Skocz do zawartości

[Film] Carbon vs aluminium


Specjal

Rekomendowane odpowiedzi

troche offtop ,ale dobra, Tobo, czy taka sztyca wylajtowana http://allegro.pl/sz...3.html#delivery wytrzyma moje 75 kg? zależy mi głownie na kolorku :wub:

Kcnc ti pro lite wazy w tym rozmiarze 157 gram, używam jej obecnie czwarty rok. Wg mnie to świetny produkt. Ta z linka wygląda na masywniejszą, np jażmo.

 

Ilość pękniętych karbonów raczej niewiele ma wspólnego z marką, raczej z ilością sprzedanych sztuk. Jak marcoki 66 były bardzo drogie i słabo dostępne w drugim obiegu to miały opinię niezniszczalnych. Potem zmieniła się nie tylko jakość marcoka ale też ilość użytkowników.

15 lat temu uważałem że dampery fox to coś rewelacyjnego, bo oba z którymi miałem styczność (chyba wtedy jedyne dwa fs które widziałem na oczy) działały bez zarzutu. Potem trafiłem na mtbr.com gdzie opinie nie były już tak pozytywne, później foxy zaczęły masowo pojawiać się też w Polsce.

 

Od kiedy pracuję jako mechanik straciłem wszelkie obawy co do stosowania pewnych rzeczy, bo widzę co inni robią z nimi na co dzień. Z mojej pobieżnej kalkulacji wynika że ogólnie procent wadliwych ram wynosi poniżej 1 procenta.

 

Według mnie te testy(wcześniejsze młotkiem i te z tego wątku) nie są miarodajne. Takie sytuacje nie zdarzają się w czasie jazdy(no może uderzenia tak, ale czy tak często? ;P ). Przydałby się test ram/widelców alu - carbon na RedMonsterze Syntace: http://www.syntace.c...e_10_mb_131.wmv

Test poddaje element sinusoidalnym obciążeniom, co daje chociaż namiastkę tego co dzieje się w czasie jazdy.

Test z filmu jest miarodajny, ponieważ porównano w tych samych warunkach, produkty tej samej firmy z przeznaczeniem do tego samego typu eksploatacji. Do tego nomady są rowerami enduro, w tej dyscyplinie jest wszystko, włącznie z odlotami. Dla mnie wnioskiem nie jest to że rama wytrzyma trzaśnięcie frontalne w drzewo przy prędkości, dla której wersja alu zwineła się w kłębek, tylko że przy podobnym zastosowaniu ramę karbo można użytkować bez obaw.

Dla mnie śmieszne są te wszystkie czarnowidcze wyobrażenia o uderzeniach, upadkach i takich tam, karbon stosowany jest w rowerówce od kilkunastu lat. Gdyby był z nim problem to firmy podarowałyby sobie stosowanie go, bo wymiana produktów w ramach gwarancji, na dużą skalę, nie jest opłacalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Częstokroć podobna. Jednak przy karbonie łatwiej zwalić winę na glebę etc. Na alu jak się wywalisz jest wgniot, na karbonie często nic nie widać ( mój przypadek). No i alu rama to kilkaset->5000, rzadką są droższe.

przy cenach detalicznych

 

s-works m5 alu 3300

Trek 8500 2000

XTC, Scale 1500

 

a karbon to ok 5-8tys

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Test z filmu jest miarodajny, ponieważ porównano w tych samych warunkach, produkty tej samej firmy z przeznaczeniem do tego samego typu eksploatacji. Do tego nomady są rowerami enduro, w tej dyscyplinie jest wszystko, włącznie z odlotami. Dla mnie wnioskiem nie jest to że rama wytrzyma trzaśnięcie frontalne w drzewo przy prędkości, dla której wersja alu zwineła się w kłębek, tylko że przy podobnym zastosowaniu ramę karbo można użytkować bez obaw. Dla mnie śmieszne są te wszystkie czarnowidcze wyobrażenia o uderzeniach, upadkach i takich tam, karbon stosowany jest w rowerówce od kilkunastu lat. Gdyby był z nim problem to firmy podarowałyby sobie stosowanie go, bo wymiana produktów w ramach gwarancji, na dużą skalę, nie jest opłacalna.

