Skocz do zawartości

[Rower Miejski]To jest to! - opinia po miesiącu jazdy


Rekomendowane odpowiedzi

Mieszczuch ma swoje wady i zalety. Ale dziwi mnie czemu mówicie o jego właściwościach w terenie. To tak jakby mówić że bolid f1 jest do kitu bo nie ma nim czego szukać na polnych drogach. Rower miejski został jak sama nazwa mówi do miasta. Nie potrzeba w spokojnej relaksacyjnej jeździe mieć prędkości 30km/h . Jeśli ktoś potrzebuje jechać z taką prędkością do pracy, to ciekawy jestem co szef mówi gdy widzi takiego spoconego pracownika. Ubrania można przebrać, ale zapach bez prysznica zostaje ;) Rower na wyprawy też to nie jest - do tego służą trekkingi. Jeśli ktoś decyduje się na rower miejski to powinien być świadomy wyboru. Wygoda, prostota i indywidualizm za cenę ograniczeń ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli uwazasz, ze spoleczenstwo tutaj jest tak otyle jak np. w Stanach, a wszystkie rowery MTB musza byc przeznaczone do maratonow to owszem

 

Spora część społeczeństwa w USA ma otyłość kliniczną, która dyskwalifikuje używanie jakiegokolwiek roweru. W Polsce nie jest jeszcze tak źle, ale widzę, że sporo ludzi na rowerach ma oponkę wokół bioder, łącznie ze mną. W kategoriach USA to byłaby prawidłowa waga.

Oczywiście, ze nie każdy MTB nie musi być maratończykiem. Wspominałeś o komfortowym MTB. To generalnie jest mieszczuch, z niewielką różnicą w pozycji za kierownicą (bardziej trekingową). Nazywanie tego jako MTB to moim zdaniem zabieg marketingowy producentów. Nie rzadko także można spotkać na ulicy klasyczne MTB;ki przerobione na trekingi (na forum są prezentacje takich projektów). Pytanie dlaczego, skoro ludzie są zadowoleni z MTB.

 

Ale nie zauwazylem, zeby ktos ze znajomych byl niezadowolony z mtb, bo nawet jesli jezdzi sie glownie na spacery, to nawet otyle osoby lubia zrobic sobie intensywniejszy trening samemu, bez rodziny, a do tego mieszczuch zwyczajnie sie nie nadaje.

 

Po czym wnioskujesz, że wszyscy, którzy posiadają MTB trenują. Część z pewnością tak. Ale tych nie rozpatrujmy, bo nie ma sensu udowadniać, że 2+2=4. Moim zdaniem duża część osób kupująca MTB do miasta ulega stereotypom i modzie. Widać to po tym jak się ludzie poruszają.

 

Rower miejski został jak sama nazwa mówi do miasta.

 

Miejski poradzi sobie na lekkiej szutrówce. Poradzi sobie na ubitej ścieżce w lesie. Więc może być traktowany jako rower także podmiejski/wycieczkowy. Jeżeli ktoś patrzy na mieszczucha z perspektywy wyrobienia średniej 25-30 km/h i hopek w terenie to nie dziwie się, że dla niego mieszczuch do niczego się nie nadaje.

Osobiście dużo większy dyskomfort czuję poruszając się MTB po mieście niż gdy jestem zmuszony do przejechania trekingiem przez kawałek lasu. Na początku lat 90'tych zanim kupiłem pierwszy MTB, naginałem po lesie składakiem na kołach 20" i kanapie od ukrainy. Dawałem radę. Jeszcze bardziej dawałem radę jak zmieniłem zębatkę na większą i zrobiło się przełożenie "terenowe". Potem kupiłem MTB i większość czasu przejeździłem po szosie. No ale wtedy akurat wyboru nie było... (1993 chyba).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byc moze myslimy o tym samym rowerze, tylko ja nazywam go komfortowy mtb, a Ty- miejski. Dla mnie mtb to nie tylko xc, a trening to wyjscie, aby pocwiczyc fizycznie, niezaleznie od poziomu jaki reprezentujemy. Ja piszac o miejskim mam na mysli cos w tym stylu: http://www.b albo azarek.pl/produkt/1535138/rower-miejski-victoria-17-brazowy.html , a komfortowy MTB to tak jak przedstawilem wyzej. Jezeli mialbym posiadac jeden rower na dojazdy i do rekreacji to wybralbym trekking/cross albo mtb(z tym, ze ten komfortowy, ktory przypomina Ci miejski). Jezeli mialbym dojazdy do kilku km i mozliwosc posiadania 2 rowerow to rzeczywiscie rozwazylbym miejski wg mojej definicji. Obecnie i tak choc mam 2 rowery to moj dystans na uczelnie wynosi 15 km wiec uzywam crossa, poniewaz czuje sie na nim znacznie bardziej komfortowo na dlugich dystansach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dziwi mnie czemu mówicie o jego właściwościach w terenie.

