Skocz do zawartości

[prawo] 1-2 piwa w upały - jazda rowerem w stanie po użyciu alkoholu


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Tak czytam sobie ten wątek i też zaskakuje mnie ten niepohamowany apetyt na piwo. Wybaczcie, koleżeństwo, ten protekcjonalny ton, ale jak ktoś nie potrafi się powstrzymać to być może ma wiadomy problem.

 

Nie mam nic przeciwko bycia rowerzystą i piciem piwa czy innego alkoholu. Nie rozumiałem, nie rozumiem i nie zrozumiem jednej rzeczy - parcia na prowadzenie roweru (czy innego pojazdu) po spożyciu alkoholu. Może niektórzy wtedy dostają skrzydeł... Dodatkowo i tak z praktycznego punktu widzenia jazda po jednym czy dwóch piwach jest w praktyce bezkarna, bo jest to przecież wykroczenie. Było przestępstwo - rzeczywiście sprawa kontrowersyjna. Jest wykroczenie - wciąż źle...

 

@@Thomlodz, Podpisałbym taką petycję pod jednym warunkiem. W Polsce zmieniłaby się kultura picia. Na chwilę obecną posiedzenie przy barze rzadko kiedy kończy się na jednej kolejce. Poza tym gustujemy w mocniejszych alkoholach. Piwa w sklepach mają średnio 5.6-6.8%, podczas gdy np w typowym słowackim sklepie (przygranicznym) piwo ma 4-4.5%. No i na koniec społeczne przyzwolenie na jazdę "po spożyciu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnego parcia na jazdę po alkoholu. Jest po prostu potrzeba normalności. Aby można było wypić piwo/wino do obiadu wciaganego w trasie, przy deptaczku i spokojnie odjechać bez obawy, że ktoś zaraz będzie robił z tego wielką sprawę z zaangażowaniem wymiaru sprawiedliwości.

 

Dajcie też spokój z tym sugerowaniem alkoholizmu. Prawo ma służyć całemu społeczeństwu, a nie marginalnej jednak grupie alkoholików-kolarzy. 9/10 moich znajomych umie odpowiedzialnie łączyć alko i rower. Jeśli przeciwnicy podniesienia limitu mają ten współczynnik na poziomie 2/10, to szczerze wspolczuję.

 

Sam jestem od 2 miesięcy przymusowym abstynentem (leki). Nie mam z tym problemu. Nie przeszkadza mi to głosić, że jazda po piwie nie powinna pociągać żadnych konsekwencji. Mało tego - powinienem mieć prawo napić się tego piwa w dowolnym miejscu a nie tylko w wyznaczonych miejscach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również, nie widzę nigdzie żadnego parcia na picie i jazdę. Mimo możliwości jeszcze nie zdążyło mi się jechać rowerem po piwie. Samochodem, jak już wcześniej wspomniałem, tak i to nawet dość często, bo jadam sporo na mieście.

 

Jak dla mnie, ten wątek wnosi próbę urealnienia poglądów niektórych radykalnych szeryfów z klapkami na oczach.

 

Przypomnę jeszcze, że jestem absolutnym zwolennikiem stosowania się do przepisów, co sam czynię. Jednak jak pokazuje, obecny w Europie, rozrzut dopuszczalnej zawartości alkoholu we krwi, to organizm, a nie przepisy decydują o tym czy jest złem czy nie, wypicie jednego bądź dwóch browarów. Jednak jeśli ich wypicie spowoduje złamanie prawa lub zbyt mocne "znieczulenie" kierownika, trzeba o zimnym piwku, wlewającym się w rozgrzane gardło, zimnym strumieniem, w kolorze złota, najzwyczajniej w świecie zapomnieć. O!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo jest parcie od drugiej strony. Fakt, zmalało, ale nadal jest... Każdy czułby się bardziej komfortowo mogąc na trasie skoczyć do sklepu i ugasić pragnienie jakimś słabszym pilznerem. A tak, nasza możliwość wyboru zostaje w pewnym stopniu ograniczona - a w jakim, to już zależy jak bardzo jest komuś potrzebny do szczęścia alkohol.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak oczywiście jedno piwo nikomu nie szkodzi i każdy umie się zachować, wie ile może itp. Super jest ugasić pragnienie piwem w upalny dzień. Potem jednak okazuje się, że nad wodą:

- 80% (według danych WOPR cytowanych w artykule na Onecie) utonięć dotyczy osób "po spożyciu"

- na plażach, gdzie dopuszczone jest picie alkoholu strach pozwolić dziecku kopać w piasku, bo co chwilę wyciąga kapsle od piwa i natrafia na kawałki szkła/zakopane puszki po piwie

 

naprawdę pora zrozumieć, że nie jesteśmy zachodem i do pewnych rzeczy musimy po prostu dojrzeć jako społeczeństwo. Może część z nas umie się zachować, może nawet Wasi znajomi potrafią, ale jako społeczeństwo nie potrafimy i tyle.