Porównanie jest uczciwe, tak, ale miarodajność to też odzwierciedlenie warunków - pokaż mi gdzie podczas jazdy masz powolne ściskanie? Uderzenia ciężarami w przednie widełki - ok, w jakimś stopniu są reprezentatywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testy są miarodajne, tylko jak zauważył klon, źle dobrane i źle zaprojektowanie - jeden typ naprężeń, brak badania długotrwałych efektów takich naprężeń na strukturę materiału z którego jest wykonana rama, podane wartości są tylko wartościami, gdy ramy pękają (a co dzieje się z ich strukturą wcześniej). Jakie skutki miałoby punktowe przyłożenie odpowiednio dużej siły na boczną powierzchnię ramy? W praktyce, w zależności od miejsca mogłby to spowodować pęknięcie ramy karbonowej i upadek rowerzysty, w przypadku aluminum najprawdopodobniej tylko wgniecenie ramy i brak kontuzji rowerzysty.

 

Karbon jako materiał do budowy ram ma zdecydowaną przewagę nad aluminium, WYŁĄCZNIE wtedy jak jest się zawodowcem, korzysta się z dobrych jakościowo ram i po każdym upadku lub innej sytuacji losowej, która może spowodować zmęczenie materiału mamy możliwość wymiany ramy na nową. W każdym innym przypadku trzeba się dobrze zastanowić do jakiej jazdy będzie wykorzystywana rama, czy mamy wystarczającą ilość pieniędzy, żeby w razie czego kupić nową ramę i dobrze policzyć wszystkie zalety i wady obu materiałów. Myślę, że wybór karbon vs. aluminium jest dużo trudniejszy niż aluminium vs. stal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tyle, że przy polityce reklamacyjnej w PL oznacza to, że 1 na 100 będzie w plecy 3-10tys zł.

Ale przecież koszty wymiany gwarancyjnej ponosi producent a nie sprzedawca/dystrybutor, ewentualnie koszty wysyłki. Polskich producentów ram karbonowych można by na palcach jednej ręki policzyć więc co ma do tego polityka gwarancyjna w Pl?

Naciąłeś się na jakąś jedną firmę, ale nie generalizuj, bo ja już 2 ramy na gwarancje oddawałem i obie zostały przyjęte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój karbon lubi latać w powietrzu ... Czasem zdarzy mi się nawet zablokować przednie koło na zjazdach i rowerek ładnie się toczy w dół a to na kierownicy a to na siodełku (takżemz napisem carbon ;) )... Po takich przypadkach definitywnie stwierdzam że komponenty carbonowe znoszą więcej ;) Jedynie czego się zawsze obawiałem(i obawiam) to zmęczenia materiałowego :(

 

Co do ram i ich reklamacji .. Reklamowałem pękniętego Gary fichera (pęknięta rura podsiodłowa) i Mbike (także pęknięcie przy rurze podsiodłowej :D). Wszystkie reklamacje uznane :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po takich przypadkach definitywnie stwierdzam że komponenty carbonowe znoszą więcej

ile w takim razie masz na koncie połamanych komponentów aluminiowych (i jakiej jakości) że tak definitywnie stwierdzasz "fakty"? Bo pęknięte podsiodłówki raczej nie od "przygrzania" w siodło czterema literami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygiętych/zdeformowanych sztyc podsiodłowych miałem trochę i tutaj trudno podawać jakąś konkretną wartość. Nie ukrywam, że na karbonowych komponentach jeździłem znacznie mniej(kiedyś ich nawet nie było). Natomiast na podstawie tych x sztuk mogę powiedzieć, że np przy upadku roweru bezpośrednio na siodełko, sztyca zamiast się wyginać czy pękać jedynie się ugina wracając do swego kształtu, w efekcie czego rower ładnie podskakuje ;) . Takich upadków zaliczam najwięcej i jeszcze nigdy nie wymieniłem sztycy carbonowej. Natomiast z aluminiowymi bywało różnie. Czy to wystarczy do uznania przeze mnie że definitywnie Carbon jest lepszy ? Mnie on przekonał. Także w moim mniemaniu definitywnie użyte jest prawidłowo i całkowicie na miejscu :)

