Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawa dyskusja o koniach, psach ludziach itd... Jestem Weterynarzem więc temat mi bliski. Tak zgadza się człowiek jest w stanie zagonić nawet najszybsze i najwytrwalsze zwierzę na śmierć. Ale u podstaw tego sposobu polowania nie stoi wytrzymałość a wykorzystanie mechanizmu (który nie jest doskonały a nasza inteligencja pozwalała nam na zaobserwowanie pewnych niuansów) stresu zwierzęcia. Odniesienie Vo2max konia do człowieka jest nie właściwe. Warto to przeliczyć na kg.m.c. a nie ogólnie. Koń wyścigowy waży średnio 450kg, arabki są nieco lżejsze, pociągowe to nawet 1,5tony. Przeliczcie tlen na kg.m.c. i porównajcie człowieka: te 60ml na 75kg średniej masy. I ten szacunek jest baaaardzo uproszczony i nie przybliży nas do jakiegokolwiek wzoru na wydolność. Więc argument bez sensu. Aby schudnąć na rowerze ( czy w innym sporcie) najważniejsze są: ujemny bilans energetyczny, wysiłek w strefach tlenowych pobudzany co jakiś czas strefą mieszaną lub/i powyżej progu (wg możliwości i indywidualnych potrzeb); REGENERACJA, właściwy(!!!) indeks glikemiczny posiłków co nie znaczy że przysłowiowej coli nawet na obrazku nie możesz zobaczyć. Każdy z Was ma jakiś pogląd. Ale czy dobry? Też myślałem że rower potrafię pod siebie ułożyć dopóki nie pojechałem na fitting. Też myślałem że mam niezłe osiągi na rowerze dopóki nie poszedłem do trenera i nie zobaczyłem jak teraz szybko dochodzę do swojego optimum. "Tylko dzięki rowerowi" raz udało mi się schudnąć: po raz pierwszy jak zacząłem trenować i pojechałem na TC 2015. W ciągu tygodnia schudłem 8kg na zawodach: dla organizmu to był niespotykany nieznany bodziec, stres więc uwolnił tłuszcze. Drugi raz mi się to nie udało: nawet kilograma. Teraz każda korekta wagi to przemyślany proces trwający odpowiednio długo. Większość z Nas wyciąga wnioski tylko podług własnego doświadczenia a to błąd. Argument że biali mieszkający w afryce nie biegają tak jak czarni też uważam za nie trafiony: biali zamieszkali tam przywożąc ze sobą własne zwyczaje, własne sposoby na przetrwanie, własny tryb życia. Poza tym jeśli taki "zachodni" biały w wieku powyżej 20lat zmieni środowisko na afrykańskie i zacznie żyć z Zulusami czy innym koczowniczym plemieniem (o ile takie jeszcze istnieją), to owszem zwiększy swoją wytrzymałość ale tylko w ramach już rozwiniętego organizmu. Dopiero jego dzieci, spłodzone w danym środowisku gdzie rodzice już jakąś zwiększoną aktywność wykazują, będą mogły nadążyć za autochtonami. Zjawisko dziedziczenia epigenetycznego. Ale poza ogólnymi wiadomościami nie chcę się w to bardziej zagłębiać bo nie czuję się w tym mocny. Mam jedynie ogólne pojęcie. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest ok, ale:

 

 

Większość z Nas wyciąga wnioski tylko podług własnego doświadczenia a to błąd.
?

Do każdej osoby należy podejść indywidualnie, mając pewne informacje (np. z forum) do wykorzystania. Tylko w sposób doświadczalny (na sobie) jesteśmy w stanie dopiąć swego.

Większość domaga się wręcz cudownej recepty na swoje bolączki, ale to tylko przynosi frustrację.

Jedynie wszechstronne działanie w połączeniu z wiedzą doprowadzą nas do celu.....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

mając pewne informacje (np. z forum) do wykorzystania.

