Skocz do zawartości

[niewidzialność] o włos od dzwona


Rekomendowane odpowiedzi

:wallbash:

 

Jeśli chodzi o kierowców to kazdy tak ma, że jak widzi że ktoś go wyprzedza to pirat. A jak kogoś dogania to tamten ciota nie kierowca.

 

Ja nie mam...

Zapewne dla tego że nie jestem kierowcą... :icon_mrgreen:

W końcu co to za kierowca co rowerem jeździ...

 

 

 

Jeśli nawet na forum rowerowym kierowca wyczyta, że ostrożność na przyjeździe jest po stronie rowerzysty co z tej lektury wyniesie?

 

Jeśli z tego wątku to wyczyta to powinien szybko wrócić do pierwszej podstawówki i zacząć uczyć się od początku literek...

 

Oba powyższe teksty za to niosą przesłanie które jest niebezpieczne...

Po pierwsze że kierowcy to buraki co niestety w kapitalny sposób rozgrzesza beztroskę rowerzystów.

 

Po drugie że ostrożność powinna być po stronie kierowcy więc jak mogę tam rowerem robić co chcę.

Więc wielu korzysta i wpada na przejazdy jak by ich mrówki w tyłki gryzły.

 

Obie te tezy są z gruntu totalną bzdurą.

 

Po pierwsze kierowcy są różni. Wielu bardzo kulturalnych  powiem więcej przychylnych rowerzyście!

Dzisiaj dwa razy mi kierowca odstąpił pierwszeństwo!

 

Raz jak skręcałem w lewo pod górę mi mrygnoł cobym nie musiał stawać.

Drugi jak staliśmy na podporządkowanej to gość jadący główną ZATRZYMAŁ się żeby nas puścić.

 

Po drugie ostrożność MUSI być po obu stronach. Nie ma innej możliwości. Tylko pełna ostrożność wszystkich na drodze może zapobiec wypadkowi z powodu zagapienia/błędu/roztargnienia/zmęczenia/choroby......

 

 

 

 

jak mam przewidywać co chce zrobić kierowca w stojącym samochodzie.

 

Gdybym chciał mieć pierwszeństwo zawsze jak tak mówią przepisy to dziennie bym miał kilka dzwonów...

Gdybym nie przewidywał co dziwnego zrobią kierowcy/rowerzyści/piesi na drodze to dziennie bym wysyłał na cmentarz kilka osób (albo oni mnie)

przeszło 10 lat jeżdżę i poza kilkoma stłuczkami z czego najwięcej to zebranie  na tył orłów którzy nie wiedzą że czerwone znaczy stój. I w każdym z tych wypadków zdążyłem jeszcze wcisnąć hamulec coby nie pozabijać ludzi na przejściu jak we mnie przywalą. Mi się udało aż dwie spowodować raz przez warunki i raz mnie zaskoczył delikwent bo rzadko ktoś staje w miejscu na 3-pasmówce :) zabrakło z 2cm dzięki piaskowi ot błąd już jestem mądrzejszy.

Na rowerze raz dostałem strzała... Ciężko było coś zrobić bo dziewczyna już za drogą mnie dosięgła.

 

 

Nie unikniesz wszystkiego. Nie da się. Ale jak masz nagminnie niebezpieczne sytuacje które ewidentnie cię zaskakują to znaczy że musisz odpuścić.

Może się za bardzo napinasz? Może jeździsz za szybko?  Zbyt agresywnie? 

A może masz złe nastawienie? Wsiadasz na rower zakładając że "znów będę się zmagał z blachosmrodami"?

Czasem widzę rowerzystę od którego z daleka bije "zła aura" (wiem jak to brzmi ale czasem to czuć :D ). I co ciekawe wiele razy obserwowałem ze takiego "złego" auta wyprzedzają na gazetę i ogólnie traktują "źle" a 300m wcześniej/dalej  zwykłego zjadacza chleba ci sami kierowcy wyprzedzali/wyprzedzają ładnie i grzecznie.

 

Po sobie ci powiem że jak jeździłem ostro i agresywnie to sytuacji niebezpiecznych miałem wielokrotnie więcej.  Jak mam gorszy dzień i jadę bardziej nerwowo od razu robi się na drodze "gorzej".  Jak jadę "ostro"  ilość sytuacji niebezpiecznych wzrasta wykładniczo. 

