Skocz do zawartości

[akceptacja] zakup nowych części


Rekomendowane odpowiedzi

Raz widziałem jak jakaś dziewczyna lat koło dwudziestu paru przyszła z chłopakiem do jednego z większych salonów rowerowych we Wrocławiu i gdy zobaczyła kwotę 6000 zł na jednym z rowerów to powiedziała: "6000 zł za rower ?! To już wolę samochód kupić".

Poważnie?

To niesamowite...

Ale co to wnosi do tematu?

Dla niektórych 50 zł za olej do łańcucha to rozbój w biały dzień. Temat raczej nie o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz widziałem jak jakaś dziewczyna lat koło dwudziestu paru przyszła z chłopakiem do jednego z większych salonów rowerowych we Wrocławiu i gdy zobaczyła kwotę 6000 zł na jednym z rowerów to powiedziała: "6000 zł za rower ?! To już wolę samochód kupić".

 

A inna powie: 6000 to mnie ostatnio w serwisie skubneli za przęgłom i jakieś dwie masy za kołem - czy coś takiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mnie ciekawi. Fragment swojego świata NIEDOSTĘPNY dla drugiej połówki.

Dlaczego dla osoby z którą jesteś coś co robisz ma być niedostępne? I jak określasz granice dostępności swojego świata i siebie?

W każdym zdrowym związku oboje z partnerów powinno zachować fragment swojej autonomii. Hobby, zainteresowania, których nie musi dzielić z partnerem/ką. Każdy czasem potrzebuje pobyć sam ze sobą. Pojeździć na rowerze, pójść do lasu, przekopać działkę lub patrzeć na rybki w akwarium.

Niewietrzona miłość gnije.

Czasem trzeba sobie dać możliwość, by za sobą zatęsknić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedostępny dla kogoś to powinien być ten obszar życia który uważasz za konieczny utrzymać poza wiedzą i obecnością osoby z którą jesteś.

Coś niekoniecznie legalnego albo coś czego się wstydzisz. To przynajmniej dla mnie oznacza "powinien być NIEDOSTĘPNY". 

 

Możliwość pobycia samemu ze sobą to się komuś daje będąc z nim a nie się sobie buduje stawiając zakaz wjazdu komuś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciągasz zbyt dalekie wnioski. Niedostępny nie dlatego, że utrzymany poza wiedzą. Niedostępny dlatego, że jak idę na mecz czy na piwo, to druga połówka jest tam zupełnie niepotrzebna. Jest to fragment niedostępny, bo żaden z nas nie wyobraża sobie by na ta spotkanie przyprowadzić żone/partnerkę. Z drugiej strony ja nie pcham się na babskie wieczory.

I tutaj ważne jest zaufanie. Ja ufam, że na babskim wieczorze pije się wino i plotkuje, tak samo druga strona ufa, że z kolegami tylko oglądamy mecz przy piwie.

Nie ma w tym nic nielegalnego ani nic czego byłoby się wstydzić.

To samo tyczy się pasji. Kobieta na rybach, żaglach czy gódskiej wędrówce jest zbędna.

Jeśli ktoś uważa to za dziwne to mu szczerze współczuję bo prędzej czy później zakisi sie w swoim związku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Montell81, zgadzam się z tym co napisałeś. Ale sedno tego tematu tkwi w tym ze coś się ukrywa przed bliską osobą, a wręcz kłamie i ją oszukuje a nie w tym, że jej się nie targa wszędzie jak garba. Jak sam napisałeś podstawą jest zaufanie. A jak można udać kłamcy? Może zakup po kryjomu czegoś do roweru nie jest zbrodnią, ale na pewno jest to zastanawiające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo tyczy się pasji. Kobieta na rybach, żaglach czy gódskiej wędrówce jest zbędna

Hmm. A ja lubię z żoną dzielić swoje pasje. Wypad do lasu na rowerach - spokojna jazda można pogadać, poszukać fajnej miejscówki. Żagle - jak najbardziej, w dzień ona opala się na dziobie, ja żegluję, a wieczorem można pogadać czy skoczyć do tawerny. Góry - podobnie, wspólne łażenie i podziwianie widoków. Schroniska itp.

