Skocz do zawartości

[Trening] na zimę - pomóżcie


spidelli

Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, Arni220 napisał:

A to dla czego?

Ja wiem, że teraz modne jest trenowanie. Teraz już nikt nie jeździ na rowerze, teraz wszyscy trenują. Tyle, że autor wątku postawił sobie konkretny cel i nie zamierza się ścigać. W styczniu raptem 3 razy wsiadł na rower. Zapomnijmy więc o Frielu, VO2 max, czy odwrotnej periodyzacji. Sprawa jest prosta, tym łatwiej osiągnie swój cel im więcej kilometrów w tym sezonie wykręci. Wiem, trochę upraszczam, ale kluczem do sukcesu, będzie zbudowanie odpowiedniej wytrzymałości, i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Koledzy za uwagi. 

Tak na dobrą sprawę to chyba powinienem zacząć od siły... Poćwiczyć przysiady ze 2-3 tygodnie.

Chociaż może jeden dzień, np. niedzielę poświęce na inne ćwiczenia - może przysiady, może core albo coś na brzuch.

Za oknem sypie już ponad 12 godzin  - nawaliło tyle, że 3 razy już  odśnieżałem przed chałupą :) Jutro będę musiał bramę odkopać, żeby do roboty pojechać. A ma jeszcze trmperatura spadać. Nie wiem czyw tym tygodniu uda się biegać....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytrzymałości nie zrobi biegając? Jak to? :) Im większą rolę odgrywa dłuższy wysiłek, tym większą rolę mają podstawowe cechy kondycji - siła, wytrzymałość i szybkość. Smiało można je budować dzięki innym sportom, jak bieganie, narty biegowe, siłownia i będziemy podnosić swój poziom sportowy. Im bardziej myślimy o ściganiu i krótszym i jak najmocniejszym wysiłku, tak aby być lepszym od innych, to wtedy w grę coraz bardziej wchodzi specjalizacja i dedykowany trening na rowerze.

Jak dla mnie to trzeba wrzucić na luz i szukać sportu, który sprawia nam przyjemność, bo zawodowcami nie jesteśmy. Myślę, że jak już prawie wszyscy idą w trenażery i uprawianie sportu w pokoju, to już trochę w dziwną stronę idziemy jako społeczeństwo, jeśli mowa tu o osobach, które nie mają na celu ściganie się i wygranie ze swoimi znajomymi. Reklamy sprzętu i trenażerów trochę mocno już wpływają na nasze środowisko :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz byc dobry w kosza i lubisz grac w kosza, to chyba nie bedziesz gral w ping-ponga, prawda?

To czemu z rowerem ma byc inaczej? A czym sie rozni uprawianie sportu w pokoju od uprawiania sportu w silowni, sali gimnastycznej, na basenie itd?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym że poprawiają działanie całego organizmu. Nasz sport jest bardzo specyficzny i koncentruje się głównie na nogach, a patrząc też z perspektywy zdrowia to warto rozwijać całe ciało. I tak spędzamy mnóstwo czasu na rowerze i to dobrze bo to fantastyczny sport, ale ograniczając inne aktywności do minimum po to by nadal "tylko" jeździć na sprzęcie symulującym jazdę na zewnątrz to chyba mija się trochę z celem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze dodaj, ze mija sie z twoim celem. Ktos moze miec inny.

Ktos rowniez moze nie miec ochoty na granie w badmintona, chociaz moze to byc super ogolno-rozwojowy sport. Rowniez majac ograniczony czas doceniam sobie komfort posiadania trenazera w domu. 

I kto ci wmowil ze krecenie na trenazerze ma symulowac jazde na zewnatrz?  Musisz zweryfikowac swoja wiedze na temat trenazerow, bo zapewniam cie, ze jestes w bledzie. Wskazowka moze byc sama nazwa "trenazer" ;)

Ktos moze chciec wiecej, cos innego, niz podziwianie widokow, sluchanie ptaszkow podczas jazdy na rowerze. I nie trzeba zaraz wyisywac, ze nie jestesmy profesjonalistami...