Zapewne dlatego, że dla statystycznego Polaka jeden rower to już dużo i większość szuka sprzętu uniwersalnego do miasta i lasu. I pewnie dlatego, że forum skupia głównie ludzi jeżdżących dla przyjemności i ewentualnie komunikacyjnie po mieście, a nie na odwrót. Nie ma się co oszukiwać, nie jesteśmy grupą reprezentatywną dla naszego społeczeństwa.

 

to wygoda, rewelacyjny i dobry dla zdrowia środek transportu

Wygoda marna bo pedałować trzeba i pada na łeb, wieje, jest mróz lub upał :)

A co do zdrowia to jakoś nie jestem przekonany, że dystans 5km umiarkowanym tempem wpłynie dobrze na zdrowie. Tzn złe to oczywiście nie będzie, ale wielkich pozytywów też bym w tym nie szukał. A w autobusie się przynajmniej człowiek mniej spalin nawdycha :P

 

Miejski poradzi sobie na lekkiej szutrówce.

Właśnie, poradzi to dobre słowo, bo więcej wymagać od niego nie wolno - przejedzie, ale kierowalność marna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygoda marna bo pedałować trzeba i pada na łeb, wieje, jest mróz lub upał :) A co do zdrowia to jakoś nie jestem przekonany, że dystans 5km umiarkowanym tempem wpłynie dobrze na zdrowie. Tzn złe to oczywiście nie będzie, ale wielkich pozytywów też bym w tym nie szukał. A w autobusie się przynajmniej człowiek mniej spalin nawdycha :P

Skoro wolisz zapaszki autobusu latem i obdarte fotele, na których nie wiadomo kto siedział, zmiast roweru - Twój wybór, ja jestem dosyć brzydliwa w tych kwestiach, dziwię się jedynie, że z taką opinią spotykam się na forum rowerowym. O ironio.

Po drugie: kilometrów robię w mieście 30 minimalnie i bardzo sobie chwalę, każda forma ruchu jest dobra i zdrowa i nie wciskaj ludzi na siłę po autobusach, kiedy oni mają ochotę poprawić sobie samopoczucie i troszkę się ruszyć ;). Zresztą jeżeli ktoś prowadzi aktywny tryb życia to wręcz ciężko jest sobie wyobrazić inny środek transportu.

Rower o poranku do szkoły/pracy jest tysiąc razy lepszy niż kawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, poradzi to dobre słowo, bo więcej wymagać od niego nie wolno - przejedzie, ale kierowalność marna.

 

Nie przesadzamy? Z punktu widzenia naginania z dużą prędkością i owszem. Normalnym tempem, 20 km/h jest wystarczająco sterowny. Kobiecie kupiłem treking na miejskich oponach. Daje sobie radę wszędzie jak do tej pory.

 

bo jak dowodzą badania w samochodach, a więc i w autobusie, przy otwartych oknach średnio wdychasz więcej spalin, niż na rowerze

 

Kto prowadził badania? Amerykańscy naukowcy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto prowadził badania? Amerykańscy naukowcy?

 

Nonsensy wypisujesz :)

 

References

• M. Bevan, C. Proctor, J. Baker-Rogers, N. Warren, 1991, "Exposure to carbon monoxide,

respirable suspended particulates, and volatile organic compounds while commuting by

bicycle", Environmental Science Technology, Vol.25, pp.788-791.

• ETA (Environmental Transport Association) 1997, "Road user exposure to air pollution: a

literature review", (UK) Dept of Environment Transport & the Regions (DETR).

• G. Fisher et al, 2002, "Health effects due to motor vehicle air pollution in New Zealand".

Report to the Ministry of Transport, Jan 2002.

Web: <http://www.transport.govt.nz/publications/niwa_report/index.shtml>

• S. Kingham, J. Meaton, A. Sheard, O. Lawrenson, 1998, "Assessment of Exposure to Traffic-

Related Fumes During the Journey to Work", Transportation Research Part-D, Vol. 3, No. 4,

pp.271-274,

• J. Rank, J. Folke, P. Jespersen, 2001, "Differences in cyclists and car drivers exposure to air

pollution from traffic in the city of Copenhagen", The Science of the Total Environment,

No.279, pp.131-136

• J. van Wijnen, A. Verhoeff, H. Jans, M. van Bruggen, 1995, "The exposure of cyclists, car

drivers and pedestrians to traffic-related air pollutants", International Archives of

Occupational and Environmental Health, 67(3), pp.187-193.

