Skocz do zawartości

[Decyzja] przez ktora zaczeliscie jezdzic na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Jestem ciekaw co sklonilo kazdego z nas do jazdy na rowerze. Czemu zabraliscie sie za to bardziej profesjonalniej/powazniej?. Czemu nie wybraliscie innego sportu lub środka transportu? Temat taki do poczytania w wolnych chwilach, do swobodnej rozmowy :). Na poczatek zaczne od siebie.

 

Interesowałem sie motocyklami typu supermoto/enduro, coraz bardziej podobala mi sie jazda w terenie, jednak obejrzalem kiedys filmik o dh, przez co marzyly mi sie takie gory i zjazdy. TO ewoluowało w spokojniejszy typ jazdy: xc, co prawda na razie nie jezdze w terenie i nie startuje. Jednak pojezdze jeszcze troche i moze zakupie sprzet typowy pod xc. Jazda crossem nawet po szosie daje mi niesamowita satysfakcje i mobilizacje. Jezdzac na rowerze nie tylko mozna zyskac na kondycji i zdrowiu, ale tez wplywa na zwiekszenie motywacji i wlasnych ambicji.To tak krotko o mnie:)

 

Czekam na Wasze wypowiedzi, milego pisania i czytania, pozdrawiam! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę na rowerze odkąd tylko pamiętam, najpierw rowery dla maluchów, później bmx, drugi bmx, miejski (wtedy był to ,,góral"...), który dostałem na komunię, później stary rower ojca aż w końcu postanowiłem złożyć swój pierwszy, porządny sprzęt. Nie jeżdżę według jakiegoś planu treningowego, itd. aczkolwiek wsiadam na rower przy każdej możliwej okazji, o każdej porze dnia i nocy :icon_lol: po prostu to uwielbiam :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja napiszę jak było ze mną :)

 

Kiedyś w liceum z kumplem wpadliśmy na pomysł, że w wakacje pojedziemy nad morze rowerami (jakieś 120-130km) i ogólnie kupimy konkretniejsze rowerki i będziemy jeździć. Rowerki kupiliśmy, co prawda trochę później niż zakładaliśmy (wiadomo kasa). Ja jeżdżę już czwarty rok, kumpel nie jeździ prawie wcale :P Na początku jeździłem typowo rekreacyjnie, później gdy zobaczyłem jak moja forma rośnie od jazdy na rowerze zainteresowałem się jazdą sportową i treningami. Teraz trenuję i startuję w maratonach MTB i wyścigach XC. Co do rowerów pierwszy był cross, później MTB, teraz do kolekcji może dojdzie szosówka B)

Aha, a nad morze nie wybraliśmy się do dziś :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim życiu rower przyklejony jest do mojego tyłka od małego. Wszędzie i zawsze rowerem.

Na poważnie zacząłem się interesować rowerem od może roku. Wyciągnąłem z piwnicy starego grata, którego nazwy nawet nie pamiętam i postanowiłem go odremontować od A do Z aby dojeżdżać nim na uczelnie i nie obawiać się ewentualnej kradzieży (moim trekiem 4,3k trochę się boję). I tak też się stało. W miarę napotykania na nowe problemy przy renowacji dowiadywałem się o rowerach coraz więcej. Od roku sam już naprawiam rowery swoje, rodziny, znajomych. Samouk. Stary rower odzyskał świetność, a ja zyskałem cenne doświadczenie mając każdą najmniejszą część roweru w dłoni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja na poważniej jeżdżę od 2007, wcześniej był jakiś tam stary złomek ale już nawet koła się za bardzo nie kręciły. A postanowiłem się poważniej chwycić za jazdę na rowerze gdy waga pokazała nieprzyzwoitą wartość i był problem bez zadyszki po schodach wejść(papieroski- dopiero w 2009 przestałem palić). I tak już 5 rok z rowerem. Najpierw był sztywniak xc, potem rower enduro, a teraz custom na corratec :icon_cool::thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja po prostu jak mam czas i ochotę, to wsiadam na rower i jadę się przejechać :) Do pracy jeżdżę, by ograniczyć koszty paliwa, a i też by co nieco się ruszać.

 

Nie jest to dla mnie żadna filozofia życia, etc :) Po prostu jedna z kilku przyjemności, które sobie funduję :)

 

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rowerze jeżdżę praktycznie od małego. Zaczynałem od takiego kolorowego, dziecięcego roweru, którym ganiałem po lesie u babci. Później jakiś rower z marketu, też sporo jeździłem. Okazjonalnie na jakiś starych roweruch moich dziadków. Lubiłem grzebać przy rowerach, czyściłem, rozkręcałem, naprawiałem.

