Skocz do zawartości

skimir

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    341
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez skimir

  1. No to takie rzeczy robi się tak: trzeba mieć telefon do znajomego lub mniej znajomego elektryka. On przychodzi, rzuci "fachowym" okiem i podbije papier. Jak jest bardziej znajomy to rozliczycie się przy flaszce, grillu lub coś a jak mniej znajomy to stówka-dwie załatwia sprawę. Nie znam się na przepisach dokładnie ale i tak sporo znich jest mocno naciągana aby dać zarobić "fachowcom". Lat temu kilka bidowałem dom i przyszedł moment podłaczenia prądu - wstawili słu, założyli licznik - ja we własnym zakresie musiałem kablem ziemnym podciągnąć prąd od licznika do skrzynki w domu. Zrobiłem to sam. Poszedłem do zakładu energetycznego podpisać umowę i facet pyta o pieczątkę osoby, która robiła przyłącz licznik-dom. Mówię, że sam robiłem, facet - że potrzebne kwalifikacje. Ja pytam - do czego, jakie są wymagania ZE w stosunku do przyłącza. Facet - no ma być tak podłączone aby nie powstało zwarcie. No to mu mówię, jak jest to zrobione - uziemienie, zero, fazy w styczniku... Facet - OK, to niech się pan sam podpisze w miejscu wykonawcy :-)
  2. Ja też mam z plecaczkiem 120kg, rower 29er... hamulce - stare XT (te ze srebrnym deklem), tarcze 180/180. Skuteczność bez zarzutów, hamują solidnie, obsługa dwoma palcami - więc tutaj nie ma co kombinować SLX czy XT bez różnicy, kwestia ceny. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to to, że przy mojej masie tarcze szybko osiągają wysoką temperaturę. Trochę dłuższe hamowanie i trzeba trochę myśleć aby nie popalić. Założenie Zee czy czegoś w tym stylu z pewnością nie pomogło by mi w hamowaniu a ryzyko przegrzania tarcz będzie takie same więc po co przepłacać jak nie jeździ się ekstremalnie?
  3. skimir

    [2016] Sigma Sport

    Tak przy okazji... To już nie ma przyjemności jazdy na orientacje? Wszystko musi być po sznurku, wgrany ślad, alarm jak się z trasy zjedzie... Nie to, że kwestionuję GPSy bo sam mam i jak jadę w jakąś nowa trasę to zabieram, zawsze łatwiej się orientować. Jednak najwieksza przyjemność to wyznaczyć kilka punktów pośrednich i w drogę :-) Wiedzę fajny odcinek to wjeżdżam, nadrobię może trochę ale jest OK, zgubię się to zawrócę, wpakuję w odcinek nieprzejezdny albo skrajnie dla mnie trudny to i podprowadzić rower trzeba...
  4. Hmm... Moje subiektywne wrażenia wynikają z porównania nitecore hc50 i armytek wizard pro xm-l2. Technicznie: Nitecore jest lepiej wykonana, armytek jest taki matowy, jakby bardziej delikatny. Może to nie ma znaczenia ale armytek jest nierozbieralny (z tego co doczytałem jest fabrycznie składany na wcisk i klej), nitecore można rozebrać choćby na wypadek uszkodzenia diody. Nitecore nie bardzo jest jak zamontować na kierownicy, chyba, że dorobimy jakiś specjalny uchwyt na który nie znalazłem czasu ani ochoty. Armytek pod względem możliwości mocowania ma znacznie więcej możliwości - na głowę, można wpiąć jak długopis do kieszeni (dobrze się sprawdza "poprzeczność"), pasuje też do uchwytów rowerowych, które się obkręcają... Najmocniejszy tryb armyteka można by rzec, że jest bezużyteczny w warunkach rowerowych bo latarka bardzo mocno sie nagrzewa (tak, że ciężko ją utrzymać w ręce). Co do trybów i sposobu przełączania to trudno się wypowiedzieć bo to kwestia gustu. Armytek jest bardziej przewidywalny, w nitecore tryby "przeklikujemy" w łatwy sposób. Światło (tu moje spostrzeżenia zupełnie subiektywne, wszystkie zdania można by