Skocz do zawartości

[wycieczki] samemu czy w grupie ?


paweł żurek

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio jeżdże sam bo kumplowi popsul sie rower. Ja preferuje jazde 2-4 osobowa. Mam kolege na podobnym poziomie i jeden goni drugiego czasem. W grupie 4 osobowej byłem tylko pare razy. Sam też czasem jeżdżę ale w las samemu średnio lubie bo jak cos sie zepsuje (kapeć) zawsze kumple pomoże lub wróci razem ze mna :) Jak sie jedzie we dwa w jakas dluzsza trase teraz. Zawsze jeden bierze jedzenie drugi bierze termos kazdy po trochu i jest fajnie :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja najczesciej jezdze w grupie 2-4 osobowej. Lecz najczesciej jezdza z kuzynem i najlepiej jestesmy zgrani na rowerze podobne umiejetnosci i od zawsze jezdzimy razem na rowerze ale jak samemu mam jechac gdzies to mi sie niechce ale jak niemam zkim to słuchawki na uszy i heja do przodu> :):);)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie śmigam sam, bo pomimo że z tego co widzę jest kilku maniaków w naszej dziurze jakoś nie udało mi się ich poznać, od czasu mojego comebacku na rower, a kiedys śmigaliśmy we 2-3 osoby zawsze było wesoło i jak sie jedzie w parę osób tempo jest lepsze, bo każdy nakręca mimo wolnie drugiego, a obecnie jeżeli z kimś jeżdżę to z dziewczyną, która zaraziłem cyklozą, (nawet Gincika kupiła) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najczesciej sam jezdze choc czasem z moim kumplem jednym ale on jezdzi jakos chyba zadziej i ceizko nam sie zgrac czasem czasowo pozatym roznie zaczynamy sezon,ja juz nieraz jezdze wytrzymalosciowo a on jeszcze roweru po przerwie nie dotknal.Reszta kumpli to albo na interwalik po lesie moge sie umowic na krotko bo dalej to im sie nie chce albo to dirtowcy itp wic calkiem odpada...Dobrze ze zapoznalem dzieki forum kilka osob to zawsze jest wieksza opcja na stykniecie sie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zwykle sam ale lepiej jedzic w grupach

racja, tez tak uważam. Tylko w mojej okolicy ciężko kogoś wciągnąć w przejażdżkę. Dlatego (z braku laku) jeżdżę sama. Ostatnio mój rekord 159 km. 8 godzin w siodełku. Masakra była :P Zawsze z kimś jest raźniej można dalej się wybrać itp. Pozdrawiam wszystkich cierpiących na samotność Bikerowiczów!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie lubie samemu smigac. Wole jezdzic w gora 3 osoby wtedy jest latwo dobrac tempo do wszystkich i jest ok. A pozatym mozna napic sie z kims piwka i pogadac o głupotach. Hehe a najlepiej jechac z jakimis dwoma pannami wtedy dopiero jest wesolo :033::P:):D

 

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze wiekszosc z nas raz na jakis czas chetnie pojedzie w wiekszej grupie , mysle ze mozna by stworzyc jakis nowy dzial na forum ktory bedzie podzielony na wojewodztwa a dalej na miasta to wtedy bedzie mozna sie znalezc

Ja mieszkam w Swidnicy - jest tu z 6 osob ktore znam i mozna pojezdzic ale nie zawsze pasuje, a na pewno jest wiecej jezdzacych - a juz sobie wyobrazam wycieczke 20 osobowa ;)

Piszecie ze nie ma z kim jezdzic trzeba to zmienic!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najczęściej jeżdżę sam albo z kuzynem. Gdy jade gdzieś dalej sam to obowiązkowo musze mieć odtwarzacz mp3 na uszach i słuchac dobrej nuty a przy tym zachwycać się widokami i przyrodą. Jeśli już jadę w grupie to maksymalnie 6 osobowej. Powyżej 6 osób poprostu żle mi się jedzie. ;)

 

P.S. Poszukuję bikerki na Kelly'sie w okolicach Tokarni,Krzczonowa która często śmiga na Zawadkę(taki szczyt).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przeważnie śmigam z kumplem z którym mi się dobrze jeździ, tempo te samo, gdzie jedziemy to każdemu odpowiada i w ogole idzie pogadać. Od czasu do czasu również jeżdze z innymi dwoma kumplami ale jeden z nim się że jeden jedzi jak chce i nie za daleko a drugi to częściej by chciał na miasto skakać co mi nie pasi.. A samemu mi się nie chce ale też czasem trzeba ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety z przymusu muszę w większości jeździć sam. Niekiedy na krótkie wypady jeżdzę z kumplami, ale to do 40 km. A jak już jest dalej to wysiadają. Ale w tym roku namawiam ich na urlop rowerowy po Mazurach, zobaczymy co z tego wyjdzie. na pewno zgodzili sie na jednodniową 150 (km). Zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jeżdżę najczęściej sam i ma to swoje wady i zalety. Ponieważ są to wypady jednodniowe nikt ani nic mnie wtedy nie ogranicza. Mogę jechać tam gdzie chcę, skręcić w ścieżkę, która akurat mi się spodobała, zatrzymać się w dowolnym miejscu wtedy kiedy jestem zmęczony albo jeśli poprostu mam na to ochotę. Mogę poleżeć na zielonym dywanie tak długo jak chcę, podziwiać wspaniałe krajobrazy.