 

W tym momencie te same sytuacje nie jawią się jako niebezpieczne.

Co się zmieniło? Głównie mój styl jazdy. Jadę bez napinki.  Spieszę się? Jadę bez napinki... Jestem spóźniony? Mówi się trudno. Dzwonię i mówię sorry będę 15minut później.  I jadę bez napinki. Bardziej mnie obchodzi średnia spalania niż średnia prędkość. 

 

To wszystko jest prawdziwe zarówno dla auta jak i roweru.

 

Przewidywania różnych kwiatków się nie nauczysz. Z czasem i doświadczeniem  świadomej jazdy zaczniesz je czuć z 90% skutecznością.

Ale musisz jeździć świadomie.  Znam takich co mają dużo km za sobą a wciąż zaskakuje ich że bmw z przyciemnionymi szybami zajeżdża im drogę a starsza pan w kapeluszu wysnuwa im się z podporządkowanej...

 

 

Z widoczności.

Odblask światło w dziwnych warunkach albo jak widzisz że kierowcy świrują (zazwyczaj jak w radiu mówią że jest "korzystne bio" ;) ) to światełka nawet w dzień.

Kolorowy ciuch (nie cały czarny/szary)

Więcej nie wymyślisz :) chyba ze chcesz wyglądać jak choinka to pomaluj rower farbą odblaskową.

 

Możesz jeszcze kumpla ubrać w swoje ciuchy wsadzić na swój rower wsiąść w samochód i stwierdzić co widzą kierowcy patrząc na ciebie... (może ci to coś nasunie)

 

 

Z zachowania wyjedź 10 minut wcześniej dojedź tak jak zwykle :) (to naprawdę działa najlepiej)

Wyłącz złość/nerwy/stres przyklej uśmiech, kulturę,uprzejmość (tak dla kierowców też czasem można ich puścić) i ciesz się jazdą  (wiem wiem jak jakiś pajac przejdzie najśmielsze oczekiwania to czasem ciężko nie być wionym )

Bądź klarowny na drodze ( może jedziesz nerwowo? nieczytelnie? dajesz sprzeczne sygnały).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam też jestem kierowcą i znam opisane przeze mnie sytuacje z obu stron. Nie chodziło mi o to, że wszyscy kierowcy to psiekrwie i być może tego dobrze nie zaznaczyłem. Wielu jest takich, którzy dobrze traktuje rowerzystów, jako pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego. Ja odkąd zacząłem jeździć na rowerze, stałemłem się też uważniejszy na jednoślady wszelkiej maści.

Co do moich negatywnych przypadków z kierowcami, to niestety częściej powodem było ich lekceważenie mnie jako rowerzysty niż ich nieuwaga. Nie wiem dlaczego zakładają niektórzy z was, że to ja jeżdżę jak pirat. Staram się być uważny i przewidujący wobec kierowców, bo wiem że w starciu z nimi nie mam szans a ząbki nie grzybki po deszczu nie rosną :-)

Bogu dzięki jeszcze nigdy nie miałem poważnego wypadku (karetka, niemożność kontynuowania jazdy) wiec chyba nie jestem aż tak niepokorny na drodze, choć wcale nie uważam, że ten kto takie nieszczęście zaliczył, to pirat.

Przepisy tak, ale ostrożność też i to w dużej dawce. Jednak spotykam się z niechęcią kierowców lub wręcz złośliwym zachowaniem wobec rowerzystów. Nie wiem czy to chęć pokazania swojej wyższości jako zmotoryzowanego czy coś jeszcze gorszego.

 

Prawda leży zawsze pośrodku, bo owszem ostrożność przede wszystkim a przepisy jako dodatek, ale z drugiej strony jako pełnoprawny użytkownik drogi mam prawo do tego by się po niej poruszać zgodnie z zasadami ruchu i być traktowany na równi z innymi jej użytkownikami, ale to oczywiście nie zwalnia z ostrożności i zdrowego rozsądku.

 

Więc może mniej żółci a więcej wrażliwości na siebie nawzajem i życzliwości na drodze, wtedy wszyscy spokojnie, bezpiecznie i bez nerwów dojadą tam gdzie zmierzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie wiem dlaczego zakładają niektórzy z was, że to ja jeżdżę jak pira

 

Mógłbyś pokazać gdzie?

