Skocz do zawartości

Izka

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    349
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Izka

  1. @KrisK sorry nie będę z tobą dyskutowała jak się odżywiać w tropikach, żeby nie dostać potwornej biegunki albo zatruć się poważniej, bo to offtop - po pierwsze. A po drugie, powtórzę, w naszej strefie klimatycznej i w naszych jelitach jest inna flora bakteryjna, stąd problemy. A po trzecie serwowanie żołądkom i jelitom dodatkowo przypraw, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, jeszcze dobija. Więc, wiesz, na tym bym zakończyła.
  2. W tropikalnych krajach ludzie z naszej strefy łatwo się trują nie dlatego, że u nas przesadza się z czystością i jesteśmy nieodporni, tylko tam jest zupełnie inna flora bakteryjna. I będąc tam, jeśli nie przestrzega się, właśnie czystości, i je się np. owoce ze straganu - to łatwo o różne niedyspozycje przewodu pokarmowego. Żeby nie ryzykować, trzeba byłoby jeść wszystko po odpowiedniej obróbce cieplnej, butelkowaną wodę i to, co jest systemowo przerobione i pakowane.
  3. @elkaziorro zobaczyć swój osobisty landszafcik publicznie to jednak trauma Ale przy okazji dzięki Tobie ubogaciłam się @erzurum dzięki
  4. Chodzi o to, że to co napisałeś "z założenia szkodliwa" to ktoś następny zinterpretuje jako "trująca" . To idzie jak "głuchy telefon" XDA ja się zgadzam, oczywiście, z tym fragmentem, który wkleiłeś, bo napisałam dokladnie to samo tylko w skrócie. Konkluzja jest taka, że nadmiar fruktozy zamienia się w tłuszcz. Zwróć jednak uwagę, że to jest temat, w którym piszą ludzie, którzy chcą się odchudzić. Więc jeśli układają sobie jadłospis powinni uważać na wszelkie cukry, takźe na fruktozę. A ludzie często soki i owoce traktują jako coś co można jeść do oporu. Stąd moje ostrzeżenie.
  5. A kto tu napisał, że fruktoza cyt.: "...jest z założenia szkodliwa"?
  6. Ale po co te dywagacje, przypadki, nie - przypadki, podejrzenia. Ile ja piszę posty? A moze coś mi przeszkodziło i musiałam przerwać na chwilę. Nic nie poradzę na to, że twoja wypowiedź straciła sens. Jak to zauważyłeś, trzeba było usunąć, skoro nie możesz przejść nad tym do porządku. Chcesz, żebym to ja była, jak to napisałeś, nieelegancka, bardzo proszę. Jeśli coś takiego poprawi ci humor, to ja już nie mam pytań. Jednak, jeszcze raz napiszę, po prostu wyluzuj.
  7. Po pierwsze, moja odp. na twoją analogię to ŻART. Nie wiesz co znaczy "XD"? To jest śmiech zamiast emot. Nie mam dostępu do paska narzędzi i tylko to mi zostało. Więc wyluzuj. W momencie kiedy ty odpisywaleś, ja edytowałam. Nie znałam twojego wpisu. Uznałam, że moje pytanie nie ma sensu. Bo owszem badania są, różne. Chodzi tylko o to czego dotyczą. Trzeba byłoby wdawać się w szczegóły, a wydaje mi się, że nieporozumienie dotyczy tego co napisałam w edytowanym poście czyli rozróżnienia między ilościowym i procentowym spalaniem tłuszczu. W ogóle, niestety, większość tych dyskusji tu, jakiegoś czepialstwa /ktoś zobaczy jedno zdanie, ba 1 wyraz i sobie nadinterpretuje/ wynika ze skrótowości przekazu. Widzisz, odesłałam kolegę pytającego do wujka google, nie wdając się w szczegóły a Wojtas7 już uznał że to bzdury. Jak ktoś sięgnie do tych teorii, to zobaczy też argumentację, za i przeciw i co teraz się o tym mówi. I tyle.
  8. Wiem o co chodzi - patrz wyżej co napisałam. Ale, żeby była jasność, kolega pytał o tętno i spalanie tłuszczy - to mu odpowiedziałam nie wdając się w szczegóły. "Mit o strefach spalania tłuszczy" jest z PRL ? To w PRL prowadzili na ten temat jakieś badania? XD
  9. Przypominam, że w teorii "strefy spalania tkanki tłuszczowej" chodzi o wysokie % /względne/ wykorzystanie tłuszczy przy spalaniu. Przy niższej intensywności treningu odsetek energii pochodzących z tłuszczy jest wyższy ale niższy bezwzględny /ilościowy/ wydatek tej energii co jest logiczne bo im mniej intensywny trening mniej kalorii się spala. I może o to ci chodzi. Więc nie wiem co to za "bzdury" tutaj widzisz.
