Skocz do zawartości

[ad absurdum] czyli najbardziej absurdalne twierdzenia z jakimi się spotkaliście! - cz.2


Rekomendowane odpowiedzi

oj przyjedź i zobacz :P z gładkiego jak lustro asfaltu zjeżdżasz przez 2 krawężniki (jeden oznacza koniec asfaltu, drugi początek szutrogliny) i wpadasz w wielkie kaniony po wypłukanej wodzie :D

nawet Skandii by tędy nie puścili, zbyt hardcorowy teren :D

pani ma bzdurne tłumaczenia, ale każdy powód jest dobry, mogła się np uczepić nierówności powyżej 1 cm, czy czegokolwiek innego, ale oznakowania? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie obok domu drogowcy wycięli dziurę w asfalcie typu kwadrat 1m x 1m i głębokość aż do żwiru, idealnie w miejscu gdzie jedzie się rowerem bliżej prawej strony. Zero oznaczenia, bo kto by się tym przejmował. Jechałem wieczorem - mało brakowało...

Miałem oświetlenie, ale jak jedziesz po równym asfalcie to się czegoś takiego zwyczajnie nie spodziewasz.

 

W zeszłym roku był remont trasy Warszawa - Grójec, tak się stało że jechałem tamtędy około 2 w nocy. Analogiczna sytuacja, jedziesz i nagle bum, wpadasz w metrowy wycinek asfaltu, bo kładą rury czy coś. Tak klnąłem na to, dodatkowo moja lampka słabo świeciła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropos kasków fullface i googli... No taka w Polsce moda na eksponowanie własnego hobby i wyposażenia. Nie to że jestem przeciwnikiem ukrywania tego co się ma ale... Jakoś u nas modą jest bycie bardziej papieskim od papieża.

 

Jeżdżę też motocyklem (choć ostatnio sprzedałem sprzęt) i w tym towarzystwie propagowany jest pogląd na pełne ubranie ze stosownymi ochraniaczami, buty itp na każdy wyjazd. Jak jedziesz po bułki do sklepu to zaraz oj oj... bo nie dbasz o swoje bezpieczeństwo... w lecie, upał 30stC a tu gościu w mieście na ścigaczu, skóra z ochraniaczami, wysokie buty... (no może jedzie na tor). 

Dziwne tylko, że w krajach bardziej zmotocyklowanych na co dzień w miastach widuje się motocyklistów normalnie ubranych - jak zejdzie z motocykla i zdejmie kask to nie odróżnisz od "normalnego". Jak kogoś widać w pełnym rynsztunku to z pewnością przelot z dłużej trasy. Nawet często jak nie wyjeżdżają na ruchliwą drogę to bez kasków jeżdżą i jakoś tragedii nie ma.

Mało tego - to u nas motocyklistów nazywają "dawcami organów".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z nim będzie po wypadku to już jego sprawa, moim zdaniem ważniejsze dla bezpieczeństwa innych jest posiadanie okularów/googli, bo jak coś w oko wpadnie to tylko hamulec zacisnąć i liczyć na szczęście. Ile razy jadąc prędkościami rowerowymi wpadały mi owady albo piach do oczu. Krótki moment gdzie można wykonać dziwny odruch, a na motocyklu może skończyć się wypadkiem i np. wjechaniem w kogoś.

 

@skimir - to samo jest przecież wśród rowerzystów. Niektórzy mocno przesadzają. Narobiło się tych modnisiów na ulicach, wkładam kij w mrowisko he he  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeżdżę też motocyklem (choć ostatnio sprzedałem sprzęt) i w tym towarzystwie propagowany jest pogląd na pełne ubranie ze stosownymi ochraniaczami, buty itp na każdy wyjazd. Jak jedziesz po bułki do sklepu to zaraz oj oj... bo nie dbasz o swoje bezpieczeństwo... w lecie, upał 30stC a tu gościu w mieście na ścigaczu, skóra z ochraniaczami, wysokie buty... (no może jedzie na tor). Dziwne tylko, że w krajach bardziej zmotocyklowanych na co dzień w miastach widuje się motocyklistów normalnie ubranych - jak zejdzie z motocykla i zdejmie kask to nie odróżnisz od "normalnego". Jak kogoś widać w pełnym rynsztunku to z pewnością przelot z dłużej trasy. Nawet często jak nie wyjeżdżają na ruchliwą drogę to bez kasków jeżdżą i jakoś tragedii nie ma.

 Raczej nie było Ci dane oglądać kolegi po "ślizgu" jadącego na " włocha" , bo szybko zmienił byś zdanie. Dla mnie jazda w pełnym rynsztunku to dbanie o moje bezpieczeństwo i w sumie wisi mi czy ktoś to uważa za głupotę, szpanerstwo czy też próbę pokazania ile kto ma kasy. Chcę być jak najlepiej chroniony i mieć jak największe szanse w razie wypadku.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropos kasków fullface i googli... No taka w Polsce moda na eksponowanie własnego hobby i wyposażenia. Nie to że jestem przeciwnikiem ukrywania tego co się ma ale... Jakoś u nas modą jest bycie bardziej papieskim od papieża.