Sorry ale chyba nie zrozumiałeś.

 

Jazda jak pirat to co innego co np jazda agresywna/ostra/czy jak to nazwiesz.

 

Mogę tak pojechać że będziesz chciał wysiadać z auta w trakcie jazdy nie łamiąc żadnego przepisu...

Tą samą trasę po mieście mogę ci zrobić w 12 i 15,30 minut (pewnie lepiej ale wyrosłem i już "nie potrafię" np nie puścić starszej osoby przez przejście ) ale jadę cały czas "na krawędzi".

Czy będzie to bezpieczne... Jak wszystko pójdzie dobrze bardzo  :teehee:  i jeszcze jakiś margines zostanie, jak nie...  to będzie brzydka kupa. 

I tu jest haczyk.  Nie ma opcji żeby to pogodzić. Jak ktoś tak twierdzi znaczy ze głupi albo głupszy.

 

Ja sobie zostawiam miejsce na błąd. Zarówno mój jak i innych. Więc jak ktoś przyświruje to na spokojnie to przyjmę bo mam miejsce i czas.

Czy jeżdżę przez to wolniej? Poza specyficznymi momentami absolutnie. 

 

 

Napisałeś to co napisałeś. Skoro jest tak to znaczy że "świrujesz" (no chyba że nam tu bajki wciskasz żeby podnieść dramaturgię?). Sorry ale albo nie zdążasz wyhamować przed zagrożeniem którego powinieneś się spodziewać  albo ładujesz w nich specjalnie.

 

Pierwsze jest głupie drugie jeszcze głupsze.

Parę mm i pierdykniesz tak że zamienisz rower na wózek albo wygodną trumnę. To warianty optymistyczne bo w  wariancie pesymistycznym będziesz warzywem i utrapieniem dla rodziny

To nie ma nic wspólnego z byciem "dobrym kierowcą".

Jeśli myślisz że ja nie trafiam na mistrzów zielonej strzałki to się mylisz :)  I autem i rowerem :D  Ale w nich nie trafiam, nie widzę w tym sensu.

 

A tak z bajki o przewidywaniu.

Dzisiaj bardzo wolno z podporządkowanej wyjeżdżała kobita. Już myślałem że mnie chce puścić :)

Ba patrzyła w moim kierunku nawet na mnie...  (o próżności ;) )

Jak już byłem prawie na przejeździe ona przyspieszyła i STOP...   Centralnie na przejeździe.

I z jakiegoś powodu mnie kompletnie nie zaskoczyła :icon_cool: 

 

Ona nie patrzyła na mnie a rozglądała się za kwiatkami na drzewie :D :D :D

Gdybym nie zwolnił pomimo że ona ewidentnie się zatrzymywała przed przejazdem i ślepia miała we mnie wlepione to bym nie miał żadnych szans. 

Władowałbym się w nią i tyle by było dzisiaj jazdy.

 

@@Nikolaos, Nie twierdzę e jesteś piratem ale jeśli masz takie zdarzenia twierdzę że masz problem z swoją jazdą.

Najnormalniej za bardzo się napinasz.  Jeśli masz już "tylu" zaliczonych nawet niegroźnie to znaczy że przekraczasz granicę której na drodze przekroczyć nie wolno.

 

Można by powiedzieć że póki nie z twojej winy to o co się czepiam... 

Bo kiedyś po prostu trafisz kogoś "w prawie" bo zrobi coś czego się nie spodziewasz? Bo trafisz kogoś kto popełnił błąd nieświadomie i on będzie siedział za zabójstwo?  Bo może tym kimś kto popełni błąd będziesz ty?  Tak tak to może się każdemu z nas zdarzyć.

 

Miałem kumpli którzy jeździli świetnie i jak mieli stłuczki to z czyjejś winy. Zastanów się czemu używam czasu przeszłego i czy Tobie  taki czas pasuje ;)

A i w większości to nie ich wina że mówimy o nich w czasie przeszłym... Choć ja uważam że jednak ich.

 

Sporo razy ktoś  zareagował trzeźwo na mój błąd bądź błąd sprzętu ;). Uniknąłem dzięki temu wypadku. Ja też staram się tak jechać żeby móc uratować czyjś tyłek a w bonusie dostaję częściową odporność na debili na drodze. 