 

Pęknięcie rury podsiodłowej przy spawach jest całkiem częstym przypadkiem. W Garrym takie pęknięcie nastąpiło po kilku tygodniach od zakupu, nawet nie zdążył dobrze zobaczyć terenu :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testy są miarodajne, tylko jak zauważył klon, źle dobrane i źle zaprojektowanie - jeden typ naprężeń, brak badania długotrwałych efektów takich naprężeń na strukturę materiału z którego jest wykonana rama, podane wartości są tylko wartościami, gdy ramy pękają (a co dzieje się z ich strukturą wcześniej). Jakie skutki miałoby punktowe przyłożenie odpowiednio dużej siły na boczną powierzchnię ramy? W praktyce, w zależności od miejsca mogłby to spowodować pęknięcie ramy karbonowej i upadek rowerzysty, w przypadku aluminum najprawdopodobniej tylko wgniecenie ramy i brak kontuzji rowerzysty.

 

Karbon jako materiał do budowy ram ma zdecydowaną przewagę nad aluminium, WYŁĄCZNIE wtedy jak jest się zawodowcem, korzysta się z dobrych jakościowo ram i po każdym upadku lub innej sytuacji losowej, która może spowodować zmęczenie materiału mamy możliwość wymiany ramy na nową. W każdym innym przypadku trzeba się dobrze zastanowić do jakiej jazdy będzie wykorzystywana rama, czy mamy wystarczającą ilość pieniędzy, żeby w razie czego kupić nową ramę i dobrze policzyć wszystkie zalety i wady obu materiałów. Myślę, że wybór karbon vs. aluminium jest dużo trudniejszy niż aluminium vs. stal

Gdyby po każdym mocnym upadku zakładać że rama się skończy to w takim przypadku stosowanie karbonu w zastosowaniach innych niż szosa nie miałoby sensu. Niektóre firmy jednak produkują wyłącznie ramy mtb i wyłącznie z karbonu. Założenie jakie trzeba zrobić jest nie takie czy jako klient stać mnie na wymianę ramy tylko czy jako firma stać mnie na wymianę ram we wszelkich sytuacjach "wątpliwych", które jak obecnie widzę rozpatruje się na korzyść klienta. Sprzedając rower firma nie ma żadnej możliwości przewidzieć że rama enduro będzie użytkowana tak jak ja to robię czyli do mało agresywnej turystyki. Produkt może być maltretowany i z takim nastawieniem trzeba go wytwarzać. Upadanie jest częścią ten zabawy, elementem składającym się na upadanie jest objanie sprzętu. Producent wychodzi z założenia że produkt musi wytrzymać przynajmniej 2 gwarancyjne lata, sensowny producent że wytrzyma dłużej i że zadowolony klient poleci sprzęt innym a do tego kupi nowe produkty firmy.

 

Wg mnie karbon ma w wielu punktach przewagę nad aluminium.

Druga sprawa jest taka, że przy produkowaniu czegoś liczy się na pierwszym miejscu ekonomia. Gdyby karbon nie był ekonomiczny nie byłby używany przez producentów.

 

Naprawdę nie rozumiem dlaczego ten "plastik" wzbudza tyle dziwnych oporów, a zapodane zdjęcia "skończonych" produktów wzbudzają takie przerażenie. Pękanie alu jest chyba czymś oczywistym i nie zraża do niego (potencjalnych) nabywców.

Już kiedyś w innym temacie opisywałem dwie rzeczy które widziałem: rower po czołowym zderzeniu, karbonowy widelec wszedł pod ramę wraz z kołem wyrywając przy okazji główkę aluminiowej ramy. Drugi przypadek to rozerwana przez widelec główka po uderzeniu rowerem o górną belkę bramy garażowej. Gdyby ktoś mnie zapytał jak wyobrażam sobie skutki tych zdarzeń to pomyślałbym że w obu przypadkach widelce ulegną zniszczeniu tak jak i ramy. I nie chodzo o to, że nadawały się do użytku mimo że nie wyglądały na uszkodzone, bo tego raczej nikt zdrowy na umyśle by nie zrobił; chodzi o sam fakt wytrzymałości tego materiału.

