóch takich debili z rzędu, co postanowili mnie uświadomić, że oślepiam jadąc na czołówkę. Tyle mnie nauczyli, że tylko ciśnienie skoczyło, a nie dowiedziałem się co jest nie tak z ustawieniem, czy faktycznie była za wysoko skierowana, czy może to była kwestia trybu "near field" (przy mniejszej prędkości lampka przełącza na inny zestaw led, który lepiej doświetla blisko roweru ale jednocześnie może bardziej oślepiać bo nie ma dobrego odcięcia), czy po prostu od podskakiwania na wybrzuszeniach od korzeni.

Ulica jest bardzo kiepskim miejscem na edukację, zwłaszcza w nerwowych sytuacjach.

 

Może masz u siebie dobrze oświetlone drogi, w Gdańsku są miejsca bez latarni na ddr i chodniku, a z jezdni mało co dociera, bo drzewa zasłaniają. Tu nie potrzeba nie wiadomo jakiej mocy, wystarczy źle ustawiona przeciętna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Niestety, ale wczoraj przypomniano mi po raz kolejny, że dla niektórych rowerzysta jest niewidzialny i to jeszcze podczas dnia.

Było już szarawo i mimo włączonej lampki w trybie migania ( widocznie za słabej ), na skrzyżowaniu na którym jadę prosto wracając z lasu niewiele brakowało, żeby skręcający kierowca we mnie trafił, a przy mojej prędkości rzędu 30 km/h mogłoby się to niezaciekawie skończyć.

Jest zielone światło, to jadę, a skręcający kierowca jadący z przeciwka oraz czekający na to aż ten stojący przed nim ruszy sprzed przejścia dla pieszych, także próbuje ruszyć, ale na mój krzyk zatrzymuje się na szczęście ( pewnie by mnie potrącił, gdyby ten przed nim szybko ruszył ).

Trzeba się dobrze orientować w sytuacji ( czasie i przestrzeni ), a najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ogólnie unikam jazdy ulicami, ale do lasu jakoś muszę dojechać ( na szczęście mam tylko ok. 2,5 km ) - aż strach pomyśleć ile takich niespodzianek byłoby podczas jazdy wyłącznie po mieście...

Poza tym piesi też zdają się niedostrzegać roweru, być może po części dlatego, że rower jest bezgłośny, ale to ich nie tłumaczy, tym bardziej tych którzy przechodzą poza przejściami dla pieszych i zwłaszcza oni powinni się naprawdę dobrze rozejrzeć, a mam wrażenie, że niektórzy mają jakieś niewidoczne klapki na oczach i po prostu idą przed siebie.

Wydaje mi się, że część osób może oceniać sytuację z własnego punktu widzenia - tzn. oni jeżdżą na rowerze 15 km/h, a jak ktoś jedzie dwa razy szybciej, to już jest dla nich niespodzianka i zaskoczenie.

Paradoksalnie to oni są dla mnie większym zagrożeniem niż ja dla nich...

Dobra była też reakcja pewnej pani, która zatańczyła mi przed rowerem, bojąc się chyba, że na nia wjadę, ale tym tańcem stworzyła dodatkowe zagrożenie dla siebie i innych, którzy całą szerokością szli w przeciwnym niż mój kierunku - mniej więcej po środku była mała luka między nimi i to był mój cel, ale owa pani próbowała mi dodatkowo utrudnić zadanie.

Była też kilkuosobowa rodzinka ( biegnący facet, jadąca na rowerze kobieta i dzieci na rowerach ) - pani jechała pod prąd i tylko głośna uwaga ją naprowadziła na właściwy tor jazdy.

To wszystko miało miejsce raptem na tych kilku kilometrach dojazdu do lasu i powrotu z niego - normalnie dramat..., chociaż nie, nie było wcale tak źle, bo udało się przeżyć po raz kolejny :icon_cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś kierowca przecinający ścieżkę rowerową zahamował na samym jej środku. Aż mi tylne koło podniosło. Ale cała sytuacja go zafrasowała więc się jakoś miło rozstaliśmy po wymianie obowiązkowych uprzejmości. Chyba bardzie się przejął niż ja : D. 