All feedback please to Glen Koorey (<koorey@paradise.net.nz>, Ph.03-3317504)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Ten temat (i ostatnie zakupy w sklepach rowerowych) nakłoniły mnie do rejestracji i skrobnięcia paru słów.

Pewnie się obrazicie ale poprzewracało się większości w głowach, pomijając że na forum rowerowym nie umiecie szybko i dogłębnie zanalizować wad i zadków rowerów.

Fanatyzmem mi tu smierdzi

 

 

Rower miejski ma jedną podstawową wadę. Jest najnormalniej niesterowny. Jak się przyjrzycie „pomykającym na miejskich rowerach” zobaczycie z jakim trudem jadą oni tam gdzie chcą. Jak zmieniają kierunek gibają się jak pijani.....

Nie nadają się dla gościa po zawale bo podjazd pod górkę będzie się kończył koniecznością prowadzenia roweru a jak jeszcze jeździć to powinien tak chodzić z rowerem mu nie wolno.

Dla starszego pana chcącego pojechać szybciej się też nie do końca nada bo siły już ie te i porządna przerzutka się przyda. Do tego jak wjedzie sobie dziadek w teren (np. chodnik :D nie zapominajmy że nieraz leśna droga to szczyt marzeń w porównaniu z chodnikiem) to łatwiej mu utrzymać kierownicę i kierunek na jakiejkolwiek mutacji górskiego czy też jak to ładnie nazywają MTB.

I kolejna rzecz jak piszecie o „turlających się na góralach” niektórzy z tych turlających się mają za sobą 30km turlania.... I jadąc po naszych kochanych ścieżkach rowerowych pomiędzy, wybaczcie, kretynami na MTB po prostu uważają i nie spieszą się.

Sorry ale niezmiernie mnie wkurzają, na ścieżce nad Wisłą, „sportowcy” wyrabiający średnią, bardziej tylko roześmiane panienki na miejskich jadące od lewej do prawej. I pewnie wtedy sportowcy widzą tych bujających się na góralach mieszczuchów :) I pewnie wtedy wywołuje u was śmiech. Ale wiecie co? Mam gdzieś średnią wole nie zabić dziecka, panienki na miejskiej bujance albo sznycla jakiejś starszej pani.

 

 

Musicie też wziąć pod uwagę ze wy jeździcie 30-100km na dzień. A cywile 10-20km więc plecy ich nie bolą. Dla nich ta pozycja to przyjemna odmiana od fotela przed TV ;)

 

 

Dlaczego jeszcze ludzie wybierają rowery „górskie”?

Bo są bardziej zwarte i mniejsze od miejskich. Dla was mających garaż na rower przed domem to nie argument ale jak ktoś ma trzymać to w mieszkaniu to może stanowić problem.

Kolejna sprawa to waga.... Ktoś to musi wnieść do piwnicy na pierwsze, drugie..... piętro

 

 

Co do dywagacji o wadze i brzuszku to wybaczcie ale wiele osób kupuje rower po to by się poruszać i brzuszek redukować. Jest to sport mało kontuzjowany nie obciążający bardzo ani serca ani nóg (z nadwagą bieganie to koniec zdrowych kolan). Świetny dla ludzi z różnorakimi problemami i ci ludzie kupią coś ala górski rower bo miejski nie do tego służy i się nie nadaje. I ci ludzie się będą turlali :) Ale to turlanie im będzie służyło a może nawet oponkę zgubią. (zanim napiszecie że rower jest kontuzjowany i zły dla serca pamiętajcie że dla wielu z was tak bo świrujecie ale rower służy do uruchamiania zawałowców którzy po schodach wyjść nie mogli)

 

 

Reasumując rower każdemu do czego innego służy a ponieważ wy jeździcie ekstremalnie to wydaje się wam że inni nie powinni wsiadać na wasze kochane górale jak nie skaczą na złamanie karku po górach.

 

 

A teraz co się da a czego się nie da na rowerach...To to zależy już od umiejętności i fantazji. Zapominacie już ze rowery górskie to stosunkowo nowy rynek. Kiedyś ludzie jeździli na tym co było. Po górach też co bardziej twardzi jeździli i po szutrach i piachu....

Po prostu nam się pomieszało i teraz sprzęt poniżej kilku tys. wyklucza z świata uprawiających sport rowerowy a wpycha w świat turlających się...

Jak się nie maiło to się na Wigry, pelikanach, bratkach w góry jeździło i się dało!!!! Ja na sambie (tak z baranem ) po górkach jeździłem i? SIĘ DA Kozacy skakali na różnych wynalazkach a an szosówce się można było w polne drogi zapuścić i nikt nie robił zdziwionej miny. Mieli ludzie rower jaki mieli i jeździli na nim jak umieli.