Niestety wadą jest chociażby to, że czuję się mniej bezpiecznie choć w czasie jazdy jakoś o potencjalnym zagrożeniu nie myślę, zresztą do tej pory nie spotkałem się z niebezpieczną sytuacją i oby tak pozostało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nienawidze jeżdzić z kimś.Hmm....poprzedni sezon jeżdziłem sam asz wkońcu nasza kochana wychowawczyni zaproponowała wycieczke Sopot-Westerplatte ,co za masakra zgodziłem się,myślałem ,że będzie fajnie (popisze się czymś)a tu nic nie wyszło wszystkim łańcuchy spadaja a sie przerzutki i hamulce etc....(kto to wszystko naprawiał oczywiście że ja),na niedosyt tego cały czas nadawałem tempo (leciutko) i wszyscy w tyle zostawali,jak przyspieszyłem odrobinke to już w ogóle wymiękli i tak wycieczka zaplanowana na 60KM przerodziła się w 8-Godzinny marsz śmierci ;/

 

 

P.S Kocham jeżdzić sam dlatego że mam zufanie do mnie i swojej maszyny :* mua

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja wolę jeżdzić z kumpellą. Zbieramy się z kumplami w 3-5 osobowe grupy i jazda!!! Oczywiście tępo narzuca ten kto ma największy bagaż lub ten kto najlepiej zna daną trasę...

 

Z regóły(czyt. w każdy weekend) jeździmy po okolicach kampinosu. Ja mam do puszczy do chaty w porywach do 9km czyli stosunkowo blisko więc na mnie spada odpowiedzialność wyboru trasy...

 

A co do wycieczek typu 30 ludzi na rowerach wszelakiej maści (tzn. od makrokeszów i rowerów z biedronki przez kolarzówki, MTB, DH na jekiś dziwolągach kończąc) to jestem nastawiony raczej sceptycznie. Jeszcze jak by pomysł wyszedł od jekiegoś nauczyciela i trzeba by z nim się męczyć to LIPA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też głównie śmigam samemu, jak to wielu już powtarzało przede mną - jeździ się swoim tempem. Jednak zdecydowanie przyjemniej śmiga się w grupie paro osobowej która jest oczywiście zbliżona technicznie i wydolnościowo do nas - wtedy jest naprawdę fajnie wyruszyć w taką dłuższą traskę ok. 100km. Natomiast jak chcę poszaleć i wyjeżdżam w niedalekie trasy to wygodniej mi się jeździ samemu :) U mnie w mieście ostatnimi czasy spotykają w weekend bikerzy na rynku o określonej porze i śmigają wszyscy razem w jakieś traski. Można poznać fajne osoby i jest bardzo miło nie ma tam przypadkowych osób ale naprawdę sami cyklomaniacy-a wiadomo, z takimi jeździ się z przyjemnością :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

generalnie wieksze grupy to.......porazka. brak synchronizacji postojow, innt typ jazdy, kondycja, technika........jedzie sie jak tramwajem.

 

jezdza z jackes2'em i jezdze ze stara ekipa. podobny wiek, podobna noga, podobne rowerki, te same piwo......ale napierniczam tylko z jackes2'em. dajemy ognia na maxa (za rok walimy na carpatie).

 

slowem jazda w grupce ale zasymilowanej to je to.

 

ps. wiele lat jezdzilem sam......kolarstwo gorskie 15 lat temu nie bylo popularne.....nawet 9 lat temu, na pierwszym zlocie bikeboard'u bylo nas kilkunastu........wiec jezdzilo sie samemu.

 

teraz wole dopasowana grupe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubie jeździć dużą grupą bo wtedy strasznie sie wleką :/

 

3-4 osoby to optymalna liczba :)

 

Kiedyś jechałem z kumplami nad morze (mam blisko z 20- 25 km). Zrobiliśmy zrzute i kiumpel poszedł kupić po browarze i dużo jedzenia. No coment co potem .. okazało sie że kupił 10 bro :D i tak przez cały dzień nie mieliśmy nic do żarcia. Chcieliśmy sie już pytać ludzi w okolicy czy nie dadzą nam nic do jedzenia za browca :-)

 

Od tej pory sam sobie kupuje prowiant :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...