 

noo nie wiem... Decyzje, o doborze sposobów na treningu i odchudzanie, to raczej tylko trener/dietetyk/lekarz mogą podejmować. Raczej nie zaryzykowałbym laickiego stosowania rad forumowych dotyczących zdrowia. Z pozostałymi twoimi stwierdzeniami się zgadzam. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Kwestia czy lekarz się zna na swojej robocie.

Może inaczej, czy ma rozległą wiedzę i w odpowiedni sposób je wykorzysta, a nie, że poda Duomox i zadowolony...

Natomiast z przesadną ufnością do lekarzy to bym uważał....Dlatego trzeba samemu chłonąć wiedzę i do roboty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zabiegajcie mojego psa - 7 miesieczny szczeniak wielkosci jamnika. Pewnie sie da, ale pol godziny 10km/h na nim nie zrobilo wrazenia, a jego v max to ok 29km/h. Oczywiscie jakis ultras by go zabiegal, ale to jamnik, a nie husky. Tak wiec to gadanie o tym, ze drapieznik to tylko 300m sprintem i zdycha jest troche nie teges. Mialem psa - mieszanka boksera z huskym, to tego byscie nie zabiegali. v max nie wiem, bo ja na rowerze na plaskim tylko do 50 sie rozpedzalem a pies biegl szybciej. Mysle ze bez trudu by byla w stanie biec z predkoscia przecietnego ultrasa przez wiele godzin bo co to jakies 10 - 15km/h dla srednio duzego psa ktory biega ponad 50 km/h

 

 

właściwy(!!!) indeks glikemiczny posiłków
To akurat nie ma duzego znaczenia. Jedyne na co to moze wplywac to na dlugosc uczucia sytosci. Ale przy zalzoeniu ze utrzymuje sie ujemny bilans energetyczny to czy zjemy ziemniaka czy rodzynki to wszystko jedno. Poza tym niektore produkty w ogole nie maja indeksu glikemicznego z powodu braku glukozy (maja za to mase fruktozy).

 

Ja chodzę często do lekarza a aptekę odwiedzam rzadko. Kwestia czy lekarz się zna na swojej robocie.
To chyba tez nie za dobrze. Pomysl nad zwiekszeniem odpornosci, bo szkoda zycia na to by tracic je w kolejkach do rodzinnego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie szkoda strzępić ryja na tych co twierdzą, że człowiek zabiega każde zwierze. Sportowcy, którzy są pod ciągłą opieką specjalistów, przechodzą ciężkie treningi faktycznie może zabiegają niektóre zwierzęta, ale dałbym sobie głowę oglolić, że żaden przeciętny człowiek nie zabiega przeciętnego psa czy konia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczy sie czas pokonania dystansu. Czyli jak zwierz bedzie biegl przez godzine z predkoscia 25 km/h a potem przez pol godziny szedl spacerkiem 5km/h to odpocznie, a i tak pokona dystans 27,5km I juz zregenerowany bedzie mogl znowu biec przez godzine. Czlowiek by zrobic 27km w poltorej godziny musialby biec ponad 18km/h a rekord na 100km to srednia predkosc w okolicach 15km/h Czyli kto wiecej przebiegnie. Zwierz szybko - odpoczynek - szybko czy czlowiek bez przerw ale wolno?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

To akurat nie ma duzego znaczenia

Noo ma. I to spore: w konkretnej jednostce czasu, w konkretnych okolicznościach fizjologicznych, organizm może wchłonąć konkretną ilość glukozy do glikogenu mięśniowego i wątrobowego. Nadwyżka będzie przerobiona na tłuszcz (oczywiście skupiam się na węglowodanach i cukrach). Aby ten tłuszcz potem zmobilizować trzeba się postarać: a więc znowu: ujemny bilans energetyczny o odpowiedniej proporcji poszczególnych składników aby ruszyć zapas tłuszczu. Piszę w dużym uproszczeniu po dokładne info polecam google scholar i przekopanie się przez prace naukowe. Jak sądzisz czemu do ok 30min po wysiłku można sobie pozwolić na niemal czysty cukier? A potem już nie bardzo jeśli walczysz o utrzymanie wagi i dobrej formy? To uzmysławia pojęcie "właściwego indeksu glikemicznego". A za sytość w przypadku cukrowców odpowiada głównie błonnik pokarmowy często dla nas nie wchłanialny ale bardzo potrzebny florze jelita grubego - ale to już inna historia. :)