W 2008r. dostałem quada, kolejne zainteresowanie, rower zszedł na drugi plan. Następnie Jawa 350 z 1986r. mojego taty :icon_mrgreen: Niedawno przywróciłem ją do życia. Teraz, mając 15 lat coś mi się przestawiło. Nie wiem dlaczego, ale rower znów stał się czymś, bez czego nie mogę żyć. W połowie czerwca tego roku kupiłem sobie Unibike Evo, tak na początek. Z czasem pomyślę o czymś lepszym, przeznaczonym do XC. Po prostu rower znów mnie zafascynował :D Teraz praktycznie jeżdżę codziennie, około 40km. Tereny to pół na pół. Las/ miasto. Bardziej rekreacyjnie niż wyczynowo, ale coraz staram się jechać trudniejszą trasą w lesie, szybciej przejechać dany odcinek itp. I taka jest moja historia. :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, podstawowy czynnik, dzięki któremu zainteresowałem się rowerem, była zwiększająca się moja waga, na początku zakupiłem makrokesza, ale już po pół roku przesiadłem się na normalny rower, a teraz na szosowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żebym to ja pamiętał, co o tym zadecydowało? :rolleyes: Było to więcej niż kilkanaście lat temu, więc pamięć może mnie nieco zawodzić. Chyba jednak była to chęć wspólnego jeżdżenia z kolegami z klasy i wybrania się np. do pobliskiego lasu. Potem, po latach używałem innego, tym razem trekingowego, głównie do rekreacyjnych przejazdów tu i ówdzie. Obecnie, na kolejnym nowym sprzęcie, objeżdżam bliższe i dalsze okolice, zwiedzając tereny, na których dawno albo jeszcze nigdy nie byłem, ćwicząc kondycję, a przy okazji zmagając się na trasach z piachem, górkami i tym wszystkim, co można znaleźć na polno-leśnych drogach :icon_wink: Poza tym nierzadko wykorzystuję rower jako alternatywny sposób transportu do pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzebaby zacząć sie ruszać! Piłka nożna odpada bo nie umiem i nie lubie, koszykówka odpada bo skręciłem trzy razy kostkę i skończyłem z koszem, pływanie, tenis itp. odpada bo do tego potrzebny jest basen,kort itp. a ja chciałem sport do którego nie potrzeba wynajmować jakiegoś terenu, wiec rower jest dobry! a do tego, można sie przemieszczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to typowo.. najpierw był mały dziecięcy "harley", potem wigry3 i bmx.

Jak trochę podrosłem pojawił się Romet Orkan i od tego czasu zwiększyły się dystanse i przyjemność.

Z Orkana przesiadłem się na HT (teraz już drugiego) i tak już mi zostało - sama przyjemność :D

 

A dodatkowo mam tendencje do zbyt wysokiej wagi, to rower jednocześnie pomaga mi ją utrzymać i "dopinguje" co by maszyny nie przeciążyć zbędnym tłuszczem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie od małego kręcił rower, jak jeszcze mieliśmy makrokesze to robiło się wycieczki do okolicznych sklepów, cóż to była za andrenalina wyjechać poza osiedle :D, potem kolega wkręcił się w XC poważniej, kupił pierwszy porządny rower, ja miałem problemy z funduszami i jeździłem na starym makrokeszu, potem rok przerwy i od tego sezonu znowu zaczynamy śmigać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od małego na rowerze - po prostu. Cały czas jeździłem i jeżdżę do dziś. We wczesnym okresie dzieciństwa rower również umożliwiał łamanie bariery dotyczącej tego, że zajechać można dalej niż zajść. A rodzice byli niechętni do tego, żeby dziecko w wieku lat 6-7 wyjeżdżało dalej niż poza własne osiedle :D A łamanie zasad jest w końcu dla 7 letniego dziecka dużą dawką adrenaliny :) Gdy miałem 8 lat za "własne" pieniądze kupiłem swój pierwszy "poważniejszy" rower. Był to Kross Best - do tego dostałem w prezencie od rodziców licznik Sigmy - Baseline 300. Przejechałem na tym rowerze przez jakieś 5 lat ok. 10 tys. km!! (Miałem wtedy 8-13 lat) Jeździłem wszędzie i zawsze. W wieku jakoś mniej więcej 13 lat zakupiłem Hexagona V2, który w tamtym roku z racji absolutnego zajeżdżenia mimo wielokrotnych napraw niedoświadczonego jeszcze mnie jako mechanika został wymieniony na Levela A2, którego złożyłem na bazie Hexa.

 

A dlaczego zabrałem się za to na poważnie? Bo czuję się lepiej, zdrowiej, rowerem mogę pojechać wszędzie, mogę go naprawić sam. Nie zużywa paliwa, jest bardziej poręczny niż samochód czy motocykl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda na rowerze chyba jak każdy od dziecka, ale to mało istotne.