Natomiast wychodzili z siebie rolkarze : )) Na zakręcie ścieżki rowerowej jechali sobie prosto - wjeżdżając na chodnik. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu jadąc wieczorem mijało mnie dwóch rowerzystów, jechali obok siebie było tak ciemno że widząc ich z daleka byłem peny że minie mnie auto. Jakież było moje zdziwienie gdy dostrzegłem że to rowerzyści :) 

 

Jeśli chodzi o maniery to jeśli jedzie za mną ciężarówka to staram się zjechać na pobocze albo nawet zatrzymać żeby mnie minęła bo chyba nie ma nic gorszego niż duże auto na kole. 

 

Poza tym sporo osób jeżdżących rowerami  jeździ też samochodami i rozumie jak należy zachowywać się na drodze.

Na pewno jako kierowcę samochodu denerwują mnie pseudokolarze jeżdżący obok siebie oraz tacy którzy na światłach wjeżdżają mi przed maskę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla przypomnienia, to temat jest o manierach rowerzystów, a nie kierowców. Nie zbaczajmy na narzekania jacy to źli ci w samochodach.

 

Myslalem raczej o sciezce rowerowej albo lesnej, a nie o zajezdzaniu drogi samochodem...  Mozba wtedy tez rzucic cos w stylu "sorry ale mnie oslepilo i nie widzialem drogi" i moze to zmusi do refleksji.

 

Nic, a nic nie miałem na myśli samochodów. Poza tym ulica to nie jezdnia, żeby utożsamiać ją jedynie z samochodami.

Jak nie widzisz gdzie jedziesz, to logiczne jest się zatrzymać, a nie jechać w światło. Jeżeli specjalnie zajedziesz drogę, to będzie to widać i na nic zda się tłumaczenie.

Jak ktoś zajeżdża ci drogę, to ciśnienie mocno skacze, bo ktoś ciebie atakuje.  W takiej sytuacji ostatnią rzeczą jest refleksja.

 

Dla swojego i innych dobra wylecz się jak najszybciej z siłowych rozwiązań na "edukację", to tylko przejaw twojej frustracji i bezsilności, chęć rozładowania negatywnych emocji.

Efekt edukacyjny jest bliski zeru, bo głównie zapamięta się negatywne emocje związane z agresją, człowiek atakowany nastawia się na obronę, a nie przyjęcie jakiejś wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Btw ... osoba, której ktoś zajeżdża droge i zmusza do zatrzymania ma prawo do samoobrony. 

W takiej Nevadzie np. sytuacja zupełnie niewyobrażalna. Tam w świetle prawa można taką osobę zastrzelić. To nie żart. "Stay your ground" obowiązuje w większości stanów. Pewnie dlatego tam wszyscy sa dla siebie uprzejmi aż do mdłości.

A wracając do naszych realiów - osoba której by się zajeżdżało drogę najczęściej wogóle nie wie o co chodzi - same kłopoty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie nikt nie lubi być poniżany i uznawany za słabego, a jak ktoś ulegnie pod groźbą i krzykiem to się czuje słaby. Temu taka "edukacja" przez przemoc i krzyk nie ma sensu. Kto w ogóle pomyślał, że to dobry pomysł?? To nie wojsko, że trzeba się słuchać kogoś wyższego stopniem, w normalnych warunkach każdy od każdego może w łeb dostać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak nie widzisz gdzie jedziesz, to logiczne jest się zatrzymać, a nie jechać w światło.
 Jak ktos cie oslepi to mozesz nie zauwazyc na czas przeszkody na drodze i starac sie ja ominac w ostatniej chwili. Poza tym rownie dobrze mozna sie wlasnie zatrzymac i stanac rowerem w poprzek drogi. Jak tamten sie tez zatrzyma to mowisz ze oslepial to sie zatrzymales.

 

Btw ... osoba, której ktoś zajeżdża droge i zmusza do zatrzymania ma prawo do samoobrony. 
Nie, poniewaz to nie jest atak.

 

Dla swojego i innych dobra wylecz się jak najszybciej z siłowych rozwiązań na "edukację", to tylko przejaw twojej frustracji i bezsilności, chęć rozładowania negatywnych emocji.
To powiedz co nalezy zrobic jak ktos cie oslepia? Gdy jade samochodem i mnie oslepia inny samochod to wlaczam dlugie i delikwent wie ze oslepia. A w sytuacjach rowerowych? Potulnie przejsc nad tym do porzadku dziennego? To juz wole faktycznie zablokowac droge stajac w poprzek i delikwenta poprosic zeby przestawil lampke, bo oslepia. A jak bedzie agresywny to jego strata, a nie moja bo wtedy faktycznie mam prawo sie bronic.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...