Skocz do zawartości

[ruch drogowy] Nowe przepisy dt. rowerów?


Rekomendowane odpowiedzi

Bo urzędnicy tak mają. Inna sprawa, że odpowiedź wyślą pocztą i dlatego domagają się tych danych. Mają podkładkę, że odpowiedzieli.

Też jest to dla mnie niepojęte, bo emaila równie dobrze można zarchiwizować. Ale papier jest papier...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano · Ukryte przez durnykot, 15 Lipca 2012 - nic nie wnosi do tematu
Ukryte przez durnykot, 15 Lipca 2012 - nic nie wnosi do tematu
Przecinanie się kierunków ruchu też jest bronią obusieczną, bo zaraz wyjdzie, że włączając się do ruchu z parkingu czy stacji benzynowej musisz uzywac reguły prawej ręki. Rozsądne? Chyba nie.

 

No i nie dociera....

 

Masz napisane wyraźnie że włączanie do ruchu z parkingu dojazdu do posesji itd itp nie jest przecięciem kierunków jazdy.

Czytaj przepisy ze zrozumieniem

Podałem przepis który jasno daje do zrozumienia że przecięcie ddr z jezdnią jest przecięciem kierunków jazdy.

 

Nie próbuj zaczerniać sytuacji i upierać się że ddr to taki chodnik dla rasy lepszej bo rowerowej.

 

Po to są azyle między tarczą skrzyżowania a PdP

 

O czym ty piszesz? Azyle są dla pieszych. Mało który umożliwia zatrzymanie bez blokowania skrzyżowania po to się cofa przejścia a nie robi azyle.

 

Jak się nie zmieścisz na zielonym (bo np. pani przed Tobą zaspała) to też wjedziesz w tłum na przejściu, bo musisz zjechać?

 

A wiesz że piesi nie powinni wtedy wejść na przejście jak bezrozumne bydło. W naszym nowym podobno świetnym kodeksie nie znalazłem takiego zapisu a w niemieckim który miałem jako ostatni w rękach taki widnieje. Do puki skrzyżowanie nie jest puste choć masz zielone nie masz na nim pierwszeństwa. Czasem sytuacja na drodze się zmienia diametralnie i zostaniesz na skrzyżowaniu pomimo że nie było najmniejszych przesłanek że tak się stanie i co i korek :) .

Pieszy nie złamał ani jednego prawa, Twój kolega złamał przynajmniej dwa (niezastosowanie się do znaku D6, byc moze równiez P11, niedostosowanie prędkości do warunków

 

A skąd wiesz? Jesteś wróżką? Sprawa się ciągła dość długo przeszła przez dwóch biegłych o opinie których prosiła prokuratura i nie doszukała się znamion przestępstwa co więcej wytoczyli sprawę kobiecie.

Więc błagam cię nie ###### trzy po trzy.

Baba wlazła pomimo braku widoczności na drogę na maskę samochodu (jest duże prawdopodobieństwo że nawet ścięła pas zieleni i weszła na koniec przejścia co jest nieweryfikowalne). Co więcej po pasie prawym jechało również auto które było wysunięte o pół długości przed znajomego. On jechał nie tylko przepisowo ale i wolniej bo ok ~40. Ślady hamowania wskazują ze zareagował prawidłowo.

Ale jest winny bo ty tak mówisz. Jak ci pijak wyskoczy z krzaków to ty będziesz winny? jak ci ktoś wbiegnie na przejście to ty będziesz winny?

Zdajesz sobie sprawę że z takim podejściem nie można by wsiąść w samochód?

Powinno być ujęte w przepisach wyraźnie że kierowca na skrzyżowaniu ma pierwszeństwo przed pieszymi wchodzącymi na przejście za skrzyżowaniem.

 

I na koniec - znajdź mi proszę dwa przypadki z ostatniej dekady, kiedy potrącony rowerzysta wbił się do kabiny i ciężko ranił lub zabił pasażera. Z winy rowerzysty. Jak polecę 200 przez miasto i staranuję wycieczkę pierwszaków, to też pewnie któryś mi szybę zbije i nabije siniaka, ale czy to ma być argument?

 

A przepraszam po co? chcesz sobie notatki porobić? To poszukaj. Sorry ja nie google pomyliłeś adresy. Czytając różne informacje trafiłem na takie doniesienia i sorry nie będę poświęcał swojego czasu na szukanie starych doniesień prasowych.

 

 

ale powoływanie się na to że osoba wchodząca na przejście (no właśnie "azyl" wymyślono po to, żeby pieszemu krzywdy nie zrobić, a nie żeby pieszy tam czekał na prawo łaski, a przynajmniej w taki sposób mówią o tym cytowane na poprzednich stronach przepisy, jedyna różnica jest taka że można ruszyć, gdy pieszy zejdzie z naszej części pasów, zamiast czekać aż zejdzie z jezdni) nie miała zamiaru dalej przechodzić, to już coś jest nie tak.

 

Uczepiliście się tego azylu a ja wam tłukę ze to był pas zieleni :) nie dociera? nie ma tam takiej możliwości żeby widzieć pieszych naprzeciwległym pasie bo zasłaniają je auta stojące do skrętu w lewo. A dla twojej wiadomości nikt nie potrafił określić prędkości pani bo ona się mieszała w zeznaniach. W każdym razie bardzo się spieszyła po dziecko do przedszkola. Tak bardzo że na karetkę czekać nie chciała.

