Skocz do zawartości

[ad absurdum] czyli najbardziej absurdalne twierdzenia z jakimi się spotkaliście! - cz.2


Rekomendowane odpowiedzi

@pablo102425

te kosmodromy to dla mnie by się nadały do "powrotu do przyszłości 4"

o ile bazowy giant wydaje się przyjemnym rowerem (choć nie znam na pierwszy rzut oka rowerków gianta ani fulli w ogóle bo nie używam) to tego aventadora bym nie wziął nawet za pól darmo. oczywiście kwestia gustu ale uważam że takie bajery mają bardziej zwracać uwagę jako taka ciekawostka i przez swoją (lub właściciela) ekscentryczność niż walorami użytkowymi, niewiem, to może robi wrażenie na turystach w centrum warszawy lub na rynku w krakowie. z napędem innym niż same pedały to moto rower jest fajny dla dziadka co jeździ na ryby żeby w domu nie siedzieć, pochleje przy wędce i nie daje rady później pedałować pod górę to zapuści silniczek i jedzie dalej, ok, każdy to chyba rozumie i zna z widzenia. A zamiast tak kombinować już bym wolał jakiś fajny motorek z tych o małej pojemności co nie trzeba prawka kat. B wyrabiać ale mnie to nie kręci. Wolę pedałować :)

 

pzdr

 

edit:

 

ten ze strony głównej co wrzucił mmisiek9612 to chociaż jakoś wygląda ale do mnie to nie trafia

 

oczywiście to moja subiektywna opinia, każdy ma swoje zdanie, rozumicie ;)

 

edit2:

 

Zapomniałbym, najbardziej absurdalne stwierdzenia ;)

 

Jakoś w lato pojechałem do jednego z dużej sieci sklepów rowerowych po oponki (druty) po wcześniejszym telefonie do nich. Gość który mnie obsługiwał, oprócz tego że jednocześnie oprócz mnie obsługiwał jeszcze 2 osoby (podobnie wione jak ja), ewidentnie nie wiedział o co chodzi. chciałem maxxisy ikon druty a ten patrzy na wieszak z samymi zwijanymi i mówi że tu są. ja mówię że tam są zwijane i że przecież sama nazwa na to wskazuje i cena też a ten zaś łeb w ten stojak i że on w takim razie szuka dalej. tragedia....na szczęście przyszedł drugi sprzedawca i przyniósł z zaplecza dwie drutówki po może minucie. Z tamtym fachowcem walczyłem chyba ze 20 minut :/ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem idei takiego roweru. Wygląda na zjazdowy, tylko po co w rowerze zjazdowym silnik?

 

Żeby wdrapać się na górkę ;)

 

Tak czy siak, to nie są rowery, ba ze względu na moc i prędkość, to nawet nie są skutery.

Absurdem tutaj jest reklamowanie tego jako rowerów i takie postrzeganie tych maszyn przez ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi kolarz do sklepu rowerowego:

Kolarz: dzieńdobry
Sprzedawca: dzień dobry, w czym pomóc
K: Ma pan jakieś smary do łańcucha?
S: Oczwiście, pokazuje pełną gamę Finish Line, Rohloff, Shimano i jakiś wazelinowy SHELL.

K: a jaki pan używa?
S: pokazuje teflonowy Finish Line
Kolarz: a tego to nie chcę, bo koledzy mi mówili że po nim ciężko łańcuch się kręci
Sprzedawca: :w00t:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóz, samo stwierdzenie brzmi kretyńsko :teehee: Jednak jest w tym ziarnko prawdy, różnica w głośności napędu między FL Teflonowym a np Rohloff'em jest dość spora. Po FL ma się wrażenie że łańcuch jest sztywny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie rozumiem idei takiego roweru. Wygląda na zjazdowy, tylko po co w rowerze zjazdowym silnik?
Na tym się jeździ jak na motocrosie, z tą niewielką różnicą że od czasu do czasu pedałujesz. Też do końca nie rozumiem dlaczego akurat w ten sposób, zamiast całkiem przejść na napęd elektryczny, ale wybrano w ten sposób i ludzie w ten sposób jeżdżą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mylisz się żeby można było pojazd nazwać rowerem pomocniczy napęd elektryczny musi być uruchamiany naciskiem na pedały.  Nawet jeśli silnik będzie słabiutki a nie będzie pedałów to nie jest to rower

 

Ale silnik nie może też być zbyt mocny. Wg naszego prawa max 250W i wspomaganie do 25km/h. Już pomijając kwestie homologacji, ten sprzęt nie łapie się nawet w okolice motoroweru, a wg dzisiejszej polskiej definicji także motocykla. Istnieje sobie takie cuś, ale po drogach publicznych nie ma prawa się poruszać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

Absurd, dla mnie przynajmniej - robienie narzędzia do rozkuwania łańcucha na czubku które po pierwszym rozkuciu robi się grzybek który ledwo mieści się w otworze ogniwa przy następnym rozkuciu.