Ja chce szybciej jezdzic w sezonie. I aby to osiagnac musze sie niezle wypocic przez pare miesiecy, wlasnie krecac na trenazerze. Plywajac, biegajac, lepiac balwany, moge sobie tylko pomarzyc aby osiagnac poziom jaki osiagam przez 3-4 miesiace pracy na trenazerze.

Ot cala filozofia.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, 1415chris napisał:

Moze dodaj, ze mija sie z twoim celem. Ktos moze miec inny.

Ktos rowniez moze nie miec ochoty na granie w badmintona, chociaz moze to byc super ogolno-rozwojowy sport. Rowniez majac ograniczony czas doceniam sobie komfort posiadania trenazera w domu. 

I kto ci wmowil ze krecenie na trenazerze ma symulowac jazde na zewnatrz?  Musisz zweryfikowac swoja wiedze na temat trenazerow, bo zapewniam cie, ze jestes w bledzie. Wskazowka moze byc sama nazwa "trenazer" ;)

Ktos moze chciec wiecej, cos innego, niz podziwianie widokow, sluchanie ptaszkow podczas jazdy na rowerze. I nie trzeba zaraz wyisywac, ze nie jestesmy profesjonalistami...

Ja chce szybciej jezdzic w sezonie. I aby to osiagnac musze sie niezle wypocic przez pare miesiecy, wlasnie krecac na trenazerze. Plywajac, biegajac, lepiac balwany, moge sobie tylko pomarzyc aby osiagnac poziom jaki osiagam przez 3-4 miesiace pracy na trenazerze.

Ot cala filozofia.

 

 

 

...może nie próbowałeś. Nie znam Twojego "planu treningowego" i nawet mało mnie interesuje , ale trzaskania wielkich objętości na trenażerze z mojego punktu widzenia jest bezsensu. Przez lata ukręcałem się zimą jak gibon aż pewnego dnia obśmiał mnie pewien treneiro i dał do myślenia. Krótkie zwięzłe treningi na trenażerze czy rowerze spinnngowym, a w weekend dłuższe 1-2 treningi nie koniecznie rowerowe jako budowa bazy. Efekt zdumiewający- zresztą są dość ciekawe art. na ten temat choćby w "Szosie". Dla budowania bazy dla naszego organizmu nie ma znaczenia, czy biegasz, jeździsz na łyżwach, nartach, rowerze godzinami. Liczy się tętno i odpowiednia objętość (Friel, Kolarstwo Zaawansowe itp, itsre). Tzw, cechy specyficzne dla danej dyscypliny możesz wykształcić krótszymi treningami. Oczywiście to co napisałem tyczy się amatorów. Jeśli masz czas i jesteś profi z wt i proconti....żyjesz innym życiem i innym treningiem....i budujesz bazę gdzieś w calpie-sralpe podczas gdy inni wciągają smoh na dworze albo własny smród na trenażerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie pisze o robieniu wielkich objętości na trenażerze. Nie do tego on służy. Amator, który na co dzień się uczy lub pracuje, objętość robi w weekendy. A co do robienia bazy przy pomocy innych dyscyplin, to niestety nie masz racji. Mylisz robienie bazy z rozwojem układu krwionośnego i oddechowego, a to tylko wycinek i pierwsza część budowania bazy. Wtedy faktycznie inne dyscypliny z powodzeniem zastępują rower. Tyle, że baza to nie tylko płuca i serce, i sorry, ale bieganiem czy pływaniem nie zbudujesz rowerowej wytrzymałości. Friel, na którego się powołujesz wyraźnie o tym pisze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj się przyda bieganie:

A serio:

Powtórzę jeszcze raz - bo widzę, że wyżej Koledzy też o tym pisali: moja "baza" to była kanapa przed TV więc każda aktywność ma wpływ na moją kondycję.