 

Co do prędkości to idąc 8km/h przechodzi w 1s ~2,5m czyli spokojnie dochodzi do przejścia a kolejnymi dwoma krokami ląduje centralnie przed maską. (pani szła szybko więc mogła mieć prędkość większą )

A teraz uświadomże samochód będący na środku skrzyżowania jedzie z prędkością 40/h naciska hamulec po sekundzie jest przy przejściu i trafia na panią która nie przewidziała że kilkaset kilo nie stanie bo ona lezie. i Auto staje parę m za przejściem.

Sorry ale fizyki nie oszukacie jak wam ktoś pod koła wlezie w takiej sytuacji nie będziecie mieli nic do powiedzenia. Tak naprawdę nawet jak byście jechali 20/h.

Wszelkie przepisy o regule prawej dłoni, a także znaki "droga z pierwszeństwem przejazdu" dotyczą jezdni.

 

I wracając z lekcji fizyki to niestety ale nie jezdni a PRZECINANIA SIĘ KIERUNKÓW RUCHU. Chyba masz jakiś wybrakowany kodeks.

 

Przecinanie się kierunków ruchu

Art. 25. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo — także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

 

3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem.

 

Szerokość, natężenie ruchu itp. W większości wypadków jest to proste do wyczucia. W innych się zwalnia lub zatrzymuje, żeby ogarnąć sprawę.

 

No to jak tak ogarniasz sprawę to może zacznij na butach jeździć?

Sory ale droga to nie miejsce na radosną twórczość i gdybanie. nie ma tu miejsca na wyczucie !!!!! Jak źle wyczujesz pozabijasz ludzi.

 

Aha i jeszcze rejestrator gps z kamerą dla każdego i comiesięczna spowiedź z wykroczeń drogowych...

 

I jeszcze zintegrowany wziernik doodbytniczy sprawdzający co z kim kiedy i czy stolec prawidłowy.... ??

Może po prostu kaganiec i smycz dla każdego obywatela będzie prościej po co obywatel ma myśleć.

 

Tak jest choćby na ulicach osiedlowych, zauważcie, że przeważnie pierwszeństwo "mają" ci jadący na wprost, boczne uliczki przepuszczają. Do czasu aż przyjedzie ktoś, kto jest na osiedlu nowy i jest pisk. Ja tak miałem i się nauczyłem puszczać ludzi z prawej zawsze. Nie żeby cokolwiek to zmieniło, patrzą jak na kosmitę i dalej stoją

 

Jest jedno ale :) Czasem na osiedlowych jest tak ciasno że jak ci z bocznej wyjadą to ty już nigdzie nie pojedziesz :) stąd też nieraz puszczają dla ułatwienia pomimo że mają pierwszeństwo. Ale już parking "selgrosza" mnie przeraża. Przy wjeździe wielka tablica że obowiązują przepisy a jeżdżą na wyczucie. Tam to już zgrywam super uprzejmego i puszczam wszystkich bo więcej sytuacji wypadkowych mam będąc tam 10 min niż cały miesiąc po mieście śmigając :D

Zdecydowanie jazda na wyczucie jest złym pomysłem.

Odnośnik do komentarza

KrisK w każdym wątku, w którym się wypowiadasz, rozsądny i rzeczowy jest tylko Twój pierwszy post, którym zaczynasz dyskusję. Każde kolejne przypominają teksańską masakrę piłą mechaniczna - dzisiaj przegiąłeś. To forum to nie rynsztok do wulgarnych połajanek. Zgłosiłem Twój post do moderacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 km/h to już biegnie.

 

Marsz wojskowy, zwykły marsz to 7km/h. Tak samo szybko idąca osoba spokojnie uzyska te 8km/h na krótkich odcinkach.

Usilnie proszę o nie naginanie rzeczywistości.

 

mklos1 nie pisze delikatnie mam taki a nie inny styl pisania od zawsze. Jak widzę źle odbierany i za ostry, może masz i rację że odbierany nawet jako wulgarny. Ale nie da się pisać delikatnie w obliczu stwierdzeń że pierwszeństwo ( "Szerokość, natężenie ruchu itp. W większości wypadków jest to proste do wyczucia." ) jest proste do wyczucia i tych że głupie przepisy należy ignorować.

Robiąc kilkaset kilometrów dziennie samochodem po mieście przestaje cię to śmieszyć jak trafiasz na kilkudziesięciu rowerzystów kilkudziesięciu kierowców i tyleż samo pieszych chodzących wedle uznania bo przecież pierwszeństwo jest proste do wyczucia a przepisy głupie więc ich stosować nie będą. I przykro to mówić ale rowerzyści są przodownikami głupich skrajnie niebezpiecznych i ignoranckich zachowań włącznie z wyprzedzaniem na przejściu lawirując pomiędzy pieszymi!!!.

 

 

Trafiając na takie wypowiedzi na forum rowerowym jestem "trochę" przerażony. To w końcu miejsce dla pasjonatów rowerowych dla tych którzy powinni być świadomi i chcieć żeby rowerzyści byli postrzegani jako ci lepsi a nie ci bardziej niebezpieczni i stawiający się ponad prawem.

 

 

Postaram się być delikatniejszy na przyszłość :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w końcu miejsce dla pasjonatów rowerowych dla tych którzy powinni być świadomi i chcieć żeby rowerzyści byli postrzegani jako ci lepsi a nie ci bardziej niebezpieczni i stawiający się ponad prawem.

Czyli nic nie rozumiesz z tego o czym mówimy...

 

Świadomy uczestnik ruchu nie musi się zastanawiać jaki teraz przepis zastosować, bo doskonale wie jak się zachować.

Świadomy uczestnik ruchu wie na ile może sobie pozwolić w danej sytuacji.

