Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Tak - warto komuś zwrócić uwagę że nie tytułuje kogoś wielką literą. Ja bym się dopraszał od razu jaśnie pana albo hrabio może... Oczywiście z wielkiej litery - to podstawa.

 

Fajnie że osiągasz takie tętno ale co one ma wspólnego z wynikami ? Nic. Co ma to do odchudzania - też nic. Skoro wciaż wierzysz że można jadąc w trupa ot tak nagle przycisnąć i podbić tętno o 10% aby poprawić swój wynik to gratuluje fantazji. Wielu trenuje i żyje na tłuszczach, ale i nie chwalą się tym bo i po co. Głodny najedzonego nie zrozumie i tak jest w tym wypadku. Skoro negujesz bo "tak się Tobie wydaje" to nie jest to żaden argument. A to na końcu że ktoś z tętnem 165 musiał kiedyś sie zaniedbać skoro to tylko 165 to juz totalna głupota. Ja dokrecę sie mooooże do 170 kilku uderzeń czyli przy Tobie jestem cienki bolek w Twoich zawodach kto ma wiecej uderzeń serca ale czy oby na pewno objechałbyś mnie w takim razie ? Wybacz, ale wątpię...

 

Jednak skoro to wątek o odchudzaniu to widocznie ponad 30k ludzi myli sie np i tu:

https://www.facebook.com/ketogenic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mi się wydawało, że wraz ze wzrostem wydajności (wytrenowaniem) w sportach wytrzymałościowych tętno przy tym samym wysiłku powinno spadać mimo że wyniki się poprawiają. I tak kiedyś biegalem 10 km ze średnim tętnem około 180 w 57 minut z hakiem, a teraz, 2 lata później śmigam poniżej 50 ze średnim niższym niż 170.

 

Co do ultramaratończyków, to nie wiem czy można wskazać, jakiś ogół i stwierdzić z pełnym przekonaniem, że jadą na tłuszczach. Wielu najlepszych, ale i w ogóle większość amatorów, jakich znam jedzie na dietach bezmięsnych od wegetariańskiej po wegańską, jak Scott Jurek.

 

A propos tematu, zna ktoś wegetarianina z nadwagą?

Edytowane przez domowik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To on nie jest wegetarianin, bo zupki chińskie chociażby, zawierają Guanylan disodowy (E 627) - otrzymywany z suszonych ryb, Inozynian disodowy (E 631) - otrzymywany z suszonego mięsa. Trafi się też w chipsach etc.

 

To jest pułapka spożywania produktów wysokoprzetworzonych, że się nie wie, co się je.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie argumenty typu "30 tys. lajków na facebooku nie może się mylić" jakoś nie przekonują. Książki różnych szarlatanów również nie są wyznacznikiem - bez problemu można znaleźć książki, w których "udowodniono" że homoseksualizm to choroba i że mleko szkodzi i takie bzdury. 

 

Możesz w takim razie podać linka do jakiegoś dietetyka, który promuje dietę wysokotłuszczową i przykładowe posiłki? Najchętniej wsparte opiniami lekarzy.

 

ps. również uważam że "podniosło mi się tętno ze 160 do 185 przy tym samym wysiłku" jako kompromitację piszącego. Ulegacie kilku schematom psychologicznym - siła autorytetu (książka, mądre artykuły (bo po ang)) oraz - autosugestia - skoro coś zmieniłem w diecie to teraz musi być lepiej. Typu "mniejsze zakwasy" albo "więcej siły". To jest bardzo subiektywne. Zmierz coś na sobie obiektywnie - dodaj do tego całe otoczenie (jeśli przetrenowałeś mocno zimę to ma raczej większy wpływ niż dieta?), i podawaj wyniki - typu "wyciskam na sztandze 100 a wcześniej 70". Albo na damy KOM 5km o nachyleniu 5% podjeżdżam 3 minuty szybciej. Bo to jest miarodajne a nie subiektywne samopoczucie.

 

ps2. również życzę wam wszystkiego najlepszego z dietą, obyście mieli rację i nie mieli problemów np. z miażdżycą.

 

ps3. przeczytałem artykuł http://perfectbody.pl/DIETA-I-SUPLEMENTACJA/1/340/KETOZA---niskoweglowodanowy-sposob-na-RZEZBE.html

 

I kilka cytatów, które moim zdaniem skreślają wchodzenie w takie klimaty przez zwykłych ludzi:

 

 

 

Jak pisze w swojej książce Mauro Di Pasquale, przez pierwsze 2 tygodnie Twój organizm musi przejść tzw. ‘metabolic shift’. 

Co to oznacza w praktyce? 