Verul: zwykły człowiek psa nie zabiega chyba że ma kanapowego mopsa. Z bardzo prostej przyczyny: pies/krowa/większość kotów i koni wobec człowieka nie czuje strachu nie są uruchamiane osie stresu które mobilizują dzikie nieudomowione zwierzę do walki o życie.

"nie maja indeksu glikemicznego z powodu braku glukozy (maja za to mase fruktozy)." -  pomimo niskiego indeksu glikemicznego nieco inaczej wpływa negatywnie na nasz organizm pobudzając go do jedzenia i do odkładania tk. tłuszczowej. Wymieniłem najważniejsze i napisałem odpowiedni nie niski. Stąd wzmianka o coli.

Muc: "Ogólnie szkoda strzępić ryja na tych co twierdzą, że człowiek zabiega każde zwierze. Sportowcy, którzy są pod ciągłą opieką specjalistów, przechodzą ciężkie treningi faktycznie może zabiegają niektóre zwierzęta, ale dałbym sobie głowę oglolić, że żaden przeciętny człowiek nie zabiega przeciętnego psa czy konia." - w założeniu że dzikie i że trafi na człowieka inteligentnego który potrafi zauważyć zaobserwować niuanse - pisałem o tym. Chyba nie wyłapałeś sensu wypowiedzi.  Sądząc po słownictwie i formie twojej wypowiedzi raczej byś w amazonii nie przeżył... ;) I byłbyś łysy. :D

Verul: zakładasz że zwierze biegnie po prostej nie ograniczone własnymi granicami. A tak nie jest. Właściwie wszystkie zwierzęta są przewidywalne w swoich zachowaniach. Właściwie każde zwierze porusza się własnymi utartymi ścieżkami, schematami, terytoriami. To człowiek nauczył się obserwować i to wykorzystywać. I o tych obserwacjach plus mechanizmie stresu piszę. Te zjawiska wykorzystuję czasem w pracy (osaczenie jednoosobowo zwierzaka co daje mi możliwość pochwycenia. Te obserwacje wykorzystują też myśliwi tropiący zwierzęta. ) aby np. złapać dzikiego kota. Niestety czasem dzikie zwierze przypłaca to śmiercią sercową - ze stresu. I to że taki kot ma nade mną przewagę wydolności, wolności to jednak jestem w stanie go złapać. Bo zwierze dzikie zamyka się w swoim schemacie. A człowiek potrafi to wykorzystać.I o tym piszę mówiąc że człowiek potrafi zagonić zwierzę na śmierć.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@scaraab

Indeks glikemiczny mowi o tym o ile wzrosnie poziom glukozy we krwii w danej jednostce czasu. Jak zjesz 100g cukroow prostych to bedzie szybciej niz jak zjesz 100g weglowodanow zlozonych ktore musza zostac strawione. Ale ostatecznie i jedno i drugie da tyle samo weglowodanow organizmowi. Tylko ze cukry szybciej, a tamto wolniej. Poza tym np taka fruktoza nie daje uczucia sytosci, a cukier tak. Wiec indeks glikemiczny i blonnik to nie wszystko. Zwlaszcza ze np bialo nie ma blonnika, a syci na o wiele dluzej niz wegle z blonnikiem. Jest on wazny, ale to nie jedyna rzecz.

 

Odnosnie tych magicznych 30 minut po wysilku to jestes w bledzie. Wszystko zalezy od ogolnej podazy kalorii w ciagu dnia, od aktywnosci w ciagu dnia i od rozwinietej - badz nie - insulinoopornosci. Organizm owszem - tylko czesc cukrow przeznacza na glikogen, ale wcale to nie oznacza ze cala reszta idzie w tluszcz. Bo krazacy we krwii cukier po wyrzucie insuliny u osoby zdrowej trafia do miesni gdzie nie odklada sie w formie glikogenu miesniowego tylko po prostu zostaje spalony. No chyba ze ktos ma rozwinieta insulinoopornosc to wowczas trafi on do komorek tluszczowych.