Świadomy uczestnik ruchu rozumie (w większości przypadków) motywacje ustawodawcy i świadomy zagrożeń potrafi oszacować ryzyko złamania przepisów.

Jazda zgodnie z przepisami niestety nie zapewnia podstaw sprawnego poruszania się po mieście: płynności i bezpieczeństwa (nie podaję tego jako argument za łamaniem prawa, a jako kontrargument, że przepisy załatwią wszystko).

Na koniec coś o wyczuciu i ścisłości prawa. Bezpieczna odległość, dostosowanie prędkości do warunków na drodze, możliwie blisko prawej krawędzi. Ilo to m, km/h? Nie wszystko da się sprecyzować i koniec końców i tak pozostaje wyczucie i praktyka.

 

Robiąc kilkaset kilometrów dziennie samochodem po mieście przestaje cię to śmieszyć jak trafiasz na kilkudziesięciu rowerzystów kilkudziesięciu kierowców i tyleż samo pieszych chodzących wedle uznania bo przecież pierwszeństwo jest proste do wyczucia a przepisy głupie więc ich stosować nie będą. I przykro to mówić ale rowerzyści są przodownikami głupich skrajnie niebezpiecznych i ignoranckich zachowań włącznie z wyprzedzaniem na przejściu lawirując pomiędzy pieszymi!!!.

Te przypadki to w większości nie wyczucie, a najzwyklejsze: "bo to jest moja droga i mi się należy". Nie ma nic wspólnego z tym o czym mówię.

Rowerzyści może i wydają się najmniej ogarnięci, ale na pewno nie są to skrajnie niebezpieczne zachowania. Pędzących po chodnikach jest promil i należy ich tępić. Lawirowanie między pieszymi z dostosowaną prędkością skończy się przeważnie maksymalnie potłuczeniami (ze wskazaniem na rowerzystę). Skrajnie niebezpieczne to są zachowania kierowców, bo to oni zabijają swoją prędkością i masą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrajnie niebezpieczne to są zachowania kierowców, bo to oni zabijają swoją prędkością i masą.

 

Dobra, przypadek z piątku: rowerzysta jedzie chodnikiem na jego drodze ludzie czekający na czerwonym więc bezstresowo zjeżdża na jezdnię przed przejściem i wjeżdża na chodnik za przejściem. Zapomina zerknąć czy ktoś nie jedzie. Gdybym nie zwolnił wyraźnie nie wjechał w dziurę, którą się tam zawsze omija blisko prawej to by gość dostał w bok i poleciał w stojących na przejściu ludzi.

Ale on nie zachował się skrajnie niebezpiecznie tylko ja. :) A i owszem o mało nie dostałem strzała w tył, bo gwałtownie przyhamowałem na prostej drodze!!!!

 

Wjechał ci ktoś z prędkością 20/h w nogi na rowerze? Weź kumpla stań na drogę i go poproś żeby to zrobił 4x. Potem zobaczymy czy na 4 próby ani raz nie połamie ci nóg. Potem możemy rozmawiać o tym jak uszkodzenia są ze wskazaniem na rowerzystów.

 

 

Te przypadki to w większości nie wyczucie, a najzwyklejsze: "bo to jest moja droga i mi się należy". Nie ma nic wspólnego z tym o czym mówię.

 

No niestety nie koniecznie, bo wiele razy kompletnie nie wiedzą ze mają pierwszeństwo albo że go nie mają.

W wielu miejscach jest tak ze pierwszeństwo nie jest intuicyjne a wprost przeciwnie i tam można się autentycznie załamać jak ludzie głupieją.

To co napisałeś o natężeniu ruchu również nie jest prawdą bo wielokrotnie droga o mniejszym natężeniu ma pierwszeństwo. Czasami jest to zamierzone czasem wychodzi przypadkiem na skutek np zmian w rozłożeniu obciążeń ruchu.

Świadomość tego i nie opieranie się na wyczuciu tylko na faktycznej sytuacji zastanej jest podstawą bezpiecznej jazdy.

Owszem na rowerze często na pewno się kierujesz wyczuciem.... Czyli czy ten gość w aucie wie ze mam pierwszeństwo czy nie wie albo po prostu się tym nie przejmie. Tu się zgodzę. Ale z drugiej strony jak jedziesz na rowerze to nie chciał byś żeby facet w aucie na wyczucie uznał że ty jednak tego pierwszeństwa nie masz i staniesz. Prawda? :D

 

Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem obecnych przepisów ale jednak ich nie przestrzeganie robi nam z ulic "meksyk" to nie jest droga do normalności. Prowadzi do zachowań nieprzewidywalnych innych uczestników ruchu.

Zauważ ze wiele osób uważa że stanie na czerwonym świetle na przejściu jest bezsensem jak nic nie jedzie :)

I ja to rozumiem bo szlag trafia nie jednego jak stoi na pustym skrzyżowaniu 3-4min

Wielu przejeżdża na czerwonym przez przejścia bo nie ma pieszych i uważa za bezsensowne stanie i można to zrozumieć bo są takie przejścia gdzie masz 2min postoju mimo że nie uraczysz tam pieszych.

 

Tylko zauważ do jakiej paranoi to prowadzi?

Zauważ że ci lecący po chodnikach też uważają że jest ok a przepis że im nie wolno jest głupi i go przestrzegać nie będą.

Zauważ że na jednym z wątków masowo wielu z tu zgromadzonych uznaje chodnik za drogę powrotu do domu po piwku!!!

 

Ty w celu uwiarygodnienia swojej tezy stwierdzasz że lawirowanie z dostosowaną prędkością między pieszymi skończy się potłuczeniami.

