Skocz do zawartości

[Maratony] Kwestie śmiecenia na trasie


grucha34

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich forumowiczów. Na wstępie zaznaczę, że nie chcę generalizować, ale zwrócić uwagę na problem, który zaczął mnie drażnić. Otóż od pewnego czasu obserwuję niepokojące zjawisko zaśmiecania tras maratonów przez uczestników tych imprez. Przykro się patrzy na to, jak z kieszeni kolegi jadącego przede mną "wylatują" puste tubki po żelach, folie po batonach itp. Oczywiście wszystko dzieje się poza strefą bufetu. Wątpliwą przyjemnością jest również upominanie takiego delikwenta. Dlatego też apeluję o refleksję osoby, które być może nie widzą w tym nic dziwnego. Wyrzucane przez nas na trasie śmieci stanowią niezbyt miłą dla oka wizytówkę i pamiątkę naszej obecności. Przyjeżdżamy niejako w "gości" do jakiejś fajnej miejscowości, a pozostawiamy po sobie brzydko mówiąc...chlew. 

Mam nadzieję, że mój post skłoni niektórych do przemyśleń :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z bufetu bierze się jedzenie, które konsumuje się w trasie, opakowania stają się później zbędnym balastem. Organizator ma obowiązek przejechać trasę i przy okazji ściągania oznaczeń trasy uprzątnąć śmieci po maratonie. Przynajmniej tak mi się do tej pory to jawiło, za coś płacisz tą wcale niemałą kasę, powinieneś się w spokoju ducha ścigać a nie taszczyć to po kieszeniach. To że jakieś śmieci zostają, to ich wina(typowa spychologia, ale to przecież organizator powinien zadbać o trasę przed i po wyścigu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maraton nie powinien pozostawiać po sobie kolorowych pamiątek - to robota dla służb organizatora imprezy.

Gdybyś mnie upomniał w czasie wyścigu to w najlepszym przypadku zbyłbym Cię milczeniem. 

Uczestnicy (raczej) nie rozrzucają śmieci w promieniu kilkunastu metrów od toru jazdy - przynajmniej za moich czasów tak nie było.

 

Zobacz relację z jakiegokolwiek wyścigu, mtb czy szosowego - zawodnicy piją, jedzą a butelki/bidony/opakowania wrzucają. Jest tp jak najbardziej NORMALNE w takiej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiecenie na trasie jest zwyczajnym chamstwem. Praktycznie dla mnie tak samo jak wyrzucanie śmieci z samochodu. Przecież zarządca drogi też jest zobowiązany do utrzymania czystości.

Jakoś mogę zostawić w kieszeni zużyte żelki i wyrzucić je do śmietnika na mecie.

Później się ludzie dziwią dlaczego taka trasa a nie inna....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja staram się nie śmiecić, ale to organizatorzy mają zadbać o czystość trasy po wyścigu. Ma to oczywiście też drugą stronę - ważne, aby zawodnicy rzucali śmieci jak najbliżej trasy przejazdu, a nie gdzieś w krzaki. Bo dla organizatora to nie będzie duży problem zbierać opakowania po trasie, którą i tak musi przejechać (ściągając oznaczenia), ale jak ktoś rzuca swoje śmieci gdzieś daleko, żeby nikt tego nie widział, to robi tak naprawdę najgorzej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładając temat miałem oczywiście na myśli lokalne maratony i innego rodzaju zawody o charakterze amatorskim. Jeżeli chodzi o imprezę pro to sprawa za jasnych względów ma się inaczej. Tak czy siak, jestem zdania, że spychologią jest wychodzenie z założenia, że zapłaciliśmy wpisowe, organizator posprząta. To nie zwalnia nas z obowiązku dbania o otoczenie. Zupełnie nie przemawia do mnie argument o zbędnym balaście... Na bufecie wciąga się coś na szybko i wywala po 10 sekundach w dozwolonej strefie, a 2-3 tubki po żelach, zużyte na trasie ważą tyle co nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładając temat miałem oczywiście na myśli lokalne maratony i innego rodzaju zawody o charakterze amatorskim. Jeżeli chodzi o imprezę pro to sprawa za jasnych względów ma się inaczej. Tak czy siak, jestem zdania, że spychologią jest wychodzenie z założenia, że zapłaciliśmy wpisowe, organizator posprząta. To nie zwalnia nas z obowiązku dbania o otoczenie. Zupełnie nie przemawia do mnie argument o zbędnym balaście... Na bufecie wciąga się coś na szybko i wywala po 10 sekundach w dozwolonej strefie, a 2-3 tubki po żelach, zużyte na trasie ważą tyle co nic.