MTB- kiedy w wieku 13 lat dostałem pierwszego górala (srebrny Author Detroid) zaczęły się wypcieczki po okolicy. W wieku 14 lat zaliczyłęm pierwszą samotną "wyprawę" w góry. Trasa Pszczyna-Równica i zjazd z Równicy do Brennej i do Pszczyny. DO tej pory pamiętam zaskoczenie , że może być tak stromo. Zakochałęm się w tym sporcie i zacząłem jeździć dalej. Później przyszedł czas studiów (A.D 2001), inne priorytety- i na owe czasy wypasiony rower poszedł na sprzedaż. Było żal, aż łezka się zakręciła jak odjeżdżał z nowym właścicielem, który nawet nie wiedział co to Magura HS-33 by J.TOMAC, albo korba "White Industry" . :bye2:

I tak przez 10 lat, w między czasie ostro zacząłem palić papierosy itd. I nadszedł A.D 2011- postanowiłem żrzucić palenie, musiałęm więc jakoś sobie zastąpić papierosa. I żona zapytała czy nie chciałbym sobie kupić roweru.

 

:woot: :woot: - i tak właśnie wszystko się zaczęło od nowa, i trwa nadal- a jak , galeria Picasa w podpisie ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zaczęło od 5 roku życia kiedy to zacząłem ujeżdżać BMX'a i robić pierwsze drifty na żużlu. Potem wszystko ruszyło z kopyta, wigry 3, marketowiec, makrokesz, miejska merida. Aż do teraz kiedy przesiadłem się na "swój" pierwszy rower, założyłem lycrę i kask.

 

Zastanawiałem się nawet, czy nie pojechać tandemem do ślubu xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stara mnie w*urwila i poszedlem na rower , i tak juz jezdze 2 lata

 

musiała Ci dać do wiwatu

dobrze, że nie polazłeś po siekierę... z takim samozaparciem... Wyciąłbyś wszystkich w pień!

Ja o rowerze przypomniałem sobie po skończeniu studiów. W trakcie urlopu, pewnego dnia wybrałem się na wycieczkę rowerową po górach. Zaraz po powrocie z urlopu miałem kupić pralkę. No i kupiłem rower. Pralkeksa miesiąc później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy, dziecięcy rowerek został przejechany przez busa, a ja uratowany przez mamę. Po staraniach Taty rowerek odzyskał sprawność. Potem u Babci, Kuzyn nauczył mnie jazdy bez kółeczek bocznych i dostałem od niego prawo jazdy na rowery bez kółek bocznych :icon_mrgreen: Potem nieco większy rowerek, na 24" mi się trafił. Byłem chory, z niezłą gorączką. Tatko wprowadził bolida a ja bawiłem się manetkami od osprzętu siemano. Jak z niego wyrosłem, to z allegro przyjechał do mnie stalowy, 26", 20kg makrokesz z kołami ze stalowymi ramionami zamiast szprych, 3kg jedno. Na nim podróżowałem na rodzinnych wycieczkach. Potem trafiłem do klubu. Na pierwszym treningu w łódzkich Łagiewnikach i pokonaniu kilku górek z tym 20kg monstrum, postanowiłem kupić nowy rower. w tym, jak to w makrokeszu ciągle się coś psuło. I tak kupiłem MaGnuma Evo x. Jako, że klub był związany ze sklepem, to nabyłem go za 1500zł, zamiast 2000. Ale to była rakieta. Rower jechał sam. A jaki byłem dumny, że przejechałem 30km :icon_mrgreen: W końcu zajechałem napęd i rozwaliła się blokada w amorze. Kilka razy ją naprawiałem, ale dość. W MaGnumie udało mi się kupić Energy za 750zł. Niemal 50% zniżki. Do Evo wsadziłem przerzutki srama i amora SR Axon, dokupiłem korbę deore, łańcuch XTR i kasetę XT. W tym sezonie dostał nowe koła. Energy pełnił rolę treningowego. W międzyczasie zdobyłem też starą szosówkę.

 

W kolejnym startowym sezonie, ruszyłem na dystans Master na Świętokrzyskiej Lidze Rowerowej. Zdobyłem czwarte miejsce. Na kolejnej edycji niestety niefortunnie z hopki wylądowałem w rynnę wymytą deszczem i straciłem kontakt z rowerem. Złamałem lewy bark. Teraz powoli zaczynam jeździć i szykuję się do tygodniowej sakwiarskiej wyprawy. Jak obojczyk się zrośnie, to pewnie wrócę do XC, a może wciagnę się w dalekie wyprawy. Nie wiem.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie rower od zawsze był , problem był tego typu (1szy rower to był BOBO) nie wiem ile mogłem mieć lat może z 5. Nauczyłem się jeżdzić, tylko samemu ruszać z miejsca nie potrafiłem.I tak kulałem się całymi godzinami, póki się nie zatrzymałem bo zatrzymanie się oznaczało dla mnie wtedy koniec jazdy

Pewnie stąd się to wzięło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...