Skocz do zawartości

[Koronawirus] Zakaz wychodzenia z domu a jazda na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

28 minut temu, KrissDeValnor napisał:

Ty i fikuśne kiecki - to musi być zabawne :icon_lol:

Żeby życie miało smaczek :D

Ale pisałem o butach. U mnie czasem mieszkanie zawalone pudłami z butami - nie wiadomo które przyszły, które zostają a które do odesłania ... nie zwalczę tego więc muszę tolerować.

24 minuty temu, Sansei6 napisał:

No tak, z tym kupowniem... innych rzeczy, mozna przez neta i tak wiele osób tak  robi...

Właśnie :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, wkg napisał:

U mnie czasem mieszkanie zawalone pudłami z butami

Ta... Ostatnio wstaję rano i potykam się o pudełka. Rano. Wieczorem nic nie było. Wróciła z nocki i po drodze odebrała z paczkomatu. Ale jak ja zamówię oponę i położę w kącie, żeby wynieść do rowerowni przy okazji, to za 15 minut słyszę "Długo to będzie tam leżało?!?!".

A z tym netem to też ciekawe, jak będzie. Kurierzy chyba nie będą zachwyceni musząc krążyć między wieloma różnymi osobnikami. Z drugiej strony mają płacone od paczki, więc - nie jeździsz, nie zarabiasz.
Poczta Polska trzyma za to poziom. 1,5 tygodnia temu zamówiłem części i nadal idą Paczką 48. PP nie wie, co się stało i gdzie przesyłka zaginęła... :D "W zaistniałem sytuacji jedyna procedura (...) to reklamacja". Powinni mieć bota, który to wysyła. A może i tak jest...
Nie ma przesyłek - nie ma problemu. I tak to trzeba robić... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TheJW napisał:

Ta... Ostatnio wstaję rano i potykam się o pudełka. Rano. Wieczorem nic nie było. Wróciła z nocki i po drodze odebrała z paczkomatu. Ale jak ja zamówię oponę i położę w kącie, żeby wynieść do rowerowni przy okazji, to za 15 minut słyszę "Długo to będzie tam leżało?!?!".

A ja się pewnego dnia postawiłem i pod nieobecność:

KOAU85T.jpg

Były co prawda pewne próby wygonienia mnie na balkon ale wtedy i pudła poszłyby na balkon :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W asymetrycznym cykloidalnie związku kolarstwo jest jak robienie kupy, partner nie powinien widzieć ani wąchać tego zjawiska, może co najwyżej zaakceptować jako potrzebę fizjologiczną. Kiedy jest zmuszony do akceptacji wbrew woli zawsze pozostaje niesmak, który jest bądź ukryty, bądź potencjalnie gotowy do erupcji, manipulacji,staje się przyczynkiem renegocjacji formy zadośćuczynienia.. Empatią należy starać się zabezpieczać potrzeby własne nie generując konwulsji duchowych współmieszkańca ogniska domowego.  Z mojej perspektywy łatwiej pogodzić się na buty żony, niż paskudnego w pocie faceta w przedpokoju, czego bym nie zniósł, dla tego kapelusz z głów dla kobiet kolarzy nie kolarek!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja terenowa:

Pojechałem na trening do lasu sądząc, że Janusze siedzą w domach. Jakże się pomyliłem... Już w czasie 22-minutowej rozgrzewki minąłem 57 osób, od dzieci w wózkach, po starców. Później było tylko gorzej... 3 leśne parkingi zawalone, ludzie stawali gdzie się dało. Szacuję, że na samych parkingach było ok. 150 aut, do tego te poparkowane gdzie popadnie i wzdłuż dróg. Większość w grupach po 3-4 osoby, ale co chwilę pojawiały się takie po 7, 8, a nawet 10 osób. Myślę, że tylko dzisiaj, tylko w samym lesie, minąłem ok. 800 osób. Byli nawet tam, gdzie nigdy nawet kolarzy nie spotykałem. Wyłazili zewsząd, jak zombie. 

Średnia wieku 50+, nie licząc dzieci. W większości takie właśnie typowe Grażyny i Janusze, którzy ten las odwiedzili ostatnio w PRLu.

A połowa ma pewnie na Facebooku nakładkę #zostajewdomu... ;)

Taki właśnie ma w Polsce sens cała ta prewencja...

 

A... No i ciekawą sytuację miałem. Jadę sobie ścieżką, próbując się przebić czym prędzej i jechać gdzieś indziej. Ostrzegałem ludzi z daleka -"uwaga", "przepraszam" itd. Nikomu specjalnie nie przeszkadzałem. Byłem już na samym końcu, gdy to na mej drodze stanęła Grażyna Obrończyni Ścieżki, kolejna tego imienia. Już z daleka krzyczała, że "gdzie łun tu jedzie, zrzucę go z tego roweru". Jej mąż i dziecko/wnuk nieco odsunęli się w bok, a ona stoi! Mijam ją więc lekko "poboczem", a w tym momencie ta mnie popycha! Normalnie mnie popchnęła, gdy ja mijałem. Czy to jest k***a mądre...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz czegoś do skomplikowania przy rowerze? :rolleyes::D

Gdyby to byli biegacze, kolarze, "kijkarze", czy pojedyncze osoby z pasami na spacerze, nawet bym nie zwrócił na nich uwagi. Ale to były całe stada. O to mi chodzi. Zamknęli szkoły, urzędy, galerie, żeby ograniczyć kontakt międzyludzki. A oni watahami lecą na leśne ścieżki i polany... Zresztą już o tym pisaliśmy...