 

 

 

Jednak spotykam się z niechęcią kierowców lub wręcz złośliwym zachowaniem wobec rowerzystów.

 

A czy nie spotykasz się z takim zachowaniem jak jedziesz autem?  Wiesz jaką agresję czasem wywołuję jeżdżąc zgodnie z przepisami i jeszcze pieszych puszczając? Na rowerze się z takimi wybuchami kierowców nigdy nie spotkałem :)

Podejrzewam że to dokładnie ci sami ludzie na których się skarżysz :D barany w aucie... Choć boję się ze obrażam barany ;)

 

 

 

Co do moich negatywnych przypadków z kierowcami, to niestety częściej powodem było ich lekceważenie mnie jako rowerzysty niż ich nieuwaga.

 

Skąd wiesz? ;)  i jw.

 

 

 

Z resztą twojej drogiej wypowiedzi się zgadzam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrać się za pracę nad sobą.... Beskid, podpowiedz jak mam przewidywać co chce zrobić kierowca w stojącym samochodzie. Jak wymyślisz skuteczny sposób, natychmiast go wcielę w życie.

 

Trochę w tej sprawie zalecił @KrisK. Jak byś w podobny sposób miał tyle zdarzeń pracując samochodem to wywalili by Cię z każdej roboty. Być może masz po prostu nie fartowny okres w życiu i z czasem to minie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda. Rowerzysty nadjeżdżającego DDR'em z tego samego kierunku praktycznie nie widać. Dlatego wpadanie na pełnym gazie na taki przejazd, to świadome proszenie się o kłopoty. Świadomość rowerzystów pod tym względem jest bardzo niska - praktycznie żadna.

Widać, widać w lusterku bocznym a jeśli kierowca nie widzi to nie widzę najmniejszego problemu aby ustawić w tych miejscach lustra drogowe.

 

http://lustra-przemyslowe.pl/lustra_drogowe.php

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawi mnie, jak autor tematu wyglada na rowerze....zauwazylem, ze jadac w 'pro' ciuchach, kasku w 'tempie' po miescie nigdy nie mam z czymkolwiek problemow, raczej epizodyczne sytuacje, ale w wiekszosci sytuacji pozostali uzytkownicy drogi wrecz mi pomagaja, poziom tolerancji jak na nasze realia wrecz zdumiewajacy - bez cfaniakowania, ale obiektywnie czesto jestem obok przepisow

 

sytuacja diametralnie sie zmienia, gdy sciagam zatrzaskowe buty, kask, jade w cywilnych ciuchach chodnikiem i trzeba przeciac jakas uliczke, przekroczyc pasy itp, a jak jade sobie ulica, to wlasnie czesto zdarzaja sie wymuszenia i wielkie zaskoczenie pt 'a to rowerem mozna tak szybko jechac?'


mysle, ze wiele prawdy bedzie w stwiedzeniu, ze najlepsza metoda jest byc WYDARZENIEM na drodze, a nie szara masa, ktora zlewa sie z asfaltem, jakkolwiek by to nie zabrzmialo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok wyraziłem się nieprecyzyjnie,chodziło mi o to że muszę czasem naprawdę ostro hamować żeby nie uderzyć w auto z zielonej strzałki na skrzyżowaniu. Użyłem nieprecyzyjnego sformułowania, tak trochę potocznie mi wyszło. W sumie nie uderzyłem nigdy,bo zawsze zdążyłem wyhamować i tylko były niepotrzebne nerwy. Choć jak teraz przeczytałem to rzeczywiście tak to brzmi jakbym ładował raz za razem w auta. Chodziło mi o zaznaczenie beztroskiego traktowania zielonej strzałki przez niektórych kierowców. Za brak precyzji wypowiedzi i przez to nieumyślne wprowadzenie w błąd przepraszam.