Potem zaczęli producenci robić rowery do wszystkiego i teraz jak wchodzę do sklepu to zaczynam myśleć że powinienem mieć z pięć... Ale spokojnie teraz się turlam z żoną ona na moim nie wiem czym ale jakimś góralu ja na trochę większym i jest dobrze. I nie wyobrażam sobie rekreacyjnego turlania się na miejskim rowerze na tracie do skały. No kurcze nie da się z śrubami w nodze bez odchorowania potem. A na góralu a i owszem...

 

 

W całym wątku przewija się parę osób które zakładają że ludzie kupują górale bo to moda.

Nie ludzie kupują obecnie do rekreacji miejskie bo taka moda i często są koszmarnie rozczarowani.

Nie ma u nas kultury przemieszczania się na krótkich dystansach w garniturku rowerem. Do tego służą miejskie rowery. Ci co wałami wiślanymi się bujają raz na tydzień powinni sobie kupić miejski rower ale zakładając że nie pojada tymi wałami rekreacyjnie w stronę huty :) bo tam na miejskim utkną. Bo jazda na miejskim rowerze wszędzie, jest możliwa dla was, bo macie technikę z górala i samozaparcie osła. Bo tylko ktoś taki jeździ tam gdzie nikomu normalnemu by do głowy nie przyszło na butach iść. Ale cywile potrzebują mieć górski żeby zębów nie stracić więc większość kupuje rower uniwersalny I wiem co mówię bo ja sam takim osłem jestem i poprzedni sezon przejeździłem na rowerze braciszka z blokującymi wiecznie hamulcami krzywymi kołami rozpadającym się suportem i przeskakującym łańcuchem (czemu na takim? Bo tak lobię jeździć że mi to mniej przeszkadzało niż lubię a taki rower miałem do dyspozycji :))

 

 

Pamiętajcie jeszcze o tym że „na zachodzie” miejskie rowery stoją na polu.... zima jesień lato... stoją na polu. Bierzesz i jedziesz... Nie kradną ich tam nawet nie zapiętych. (A jak to można je znaleźć w polskich komisach :( )

U nas taka kultura jest że zapierniczą wszystko więc i mało kto ma rower drugi do jazdy do pracy który by sobie leżał przed blokiem. A że raz w tygodniu chce się rekreacyjnie przejechać to kupuje „górala”. Niemiec porządny rower ładuje na bagażnik i jedzie do lasku na wycieczkę a miejski leży przed blokiem z dziesięcioma innymi. U nich jest gdzie postawić rower przed prawie każdym domem, a u nas, przy znaku? Znaków by zabrakło.

Więc nie piszcie że ludzie powinni kupować rowery miejskie do rekreacji bo one służą do komunikacji. A do rekreacji jest cała gama różnych rowerów łącznie z „cywilnymi MTB” które się do tego świetnie nadają. Powstały bo było zapotrzebowanie i nie są one jedynie w Polsce sprzedawane i dla polaków produkowane więc może i gdzie indziej ludzie się turlają? Może tak jest wygodniej na leśnej dróżce ominąć żabę niż jak się ma jaskółkę w rękach?

 

 

Problemem są też sprzedawcy którzy mają nakichanie w głowach Nie sprzedają roweru klientowi tylko hamulce tarczowe amortyzatory ramy.... Przyznam że boje się zakupu nowego roweru.

Jak żona chciała rower dla siebie żeby właśnie nie bolał jej kark to żaden sprzedawczyna nie pomyślał, nie powiedział że pokombinuje się z mostkiem i kierownicą i będzie ok. Jeden się wyrwał ze bardziej wyprostowana pozycja to tylko w miejskim

Więc turlają się nam rodacy w niewygodnej pozycji bo taki rower był w sklepie :) Albo meczą się na miejskich rowerach na polnych ścieżkach....

 

 

A co do paru piw i do domu na rowerku...

Jak po kilku (nawet po jednym zatrzymasz się metr dalej!!!) piwach ci wyskoczy dziecko przed rower to będziesz zabójcą..

Jak ci wyjdzie „długonoga laska” zza rogu to zamiast długich nóg będzie miała długie kule i krzywy chód i żal do ciebie do końca dni swoich.

Po co? Nie lepiej wsiąść w komunikację bydlęcą a potem spacerek albo taxi?

Dlaczego ludzie muszą zrobić sobie lub komuś krzywdę żeby zrozumieć że po alkoholu myśli się wolniej, reaguje zupełnie inaczej? Na trzeźwo po mieście jeździ się ciężko a po alko. to rosyjska ruletka. Czy to nie jest wyczuwalne czy musimy być tak bezmyślni?

