Skocz do zawartości

[Rowerowa pasja] a opinie otoczenia


zahas

Rekomendowane odpowiedzi

W moim środowisku tylko ja jeżdżę nałogowo na rowerze - znajomi mają inne zainteresowania (ktoś tam łazi z wykrywaczem po lesie, ktoś tam nie może żyć bez kompa, ktoś trenuje parkour, itd.). Ja rozumiem i szanuję ich hobby i często sobie z nimi na te ich tematy rozmawiam - natomiast nigdy ich specjalnie nie zanudzałem rowerowymi historiami. Mimo wszystko zauważyłem jednak, że znajomi kompletnie nie rozumieją o co mi chodzi z tym "rowerowaniem". Rower kojarzy się im z jakimś katorżniczym wysiłkiem. Moje relacje z dłuższych wypraw wywołują u nich jakieś politowanie i pytania w rodzaju "ciebie to chyba powaliło, po co się tak wysilać?" To samo mam wśród rodziny - ciągłe pytania "a chce ci się? a posiedziałbyś w domu, a jeszcze sobie coś zrobisz, itd." Do tego komentarze dotyczące wydawania pieniędzy (dodam moich własnych) na części. Doprowadziło to do tego, że chcąc uniknąć tych uwag, przestałem się wdawać z nimi w rozmowy na temat tego co sprawia mi tyle radości.

Czy ktoś także się z takim czymś spotkał? Jak można sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh i ja dodam, że mam podobnie, dla kumpli z roboty to. że jadę gdzieś szosą kmy i klepnę w tablicę miasta i czasami zrobię fote jest bez sensu głupie itd, nikt tego nie rozumie. Tak samo, jak przyjadę do roboty i trochę pada, a na termometrze jest z +2 to też dla nich kompletny idiotyzm, no ale co zrobić. Jeden gra w piłę i twierdzi, że to jest super sprawa bo lubi być po tym pozytywnie zmęczony, jak wraca z treningu to go wszystko boli, dla niego rower to jest pikuś bo tak się nie zmęczy jak na piłce, a jego maksymalna trasa na rowerze to 15 km i średnia 15 kmów. Dla mnie jest to wkurzające i non stop się kłócę. Bo jestem w stanie każdego zrozumieć, nawet kajakarza na spływie przy plus 2 i silnym wietrze z ulewą, bo wiem, że to lubi i podobnie jak ja lubię gdzieś sobie pojechać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pracowalem w fabryce i dojezdzalem rowerem, to u zalogi byly poczatkowo jakies polewki, szczegolnie ze stroju :P. Ale pozniej, gdy okazalo sie ze zanim reszta dojdzie do bramy ja juz jestem w polowie drogi do domu, a ktos tam mnie spotkal na rowerze kilkadziesiat km od Poznania to zaczelo to ustepowac, a jak przejezdzilem zime czasem przy silnym czasem mrozie i zaczalem jezdzic z jednym kolega z pracy na maratony to zmienilo sie w podziw z domieszka lekkiego stukania sie w czolo :). Ale generalnie ludzie sie przyzwyczaili. A w blizszym otoczeniu nie mam z tym w ogole problemu, ale tez nie rozpowiadam wszystkim naookolo, ze np dzis zrobilem 100km. Dla czlowieka bez rowerowej zajawki to jest nawet nie do wyobrazenia :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doprowadziło to do tego, że chcąc uniknąć tych uwag, przestałem się wdawać z nimi w rozmowy na temat tego co sprawia mi tyle radości.

Czy ktoś także się z takim czymś spotkał? Jak można sobie z tym poradzić?

 

Generalnie to można się postarać o grono znajomych do wspólnych wycieczek rowerowych, na piwo idziesz ze swoimi starymi kumplami, a na wycieczki rowerowe ze znajomymi rowerowymi. Człowiek ma potrzebę pogadać o tym czy przerzutka X jest lepsza od Y, i jak zaczniesz swoim kumplom o tym gadać to będą pytania "a co to jest przerzutka". Tylko że u mnie znajomi rowerowi stanową już większość....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coż - gdyby cykloza była bardziej zaraźliwa to by pewnie nie było tematu ...

 

Ja mam na przykład podgadywacza w domu, w osobie drugiej połowy, która ciągle puka się w głowę, gdy wybiegam po 22 żeby choć trochę pokręcić albo gdy jadę w deszcz/wiatr/śnieg etc.