Inszą prawdą jest nadużywanie możliwości karbonu i nieprzemyślane konstrukcje ram, np gniazda zintegrowanych łozysk suportu które ulegają rozbiciu. Taką ramę potrafi bardzo szybko trafić.... przeznaczenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, a powiedzcie jak to jest z limitami wagowymi ridera? U Luxtecha wyczytalem, ze jest to 95kg, a jak inni producenci?

przeciez to wszystko zalezy od danej konstrukcji,

mozna zrobic rame HT mtb wazaca 500g tylko z limitem ridera 40kg, a mozna zrobic rame 999g z limitem 90kg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga sprawa jest taka, że przy produkowaniu czegoś liczy się na pierwszym miejscu ekonomia. Gdyby karbon nie był ekonomiczny nie byłby używany przez producentów.

oj to jest duże uproszczenie, albo duży skrót myślowy, bo de facto produkcja ram karbonowym jest dużo mniej ekonomiczna niż aluminiowych, no ale zawsze wzrost opłacalności można uzyskać stosując wyższe ceny czy wprowadzając marketingową modę na ramy karbonowe. Dodatkowo karbon z punktu widzenia firm jest dużo lepszym materiałem, bo 1. ramy stalowe/aluminiowe kupowało się na lata, rama karbonowa na tyle nie wystarczy 2. bezwzględna wartość zysku na sprzedaży ram karbonowych jest większa niż w przypadku aluminiowych. Więc tak jak piszę dla firm materiał idealny, dla konsumentów nie koniecznie.

 

Naprawdę nie rozumiem dlaczego ten "plastik" wzbudza tyle dziwnych oporów, a zapodane zdjęcia "skończonych" produktów wzbudzają takie przerażenie. Pękanie alu jest chyba czymś oczywistym i nie zraża do niego (potencjalnych) nabywców.

Może dlatego, że jednak aluminium za zwyczaj tylko pęka, a karbon się łamie powodując groźne wypadki. W przypadku karbonowych produktów nie można powiedzieć, że łamanie (nie pękanie) ich jest sporadyczne, natomiast złamanie aluminium jest bardzo rzadkie. Strony bustedaluminium.com nie dałoby się więc stworzyć. A dalej podając przykłady - 1. przejechałem kilkadziesiąt maratonów i widziałem kilkadziesiąt połamanych części rowerowych z karbonu ani jednej z aluminium; 2. nie znam ani nie slyszalem o ani jednej osobie gdzie pęknięcie aluminium spowodowało jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu (nie twierdzę, że nie ma takich osób, ale ja takich nie znam/nie słyszałem o nich), natomiast o złamaniach karbonu i trafieniach do szpitala słyszałem chyba kilkadziesiąt razy (zawodniczka Kellysa, Bogdan Czarnota) i nawet w przypadku tych cięższych trwalszych ram. Więc dla mnie obawy łamania się "plastiku" są jak najbardziej uzasadnione i nie widzę możliwości, żeby kupić sobie ramy karbonowej na wieczyste użytkowanie (tak jak aluminiowej), bo po prostu bałbym się o swoje zdrowie, bo zmęczenie materiałowe w karbonie jest dużo większe i niebezpieczne dla użytkownika, a najgorsze, że trudno je zauważyć. I to tyle w tym temacie z mojej strony. Użytkownikom karbonu życzę szczęścia i przygody z kolarstwem bez połamanych kości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu nie oddzywałbym się w temacie, bo jedyne co mógłbym napisać to osobiste doświadczenia w tej kwiestii. Jednak od ponad dwóch lat pracuję w sklepie który sprzedaje sporą ilość rowerów rocznie, z czego duży procent to "karbony". W tym okresie pojawiały się reklamacje ram, jednak jest to mniej niż jeden procent sprzedaży. Z tych reklamacji zdecydowana większość dotyczy błędów konstrukcyjnych, takich jak np wspomniane wyrobienie się gniazd łożysk suportu.