Obiecuję bardziej rozważnie dobierać porównania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok wyraziłem się nieprecyzyjnie,chodziło mi o to że muszę czasem naprawdę ostro hamować żeby nie uderzyć w auto z zielonej strzałki na skrzyżowaniu. Użyłem nieprecyzyjnego sformułowania, tak trochę potocznie mi wyszło

 

Nie przejmuj się. Mnie także strzałka bardzo się nie podoba. I dlatego właśnie staram się jeżdzić jezdnią bo na ddrze jest zbyt niebezpiecznie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Widać, widać w lusterku bocznym

 

Wszystko zależy od tego jak jest umiejscowiony DDR względem jezdni. Dodatkowo samochody klasy kompakt/city mają dość małe lusterka. Jakby tego było mało rower jest znacznie trudniejszym obiektem do zaobserwowania niż np inny pojazd - bo przecież nie można porównywać widoczności pojazdu o wymiarach 1.7m szerokości 1.3m wysokości z lampami 2x55W, do rowerzysty. Ot przykład praktyczny. DDR wzdłuż Powstańców Śląskich w Warszawie. Najpierw jest bardzo szeroki pas zieleni dopiero potem DDR. Zatem w lusterku obejrzysz co najwyżej jak rośnie trawa, a nie czy ktoś "nadlata".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszeliście o badaniach, które udowodniły, że zbyt wiele znaków drogowych, a już w szczególności trzy znaki na jednym słupie są bez sensu, bo kierowcy nie są w stanie ich dostrzec? Mam wrażenie, że przy rowerzystach działają podobne zasady psychologii widzenia - jesteśmy postrzegani jako piesi idący 4-6kmh albo w ogóle niezauważani, bo kierowca jest skupiony na wypatrywaniu samochodów, a nie małych obiektów poruszających się 20-30kmh.

Przy ocenie kierowców weźcie też pod uwagę, że nawet jeśli ktoś nienawidzi rowerzystów, to nikt nie chce iść do więzienia, bo jakiś rowerzysta mu się rozsmarował na masce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DDR to nie to samo, co pas dla rowerów wydzielony z jezdni gwizdze.gif

Oczywiście, że nie ale pierwszeństwo jest takie same a widoczność w lusterku bocznym rowerzysty na pasie znacznie lepsza. Jedyny problem to jak nauczyć kierowców do zerkania w to lusterko? Kierowcy dostawczaków mają ten odruch ale kierowcy osobówek tylko używają lusterka wewnętrznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sposobem na nadmiar znaków i sygnałów jest ich całkowite usunięcie:

 

"Czy znaki drogowe skłaniają do wyłączenia myślenia kierowcy? Tak twierdzi duński inżynier drogowy Hans Monderman znany z wyjątkowo radykalnego spojrzenia na projektowanie układów drogowych. Jest autorem przebudowanego centrum miasta Drachten, pozbawionego krawężników i znaków."

 

http://www.rynekinfrastruktury.pl/artykul/54/1/inteligentne-miasto-bez-znakow-drogowych-i-sygnalizacji-swietlnej.html

 

Czy wiecznie spieszący się i roztargniony polski kierowca byłby w stanie uszanować prawa strefy wspólnej - nawet, gdyby obejmowała ona tylko ścisłe centrum miasta, osiedla itp?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie także strzałka bardzo się nie podoba. I dlatego właśnie staram się jeżdzić jezdnią bo na ddrze jest zbyt niebezpiecznie.

 

Mnie strzałka się wprawdzie podoba ale przebieg ddrów przez skrzyżowania już nie :)

Wychodzi prawie na to samo.

Uważam ze jeśli już budujemy ddry to powinny one przez skrzyżowania przechodzić w osi jezdni.

Niesamowicie wkurzają np lewoskręty obarczone 4 postojami... Wypacza to ideę jazdy rowerem.

 

 

 

Widać, widać w lusterku bocznym a jeśli kierowca nie widzi to nie widzę najmniejszego problemu aby ustawić w tych miejscach lustra drogowe.

 

 

Rozmawiamy nadal o strzałkach?  zazwyczaj jak mamy strzałkę to ci których widzimy w lusterku mają akurat czerwone! :)

Co nie zmienia faktu że mogę podać kilkanaście przykładów na miejsca w których skręt NA ZIELONYM i przejazd przez ddr który ma pierwszeństwo jest niewidoczny.

Lustra by pomogły w wielu miejscach (choć rowerzystę średni w nich widać ze względu na ich charakter i silne pomniejszanie obrazu)

Podejrzewam że malowanie poprzecznych pasów "tarek" budziło by o wiele lepiej. Czasami również na ddr by nie było głupio zrobić spowalniacz.