Szkoda, że myślisz tylko, by tobie było dobrze. Czasem trzeba też zmusić się do tego co sprawia frajdę kobiecie. Wspólne spędzanie czasu cementuje związek, a nie rozkłada. Owszem jak chcesz poszaleć jedziesz sam. Zawsze warto zainteresować innych swoją pasją, a może okazać, że będziesz mieć najlepszego kompana do wypadów. Będzie nie tylko twoją żoną, ale też przyjacielem...

Co do ukrywania zakupów przed żoną, bo co ją to obchodzi. Żyj dalej obok żony/rodziny, a zobaczysz jak to się skończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Hmm. A ja lubię z żoną dzielić swoje pasje. Wypad do lasu na rowerach - spokojna jazda można pogadać, poszukać fajnej miejscówki. Żagle - jak najbardziej, w dzień ona opala się na dziobie, ja żegluję, a wieczorem można pogadać czy skoczyć do tawerny. Góry - podobnie, wspólne łażenie i podziwianie widoków. Schroniska itp.

Szkoda, że myślisz tylko, by tobie było dobrze. Czasem trzeba też zmusić się do tego co sprawia frajdę kobiecie. Wspólne spędzanie czasu cementuje związek, a nie rozkłada. Owszem jak chcesz poszaleć jedziesz sam. Zawsze warto zainteresować innych swoją pasją, a może okazać, że będziesz mieć najlepszego kompana do wypadów. Będzie nie tylko twoją żoną, ale też przyjacielem...

Co do ukrywania zakupów przed żoną, bo co ją to obchodzi. Żyj dalej obok żony/rodziny, a zobaczysz jak to się skończy.

Znów wyciągasz zbyt dalekie wnioski. Gdzie ja napisałem, że myśle tylko o sobie, że nie spędzamy czasu razem i że nie robię tego co jej sprawia frajdę?

Nigdzie tego nie napisałem, bo spędzanie to wszystko jest równie ważne jak danie sobie czasem oddechu. Z obu stron. Nie jest to życie obok żony/rodziny.

Poczytaj trochę o związkach toksycznych (szczególnie symbiotycznych i zależnych) to może Ci trochę rozjaśni, że zarażanie kogoś swoimi pasjami, spędzanie ze sobą każdej chwili, nie jest zdrowe ani dla partnerów ani dla związku.

Dodam jeszcze, że wielu facetów chciałoby raz na jakiś czas wyskoczyć z kolegami na koncert, spędzić z kolegami weekend na działce, wyskoczyć na dwa dni do starego kumpla do innego miasta ale są na tyle zdominowani, że boją się nawet o tym wspomnieć swojej kobiecie. Tłumaczą sobie to później (przed samym sobą i kolegami), że cementują związek i żona jest jego kumplem.

Coraz częściej go koledzy nie zapraszają, bo po co im przydupas co wszędzie targa swój ogon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypad z kumplami jest ok, ale co ma do tego wydawanie sporej ilości kasy na sprzęt i zatajanie tego przed żoną? Zwłaszcza argument "bo się na tym nie zna i co ją to obchodzi", "moja kasa, moja sprawa", "niech się nie wtrąca w moje hobby" nie są na miejscu. Mam wrażenie, że preferujesz związek w stylu samiec-alfa plus samica. Ja wolę partnerstwo, co nie oznacza ulęgłości ani spędzania ciągle razem czasu. Po prostu informuję żonę co chcę kupić i tyle. Czasem usłyszę, że może bym poczekał do przyszłego miesiąca, bo szykują się jakieś wydatki. Podobnie działa to w drugą stronę. Na rowerze jeżdżę z rodzina, ale preferuję wypady albo samotne albo z kumplami, aby poszaleć. Mamy do siebie wystarczająco dużo zaufania i nie muszę się ukrywać z wydatkami ani tym bardziej kłamać. Mogę powiedzieć jej o wszystkim, o owszem nie zawsze to akceptuje, ale takie jest życie. Wiadomo sporo zależy od charakterów, posiadania dzieci, domu/mieszkania, zawodu, miejsca zamieszkania.

Myślę, że nie dogadamy się w tej sprawie, bo żyjemy że swoimi żonami w zupełnie innych związkach. Mam nadzieje, że w swoim oboje jesteście szczęśliwi i tego ci dalej życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lynx podajesz cytaty, które z moich ust nie padły, są oderwane od szerszego konteksty, które zupelnie zmieniają sens tego co wcześniej napisałem.