Po prostu ‘zjazd’… ból głowy, ciemność w oczach po wysiłku aerobowym, słabość, zmęczenie i niechęć do treningu. …
Organizm musi się przestawić na inne tory. Sama przez to przechodziłam, będąc w 2008 roku na diecie ketogenicznej.

 

typowe dla autosugestii autorytetu - dla mnie osoba bez kierunkowego wykształcenia medycznego nie jest autorytetem, a to że ona to przechodziła o niczym nie świadczy.

 

 

 

Nawiązując do małej ilości węgli w diecie, możemy przypuszczać, że występują niedobory witaminowo-mineralne. I tak też jest w istocie.

 

Piękna sprawa namawiać na dietę, w której są niedobory. Pierwszy krok do kłopotów.

 

 

 

ewentualna suplementacja

 

przy zdrowej diecie żadne supementy nie są potrzebne. nikt nie udowodni że suplementy są zdrowe i potrzebne!

 

 

 

Można więc kupić czysty, wyizolowany błonnik

 

kolejne kupowanie prochów.

 

Najciekawsza jest sugestia, że jakiś anonimowy lekarz każe jeść wg tej diety, ale zabrania liczyć kalorii. Kolejny myk psychologiczny. Wiele takich jest diet, np. nie wolno się ważyć, ale tylko mierzyć obwód. 

 

 

Edytowane przez wojtas7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem gdzie napisałem że nie wolno liczyć kalorii. Wolno i trzeba bo tylko je obcinając jest szansa na gubienie tłuszczu. Tak jak napisałem tu zmieniają się tylko proporcje b/w/t a nie składniki a to róznica. Błonnik w każdej diecie jest ważny, tu także i musem jest zjadanie mnóstwa warzyw bo inaczej nie bedzie ani witamin ani węgli. Te w minimalnej ilości też są potrzebne co napisałem wcześniej.

Biochemia Harpera - polecam jeszcze raz, tylko że może się okazać za trudna w odbiorze... Są tam wzory, cyferki, od razu widać co powstaje ze spalenia pewnych zdrowych produktów a co nie. Np tłuszcze nasycone - bo taka jest ich struktura - nie dają np wolnych rodników, inne dają niestety itd. Jak fizycznie spalony tłuszcz może się odłożyć jak płytka miażdzycowa albo do komórek tłuszczowych ? Za to insulina chętnie tłuszcz tam wtłoczy - przecież to podstawówka jaka jest zależność pomiędzy hormonami...

A wegle myślisz to samo zdrowie ? Modyfikowana skrobia, pszenica, wszędzie sacharoza, syropy, słodziki itd. Warto i na to spojrzeć z tej strony. Wybieramy mniejsze zło niestety czy jedząc to czy to. Ketoza to jedna z dróg gubienia wagi, która mamy zapisaną w genach po prostu. Inaczej nie pojawiałaby się podczas głodówek, kiedy nie było pożywienia. Ale organizm za wszelką cene chce przezyć i zamiast podbierać wtedy aminokwasy z mięśni i przekształcać na energie wybierze tłuszcz zapasowy. Podbierając z mięsni organizm po prostu nie przeżyłby za długo zabijając swój "silnik". Ot wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sivy i drwal, ta tajemnicza adaptacja to ściema jakaś, chyba że trwa rok. Ja po prawie 3 miesiącach czułem się gorzej niż po pierwszych 2 tygodniach, żadna adaptacja nie nastąpila. Chyba że jest sie naprawdę otyłym to i bez jedzenia się rok przeżyje. Swoją drogą jak robię trening 4-5 h i piję czystą wodę to niby co mój organizm wykorzystuje jako paliwo? Ja głupi myślałem że to przez robienie bazy uczy sie organizm korzystać z tłuszczu. Kulturyści to dla mnie żadne autorytety, dlaczego? Bo znam dwóch, smarują się pastą do butów, prężą przed jury, jeden na dupie od zastrzyków usiedzieć nie może, a drugi tak zdrowo się odrzywial że zakwasicy dostał i wylądował w szpitalu. Po prostu super healthy.

Kolejna rzecz: co to znaczy szybciej, lepiej? PR na stravie też nie jest obiektywny, może poprostu wiatr był korzystny. Jedynie moc byłaby obiektywna.

Sivy, drwal podniesienie tętna progowego bez wzrostu mocy jest raczej spadkiem formy, serce musi szybciej pompować bo się zmniejszyło, przykro mi, parmenides ma rację. Gdybyś przy tym samym tętnie wykręcił lepszy czas to wtedy byłaby poprawa.