 

A wracając do strzałek.

https://www.google.pl/maps/preview/@50.074087,19.995202,3a,75y,197.61h,82.54t/data=!3m4!1e1!3m2!1sfyksi84MDs7sxySrlGfMTQ!2e0

 

To jedno z moich ulubionych miejsc. kilka rzy widziałem jak "toczące auto" stało się wyzwaniem dla "fightera" na swym rumaku.

Wymachiwanie łapkami groźby inwektywy....  A prawda jest taka ze jak sie zwolni z 25-do 15  to spokojnie sie przejedzie a samochody ustąpią :)

 

Dla jasności w tym miejscu skręcając z AJPII w prawo na strzałce w tym miejscu mamy niezłą widoczność ale kilka skrętów jest tak rewelacyjnych że rowerzysta jadący z odpowiednią prędkością nie daje szans na wykonanie skrętu bezpiecznie.

 

A w kwestii widocznosci...

https://www.google.pl/maps/preview/@50.067435,20.058427,3a,75y,140.99h,67.35t/data=!3m4!1e1!3m2!1sgg1F-oxiEUVBgWdg5J_04A!2e0

Tu miejsce "czyste" bo jak nie ma pieszych jadąc widzimy cpr  i wiemy co jest grane...

Ale jak skręcamy w prawo i trafimy na pieszych to po chwili nie będziemy wiedzieć czy rowerzysta jest na cpr czy go nie  ma bo będziemy widzieć drzewa.

Więc szybko jadący rowerzyści staja się takimi niespodziewajkami.

 

Problem w zasadzenie istnieje w momencie kiedy obie strony z rozsądkiem i odrobiną dobrych chęci używają dróg. Założenie ze kierowca "ma widzieć" jest bzdurne.

Nikt ani kierowca ani rowerzysta nie jest w stanie patrzeć w dwóch kierunkach jednocześnie. Stąd też prędkość jest tu kluczowa.

Niestety infrastrukturę mamy jaką mamy. Drogowa zachęca do łamania przepisów. Rowerowa powoduje że jedziemy absurdalnie wolno a jak przyciśniemy stajemy sie niewidoczni.

 

Temat nadmiaru znaków jest znany...

Podejrzewam ze znakami z polski wytapetowalibyśmy całą zachodnią Europę i jeszcze by zostało...

Świat bez znaków jest koszmarem drogowców ;) 

 

 

@@Nikolaos,  pozostaje ci wiec trochę odpuścić. Z doświadczenia wiem ze to daje efekt.

Mniej stresu mniej nerwów i mniej bliskich spotkań.  To wydaje się trudne ale jest proste. Po 2-3 mc wejdzie ci w krew i samo będzie się jechało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nie ale pierwszeństwo jest takie same a widoczność w lusterku bocznym rowerzysty na pasie znacznie lepsza. Jedyny problem to jak nauczyć kierowców do zerkania w to lusterko? Kierowcy dostawczaków mają ten odruch ale kierowcy osobówek tylko używają lusterka wewnętrznego.

 

Kolego... chodzi mi o to, że często DDR biegną w takiej odległości od jezdni,

że nawet lusterko tego nie ogarnia. To raz...

 

Dwa - lusterka boczne mam po to, by obserwować sytuację na jezdni, a nie na "chodnikach".

 

W przypadku skrzyżowania IMHO obie strony powinny "bić się w piersi" i zwalniać na tyle,

aby jego pokonanie nastąpiło w bezpieczny dla obu stron sposób.

 

Ale jak już ktoś wcześniej napisał, to w wielu przypadkach robi się z tego swego rodzaju wyzwanie

i zamiast zwolnić... przyspiesza jeden z drugim, a potem płacz i publiczne wylewanie żali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie, jako rowerzysty, obowiązuje jedna zasada - uważaj, bo występujesz nie w tej kategorii wagowej a faule się zdarzają.

A sam jako kierowca bardzo nie lubię DDR-ów biegnących w poprzek jezdni a znikających po obu stronach za drzewami lub murem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Mam wrażenie, że przy rowerzystach działają podobne zasady psychologii widzenia - jesteśmy postrzegani jako piesi idący 4-6kmh albo w ogóle niezauważani, bo kierowca jest skupiony na wypatrywaniu samochodów, a nie małych obiektów poruszających się 20-30kmh.