Rowerów jeździ tu mnóstwo, wiele tych "wypasów" służy do codziennego transportu. Właściwie więcej pękniętych ram jest aluminiowych niż karbonowych. Komponentów karbonowych, których stabilność bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo, mostki, kierownice, widelce, korby, nie mieliśmy ani jednej, nie liczę błędów montażowych, które są błędami ludzkimi a nie "błędami" materiałowymi. Sporadycznie zdarzają się awarie sztyc, ponownie jednak bardziej z powodu mało finezyjnego posługiwania się imbusami i siły wkładanej w ich użycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo nie wiem czy akurat serwis to dobry przyklad, bo jezeli ktos zlamie/uszkodzi karbonowa rame podczas upadku, albo zlamie sztyce jak klapnie na siodelko swoim tylkiem to przeciez nie przyjdzie do sklepu i nie bedzie tego reklamowal, bo zaden serwis tego nie uzna (wina uzytkownika), wiec po prostu masz mocno zanizone statystyki dotyczace sprzedanych i uszkodzonych czesci z karbonu

 

ja nie mowie, ze karbon jest zly ale sa zalety i plusy w porownaniu do ram aluminiowych i na pewno nigdy nie wyprze on calkowicie aluminium, ale za to tak jak pisalem, z punktu widzenia firm rowerowych to material idelany, bo jego zmeczenie nastepuje znacznie szybciej niz stopow aluminium (ergo wieksza sprzedaz ram)

 

ale nie wazne, kazdy ma swoje poglady i jezdzi na tym co mu bardziej odpowiada, a definitywnie stwierdzic co jest lepsze sie nie da :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie mowie, ze karbon jest zly ale sa zalety i plusy w porownaniu do ram aluminiowych i na pewno nigdy nie wyprze on calkowicie aluminium, ale za to tak jak pisalem, z punktu widzenia firm rowerowych to material idelany, bo jego zmeczenie nastepuje znacznie szybciej niz stopow aluminium (ergo wieksza sprzedaz ram)

 

Ale przecież to nieprawda. Mógłbyś podać źródło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym filmiku jednak pokazane są dwie różne sprawy - wygięte aluminium i złamany karbon.

Nie wiem co się dzieje negatywnego z karbonem w ostatnich chwilach przez złamaniem, ale podejrzewam, że nawet jeśli test zatrzymano by wcześniej, taka rama jest już porządnie zmęczona i tylko patrzeć jak walnie. Ja na pewno wolałbym dokonać rozbicia na aluminiowej ramie niż karbonowej. Z reszta o czym my tu mówimy - wystarczy zobaczyć jaką gwarę dają na kabron a jaką na alu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo nie wiem czy akurat serwis to dobry przyklad, bo jezeli ktos zlamie/uszkodzi karbonowa rame podczas upadku, albo zlamie sztyce jak klapnie na siodelko swoim tylkiem to przeciez nie przyjdzie do sklepu i nie bedzie tego reklamowal, bo zaden serwis tego nie uzna (wina uzytkownika), wiec po prostu masz mocno zanizone statystyki dotyczace sprzedanych i uszkodzonych czesci z karbonu

 

ja nie mowie, ze karbon jest zly ale sa zalety i plusy w porownaniu do ram aluminiowych i na pewno nigdy nie wyprze on calkowicie aluminium, ale za to tak jak pisalem, z punktu widzenia firm rowerowych to material idelany, bo jego zmeczenie nastepuje znacznie szybciej niz stopow aluminium (ergo wieksza sprzedaz ram)

 

ale nie wazne, kazdy ma swoje poglady i jezdzi na tym co mu bardziej odpowiada, a definitywnie stwierdzic co jest lepsze sie nie da :)

Nie mam zanizonych statystyk, jesli sugerujesz to ze klient ktory kupil rower u nas nabedzie sztyce gdzie indziej i sam ja zalozy. Tu jest tak ze klient nie robi sam tego co ty bys zrobil, w wiekszosci przypadkow ludzie przychodza z banalnymi bzdetami, dla ktorych mi nie chcialoby sie ruszyc z domu.

Od poczatku mojej pracy nie spotkalem w czasie serwisowania ani jednego "taniego" karbonu, ktory zostalby podmieniony na inna sztyce. Jest b.... i do roweru trafia b... (marki nie wymieniam). Zdecydowana wiekszosc rowerow jezdzi na oponach ktore sprzedajemy, czy z klockami ktore mamy w ofercie.

