Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Bezczelność na drogach


mklos1

Rekomendowane odpowiedzi

 

Gdyby rzecz działa się w Polsce to oczywiście winę ponosi kierowca samochodu (Art. 27 p. 1a),

 

Nie ma przejazdu nie ma pierwszeństwa...

 

 

Umówmy się co do jednego. Rowerzystka sprawia wrażenie jak by jej to auto spod ziemi wyrosło.

A gość jechał powoli  i jeszcze się zatrzymał....

 

Zaskoczył ją bo była zajęta slalomem między pieszymi.

 

 

@Tofi  miałem na myśli tylko człowieka na przejściu którego zastało czerwone... ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naciskając przycisk dajesz znak, że światło w tym miejscu ma się włączyć w cykl świetlny i stanie się to wtedy kiedy jest to przewidziane - tak, żeby było optymalnie dla ruchu pojazdów - bo to pod nie są ustawiane światła i głównym zadaniem całego systemu jest sprawne rozładowanie ulic, a nie zadowalanie kilku pieszych.

Żeby to jeszcze było optymalne. Są takie miejsca, że wciskasz guzik, czekasz nie wiadomo ile na pustej jezdni, a w momencie zmiany światła właśnie jadą samochody i muszą się zatrzymać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby to jeszcze było optymalne. Są takie miejsca, że wciskasz guzik, czekasz nie wiadomo ile na pustej jezdni, a w momencie zmiany światła właśnie jadą samochody i muszą się zatrzymać.

 

Taka jest teoria. Praktyka jak wiadomo jest różna. We Wrocławiu w wielu miejscach tak to działa, natomiast wiadomo, że nie wszystko jest zawsze idealne. Nasz system zarządzania jakoś tam działa, cykle świetlne zmieniają się wraz z porami dnia i obciążeniem dróg - to widać, natomiast czy i na ile skutecznie pomaga to już nie mnie z perspektywy małego żuczka oceniać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie ilu rowerzystów skojarzyło że przepis o pierwszeństwie rowerzysty jadącego przejazdami na ddr obowiązuje  również do rowerzystów którzy byli łaskawi wybrać ulicę zamiast ddr i skręcają przecinając ddr albo przecinają drogę wzdłuż której idą ddry

 

Dzisiaj panienka niespieszno wymusiła na mnie pierwszeństwo.... 

A co będzie ustępować komuś jadącemu rowem po ddr... Ona jest lepsza bo na drodze.... :)

 

Jakiś czas temu kolega na szosie skręcając w prawo przejechał mi przed nosem :)

 

 

Kultura "ja jadę spier..... z drogi" jest niesamowicie mocno zakorzeniona w umysłach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma przejazdu nie ma pierwszeństwa...

 

 

Umówmy się co do jednego. Rowerzystka sprawia wrażenie jak by jej to auto spod ziemi wyrosło.

A gość jechał powoli  i jeszcze się zatrzymał....

 

Zaskoczył ją bo była zajęta slalomem między pieszymi.

Nie masz racji. Art. 27 1a mówi wyraźnie, że rowerzysta jadąc na wprost dowolną częścią drogi (odsyłam do definicji drogi w ustawie PORD i ustawie o drogach publicznych) ma pierwszeństwo nad skręcającym pojazdem. Rowerzysta mógłby w tej sytuacji jechać na fullu kanałem melioracyjnym i wyskoczyć nad przejazdem :P, a i tak miałby w tej sytuacji pierwszeństwo. (Oczywiście również popełnia wykroczenie, a w pewnych sytuacjach sąd mógłby orzec czy to wykroczenie przyczyniło się do zdarzenia, tutaj jednak w sytuacji z filmu wszystko jest jasne - kierowca nie zachował wystarczającej ostrożności)

 

Co do "karania dwa razy za to samo wykroczenie", to chciałem podkreślić, że chodzi o "dwa razy za to samo", a nie "dwa razy za takie samo" - tj. jeśli jadąc 35kmh na godzinę (w końcu to temat o rowerzystach:P) uzbrojeni w radar policjanci na nieoznakowanym rowerze policyjnym (tandemie) zmierzą prędkość rowerzyście, to za każdy znak ograniczenia prędkości do 20 jest kara określona taryfikatorem. (Np. rowerzysta jedzie - mija znak B-33-20, następnie przejeżdża skrzyżowanie, za którym jest znak B-33-20 itd.).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie ilu rowerzystów skojarzyło że przepis o pierwszeństwie rowerzysty jadącego przejazdami na ddr obowiązuje  również do rowerzystów którzy byli łaskawi wybrać ulicę zamiast ddr i skręcają przecinając ddr albo przecinają drogę wzdłuż której idą ddry

 

No a poniższy  zapis w PoRD - ilu rowerzystów stosuje go wyprzedzając innego rowerzystę ?