poprzedzić słowem "jakby"): Strumień nitecore jest bardziej płynny, mocny środek ale płynnie przechodzący na boki, nie widać głownej wiązki. Boki są ładnie doświetlony słabszym światłem. Ogólnie oswietlenie jest bardzo "płynne". Armytek ma bardziej zwarty strumień światła, jakby bardziej agresywany. Mocniej wyciąga kontrasty (mnie osobiście bardziej męczy). Ogólnie to jak na mój gust to najchętniej włożyłbym optykę z diodą od nitecore w funkcjonalną obudowę armyteka i trochę poprawil jakość jej wykonania. Dodatkowo w armyteku nie podoba mi się zaawansowana zmiana trybów - klikanie, przytrzymywanie, odkręcanie dupki... Odnoszę wrażenie, że nie wszystko działa tak jak podają w instrukcji - same zmiany jasności światła pracują poprawnie, zastrzeżenia mam do trudności wejścia w tryb strobo, pomiar baterii lub miganie przyciskiem. Jeśli chodzi o porównanie armyteka z convoyami s2+ w standardzie (drivery 3A) to armytek według mnie świeci szerzej.
  5. Oj... aby z powodu latarek wojny wszczynać, chłopstwu nudzić się musi :-) Debaty nad przewagą swiąt Bożego Narodzenia nad Wielkiej Nocy można ciągnąć latami. Już tutaj co nieco pisałem w temacie latareczek bo miałem to i owo w swojej kolekcji. Może te tyle co poniektórzy bywalcy "światełek.pl" no ale... Convoy s2 (z plusem czy bez) jest faktycznie latarką wartą uwagi bo po pierwsze jest tania a po drugie występuje w wersji DIY i świat latarkowycn maniaków ma możliwość robienia różnych wersji pod gusta użytkowników. Mam w swoiej kolekcji dwa convoye i dają radę - lekkie, małe, koszt zakupu stosunkowo niski i w razie zagubienia nie grozi zawałem serca. Natomiast nie jest to latarka jedyna i nie podważalna... W kolekcji posiadałem kilka latarek z powodzeniem przebijających te 1000lm ale były to typowe szperacze gdzie liczył się zasięg. Jeśli byłbym żądny wielkiego strumienia światła to i w tym celu mam "potworka" 3800lm. Nawet uchwyt mam bo pasuje idealnie obejma od stelaży estradowych. Tylko, że dosyć ciężkie to jest - 4 ogniwa 18650. Konkurencją dla convoj'ów jest u mnie nitecore hc50 - świetny, szeroki strumień, nawet szerszy od tych w convoyach. Latarka nie ma miliona lumenów więc i nie zżera baterii w jedną chwilę no i nie grzeje się tak, że dotknąć nie można. Niestety zamocowanie do kierownicy jest trochę utrudnione bo jest to latarka "poprzeczna", jeżdżę z nią na głowie. Z ciekawości zakupiłem armytek vizard pro - powiem tak, jakby nie mocno okazyjna cena to nie byłbym zadowolony - strumień światła d... nie urywa. Latarka świetna funkcjonalnie (można mocować ją na wiele sposobów) ale jesli chodzi o rozkład światła wolę nitecore. Jeśli chodzi o ilość lumenów to wcale to tak nie jest, że im więcej tym lepiej. Czasem włóczę się tu i ówdzie po lasach, szlakach więc nie problemem jest noszenie 3800lm na 4 ogniwach (szeroko i daleko świeci) Jednak prawda jest taka, że gdy w pobliżu są drzewa, krzewy itp. to przyładowanie taką mocą powoduje efekt olśnienia światłem odbitym od bliskich przeszkód i jakoś wcale przyjemnie się jej już nie używa. Ponadto ilość światła powoduje powstawanie dużych kontrastów na granicy światła i cienia co też jest męczące. Latarka owszem sprawdza się bo ma niższe tryby a w razie gdy coś w krzakach zaszura albo chcę zlustrować teren to po włączeniu mam wszystko jak na scenie. Tak więc nie ma się co ekscytować czy jedna latarka miażdży drugą, zawsze znajdzie się taka, która "zmiażdży" konkurencję w warunkach laboratoryjnycn bo ktoś ustawi latareczkę na statywie, otwarta przestrzeń i zrobi kilka porównawczych fotek.