 

I jeszcze jedna sprawa - ktoś tam pisze o rowerzyście jadącym spokojnie ddr po piwku. Jakoś trudno wymusić na tych rowerzystach aby na trzeźwo jechali spokojnie i przestrzegali przepisów, więc mówienie o przestrzegających prawa rowerzystach na lekkim rauszu jest zabawne.

 

Robienie epokowego problemu z tego, że nie można sobie wypić piwa do obiadu do mnie nie trafia - to nie jest koniec świata, są inne napoje dostępne w sprzedaży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hadwao, gratuluje! Mistrzowski popis wyciagania błędnych wniosków i odwracania kota ogonem.

 

Nie jesteśmy zachodem. Zgoda. Uczmy się zatem sprzątania po sobie wszedzie, w tym na plażach (patyki po lodach i niedopalki Ci nie przeszkadzają? Tylko puszki?). Uczmy, że z dwoma promilami się nie pływa.

 

Mamy agresywnie jeżdżących. Zgoda - są w samochodach i na ddr-ach. Uczmy zatem, czym różni się transport od wyścigu. Tu jest problem, a nie w 0,2‰.

 

Niemożność wypicia piwa do obiadu nie jest końcem świata. Zgoda. Ale jeśli odmawiając sobie tego piwa nie poprawiam świata, to po co mam sobie odmawiać? Żeby drogowi fundamentaliści czuli się lepiej? To niewystarczający powód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo ;-)

 

Już pisałem wcześniej dlaczego jestem przeciwny piciu w Polsce - problem jest bardziej złożony niż same promile. Picie alkoholu i prowadzenie to jest przywilej, którym można "nagrodzić" społeczeństwo, gdy osiągnie pewien poziom kultury gwarantujący minimalizację negatywnych skutków. To co się dzieje nad wodą czy na naszych drogach pokazuje dobitnie, że nie dorośliśmy do picia i prowadzenia nawet hulajnogi.

 

Z tego samego powodu pozwalasz swoim dzieciom na zabawę nożem dopiero wtedy, gdy wiesz, że Twoje dziecko dorosło do trzeźwej oceny zagrożeń z tym związanych. Moja córeczka nożem (oczywiście takim tępym) posługuje się od czasu gdy miała jakieś niecałe dwa lata, bo od małego stawialiśmy na jej samodzielność - córka sąsiadów w wieku 3 lat jeszcze nie potrafi sama posługiwać się łyżeczką. Danie jej teraz noża byłoby nieodpowiedzialne.

 

Także moim zdaniem najpierw musimy poczekać aż nauczymy się jeść łyżeczką (czyli an trzeźwo będziemy umieli jeździć jak cywilizowani ludzie i będziemy potrafili kulturalnie pić alkohol), a dopiero potem możemy zacząć bawić się nożem (czyli prowadzić po spożyciu rozsądnej ilości alkoholu).

 

Ja rozumiem osoby, które już taki poziom osiągnęły, ale niestety prawo nie jest tworzone dla jednostek tylko dla całego społeczeństwa, więc musimy się pogodzić z odpowiedzialnością zbiorową. Pomijam już fakt, że większość tych co się utopiła po spożyciu, też w swoim mniemaniu "znała swój organizm" i wiedziała ile może wypić.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tych rozważaniach o odpowiedzialności zbiorowej i niedorosłym społeczeństwie jest jeden feler, rzeczywistoś nie chce się do teorii dostosować. Rzeczywistość jest taka, że Ci co "niedorośli do picia" i prowadzenia i tak to robią, mają głęboko w d... obowiązujące limity i normy. I jeżdzą samochodami, i rowerami i nie mają 0.4% tylko 1,9%. Część z nich wpada za którymś razem.