 

Na szczęście kompletnie nie kojarzy tematu części - wymieniłem pół roweru i nic. Trochę dziwnie patrzyła jak pojawiły się rogi, ale powiedziałem że sama wie, że taki bzdet nie może kosztować więcej niż 10 zł. Pokiwała głową i dalej nic :D

 

Rada? Jak powyżej - nie przejmować się i robić swoje. Nie jeździmy przecież dla kogoś tylko dla siebie :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi znajomi często się pukają po głowie, jak widzą mnie jeżdżącego w zimie albo wracającego uwalonego błotem z wycieczki. OLAĆ to jedyne co można zrobić. Jeden woli obalić pięć piw w knajpie , a ja wolę to.

 

Generalnie dosyć często osoby jeżdżące dużo są odbierane jako rowerowe świry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam takich waszych "kumpli" zabrać w trasę, chociaż 10 km ;) Ze mnie w szkole nikt się z tego nie śmieje a raczej, że tak powiem respekt :whistling: Z kupnem nowych części nie mam wogóle kłopotu mama to akceptuje bo to moja pasja, a tata jak to tata się zawsze dorzuci ;) Najlepiej jest jak opowiadam moim kumplom ile kasy wkładam w rower. Ich miny bezcenne :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej jest jak opowiadam moim kumplom ile kasy wkładam w rower. Ich miny bezcenne :whistling:

A ja tego nienawidzę. Unikam jak ognia mówienia o tym co ile kosztuje, najwyżej wybrane 2 osoby z poza rodziny i 2 z rodziny, a tak staram się unikać tego. Każdy prawdę mówiąc więcej pyta o mojego BMX'a, niż MTB, ale czasami pytania wychodza po za kwestię rowerową, np. komputer czy audio no i musze jakoś zbijać to pytanie z tropu. Poprostu liczy się dla mnie efekt, a nie kult pieniądza. Dlatego akcja typu:

"wpada znajomy do pokoju:

Uoooo, ale głosniki, ile dałeś?" Jest żałosna. Niektórych interesuje tylko cena, aby mieć potem jak komuś przegadać ile to ten i ten na co wydał i jaki to on taki i nietaki, zamiast zainteresować się czy sprzet audio dobrze gra, albo czy rower jest fajny. Ktoś kto pyta o cenę ma u mnie takiego wielkiego minusa, że raczej nigdy w bliskie kontakty z nim nie wejdę... taki dziwny jestem.

A co do roweru, no cóż, nie wiem czy jestem wieeeeelkim maaaaaaaaniakiem. Lubie jeździć, lubie jeździć na dobrym sprzęcie, przykładam się trochę, żeby zrobić formę. No ale uwagi, to słyszałem 5 lat temu jak jeździłem, a teraz to nawet nikt nie zwróci uwagi, że jeżdże w kasku i obcisłym, no i w dziwnych butach, a jest to nie byle wyzwanie, jak mieszkam przez cały sezon letni na wsi 2k osób gdzie każdy każdego zna i komentuje :rolleyes: Ze znajomymi takiego problemu nie miałem, kilku tylko mówiło, że powienienem sprzedać rower i kupić motor ;D

Aha, bym zapomniał, bo dawno nie jeździłem, ale po 2 razy dziennie jak jeździłem wieczorem po parę godzin na BMXie to uwagi, żebym ten rower z komunii oddał dla brata i sobie coś innego kupił ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie. Ale wydaje mi się że to nie zależy od pasji... to zależy od tego z kim rozmawiasz o niej. Bo tak na przykład, ja jeździłem konno (10 lat - sportowo), nurkuję, a całkiem niedawno "odkryłem" rowery. (Po prostu lubię sport). Zawsze znalazł się ktoś, kto to wyśmiewał... zazwyczaj były to te same postacie. Konkluzja: Nie ma znaczenia co robisz... jesli ktoś jest "płytki" lub bez własnej pasji i bez ambicji, to zawsze Cię wyśmieje. Ciężko takim osobom cokolwiek wyjaśnić. Najlepiej to olać i robić swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komuś się nie chce, więc nic nie robi, a żeby to sobie podświadomie usprawiedliwić, wszystkim co coś robią, przykleja łatkę idiota/maniak/świrus:P

 