  6. Wyrobienie gwintu? No bez przesady... To jest z metalu zrobione a siła dokręcania praktycznie żadna. Nawet jak się wyrobi po 10 tys zakręceń to co? :-) Co do piszczenia. Mam w kolekcji kilka (a kolejne kilka przeszły mi przez ręce) różnych latarek, tańszych, droższych... Mam też dwa convoye s2 - w jednym driver piszczy tym mocniej im latarka jest w słabszym trybie. Piszczy tak już od roku i nic się nie dzieje. Miałem też drivery "luzem" i też niektóre piszczały ale nie było to oznaką rychłego padnięcia. Uważam, że driver piszczeć nie powinien no ale...
  7. No w teorii to musi wzrosnąć bo opor, zawirowania itp, w praktyce pewnie też... :-) Tylko 0,5l/100km to ilość praktycznie nie zauważalna (chyba, że samochód pali 4l/100km wtedy da się to odczuć). Ja mam rozbieżności na trasach rzędu 2-3l/100km, które wynikają z warunków jazdy (prędkość, stan drogi, zatłoczenie...) więc jak zakładam bagażnik na hak to ciężko mi powiązać zużycie paliwa z zamontowanym bagażnikiem.
  8. Poznałem po specyficznych plastikach z "tamtej" epoki, które później zaaplikowali do fabii, po konsoli środkowej, a pewnosci dal znaczek skody na pasie bezpieczeństwa :-) Oj tam 17 lat... Mam dwa VW w posiadaniu - sharana 15 lat, można by rzec w bardzo dobrej kondycji i wyglądzie, no i passata b3, który już ma 26lat... Tego passata olałem cztery lata temu, nie robiąc już nic, z postanowieniem, że jak coś padnie to idzie na złom. A on działa i działa :-)
  9. Pozostanę w gronie niedowiarków :-) Z rowerem na dachu to już przy 120km/h będzie spory szum... Ja, jak założe same belki na relingi to zaczynam je słyszeć od 100km/h w górę. Przy 140-150 to już masakra, nie wspomnę o tym, że pewne części roweru będą wpadać w wibracje. Siedząc w kabinie tego nie widzisz ale jakbyś widział, to nie wiem czy rozpędzał byś się do prędkości o których piszesz. Nie bardzo to sobie wyobrażam :-) z resztą jak jadę uczciwe (gps) 150km/h to i tak wyprzedzam większość samochodów, ci którzy mnie wyprzedzają albo dojeżdżają jadą dosyć solidnymi samochodami, no czasem ktoś leci z gazem w podłodze jakąś popierdułką ale szczerze mówiąc nie spotkałem "miszcza" lecącego dosyć małym samochodem z rowerem na dachu z taką prędkością. No ale powodzenia, może współczesna technika jest na 100% pewna. Już tu kiedyś pisałem o koledze, któremu na autostradzie zerwało rower z normalnego bagażnika dachowego.
  10. To fakt, z rowerami na bagażniku hakowym trzeba uważać na parkingach itp. bo można się zdziwić jak coś zniknie. Mam niby zamek na kluczyk zabezpieczający przed otwarciem zacisku oraz zdjęciem bagażnika z haka ale taki lipny ten zameczek... Co do ciszy i oporów to fakt nic nie hałasuje jedzie się jakby nic z tyłu nie było. Jeżdżę sporo po autostradach więc było to dla mnie istotne bo wiem jak potrafi dokuczyć hałas bagażu na dachu. Niestety jeśli jest deszcz i błoto to rowery na haku syfią się idealnie :-) Co do najechania na tył... hmm... wina będzie najeżdżającego :-)
  11. Nie wiem jaki masz samochód ale u mnie odchylanie nie sprawdza się. Po odchyleniu bagażnika (thule) brakuje jeszcze 2cm aby tylne drzwi się otworzyły - zaczepiają.