Świadomy rowerzysta i jazda po alko? Wstyd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, ale elaborat, podziwiam, że się chciało tyle pisać :D I w sumie zgadzam się z większością.

 

Skoro wolisz zapaszki autobusu latem i obdarte fotele, na których nie wiadomo kto siedział, zmiast roweru - Twój wybór, ja jestem dosyć brzydliwa w tych kwestiach, dziwię się jedynie, że z taką opinią spotykam się na forum rowerowym. O ironio. Po drugie: kilometrów robię w mieście 30 minimalnie i bardzo sobie chwalę, każda forma ruchu jest dobra i zdrowa i nie wciskaj ludzi na siłę po autobusach, kiedy oni mają ochotę poprawić sobie samopoczucie i troszkę się ruszyć . Zresztą jeżeli ktoś prowadzi aktywny tryb życia to wręcz ciężko jest sobie wyobrazić inny środek transportu. Rower o poranku do szkoły/pracy jest tysiąc razy lepszy niż kawa.

No właśnie, rowerowym, a nie rowerrystycznym. Na forum masy czy jakiegoś zielonego mazowsza pewnie byłoby inaczej.

Dziwne, że przeszkadza Ci zapach autobusu, a nie przeszkadza zapach po 30km. Ale co kto lubi :) Mój tramwaj najczęściej jest klimatyzowany, autobusów też jest takich coraz więcej więc nie mam tego problemu. Zresztą problem zapachów w autobusie pojawia się dość rzadko, natomiast jest często wyolbrzymiany przez tych co autobusem jeżdżą raz na ruski rok :P I nikogo nigdzie na siłę nie wciskam. Jak ktoś zmienia swój środek codziennego transportu po przeczytaniu posta na forum to powinien zainwestować w kurs asertywności :)

Co do tej kawy to też słyszałem, ale po kupieniu mieszczucha stwierdzam, że to kłamstwo wierutne i wróciłem do picia kawy pomimo dojazdu rowerem do tramwaju :)

Sorry, ale ja Cię nie zrozumiałem. Czegoś chcesz nauczyć wszystkich na raz, a przecieżwielu prezentowało odmienne staowiska:)

Przecież w takim tekscie by się pogubił kilka razy jakby miał każde zdanie cytować :P A do czego mniej więcej się odnosił to przecież widać :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, że przeszkadza Ci zapach autobusu, a nie przeszkadza zapach po 30km. Ale co kto lubi :)

No ej Misiek, po 30km to człowiek leci pod prysznic ;). Do szkoły mam natomiast kilometrów 7 do tego cały czas z górki, więc tutaj nie ma problemu.

Jedni wolą przemieszczać się rowerem, inni autobusem, a jeszcze inni samochodem. Ty wolisz autobus - okay, jeździj sobie, ja wolę rower :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie Krisk prezentuje bardzo trzeźwe spojrzenie na rowery. Jestem tez ciekaw ilu uzytkownikow tego forum uzywa mieszczucha do rekreacji. Skoro prawie kazdy ujezdzi tutaj sportowo, a wiec ma jakiegos mtb, czy crossa, moze szose na treningi, jakie moze miec doswiadczenia z miejskim po parku?

 

 

Musze rowniez zgodzic sie z Abelja odnosnie dojazdow. Na ogół czasowo dojezdza sie komunikacja i rowerem podobnie. Tylko, ze w autobusie w godzinach szczytu nie mozna nigdzie usiasc, juz na pewno konstruktywnie spedzic czasu czytajac ksiazke albo cos podobnego. Dodatkowo- nawet jak nie smierdzi to znajdzie sie jakis dj bez sluchawek albo zul, ktory bedzie nam uprzykrzal podroz. Dla mnie podroz autobusem nigdy nie byla przyjemna i nie bedzie. Na rowerze natomiast mozna sie odprezyc i to dla mnie jest juz bardziej konstruktywnie spedzony czas. Poza tym rzeczy na przebranie mozna wozic ze soba w plecaku, rowerem dojezdza sie tez bardziej niezaleznie, nie patrzymy na rozklad jazdy, siatke autobusow i jezeli rower sie zepsuje to my jestesmy za to odpowiedzialni(no chyba ze pojdzie detka, ale ta sie da szybko wymienic) a autobusy sie psuja i stoja w korkach

 

No i nie kazdy ma szczescie podrozowac klimatyzowanym, wygodnym autobusem. Mi dojazd do uczelni rowerem zajmuje max 40 min, natomiast zatloczonym autobusem 90 min, bo mam kiepskie polaczenie.

 

Natomiast bez kawy czuje sie zamulony bez wzgledu na wysilek.