Tylko zastanów się czy chciał byś dostać stalową rurką w brzuch nawet jak ona by leciała z prędkością tych 8-12km.

Czy to znaczy że nie jeżdżę po chodnikach? Jeżdżę z tym ze jak mam w polu widzenia pieszych albo możliwość że się pojawią to się toczę.

Wiem średnia leci na pysk człowiek jest umordowany ale nie ryzykuje zdrowia innych.

 

 

Mam nieodparte wrażenie ze nie zdajecie sobie sprawy z realiów i fizyki. Ktoś mi tu napisał że 8km to bieg...

Taka przykra prawda że prawie nikt nie zastanawia się nad prędkościami drogami hamowania prędkościami jak i skutkami zderzeń. I to nie ze złej woli czy niedouczenia ale najnormalniej jakoś tak nigdy nie mieli okazji siępochylic nad tym.

Tak samo kierowca który mija rowerzystę w odległości 30-50cm nie zdaje sobie sprawy ze za blisko że taki rowerzysta musi się "zębami trzymać roweru" żeby go nie zwiało z drogi. Ale dla jak wielu ten przepis jest idiotyczny więc go łamią z premedytacją?

Dla większości którzy nie jeździli na rowerach i nie mieli przyjemności być wyprzedzani przez szybko jadące auto. Zresztą nawet ci nieraz wsiadając do auta miną was na cm bo najnormalniej pojęcie 1m jest dla nich abstrakcją.

Piesi też zachowują się tak jak by fizyka nie istniała.

 

 

Zrozum że świadomy kierowca unika łamania przepisów bo jest świadomy że prowadzi to do ich zaostrzania (i doprowadzenia do absurdów) i zwiększania sankcji jak i przedewszystkim do ryzyka wypadku.

Świadomy kierowca chce prostych przepisów a nie walki z ustawodawcą i policja w kotka i myszkę.

 

Wizja świadomości łamania przepisów (głupich :) oczywiście) ma jedną poważną wadę. Dla każdego inne przepisy są głupie i każdy ma inną "świadomość skutków" więc prowadzi to do kompletnej nieprzewidywalności na drodze. Jak trochę jeździsz to wiesz że dla większości ograniczenie w miejscowościach do 50 jest głupie . Ograniczenie do 70 na dwupasmówkach w mieście jest już conajmniej idiotyczne a zakaz skręcania w prawo z lewego pasa też dla wielu jest głupi bo po co oni mają stać i czekać jak lewy jest pusty :) Pomijam tych co jadą pod prąd bo:

"oni tak jeździli zanim ktoś powstawił te głupie znaki"

"oni mają tylko 300m do domu"...

I nie przyznaj im racji jak wyciągną argument ze oni tak od lat jeżdrzą i jeszcze wypadku nie mieli :) A poza tym jak oni tak jadą to uważają :D

 

Takie podejście prowadzi do tego że całość przepisów jest głupia (dla każdego co innego).... Co więcej jak będziesz odpowiednio długo rozmawiał z różnymi osobami to dojdziesz do wniosku że ich racje nie są takie do końca głupie.... Ale w ten sposób wykreśliłbyś cały kodeks i zaczęlibyśmy stosować prawo większego samochodu.

 

Wiem że brzmi to co napisałem absurdalnie ale do takich wniosków tu dochodzimy powolutku, tylko że nikt tego głośno nie powie.

 

Podałem dwie interpretacje i konkretne przepisy. Mogą się podobać albo nie, jednak pokazują jak wieloznaczne są przepisy i że niestety moja racja nie wzieła się z powietrza a z czystego przeczytania tych przepisów kontrargument w postaci "na wyczucie" jest dość kuriozalny. Tak samo zakładanie że przejścia wokół rąda do niego nie nalezą albo należą zaczyna przypominać jakąś czarną komedię i prubę naciągania przepisów.

Naprawdę chciałbym nie musieć wyczuwać co wyczuwa inny uczestnik ruchu. Nie mam zdolności paranormalnych :)

 

Za uproszczeniem przepisów jestem jak najbardziej. Przepisy muszą być klarowne.

Kodeks powinnien mieć kilka stron. Obecny porusza te same kwestie w kilku miejscach wprowadzając w błąd i pozawaljąc na spory ideologiczne.

 

 

Ja kończę czekam z niecierpliwością na odpowiedź wyższej instancji jaką jest nasza nieomylna władza :D ktora dla naszej rozrywki smaży takie przepisy zebyśmy zgadywali co autor mial na myśli ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiasem mówiąc jestem ciekaw dlaczego żądają tych danych osobowych, tj. jaką podstawę po temu znaleźli -- czyli jak potraktowali (od strony prawa) owo pytanie...

Może po to by sprawdzić, czy przeciw danej osobie nie jest prowadzone postepowanie. Innymi słowy żeby nie zrobić kolegom koło ucha :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, przypadek z piątku: rowerzysta jedzie chodnikiem na jego drodze ludzie czekający na czerwonym więc bezstresowo zjeżdża na jezdnię przed przejściem i wjeżdża na chodnik za przejściem. Zapomina zerknąć czy ktoś nie jedzie. Gdybym nie zwolnił wyraźnie nie wjechał w dziurę, którą się tam zawsze omija blisko prawej to by gość dostał w bok i poleciał w stojących na przejściu ludzi.

Ale on nie zachował się skrajnie niebezpiecznie tylko ja. :) A i owszem o mało nie dostałem strzała w tył, bo gwałtownie przyhamowałem na prostej drodze!!!!