Zgadzam się z tym, i nawet sam to przeczytałem u Friela (tej o góralach)- że do kolarstwa to trening kolarski, inna aktywność to tylko uzupełniająco. Teraz sobie czytam biblię triatlonisty ;) ale ledwo zacząłem, więc nie będę cytował :)

Ja jednak nie prezentuję jeszcze tego poziomu sportowego, żeby wynik/progres dawał mi tylko trening kolarski. Jeśli ktoś robi wyniki, ściga się, to na pewno kręcenie młynków na trenażerze ma większą wartość niż interwały na bieżni.

Wiecie, jakie są początki - jak wsiadłem na rower, to najpierw były zakwasy po kilku km, potem coraz dalsze wyprawy, potem radocha, że te same odcinki jadę coraz sprawniej (albo szybciej albo podjeżdżam tam, gdzie nie dawałem rady na raz). W pół roku wykręciłem ok. 1400 km, przejechałem 3 setki, 1x 124 km (mój rekord) i czułem się na krzywej wznoszącej. Ale raz postanowiłem przebiec się kawałek i było to przykre doświadczenie - czułem się jakbym w ogóle nie jeździł tych km, tylko właśnie wstał z kanapy.

Tak, bieganie to inna dyscyplina, miałem gdzieś cytacik z Friela ale nie będę go szukał. Ja postanowiłem, że będę dalej trenował biegowo, jeśli pogoda nie pozwala na rower. Ba, nawet w sezonie mam zamiar co najmniej jeden dzień w tygodniu biegać :) Właśnie, żeby rozwijać się bardziej wszechstronnie, w końcu życie zaczyna się po 40-ce :D

Na trenażer jeszcze za wcześnie:

- nie ten poziom,

- finansowo nie jestem gotowy, wolę jeszcze doinwestować rowery, gadżety i odzież,

- bieganie zaczęło sprawiać mi frajdę.

Ale jak widzę szosę na haku w piwnicy, przykrytą przed kurzem, to mam ochotę jednak wpiąć ją w trenażer :D

 

Jeszcze tylko sprawozdanie z treningów - na razie stoję - jest tydzień odpoczynku od biegania, no może nie całkiem, bo robiłem brzuszki albo ćwiczenia core stability https://bieganie.pl/?show=1&cat=2&id=1457

 

Wielkie dzięki wszystkim za słowa poparcia ale i krytyki.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biegałem wczoraj swój interwał - po 10-ciu dniach odpoczynku od biegania i było ciężko :) Myślałem, że będę miał tę legendarną świeżość a tu lipa :)

W dodatku gmina postawiła na boisko i cały śnieg z murawy odgarnęli na bieżnię więc za bardzo biegać nie było jak :D

Dzisiaj zrobiłem sobie wycieczkę rowerową relaksacyjną - 80% czasu poza strefami, 20% - 1- strefa, śr. tętno 116, max - 134. Byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie cholerny wiatr na polach...

 

zima1.png

zima3.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wreszcie zaczyna do mnie docierać to, co Koledzy pisali :)

Na 200 km potrzebuję trenować wytrzymałość w strefie tlenowej, rajt? Czyli np. starać się utrzymać prędkość pow. 25 km/h na jak najdłuższym odcinku.

Nie mogę zakładać, że będzie płasko (bo jeszcze trasy nie ułożyłem) albo że nie będzie wiało, więc jakiś mocniejszy interwał też się przyda (podjazdy czy sprinty).

 