Nie bardzo kumam, naprawdę...

Uczestniczyłem w kilkudziesięciu maratonach, jeździłem po ich trasach po imprezach (bo część tras była w mojej okolicy). Owszem, widziałem śmieci, jednak nie dało się ich powiązać z odbytymi zawodami - bo raczej łatwo rozróżnić takie resztki.

Raczej (piszę raczej a nie na pewno) uczestnicy nie rzucają śmieci jak najdalej od trasy - bo i niby dlaczego.

Zakładając temat miałem oczywiście na myśli lokalne maratony i innego rodzaju zawody o charakterze amatorskim. Jeżeli chodzi o imprezę pro to sprawa za jasnych względów ma się inaczej. Tak czy siak, jestem zdania, że spychologią jest wychodzenie z założenia, że zapłaciliśmy wpisowe, organizator posprząta. To nie zwalnia nas z obowiązku dbania o otoczenie. Zupełnie nie przemawia do mnie argument o zbędnym balaście... Na bufecie wciąga się coś na szybko i wywala po 10 sekundach w dozwolonej strefie, a 2-3 tubki po żelach, zużyte na trasie ważą tyle co nic.

Niby dlaczego imprezy pro mają się w tym względzie inaczej? Czy zawodnik pro - idąc Twoim tokiem myślenia - nie jest człowiekiem, wrażliwym, świadomym natury itd? Czy opakowanie po żelu inaczej dociąża prosa i on ma się go prawo pozbyć za, obok lub pod siebe? Od niego zrobi mu się garb na plecach w kieszeni trykotu i aerodynamikę szlag trafi?

A jak na maratonie jedzie paru pro i reszta niepro to? PROsiaki wypróżniają się na trasie a reszta wozi śmietnik do domu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Root Admin

Kiedy dawno temu miałem przyjemność pracować przy BM, to po wyścigu na drugi dzień cześć ekipy była rozwożona w różne punkty trasy i sobie dreptaliśmy zbierając cały ten śmietnik.

Nie wiem jak jest teraz, ale myślę, że warto się przejechać tydzień po i zerknąć jak to wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Podobno wyrzucanie jest teraz bardziej pro bo upodabnia Cię właśnie do tej całej "elity" kolarskiej....

 

 

Dla mnie to też jest żenada i nie tłumaczy tego nic, ponieważ jeśli miałeś siły i miejsce w kieszeni żeby dotaszczyć ze sobą banana, żel czy wodę, to również powinieneś mieć miejsce w kieszeni, żeby dowieźć pozostałości po tym co zjadłeś.

Inna sprawa ma się w strefach bufetowych, gdzie można się tego wszystkiego po prostu pozbyć, ale też nie rzucając tego gdzieś dalej w krzaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

To jeszcze nic. Wyobraźcie sobie trasy nieposprzątane przez organizatora imprezy. Np takiej Mazovii regularnie się to zdarza, wiem, bo też byłem zamieszany kiedyś w organizację. Często jest tak, że pierwszą edycję zorganizuje dla Czarka miejscowy klub. Wyznacza trasę, znakuje, załatwia kolegów na bufety itp, a  później org stawia ich przed faktem dokonanym jeśli chodzi o posprzątanie śmieci na trasie. Np w Olsztynie miasteczko szybko zwinęli a do miejscowego klubu wysłano sms - skoro mieliście darmowy start to pozbierajcie śmieci na trasie. Na kolejną edycję już nie prosi o pomoc miejscowych bo ma ślad GPS i trasę powtarza co do joty. Tak było też w Supraślu, i w kilku innych miejscowościach. W chwili gdy miejscowi zakładają temat o śmieciach na trasie obnażając praktyki organizatora, to z biura leci kilka "hejtów" a Adam szybko zamyka forum...