Rozumiem, że obaj jechaliście w tym samym kierunku? Tak zachowanie z gatunku tych gorszych, ale to przypadek jeden na ile, że o tych skrajnie niebezpiecznych mówisz jak o normie?

Polecam odpowiedzieć sobie w duchu na pytanie: na przestrzeni ostatnich dni/tygodni itd. kto był winny niebezpiecznych sytuacji, ktoś inny, wyłącznie ja, pół/pół.

Wjechał ci ktoś z prędkością 20/h w nogi na rowerze? Weź kumpla stań na drogę i go poproś żeby to zrobił 4x. Potem zobaczymy czy na 4 próby ani raz nie połamie ci nóg. Potem możemy rozmawiać o tym jak uszkodzenia są ze wskazaniem na rowerzystów.

To też policz jakie obrażenia odniesie upadający rowerzysta, bo zdaje się że to pomijasz. Poza tym taka prędkość w kontakcie z pieszym jest już dosyć duża. Przeanalizuj zderzenia przy kilkunastu lub kilku km/h.

No niestety nie koniecznie, bo wiele razy kompletnie nie wiedzą ze mają pierwszeństwo albo że go nie mają.

W wielu miejscach jest tak ze pierwszeństwo nie jest intuicyjne a wprost przeciwnie i tam można się autentycznie załamać jak ludzie głupieją.

To co napisałeś o natężeniu ruchu również nie jest prawdą bo wielokrotnie droga o mniejszym natężeniu ma pierwszeństwo. Czasami jest to zamierzone czasem wychodzi przypadkiem na skutek np zmian w rozłożeniu obciążeń ruchu.

Świadomość tego i nie opieranie się na wyczuciu tylko na faktycznej sytuacji zastanej jest podstawą bezpiecznej jazdy.

Owszem na rowerze często na pewno się kierujesz wyczuciem.... Czyli czy ten gość w aucie wie ze mam pierwszeństwo czy nie wie albo po prostu się tym nie przejmie. Tu się zgodzę. Ale z drugiej strony jak jedziesz na rowerze to nie chciał byś żeby facet w aucie na wyczucie uznał że ty jednak tego pierwszeństwa nie masz i staniesz. Prawda? :D

Jeżeli nie wiedzą, że mają pierwszeństwo to żadna krzywda się nie dzieje. Przecież muszą im ustąpić zatrzymując się i wtedy wszystko wiadomo.

Jakieś przykłady tych nieintuicyjnych miejsc (chodzi także o natężenie)?

A zastaną sytuację niby czym się ocenia jak nie wyczuciem, na które składa się znajomość przepisów i doświadczenie?

Jadąc samochodem tak samo wyczuwasz, czy ktoś Ci wymusi czy nie. Jednak masz ten margines bezpieczeństwa w postaci kontrolowanych stref zgniotu i innych zabezpieczeń. Nie mając tych zabezpieczeń przy każdym przecinaniu bocznej drogi zastanawiam się czy nikt mi nie wyjedzie. W większości przypadków zakładam, że może i zachowuję margines na hamowanie.

 

Nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem obecnych przepisów ale jednak ich nie przestrzeganie robi nam z ulic "meksyk" to nie jest droga do normalności. Prowadzi do zachowań nieprzewidywalnych innych uczestników ruchu.

/ciach/

 

Tylko zauważ do jakiej paranoi to prowadzi?

Zauważ że ci lecący po chodnikach też uważają że jest ok a przepis że im nie wolno jest głupi i go przestrzegać nie będą.

Zauważ że na jednym z wątków masowo wielu z tu zgromadzonych uznaje chodnik za drogę powrotu do domu po piwku!!!

Zgadza się, że łamanie przepisów nie ma jedynie aspektów zmniejszenia bezpieczeństwa w danej sytuacji. Odbija się również ogólnie na społeczeństwu, bo najzwyczajniej w świecie łamie się normy społeczne. Jednak czy to tak lawinowo spowoduje zmniejszenie respektowania przepisów i wzrost wypadków?

Inna kwestia, to sensowność niektórych przepisów i działań mających "poprawić" bezpieczeństwo. Np. DDR wzdłuż drogi, przejazdy na skrzyżowaniu, po modernizacji skrzyżowania ustawili znaki końca ddr przed i początku za, pies drapał, że na wyspie między pasami była wyznaczona ścieżka. Urzędnicy chcieli zwiększyć bezpieczeństwo zmuszając rowerzystów do przeprowadzania rowerów przez skrzyżowanie. Oczywiście wszyscy lali na to, bo to była totalna bzdura.

 

Aż się zdziwiłem, że w tamtym temacie nikt tego nie wytknął ;)

Ty w celu uwiarygodnienia swojej tezy stwierdzasz że lawirowanie z dostosowaną prędkością między pieszymi skończy się potłuczeniami.

Tylko zastanów się czy chciał byś dostać stalową rurką w brzuch nawet jak ona by leciała z prędkością tych 8-12km.

Czy to znaczy że nie jeżdżę po chodnikach? Jeżdżę z tym ze jak mam w polu widzenia pieszych albo możliwość że się pojawią to się toczę.

Wiem średnia leci na pysk człowiek jest umordowany ale nie ryzykuje zdrowia innych.

Teraz to coś zamieszałeś. Z jednej strony mówisz, że nie jest halo, bo można kogoś zdzielić kierownicą, a zaraz twierdzisz, że spokojnie się tocząc jest ok. Zdecyduj się. I tak na pewno nie jest to przyjemne (tak samo nie jest przyjemne jak się zderzy pieszy z pieszym), ale większych obrażeń nie spowoduje.

