Skocz do zawartości

[wypadek] na rowerze, pęknięty kask


merlin85

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

Dziś na prostej drodze przy prędkości ~25-27km/h zdarzył mi się wypadek. Nie będę wchodził w szczegóły, straciłem panowanie nad rowerem, i cóż, dzwon.

Kiepsko upadłem - biodro obite, łokieć zdarty, ale to wszystko nic, bo niestety przy*$!#?em głową, i to tak KONKRETNIE. Przynajmniej takie miałem odczucia.

Pękł kask. Z tego co się orientuję, to dobrze.

Ludzie wylecieli z domu, jakieś auto się zatrzymało. Ktoś chciał wzywać karetkę, ale stwierdziłem, że nie trzeba.

Wsiadłem na rower, pojechałem do domu, choć nie bez obaw. Żona mocno nalegała by pojechać na SOR, gdzie właśnie siedzę i czekam lekarza ;-)

Chciałem zapytać czy gdyby ktoś zdecydował się zadzwonić na pogotowie to czy dyspozytor mógłby odmówić przyjazdu karetki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie, z perspektywy czasu, myślę, że niby zagrożenia życia nie było, nie było powodu dla tej karetki, ALE... No właśnie. Zawsze jest to ALE. Bo co by było gdybym gdzieś kurde w środku lasu, przez który później jechałem, zemdlał?

Naprawdę nie wiem jak podejść do tej sytuacji i co robić następnym razem, choć mam nadzieję nie prędko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wszystko zależy jak dobry miałeś kask, skoro pękł dzwon był dość mocny. Im lepszy kask, tym siły sie rozkładają lepiej i prędkość hamująca jest jak by niższa, mniejsze przeciążenia na głowę działają. Prześwietlenie i wizyta u doktora to dobry pomysł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłby jeżeli nie ma zagrożenia życia a karetka jest potrzebna w inne miejsce albo nie dysponuje karetką. Dyspozytorzy pogotowia przechodzą szkolenia żeby przez telefon ocenić priorytet gdzie wysłać karetkę. To jest ryzyko zawodowe tym bardziej że sam odmówiłeś wezwania karetki.

 

A tak swoją drogą to nieźle musiałeś pizgnąć że kask pękł ale lepiej kask niż czaszka :/

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy ze sklepu rowerowego mi opowiadał że mieli takiego klienta co kupił od nich jakiś drogi kask marki Met. W ten sam dzień gościu miał jakiś wypadek i kask się rozłupał na kawałki co uratowało klientowi życie a co najlepsze to był jego pierwszy kask w życiu. Tak więc warto zainwestować w kask bo nie rzadko chodzi o zdrowie albo nawet o życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kilka lat temu dość hardkorowo spadłam z konia - łupnęłam mocno głową o glebę (utwardzone pobocze z grubym żwirem i kamieniami), co skończyło się pęknięciem kasku. Kask pękł, ale mózg cały - bez orzekniętych śladów wstrząśnienia, choć chwilowo straciłam przytomność i miałam nudności przez dwa kolejne dni. Również głupia byłam, bo wsiadłam na konia i wróciłam do stajni - lepiej mi się jechało niż szło na nogach, a nie wpadłyśmy z koleżanką na pomysł, żeby zadzwonić po karetkę albo po jakąkolwiek pomoc. Teraz bym już tak nie kozaczyła.

W każdym razie po takim dzwonie prześwietlić się koniecznie trzeba. Mnie wtedy nawet tomografię zrobili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Dzięki bardzo za wpisy.

Byłem, swoje odsiedziałem i oczywiście skończyło się na kozetce. Badanie reakcji źrenic, odruchów kończyn, ciśnienie krwi. "Brak podstaw do RTG".

Odpoczynek, odpoczynek i jeszcze raz odpoczynek. "Jutro będzie gorzej", słowa lekarza ;-)

Cóż, żona niepocieszona ;-), ja też, bo ostatecznie warto by wiedzieć co pod kopułą się dzieje ;-)

 

Z waszych postów wynika, że warto mimo wszystko było zadzwonić, spróbować chociaż, prawda?

 

Jutro, jak mi się zechce włączyć kompa, bo póki co, nic się nie chce, załącze zdjęcia kasku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

Dziś na prostej drodze przy prędkości ~25-27km/h zdarzył mi się wypadek. Nie będę wchodził w szczegóły, straciłem panowanie nad rowerem, i cóż, dzwon.

Kiepsko upadłem - biodro obite, łokieć zdarty, ale to wszystko nic, bo niestety przy*$!#?em głową, i to tak KONKRETNIE. Przynajmniej takie miałem odczucia.

Pękł kask. Z tego co się orientuję, to dobrze.