 

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a

zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania

roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być

mniejszy niż 1 m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ilu rowerzystów stosuje go wyprzedzając innego rowerzystę ?

Odpowiem.

 

Co najmniej jeden ;)

 

Zawsze zachowuje odstęp, szczególnie przy osobach starszych.

 

Przy młodych też trzeba uważać, bo usłyszy coś z tyłu, ogląda się i automatycznie kierownica w lewo odbija. Lepiej uważać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a poniższy  zapis w PoRD - ilu rowerzystów stosuje go wyprzedzając innego rowerzystę ?

 

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a

zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania

roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być

mniejszy niż 1 m.

 

Innymi słowy, wyprzedzanie rowerzystów na DDRach jest w większości przypadków nielegalne, bo rzadko kiedy są one na tyle szerokie, by zostawić metr odstępu. Polskie prawo...  :whistling:

 

Odpowiem.

 

Co najmniej jeden ;)

 

Zawsze zachowuje odstęp, szczególnie przy osobach starszych.

 

Przy młodych też trzeba uważać, bo usłyszy coś z tyłu, ogląda się i automatycznie kierownica w lewo odbija. Lepiej uważać.

 

Może nie stosuję się w 100% do tego przepisu (j.w. - w większości przypadków na DDRach jest to niemożliwe), ale tam gdzie jest szerzej, zarówno rowerzystów jak i pieszych mijam na minimum metr, a dzieci i osoby starsze na dwa lub więcej. Plus obowiązkowo ręce na klamkach tam, gdzie jest tłoczno. Zawsze to skróci czas reakcji o ułamek sekundy. Gorzej jak w tak sporym odstępie przemknie jakiś niedzielny mistrz kierownicy, po prostu plaga na ciągach pieszo-rowerowych i chodnikach...  :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gorzej jak w tak sporym odstępie przemknie jakiś niedzielny mistrz kierownicy,

 

[Odwieczny polski problem

Zostawić bezpieczny odstęp czy nie ryzykować że ktoś w niego się wepchnie powodując  niebezpieczną sytuację...

 

 

Nie masz racji. Art. 27 1a mówi wyraźnie,

 

A inny mówi że rowerzysta przez przejście będzie rower przeprowadzał więc skoro jechał to mógł uważać na auta.

Pomijam że panienka wjechała w stojący pojazd i gdyby myślała o ]tm co się dzieje na drodze  nie rozwaliła by sobie łba.

Co by nie było w przepisach[ napisane kobita myślała o niebieskich migdałach a nie o drodze albo jechała za szybko do swoich umiejętności postrzegania rzeczywistości. 

Piękny obrazek czemu szczególnie przed przejściami nie należy zygzakować między pieszymi a zwolnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak myślisz co ta panienka sobie myślała http://www.poboczem.pl/filmiki/video,vId,1157543,vSort,1,vTime,3

 