 

Co do lapania dzikiego kota - chcesz powiedziec, ze jestes w stanie zlapac w rece dzikiego kota bez uzywania zadnego sprzetu? Po prostu biegajac za nim od miejsca do miejsca? Przeciez do tego sie uzywa strzalek usypiajacych, pulapek zywolapek itd.

Edytowane przez verul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko ok, oba rodzaje węgli dadzą w konsekwencji ten sam przyrost glikogenu (w sumie chyba, trzeba by doczytać), ale problem stanowi ta zakichana insulina. Jej gwałtowne wyrzuty nie są pożądane, bo insulina hamuje spalanie tłuszczy i o ile w trakcie treningu i krótko po nim nie jest to groźne, o tyle w dalszym czasie już tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Verul: pierwszy akapit: masz rację. Skupiłem się na jednym wątku rozpatrywałem jeden aspekt. Nie mniej trzustka też nie ma nieskończonej ilości insuliny na jednorazowy bardzo intensywny wyrzut. Nadmiar cukru krążący we krwi w końcu oczywiście będzie wyłapany spalony, przetworzony. Jednak jego częsty nadmiar powoduje (pomijam insulinooporność i inne patologie) otyłość bo zostaje przetworzony w tk. tłuszczową. Spowolnienie uwalniania cukru przez utrudnienie jego strawienia/wchłonięcia powoduje w miarę stabilny jego poziom we krwi oszczędzając trzustkę i też zmniejszając tendencję do odkładania tk. tłuszczowej. Oczywiście błonnik to nie jedyna rzecz, skład jakościowy cukru to też nie wszystko. Starałem się to zawrzeć - wrażenie że ten aspekt jest tylko ogniwem większej całości w poprzednich postach ale widocznie nie udało mi się. :)

 

drugi akapit: nie nie jestem w błędzie. Znowu chyba po części potraktowałeś moje posty jako wiedzowy absolut a tak nie jest. Cukry są wiązane w glikogen mięśniowy, wątrobowy. Jeśli uspokoi się metabolizm to cukry są wiązane w glikogen a nie spalane. Większość energii a właściwie niemal cała jaką pozyskuje nasz organizm w spoczynku pochodzi z cyklu degradacji kw. tłuszczowych. Niemal cały cukier w spoczynku jest spichrzany: glikogen i nadmiar w tłuszcz. Niewielka ilość idzie do mózgu serca... Okienko metaboliczne (30min po wysiłku choć część dietetyków podważa jego istnienie) teoria ta zakłada że zanim uspokoi się metabolizm to wiązanie i transport cukrów do mięśni pobudzone przez wcześniejszy wysiłek jest wydajniejsze i nie spalony cukier już w komórce jeśli nie zostanie spalony to zostanie spichrzony jako glikogen, co jest pożądane w regeneracji przed kolejnym wysiłkiem. Skupiam się na jednym aspekcie zjawiska nie wnikam w grę hormonalną jaka wtedy się rozgrywa patrzę tylko na jej skutek i moja wypowiedź jest wybiórcza na potrzeby skróconego wyjaśnienia jak to postrzegam/rozumiem. :)

 

Arnie: Tak to prawda. Uproszczona, ale skutek wspomnianej gry hormonalnej i wysiłku jest taki jak piszesz.