 

W tej całej ideologii brakuje mi czegoś oficialnego, co byłoby poparte przez osoby, ktore można by uznać za autorytety w swojej dziedzinie. Za dużo miałem do czynienia z pseudo nauką żeby ufać temu co wypisują różni "spece". Teraz pukam się w czoło i zastanawiam się jak czlowiek z wyższym wykształceniem może pod wpływem emocji ulec jakimś szarlatanom. Dlatego wszystkim, którzy myślą o przejściu na tę dietą radzę by się mocno zastanowili, nie zafiksowali się i widzieli badania i opinie, które im pasują, gdyż każdy kij ma dwa końce. Nie wiemy jak taka dieta wpływa na zdrowie w dluższej perspektywie (10-tek lat), a jest ona bardzo obciążająca dla naszych organów. Wiemy natomiast jak wpływa na zdrowie tradycyjna zbilansowana dieta, wiemy bo się tak odżywiamy od parenastu tysięcy lat, odkąd zborza ewoluowały tak abyśmy mogli je zbierać, a my wraz z nimi by móc je wykorzytywać jako pokarm.

 

Dlaczego pszenica ma być zła, albo sacharoza?he? Kolejny absurd:grubas zje bochenek chleba, zgrubnie jeszcze bardziej i wtedy to pszenica jest zła, nie wpadnie na to że zjadł go poprostu za dużo?

Edytowane przez celar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie że normalny punkt widzenia się pojawia :-) Za dużo mamy oszołomów antyszczepionkowców czy innych szarlatanów, żeby po lekturze jednej książki decydować się na picie oleju :-) Tym bardziej że skoro dla naszego autorytetu książka, zbyt trudna w odbiorze (za duża ilość cyferek) ma być źródłem wiedzy, tym bardziej stukam się w głowę. A podejrzewam że mam sporo wyższe wykształcenie i wiedzę niż kolega, który promuje tłuszcze w diecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co za wykształceniem się chełpisz ale do podstawówki widać nie często wpadałeś. Biologia i chemia naprawdę nie gryzą, a skoro nie wiesz jak wyglada cykl Krebsa, jak utleniają się tłuszcze, co to jest w ogóle oddychanie komórkowe to nie mamy o czym rozmawiać po prostu. Zyjemy bo jesteśmy zbiorem komórek którymi rządzą pewne stałe zasady i nic tego nie zmieni. Myślisz że jedzenia wpada do żołądka i jak jest tłuste to idzie w żyły a jak słodkie to w mięsnie za pomocą czego ? Lewitacji może ? Sorry ale procesów metabolicznych które sa odkryte już dawno nie możesz negować i warto poczytać a nie negować bo tak Tobie się wydaje ale bo pewna pani w tv tak powiedziała... Niestety ale jeśli czerpie się wiedzę z tvnu, tiny to tak właśnie wyglada światopogląd i niestety ale dalej się nie podskoczy. Nawet pomimo wykształcenia. Błyśniesz może bo czuję tutaj jakiś tytuł profesorski... A może to megalomania ? W obecnych czasach naprawdę trudno nie miec wyższego wykształcenia zatem czy jest się czym chwalić ?

 

Zboże... fajnie bo jedynym które ostało się to orkisz. Reszta to modyfikowany syf odporny na lanie opryskami... Smacznego.

 

W sumie to już zrozumiałem czemu tak się spinacie że to jest złe ? Bo nie rozumiecie tego a taka ludzka natura - jak nie rozumie to na stos...

 

Zatem z punktu widzenia biochemii dlaczego to cukry są lepszym paliwem dla komórek niż tłuszcz ? Bo dla mnie to jest szarlataństwem właśnie... i dla biochemii także. Chyba że ktoś z Wan neguje co jest np paliwem przy niskim tętnie w tlenie a co jest nad progiem i ile można jechac w tlenie a ile w trupa. Tak to już wymyśliła ewolucja.

 

Kończe bo z koniem kopać się jest bez sensu... Do zobaczenia w sektorze. No tak zapomniałem - jakoś jeździmy w innych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że kończysz bo zacząłeś personalne wyjazdy. Wybacz ale nie jesteś żadnym autorytetem, jesteś jednym z milionów misjonarzy w internecie, chowającym się tym razem pod nickiem "sivydym", całkowicie anonimowym i przez to nie bierzesz żadnej odpowiedzialności za głoszone "nauki". Takich jak ty jest na pęczki, każdy wie najlepiej, szczepionkowcy itd. Rób ze swoim zdrowiem co chcesz, pij ile chcesz oleju, ale nie opowiadaj jakie to zjadłeś rozumy i jakie to książki przeczytałeś. Do tego Twoje argumenty zostały przeze mnie i poprzedników zbite całkowicie - wszystko opierasz na swoich subiektywnych doznaniach i liczysz na ulegniemy sile autorytetów.