  10. Dzięki za info. Drwal44 Chłopie, to jest zmiana imponująca. Aż trudno uwierzyć, że na tych dwóch zdjęciach to ta sama osoba. Ale chodzi nie tylko o odchudzenie się. Co do diety keto, to niestety, nie dla każdego. Np. mocno obciąża nerki - trzeba uważać. Kulturyści stosują keto, ale z tego co się orientuję, z przerwami. Poza tym były tu już liczne dyskusje na temat keto i przejście na taką dietę, podobno na początku to trudne i wymaga wytrwałości. Co do insulinooporności, zgadzam się. Duża opona sprzyja temu. I jedzenie węglowodanów powoduje wówczas wyrzut insuliny nadmierny w stosunku do tego co potrzebuje organizm. Ale np. kulturyści szprycują się insuliną, bo to ułatwia budowanie masy mięśniowej. Są momenty, kiedy wysokie stężenie insuliny jest ok /jej możliwości anaboliczne i regeneracyjne/ i kiedy jej nadmiar przyczynia się do produkcji tkanki tłuszczowej.
  11. Nie ma co dyskutować z biochemią. Fruktoza to super łatwo przyswajalny cukier i nadmiar bardzo łatwo idzie w tłuszcz. A że w PRL wpajano, że owoce to samo zdrowie nikt nawet nie pomyślał, ze od jedzenia dużych ilości owoców i picia soków można przytyć. Poglądy rodem z PRL jak widać są wiecznie żywe Okobar i Ishi, bo jaglaną trzeba umieć przyrządzić. Żadna kasza sama w sobie nie jest jakaś szczególnie pyszna. Jaglaną trzeba gotować w intensywnym bulionie /wywarze/, a nie tylko w wodzie z solą. Ugotowana w bulionie smakuje wybornie, nawet sama, bez dodatków. Może ktoś napisać w jakiej formie widzi tego posta? Co innego widzę w komp co innego na i'Padzie. Czy tam jest normalny cytat z posta kolegi Inforobert czy jakiś misz-masz?
  12. Owoce rano, bo po prostu tuczą zdradliwie i niepostrzeżenie. Napiszę w dużym skrócie o co chodzi z tą fruktozą. To jest taki cukier, który przerabiany jest tylko w wątrobie na glikogen i glikogen ten jest magazynowany w wątrobie. Jeśli fruktozy jest zbyt dużo - o co nietrudno - nadmiar jest przerabiany prostą drogą w tłuszcz. Glukoza natomiast, która znajduje się w "normalnym" cukrze trafia do krwi i przerabiana jest w glikogen oraz magazynowana w mięśniach. To jest nasze paliwo. Na glukozie jadą twoje mięśnie /także i serce/. Poziom glukozy jest kontrolowany we krwi przez insulinę. Glukoza w ogóle jest bardziej kontrolowana. I teraz np. jak wypijesz soki, zjesz soczyste słodkie owoce z małą ilością błonnika wówczas dostarczas dużo łatwo przyswajalnej fruktozy. Natomiast trochę inaczej wygląda sprawa z owocami bogatymi w błonnik - błonnik utrudnia wchłanianie fruktozy. Bogate w błonnik są porzeczki, jeżyny, maliny, jagody, agrest. Te roszponki, rucole, o których napisałam to po prostu zielsko. Kupuje się je na ogół w pojemnikach plastikowych już umyte. Chyba w każdym supermarkecie można kupić. Rucola jest fajna bo ma ostrzejszy smak, tak jakby do zielska dodano pieprzu. Roszponka ma małe miękkie listeczki. Komosę ryżową kupowałam ostatnio w Tesco / w różnych sklepach eko przede wszystkim/ ale ma wadę - jest dość droga, za to mnóstwo odżywczych składników. Natomiast fajna jest kasza jaglana - naprawdę polecam jako wypełniacz, zamiast ryżu czy klusek do mięsa. Jest niedoceniana a baaardzo zdrowa. Gotujesz kaszę jaglaną /np 1 szklanka wody na 1 szklankę kaszy/ z dodatkiem kostki rosołowej i dodać można do niej pokrojone surowe pomidory z usuniętym nadmiarem soku, oliwki, trochę czosnku wyciśniętego i to jest super smaczne żarcie.