Żeby z taką prędkością kogoś uderzyć, to trzeba się pchać za szybko w tłum, albo ktoś Ci wbiegnie lub wyskoczy zza przeszkody. W jednym i drugim przypadku niedostosowana prędkość lub marginesu odległości. Taka prawda, decydując się na jazdę po chodniku trzeba przyjąć odpowiedzialność za prawowitych użytkowników tego kawałka drogi.

Tak samo praktykuję, im gęściej tym wolniej. Np. wczoraj to nawet piesi mnie wyprzedzali ;)

 

http://zielony-trans...podzielona.html

Polecam poczytać o takich wynalazkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec coś o wyczuciu i ścisłości prawa. Bezpieczna odległość, dostosowanie prędkości do warunków na drodze, możliwie blisko prawej krawędzi. Ilo to m, km/h? Nie wszystko da się sprecyzować i koniec końców i tak pozostaje wyczucie i praktyka.
Ale przecież to wszystko jest bardzo dokładnie określone:

1. bezpieczna odległość - odległość która pozwala Ci wyhamować pojazd w przypadku nagłego zahamowania pojazdu poprzedzającego, w przypadku roweru będzie to napisane w normie EN14766 (4.6.7.4.1) (10m jeżeli hamujesz tylnym hamulcem z prędkości 25km/h i 6 m przy tej samej prędkości dla obydwu hamulców) hamulce dopuszczone na rynek europejski (ze znaczkiem CE, a nie nie CE - China Engineering) są do takiej maksymalnej prędkości przystosowane - więcej robisz w ramach mandatu za inne zagrożenie na drodze, lub nie dostosowanie prędkości do warunków jazdy

2 dostosowanie prędkości do warunków na drodze - j.w. tylko pomnóż prędkość przez iloraz współczynników tarcia dla asfaltu i dla wody

3 możliwie blisko prawej krawędzi - rower zajmuje 90 cm (DDR/2), jeżeli z boku znajdują się wyboje lub inne szykany, to w ramach wyższej konieczności definicja ta oznacza pas 90 cm zaczynający się od krawędzi szykan, plus 1 metr od wyprzedzanych pojazdów (na jednym ze szlaków do pracy mam pas dla rowerów dzielący jezdnię od zatoczek parkingowych, co, gdyby miało miejsce w Polsce, oznacza konieczność zmiany pasa na normalny zamiast kontynuowania jazdy pasem dla rowerów, a w Anglii mam obowiązek zmiany pasa na normalny na tym odcinku ze względu na obowiązek unikania kolizji, w tym wypadku z pieszymi wysiadającymi z pojazdów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpieczna odległość... MINIMUM 2s od pojazdu poprzedzającego :) Kiedyś tak to było określane. Czasem określa się jako 1,5 x prędkość. Czyli jak jedziesz 200/h to 300m :)

I to nie jest przesada a bardzo bardzo dobry nawyk.

 

zekker dużo piszesz o wyczuciu a nie masz miarki w oku.... UUUUUUU kiepska sprawa.... Powinieneś sobie kupić takie okulary z dalmierzem :)

 

 

Teraz to coś zamieszałeś. Z jednej strony mówisz, że nie jest halo, bo można kogoś zdzielić kierownicą, a zaraz twierdzisz, że spokojnie się tocząc jest ok. Zdecyduj się.

 

Mam dzieci najstarsze ma 9 lat :) (Co więcej mam żonę która nie trawi ulic ;) ) To zmusza do korzystania z chodników bo ulice z dzieckiem to jednak za duże ryzyko. Choć nie mówię że nie przyzwyczajam ich do ulic jednak wszystko w granicach rozsądku.

Sam rzadko goszczę na chodniku bo ja się czuje na ulicach naturalnie... Jak idę na butach to łapię się na tym że zaczynam patrzeć na światła dla aut zamiast pieszych :) Jak korzystam z chodnika to tam gdzie jest to bezpieczne a jazda ulicą będzie w######iać kierowców.

 

Co do prędkości to rzadko widzę tych wolniej niż te ~10/h jadących. Dziadkowie i rodziny z dziećmi może i tak ale większość się pcha szybciej.

 

Np. DDR wzdłuż drogi, przejazdy na skrzyżowaniu, po modernizacji skrzyżowania ustawili znaki końca ddr przed i początku za, pies drapał, że na wyspie między pasami była wyznaczona ścieżka. Urzędnicy chcieli zwiększyć bezpieczeństwo zmuszając rowerzystów do przeprowadzania rowerów przez skrzyżowanie. Oczywiście wszyscy lali na to, bo to była totalna bzdura.

 

Wesoła twórczość naszych zarządców dróg... I tu uważam ze DDR powinna być traktowana jak zwykła droga dla aut. A jej oznaczanie powinno być zminimalizowane. W tym momencie ilość stawianych znaków przytłacza i powoduje że DDR robią się cholernie kosztowne w oznakowaniu i utrzymaniu.

I tu się zgadzam ze trzeba takie bzdury tępić bo są bezpośrednią przyczyna łamania przepisów przez wielu ludzi.

Jednak tępić a nie nakłaniać do łamania przepisów. Może właśnie strajk włoski.... :)

 

Jeżeli nie wiedzą, że mają pierwszeństwo to żadna krzywda się nie dzieje. Przecież muszą im ustąpić zatrzymując się i wtedy wszystko wiadomo.