 

Tak jestem w stanie złapać większość kotów dzikich również bez narzędzi. Wykorzystuję tu znajomość behawioru, znajomość terenu. Nie bawię się w bieganie a w spokojne podchody, nieustępliwość. Doprowadzam delikwenta do poczucia beznadziejności. W końcu kot przestaje się bronić i chwytem za kark zwierzaka pakuję do klatki. Oczywiście udaje się to w większości, a nie wszystkie, muszę mieć czas i znajomość terenu i zwyczajów kota. Ale i tak od czasu do czasu łapię cięgi od niektórego... :) Pisałem w poprzednich postach że zagonienie zwierzaka na śmierć czy schwytanie nie opiera się na wydolności a na wykorzystaniu mechanizmów stresu który jest inny u każdego zwierza. Jak czytam, mam nadzieje humorystyczne wypowiedzi o Cortesie w amer. łacińskiej, to zastanawiam się czy aby na pewno dobrze mnie zrozumiano. W Przychodni muszę czasem łapać dzikusy które mi się wyswobodzą z klatki, czasem kot ucieknie poza lecznicę więc obserwacja takiego kota potem trwa 2-3 dni: jest w nowym środowisku więc nie oddala się na więcej jak 100m od Lecznicy. Na szczęście mam przychodnię podmiejską z ogrodami rzeką więc wiedząc jakich kryjówek kot szuka znajduję go i odławiam. Kot dziki wystraszony nie wejdzie do łapki drugi raz. Więc trzeba ruszyć głową, obserwować nękać aż kot odpuści. Przez ten czas (12 lat pracy) uciekło mi 6 różnych kotów( dzikich i domowych): jeden sam trafił do domu po trzech dniach, jeden był ranny więc odszedł zaszyty gdzieś, jeden sam przyszedł do lecznicy, pozostałe złapałem gołymi rękami.

Edytowane przez scaraab
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mniej trzustka też nie ma nieskończonej ilości insuliny na jednorazowy bardzo intensywny wyrzut. Nadmiar cukru krążący we krwi w końcu oczywiście będzie wyłapany spalony, przetworzony. Jednak jego częsty nadmiar powoduje (pomijam insulinooporność i inne patologie) otyłość bo zostaje przetworzony w tk. tłuszczową.

Jak trzustka nie wyrabia z insulina to jest cukrzyca. Jak ktos nie ma cukrzycy to trzustka wyrobi z insulina. A bez insuliny cukier ktory krazy we krwii nigdzie sie nie wchlania tylko uszkadza organy. Zeby zostal zamieniony na tluszcze to musi go wylapac tkanka tluszczowa, ale ona do tego tez potrzebuje insuliny... Insulina dziala i na tkanke tluszczowa i na miesnie. Po prostu przy insulinoopornosci miesnie na insuline nie reaguja, a tkanka tluszczowa tak.

Oczywiscie zgadzam sie, ze lepiej jesc wegle zlozone niz proste. Ale prrzy zalozeniu aktywnosci fizycznej, wlasciwego bilansu energetycznego to to nie ma wiekszego znaczenia. Moze miec jak bedziesz chcial zejsc z 8 na 4% bf przed zawodami kuturystycznymi. ale przy odchudzaniu z 25 na 20% bf to ma mniejsze znaczenie. Wieksze ma ogolnie zmniejszona podaz wegli z uwagi na prawie na pewno wyksztalcona insulinoopornosc. 

 

Co do reszty to oczywiscie w organizmie zachodzi wiele rakcji jednoczesnie. Moga sie zmaieniac cukry w tluszcz, jednoczesnie tluszcz moze byc spalany zeby uzyskac energie, moga cukry isc w glikogen itd. Jesli jednak dzienna podaz energii bedzie sie zgadzac to nawet jesli 200 kcal z cukrow pojdzie w tluszcz to jednoczesnie z tluszczu zniknie 200kcal i bilans wyjdzie na zero. Przytyjesz dopiero przy nadwyzce kalorii.

 

Co do lapania kotow to 6 sztuk to raczej niespecjalnie reprezentatywna probka. Zwlaszcza ze dotyczy Twojej lecznicy, terenu i specyficznych kotow. Z wczesniejszych wypowiedzi wywnioskowalem, ze jedziesz na jakas wioche gdzie biega bezpanski kot i go lapiesz. Gdy ty jestes na jego terenie, a nie on na twoim i gdy teren jest duzy. A tu jednak to nieco inaczej wyglada.