 

Ja jestem magistrem inżynierem z politechniki i w szkole nauczyłem się, że amatorów się nie słucham. W obszarze żywienia słucham lekarzy. Napisz, jakie Ty masz wykształcenie i co oprócz przeczytania książki zrobiłeś w tym kierunku?

 

Albo znikniesz i już się nie odezwiesz, albo napiszesz że jesteś w technikum elektrycznym, masz 19 lat i się mądrzysz? Albo że jesteś kierowcą autobusu MPK. Z pełnym szacunkiem do w/w zawodów, ale chciałem tylko pokazać, kto może się kryć za takimi poradami.

 

Prowadzi to do ciekawej konkluzji - ile to teraz wysypało się internetowych trenerów. Prawie żaden z nich nie ma nawet działalności gospodarczej, nie biorą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Ale co jeden to większe obietnice sprzedaje i swoje "osiągnięcia". 

 

Dla mnie wyrocznią i autorytetem nie jest również Karolina Kozela, bo to jest również amator a nie lekarz. Ona ma z kolei wykształcenie technolog żywności, może coś bliżej z dietetyką, ale nadal wykształcenie ma dalekie od medycznego - 

 

 

Technolog żywności to osoba, która zajmuje się organizacją i nadzorem procesu przetwarzania surowców zwierzęcych i roślinnych w gotowe artykuły spożywcze. Ze względu na różnorodność tych surowców oraz wykorzystywanych do ich obróbki technologii, pracownik ten może specjalizować się aż w 14 kierunkach. Są to m.in. cukrownictwo, produkcja piekarsko-ciastkarska, technologia chłodnicza, przetwórstwo rybne, mleczarskie, owocowo-warzywne czy zbożowe. Jednak niezależnie od wyboru specjalizacji zakres wykonywanych przez niego zadań jest podobny.

 

 

Jakby tak zajrzeć do jej pracy magisterskiej to może się okazać, że jest fachowcem w dziedzinie mrożenia ryb na statkach dalekomorskich.

I dla mnie to ma być autorytet według którego rozpocznę dietę wysokotłuszczową, poparte to ma być argumentami anonimowego człowieka z forum rowerowego?

 

Wybacz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dieta tłuszczowo - białkowa, o którą tyle awanturki, no to jest znana od tysięcy lat, bo człowiek zaraz jak zszedł z drzewa, to polując zdobywał pożywienie - a więc tłuste mięso no i czasem jakieś tam korzonki jak nie upolował nic konkretnego. Długo potem nauczył się uprawiać zboże i przyswajać węglowodany co miało mu na dobre nie wyjść. Twórcy diety keto wyszli właśnie z takiego założenia, żeby powrócić do korzeni. Przeciwnicy tego podejścia argumentują, że przez tysiące lat ewolucji zmienił się też nasz organizm - chodzi o fizjologię i biochemię i powrót do korzeni nie wychodzi na dobre.

Poczytałam na temat diety keto - argumenty za i przeciw, i lekarzy i użytkowników. Najczęściej powtarza się taki oto pogląd. Dieta keto jest OK dla tych, którzy chcą nabudować mięśnie i stracić tłuszcz /mięśnie zastępują tłuszcz/- dlatego nazywana jest często dietą kulturystów. Ale też dla tych, którzy chcą szybko schudnąć, bo dieta nie tylko spala tłuszcze ale zmniejsza też poczucie głodu. W dodatku po tygodniu /pierwszy tydzień To podobno piekło/ człowiek wchodzi w stan euforii - tak działają ketony. Jednak po 3-4 miesiącach stosowania przychodzi załamanie samopoczucia - utrata apetytu, odwodnienie, zmęczenie, może dojść do zapalenia wątroby, trzustki, osłabienia nerek. Długotrwały wpływ diety na serce i mózg nie jest w pełni jasny. Lekarze mówią, że nie każdy może stosować dietę keto. Jeśli się ktoś na nią zdecyduje, to koniecznie pod kontrolą lekarza i nie dłużej niż 3-4 miesiące. Często powtarza się pogląd, że najlepiej stosować ją w 1-2 miesięcznych interwałach.

Ja przekonana jestem do Slow-Carb. Oto krótkie zalecenia:

1. "0" białych węglowodanów.