 

Cale liceum dojezdzalem komunikacja, ze wzgledu na wspomniane polaczenie z uczelnia przerzucilem sie na rower, na ktorym dojezdzam nawet w zime i jedyne czego zaluje to to, ze nie dojezdzalem w szkole sredniej. Dodatkowym plusem jest takze oszczednosc pieniedzy na sieciówke. Niby niewiele, ale troche sie zbierze przez rok

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ogół czasowo dojezdza sie komunikacja i rowerem podobnie.

 

Ja generalnie jestem pół na pół w tej kwestii. Dojeżdżam rowerem tylko wtedy, gdy mam pewność, że rower nie będzie stał mi 8 godzin na deszczu. Do pracy mam 14km. Zajmuje mi to 40-50 minut. W stosunku do komunikacji miejskiej jestem do przodu o jakieś 15 minut. Będę jeszcze bardziej do przodu, bo zbliżają się wakacje i zdejmą część kolejek WKD.

 

Skoro prawie kazdy ujezdzi tutaj sportowo, a wiec ma jakiegos mtb, czy crossa, moze szose na treningi, jakie moze miec doswiadczenia z miejskim po parku?

 

2/3 życia rowerowego spędziłem na mieszczuchach wszelkiej maści. Głównie składaki i trekingi. Miałem makrokeszowego MTB (prawie komfortowy) przez kilka lat, którego siłą rzeczy używałem do wszystkiego, głównie miasto/szosa, teren okazjonalnie. Teraz po paru latach przerwy mam dwa rowery treking jako podstawowy. MTB-XC mam po to, że czasami lubię pojechać w teren (i nie są to tylko ubite ścieżki). Generalnie nie trenuję i nie jeżdżę w sposób, który według mojej definicji uznaję za sportowy.

 

Poprostu staram się korzystać z rowerów w sposób do którego zostały przeznaczone, bo w takich rolach sprawdzają się najlepiej. Ale z doświadczenia wiem, że miejski rower radzi sobie w lekkim terenie, typu ubita leśna ścieżka, czy wiejska szutrówka. W każdym mieście czy wsi znajdzie się miejsce, gdzie ani trekingiem ani klasycznym mieszczuchem nie da się wjechać. Ale wnioskowanie na tej podstawie, że mieszczuch nadaje się tylko do idealnie równej jak stół traserski ścieżki jest według mnie przesadą. Widzę to na własne oczy jak ludzie sprawnie poruszają się na miejskich. W połączeniu z moimi doświadczeniami w kwestii miejskiej, trudno mi przyznać rację zwolennikom miejskich MTB, że to praktyka a nie moda.

 

Natomiast bez kawy czuje sie zamulony bez wzgledu na wysilek.

 

Endorfiny są dobre... Na godzinę, półtorej. Potem powietrze schodzi i potrzebna jest kawa... Próbowałem odstawić... Nie da się :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, jeżeli chce się jeździć ostro w lesie, nie da się tego robić trekingiem czy crossem. Nie da się też pojechać tymi rowerami na przełaj.

Kłóciłbym się, zwłaszcza jeżeli chodzi o crossa, ale to temat rzeka o wyższoci ;)

No wlasnie, dopiero zaczyna. U mnie przed wydzialem 2 kierunkow widuje max 10 rowerow na raz, a studiuja przeciez ludzie mlodzi. Poza tym Ci, ktorzy nie moga sobie pozwolic na 2 rowery, a takich jest zdecydowana przewaga(chociaz oczywiscie nie na tym forum), wybiora raczej MTB, niz mieszczucha

Są też ludzie, którzy nie jeżdżą w terenie i wybierają jedynie mieszczucha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, tak dobrze się zapowiadało w temacie - chciałem poznać opinie ludzi, którzy ujeżdżali mtb i mieszczucha, a tu prawie wszystko nie na temat. W tej chwili pozostaje we mnie przekonanie, że mtb to jest właśnie rower uniwersalny do każdego zastosowania: trochę miasta, błota, gór, asfaltu.

Jak ktoś ma specyficzne potrzeby - tzn jest podatny na modę, reklamę, to właśnie rynek i producenci starają się mu wmówić, że do każdego zastosowania jest inny rower.

Swoją drogą jak ktoś wyżej wspomniał, lata temu każdy rower służył do tego, co biker miał ochotę na nim robić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dwa rowery. Kross Trans Alp. Treking z gientą kierownicą. W wydaniu oryginalnym posiada kanapowe, żelowe siodło (ponad 168 mm chyba). Pozycja praktycznie wyprostowana, czyli jest to rower miejski, z drugie co mam to Level A4, czyli XC. Może Trans Alp nie jest koszernym mieszczuchem giętym z jednej rury, ale to jednak mieszczuch... I w jeździe miejskiej/podmiejskiej nie zamieniłbym go na MTB nawet jakby mi dawali XC z karbonową ramą. Dlatego tez mój Level ma przejechane tylko 700 km, a trek 3500 km (już grubo ponad, bo stan licznika z przed tygodnia....). Rowery kupione w miesiecznym odstępie rok temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z doświadczenia wiem, że miejski rower radzi sobie w lekkim terenie, typu ubita leśna ścieżka, czy wiejska szutrówka

 

 

Nie rower sobie radzi a kierowca.