Edytowane przez verul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można dostarczyć tyle cukru aby trzustka "chwilowo" nie wyrobiła i aby cukier "chwilę" dłużej pokrążył we krwi. Tak insulina wspomaga przenoszenie cukru do tkanek ale w obrębie jej ilości może się zawierać spichrzanie cukru tylko w mięśniach (wolniej wchłanialne cukrowce a więc mniejsze stężenia cukru i insuliny we krwi co jest mniej dostępne dla tk. tłuszczowej), lub też w tłuszcz (szybciej wchłanialne cukry bo wywołują wyższą amplitudę zmian stężeń. Więc aby m.in. chronić tkanki przed toksycznym wpływem cukru o czym piszesz, trzeba zaprząc więcej mechanizmów spichrzania. ) Podobnie można doprowadzić, podażą tłuszczy, do sytuacji że dostępnymi testami zdiagnozujesz zewnątrzwydzielniczą niewydolność trzustki. Pomijam insulinooporność, cukrzycę wpływ nadmiaru cukru na tkanki i inne patologie. Jak sobie dobierzesz trasę ponad siły to też wykażesz sobie niewydolność. Chodziło mi o pewien mechanizm sprzyjający, usposabiający. Co do bilansu na zero: nie do końca tak jest: w pewnych specyficznych warunkach twój mechanizm zadziała a w innych nie. I trzeba być tego świadomym. Duża część nieudanych prób odchudzania opierających się tylko na kaloryczności wynika właśnie z tego. ( zwróć uwagę na wyrażenie "specyficzne warunki" bo to wór czynników w który nie ma sensu się tu zagłębiać) 

Co do obcego terenu, wyjazdu do innej wsi za przysłowiowym kotem: dałoby się ale nikomu się nie chce. I nikt za to nie zapłaci. Tak jak pisałem 2-3dni na obserwację zachowań kota potem akcja mogąca trwać cały dzień albo dłużej. Koszta idą w tysiące. Za to myśliwi już tak robią. Choćby odłów zwierząt dla ogrodów zoologicznych gdzie nie zawsze możliwe jest strzelenie palmerką. Tu potrzebna jest nieustępliwość i cierpliwość. :)


Dopisuję bo już forum nie pozwoliło na edycję

Verul: generalnie zgadzam się z niemal każdą tezą jaką piszesz. Nie mniej widzisz świat (ten o którym piszemy :) ) w bardzo sztywny sposób. To co piszesz to definicje sztywne założenia dobre dla licealisty ew. dla studenta pierwszego roku bo oni poznają dopiero fizjologię/biologię i dopiero uczą się to rozumieć - tak wnioskuję po twoich postach. Są one prawdziwe. Ale definicje trzeba umieć zrozumieć tak samo jak moje wypowiedzi na dane tematy - trzeba czytać ze zrozumieniem analizą. Twój ostatni post szczególnie mi twój sposób myślenia pokazał. To ze np. twoja trzustka nie wydzieli/wyprodukuje ilości insuliny dla 1kg glukozy natychmiast po jej zjedzeniu i wchłonięciu i to że przez pewien czas miałbyś glukozę we krwi powyżej normy nie koniecznie by świadczyło o tym że masz cukrzycę. Po prostu przesadziłbyś z przyjemnością. ;) Nie pisałem że cukier się gdzieś wchłania bez udziału insuliny. Nie wiem dlaczego nagle wyskoczyłeś z tym argumentem. Cały tok myślenia opierał się na fizjologii a nie patologii o czym pisałem cały czas. A Ty wyskakujesz z cukrzycą. :) No i glukoza nie oddziałuje toksycznie na organy, bo aby to zrobić musiałaby być wchłonięta do tych organów, a nie jest bo brakuje insuliny więc krąży z krwią. Działa toksycznie na naczynia krwionośne i generalnie na cały ukł. naczyniowy. Organy są potem gorzej odżywiane bo naczyniowy nie wydala w wyniku uszkodzeń i dlatego "niszczeją" (znów bardzo mocne uproszczenie zarówno procesu jak i językowe). Proszę czytaj z wyobraźnią. Uważam że z mojej strony najlepiej abym zakończył już ten wywód: dietetyka to bardzo szeroki temat i na forum nie powinien być omawiany bo jak widać częste uproszczenia, niezrozumienia, nieporozumienia wypaczają jej zrozumienie i prowadzą do błędów które mogą być przyczyną kłopotów ze zdrowiem. Dlatego podtrzymuję swoją tezę że to lekarz/dietetyk powinien wręcz dyktować co pacjent ma robić i nikt więcej. I ja też nie powinienem bo jestem wetem z ogólnym pojęciem o fizjologii ale bez specjalistycznego wykształcenia w tym kierunku. Więc to już mój ostatni post w tej materii. Jeśli nasza dyskusja zachęciła Cię do zgłębienia tematu pogadaj z fizjologiem/dietetykiem/lekarzem/uczelnią ale nie z googlem. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Cześć,