Co do biegania, to też zmieniam akcent na bieganie w strefie tlenowej (dłuższy dystans - 6 km zamiast 4 ale po rozgrzewce 3 strefa tętna). To, że bieganie to nie ta dyscyplina to też już dotarło :) ale się wkręciłem i będę biegał jak zdrowie pozwoli. Może półmaraton w przyszłym roku? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście wytrzymałość tlenowa to podstawa ale na pewno przydadzą się też takie cechy jak siła i wytrzymałość siłowa,a więc podjazdy. Im więcej specjalności rozwiniesz tym lepiej (moc, która przyda się np.: w krótkich podjazdach, nagłych przyśpieszeniach czy sprintach). Jeśli jednak celem jest np.: po prostu przejechanie 200km to wytrzymałość tlenowa jak to określiłeś plus podjazdy (siła, wytrzymałość siłowa) będą dobrą podstawą. Kluczem jest utrzymanie tętna lub średniej mocy na określonym poziomie, a nie dążenie do utrzymania określonej średniej prędkości za wszelką cenę. A jeśli jara Cię bieganie to biegaj. I taka dygresja na koniec. Mam dwóch kolegów, którzy od wielu lat biegają maratonu i ultramaratony. Nagle zawidziało im się roweru. Kupili szosówki i zaczęli męczyć o wspólne jazdy. Naprawdę byłem w ciężkim szoku (podczas PIERWSZEJ jazdy) ich uśmiechu na twarzach po 100km. Oczywiście wymiękali na każdej górce, ale na płaskim byli w stanie utrzymać dobrą średnią prędkość.  Rowerem wcześniej jeździli co najwyżej nad przysłowiowe jeziorko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nossy

Jasna sprawa, masz rację, trochę uprościłem z tą stałą prędkością (jechałem dziś po płaskim więc się dało jakiś tam odcinek), z mocy i tętna tylko tętno jestem w stanie mierzyć i generalnie pilnować.

O tempie zaś myślałem też w kontekście czekającego wyzwania, średnia na poziomie 25 km/h to 8 godzin samej jazdy i ze 2 godziny przerw. Pewnie, że w okolicy 21 czerwca dnia nie braknie, chyba że jakaś awaria, kontuzja czy inny armagiedon :)

Z tym bieganiem maratonów to żart, generalnie krótki, intensywny trening biegowy zajmuje mi na tyle mało czasu, że jestem w stanie zmusić się w tygodniu po pracy, rzut beretem mam oświetloną bieżnię więc całkiem przyzwoite warunki. Ale jak dnia będzie przybywać, to i na rower po pracy chętnie wskoczę i to pewnie częściej niż obecnie biegam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

\o/

Spidelli widzę, że zupełnie nie ogarniasz. Ale chyba każdy musi przejść swoją drogę :D moja pierwsza jazda to było 170km, i zajęła mi cały dzień :P a pierwszy sezon kiedy naprawdę pojeździłem, to było katowanie 100km co drugi dzień z próbą podwyższenia średniej na każdej jeździe. Śmieje się z tego teraz. W każdym razie śmigaj ze świadomością, że:

1. Systematyczność jest najważniejsza.

2. Jeździj tak jak się czujesz, jak jesteś zmęczony zwolnij i/lub zmniejsz dystans, jak jesteś wypoczęty to odwrotnie

Na pierwsze 2-3 lata wystarczy ;)

"Na 200 km potrzebuję trenować wytrzymałość w strefie tlenowej, rajt? Czyli np. starać się utrzymać prędkość pow. 25 km/h na jak najdłuższym odcinku."

Tego typu tekst świadczy o tym, że strefy powinieneś zostawić w spokoju :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mess napisał:

Tego typu tekst świadczy o tym, że strefy powinieneś zostawić w spokoju :D

Jasne, to wiedza tylko dla Wtajemniczonych ;)

Tłumaczyłem się potem z tego, może mętnie ale ustaliliśmy, że chodzi o tętno, nie o prędkość.

W zasadzie chodzi mi o to co napisałeś - podniesienie średniej prędkości przejazdu, tak by jechać szybko ale bez dużego wysiłku.

Te 200 km jestem w stanie zrobić, tylko pytanie ile czasu mi to zajmie :) Dlatego muszę jechać szybciej czy to szybciej pedałując czy robiąc krótkie przerwy, tak by zmieścić się w przyzwoitym czasie i mieć rezerwę na kapcia czy inne nieprzewidziane zdarzenia.

Temat jest bardziej o tym co robić teraz, zimą (założyłem go w grudniu) gdy jedynym dniem w tygodniu na długie jazdy jest niedziela... 