Nie rower robi kolarza. To jak rozmowa o wyższości lustrzanki nad małpą. I nagle jak fachowiec bierze małpę do ręki to robi zdjęcia na okładkę.

Tak samo jak ktoś kto większość życia spędził na rowerze przejedzie prawie na wszystkim prawie wszędzie. Podejrzewam że większość tu piszących na Wigry by pojechała w teren i była by zdziwiona że tak fajnie się jeździło.

Tylko czy potem byście pozbyli się swoich kochanych górali ?

 

Czy są miejsca gdzie się nie da na miejskim... No na giewont to raczej się nie da...

Chociaż hoduję zasadzie ze nie da się to parasola w.... otworzyć a tak naprawdę to da się tylko się strasznie ciężko potem wyciąga.

Widziałem już gościa na kolarzówce w lasku wolskim i widziałem szaleńca na miejskim traktującego schody jak zjazd.

Da się, tylko jaki to ma sens?

 

Więc teraz postaram się wam w punktach napisać dla tych co mój elaborat był zbyt pokrętny.

 

Miejski rower jest świetny dla

młodych pań w spódnicach/garsonkach

młodych krawaciarzy

wszystkich młodych chcących dostać się z punktu A do B po w miarę prostym terenie

Wszystkich tych co chcą przejechać się zawrotną siecią (płaskich starsi) ścieżek rowerowych naszych pięknych miast.

 

Wszelkiego rodzaju gurale bardziej czy mniej cywilizowane są dla

 

Wszystkich starszych ludzi którzy muszą mieć lekko pod pedałem.

Muszą mieć stabilne prowadzenie

Wszystkich starszych wyjeżdżających poza obręb ścieżek rowerowych! Wyobrażacie sobie starszą panią podrywającą kierownice w typowym rowerze miejskim? Jak wiem że dla mojego ojca który na rowerze przejeździł więcej niż wielu z was i niemal z nim był zrośnięty teraz jak ma dobrze ponad 70 lat krawężnik stanowi poważną zaporę. Wy tych krawężników nie zauważacie a ludzi starszych one odstręczają od jady.

Wszystkich którzy wjeżdżają na ścieżki polne wały i inne wynalazki gdzie nie ma miejsca dla krążowników jakimi są niewątpliwie mieszczuchy.

Wszystkich tych co chcą pojeździć troszeczkę ambitniej i nie zajechać serca. I to jest poważna sprawa bo rower miejski jest ciężki w jeździe. Nawet jak ma przerzutkę to jest ona bardziej fikcją przynajmniej jak dojdzie do podjazdu pod górę. Więc jakakolwiek ambitniejsza jazda jest bezsensownym piłowaniem serducha.

Wy macie kondycje ale większość turlających się nie ma i marną rekreacją jest zmaganie się z przełożeniami roweru do jazdy po płaskim. I jeszcze ten mit że rower miejski dobry dla otyłych...

Otyły na miejskim powinien wozić ze sobą respirator bo na pierwszym podjeździe mu skoczy tętno.

Zauważcie też że miejskie rowery są tym popularniejsze im bardziej płaski kraj :) Np Holandia...

 

Route: Weekendje Krommenie 04-07-2008 CLONED FROM ROUTE 127277 | Bikemap.net

 

Tam rzeczywiście na jednej przerzutce przejedziecie cały dystans bez zadyszki :)

Ja mieszkam w Krakowie i gdzie się człowiek nie ruszy to górka. Po paru latach wymuszonej przerwy podjazd na Prądnik mnie męczył . Widzę nieraz jak na miejskich rowerach się wtaczają gibając to na lewo to na prawo... To nie jest ani fajne ani zdrowe.

 

Jak dla mnie miejski rower do rekreacji to pomyłka. Kto zna Kraków wie że każdy wyjazd za miasto wiąże się z przejechaniem przez górkę i powrót też, a za miastem nie ma równin. Aco? A no górki. Ścieszki są i polne gładkie ale co chwila wapienne kamienie na nich :) Więc rower miejski był by niejakim ograniczeniem możliwości a na pewno przyjemności. Pewnie w innych miastach jest bardziej płasko ale skąd wy możecie wiedzieć że ci co sie turlają po ścieżce rowerowej na drugi dzień nie jadą w góry zjechać sobie z Kasprowego?