 

Podobnież śmieci zostawił pan Lang w Kwidzynie, ale wtedy napisałem maila do biura i od miejscowych wiem, że zamówił ekipę śmieciarzy i uprzątnęli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu panowie wchodzicie w obowiązki organizatora, skoro wyraźnie w regulaminach napisane jest, że śmiecić poza strefą bufetową nie wolno. Dyskusja się kończy. Bo co byśmy nie powiedzieli, o zbędnej masie, czy czymkolwiek innym, jak ktoś się zdenerwuje to zwyczajnie możecie zarobić mandacik. Wiem że podkoloryzowałem, ale tak się sprawa przedstawia. I nie mieszajmy do amatorskich maratonów wyścigów profesjonalnych. Nie ta liga, a jak ktoś uważa się za takiego prosa, że nie może na swych czcigodnych plecach przewieźć opakowania po żelu kilkanaście km, to niech śmiga same protourowe wyścigi, tam z pewnością po nim posprzątają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem przykład zaśmiecania idzie z góry czyli z kolarstwa szosowego gdzie wyrzucanie bidonów jest anormalną normalnością. Mogę to zrozumieć jeśli bidony lecą w strefie bufetu lub wśród kibiców. Jednak kompletnie nie mogę zrozumieć dlaczego kolarze wyrzucają bidony kiedy przejeżdżają przez pola, łąki lasy??? Takie trasy ciągną się przez ponad 200 km i nie bardzo widzę możliwości techniczne aby ktoś był wstanie przeczesać 40 km2 ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim myślącym "zapłaciłem, mogę rzucać" proponuję przemyśleć/sprawdzić kilka rzeczy:

 

1. Czy regulamin orga dopuszcza rzucanie śmieci poza wyznaczonymi strefami? Jeśli nie to mamy sytuację, że wy umywacie ręcę, bo sprząta org. Org umywa ręcę, bo wy jesteście chamami, co nie stosują się do regulaminu i śmiecą. A śmieci zostają.

 

2. Czy papierek po batoniku/tubka po żelu aż tak wam ciąży? Przecież to nie waży pół najlżejszej dętki! Przyszło wam do głowy, że wyrzucony papierek może zabrać głębiej do lasu wiatr i nikt go nie podniesie - nawet jak org zadba o ekipę sprzątającą?

 

3. Na koniec argument zdroworozsądkowy. Po co robić dodatkową robotę? Przecież te śmieci można dowieźć do mety lub wyrzucić na bufecie i nikt nie będzie musiał sprzątać dużego terenu. Mniej pracy, mniejsze koszty, mniejsze opłaty startowe (przynajmniej teoretycznie). Po co ktoś ma się schylać po coś, co ja mogę wyrzucić do kosza?

Jeszcze mogę jakoś zrozumieć rzucanie śmieci na małej pętelce XC - jeśli org to dopuszcza, to czemu nie.

 

Biorąc to wszystko pod uwagę może warto przestać gwiazdorzyć i nie rzucać śmieci na trasie? Nie patrzmy na pro szosowców. Koszty sprzątania po ich imprezach na pewno są maluteńkim ułamkiem budżetu imprezy.

 

Osobiście wyrzucam tylko tylko kubki/butelki, które dostaje się w locie na bufecie i wyrzuca 100-200m dalej. Wiadomo, że to zostanie posprzątane i że to trudno wieźć. Resztę zabieram ze sobą do mety.