Ale fakt, skoro musi być odpowiedzialność zbiorowa bo społeczeństwo "nie dorosło", to zgodnie z jej definicją, powinni odpowiadać także Ci, którzy nie zawinili, i tak jest u nas, czyli zgodnie z teorią :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ tak nie jest. Ci co piją i mają 1 albo 2 promile prawo mają w głębokim poważaniu i zawsze będą jeździć po pijaku (za granicą też są tacy).

 

Natomiast jest bardzo duża grupa osób (co widać po wpisach na forum), która nie pije właśnie ze względu na to prawo, a bardzo chętnie by sobie wypiła. Jeżeli na forum mamy do czynienia z podobnymi proporcjami co na drogach, to jakieś 5% tych osób to wariaci drogowi, 75% to osoby naginające przepisy (czyli np. dodające sobie 10-20km do ograniczeń prędkości, nie zatrzymujący się na skrętach warunkowych itp) i 20%  przestrzegających KRD - i tym sposobem mamy bardzo duży odsetek osób, które by wypiły i stanowiły zagrożenie na drodze, ale nie piją bo boją się konsekwencji prawnych.

 

Także moim zdaniem prawo działa bo eliminuje z ruchu drogowego tych "piracików" znajdujących się w szarej strefie między cywilizowanymi kierowcami, a skrajnymi debilami. Tak jak pisałem w tej szarej strefie znajduje się większość kierowców w Polsce. Myśląc o piratach mamy na myśli debili, którzy lecą po 120 w obszarze zabudowanym, ale liczebnie większość wypadków powodują Ci co lecą w tym obszarze 70km/h bo jest ich zwyczajnie wielokrotnie więcej. Gdyby prawo było mniej restrykcyjne, to mielibyśmy dużo kierowców na delikatnym rauszu i delikatnie naginających przepisy co już w sumie znacząco zwiększa ryzyko wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale bujny offtop urósł... Podleję go jeszcze :sorcerer:

@up: Co do pierwszej linijki mam ambiwalentne zdanie. Druga to chyba pobożne życzenia:

Uhuhuhu hahaha hłe hłe hłee...

Od czegoś trzeba zacząć nawet jeżeli wydaje się to nierealne.

Mamy od tych 25 lat wolność, ale na razie jeszcze jesteśmy nią zachłyśnięci dodatkowo jak nikt nad nami z batem nie stoi, to nie wiemy co robić. W biedzie ludzie się jednoczyli, a jak sytuacja się poprawiła, to każdy patrzy jedynie na czubek własnego nosa.

Wolności i odpowiedzialności trzeba się nauczyć jak każdej rzeczy. Kultura na drodze jest jednym z elementów tej układanki.

 

No to może zmieńmy prawo?

Inicjatywa w Twoich rękach :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hadwao, my się różnimy zasadniczo. Ty uważasz, ze państwo daje wolność w nagrodę, a ja uważam, że państwo może zabrać wolność za karę. Ale żeby karę wymierzyć, musi być ona dobrze uzasadniona.

 

Twoim zdaniem nie dorośliśmy jako społeczeństwo a Niemcy już dorośli. OK, możesz tak uważać, ale pamiętaj, że jest to tylko Twoje widzimisię. Ja mogę uważać, że Polacy już też dorośli, a ktoś inny uzna, że dorosłość będzie wtedy, gdy po alkoholu będzie jeden na 100tys.

 

Co sprawiło, że Twoim zdaniem Niemcy już mogą? Jakieś konkretne dane czy tak na czuja to stwierdzileś? Oni też powodują wypadki po pijaku...

 

Inna ważna rzecz: miękko przechodzisz z tematu rowerzystów na kierowców, a to zasadnicza różnica. Nie boli mnie 0,2‰ dla kierowców jakoś bardzo*. To jest sfera, w której rzeczywiście może strach podnosić limit. Sam siadam za kółko tylko z 0‰. Na naszych drogach jest tyle agresji, ze najlepiej mieć zmysły wyostrzone na 110%.

 

Ale na rowerze jest inaczej. Nie mam 1,5 tony pod sobą, nie rozpedzam się do 100km/h, wszystko dzieje się wolniej. Nie ma uzasadnienia dla 0,2‰. Zatem państwo nie powinno w tej kwestii trzymać za pysk, tylko oddać niesłusznie zabraną wolność. Karani powinni być indywidualnie ci, którzy z wolności korzystać nie umieją: powodują po pijaku wypadek lub jadą z np. 1,5‰.