Jesli sie upre to moge sprawdzic wszystkie rowery jakie byly robione w serwisie od poczatku powstania sklepu.

Jedna z niewielu rzeczy ktora nie sprawia miejscowym klopotu bywa pompowanie kol. Jesli w rowerze cos sie sypie to wlascicie czesto jezdza az rozsypie sie calkiem i przychodza z tym do nas lub naprawiaja przy okazji naprawiania czegos innego. W przypadku mojej pracy mam dosyc precyzyjny obraz tego co sie dzieje. Przez serwis przewija sie w sezonie od 800 do 1000 rowerow, a ludzie pracujacy ze mna wymieniaja sie uwagami na temat tego co robia. Na tej podstawie jestem w stanie bez watpliwosci powiedzec ze karbon to bardzo trwaly i dobry material, bez zastrzezen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no tobo, dużo możesz wiedzieć z racji pracy w sklepie - OK, ale tego ile osób do Was nie przychodzi, to wiedzieć nie możesz.

 

Ja osobiście do karbonu przekonany nie jestem. Z kilku powodów:

 

1. Cena. Można przełknąć jakoś cenę zakupu. Jednak mimo tego, że nie mam w zwyczaju glebić, coś mi podpowiada, że na pierwszej wycieczce górskiej na super drogiej ramie przyglebię tak nieszczęśliwie, że przycisne bicykl do jakiejś skały i będzie pozamiatane. Taki już ze mnie optymista ;) Nigdy nie uszkodziłem obręczy w kole, a jak sprawiłem sobie koło na drogiej obręczy (>200zł), to już piątego miesiąca miałem szczęście mocno ją naruszyć...

 

2. Bezpieczeństwo i zaufanie do sprzętu. Gdy będę miał jakiś wypadek (wjechałem raz w samochód obecnym rowerem na alu ramie) nie chcę się zastanawiać czy razem z kaskiem powinienem wymienić też wszystkie karbonowe części, bo nie wiadomo czy ich struktura nie została naruszona i czy można nadal im zaufać. Rozumiem, że wiele awarii rurek karbonowych to wynik zbyt mocnego dokręcenia. Nie chcę się jednak zastanawiać czy przez to, że raz się zapomniałem przy dokręcaniu, nie spotka mnie to, co spotkało Bogdana Czarnotę.

 

Przypadek Bogdana Czarnoty jest w ogóle dość ciekawy. Nie podejrzewam, aby jechał na tanim karbonie. Trudno też zakładać, że jego rower był źle serwisowany. Kierownicy nie miał też na pewno jakiejś starej. I waży znacznie mniej niż ja. A jednak coś się stało. Jeśli chodzi o rurki karbonowe, to powiedziałem sobie stanowcze raczej nie. Ryzykować tyle dla kilkudziesięciu gram? Noł łej.

 

3. Trwałość. Jak coś kupuję, to ma mi długo służyć. Tym dłużej, im więcej kosztowało. Chciałbym na aluminiowej ramie o cenie 1000-1500zł pojeździć przynajmniej 5 lat. Karbon musiałby wytrzymać w takim razie przynajmniej 12-15 lat. Za dużo widziałem na allegro naprawianych przez Luxtech Cannondaleów i innych cudów, żeby wierzyć w to, że jest szansa na taki staż ramy karbonowej. Ponadto po 10 latach tyrania takiej ramy chyba nie byłbym w stanie jej zaufać (wracamy do charakterystyki zmęczenia materiału). Bonusem przy takim założeniu, jest to że kupując ramę aluminiową, za zaoszczędzoną kasę mogę sobie zrobić dwukrotny crash replacement. Lub po prostu zmienić ramę na zgodną ze współczesnymi standardami.

 

Oczywiście nie jestem zajadłym wrogiem karbonu. Może co najwyżej we własnym rowerze ;) Karbon to tylko materiał. Bardzo wiele zależy od tego, kto i jak projektuje z niego produkty. Trend lajtowania wszystiego sprawia, że ja ze swoją sporą wagą i dużą atencją dla trwałości drogich produktów, nie bardzo mam się czym interesować wśród karbonowych zabawek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...