jakie by nie byly przepisy dotyczace pierwszenstwa w tej sytuacji ta "laska" nawet nie probowala zwolnic. Tacy ludzie nie powinni wsiadac na rower bo okazuje sie byc zbyt wymagajaca zdobycza techniki do poskromienia. Wyglada jakby patrzyla daleko do przodu, nawet w momencie przygrzmocenia w auto,zupelne zero reakcji. Ciekawe czy miala tez sluchawki w uszach? To by wiele tlumaczylo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem sobie dziś uliczką na osiedlu domków jednorodzinnych w okolicy. Zacząłem się zbliżać do starszej kobitki na rowerku, obserwowałem ją dość ostrożnie.. wiadomo dlaczego.. Zasada ograniczonego zaufania. Samochody jechały tylko w przeciwną stronę, więc po jakimś czasie postanowiłem ją wyprzedzić (rowerzystkę). W momencie gdy akurat zrównałem się swoim przednim kołem z jej powiedzmy tylnim, zrobiła genialny manewr skrętu w lewo :) Miała szczęście, że też ujeżdżałem jednoślad, bo by się to dla niej źle skończyło. Zero jakiejkolwiek sygnalizacji zamiaru wykonania skrętu, no zero. Wjechałem starszej Pani w bok roweru, całe szczęście mam dobrze wyregulowane hamulce, bo mogłoby się to dla niej skończyć w ambulansie. Tak się szybko otrzepała, przeprosiła i pojechała dalej. Oczywiście musiałem uświadomić, że wyciągnięcie ręki przed manewrem naprawdę robi na drodze różnicę. U mnie bez większych szkód, może prócz lekkiego porysowania kiery, no i tyle.. Przy okazji.. jakim trzeba być debilem, by zatrzymać się autem na przejściu dla pieszych/rowerów tak aby nie można ominąć delikwenta a sam nie ma możliwości go pouszczenia?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj z pochwałą. Dzynek, to ja "prawa wolna" i... Już go nie było, ale najważniejsze, że myślał duuużo wcześniej, bo dzwonek usłyszałem kilkanaście metrów za mną, często rowerzyści dwonią doopiero w momencie wyprzedzania.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

 

[...]Przy okazji.. jakim trzeba być debilem, by zatrzymać się autem na przejściu dla pieszych/rowerów tak aby nie można ominąć delikwenta a sam nie ma możliwości go pouszczenia?!

 

Bunny hop i ci nawet średnia nie spadnie, a kierowca następnym razem pomyśli.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ty myślisz co piszesz? Pisałem o zapieprzaniu 100 w miejscach gdzie jest dobra widoczność w obie strony i na drodze jest pusto. Taki manewr nie stwarza ŻADNEGO niebezpieczeństwa, w przeciwieństwie do wymyślonego przez Ciebie "warunkowego przejazdu na czerwonym".

 

 

No, widzę ewidentny brak wyobraźni. Ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym jest na stałe, z określonych powodów, a światła są wyłączane jak jest mały ruch. Także porównanie z tyłka, ale trzeba mieć IQ na określonym poziomie żeby takie niuanse zrozumieć i nie wypisywać głupot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dzisiaj zdenerwował dzieciak, tak z 15 lat. Jechałem ścieżką, która prowadzi prosto przez jakiś 1 - 1,5 km(jakoś nigdy nie mogę sprawdzić ile dokładnie), obok ścieżki jeszcze 1,5m chodnika (na chodniku płytki, na ścieżkę kostka, żadnego krawężnika oddzielającego). Jadą dwa młokosy i rozmawiają, widzę ich już na 200-300 metrów przede mną, jak są już niedaleko mnie, chłopak co jechał moim pasem przyśpieszył i zjechał na swoją stronę przed kolegę. Jadą tak kawałek i na ~3 metry przede mną ten z tyłu wyskoczył i wjechał we mnie. Tak się wpieniłem,  że mu posłałem litanie z najbrzydszych słów jakich znam, a z reguły się nie rugam. Ten żadnego przepraszam ani nic, wziął rower i odjeżdża z uśmiechem na ustach, aż chciałem mu kopa zasadzić, opanowałem się jednak, po co sobie jeszcze nerwy psuć, do tego na kurs się śpieszyłem. Brr... zero wychowania ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mklos nie generalizuj tak dosadnie.... różnie może być. Nie dalej jak wczoraj moja starsza córka jadąca za mną i młodszą (byłem skupiony na małej) zajechała na ostro drogę chłopakowi który pomykał z naprzeciwka. Omijałą paskudną studzienkę (oczywiście na środku DDR), po prostu źle okresliła odległość. Przeprosiłem ściganta, ona oczywiście również...Ot po prostu - zdarza się. Fakt zrugałem ją trochę, ale kto nie robi błędów....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Fakt zrugałem ją trochę, ale kto nie robi błędów....