 

*no może drażnią mnie trochę "trzeźwe poranki". W tym sensie, że mogą wmówić społeczeństwu, że jazda z 0,22‰ jest groźna a groźni są debile z 2‰ czy na trzeźwo jeżdżący na zderzaku, wyprzedzający na trzeciego itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą, marcinusz. Dodam jeszcze, że pijany rowerzysta (autentycznie pijany, nie jakieś tam 0,2‰) szkodzi głównie sobie. Ale co komu do tego, tak chciał, tak zdecydował, wiedział że jak się wywróci to może np. złamać rękę. Pijany kierowca już akurat sobie szkodzi w dość małym stopniu, zwłaszcza prowadząc wypasione Volvo - może natomiast poważnie uszkodzić kogoś innego.

Nawiązując jeszcze do "potrzeb":

Każdy czułby się bardziej komfortowo mogąc na trasie skoczyć do sklepu i ugasić pragnienie jakimś słabszym pilznerem.

 Nie każdy. Niektórzy nie czują takich potrzeb.

Czy po trzech godzinach intensywnego kolarstwa w terenie czuję potrzebę napicia się zimnego, lekko gazowanego napoju o smaku słodu jęczmiennego, chmielu i drożdży? Tak, odczuwam wtedy taką potrzebę. Czy odczuwam potrzebę wypicia wtedy alkoholu? Nie, nie odczuwam takiej potrzeby. Dla mnie piwo mogłoby mieć 0,0% gdyby smakowało identycznie jak teraz. Niestety, przerabiałem już temat piw bezalkoholowych i stoi ono u mnie w rankingu smakowym między colą firmy Tesco a wodą pozostałą w zlewie po myciu naczyń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Żywiec niebieski mi nieźle smakuje. Ma chyba ponizej 1%.

 

Raz w wiejskim sklepiku kupiłem Karmi z lodówki - w upał smakowało wybornie :icon_cool:

Co do działania - sam niewiele zrobię. trzeba by się zorganizować , pisać petycje, naciskać, zainteresować media.

Zmiana przepisów wspomoże polskich producentów - małe browary regionalne. Albo producentów cydru - to tak odnośnie "jabłek Putina" :icon_mrgreen:

Piwo jest bardzo zdrowe http://maciejtwardowski.natemat.pl/23383,czy-piwo-jest-zdrowe

 

 

Piwo posiada ponadto właściwości napoju izotonicznego, który wyrównując ciśnienie międzykomórkowe pozwala na szybkie przyswajanie substancji odżywczych. Po ciężkim treningu możemy stracić nawet 2% wody z organizmu oraz liczne minerały. Wypicie piwa czy dwóch doskonale uzupełnia niedobór. Wszystko to zapewnia źródlana woda, potas, cukry słodowe, witaminy i magnez. Badacze z uniwersytetu w Granadzie doszli do wniosku, że po wysiłku piwo może nawadniać lepiej niż woda.

Izotoniki dla rowerzysty to podstawa B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy z tym chmielem, jest go w piwie bardzo mało, a w koncerniakach to już w ogóletyle co kot napłakał. Moczopędnie działa alkohol, który majstruje przy wydzielaniu wazopresyny (hormon od zarządzania wodą w organizmie), przez co tracimy więcej wody niż normalnie. Słabe piwa tak moczopędnie nie działają. Im mniej alkoholu w piwie, tym lepiej ono nawadnia. A co do piwa Żywiec, to nie wiem jak niebieski, ale normalny to nie ma w ogóle zapachu a smakuje raczej mdło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co sprawiło, że Twoim zdaniem Niemcy już mogą? Jakieś konkretne dane czy tak na czuja to stwierdzileś? Oni też powodują wypadki po pijaku...

 

Jak już pisałem wcześniej, uważam że w krajach na zachód od nas limity spożycia mogą być wyższe bo:

- kierowcy są tam bardziej karni i jeżdżą ostrożniej (przykładowo omijają rowerzystów z odstępem 1,5m a nie na gazetę, nie przekraczają notorycznie limitów prędkości itp)

- mają lepszą infrastrukturę, przez co ogólnie nieco podchmielony kierowca ma większy margines na błędy

- zazwyczaj jest inna kultura picia niż u nas i rzeczywiście kończy się na winie do obiadu

 

Przede wszystkim jednak nacisk kładę na punkt pierwszy - jak kierowcy jadą ostrożnie, to mogą sobie pozwolić na jakieś promile. U nas wszyscy notorycznie przekraczają prędkość i łamią inne przepisy - dopóki to się nie zmieni dobrze być trzeźwym w 100%. I nawet jeśli sam jeździsz uczciwie to lepiej być trzeźwym, aby zareagować na zachowanie jakiegoś wariata na drodze.