 

To że taka sytuacja występuje to nie tylko wina kierowców, ale w dużej mierze ośrodków szkoleń kierowców. Tak się po prostu uczy kierowców jeździć, instruktor każe się zatrzymać przed skrzyżowaniem i sprawdzić "czy jakieś auto nie jedzie" (nie wspominając by zwrócić też uwagę na mniej widoczne motory i rowery).

Żalenie się na to jak kierowcy jeżdżą nic nam nie da, ale gdyby jakoś udało się wpłynąć na to żeby w szkołach jazdy instruktorzy bardziej uczulali przyszłych kierowców na rowery i motory to dało by to zauważalne zmiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kursanci mają problem z ogarnięciem obsługi samochodu a co dopiero pełną oceną sytuacji w okół a  jeszcze takie "szczegóły" jak rowery to już zupełnie nadmiar informacji dla przeciętnego początkującego kierowcy. Instruktorzy w większości przypadków nie są w stanie w te 30h nauczyć nawet absolutnych podstaw tak dobrze jak by chcieli.

Poza tym ciężko nauczyć kogoś myślenia. 

Co innego kogoś kto z grubsza łapie ukierunkować na właściwe tory a co innego gdy trafia się blondynka.

Po prostu są ludzie którzy nie powinni jeździć samochodami, nie oszukujmy się, nie wszyscy się do tego nadają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Kursanci mają problem z ogarnięciem obsługi samochodu a co dopiero pełną oceną sytuacji w okół a jeszcze takie "szczegóły" jak rowery to już zupełnie nadmiar informacji dla przeciętnego początkującego kierowcy. Instruktorzy w większości przypadków nie są w stanie w te 30h nauczyć nawet absolutnych podstaw tak dobrze jak by chcieli. Poza tym ciężko nauczyć kogoś myślenia.

Czyli rok po zdaniu tylko z "dorosłym" kierowcą (z góry ustalonym stażem) można jeździć, nie wolno przekraczać określonej prędkości dla danej drogi, a po tym roku kurs doszkalające. co 5 lat odnowienie prawka z nauką nowelizacji i badaniami zdrowia. Problem rozwiązany ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak tylko dodam, że po 4 stronach tego tematu możemy dojśc do swoistej konkluzji: Mamy na drodze masę uczestników ruchu którzy nie umieją jeździć i chodzić. Mamy kierowców traktujacych rowerzystów jak czarne owce, mamy rowerzystów traktujących pieszych jak dodatek do chodnika, mamy pieszych traktujących wszystkich powyższych jako dodatek do ich własnej, osobistej drogi absolutnego pierwszeństwa. Efekt jest taki, że mamy jeden wielki bałagan. Przypomnę też, że taki cudny, przez niektórych wyśmiewany wynalazek jak KARTA ROWEROWA był błogosławieństwem które na wstępie uczyło rowerzystów tego, jak się poruszac i gdzie. I wymagało od nich pewnej wiedzy i umiejętności. Teraz każdy kraken z fantazją może wsiąść na rower, ludzie kupują prawka lub jeżdżą bez prawka, piesi zas często nie wiedza nic a nic o przepisach (lub nie chcą wiedzieć, w końcu po co). Jak długo nie będzie porzadku przy szkoleniu kierowców i nie wróci egzamin na kartę rowerową (ale w wersji powaznej a nie idiotycznej jak można by się tego w Polsce spodziewać) to przykłady przez Was opisywane będą tylko kolejnymi cegiełkami dokładanymi do wiezy Babel narzekań i uwag.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karta rowerowa istnieje do dzisiaj i muszą ją posiadać małoletni od 10 roku życia jeśli chcą samodzielnie jeżdzić na rowerze. Jednak karta rowerowa nie jest panaceum na rozwiązaniem na piractwo. Należy pamiętać, że prawo jest po to aby każdy uczestnik ruchu drogowego je znał i przestrzegał bo sam papierek tego nie zrobi za nikogo. Także pieszy musi znać PORD jeśli chce się poruszać w pasie ruchu drogowego chociaż jego wiedza nie jest weryfikowana przez żaden egzamin.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, muszą. Karta rowerowa to dziś kawałek tekturki o wartości niższej niż listek papieru toaletowego. Obowiązek jej posiadania to na dzień dzisiejszy jeden z najbardziej martwych przepisów polskiego prawa drogowego. Niestety. Nie wspominając już o tym, jak wygląda "egzamin".

 

Przepraszam za formę i porównanie, ale inaczej się nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...