UWAGA - Topeak hexus II - narzędzie awaryjne, co nie powinno oznaczać, że producent może zrobić je z gównolitu :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś absurd widziałem na mieście.

 

Jakiś chłopaczek, w kasku fullface, z goglami, do tego obowiązkowo ciuszki Fly Racing. 

 

Ot,wydawałoby się normalny widok - po prostu jedzie albo wraca z jakiejś miejscówki do skakania a kasku nie ściągał bo temperatury już nieco niższe. 

 

Wydawałoby się gdyby jechał na czymś innym niż Unibike Fusion ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już tam skakał - może zjeżdżał. Nie każdy potrzebuje 180mm/140mm amortyzacji. Kolejna kwestia to jakieś 3-4 miesiące temu był artykuł w bodajże cycling weekly porównujące wydatek na ubranie i na rower. £400 wiecej wydane na ubrania daje taki efekt jak £1200 więcej wydane na rower, więc ktoś ubrany dużo lepiej niż wskazuje na to jego rower nie koniecznie oznacza dysonans, tylko raczej oportunizm wynikający z zasobów materialnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś chłopaczek, w kasku fullface, z goglami, do tego obowiązkowo ciuszki Fly Racing. 

 

Ot,wydawałoby się normalny widok - po prostu jedzie albo wraca z jakiejś miejscówki do skakania a kasku nie ściągał bo temperatury już nieco niższe. 

 

Wydawałoby się gdyby jechał na czymś innym niż Unibike Fusion ;)

Kiedyś bym również spojrzał na to z politowaniem, ale teraz raczej by mnie to tak nie ruszyło. Po pierwsze mniej więcej z tego powodu, który przytoczył Tofi; więcej sensu ma zjeżdżanie na Fusionie w kasku niż na Sodzie bez :whistling: Druga rzecz - mam w okolicy ziomeczków ćwiczących sekcję rytmiczną 4X na rowerach typowo XC. Dają sobie świetnie radę, skaczą czysto. Ponadto ciekawostka - w Koutach nad Desnou widziałem dzieciaki na XC trenujące na trasie pod wyciągiem ( jest tam dość stromo) pod okiem trenera - byłem w szoku jak te dzieci sprawnie hamowały i balansowały ciałem. Ponadto spotkałem tam człowieka jadącego tę trasę do samego końca na Unibike Mission z hamulcami V-brake...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

w Koutach nad Desnou widziałem dzieciaki na XC trenujące na trasie pod wyciągiem

Soda z krótkim ogonem już chce tam jechać  :yes:

 

Ale przyznam rację - też coraz częściej obserwuję jak właściciele sprzętów do XC szlifują technikę na lokalnym pumptracku ale żeby od razu w fullface? Po kilkunastu okrążeniach nawet jak jest chłodno w zwykłej czapce jest za gorąco.

 

Jak dla mnie cały szpej bardziej sugerował używanie roweru niezgodnie z przeznaczeniem niż jakiś tam trening ale teraz moda na zmniejszanie skoku tylko widać że do mojej głowy jeszcze to nie dociera  :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w jakim kasku powinienem jeździć jeżeli mam w przełaju zerowy skok? szosowy czy MTB?

 

Przed chwilą wróciłem z co prawda prawie płaskiej trasy, taka króciutka rozgrzewka po dwóch tygodniach nic nierobienia i znalazłem trasę niemalidealną gdyby nie bramki dla owiec. Od płaskiego asfaltu, po przez kostkę brukową ułożoną w pump track (sic!), następnie drobny szuter przemieniający się dalej w szuter kolejowy trochę mniejszy od kocich łbów ale tak sypki, że wentyl zasypywało i tylko jeden mankament - jakiś rolnik sobie wymyślił przejścia dla woiec, tyle tylko że zamiast bramki postawić na swoim terenie, to zaanektował drogę i teraz piesi i rowerzyści mają je otwierać i za sobą zamykać. Aż mnie korci żeby podstawić pod każdą bramą kamolca, żeby nie trzeba było spowalniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

To w jakim kasku powinienem jeździć jeżeli mam w przełaju zerowy skok? szosowy czy MTB?

A ubierz sobie jaki chcesz, szosowy, MTB czy nawet enduro. Większych różnic pomiędzy nimi nie ma.

 

Jakbyś kiedykolwiek pojeździł w fullface wiedziałbyś że tu zaczynają się schody (czasem dosłownie :) ) Taki kask na dojazdach na miejscówki czy podjazdach po prostu się ściąga żeby mózg się nie ugotował. I używa się go tylko wtedy kiedy to konieczne. Tak samo z goglami. 

 

Ale - nie muszę wyjaśniać. Dla mnie to absurd i już. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy jeździłem na nieco odleglejszą miejscówkę w kasku, mimo naprawdę srogiego upału. Ale to było głupie bo faktycznie jest czajnik na głowie [emoji14] Teraz jestem już mądrzejszy :D Ale i tak jak dojeżdżam do miasta to kask na kierownicy zwyczajnie przeszkadza i lepiej mieć go na głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...