  12. Z doświadczenia, bo też się nad tym zastanawiałem - pałąki czy szczęki... Pałąki - szybszy montaż roweru, zawsze jakoś się oprze, jednak wydaje mi się, że mniej stabilnie bo z reguły pałąk łapie gdzieś niżej. Szczęka - łapie pewnie i solidnie ale trzeba się trochę pobawić z dobrym ustawieniem, szczególnie wtedy gdy stawiamy kilka rowerów i te uchwyty trzeba poprzekładać przez ramy.
  13. Możesz zaryzykować zakup przez internet ewentualnie zwrócisz ale juź tu pisało wiele osób - nie jest to takie proste. Sam szukałem kasku i byłem niemal pewny modelu - pierwsza przymiarka w sklepie pokazała, że dane producenta nie mają sensu.
  14. Przez net to tylko wtedy jak wcześniej zmierzyłeś w sklepie stacjonarnym... bo rozmiarówka kasków to mit. Nie wszedł mi na głowę kask XXL jednej firmy, XL innej firmy uwierał, a zakupiłem rozmar L z kolejnej firmy (spokojnie wejdzie pod kas nawet cienka czapka). Sugerowanie się obwodem głowy podanym przez producenta również może być mocno zdradliwe.
  15. Hmm, a jak to działa? Bo jeśli do tego peszla nasypie się piachu (nawłazi błota) to nie wiem przed czym taka osłona ma chronić...
  16. Niestety w większości przypadków i firm (nie tylko rowerowych) sytuacja wygląda identycznie. Często pozostaje zakup nowej ewentualnie używanej części i reklamowanie tej uszkodzonej. Reklamacja trwa 2 tygodnie albo więcej ale używasz sprzętu, jak zostanie pozytywnie rozpatrzona to albo masz część na zapas albo na sprzedaż. Nie dawno kupiłem wysprzęglik hydrauliczny do samochodu (cena 250zł), miał wadę albo coś, padł chwilę po zamontowaniu no ale już był zamontowany więc nie bardzo wchodził normalny zwrot do sklepu. Poszła reklamacja, przesyłka do producenta aby wykonać ekspertyzę - wszystko trwało miesiąc. Nie mogłem sobie pozwolić na miesięczne wyeliminowanie samochodu więc kupiłem nowy wysprzęglik w dniu składania reklamacji. Reklamację uznano - otrzymałem wybór - nowy towar lub zwrot pieniędzy.
  17. Zobacz jak są wykonane i sam osądź co to jest :-) Co do uchwytów. Nie przemawiają do mnie uchwyty wymagające demontażu czegokolwiek (no za wyjątkiem np. licznika czy tam jakiejś torebki). Jak mam zdejmować koło, siodełko, to bym już zdjął i tylne koło (kilka sekund więcej) i rower wpakował do samochodu. W sumie sam tak robię bo bagażnik mam na dwa rowery a z reguły wożę trzy więc jeden pakuję do bagażnika (po zdemontowaniu kół). Dwa rowery pozostają w gotowości do jazdy - tylko trzeba je zdjąć.
  18. Znajomy opowiadał jak jadąc na Chorwację autostradą nagle zobaczył w lusterku jak jeden z dwóch rowerów, który przewoził na bagażniku dachowym, radośnie podskakuje odbijając się od asfaltu... Całe szczęście nic za nim nie jechało. Przyczyna leżała w gumie obejmy, która łapie za ramę, guma się wypracowała i jakoś odpadła, zrobił się luz - resztę załatwiły drgania, wibracje, wiatr... Mi najbardziej odpowiada bagażnik na hak - w lusterkach widzę czy przypadkiem coś z rowerami się nie dzieje, czy nie wpadają w jakieś wibracje itp.