 

I pomimo że niektórzy z was upierają się że to moda kupowanie górali to ja się będę upierał ze to naturalne w Polsce która jest krajem o terenie zróżnicowanym, chodnikach przypominających górskie szlaki i kiepskiej infrastrukturze do spacerów na rowerach miejskich.

U nas się nie spaceruje na rowerach a jeździ rekreacyjnie

Kolejna sprawa że "na zachodzie" ludzie traktują rower jak pojazd a my jako narzędzie do rekreacji. Kto z was chciał by dla przyjemności jeździć ursusem czy nyską ;)

 

Cmik mnie po prostu zdumiało że ludzie którzy żyją rowerem nie umieli szybko podać czemu rower miejski do rekreacji się nie nadaje, poza problemami w terenie. Zamiast tego przegadywanie o wyższości świąt bożego narodzenia nad wielkanocnymi. Ale wynika to stąd że nie patrzymy na świat oczami innych a swoimi :)

 

Inna sprawa że ja mam w rodzinie przekrój użytkowników więc widzę większość wad i zadów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam.. wg mnie jakikolwiek rower lepszy od auta/autobusu/tramwaju.Oczywiście w sensie np. weekendu. Aż miło było wczoraj patrzeć jak ludziska pomykali na rowerach, uśmiechnięci z dzieciakami. Parking przy McDonaldzie - parę aut, rowerów od cholery i ciut. A jak by było jak by ta wiara przyjechała zmotoryzowana?

Nieważne, czy treking, mieszczuch, czy Mtb... To jest taka pusta dyskusja... Jednemu będzie lepiej na MTB, drugiemu na mieszczuchu.... najważniejsze że pedałują.....

Jednak wg mnie najśmieszniejsze jest to że część dyskutujących nie przejechało rowerem miejskim wiele, albo wręcz w ogóle - a próbują przekonać do MTB ..."bo tak!"

Ja tam w planach mam zakup Trans Alpa... pożyczyłem i miałem okazję pojechać na wycieczkę z rodziną. IMHO czad, wygodnie, rekreacyjnie, zero bólu doopska, czy rąk (jak po ostrym terenie), brak plecaka - jest bagażnik... pełny lajt.

Ale wiem też, że MTB jednak będzie podstawową formą dwóch kółek. Lubię wjechać w teren (tak jak wczoraj podczas rodzinnej wycieczki, po prostu solo na 20-30 minut się wyszalałem - rodzinka odpoczywała), poskakać między korzeniami, podjechać i szaleć!

Innymi słowy - nieważne czym, ważne żeby pedałować z bananem na twarzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I pomimo że niektórzy z was upierają się że to moda kupowanie górali to ja się będę upierał ze to naturalne w Polsce

 

A ja się nie zgodzę, że moda nie ma tu nic do rzeczy. Przede wszystkim może połowa jeżdżących osób wybiera rower w pełni świadomie, myśląc o rzeczach o których my rozmawiamy :) Cała reszta kupuje to co miało od dziecka, albo co mają znajomi. U mnie wszyscy od dziecka jeżdżą na góralach, więc nowe rowery czy to do miasta czy do czego innego to też górale. Jak wszystkie koleżanki mojej mamy jeżdżą na miejskich, to moja mama też kupi sobie miejski a nie wypali z szosą, nawet jeśli była by dla niej lepsza.

 

I tak ja, lubiąc rowery, mam XC w teren, a do bujania się po bułki i do parku mam starego mtb na slickach. Mój sąsiad za to, specjalnie się rowerami nie interesuje i całe życie będzie jeździł po szosie góralem z 2.5 bara w oponach, bo tak jest nauczony. Nowa opona którą ostatnio kupił, to też terenowa kenda, nijak pasująca do bujania się po drodze. Jak zapytałem czemu taką kupił, to mi powiedział, że to szosowa, bo ma wąskie klocki :) :)

 

Btw. Popatrzcie czasem na opony ludzi jeżdżących po rekreacyjnych ścieżkach. Większość jeździ już prawie na obręczy. Jak więc możemy myśleć, że ludzie dostrzegają takie pierdoły jak sterowność, pozycja za kierownicą itd, skoro nie zauważają nawet ilości powietrza w oponie i tego jaki to ma wpływ na komfort jazdy.

 

Moje zdanie jest takie, że jeździ się na tym co się zna/miało od dziecka/mają znajomi/jest modne. To jest główny obraz naszych ścieżek rowerowych. Dopiero osoby zakręcone w rowerowaniu są w stanie świadomie wybierać rowery do konkretnych zastosowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...