2. Owoce tylko raz w tygodniu /super łatwo przyswajalna fruktoza~fosforan glicerolu~triglicerydy poprzez wątrobę w tłuszcz/

3. "0" kalorii w płynach

4. Jem na ogół to samo, tak weszło mi to w krew, że nie ciągnie mnie do innych smaków, chociaż od czasu do czasu mam ochotę na obżarstwo i to robię /patrz. pkt ostatni/. "To samo" oznacza na śniadanie jajka niekoniecznie całe /szynka, którą sama piekę+ pomidor + czarny podpłomyk; 2-śniadanie -półtłusty twaróg ekologiczny z białą rzodkiewką, solą i olejem lnianym; lunch - ryba, szpinak, rukola z sosami na bazie oleju lnianego i prażone orzechy włoskie albo krem z miksu warzyw np z czerwoną fasolą; obiad - pieczony kurczak z dodatkiem oleju rzepakowego i czuszki + soczewica + blanszowane brokuły z olejem lnianym i solą; kolacja- fasolka szparagowa albo szparagi z cytryną i olejem lnianym lub sałata zielona z wędzoną rybą z cytryną i olejem lnianym. To nie są małe porcje. Bardzo ułatwiam sobie i często robię na dwa, trzy dni i jem na zimno to, co można.

5. Jeden dzień w tygodniu - oprócz normalnych posiłków czekolada, owoce, lody, chałwa. Wbrew pozorom nie jest to "załamanie się" ale b. ważny dzień w filozofii tej diety.

 

Temat tego wątku: jazda na rowerze a spadek masy ciała. Za bardzo zafiksowaliśmy się na diety.

Edytowane przez Izka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko twierdze, że wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem i nie ma co przeginać ani w jedną ani w drugą. Za dużo węgli, zwłaszcza prostych jest do du**, ociekające tłuszczem żarcie również.

Zboza modyfikowane? Fakt ale co nie jest, widziałeś np jak chodują ryby np łososie? Po dwie głowy im rosną od pestycydów do zwalczania pasorzytów. Niestety od tego się nie ucieknie, za dużo nas na tej małej kulce, jakbyś chciał wszystko nie modyfikowane to byś szybko z głodu umarł, więc argument żaden.

 

Z punktu widzenia biochemi, węgle jako paliwo są:

-łatwiej dostępne

-potrzebują mniej tlenu do spalenia

-są lekkostrawne i nie obciążające układu pokarmowego

 

I to chyba wie każdy kto sięgnął bo jaką kolwiek książkę do treningu lub chodził do podstawówki.

 

A w każdym tlenowym wysiłku, każdy bez względu na dietę będzie palił tłuszcz, a przy wyższej intensywności glikogen, bo tak funcjonuje organizm. Więc po co jeść węgle? A no po to że węgli organizm magazynuje mało, a tłuszczu każdy, nawet Wiggins, ma pod dostatkiem. Jeżeli by się nie liczyło na osiągi to naprawdę orgaznim sobie poradzi, ale w przeciwnym wypadku trzeba mu ułatwić trochę życie bo i tak ma ciężko. 

 

Po za tym my nie spinamy się że to jest złe tylko ty sie spinasz, bo poddajemy wątpliwości czy to jest dobre. Aha i to w sumie raczej twoja retoryka pasuje do "diety cud" z przyjaciółki:)

 

Sory, ale ja naprawdę patrzę na to wszystko obiektywnie, bo niecały rok temu też zajawiłem sie na tą dietę, która miała mnie wyleczyć a efekt był zupełnie odwrotny Dlatego chcę aby ktoś kto przeczyta takie posty jak twoje, zastanowił sie chwilę zanim podejmie działania, mogące odbić się na jego zdrowiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam jakie ludzie stosują diety to poraża panika. Owoce raz w tygodniu, lody raz w tygodniu. Oczywiście są to ludzie jeden na 10 000, na których zdrowa zbilansowana dieta nie działa, polegająca jedynie na zmniejszeniu podaży kalorii... wszyscy szukają drogi na skróty gdy tak naprawdę drogi na skróty nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtas7 - naśmiewasz się ze mnie, to zapraszam na pw. Nie żebym się tym przejęła tylko nie chcę rozpętać następnej awanturki. Wybrałeś z mojego postu lody, owoce raz w tygodniu i już oceniłeś, już uznałeś, że to głupota nie wiedząc o co chodzi. Ja nikogo do niczego nie zmuszam, tylko napisałam, że jem wg pewnych zasad. I tyle.

I jeszcze jedno, nie chodzi o odchudzanie. Mam 1.70wzrostu i ważę 53 kg. Jem bardzo dużo, ale określonych rzeczy.