  19. Nie ma prawa gdy: - gumy przyssawek nie są uszkodzone, stare, zarysowane (mikrouszkodzenia mogą nie być widoczne), - powierzchnia do której przyssawki są przyczepiane nie jest uszkodzona, zarysowana, - pomiędzy przyssawkę a powierzchnię nie dostanie się brud, - uszczelki w pompce będą trzymać podciśnienie. Za dużo warunków krytycznych. Jeśli wszystko jest OK to faktycznie - nie ma prawa. Pytanie - co ile trzeba sprawdzać poprawność zamocowania uchwytu? Dodatkowo, uważam, że miejsca mocowania uchwytów nie są przystosowane do przenoszenia takich obciążeń. Siły działające na rower podczas skręcania będą powodować wyginanie blach dachu. Zauważ, że w samochodach z reguły są wskazane miejsca gdzie można mocować bagażnik.
  20. Drwal44, ciekawe to ale nie odważyłbym się. Choćby to była super technologia, to prędzej czy później puści... To, że na filmiku pokazują, że można prawie na rajd samochodowy z tym pojechać to jednak nie... W dodatku taka konstrukcja wywiera obciążenie na miejsca konstrukcyjnie do tego nie przewidziane.
  21. Oj, zawsze mostek można zamontować w kierunku "do siebie" :-) Nie wszyscy są fanami czystej formy. Za głebokiej młodości kombinowaliśmy z rowerami jak się dało. Bywało, że miałem szosowego baranka w składaku zamontowanego, powiększony o platformę bagażnik i koszyk na kierownicy (aby była przestrzeń ładunkowa jak się na owocowy szaberek jechało), kawał gumy do przedniego błotnika przyczepiony (dodatkowa osłona przed błotem), dwa dynama (dla większej mocy oświetleniowej)... i furę innych "patentów"... A co do przypięcia hamulców za pomocą opasek... Przecież 90% użytkowników rowerów jest święcie przekonana, że dotknięcie przedniego hamulca kończy się lotem przez kierownicę, więc w sumie to ten hamulec można nawet gumką recepturką przywiązać bo i tak jest "na sztukę".
  22. Czemu nie używasz migania? Jak masz lampkę z tyłu to nie ma tu nic do lubienia bo i tak nie widzisz jak miga a dodatkowymi argumentami są lepsza widoczność oraz dłuższa praca na bateriach. Warto się do tego trybu przekonać. Co do ogniw 18650 to niezłe są LG 3200mAh. Można je kupić nawet po 18zł / sztuka. Z racji tego, że mam pięć latarek na takie ogniwa (w tym do jednej wchodzi 4szt) to musiałem zoptymalizować zakupy. Robiłem charakterystykę tych ogniw LG i przy prądzie 1,5A bez problemu trzymają pojemność lekko ponad 3000mAh. Większym problemem jest to, że tanie ładowarki nie ładują ich do pełna. Z dobrych ladowarek to nitecore lub modelarskie kombajny gdzie można ustawić wszystkie parametry ładowania. Myślę, że na obecną chwilę nie ma co się pakować w ogniwa za ponad 27zł są sporo droższe a zysk na pojemności nie wielki. Problem z ogniwami i latarkami jest taki, że niektóre latarki potrzebują ogniw z wystającym plusem a te o których mowa mają tylko blaszki do zgrzewania. Ponadto nie są zabezpieczone więc trzeba uważać aby ich nie zniszczyć.
  23. Co do licznika to nie warto. Kupiłem go rok temu bo byłem z synem w biedronie, zobaczył licznik i się napalił. Pieniądze niewielkie więc co tam... Niby go ma do dziś, i licznik działa (nawet jakieś deszcze przetrwał) jednak wykonanie mocno słabe. Do okoła taka guma, która potrafi się przesuwać, na początku były problemy z resetowaniem (ponieważ wywaliłem paragon to nie było jak reklamować) ale później zaczął działać dobrze. Ogolnie działa ale bardzo tandetny. Ten z Lidla był na moje oko lepiej wykonany.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...