  13. Sorki, że pytam, bo to twoja sprawa, ale po co chcesz wiedzieć dokładnie ile kalorii spaliłeś? W sumie w procesie odchudzania taka dokładność nie jest konieczna. Wylicz sobie ile potrzebujesz kalorii na podstawową przemianę materii /zależy od wieku, wagi/ i mniej więcej ile spalasz w czasie treningu /lepiej przyjmować mniej niż więcej/ , ile zjadasz /to łatwo wyliczyć/ i bilansuj to z perspektywą tygodniową. Co do diety - jedz mocniejsze śniadania węgle złożone i białko /jajka, sery/ - owoce tylko rano, wyeliminuj arbuzy, melony, pomarańcze, wszystkie soczyste i b. słodkie - obiad ok razowy makaron i dziki ryż + białko + warzywa - podjadanie - warzywa najlepiej surowe, ew. blanszowane, mocno ugotowane - nie /na pewno nie marchewka i buraki / - po treningu głównie białko i wegle złożone, żadnych cukrów prostych /owoce - nie/ - oczywiście też tłuszcz, olej rzepakowy do duszenia, na surowo oliwy /ja stosuję olej lniany ale trzeba lubić bo ma specyficzny smak/orzechy, migdały /traktuję jako tłuszcz/ - nie pij soków, też wyciskanych ani żadnych smoothie, chyba że z samych warzyw. Ja robię taką sałatę na kolację: mix roszponka + rucola+młody szpinak, do tego suszone pomidory, łosoś wędzony /albo grilowany kurczak/ pestki dyni, słonecznika, soczewica z puszki, komosa ryżowa /albo kasza jaglana/ , suszona żurawina, spryskuję octem balsamico, olej lniany. Wszystko mieszam i jak zjem taką miskę to naprawdę wystarczy do rana. Do tego, żeby było przyjemniej jeszcze kieliszek białego wina.
  14. Są wzory na wyliczenie najlepszej strefy tętna przy spalaniu. Ogólnie przyjmuje się, że to 65- 70% maks tętna /bieganie - umiarkowane/ ale najlepiej sobie to wyliczyć. W googlu pełno tego, wrzuć np. spalanie tłuszczu tętno kalkulator czy coś w tym stylu.
  15. Elkaziorro, zapytałam o tamto zdjęcie, bo skojarzyło mi się z jakąś przedwojenną polską ulicą, póki nie zacznie się dostrzegać szczegółów. Chodzi o kompozycję i jakiś klimacik. Pewnie wiesz o co chodzi. Ciekawe jakby wyglądało w sepi.
  16. Z ciekawości zapytam: ot tak pstrynąłeś czy jednak przemyślałeś sprawę?
  17. No właśnie - "odniosłeś wrażenie" . A ja nigdzie nie napisalam, że sok i owoc to to samo i to jest złe. Po pierwsze, jak ktoś stosuje dietę, to niech ograniczy owoce, zwłaszcza te, które są wybitnie soczyste np. melony, arbuzy, pomarańcze i mają RELATYWNIE mało błonnika. Błonnik utrudnia przyswajanie fruktozy. Jeśli ktoś nie stosuje diety, niech sobie je owoce według upodobania ale też nie kilogramami. Po drugie, soki owocowe, jeśli ktoś stosuje dietę, powinien je wyeliminować. Organizm bardzo łatwo przyswaja zawartą w nich fruktozę. Po trzecie, w przypadku fruktozy, nie chodzi o indeks glikemiczny, bo sama fruktoza ma niski, o ile pamiętam może 20, dlatego jest zalecana cukrzykom. Ale w przypadku diety chodzi nie tylko o cukier we krwi /glukoza/ ale też o przerabianą w wątrobie fruktozę, a jeśli jest jej zbyt dużo to wątroba nie będzie jej gromadzić w formie glikogenu tylko zostanie prostą drogą przerobiona na tłuszcz.
  18. A gdzie ro przeczytałeś, że owoce i soki maja taki sam indeks glikemiczny?
  19. Sorry, ale ja mówię o procesach jakie zachodzą w każdym organiźmie a ty o wyjątkach, że "nie każda wątroba tak samo przerabia" . Mówię o ogólnych procesach i przeciętnej wątrobie. W przypadku sacharozy to inna sprawa, glukoza i fruktoza jako dwucukier ma inny metabolizm. Fruktoza nie jest tak po prostu oddzielona od glukozy i osobno przerabiana analogicznie jakby była osobno wprowadzona do organizmu. Jedno jest pewne, czysta fruktoza w sensie jako cukier prosty wprowadzona do organizmu ma dużo łatwiejszą drogę do komórek tłuszczowych niż glukoza, jeśli jest w nadmiarze. A łatwiej o nadmiar fruktozy niż glukozy, bo zawsze wmawiano nam żeby jesć owoce i pić soki bez ograniczeń, bo to samo zdrowie. I tyle w tym temacie. Jeśli ktos nie zrozumiał, to proponuję poczytać biochemię - podręczniki, tam wszystko jest opisane, a nie poprzez googla.