Edytowane przez Izka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam jakie ludzie stosują diety to poraża panika. Owoce raz w tygodniu, lody raz w tygodniu. Oczywiście są to ludzie jeden na 10 000, na których zdrowa zbilansowana dieta nie działa, polegająca jedynie na zmniejszeniu podaży kalorii... wszyscy szukają drogi na skróty gdy tak naprawdę drogi na skróty nie ma.

Skoro Cię z tak błahego powodu poraża panika, to często musisz być porażony. Dlaczego zakładasz, że lody raz w tygodniu nie są wliczone np. w ten bilans energetyczny? A nawet jeśli nie, to sporo ludzi stosuje "Cheat Day" jedząc śmieciowe żarcie raz na tydzień/dwa i jakoś dalej chudną, więc nie wiem w czym widzisz problem.

 

W temacie "odchudzania" na rowerze - to, czym wytworzony zostanie ujemny bilans jest kwestią drugorzędną dla wagi. Przy zapotrzebowaniu 3000 kcal dostarczając 2700kcal z pożywienia schudniemy tyle samo co jedząc 3200kcal i spalając 500kcal na rowerze. Inna sprawa, jaka będzie jakość tej naszej "masy" w jednym i drugim przypadku.

Edytowane przez Qaroll
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że kończysz bo zacząłeś personalne wyjazdy. Wybacz ale nie jesteś żadnym autorytetem, jesteś jednym z milionów misjonarzy w internecie, chowającym się tym razem pod nickiem "sivydym", całkowicie anonimowym i przez to nie bierzesz żadnej odpowiedzialności za głoszone "nauki". Takich jak ty jest na pęczki, każdy wie najlepiej, szczepionkowcy itd. Rób ze swoim zdrowiem co chcesz, pij ile chcesz oleju, ale nie opowiadaj jakie to zjadłeś rozumy i jakie to książki przeczytałeś. Do tego Twoje argumenty zostały przeze mnie i poprzedników zbite całkowicie - wszystko opierasz na swoich subiektywnych doznaniach i liczysz na ulegniemy sile autorytetów.

 

Ja jestem magistrem inżynierem z politechniki i w szkole nauczyłem się, że amatorów się nie słucham. W obszarze żywienia słucham lekarzy. Napisz, jakie Ty masz wykształcenie i co oprócz przeczytania książki zrobiłeś w tym kierunku?

 

Albo znikniesz i już się nie odezwiesz, albo napiszesz że jesteś w technikum elektrycznym, masz 19 lat i się mądrzysz? Albo że jesteś kierowcą autobusu MPK. Z pełnym szacunkiem do w/w zawodów, ale chciałem tylko pokazać, kto może się kryć za takimi poradami.

 

Prowadzi to do ciekawej konkluzji - ile to teraz wysypało się internetowych trenerów. Prawie żaden z nich nie ma nawet działalności gospodarczej, nie biorą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Ale co jeden to większe obietnice sprzedaje i swoje "osiągnięcia". 

 

Dla mnie wyrocznią i autorytetem nie jest również Karolina Kozela, bo to jest również amator a nie lekarz. Ona ma z kolei wykształcenie technolog żywności, może coś bliżej z dietetyką, ale nadal wykształcenie ma dalekie od medycznego - 

 

 

Jakby tak zajrzeć do jej pracy magisterskiej to może się okazać, że jest fachowcem w dziedzinie mrożenia ryb na statkach dalekomorskich.

I dla mnie to ma być autorytet według którego rozpocznę dietę wysokotłuszczową, poparte to ma być argumentami anonimowego człowieka z forum rowerowego?

 

Wybacz...

 

 

Personalne ? Gdzie konkretnie - coś zabolało może ?

 

Jest mi bardzo przykro że jesteś inżynierem. Tak się trafiło że PW kończyłem jeszcze w zeszłym wieku... i matura to była jeszcze obowiązkowa matematyka, a nie jak teraz szydełkowanie itp bzdety, podstawówka 8 klas a nie gimnazjum. Człowiek uczył sie bo chciał a nie bo musiał...

 

Fakt może standardy oraz wymagania obecne są niskie, w sumie to bardzo niskie ale żeby aż tak nisko spadło wyższe wykształcenie - klapki na oczy i za biurko... Niesamowite. Rozumiem - frustrujesz się, słaba praca, słaby szef, kasa nędzna, może kredyt ale jak się uczyło takie i efekty.

Za to porównanie że jesteś w czymś lepszy niż kierowca autobusu czy elektryk. Trochę pokory chłopcze. Pozjadałeś wszystkie rozumy świata - super. Tylko było zostawić sobie jeden...