Ludzie wylecieli z domu, jakieś auto się zatrzymało. Ktoś chciał wzywać karetkę, ale stwierdziłem, że nie trzeba.

Wsiadłem na rower, pojechałem do domu, choć nie bez obaw. Żona mocno nalegała by pojechać na SOR, gdzie właśnie siedzę i czekam lekarza ;-)

Chciałem zapytać czy gdyby ktoś zdecydował się zadzwonić na pogotowie to czy dyspozytor mógłby odmówić przyjazdu karetki?

Dyspozytor w rodzinie, więc chyba mogę się wypowiedzieć :) Jeśli jest zagrożenie życia to nigdy nie odmówią przyjazdu karetki, mogą za to tak zrobić gdy na przykład zadzwonisz i powiesz że od kilku dni boli Cię noga i czy mógłby ktoś przyjechać. Ale jeśli chodzi o sytuację nagłą jaką jest wypadek i dość krytycznie ważną cześć ciała jaką jest głowa, wątpię żeby odmówili.

 

No i jeśli można, to wejdź jednak trochę w szczegóły gdy już się otrząśniesz z szoku - może to będzie jakaś przestroga / pouczenie dla innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bts, super, bardzo Ci dziękuję. Łudziłem się właśnie że ktoś ma tu związek z służbą zdrowia, i proszę :-) Dzięki.

bts, szczegóły wypadku? Cóż. Przestrogi nie będzie, bo to raczej wszystko z mojej winy.

Nie wiem - za duża prędkość? Niedostosowanie szybkości do warunków? Serio ;-)

Było to tak: pociskałem przez wioskę. Przez całą mieścinę są na drodze kocie łby, w związku z tym przeskoczyłem na chodnik.

Przy chodniku znów rosną drzewa, jak to przy drodze :-) Stare, młode, duże, małe.

Konar/gałąź jednego z takich drzew zwisał nad chodnikiem tak mocno, że jadąc raczej uderzył bym kaskiem. Postanowiłem wyminąć ją z prawej. Za tym drzewem był zakręt w lewo - to ważne.

Wyminąłem konar, wyniosło mnie na tym zakręcie i nagle przed oczami kolejne drzewo - młode, ale grubość swoją miało. Je także starałem się wyminąć, straciłem panowanie nad rowerem, i bam...

Reszty nie pamiętam. Nie rozumiem np dlaczego nie hamowalem. Naprawdę.

Upadek był konkretny. Facet który wybiegł z domu usłyszał jak "coś trzasło"...

Mam nadzieję że wyjaśniłem w miarę jak to wyglądało :-)

Załączam zdjęcia.

Patrzę na ten kask... Skóra cierpnie  :icon_confused:  :sick: ...

Lecę szukać dowodu zakupu, bo widzę, że Giro ma "replacement policy". Przynajmniej tyle dobrego. Tylko gdzie ten dowód zakupu...???

post-153024-0-52577200-1403108275_thumb.jpg

post-153024-0-05719800-1403108279_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Naprawdę nie wiem jak podejść do tej sytuacji i co robić następnym razem, choć mam nadzieję nie prędko...

 

Wiesz nie wezwanie karetki to jedno.

Jesteś w stanie ocenić w miarę jak się czujesz czy boli cię czy nie głowa.

Wprawdzie miałeś kask wiec nie wiesz jak mocno przyziemiłeś ale po własnym samopoczuciu i "stanie spętania" możesz coś tam wnioskować...

 

Ale pojechanie samemu rowerem dalej to już skrajna głupota.  I tu nie koniecznie twoja a bardziej ludzi wkoło. Człowiekowi po wypadku nie wolno pozawalać na podjęcie takich decyzji a na pewno na samotne oddalenie się z miejsca wypadku.

Mogłeś rąbnąć mocniej iż ci się wydawało i jak napisałeś zemdleć albo wystarczy ze zakręciło by ci się niegroźnie w głowie i zaliczyłbyś tym razem drzewo centralnie. 

Kolejna sprawa że po upadku mogłeś być w stanie nawet wstrząsu który jest stanem zagrażającym życiu. 

Tak naprawdę w takim stanie możesz mieć połamane kości  wsiąść na rower i pojechać.... a paść kawałek dalej.

 

Karetka może niepotrzebna ale telefon do przyjaciela zdecydowanie powinieneś wykonać żeby jednak cie do domu ktoś zabrał.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, na swoim koncie FB zrobiłem wpis o tym zdarzeniu, wrzuciłem zdjęcia i też próbuje "nawracać" ludzi, bo niestety u nas pod tym względem ciemnogród ...