  20. to nietrudne. Zjedz pizzę i parę piwek. Z tą fruktozą to nie tak . Dopiero jej nadmiar jest przerabiany na tluszcz i to rzeczywiście prostrza droga niż glukoza w tłuszcz. Ale fruktoza tez jest przerabiana i może służyć do odbudowy rezerw glikogenu tyle, że w wątrobie. Dopiero nadmiar jest przerabiany w tłuszcz, a o ten nadmiar nietrudno.Tymczasem glukoza może być transportowana i przerabiana w całym organiźmie. Służy do odbudowy glikogenu w mięśniach. Ciekawe jest takie doświadczenie - przestańcie jeść owoce, zwłaszcza te zawierajace dużo soku a mało blonnika i przestancie pić soki owocowe. A zobaczycie że waga szybko spada. Tylko, że to niepopularne, bo od zawsze u nas się mówiło, że owoce to samo zdrowie i można jeść do oporu.
  21. Ishi - nerwowi i opryskliwi to są ludzie, którzy jedli dużo cukru i nagle przestają, a tu, sam wiesz, temat o dietach itd. więc w sumie nie należy się dziwić. Kris750 - oj nie ładnie chopie, nie ładnie. Piszesz jedno zdanie, z którego wprost wynika, że dla ciebie to nie co się je jest ważne ale kiedy, a jak ci zwracam uwagę, próbujesz mi wmówić , że jestem idiotką bo nie zrozumiałam prostego zdania. Na drugi raz po prostu tłumacz o co ci chodzi. Ludzie różne rzeczy piszą o dietach, czasem mocno dziwne. Weź to pod uwagę.
  22. Tajemnica tkwi w tym CO i kiedy jemy. Bo tak to rozumiem, że torty, pizze, chipsy i frytki oraz piwko to ok byle rano a potem już tylko marchewka. To chyba jakaś nowa super dieta.
  23. Ale przy 19 km w 2 godz. spalenie ponad 900 kcal jest niemożliwe. To jest dużo za dużo. Wskazania są na pewno błędne. Ale oprócz roweru to pewnie lekarz zalecił jakąś dietę, bo bez tego nic nie będzie.
  24. Panowie, blisko 20kg w 2 miesiące to jest zbyt dużo. Musi być duże ograniczenie kaloryczne i jeszcze trzeba się mocno natyrać. Efekt jojo prawie pewny. Żeby schudnąć trwale trzeba zmienić,nazwijmy to, tryb życia a nie przez 2 miesiące drastycznie się ograniczać i wysilać, a co potem? Potem przyjdzie jesień i zima i się przywali 10 kg ponad to ile się ważyło przed schudnięciem. Prócz tego takie wahania wagi są mocno niezdrowe. Rozsądnie jest chudnąć, powiedzmy, 1 kg tygodniowo. Czyli trzeba dostarczyć ok. 7000 kcal mniej niż się potrzebuje. Przy wytężonej jeździe na rowerze to nie są jakieś strasznie drastyczne ograniczenia żywieniowe. Trzeba jednak mocno ograniczyć cukry proste, wyeliminowć śmieciowe żarcie, piwko. W sumie zasady sąproste, a podstawa to nie dopuszczać do skoków cukru we krwi, bo to powoduje wyrzut insuliny na wysoki poziom, szybki spadek i człowiek znowu jest głodny, łapie za coś do przegryzenia z cukrem i robi się błędne koło. I wówczas spalanie tłuszczu jest mocno utrudnione. Można też sobie pomóc przyspieszając metabolizm jedząc odpowiednie rzeczy. Co do elastyczności skóry, to jest sprawa indywidualna, ale też im człowiek starszy tym skóra mniej elastyczna. Po 40stce jest coraz gorzej. U kogoś kto ma 50 lat i drastycznie schudnie falbany ze skóry są pewne. Tłuszcz wcale nie rozkłada się równomiernie. U mężczyzn na ogół gromadzi się najwięcej na brzuchu, u kobiet - brzuch i biodra. I nie wyciągać mi tu proszę argumentów z "własnego podwórka", że jakiemuś kuzynowi to poszło w bary, a ciotce w biust. Bo jeśli tak jest, to są wyjątki od reguły. A gdyby było równomiernie, to nie byłoby tych wszystkich wylewających się brzuchów na chudziutkich nóżkach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...