 

@up 

Do dziś mam bidon Orica Green Edge złapany przed metą TdF w Katowicach dwa lata temu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszyscy którzy tu piszą o tym że to normalne że śmiecą i że to org ma sprzątać to są po prostu zwykłe prostaki i śmieciarze i tyle w tym temacie. A porównywanie się do Pro to już wyjątkowa żenada.

 

nie wyrzucajcie smieci nigdzie indziej niż w promieniu 100m od bufetu, żelazna zasada!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No trzeba się zgodzić, regulamin regulaminem, a kultura kulturą. Wyrzucenie opakowania po żelu czy batonie w okolicach bufetu to nie jest żaden problem. Wiadomo, czasem są sytuacje awaryjne, typu je się żela a nagle następuje techniczny zjazd i nie ma jak schować opakowania do kieszeni czy w nogawkę, ale to powinny być wyjątki, a nie reguła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

wszyscy którzy tu piszą o tym że to normalne że śmiecą i że to org ma sprzątać to są po prostu zwykłe prostaki

 

bardzo bym prosił o powstrzymanie się od takich sformułowań.

W tej dyskusji obie strony mają rację i ci którzy postulują nie wyrzucanie śmieci na trasie i ci którzy mówią o obowiązkach organizatora.

Organizator takiego masowego maratonu(po mojemu - maszynki do zarabiania kasy) otrzymując dofinansowanie od miasta podpisuje również klauzulę o posprzątaniu trasy oraz miasteczka. Wiem jakie są dofinansowania - często jest to grubo powyżej 100 000 zł. 

Do czego kłonię - w umowie jest zapis o posprzątaniu trasy, ale to organizator ustala zasadę wyrzucania śmieci w strefie bufetowej bo tak jest łatwiej to ogarnąć i koszt jest niższy. Nierzadko jest tak że śmieci są sprzątane tylko w strefie bufetowej, natomiast pojedyncze sztuki na trasie już niekoniecznie. 

Ciężko jest stawać po stronie tych co wyrzucają tubki po żelach daleko w las od trasy, ale z kolei nie należy nazywać prostakiem kogoś kto wyrzuci coś co mu ewidentnie przeszkadza np w miejscu gdzie jest strzałka znakująca trasę. Ja takiej sytuacji nie miałem, raz tylko wylewałem wodę z bidonu ale koledzy często wspominają że jechali na maksa i te dwie puste tubki uwierały i doprowadzały do szału. Zawodnika też trzeba zrozumieć.

 

tak zupełnie post scriptum - startowałem w mazovii i v skandii - kolosy z branży można by rzec, ale śmieci nigdy nie uprzątnęli do końca dokładnie. Startowałem w dwóch kameralnych cyklach i wyobraźcie sobie że śladu po imprezie nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak postawa "zapłaciłem i nie interesuje mnie to, jak posprzątają" bardzo mocno pachnie burakiem i nie ma co obawiać się nazywać rzeczy po imieniu.

 

Po to wymyślono kosze na śmieci, żeby z nich korzystać. Jeśli ktoś czuje się usprawiedliwiony wyścigiem, aby rzucać śmieci w górach, to pewnie poza wyścigiem też znajdzie usprawiedliwienie, żeby nie obciążać się śmieciami.

 

Strefa bufetowa jest tymczasowym śmietnikiem wielkopowierzchniowym ;) Wyrzucać można. Ale jak ktoś rzuca śmieci w górach, bo walczy o top10 w generalce serii wyścigów o pietruszkę i nie chce się obciążać, to sorry, ale jest burakiem*.

 

*no chyba że pozwala na to org i wiadomo jest, że doskonale wywiązuje się z obowiązku sprzątania - śmiem wątpić, aby tak było

 

Ciekaw jestem, jak wyglądają zwyczaje śmietnikowe w czubie polskich maratonów. Dają dobry czy zły przykład?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...