 

Dalej się będziesz licytować jaki to kozak jesteś ? Ani wychowania, ani wiedzy, ani mocy w nodze. Za to paluszki od klawiatury aż starte. Poczytaj Harpera - dla inżyniera wzory nie stanowią problemu przecież, poodcinaj "atomy" i wyjdzie Tobie co powstaje z czego. To naprawdę takie trudne ? Jesteś inżynierem - umysł ścisły, a to zobowiązuje. Prawda ?  A nie piszesz że tłuszcz jest zły bo jest... tłusty ? Ja podałem przykłady dlaczego jest paliwem optymalnym a nie cukier. Ty coś podałeś ? Ze dieta z tiny lub inna jest super a ta nie bo nie ? Bo tak uważasz...

 

Słowo klucz  - Harper - tylko i "on" też może nie odpowiadać, bo skoro ten nie pasuje, tamten nie, Kozela bo tylko dietetyk to kto ? Idź zatem do lekarza i niech wytłumaczy Tobie drogę cukru i drogę tłuszczy, siódmy raz powtórze - cykl Krebsa, utlenianie nasyconych, może tor cholesterolu, a potem opisz czego ciekawego się nasłuchałeś. Widząc jednak jakie masz mniemanie o sobie - nic nie napisałeś o kasjerkach, przecież to też drugi sort tak ? to \wybierz oczywiście lekarza z tytułem profesorskim. Inny może hrabiemu do pięt nie dorastać...

 

Jak ktoś ma ochotę to link to podstawowych wiadomości i wzorów potrzebnych do zrozumienia co się dzieje w komórce. Uwaga - pisał to lekarz "szarlatan" bo od kilku lat optymalny. Zatem na stos.

Ketoza TKD czy CKD to trochę inna bajka ale jak wrzucać do jednego wora z czarownicami to wrzucać:

http://optymalni.poznan.pl/naukowe-podstawy-zywienia/biochemia-w-pigulce

A może warto napisać do Izby Lekarskiej - lekarz i takie rzeczy wypisuje... no granda :) Humor poprawiłeś mi do wieczora - dziękuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym co napisałeś stwierdzam że koniec dyskusji, sprowadziłeś to do personalnych wyjazdów, a jesteś zwykłym amatorem w tej dziedzinie, żadnym autorytetem. To że przeczytałeś jedną książkę nie daje Ci żadnych podstaw do nauczania diety innych. Jeden blog również do tego nie upoważnia. Wpisz w google "blog lekarza mleko szkodzi" i zobacz ilu lekarzy-szarlatanów twierdzi że mleko to zło.

 

Próbowałes mnie obrazić, ale takie miernoty jak ty nie są w stanie mi podnieść ciśnienia obawiam się... Te opowieści o złym szefie, słabej nodze....  wyjątkowo to miałkie.

 

Promuj swoje diety, które nie są zbilansowane, w innych miejscach, bo wciskasz ciemnotę i tyle.

Edytowane przez wojtas7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że dieta staje się kolejnym tematem, który należy omijać jak politykę i religię...

 

Skoro wszyscy mają swoją najswojszą rację, to ja wyjawię własną: aby nie mieć problemu z nadwagą, najlepiej jest jeść regularnie i nie za dużo.

 

Tak, to już. Przepraszam, że tak bez fajerwerków. Bez wielkiej teorii, wywodzącej słuszność poglądu z czasów polowań na mamuty, bez Wielkiej Mądrej Księgi Objawionej Jedynej Słusznej Diety, bez smagania bezdusznego przemysłu spożywczego.

 

Jeść regularnie (np. co 3 godziny) bez podjadania. A jeśli chcemy wejść na wyżyny wydolności i odtłuszczenia, to trzeba jeszcze komponować odpowiednio posiłki. Ja tym sobie nie zaprzątam zbytnio głowy. Kolarstwo to moje hobby a nie praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że zasady zdrowego odżywania są bardzo proste:

 

- zbilansowana dieta zawierająca wszystkiego po trochu, warzywa, owoce, jedzenie mało przetworzone, świeże, gotowane niż smażone, mało soli

- częste posiłki w małych porcjach, ważne śniadanie

- dużo czystej wody

 

ale wiadomo że łatwiej "na skróty"..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem z punktu widzenia biochemii dlaczego to cukry są lepszym paliwem dla komórek niż tłuszcz ? Bo dla mnie to jest szarlataństwem właśnie... i dla biochemii także. Chyba że ktoś z Wan neguje co jest np paliwem przy niskim tętnie w tlenie a co jest nad progiem i ile można jechac w tlenie a ile w trupa. Tak to już wymyśliła ewolucja.