Co do statystyk to są ogólnie dostępne i widać w nich, że powodujemy znacznie więcej wypadków niż średnia europejska (zdaje się, że ostatnie dane mówiły o 2x większej wypadkowości niż średnia) i główną przyczyną wypadków jest nieprzestrzeganie przepisów drogowych z naciskiem na niedostosowanie prędkości.

Zresztą sam to potwierdzasz pisząc o prowadzeniu aut:

 

 Nie boli mnie 0,2‰ dla kierowców jakoś bardzo*. To jest sfera, w której rzeczywiście może strach podnosić limit. Sam siadam za kółko tylko z 0‰. Na naszych drogach jest tyle agresji, ze najlepiej mieć zmysły wyostrzone na 110%.

 

Idąc dalej

 

Ale na rowerze jest inaczej. Nie mam 1,5 tony pod sobą, nie rozpedzam się do 100km/h, wszystko dzieje się wolniej. Nie ma uzasadnienia dla 0,2‰. Zatem państwo nie powinno w tej kwestii trzymać za pysk, tylko oddać niesłusznie zabraną wolność. Karani powinni być indywidualnie ci, którzy z wolności korzystać nie umieją: powodują po pijaku wypadek lub jadą z np. 1,5‰.

 

Jako kierowca mogę stwierdzić, że jazda rowerem jest trudniejsza niż jazda autem i wymaga większej uwagi. I nie zgodzę się, że rowerzyści stanowią zagrożenie tylko dla siebie. Jakiś czas temu miałem np. sytuację, wieczorową porą że z naprzeciwka jechało auto (jakiś bus) - po prawej miałem rowerzystę jadącego bez oświetlenia - to była wiejska droga, rowerzystę zobaczyłem w zasadzie jak miałem go na zderzaku, bo jak wiadomo samochod z naprzeciwka oślepia - do dzisiaj nie wiem jak to zrobiłem, że odbiłem w lewo na tyle, że zarówno z busem jak i rowerzystą minąłem się na gazetę. To tyle w kwestii tego, że rowerzyści stanowią zagrożenie tylko dla siebie. W ruchu ulicznym każdy musi być odpowiedzialny - nie mam ochoty wylądować na drzewie przez to, że będę omijał podchmielonego kretyna.

Rowerzyści jeżdżą fatalnie nawet na trzeźwo i powodują sporo niebezpiecznych sytuacji - naprawdę wolę aby nie dokładali do tego alkoholu.

 

I tu dochodzimy znów do kultury jazdy - najpierw udowodnijmy, że potrafimy jako społeczeństwo poruszać się po drogach na trzeźwo, a potem dokładajmy do tego czynniki ryzyka takie jak alkohol.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy z tym chmielem, jest go w piwie bardzo mało, a w koncerniakach to już w ogóletyle co kot napłakał. Moczopędnie działa alkohol, który majstruje przy wydzielaniu wazopresyny (hormon od zarządzania wodą w organizmie), przez co tracimy więcej wody niż normalnie. Słabe piwa tak moczopędnie nie działają. Im mniej alkoholu w piwie, tym lepiej ono nawadnia. A co do piwa Żywiec, to nie wiem jak niebieski, ale normalny to nie ma w ogóle zapachu a smakuje raczej mdło.

 

Bzdury waszmość jakieś piszesz - jakoś pijąc wszelkie inne alkohole nie muszę biegać do kibla jak po piwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jako kierowca mogę stwierdzić, że jazda rowerem jest trudniejsza niż jazda autem i wymaga większej uwagi.

To jakiś żart czy prowokacja? :icon_mrgreen:

W takim razie po co badania lekarskie i egzaminy kierowców oraz kandydatów na kierowców? :002:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dziobolek: Chodzi o to, że woda nie jest wchłaniana do organizmu po wypiciu alkoholu, a wlatuje tej wody znacznie więcej razem z 0,5l piwa niż 0,1l powiedzmy ginu (konkretnie 5 razy więcej :laugh: ) Raczej nikt nie zapija setki wódki dwoma szklankami wody :woot: Koniec offtopiku, o wpływie alkoholu na organizm są całe biblioteki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...