lostek815 Napisano 2 Maja 2012 Udostępnij Napisano 2 Maja 2012 Ja tam po prostu myję rower, siebie wkładam do wanny, a ciuchy do pralki. Taka opcja też daje radę. Heh, no dokładnie. A tak poza tym to jak pada to raczej nie jeżdżę bo co to za przyjemność? A nie muszę nigdzie dojeżdżać rowerem czy coś, żebym nie miał wyjścia. A jak jakaś kałuża czy błotko już się trafi to po prostu przejeżdżam wolniej i tyle. W zasadzie nie pamiętam, żebym kiedyś był jakoś uwalony na plecach. Innym sposobem jest też w złą pogodę zakładanie jakiejś pelerynki czy chociażby jazda w kamizelce odblaskowej - wtedy nie brudzą się ubrania, a imo mniej obciachowo jeździć w pelerynie aniżeli z błotnikami Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sansei6 Napisano 2 Maja 2012 Udostępnij Napisano 2 Maja 2012 Przejedź się kiedyś w deszczu, lub po nim - zwłaszcza latem.... dla mnie spora przyjemność Może jeszcze tego nie odkryłeś, bo nie próbowałeś, albo za dużo myślałeś o ubrudzeniu się Żeby nie było ja tam jakieś błotniczki mam, niech trochę ograniczają to chlapanie Ale jak mogę, to do szalenia po kałużach zakładam inne buty, spodnie i koszulkę no i jazda, jak małe dziecko z synem też Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jango Napisano 3 Maja 2012 Udostępnij Napisano 3 Maja 2012 Nie zakładam błotników ze względów estetycznych, pozatym często przy skrecie zachaczam nogą o przedni błotnik. Jednak przez kałuże lubię sobie przejechać, tylko jak kolega troche wolniej Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Froop Napisano 3 Maja 2012 Udostępnij Napisano 3 Maja 2012 ja chyba będę zmuszony zamontować na przód coś takiego : http://allegro.pl/blotnik-typu-pletwa-sks-mud-max-24-28-i2230442960.html bo przy szybszej jeździe w deszcz ulicami to niezbyt fajna sprawa dla twarzy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maclaska Napisano 3 Maja 2012 Udostępnij Napisano 3 Maja 2012 Olewam błotniki. Kiedy chwyta mnie deszcz, zarzucam na plecy wiatrówko-deszczówkę, która ma rewelacyjnie przedłużony tył i jest "jakośtam" podmembraniona i zaimpregnowana, z wyprzedaży w Decathlonie (pomarańczowe - mój ulubiony kolor były po 10 euro niedawno;-), która nic nie waży, więc zawsze jeździ ze mną w plecaku, a na plecak wściekłoseledynowy pokrowiec, który był w komplecie. Na głowę wędruje poliestrowy buff. MP3 na ramieniu jest pod deszczówką, a słuchawki teoretycznie mam sportowe wilgocioodporne. Zresztą i tak są pod buffem, co jakąś tam osłonę im zapewnia. Oczy chronią okulary - szkiełka na wszelki wypadek żółte albo bezbarwne zawsze mają swoje miejsce w plecaku. Gębę zawsze można po powrocie umyć. A do prania mam tylko szorty. Ciuchy rowerowe akurat są najczęściej na bazie syntetyków, więc schną błyskawicznie. Deszczówce i pokrowcowi na plecak najczęściej wystarczy przepłukanie w czystej wodzie i wysuszenie, czyli niewiele. Buty i rękawiczki i tak przemokną, i to mnie najbardziej podczas jazdy w deszczu, oprócz wycierania i smarowania napędu od razu po powrocie, denerwuje. A w tych kwestiach błotniki - każde - są bezradne. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cumeel Napisano 5 Maja 2012 Udostępnij Napisano 5 Maja 2012 Dawno już nie jeżdżę z błotnikami. Źle wygląda, terkocze, łamie się. Jak jest zimno i mokro to nie jeżdżę a jak jest mokro i ciepło to sama przyjemność trochę się pochlapać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marekw Napisano 5 Maja 2012 Udostępnij Napisano 5 Maja 2012 Jak jest zimno i mokro to nie jeżdżę to akurat potwierdza fakt, że lepiej mieć błotniki niż nie mieć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ElDiablo Napisano 5 Maja 2012 Udostępnij Napisano 5 Maja 2012 dopiszę tylko że cały czas z błotnikami... Raz jeden jedyny mi się nie połamały (przód, dokupione tylko mocowanie) , ale leciałem razem z rowerem spory kawałek... czy całe w błocie, czy w terenie, czy po górkach - same mi się nie połamały.. Może dlatego że solidne - polecam Topeak Defender M1+M2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sajmon1243 Napisano 5 Maja 2012 Udostępnij Napisano 5 Maja 2012 Popatrz sobie jak wygląda rower mtb lub szosa z błotnikami to może zrozumiesz Wolę dostać wodą z kilku kałuż niż wozić te telepiące się plastiki. Leżą w garażu, czekają na szybkie założenie w razie potrzeby, a że w ulewę raczej się na rower nie wychodzi tylko ulewę się spotyka na trasie to są dość rzadko używane Inna sprawa w mieszczuchu, tam błotniki na stałe. Hmm, przedwiośnie i jesień bez błotników sobie nie wyobrażam jazdy, właśnie po tym można poznać że ktoś jest 'pro' - bo nie jest 'pro' jeździć z uwalanym dupskiem Co innego w sezonie, wtedy wiadomo, błotniki faktycznie profanacja - waga, niewygoda, no i imidż cierpi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Morgar Napisano 7 Maja 2012 Udostępnij Napisano 7 Maja 2012 A ja szosowo bez błotniczków (leżą sobie w garażu i czekają na swój czas). Co do miejskiego roweru, to błotniki nieodzowne (mam jakieś noname solidne, mocowane do widelca w trzech miejscach, i ani razu nie zawiodły), jako że śmigam moim dwukółkiem do pracy, a z brudną dupą w laboratorium jakoś mało pro:) Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maclaska Napisano 7 Maja 2012 Udostępnij Napisano 7 Maja 2012 Daj spokój, ja też śmigam do pracy. Kiedy zanosi się na deszcz wrzucam suche ciuchy do plecaka. Na miejscu i tak muszę zmienić rowerowe ciuchy na cywilne, co czynię. Dziwnie by patrzyli na szorty, rowerową koszulkę i buty z blokami;-) Choć na współpracownikach to już wrażenia nie robi. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.