Moze cos mi umknelo ale jakos jeszcze nie spotkalem sie z energetycznymi zelami w postaci plynnego smalcu ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym co napisałeś stwierdzam że koniec dyskusji, sprowadziłeś to do personalnych wyjazdów, a jesteś zwykłym amatorem w tej dziedzinie, żadnym autorytetem. To że przeczytałeś jedną książkę nie daje Ci żadnych podstaw do nauczania diety innych. Jeden blog również do tego nie upoważnia. Wpisz w google "blog lekarza mleko szkodzi" i zobacz ilu lekarzy-szarlatanów twierdzi że mleko to zło.

 

Próbowałes mnie obrazić, ale takie miernoty jak ty nie są w stanie mi podnieść ciśnienia obawiam się... Te opowieści o złym szefie, słabej nodze....  wyjątkowo to miałkie.

 

Promuj swoje diety, które nie są zbilansowane, w innych miejscach, bo wciskasz ciemnotę i tyle.

 

Dla Ciebie Kozela pisząca do BB nie jest autorytetem, Harper nie jest, ten lekarz którego wykłady podlinkowałem zapewne też, to ja miałbym być ? No błagam :) Do tego dochodzą kierowcy autobusów, elektrycy i ktoś jeszcze kogo nie wymieniłeś ? Autorytetem jesteś Ty, to już zauważyłem - szkoda że tylko dla siebie... Obalisz jakikolwiek wzór na spalanie tłuszczy, a może odkryjesz nowy tor tłuszcz w tłuszcz bez udziału insuliny. Nobel gwarantowany. Spróbuj - a no tak nie te studia :) Tu nie chodzi o walke z mlekiem bo jego trawienie jest z punku widzenia biochemii proste i banalne zatem banowanie tego produktu to nie ta bajka, tak samo jak szczepienie czy nie itd. Nie wrzucaj wszystkiego czego nie rozumiesz do jednego wora. Tolerujesz laktozę super, ale połowa społeczeństwa nie bo to własnie cukier do którego trawienia potrzeba enzymu zwanego laktazą. To przecież też podstawówka - mało laktazy w jelicie cienkim i są problemy. A wartość biologiczna mleka to rzecz drugorzędna bo konia z rzędem temu kto pił mleko od krowy a to co jest sprzedawane w sklepach. Cieżko to nazwac mlekiem.

btw z mleka robiło się kiedys naprawdę mocny klej... w procesie produkcji jest kwas, ale to chyba inżynier wie ?

 

... i do tej pory turlam się z tego pana magistra inżyniera - pojechałeś :) I wcale nie chciałem Ciebie obrazić - sam to zrobiłeś...

 

"miernoto" ? Po co to było ? Często słyszysz ten epitet wobec siebie i się spodobał ? A może chłopak często Ci to wyszeptuje do uszka ? :) Błagam nie kozakuj bo na każdego kozaka znajdzie się większy... Wyskoczysz z kolejnym epitetem, ja odpowiem i tak możemy w kółko. Dlatego koniec inwektyw a jak zaczniesz merytorycznie pisać to ktoś coś z tej dyskusji wyciągnie. Podpowiem że chodzi o odchudzanie a nie żywienie co zmienia lekko postrzeganie diety.

 

Na HC zrzuca się kilogramy ale idzie opornie, bo już po tygodniu leptyna jest na minimum, T4 też pokazuje od czego jest tarczyca w ciele, w głowie muli, bo cukru we krwi mało, a w żołądku ssie. Na ketozie tego nie ma i to jest fakt niepodważalny. Budzisz się rano i we krwi masz ketony - nawet Ty, jesteś po mocnym treningu też się pojawiają, to dlaczego nie wykorzystać ich mocy. I tak ludzie gubią tłuszcz oszczedzając mięsnie co na diecie opartej na cukrach jest niemożliwe i tyle. Ty wiesz lepiej ok Twoje prawo, ja posiłkuje się liczbami i wzorami. Wszystko masz na tacy i nazywasz to ciemnotą ? Tak najłatwiej jak się czegoś nie rozumie...

 

1415Chris błysnąłeś żartem :) Ale chyba wiesz że pod progiem nic innego jak cukier  to organizm nie przyjmuje jako pożywienie ? Ba... wchłanianie zaczyna się już w ustach a nie w żołądku i warto taki żel rozpuścić śliną a "strzał" następuje dużo szybciej... Za to na postoju - taki tłuszcz to ciekawa sprawa. Tylko że już jest od dawna na rynku i nazywa sie olej MCT czyli płynny palmowy zamieniany "bezpośrednio" w energie zatem nic nowego nie wymyśliłeś :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...