 

Po pierwsze najczęściej stają jak wryci na środku skrzyżowania zmuszając do ostrego hamowania innych potem co z podporządkowanych ruszają bo myślą że ci pierwsi ich puszczają a oni się zorientowawszy że jelenie że stanęli też ruszają i spotykają się na środku :)

Więc nie jest to takie bezpieczne.

Po drugie gorzej jak nie wiedzą że mają ustąpić.

 

Jakieś przykłady tych nieintuicyjnych miejsc (chodzi także o natężenie)?

 

Ciężko tak na zawołanie :)

 

ale

https://maps.google.pl/maps?q=krak%C3%B3w+kasztanowa+&hl=pl&ie=UTF8&ll=50.065039,19.866344&spn=0.001897,0.004823&sll=51.658927,20.324707&sspn=3.755336,9.876709&t=h&hq=kasztanowa&hnear=Krak%C3%B3w,+ma%C5%82opolskie&z=18

 

ruch mały jednak jadący kasztanową (od strony hełmu) jakoś zapominają że modrzewiową z góry (prawej ) może ktoś jechać :) Wielu jedzie na pamięć/wyczucie.

 

https://maps.google.pl/maps?q=krak%C3%B3w+kasztanowa+&hl=pl&ie=UTF8&ll=50.061595,19.87106&spn=0.001898,0.004823&sll=51.658927,20.324707&sspn=3.755336,9.876709&t=h&hq=kasztanowa&hnear=Krak%C3%B3w,+ma%C5%82opolskie&z=18

 

Kolejne tu masz ulicę o sporym natężeniu ruchu która ma ustąpić pierwszeństwa leśnej o znikomym natężeniu. Teraz jest stop i trochę bastują ale z reguły jadący Starowolską są zaskoczeni że powinni ustąpić pierwszeństwa.

(Nie wiem jak jest na dzień dzisiejszy jak z 2 lata temu jeździłem tamtędy codziennie było to wesołe skrzyżowanie)

 

https://maps.google.pl/maps?q=parkowa+krak%C3%B3w&hl=pl&ie=UTF8&ll=50.042379,19.951893&spn=0.000956,0.002411&sll=50.0379,19.928021&sspn=0.1215,0.308647&t=h&hnear=Parkowa,+Krak%C3%B3w,+ma%C5%82opolskie&z=19

 

Tu masz też fajne miejsce bo z jakiegoś powodu jadący staważa zawsze się ryją jak by mieli pierwszeństwo tak intuicyjnie :D

I kawałek dalej skrzyzowanie z stawarza gdzie już zupełnie każdy wykazuje intuicję i jak ktoś się tam pojawia to trzeba wykazać sie duzą dozą poczucia humoru żeby nie zacząć strzelać. Ruch prawie zaden za czesto nie bywam a jedno z miejsc gdzie często mam sytuacje w których przejazd zgodny z przepisami kończył by się kolizją. Bo inni jadą na wyczucie. Tak jeszcze jest część parkowej która robi za miejsce parkingowe i chodnik do parku pozostajć dalej jezdnią, jak chesz przejechac to nieraz piesi bedą cie chcieli zlinczować bo na ich wyczucie jedziesz chodnikiem :)

 

To masz te miejsca gdzie wiem że intuicja zawodzi notorycznie jest kilka takich ładniejszych z większym natężeniem ale nie mogę teraz sobie przypomnieć jak się potknę to podeślę :)

 

A zastaną sytuację niby czym się ocenia jak nie wyczuciem, na które składa się znajomość przepisów i doświadczenie?

 

Nie zgodze sie to o czym piszesz niebezpiecznie ociera sie o jazdę na pamięć która jest bardzo zdradziecka.

Zastaną sytuację oceniam czytaniem znaków. Jak się łapię na tym że nie czytam znaków to za radą mojego instruktora robie sobie wymuszony tydzien jazdy "świadomej" podczas którego analizuję sytuację i znaki jak na kursie.

Sorry rutyna zabija. DOSŁOWNIE ZABIJA!!! W momęcie kiedy nie pamiętasz znaków które widziałeś chwilę wcześniej nie pamietasz jaki bieg wrzuciłeś albo jakie miałeś światło znaczy ze zjada cie rutyna. Każdego to dotyka przestaje sie myśleć o jeździe a zaczyna się to robić jak oddychanie.

Cholernie niebezpieczne.

 

Jadąc samochodem tak samo wyczuwasz, czy ktoś Ci wymusi czy nie.

 

tu się zgadzam to "wyczuwamy" a raczej czytamy z zachownia kierowcy i pojazdu (dla tego zakaz przyciemniania przednich szyb) Ale to możemy wyczuwać a nie to czy ktoś ma pierwszeństwo czy nie. Pierwszeństwa musimy byc pewni ! I nie zmienie w tej kwestii zdania.

 

Zastanów sieczy nie zaczołeś jeździc "zbyt automatycznie". Po prostu czy ine przestałes myśleć jadąc (nie musisz być tego świadomy to wymaga uczciwej i niełatwej analizy względem siebie). Czytając twoje wypowiedzi nasuwa mi sie właśnie taki wniosek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zekker: Przestrzeń współdzielona w Polsce? Toż to się w głowach nie pomieści. Jak widzę skrzyżowania w Polsce, to się wcale nie dziwię, że każdy przepis analizujecie wzdłuż i wszerz. Oczopląsu można dostać od liczby znaków i kolorów. Ścieżki rowerowe są prowadzone przez skrzyżowania z taką inwencją twórczą, jakby inżynierowie karani byli za standardowe rozwiązania.