 

Ale z uśmiechem na ustach raczej nie odjechaliście i to jest różnica... Obracam się sporo w środowisku nauczycieli i z tego co mi opowiadają wnioskuję, że sytuacja i podejście rodziców do wychowania swoich pociech zmieniło się diametralnie na przestrzeni ostatnich 20 lat. Z pewnością nie na lepsze. Jeżeli uczeń szkoły średniej potrafi się zwracać do nauczyciela per Ty, a rodzic wezwany na rozmowę w sprawie niestosownego zachowania potrafi powiedzieć parafrazując Bogusia: "Co ty k... chcesz od mojego dziecka". (oczywiście zwykle bez słowa k... ale opowiadano mi parę scenek rodzajowych z rodzicami w roli głównej, że uszy więdną).

Tak więc nie generalizuję, tylko stwierdzam fakt. Kiedyś takie zachowanie jakie skomentowałem było rzadkością, teraz jest częste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z uśmiechem na ustach raczej nie odjechaliście i to jest różnica... Obracam się sporo w środowisku nauczycieli i z tego co mi opowiadają wnioskuję, że sytuacja i podejście rodziców do wychowania swoich pociech zmieniło się diametralnie na przestrzeni ostatnich 20 lat. Z pewnością nie na lepsze. Jeżeli uczeń szkoły średniej potrafi się zwracać do nauczyciela per Ty, a rodzic wezwany na rozmowę w sprawie niestosownego zachowania potrafi powiedzieć parafrazując Bogusia: "Co ty k... chcesz od mojego dziecka". (oczywiście zwykle bez słowa k... ale opowiadano mi parę scenek rodzajowych z rodzicami w roli głównej, że uszy więdną).

Tak więc nie generalizuję, tylko stwierdzam fakt. Kiedyś takie zachowanie jakie skomentowałem było rzadkością, teraz jest częste.

 

To niestety wszystko fakty. Na dodatek ludzie nie zdaja sobie sprawy jakwiele od tych faktow zalezy i jak to wplynie za kilk/nascie lat na zycie spoleczenstwa. Oczywiscie,zawsze starsze pokolenie twierdzilo, ze mlodzi sa okropni ale teraz ze wzgledu na komercjalizacje zycia i srodki przekazu to zjawisko narasta jak predkosc na rowni pochylej. Najgorsze jest to, ze panuje ogolna znieczulica na takie zachowanie. Zreszta w polityce i rzadzie wystepuja bardzo podobne zjawiska i tez ludzie pozwalaja sie kopac w tylek, po czym podnosza sie troszke i wypinaja ponownie. Czesto smiejecie sie z zachowan czy kultury arabskiej. Wyobrazacie sobie by u nas, tak jak w Egipcie wyszlo na ulice ponad pol kraju wyrazic swoja opinie i  walczyc o swoje? Sorry za OT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niecałą godzinę temu jeden z moich "kolegów" z którymi jeżdżę do pracy zdjął pieszą na przejeździe Górczewska-Ciołka w Warszawie, praktycznie na moich oczach. Jegomość wjechał na przejazd pełnym gazem i do tego jeszcze jadąc po bandzie (na granicy przejazd-przejście). Przejazd należy do niebezpiecznych, gdyż ruch pieszy i samochodowy (zielona strzałka) jest duży. Byłoby mu "wybaczone", gdyby przejeżdżał tam pierwszy raz w życiu, ale nie jest to jego pierwsza wycieczka w tych okolicach. Nic poważnego się nie stało, bo prawdopodobnie ją tylko zahaczył, ale na tyle mocno, że piesza wylądowała na ziemi i dość mocno się poobijała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj koleś zapatrzony w bok na wąskiej DR jechał mi na czołówkę z taką prędkością, że aż zapomniałam gdzie mam dzwonek. Zdążyłam krzyknąć "Uwaga!", bo nie miałam nawet gdzie uciekać. W ostatniej chwili uniknęliśmy kolizji.

Ostatnio bardzo często widzę rowerzystów patrzących na swoje stopy, na przednie koło, w bok, na licznik, na zegarek, na ekran telefonu, byle tylko nie przed siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj na DDR na Maczka, w miejscu za przystankiem (tam jest taka szykana, przesłonięta ekranem akustycznym) spotkałem na kursie kolizyjnym starsze państwo na roweruch wyjeżdżające zza ekranu, zza zakrętu. Oczywiście obok siebie, oczywiście nic nie widzieli. Pan w panice próbował rozjechać swoją małżonkę. O włos się minęliśmy, a pan z bulwersem na swoją małżonkę (chyba że się rozjechać nie dała), a to on przecież pod prąd zasuwał. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...