Co mnie zaskoczyło pozytywnie - kościół. Przejeżdżałem akurat obok w trakcie południowej mszy. Na parkingu z 8 aut, dwie osoby stały nawet na zewnątrz w odstępie 10m. Licząc tych na pieszo pewnie było maks 30 osób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwierz, że jakby mnie to spotkało, to w ramach równouprawnienia za...... bym jej z liścia, a jakby mąż skakał. to na oczach dziecka jemu też. Bez skrupułów....

Po takim jednym znanym mi przypadku ktoś miał walnięty bark i kilka szwów na brodzie.....a baba zbiegła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak samo jak Ty. To że ktoś poszedł na spacer, a nie na rower czy pobiegać, znaczy że jest Januszem a Ty jednostką wybitną? Ty możesz wdychać świeże powietrze a oni już nie powinni?

Znalazłeś się dokładnie w tym samym miejscu w tym samym celu co reszta ludzi. Nie łączysz faktów? 

Teraz, TheJW napisał:

Nie masz czegoś do skomplikowania przy rowerze?

Daruj sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, shotgun napisał:

Uwierz, że jakby mnie to spotkało, to w ramach równouprawnienia za...... bym jej z liścia, a jakby mąż skakał. to na oczach dziecka jemu też. Bez skrupułów....

Przeszło mi to przez myśl, ale wokół było tyle ludzi...nie wszyscy widzieli, co zrobiła.
A mąż...co to za mąż... Jak tylko zeskoczyłem z roweru (jak to się dzieje, że w takich sytuacjach człowiek nawet nie wie kiedy znajduje się obok niego?), od razu zrobił dwa kroki w tył i zasłonił się tym biednym dzieciakiem. To chyba było kluczowe w całej sytuacji, bo tak mnie rozbawiło, że wsiadłem na rower i pojechałem dalej w swoją stronę. Wcześniej oczywiście babę uświadomiłem, że kiedyś trafi na innego i się mocno zdziwi... ;)

Szosowcy też jeździli w stadach, wykorzystując mniejszy ruch na ulicach niemalże nimi zawładnęli jeżdżąc po 3 obok siebie. Oczywiście równolegle biegła DDR, ale one są tylko dla lamusów z zarośniętymi łydkami.

Jeśli chodzi o wirusa, to gdzieś mi mignęło, że nawet ISIS nakazało terrorystom mycie rąk i...omijanie Europy! :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, skom25 napisał:

Dokładnie tak samo jak Ty. To że ktoś poszedł na spacer, a nie na rower czy pobiegać, znaczy że jest Januszem a Ty jednostką wybitną? Ty możesz wdychać świeże powietrze a oni już nie powinni?

Poza tym po co jeżdzić po zatłoczonych parkach ? Żeby ludzi denerwować? Chyba oczywiste jest, że w niedzielne, słoneczne popołudnie każdy rusza się z domu wraz z rodziną. Jak kiedyś dorobisz się żony i dzieciaków to zrozumiesz i sam będziesz popierdzielał po parku z wózkiem i psem na smyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto jeździ po parku? U mnie w parkach jest zakaz jazdy rowerem. Osobiście się stosuję.

Teraz, KNKS napisał:

Jak kiedyś dorobisz się żony i dzieciaków to zrozumiesz

Do końca życia będę zatem żył w niewiedzy. Jako jednostka wybitna już dawno podjąłem decyzję, że nie będę się w to "bawił". A Was przecież też nikt nie zmuszał...chyba, że zmuszał i się daliście - to nawet nie współczuję.

 

Mam wrażenie, że niektórzy nie bardzo ogarniają co się dzieje w kraju i Europie...
No bo jak wytłumaczyć problem z rozróżnieniem samotnego sportowca-amatora próbującego uciec w las, od regularnych wycieczek? A może to ja czegoś nie rozumiem...w końcu nie mam żony i dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy dni temu płakałeś że nie możesz iść na basen, tak więc cieszę się że Ty zrozumiałeś... 

A skoro tak ochoczo startujesz z łapami do rodziny z dziećmi, to kiedyś ostro się zdziwisz, jak od jakiegoś "tatusia" dostaniesz gonga w baniak i upadając nawet nie zdążysz zadzwonić po Policję. :D ... i znowu będziesz płakał i narzekał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dziwnie się czyta. Ja dziś strzeliłem sobie setkę - prawą stroną Wisły do Modlina i powrót lewą na Ursynów. Powrót pod wiatr :D Ludzi cała masa - głównie z psami ale w granicach Warszawy z wózkami, parki trzymające się za ręce, starsi ludzie - cały przekrój społeczny. I oczywiście cała masa rowerzystów. Zgodnie z zaleceniami wszyscy wyszli na powietrze. 

Proszę, dziękuje, przepraszam - na północ od Białołęki standard. Ludzie na mój widok brali psy na ręce, odwoływali do nogi - jednym słowem przemiło. Na Bulwarach to samo. Na ścieżce po prawej stronie Wisły trochę nieogarniętych Veturillowców ale to norma. 

Niestety @KNKS ma rację :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ przecież ja napisałem, że z daleka wszystkich ostrzegałem. Dziękowałem, gdy mnie puszczali. Niektórzy się nawet uśmiechali i mówili "proszę" - rozumieli sytuację w lesie, a pewnie i byli nią równie co ja zdziwieni. Dzieci czasem pokazywały palcem "Łaaał, jaki rower!". I nikt nie miał problemu przez kilkanaście kilometrów. Tylko trafiła się taka jedna Helga, która musiała mieć ścieżkę dla siebie. Jej towarzysze mogli zejść na bok - ona nie, bo ona jest królową. Bo ona ma męża i dzieci! :)

@KNKS widzę obrońca rodziny, samiec Alfa, ale ze zrozumieniem poczytać, to już nu-nu. Lepiej od razu "kozak-mode" włączyć. Ale i tobie sie trafi, spokojnie.

Eh, nie chce mi się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...