 

Jeżdżę też motocyklem (choć ostatnio sprzedałem sprzęt) i w tym towarzystwie propagowany jest pogląd na pełne ubranie ze stosownymi ochraniaczami, buty itp na każdy wyjazd. Jak jedziesz po bułki do sklepu to zaraz oj oj... bo nie dbasz o swoje bezpieczeństwo... w lecie, upał 30stC a tu gościu w mieście na ścigaczu, skóra z ochraniaczami, wysokie buty... (no może jedzie na tor). 

Dziwne tylko, że w krajach bardziej zmotocyklowanych na co dzień w miastach widuje się motocyklistów normalnie ubranych - jak zejdzie z motocykla i zdejmie kask to nie odróżnisz od "normalnego". Jak kogoś widać w pełnym rynsztunku to z pewnością przelot z dłużej trasy. Nawet często jak nie wyjeżdżają na ruchliwą drogę to bez kasków jeżdżą i jakoś tragedii nie ma.

Mało tego - to u nas motocyklistów nazywają "dawcami organów".

 

Możesz się śmiać z takich rzeczy ale nic Ci do tego kto w czym jeździ i jak - też miałem takiego mądrego kolegę jak Ty, który pewnej soboty pojechał na rowerze do kumpla odwieźć tylko płyty CD, raptem kilka bloków dalej oczywiście bez kasku na łbie bo to chwila i blisko.... chwilę potem leżał na chodniku z rozwalonym łbem zalany krwią i wzywał pomocy bo wyleciał mu przed koło głupi pies zza samochodu. Spędził kilka dni w szpitalu, szwy, limo i siniaki plus ból głowy. Od tamtej pory zabiera kask nawet po bułki do sklepu. Wszyscy są mądrzy i pewni siebie do tego jednego pierwszego razu kiedy przychodzi ten moment i nie ma zmiłuj się - życie Cię weryfikuje i nie pyta czy jesteś akurat teraz przygotowany. 

 

I tak jak kolega wyżej napisał, nie życzę Ci abyś musiał zbierac kumpla z asfaltu po szlifie na motorze bez odpowiedniego ubrania... to samo tyczy się jazdy na rowerze w full face - jak kiedyś wyrżniesz szczęką o kamień przy zjezdzie w górach to pogadamy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

@UP

Tu się zgodzę. Zwyklakiem jade do pracy i z. Często na zakupy. W dżinsach, kurtce. Wymuszenia, czy ślepota są częste. Ale jak jade w jaskrawych ciuszkach to czuję większą ostrożność od kierowców. Na szosie rzadko mi ktoś wymusza, nikt nie zajeżdża. Nikt nie trąbi.

Zamontuj se jeszcze kamerkę na kasku, ale tak żeby było ją widać (pewnie starczy też samo pudełko z montażem ;) ).

Zacznie cię otaczać niewidzialne pole siłowe, a kierowcy będą na ciebie uważać prawie jakbyś dzierżył w ręku patyk z kupą :D

http://img.sadistic.pl/pics/dacc2228bdaa.jpg

Przetestowane osobiście... kamerka, nie patyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Selvan82, oczywiście masz rację. Nic mi do tego kto jak jeździ. Tylko dyskusja jakoś potoczyła się w kierunku komentowania przesady.

 

Fakt, wolałbym uniknąć takich sytuacji jak zbieranie kogokolwiek po szlifie czy innym wypadku, szczęśliwie jakoś do tej pory z największym wypadkami jakie miałem do czynienia to potłuczenia, pęknięcia kości, nie zagrażające życiu saleczenia (najpoważniejszy to zmiażdżenie palca w warsztacie) wszystko kończyło się w miarę krótkim i prostym leczeniem...

Nie twierdzę, że mnie nic nie spotka - wolałbym nie.

 

Co do kasków rowerowych nie mam uwag, to się zawsze może przydać, tym bardziej że teraz kaski są lekkie, robią prawie za nakrycie głowy.

Ale...

Idąc tym tokiem, to kask rowerowy to za mało - bo nie chroni szczęki, a można nią przywalić. Złamana szczęka to niezbyt przyjemna sprawa.

Robiąc krok dalej - jak wyjadę z domu to mam z górki, jak polecę luzem to mam lekko 55km/h, no przy przewrotce to byłby już niezły lot i szlif - przydałyby się buty za kostkę i ochraniacze...

 

Dodam, że nie jestem "cwaniakiem" i wypadków się boję, mam wyobraźnię i instynkt samozachowawczy. Nie mniej jednak staram się nie popadać w paranoję bo bym z domu nie wyszedł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
  • 4 miesiące temu...

Trzeba być hamburgerem żeby potrzebować takich głupot do regulacji przerzutki. To jest trudniejsze i bardziej pracochłonne niż normalna regulacja. Jak sobie ludzie przez te 30 lat radzili bez ajfonów z regulacją napędu?! Dla mnie to nie najnowszy trend a jedna z większych jak nie największa bzdura, głupota i marnotrawstwo środków oraz czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...