Skocz do zawartości

[Czystość] Brak błotników a Wasze plecy :]


Rekomendowane odpowiedzi

Ja tam po prostu myję rower, siebie wkładam do wanny, a ciuchy do pralki. Taka opcja też daje radę.

Heh, no dokładnie. A tak poza tym to jak pada to raczej nie jeżdżę bo co to za przyjemność? A nie muszę nigdzie dojeżdżać rowerem czy coś, żebym nie miał wyjścia. A jak jakaś kałuża czy błotko już się trafi to po prostu przejeżdżam wolniej i tyle. W zasadzie nie pamiętam, żebym kiedyś był jakoś uwalony na plecach.

 

Innym sposobem jest też w złą pogodę zakładanie jakiejś pelerynki czy chociażby jazda w kamizelce odblaskowej - wtedy nie brudzą się ubrania, a imo mniej obciachowo jeździć w pelerynie aniżeli z błotnikami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejedź się kiedyś w deszczu, lub po nim - zwłaszcza latem.... dla mnie spora przyjemność ;) Może jeszcze tego nie odkryłeś, bo nie próbowałeś, albo za dużo myślałeś o ubrudzeniu się ;)

Żeby nie było ja tam jakieś błotniczki mam, niech trochę ograniczają to chlapanie ;) Ale jak mogę, to do szalenia po kałużach zakładam inne buty, spodnie i koszulkę no i jazda, jak małe dziecko z synem też ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zakładam błotników ze względów estetycznych, pozatym często przy skrecie zachaczam nogą o przedni błotnik. :verymad:

Jednak przez kałuże lubię sobie przejechać, tylko jak kolega troche wolniej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olewam błotniki.

Kiedy chwyta mnie deszcz, zarzucam na plecy wiatrówko-deszczówkę, która ma rewelacyjnie przedłużony tył i jest "jakośtam" podmembraniona i zaimpregnowana, z wyprzedaży w Decathlonie (pomarańczowe - mój ulubiony kolor były po 10 euro niedawno;-), która nic nie waży, więc zawsze jeździ ze mną w plecaku, a na plecak wściekłoseledynowy pokrowiec, który był w komplecie. Na głowę wędruje poliestrowy buff. MP3 na ramieniu jest pod deszczówką, a słuchawki teoretycznie mam sportowe wilgocioodporne. Zresztą i tak są pod buffem, co jakąś tam osłonę im zapewnia. Oczy chronią okulary - szkiełka na wszelki wypadek żółte albo bezbarwne zawsze mają swoje miejsce w plecaku. Gębę zawsze można po powrocie umyć. A do prania mam tylko szorty. Ciuchy rowerowe akurat są najczęściej na bazie syntetyków, więc schną błyskawicznie. Deszczówce i pokrowcowi na plecak najczęściej wystarczy przepłukanie w czystej wodzie i wysuszenie, czyli niewiele. Buty i rękawiczki i tak przemokną, i to mnie najbardziej podczas jazdy w deszczu, oprócz wycierania i smarowania napędu od razu po powrocie, denerwuje. A w tych kwestiach błotniki - każde - są bezradne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dopiszę tylko że cały czas z błotnikami...

Raz jeden jedyny mi się nie połamały (przód, dokupione tylko mocowanie) , ale leciałem razem z rowerem spory kawałek... czy całe w błocie, czy w terenie, czy po górkach - same mi się nie połamały.. Może dlatego że solidne - polecam Topeak Defender M1+M2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrz sobie jak wygląda rower mtb lub szosa z błotnikami to może zrozumiesz :D

Wolę dostać wodą z kilku kałuż niż wozić te telepiące się plastiki. Leżą w garażu, czekają na szybkie założenie w razie potrzeby, a że w ulewę raczej się na rower nie wychodzi tylko ulewę się spotyka na trasie to są dość rzadko używane :)

Inna sprawa w mieszczuchu, tam błotniki na stałe.

 

 

Hmm, przedwiośnie i jesień bez błotników sobie nie wyobrażam jazdy, właśnie po tym można poznać że ktoś jest 'pro' - bo nie jest 'pro' jeździć z uwalanym dupskiem ;) Co innego w sezonie, wtedy wiadomo, błotniki faktycznie profanacja - waga, niewygoda, no i imidż cierpi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja szosowo bez błotniczków (leżą sobie w garażu i czekają na swój czas). Co do miejskiego roweru, to błotniki nieodzowne (mam jakieś noname solidne, mocowane do widelca w trzech miejscach, i ani razu nie zawiodły), jako że śmigam moim dwukółkiem do pracy, a z brudną dupą w laboratorium jakoś mało pro:)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj spokój, ja też śmigam do pracy. Kiedy zanosi się na deszcz wrzucam suche ciuchy do plecaka. Na miejscu i tak muszę zmienić rowerowe ciuchy na cywilne, co czynię. Dziwnie by patrzyli na szorty, rowerową koszulkę i buty z blokami;-) Choć na współpracownikach to już wrażenia nie robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...