Szacun, nigdy wożę ze sobą zapasowych szprych. Raz mi się zdarzyło na 3 dniowym wypadzie pierwszego dnia stracić szprychę (prostą). Okręciłem resztki wokół sąsiedniej, przejechałem całą zaplanowaną trasę. Koło nawet zauważalnie nie biło. Po powrocie do domu bez zdejmowania koła z roweru wymieniłem szprychę (akurat dało się odkręcić resztki od nypla).