Na trzaskanie dystansów jeszcze przyjdzie czas :)

A że muszę się uczyć to wiem, dlatego piszę tutaj i zbieram cięgi ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trenażer to co najwyżej  pomoże utrzymać jakąś formę i może wzmocni wytrzymałość natomiast jak dla mnie jest to kompletna strata czasu. Nie raz udowadnialiśmy kolegom którzy zimowali w domu kręcąc w miejscu jak brutalnie się mylą. Pierwszy wyjazd, silny wiatr i zawodnik "umarł" na trasie nie mówiąc o większych przewyższeniach. Nie bez powodu zawodowcy zimą wydają pieniądze na wyjazdy zagraniczne i jeżdżą w terenie, w przeciwnym wypadku wszyscy kręciliby w domach przed tv :D Moim zdaniem każda aktywność pod chmurami jest o niebo lepsza od suchego kręcenia w domu/siłowni, chyba że ktoś kompletnie nie ma żadnego wyjścia ani więcej czasu i jest do tego zmuszony. Ja kiedyś swoją bazę pod wycieczki MTB  200km zrobiłem rolkami i basenem - jeździłem po 25km dziennie  na rolkach i pływałem długie dystanse. Następne sezony namówili mnie na treningi - siłownia + rower stacjonarny i niestety, efekt był dużo bardziej słabszy. Teraz znowu wróciłem do jazdy zimą w terenie i już widzę mega efekty a mamy luty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trenażer jest doskonałym narzędziem do robienia bardzo precyzyjnych treningów, co pozwala na niezwykle efektywne przygotowania.

26 minut temu, Selvan82 napisał:

Pierwszy wyjazd, silny wiatr i zawodnik "umarł" na trasie nie mówiąc o większych przewyższeniach.

to zdanie nie ma sensu, ktoś umarł na trasie nie dlatego, że jeździł na trenażerze, tylko dlatego, że po prostu był słabszy.

 

28 minut temu, Selvan82 napisał:

Moim zdaniem każda aktywność pod chmurami jest o niebo lepsza od suchego kręcenia w domu/siłowni

no włąśnie nie, zupełnie inaczej robi się ćwiczenia na określonej mocy na trenażerze, a zupełnie inaczej na zewnątrz. Różnica jest kolosalna i ma olbrzymie znaczenie w okresie przygotowania formy sportowej. Oczywiście wszystko zależy też od dyscypliny tj. rodzaju wyścigu do jakiego ktoś się szykuje, bo to definiuje plan treningowy. Istotną wadą trenażera i treningu w domu jest znaczne obniżenie odporności, dlatego warto 1-2x/tydz wyjść na zewnątrz nie ważne, czy to rower, trucht, łyżwy, narty,  marszobieg czy nawet zwykły dłuższy marsz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wielu się z tym nie zgodzi bo fanów suchego kręcenia przybywa natomiast z mojego własnego doświadczenia niestety efekty do poświęconego czasu są mizerne, może źle to zabrzmiało - słabsze od zakładanego (brzmi bardziej dyplomatycznie)

6 minut temu, mess napisał:

to zdanie nie ma sensu, ktoś umarł na trasie nie dlatego, że jeździł na trenażerze, tylko dlatego, że po prostu był słabszy.

No właśnie dla mnie ma dużo sensu, bo cały sezon z tą osobą jeździliśmy na równi, słabszy dopiero stał się po zimie gdzie jego przygotowanie do kolejnego sezonu opierało się na trenażerze a nasze nie. Sam przeszedłem dokładnie taki sam regres formy pewnego roku jak posłuchałem trenerów o siłowniach i rowerach stacjonarnych. Nikogo nie namawiam, nic nie chcę udowadniać - to wyłącznie moje zdanie i moje doświadczenie oraz bliskich znajomych z którymi robimy 100km trasy po górach z przewyższeniami nawet 3000m czy 200km w mieszanym terenie i to na ciężkich fullach a nie lekkich XC. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może warto sprecyzować czy rozmawiamy o kręceniu na trenażerze oglądając władce pierścieni czy używamy trenażera do realizacji precyzyjnych odpowiednio dobranych treningów. Temat jest szeroki i jest wiele miejsca na błędy. Teren naturalnie zarzuca pewne bodźce, trenażer sam tego nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...