Przeczytaj to jeszcze raz i nie dopowiadaj rzeczy, które nie zostały napisane.

Forma związku, o której piszę nie ma nic wspólnego z samcem alfa i zdominowaną kobietą. Wręcz przeciwnie. Trzeba to tylko na spokojnie przeczytać i spróbować odnieść do szerszej perspektywy niż własne doświadczenia.

Uleciała Ci istota rzeczy, a mianowicie to, że to obie strony mają prawo do czasu dla siebie i realizowania się w swoich pasjach i nikt nikomu niczego nie narzuca ani nie nakazuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem twoje stanowisko, jednak taki związek jaki ty utworzyłeś ze swoją żoną mi nie odpowiada. Nie mówię, że masz cokolwiek zmieniać w swoim życiu skoro tobie mam nadzieję twojej żonie taki układ pasuje. Jestem przeciwny okłamywaniu czy też ukrywaniu wydatków (nie chodzi mi konkretnie o ciebie). Wolność wolnością, ale rodzina to rodzina. Kawalerski tryb życia na bok po ślubie :)

Pozdrawiam i może już nie przynudzajmy, bo wątek miał być o czym innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lynx, naprawdę obmawiacie z żoną zakup wszelkich pierdół typu perfum czy komplet opon do roweru, jak musicie zatankować samochody to też to omawiacie?

No bez jaj, rozumiem, że nie ma co ukrywać przed małżonką zakupu roweru/ramy amora/kół ale żeby zawracać sobie głowę pierdołami?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie omawiamy codziennych zakupów. Omawiamy większe inwestycje. Po prostu jak coś kupię to nie boję się przynieść tego do domu. Na pytanie co mam nie boję się udzielić odpowiedzi. Nie muszę szukać wykrętów by coś kupić do swojego roweru. Natomiast gdybym chciał kupić rower za 10k to z pewnością bym o tym żonie powiedział i sprawę omówił czy nie ma w tym czasie innych wydatków.

Montelli nie bierz wszystkiego do siebie (masz to nawet w nawiasie napisane). Pisałem ogólnie o kawalerach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to, ale temat dotyczy zakupu drobnicy a nie roweru za 10k.

Kilka razy już zostało to wspomniane, jeśli zakup nie powoduje powstania przeciągu w lodówce oraz nie powoduje braku funduszy na realizacje pasji drugiej połowy, to o co kaman?

Jeśli kobieta ma problem z akceptacją takich drobnych wydatków to chyba pora z nią usiąść, porozmawiać i wytłumaczyć kilka kwestii, bo tak się dalej żyć nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie moja zonka ostatnio zaskoczyla. Ogolnie nie odruznia sie od innych zon. Zawsze komentowala jak cos chcialem kupic (zawsze pytalem o zgode). Ale ostatnio zona do mnie "to moze pojedziemy kupic ten trenazer co wspominales" lub cos w tym rodzaju dokladnie nie pamietam. Kupilismy nastepnego dnia. Kulem zelazo puki gorace.

 

ORTOGRAFIA!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nikt przeciez nie mowi o ukrywaniu zakupow. Po prostu mam pieniadze na moje wydatki i kupuje za nie to co chce i tyle. Jak o tym zonie nie powiem to nie znaczy ze to ukrywam, po prostu sie nie chwale. I tak i tak to przyniose do domu.

 

A jak bede chcial kupic rower za 10k i uzna ze to jest niewlasciwy wydatek to moze mnie probowac do tego przekonac, ale nie moze mi tego zabronic. Powiem jej o tym, wyslucham jej zdania i podejme decyzje, ale to bedzie moja decyzja i nie potrzebuje jej aprobaty by cos kupic. Jak bedziecie chcieli sobie za swoje kupic samochod, a sie jej kolor nie spodoba to co, nie kupicie go?

 

Góry - podobnie, wspólne łażenie i podziwianie widoków.
Probowalem zarazic ja miloscia do gor, ale nie da rady wiec nastepny wypad w gory bedzie bez niej. I nie widze w tym niczego zlego. Po prostu ja moge wstawac o 6 rano i wracac o 19 robic jednego dnia trase ktora kto inny zrobi w trzy dni, a ona nie. Ja lubie wchodzic na gore by potem schodzic w dol, a ona nie. I nie bede jej przeciez zmuszal.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...