Temat o odchudzaniu (a ja odwrotnie), dlatego jeśli powinienem osobny temat założyć, to proszę o przeniesienie i przepraszam.

Wróciłem do jazdy rekreacyjnej po okolicy - ~100km/tyg. Jazda prawie codzienna, bo nie zawsze jest czas.
Pytanie "Jak NIE schudnąć na rowerze?" :)

Pracuje mocno fizycznie przez co tracę dużo masy i mam kłopot z utrzymaniem wagi 70kg przy 185cm - co jest mało zdrowe.
Teraz wróciłem na rower, a to kolejny wysiłek i spadek masy.
Jak połączyć ciężką prace z rowerem i utrzymaniem wagi na poziomie tych 75kg?

Pozdrawiam.

Edytowane przez RK92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Odchudzanie to ciekawy temat.Też chcę spaść z wagi ze względów zdrowotnych-problemy ze st.biodrowymi mam w obu endoprotezy. Swego czasu lekarz mówi mi tak"panie ziemniaki to dla świń, chleb to samo" .Więc odstawiłem ziemniaki i przerzuciłem się z białego pieczywa na ciemne .Pół roku ziemniaka w gębie nie miałem:) ,browarów nie pije ,słodycze mogą dla mnie nie istnieć i co? Waga ta sama :).Nie zawsze mam czas na jazdę na rowerze .Bieganie przy endoprotezach nie bardzo wychodzi . I co? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odchudzanie to ciekawy temat.Też chcę spaść z wagi ze względów zdrowotnych-problemy ze st.biodrowymi mam w obu endoprotezy. Swego czasu lekarz mówi mi tak"panie ziemniaki to dla świń, chleb to samo" .Więc odstawiłem ziemniaki i przerzuciłem się z białego pieczywa na ciemne .Pół roku ziemniaka w gębie nie miałem:) ,browarów nie pije ,słodycze mogą dla mnie nie istnieć i co? Waga ta sama :).Nie zawsze mam czas na jazdę na rowerze .Bieganie przy endoprotezach nie bardzo wychodzi . I co? 

 

Przeproś się z ziemniakami i zmień lekarza, bo ten jest beznadziejny, przynajmniej w zakresie diety (a jak wygląda, ma nadwagę, czy nie? Jeśli ma, nie słuchaj jego rad w zakresie diety) :) Jeden browar na weekend jeszcze nikomu nie zaszkodził. Białe czy ciemne pieczywo jest tak samo dobre/złe, zależy tylko od Twoich upodobań. Ważniejsze, co na nim położysz I ILE, to samo dotyczy ziemniaków. Zamiast biegania idź na siłownię, pływaj, masz zużywać energię i mniej jeść. Wersja minimum - więcej zużywać, jeść tyle samo. Słodyczy unikać (to akurat dobrze), unikać też "wynalazków" typu chipsy, które można jeść i jeść, a człowiek nadal głodny. Na początek wystarczy. Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że najważniejszy jest ujemny bilans energetyczny, o czym przedmówcy już pisali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...