ElDiablo, jest dokładnie jak piszesz. “Jeżdżę mało/rzadko/wolno/na pewno ostrożnie!/nie jeżdżę w maratonach/po górach-na co mi kask?". Przypomina to trochę zakup LEPSZEGO fotelika dla dziecka, z jedną różnicą: fotelik jest obowiązkowy! Kask też powinien być...

No, trzeba do Częstochowy na kolanach ;)

KrisK, dużo prawdy jest w tym co napisałeś. Po fakcie, też myślałem o telefonie do żony.

Człowiek uczy się całe życie. I głupi umiera :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Kask też powinien być...

A po co...już się pojawiło...

 

 

niedobrze mi się robi, jak ktoś pisze takie bzdury.

W sumie jakaś selekcja naturalna musi być....

Zanim zacznie się święta wojenka, z tego całego tematu niech każdy wyniesie swój wniosek.

Skoro argumenty nie przemawiają...nic nie przemówi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Warto ten temat podlinkować do tematu o tym czy jest sens kupować kask. Tam zdaje się ciągle są jeszcze osoby, które mają co do tego wątpliwości.


Ba, mało tego na tym forum są "osobliwości", które nawet zachęcają innych do jazdy bez kasku. :wallbash: A młodzież czyta i bierze zły przykład. :down:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja też jeżdze bez kasku,

w zeszłym roku przekoziołkowałem na rowerze przy prędkości około 25 km/h, upadek na klate (dobrze ,że nie na głowe bo bez kasku), stłuczone żebra po lewej stronie, bół przez 3 miesiące przy lekkim napinaniu mięsni brzucha (czyli np. przy wstawaniu z łóżka), no i co i nadal bez kasku jeżdze,

wiem ,że wtedy za.... bo to była moja wina gdyż w prawej dłoni trzymałem bidon a hamowałem przednim hamulcem

 

 także wszytsko zależy od nas, jak ktoś z głową jeździ i się nie zapomina to i bez kasku można brykać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu nie sądziłem, że na forum rowerowym była wojenka na temat tak oczywisty jak noszenie kasku.

Nie wiedziałem, serio. Nie zamierzam tematu kontynuować. Pisałem to na gorąco, po tym wszystkim co się stało.

 

Kolego Białogard, pisał byś inaczej gdybyś miał okazję przeżyć to co ja. Nie życzę Ci abyś Ty czy ktoś Tobie bliski miał okazję spotkać się z asflatem bez kasku. "Chore", ciekawe ciekawe...

 

EOT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Chore", ciekawe ciekawe...

 

Ja nie krytykuję twojego zdania na temat tego, czy powinno się jeździć według ciebie w kasku, czy nie. Ja krytykuję tylko to, że ty domagasz się aby mnie i całkiem sporą grupę innych ludzi zmuszać za pośrednictwem "prawa" do jazdy w kasku. Jeżeli różnicy nie widzisz, no to trudno, nie dogadamy się, ale wiedz, że jeżeli jakiś urzędas wprowadzi taki nakaz to będzie to zasługą takich jak ty "dobrych ludzi", którzy udają, że bardziej troszczą się o moją głowę niż ja sam. Ja nie krytykuję tych, co jeżdżą w kaskach, nie przeszkadzają mi wcale. Chcą jeździć tak, niech jeżdżą. Dlaczego tacy jak ja tobie przeszkadzają? Pojęcia nie mam zielonego. Krzywdę ci jakąś robią ludzie co jeżdżą bez kasku?

 

Na koniec bardzo was proszę: nie udawajcie, że wam zależy na moim zdrowiu bardziej niż mi, bo to nie prawda. Jestem dla was obcym człowiekiem a wasza udawana "troska" jest nie na miejscu.

 

Dlaczego nie jeżdżę w kasku, bo nie czuję się w czymś takim komfortowo. Jeżeli ktoś "mądry" wprowadzi nakaz jazdy na rowerze w kasku to będzie równoznaczne dla mnie z zakazem jazdy na rowerze. Innymi słowy jazda na rowerze przestanie być przyjemnością. I albo będę musiał łamać "prawo" (co najpewniej się w takiej sytuacji stanie), albo przestać w ogóle jeździć na rowerze. Jedno i drugie jest złe, bo w pierwszym przypadku będę musiał się kryć przed strażnikami miejskimi jakbym był przestępcą (to nie jest komfortowa sytuacja), a w drugim bo jednak przejażdżki rowerowe sprawiają mi trochę radości w życiu.

 

merlin85 - dziękuję ci, że w tak dobrotliwy sposób i z tak dobrotliwych i zacnych względów, troszcząc się niepotrzebnie (i nieproszenie) o moje zdrowie chcesz odebrać mi przyjemność z jazdy na rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...