Jeśli o chodzi o numer 1 w artykule, to wcale nawet nie chodzi (tylko) o rowery, ale również samochody. Głowne skrzyżowanie w mieście przebudowano tak, że nie widać pasów ruchu, zdemontowano wszystkie światła i obowiązują zasady ogólne (krótko - zasada prawej strony). Do czasu przebudowy, na tym skrzyżowaniu ginęła w wypadku średnio jedna osoba rocznie. Od czasu przebudowy (około 10 lat) nie zdarzył się zaden wypadek z ofiarą śmiertelną, ani z ciężkimi obrażeniami. Wiem, bo mieszkam... :-)

Tak czystych i skutecznych rozwiązań drogowych jak w Holandii (niestety) w Polsce długo(!) nie będzie. To nawet nie idzie w tym kierunku. Szkoda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo słabe przykłady, gdzie wszystko jest jednoznacznie oznaczone.

Znaki pionowe jedno, znaki poziome drugie:

http://maps.google.p...002411&t=h&z=19

Tak czy inaczej odbiegamy od tematu przejazdów rowerowych.

 

Doświadczenie, a jazda na pamięć i rutyna, to nie to samo. Mając doświadczenie nie zgubimy się w nowej sytuacji, a na pewno minimalizujemy taką sytuację, bo potrafimy określić jak prawidłowo przejechać. Samo prawo i teoria nie zastąpią praktyki i nabywanego z nią wyczucia.

 

Tak czasami się łapię na rutynie, ale skoro to zauważam, to chyba nie jest źle? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla wszystkich ludzi, którzy sądzą, że o pierwszeństwie na przejeździe dla rowerzystów decyduje ostatnia setna sekundy, w której okazuje się ostatecznie, czy rower czy samochód pierwszy wjechał na przejazd polecam poniższy film z wypowiedzią dyrektora Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, pana Marka Dworaka (który na co dzień nie jest bynajmniej fanem rowerów). Ludzie, który sądzą, że to samochód ma pierwszeństwo też powinni się zapoznać z poniższym materiałem.

 

Najważniejsze jest pierwsze 5 min.

http://www.tvp.pl/krakow/motoryzacja/jedz-bezpiecznie/wideo/marek-dworak-odpowiada-na-pytania-widzow-24-viii-2010/2492048?id=&sort_by=POSITION&sort_desc=false&start_rec=48&listing_mod=&with_video=

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem i to w całości... Powiem szczerze, włos mi się zjerzył i to nie tylko na głowie..., mam już swoje lata a normalnie dostałem gęsiej skórki oglądając to. Istny meksyk, kurde, brak mi słów. Z drugiej strony uświadomiłem sobie tylko, że wracając do kraju muszę włączać czerwone światło w głowie i ze zwielokrotnioną ostrożnością poruszać się po polskich ulicach. I szczególnie muszę uważać na takich skrzyżowaniach, bo na dzień dzisiejszy byłbym od razu potrącony czy to przechodząc czy przejeżdżając rowerem.

I pytanie zasadnicze, dlaczego tam nie ma policji? Dlaczego nie edukują tych baranów za kółkiem... Przepraszam za słownictwo, jak do kurvy nędzy można jechać drugim pasem, gdy na przejściu już jest pieszy czy rower i w dodatku inne auto się zatrzymało? No jak? Jakim prostakiem trzeba być? To jest dla mnie niepojęte, nie mieści mi się w głowie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest pierwsze 5 min.

 

Nie padła odpowiedź na pytanie: "Czy rowerzysta zbliżając się do przejazdu rowerowego przez drogę z pierwszeństwem musi ustąpić pierwszeństwa pojazdom na tej drodze?"

(dla nowych w temacie, chodzi o przejazd tego typu: http://i1258.photobu...1/popularna.png )

 

Mam nadzieję, że Policja odpowie szybko na moje pytanie.

 

P.S. Przykładem kulturalnego zachowania nie wynikającego z przepisów jest tzw jazda "na suwak", która jest rekomendowana w miejscach, gdzie dwa pasy schodzą się w jeden. Żaden przepis nie obliguje kierowcy jadącego prawym pasem, by wpuszczał tego na lewym. Jednak ludzie to robią. Podobnie jak w dobrym tonie jest przepuścić rowerzystę czekającego przed przejazdem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie padła odpowiedź na pytanie: "Czy rowerzysta zbliżając się do przejazdu rowerowego przez drogę z pierwszeństwem musi ustąpić pierwszeństwa pojazdom na tej drodze?"

Jak nie padła jak padła. Dokładnie taka sama sutuacja jak na zdjęciu jest na ulicy Focha w Krakowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie padła jak padła. Dokładnie taka sama sutuacja jak na zdjęciu jest na ulicy Focha w Krakowie.

 

Zadałem pytanie Policji w sprawie takiej sytuacji. Sprawa w toku. Podanie przyjęte.

 

PS. Proponuję uważnie posłuchać audycji. Tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.S. Przykładem kulturalnego zachowania nie wynikającego z przepisów jest tzw jazda "na suwak", która jest rekomendowana w miejscach, gdzie dwa pasy schodzą się w jeden. Żaden przepis nie obliguje kierowcy jadącego prawym pasem, by wpuszczał tego na lewym. Jednak ludzie to robią. Podobnie jak w dobrym tonie jest przepuścić rowerzystę czekającego przed przejazdem.

 

Nie rozmywajmy dyskusji o przejazdach rowerowych bezsensownymi porównaniami z zamkiem. Zamek jest pewną współpracą na drodze podobną do wpuszcznia z podporządkowanej w przypadku intensywnego ruchu. A zasady pierwszeństwa na przejazdach są dokłądnie okreslone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...