Z mojej klasy, dość na poziomie, to nikt nie naśmiewa się jakby to powiedzieć, na serio. Po prostu w formie żartu. Np. podczas deszczu wchodzę do szkoły z rowerem i koledzy się gapią i dziwią "ooo ty rowerem, ale ty porąbany jesteś" z bananem na twarzy;)

 

Natomiast wychodząc ze szkoły zawsze motłoch rozjuczony dźwiękiem ostatniego dzwonka, wykrzyczy coś w stylu "Ale kominiara, spieprzaj do CSa!" albo "pedał na rowerze" jeśli startuję w obciślakach. Krzyczą tak, jakby chcieli, żeby usłyszeli to wszyscy koledzy. Zlewam to, nie ripostuję, jak się muszą dowartościować i dać popis przed innymi, to co im będę żałował, mnie to w żadnym stopniu nie boli, a jeśli ich raduje to ok:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlewaj komentarze. Jazda na rowerze to coś zupełnie normalnego, a fakty że ktoś skomentuje ubiór lub pokręci głową gdy zobaczy że jeździ człowiek przy niekorzystnej pogodzie powodowane są brakiem zrozumienia. Szarzy zjadacze chleba dla których rozrywką jest wypić piwo przed telewizorem lub zwyczajnie nawalić się na imprezach nie mają powodu starać się zrozumieć co jest pięknego w naszym rowerowym sporcie. Niech się patrzą, komentują i wyśmiewają, najwyżej można się zapytać "a wy czym się zajmujecie?" kopiecie piłkę, jeździcie samochodem, chodzicie na siłownie? "imponujące :) " Chociaż i tak najlepiej jest po prostu wymownie się uśmiechnąć i niech wąchają gumę z opon.

 

 

Tak apropo, ja aktualnie naśmiewam się z osób które kupują kijki do nordic-walkingu i pociskają tym po prostym chodniku w mieście. Gdy jeszcze spotkam kogoś w terenie (np lesie) jest to dla mnie zupełnie zrozumiałe, ale gdy tylko widzę jak ktoś walczy z chodnikiem przy pomocy kijków wbija mi się do głowy myśl jakby ten ktoś ubierał się w kombinezon do chodzenia w górach i ruszał w ten sposób na miasto do supermarketu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja śmieje z tego nawet jeśli ktoś tym popyla po plaży. W ogóle nie rozumiem tego sportu, ale inni znowu nie rozumieja roweru. Ale jakbym zobaczyl tak kogos na chodniku to bym chyba przed nim padl i sie smial xD

 

Hmmm ze mnie sie raczej nie smieja bo dopiero co sie zainteresowalem rowerem i tak naprawde mialem ostatio moja pierwsza wycieczke ok. 40 km. a takto to tylko do szkoly 3 km w jedna strone :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ah widzę, że faktycznie nie jestem sam. Strój faktycznie budzi u niektórych śmiech i teksty wyglądasz jak pedał albo jak mucha w kasku (okulary kask) itp.

 

Druga spawa robienie żartów. Tzn. Spuszczone powietrze z kół, podwieszony rower do konstrukcji dachowej, obrócone siodło, jakieś doczepianie pierdół do niego itd itd.

 

Rozmowy na temat rowerów też dobre.

Typu:

 

- jutro zmieniam napęd

- ile cie wyniesie

- z 700 stów w miarę dobry

- buhehe w miarę dobry co on ma ?? złoty łańcuch ?? - w markecie są całe rowery po 800 zł. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że nie tylko jamam taki problem :voodoo: Chociaz u mnie nie jest tak źle - znajomi raczej podziwiają mnie i dziwią się, jak mogę tyle jeździć. W moim przypadku ludzie na ulicy się nie śmieją ale patrzą z podziwem, i zdziwieniem kiedy np. pedałuje jedną nogą. Raz zdarzyło mi się, że kolega się śmiał - o dziwo nie z obcisłego ubrania ale z kasku. :wallbash:

W towarzystwie nie poruszam tematu roweru a rodzice raczej są dumni i akceptują moją pasję.

Myśle, że wszystko zależy od otoczenia - jeżeli znajomi maja trochę w głowie i też mają pasję to wszystko będzie normalnie. Ludzie z pasjami powinni być podziwiani, a ludzie ktorych kompletnie nic nie interesuje powinni być wyśmiewani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...